wiolonczelistka — w cairns concert orchestra
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
her happiest days with smile on her face, her memory stained by the songs on replay and now she's dancing alone
To był tylko kryzys jak każdy inny, u każdego innego małżeństwa. Problem polegał na tym, że Isa wcześniej ich nie przechodziła i nie miała pojęcia jak się z nimi obchodzić. Chyba dlatego postawiła wszystko na jedną kartę. Była zagubiona, dlatego potraktowała tę sytuację jednokolorowo albo całkowicie bezbarwnie. Chyba z góry założyła, że jest w tym wszystkim sama, więc tylko ona ma prawo o czymkolwiek decydować. Problem polegał na tym, że w grę wchodziło jej małżeństwo, a to dotyczyło już dwojga osób, dlatego stawianie Thada pod ścianą było podłe i niesprawiedliwe. Los jednak chciał, żeby spróbowała mu wszystko wyjaśnić, bo Isa w końcu otworzyła się na to, przez co ostatnio przeszła, choć obiecała sobie, że nie wyciągnie tego. Nie chciała litości swojego męża, a z drugiej strony – od kogo miałaby jej chcieć?
Dopiero teraz zauważyła jak to zabrzmiało, ale nigdy nie potrafiła nazywać rzeczy po imieniu. Od początku miała problemy z komunikacją i Thad powinien już doskonale o tym wiedzieć. W końcu to on uczył ją rozmawiać i sprawiał, że zaczęła wyrażać swoje myśli słowami, nie tylko sztuką. Jej charakter był trudny do okiełznania, ale to jemu udało się to zrobić. Znosił ją i może robił to właśnie dlatego, że był daleko? Nigdy tak o tym nie myślała, ale właśnie w tej chwili przyszło jej to do głowy. – A uważasz, że to mądre? – postanowiła zapytać. Tak, tak było najlepiej – odwrócić kota ogonem, bo bała się. Teraz jeszcze bardziej, że jej mąż w końcu nie wytrzyma i nie będzie tak kluczył dookoła tego głupiego tematu i ze złości podpisze te papiery. Nawet, jeśli nie miałyby one mocy prawnej. – Nie wiem, Thad. Ja już nic nie wiem – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Właśnie otwarcie przyznawała się do tego, że w niego zwątpiła, ale było już za późno na udawanie, że jest inaczej. Rosła też w niej wściekłość. Na ojca, że pozwolił jej myśleć tak źle o kimś, kogo przecież kochała. Widział, ile ją to kosztowało i nie zrobił nic, żeby jej ulżyć.
Podniosła się gwałtownie. – Zwariowałeś? – zawołała. Niby kogo? Jej serce już raz pokochało. Pokochało tak, że nie potrafiłoby zrobić tego po raz drugi. Zapełniło się takim ogromem miłości do jednego człowieka, że dla innych już jej nie wystarczało. Zwyczajnie. Ba. Nawet, gdyby miała jej w nadmiarze – nie chciała kochać nikogo innego. Wiedziała, że jeśli ona i Thad zostaliby rozdzieleni, to nie byłaby w stanie pokochać żadnego mężczyzny. – Przyszłam z tymi głupimi kartkami, żebyś je podarł i powiedział, że w głowie mi się poprzestawiało, jeśli myślę, że dasz mi odejść – wydusiła w końcu. Tak, to było najtrudniejsze, co dotychczas było dane jej wyznać.
komandos SASR na urlopie — Australian Defence Force
34 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
i do this thing called whatever the fuck i want

who said it's a smart thing to do?

On sam już nie wiedział, czy „kryzys” to odpowiednie słowo…

Kryzys brzmi jak… tymczasowe problemy. Oznacza coś złego, co wydarzyło się niespodziewanie, sprawiło, że nie jest… dobrze. A on co chwilę przyłapywał się na myśli, że może nigdy nie było dobrze. Zwłaszcza teraz, gdy powiedziała, co powiedziała, a jego jedyną wymówką odpowiedzią był fakt, że nie wiedział. To niewystarczające. Kryzys można zażegnać, problemy można rozwiązać… problemy małżeńskie rozwiązuje się na terapii, ale nikt normalny nie wyobraziłby sobie Thada Halswortha siedzącego na kanapie, naprzeciwko kogoś, kto miałby mu mówić, co ma robić ze swoim życiem. I nie miało znaczenia, jak wiele dyplomów i certyfikatów wisiało na ścianie za jego plecami.

Zresztą, skoro nie potrafili rozmawiać ze sobą wtedy, jak mieliby to zrobić w towarzystwie obcej osoby?

Nie miał pojęcia, jak powinien zareagować na to, co powiedziała, gdy w jego głowie wszystko powoli zaczęło układać się w całość, i choć wciąż nie rozumiał powodów, które nią kierowały, poza tym, co zdążył sobie ubzdurać sam — nie był z tego dumny, tym bardziej po tym, jak powiedział to na głos — ale powoli docierało do niego, że ten krzyk, ta złość, mimo że usprawiedliwiona, nie była teraz potrzebna. Niczego nie naprawi…

Nie był idealny, podobnie jak ona, ale latami uczyli się swoich wad, nigdy nie nazywając ich wadami, stąd wiedział, znał ją… i wiele potrafił wytłumaczyć w ten sposób, że taka właśnie jest, ale tego się po niej nie spodziewał. Przywykli do swojej nieobecności, ale jeszcze niedawno był przekonany, że nieważne jak daleko, nieważne jak długo, to niczego nie zmienia.

W odpowiedzi na jej słowa, pokręcił ze zrezygnowaniem głową, poniekąd odpowiadając na jej pytanie, choć wcale nie zamierzał. Zwątpiła. Poddała się. I tak po prostu… postanowiła iść dalej, bez niego. Słysząc jej podniesiony ton, widząc jak zrywa się z kanapy, podniósł na nią wzrok i spojrzał… zaskakująco spokojnie, wręcz bez emocji. Czy to naprawdę taki absurdalny pomysł, że mogła chcieć odejść do kogoś innego? Do kogoś kto był obok?

Postaw się na moim miejscu, a sama pomyślisz, że zwariowałaś — mruknął pod nosem, wzruszając ramionami, czując, że nie chce kontynuować tego tematu, że nie potrzebnie to powiedział, choć jednocześnie, czuł, że dobrze się stało. Paradoks, prawda? — Zdajesz sobie sprawę z tego, jakie to popieprzone, Isa?! — Podniósł się na równe nogi, by przejść kilka kroków w stronę kuchni, właściwie tylko po to, by móc na moment odwrócić się do niej plecami, ale zaraz z powrotem odwrócił się w jej stronę, na jego twarzy malował się wszystkie te najcięższe emocje, rozgoryczenie, rozdarcie, ale też zwykłe zmęczenie...

Chcesz, żebym został i wyrzucasz mnie z domu. Chcesz, żebym wrócił i wręczasz mi papiery rozwodowe… — wyliczał. I tak, zmierzał z tym gdzieś… — Czy możesz, na litość boską, choć raz powiedzieć wprost, czego chcesz?

isa halsworth

pinata
m.
ODPOWIEDZ