MONTAŻYSTKA — ECLIPSE PICTURES
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
The sky is blue, but I wish it was bluer
1


Morrigan z uwagą nasłuchiwała kroków. Najpierw rozległ się stukot szpilek, więc kobieta od razu wykluczyła, iż owe należą do Joela. Następnie usłyszała tupot kilku stóp, więc o ile Joel nie sprowadził sobie żadnej randki, to chyba te też mogła wykluczyć. Z odrobiną sceptyzmu zajrzała jednak przez wizję, chcąc się upewnić i tak jak podejrzewała te kroki również nie należały do jej sąsiada. Powróciła więc do przestrzeni kuchennej, zmniejszając nieco stopień gotowania na płycie kuchennej.
Relacja, jaka łączyła ją z Joelem była dość… typowa i nietypowa zarazem. Typowa, bo przecież mieszkali po sąsiedzku, a w dodatku mieli kiedyś styczność w wytwórni – bardzo zdawkową, ale jednak – więc siłą rzeczy podstawa do zawiązania znajomości była dość prosta. Nietypową, ponieważ patrząc na raczej cichego i wycofanego jej zdaniem mężczyznę, Morrigan nigdy nie powiedziałaby, że mają szansę na zacieśnienie relacji. Ale Joel ją znosił – jej ekstrawertyczną naturę, jej temperament, jej całą osobę, więc Morrigan z łatwością otworzyła na niego serce. I szybko utworzyła w głowie własną misję, która dotyczyła przede wszystkim roztoczenie opieki nad Joelem, nawet jeśli jej wcale nie potrzebował. Niesprecyzowane też było w jej głowie, czego konkretnie ta opieka miała dotyczyć, ale nie zamierzała się bynajmniej przejmować takimi formalnościami. Czasem tylko się wycofywała, chcąc dać mu przestrzeń w momentach, gdy wydawało jej się, że jest „za bardzo”.
Znów usłyszała kroki i te wydały jej się znajome. Zerknęła przez wizjer i widząc posturę człowieka, który był jej znany, wróciła do garnka z gotującą się i być może trochę podejrzanie wyglądającą substancją. Nabrała chochelką odrobinę gazpacho do małej miseczki i szybko skierowała się w stronę drzwi. — Jesteś wreszcie — powiedziała, wychyliwszy głowę zza framugi drzwi wyjściowych, przyłapawszy Joela na progu drzwi własnego apartamentu. Zupełnie jakby byli od początku umówieni, a ona nie mogła się na niego doczekać. Otworzyła je nieco szerzej i spojrzała na mężczyznę z promiennym uśmiechem. — Chodź tutaj. — I gdy tylko jej sąsiad odważył się podejść wystarczająco blisko, Morrigan gestem nakazała mu otworzenie ust i wpakowała mu do buzi stołową łyżkę gazpacho, przyglądając mu się przez cały czas bardzo uważnie, nie chcąc stracić ani ułamka jego reakcji. — Dobre? — zadała pytanie pomocnicze, bo jak dotąd nie uzyskała jeszcze słowa pochwały, którego oczekiwała. Cała podekscytowana, bo jej zdaniem pierwszy raz naprawdę wyszło jej dobre gazpacho.
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
023.
Morrigan Fairweather
Joel DeWitt
{outfit}
Nie miał łatwego powrotu do pracy po urlopie. Olewając już nawet to, że urlop sam w sobie nie do końca był typowym urlopem. W końcu nie zrobił nic co miałoby go w jakikolwiek sposób relaksować. Nie zdążył odpocząć, słabo sypiał i w sumie to ogólnie było chujowo. Ale nie było też tak chujowo, że siedział pod prysznicem i płakał. Absolutnie nie. Nawet nie było po nim widać, że się chujowo bawi. Dopiero kończąc dzisiejszą zmianę dotarło do niego, że powrót do pracy był tym czego potrzebował. W związku z jego ostatnimi przeżyciami, szef postanowił być wspierającym i troskliwym szefem, coś co absolutnie się w prawdziwym życiu nie zdarza i poszedł Joelowi na rękę. Joel nawet nie musiał o to prosić. Dostawał łatwiejsze i mniej stresujące przydziały. Dzisiaj woził starszą kobietę, która na stare lata (wierzyła, że niedługo umrze) chciała sobie pojeździć brzegiem Australii i popodziwiać widoki. Joel był uprzejmy, więc nawet zabrał kobietę na jakiś obiad i pozwolił jej udawać, że są na randce, a on jest tajemniczym przystojniakiem, którego poznała tego samego dnia i porzuci następnego dnia po śniadaniu. Wszystko dla starszych kobiet, które chociaż przez chwilę chcą pożyć fantazją ze swoich starych, ulubionych filmów. Nawet obiecał kobiecie, że jutro pojadą, ale tym razem na wieczorną wycieczkę, żeby sobie popodziwiać zachody słońca. Mogła to zrobić za mniejsze pieniądze wynajmując taksówkę, albo Ubera. Joel jednak zakładał, że chciała się przy tym czuć bezpiecznie, a wiadomo jak to jest z taksówkarzami. Nie można im ufać. Zawsze cię oskubią z ostatnich pieniędzy i zostawią zarzyganego na pętli autobusowej. Wątpił, żeby to przydarzyło się akurat tej kobiecie, ale no nigdy nie wiadomo.
Dzisiaj do domu wracał nawet wypoczęty. Rzadko mu się zdarzało coś takiego. Wchodząc na klatkę schodową zdążył sobie tylko zdjąć okulary i poluzować krawat. Nie mógł się doczekać jak pozbędzie się koszuli i zrelaksuje się gapiąc się w ścianę przez najbliższe dwie godziny. Nic ostatnimi czasy tak go nie relaksowało jak gapienie się w przestrzeń. Zapach gotującej się potrawy rozchodził się po całej klatce schodowej. Joel aż poczuł, że głodnieje. Wchodząc po schodach analizował zawartość swojej lodówki. Będzie miał co zjeść czy będzie musiał polegać na dostawie? Już celował kluczem w odpowiednią dziurkę, hehs, kiedy w drzwiach obok pojawiła się Morrigana. Nawet nie usłyszał jak otwierała drzwi. Taki z niego ochroniarz, gotowy na wszelkie niebezpieczeństwo.
-Byliśmy umówieni? – To była jego pierwsza myśl. Był pewien, że nie, ale nie mógłby ze sobą żyć gdyby się okazało, że o niej zapomniał. –Wow. – Skomentował tylko jej strój, bo jeżeli byli umówieni, a on się nie pojawił to zdecydowanie będzie na siebie wściekły. Rzeczywiście zrezygnował z otwierania drzwi do swojego mieszkania i podszedł do sąsiadki. Posłusznie wykonał otworzenie ust i dopiero teraz do niego dotarło, że zapach, który rozchodził się po całej klatce schodowej, pochodził od niej. –Dobre. – Potwierdził kiwając głową. –Co to? – Zapytał i spojrzał na nią podejrzliwie. Nie kojarzył, żeby to Morrigan była osobą gotującą. –Trochę pikantne. Dużo chili. – Powiedział po chwili jak już wyczuł delikatne pieczenie na języku. –Masz więcej? – Zapytał. Gdyby nie był głodny to na pewno by się nie odważył na takie pytanie. Był jednak pewien, że jego lodówka świeciła pustkami, a on nie był gotowy na to, żeby czekać na jedzenie.
MONTAŻYSTKA — ECLIPSE PICTURES
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
The sky is blue, but I wish it was bluer
Po cichu musiała przyznać, że trochę stęskniła się za Joelem – w ostatnim czasie widywała go raczej rzadko. Pojęcia nie miała co się u niego działo, ale podejrzewała, że jego nagłe zniknięcie tudzież ten niedawny wyjazd miał związek z czymś poważnym, ale choć była ciekawa, to nie chciała być zbyt ciekawska i zwyczajnie nie dopytywała. Wcale też nie chciała wymusić na nim zwierzania się poprzez zwabienie na obiad. Ale po prostu poczuła, że miło będzie zjeść z kimś wspólny posiłek. No dobra – że miło będzie zjeść wspólnie z Joelem.
Czasem chyba doskwierała jej samotność. Zauważyła u siebie tendencję do pakowania się w relacje damsko-męskie, które z góry skazane były raczej na porażkę, niezależnie od tego, jak usilnie próbowała sobie wmówić, że tym razem będzie inaczej. Spoiler alert: wcale nie było. Nawet nie do końca wiedziała, co nią kierowało, ale zauważała, że naprawdę ma problem z budowaniem zdrowych relacji z mężczyznami. Tymi spoza jej rodziny, oczywiście. Wyjątkami byli Colton i Joel. I sama do końca nie wiedziała, dlaczego z taką łatwością przychodzi jej rozmowa z Joelem, ale bynajmniej nie zamierzała tego zepsuć poprzez swoje impulsywne niekiedy zachowanie. Ba. Zamierzała wręcz ową relację pielęgnować.
Usłyszawszy pytanie, natychmiast potrząsnęła głową w niemym zaprzeczeniu. Nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że jej słowa mogły wskazywać na to, że byli umówieni. Jej bardziej chodziło o to, że go wyczekiwała, bo cała podekscytowana chciała pochwalić się umiejętnościami kulinarnymi właśnie ze swoim ulubionym sąsiadem. Cała rozpromieniona patrzyła jak zawraca w jej kierunku. — Ale co wow? — Bo to jednak ją tknęło, a osobiście nie widziała powodów do zachwytów nad jej ubiorem, który pewnie w myślach uznała za „po domowy”. Zdawała sobie sprawę z tego, że podobała się ludziom – ogólnie – ale jednocześnie nie sądziła, że może robić efekt wow w zwykłym topie i spódnicy.
Gazpacho — odparła, częstując go jeszcze jedną łyżką na pokuszenie. — Pomyślałam, że spróbuję coś ugotować, skoro mam wolne. — Wolne to trochę za dużo powiedziane, bo pewnie mogła popracować nad montowaniem, ale akurat tego dnia sprawdzała się najlepiej w prokrastynacji i jakoś jej nie szła robota. — Mam cały garnek! — oznajmiła melodyjnie i tylko zachęcająco pokiwała głową. Zanim jednak zaprosiła go do środka, zlustrowała jeszcze jego strój szybkim spojrzeniem. — Chcesz się przebrać i wpaść do mnie na obiadokolację? — spytała ze zmarszczeniem brwi i zachęcającym uśmiechem.
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Joel w tej kwestii musiał być naprawdę chujowym człowiekiem. Nie miał nigdy problemu z wyrażaniem swoich uczuć czy opinii. Gorzej jednak było z dzieleniem się swoimi problemami. To nie tak, że nie miał w swoim życiu nikogo na kogo mógłby liczyć. Po prostu był indywidualistą do tego stopnia, że ze swoimi problemami potrzebował sobie radzić w pojedynkę. Tak właśnie było ze śmiercią jego mamy. Nie miał bliskiej rodziny, która w tym przypadku byłaby nieocenionym wsparciem. A biorąc pod uwagę to, że mama chciała być pochowana w rodzinnej Polsce, też nie miał sumienia, żeby obarczać tym kogokolwiek innego. Musiał się tym zająć po prostu sam. Tak samo musiał sobie poradzić z żałobą, którą nosił w sercu. Rozmawianie o tym wbrew pozorom nie przynosiło mu ulgi, więc postanowił o tym nie mówić wcale. Świat był wystarczająco smutnym miejscem. Nikt nie potrzebował Joela chodzącego i narzekającego na swój żywot. Tym bardziej, że powoli rzeczywiście wracał na właściwie tory. Żałoby jeszcze się nie wyzbył, ale nie obnosi się z nią. Niektóre rzeczy człowiek powinien przeżywać w pojedynkę.
-To dobrze. Naprawdę obawiałem się tego, że coś przegapiłem. – Ułożył sobie rękę na klatce piersiowej i odetchnął z ulgą. Pewnie jakby wystawił jakiegoś męskiego przyjaciela, to niespecjalnie by się tym przejął. Kumpel prawdopodobnie też. Ale jednak z kobietami sprawa była inna. W sumie to piszę też o tym męskim kumpli jakby Joel rzeczywiście jakiegoś miał. Muszę mu napisać poszukiwania, żeby nie był taki smutny po utracie Ephraima. –Twój strój. Ty. To jak wyglądasz. Zajebiście. Ładnie. Wow. – Wskazał na nią. Gdyby on miał się w ten sposób ubierać będąc w domu to albo chodziłby w garniturowych, atłasowych pidżamach, albo po prostu chodziłby w garniturach. Chciałby mieć takie ładne stroje domowe. Wiedział jednak, że nie miał odpowiednich bioder do stroju o takim kroju. Mężczyźni jednak nie zawsze mieli łatwiej. Zdecydowanie częściej mieli łatwiej i w bardziej znaczących kwestiach, ale bywały momenty kiedy kobietom zazdrościli.
-Zdecydowanie powinnaś gotować dla nas częściej. – Z tą częścią „dla nas” oczywiście sobie żartował, ale też jednocześnie nie żartował. Miło byłoby wracać do domu wiedząc, że będzie na niego czekał gotowy, domowy posiłek. Nie były to oczywiście smaki kuchni mamy czyli ciężkostrawne gołąbki i przypalone schabowe, ale domowy posiłek to domowy posiłek. Nie odmówiłby. –A powinienem się przebierać? Nie wolałabyś, żebym siedział elegancki? Pod krawatem? Każda inna by to doceniła, wiesz? – Przewrócił oczami. –Zaraz do ciebie wpadnę. Wezmę też szybki prysznic. – Obawiał się, że może prześmierdł starą panią Daisy, którą jednak ciągle woził. Niby nie śmierdziała jak starzy ludzie, ale wiadomo, coś tam mogło pozostać. Jak nie zapach nieuchronnej śmierci i starych ludzi to z pewnością duszące perfumy starszych ludzi, którzy próbują ukryć to, że myją się raz na tydzień.
Joel rzeczywiście poszedł do siebie, żeby się przebrać. Wziął też szybki prysznic i po chwili wchodził do niej jak do siebie ubrany w ciemne dżinsy i zwykły czarny t-shirt. Strategiczny strój. Jak się uświni to nie będzie niczego widać. To też w ogóle ponownie zwróciło jego uwagę na jej strój. –Odważny stój do przyrządzania gazpacho. Nie bałaś się plam? – Joel miał to do siebie, że często rozmawiał jakby był czterdziestoletnią kobietą, której jedynym zmartwieniem jest walka z plamami na jasnych ubraniach. Pewnie był tą kobietą z reklam, która do kina przynosi pięciolitrowy baniak Perwoll Black Magic.
MONTAŻYSTKA — ECLIPSE PICTURES
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
The sky is blue, but I wish it was bluer
Nie, nie przegapiłeś niczego — oznajmiła dziewczyna i posłała mu łagodny uśmiech. Gdyby byli umówieni i o niej by zapomniał, to Morrigan zdecydowanie sprawiłaby, że byłby to ostatni raz, kiedy ją olano. Ona też nie bardzo miała problem z wyrażaniem uczuć i myśli. Zwłaszcza, gdy coś nie przypadło jej do gustu. A odnośnie męskiego kumpla to szkoda, że Joel taki trochę stary, bo dałabym Ezrę, bo on jest do rany przyłóż i wręcz ciężko się w Brooksie nie zakochać z miejsca. Nawet platonicznie. Taka dobra reklama. Ale cóż, Joel musi na razie pocieszyć się Morrigan, która jest od niego tylko pięć lat młodsza i ma do niego stosunkowo blisko, skoro praktycznie mieszka za ścianą. — Dziękuję. Ty też niczego sobie — oznajmiła z widocznym rozbawieniem i nawet mrugnęła do niego zaczepnie. Mile połechtał jej ego tym komplementem i naprawdę z trudem powstrzymała się by nie odrzucić włosów na plecy w tym momencie. Skwitowała jego słowa jednak ciepłym uśmiechem, doceniając owy komplement.
Następnie parsknęła śmiechem, ale nie mogła zaprzeczyć, że nie przemknęła jej przez głowę podobna myśl. Nawet do tego stopnia, by rzucić całkiem niewinną sugestię. — Możemy się wymieniać tym gotowaniem. — W zasadzie miło było po prostu wracać z myślą, że ma się z kim zjeść. Morrigan jeszcze przed momentem nawet nie podejrzewała się o podobne nostalgiczne myśli, a tu proszę, wystarczyła krótka wymiana zdań w progu i już ją ciągnęło do czegoś, czego od dawna nie miała w swoim życiu. — Ale po co? Oboje stawiamy na wygodę, nie? Poza tym chyba będzie lepiej, jeśli oboje będziemy w komfortowych ciuchach. — To nie żadna randka by musiał siedzieć elegancki i pod krawatem.
Zostawiła dla niego otwarte drzwi, powracając do kuchni z tym garnkiem, który dotychczas trzymała w dłoniach. Nałożyła sobie na miskę i zaczęła powoli podjadać, gdyż jej żołądek powoli upominał się o jedzenie. Natomiast jemu zaczęła nakładać w momencie, gdy usłyszała, że drzwi wejściowe ponownie się otwierają. — Nie, mamo. Plamy mam pod kontrolą — odparła, przewróciwszy oczyma i kładąc przed nim miskę. Sama nie usiadła do stołu, a jadła na stojąco, opierając się tyłkiem o blat kuchenny. — Co nowego? Wiesz, że dawno się nie widzieliśmy i zastanawiałam się nawet czy nie dostałeś jakiejś rozkapryszonej gwiazdki, której trzeba pilnować? — zagadnęła, co miało być oczywistym żartem. Nie podejrzewała nawet Joela o to, by chwycił tego typu pracę.
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Odetchnął głęboko. Nawet wykonał jakiś teatralny gest kładąc sobie jedną dłoń na klatce piersiowej, a drugą ocierając fikcyjny pot z czoła, który na szczęście nigdy się nie pojawił. Chociaż kto go tam wiedział i tą australijską pogodę.
-O, dziękuję. Słowa „niczego sobie” utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie powinienem zatrudniać żadnej stylistki. Zawsze celowałem w „niczego sobie”. – Nigdy nawet nie przeszło mu przez myśl, żeby zatrudnić stylistkę. Gdyby nie to, że pracował z bogatymi ludźmi, którzy nie są znani, to by nawet nie wiedział, że normalni ludzie też mogą sobie zatrudniać ludzi, którzy od rana ich ogarniają. Myślał, że takie rzeczy należą się tylko i wyłącznie celebrytom, którzy muszą się prezentować światu. W sumie to nie muszą, ale po prostu wybrali takie życie, że wiecznie będą oceniani. Okazuje się, że bogaci ludzie często są tak leniwi, albo nieporadni życiowo, że nawet włosów nie są w stanie sobie ułożyć. Joel czułby się dziwnie, gdyby każdego ranka ktoś szykował mu ubranie, czesał go i nakładał puder na strefę „T” na twarz, bo pewnie tam się świecił najbardziej.
-Brzmi jak świetny plan. Możemy nawet ustalić grafik i system kar, jak ktoś zawiedzie i nie postawi drugiemu ciepłego obiadu na stół. Oczywiście własnej roboty. Gotowce i zamawiane odpadają. – Nawet biedny głupiec nie wiedział, że w tym momencie sam sobie wykopywał dół, w który wpadnie. Teraz tak cwaniaczkował, ale jakby przysiadł i przemyślał to wiedziałby, że byłby prawdopodobnie pierwszą osobą, która takie zawody przegra. Jedynym ratunkiem teraz będzie przemyślenie sensownego systemu kar, które nie będą jakimiś tragicznymi karami.
-Prawda. Nie chciałbym, żeby guzik wbijał mi się w brzuch jak się najem. Założę moje ciążowe spodnie z gumką. – Oczywiście nie miał takich. Chyba. Nie, na bank nie miał. To byłoby trochę kripi jakby jednak miał coś takiego w domu.
-I takie nastawienie mi się podoba. Zawsze przygotowana na wszystko. – A wiadomo, że ciężkimi plamami to najlepiej zająć się od razu. Nie ma co zwlekać. Joel jako jedyne dziecko swojej mamy pewnie musiał wysłuchiwać jakiś referatów na temat spierania plam. Pewnie jego mama nie wierzyła, że znajdzie sobie żonę, a sama nie miała zamiaru spierać jego plam. Bez przesady.
Usiadł sobie do stołu i od razu zabrał się za jedzenie. –Naprawdę przepyszne. – Nie, żeby był jakimś szowinistą, który wierzył, że miejsce kobiety jest w kuchni, ale naprawdę brakowało mu w życiu czegoś takiego. Że wracasz do domu, który nie jest pusty i możesz z kimś zjeść obiad, a nie, że piąty dzień z rzędu jesz kurczaka z warzywami, bo to najszybsze co można przygotować. –Wiem, że dawno się nie widzieliśmy. Jak się długo nie widzimy to fizycznie czuję jak coś w głębi usycha. – Zażartował. –Żadnych rozpieszczonych gwiazdek. – Uśmiechnął się. Miał już rozpieszczone gwiazdki za sobą i to był najgorszy sort klientów. –Teraz głównie jestem szoferem starszej kobiety, która chce na stare lata powychodzić z domu, ale nie ma z kim. Więc zabieram ją na wycieczki. – Nawet nie miał pojęcia kim ta kobieta jest, że potrzebowała ochrony. Bo przecież zgłosiła się do agencji ochrony, a nie do firmy przewozowej. –A co u ciebie? Poznałaś rozpieszczone gwiazdki, które powinienem ochraniać? – Uniósł brwi i w międzyczasie oczywiście kontynuował jedzenie.
ODPOWIEDZ