Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Temat dzieci tak naprawdę jeszcze nie został na poważnie poruszony przez Angelo, ale wiedział, jaki ona miała do tego stosunek. I ona wiedziała, jaki miał on. Denaro zdawał sobie sprawę, że albo będzie musiał ją zmusić, albo odpalić twarde negocjacje, albo... cóż, zrobić to w inny sposób, jeśli nastolatka w określonym przez jego głowę czasie nie zdecyduje się na potomstwo z nim. Większość z tych metod była nieprzyjemna i nie tylko dla niej, dla niego też. Nie chciał jej krzywdzić, w żaden sposób, ale już czuł, że przespał idealny moment na płodzenie dzieci. Nie chciał być starym ojcem, w wieku, w którym powinien być już dziadkiem. Chciał móc wychowywać swoje dzieci w zdrowiu i pełni sił, to było dla niego bardzo ważne. Kochał Gabrielle Glass, była to niezaprzeczalnie miłość jego życia, ale miał również priorytety, które były dla niego niezwykle ważne. Musiało dojść do tej rozmowy, prędzej, czy później, ale Angelo postanowił dać nastolatce jeszcze trochę czasu, by właśnie zasmakowała życia pełną piersią i spełniła wszystkie, albo chociaż większość swoich marzeń, nim ją zapłodni.
Trochę się spiął, choć przecież nie zdradził zbyt wiele. Nie miał pojęcia, czy kiedykolwiek powie im tyle, co wiedziała Gabi. O tych rzeczach, które robił, to chyba lepiej było zachować dla siebie. Nawet nie umiałby zliczyć, ilu ludzi zabił, jak wielu skrzywdził i jak świat ucierpiał przez decyzje jego i jego Rodziny. powaga sytuacji była zbyt wielka, jak na takich normalnych ludzi. Matce też oszczędzi tych krwawych szczegółów, gorzej jak zapyta. Nie chciał kłamać, wolał po prostu zatajać pewne szczegóły i tyle.
Czekał na reakcję siostry, czując wsparcie Gabi i był jej po raz kolejny wdzięczny. Nie musiała nic mówić, wystarczyło, że tylko była. Emanowała taką energia, jakby się z niej normalnie rozchodziła i go otulała, to było dziwne doznanie, dla niego dalej takie nowe, nie mógł się z nim oswoić, ale było po prostu... miłe.
Uśmiechnął się, a ciało wyluzowało,po pierwszych słowach siostry, ale później tylko westchnął w reakcji. Gdyby znała więcej szczegółów, bardziej mogłaby to wszystko zrozumieć, ale chronił nie tylko swoje mroczne sekrety, ale też swojej matki. Wolał, by to ona córce powiedziała więcej prawdy, niż on.
- To nie takie proste. - Wyjaśnił tylko, obserwując, jak młoda siostra idzie w jego stronę. Patrzył nią pytająco, dopóki go nie przytuliła. Wtedy zaśmiał się, tak radośnie i naturalnie, co przychodziło mu bardzo rzadko. Chwycił ją za ramiona, jakby chciał odwzajemnić to przytulenie.
- I to też nie takie proste. - Powtórzył nieco rozbawionym głosem, mając nadzieję, że siostra zrozumie,że to nie tak, że nie chciał z nimi być, ale po prostu nie mógł. Musiał wrócić do Australii, pilnować rodzinnego biznesu, to był jego obowiązek. A nawet, gdyby mógł stamtąd wyjechać, raczej wybrałby Włochy. Miał już jednak pomysł, w jaki sposób będą się komunikować.
Dużo rozmawiali, śmiali się, czasami weszli na jakiś poważniejszy temat. Angelo tez poprosił siostrę, by opowiedziała mu o swoim dzieciństwie, o swoim życiu. Gdyby mógł, przesiedziałby tu kilka dni na samych rozmowach. Jego matka wypytywała o jakieś rzeczy Gabi, ale nie jakoś nachalnie, po prostu chciała ją bardziej poznać. Angelo czuł się dobrze w towarzystwie nowo odnalezionej rodziny, zastanawiając, czy brat jest też taki jak oni. Oddzwonił w końcu do matki, która przekazała mu też dobre wieści. Miał jutro przyjechać, na jeden dzień z rodziną wyrwać z Warszawy, bo w poniedziałek musiał wracać do pracy, takie informacje przekazała im Kasia, która wydawała się być w niebo wzięta, że będzie miała w końcu przy sobie wszystkie swoje dzieci. Bardzo chwaliła swojego drugiego syna, widać było, że jest z niego dumna. Miał dwadzieścia pięć lat, żonę Julkę i dwójkę dzieci, czteroletnie bliźniaki, syn Leon i córeczka Carla. Pracował w jakieś dużej korporacji w dziale finansowym, tyle się o nim dowiedzieli. Angelo ułożył sobie w głowie jego profil - spokojnego, dojrzałego mężczyzny z głową na karku. Podobno mieli mieszkanie w stolicy i dwa samochody. Kaśka nie mogła się nachwalić, a Angelo zastanawiało jedno... czy skoro jako jedyny tak świetnie sobie radził, to czy pomaga rodzinie? Nie zadał tego pytania, jutro to zrobi. Wprost.
Bawili się też z Majkelem, który wydawał się nie tylko pokochać Angelo, ale i Gabi. Dobrze mu się patrzyło na ot, jak jego laska hasa sobie z siostrzeńcem, znowu się rozmarzył, z założonymi na piersi rękoma. Czuł, że tego chce, bardzo, chyba nawet bardziej niż ślubu z tą dziewczyną, a przecież jeszcze nawet przed nią nie klęknął. To też była taka sprawa... nie był do końca pewien, czy na razie się odważy. To duży krok i choć tego chciał, podświadomie bał się, że dziewczyna tych oświadczyn nie przyjmie, z tego samego powodu, dla którego nie chciała teraz dzieci. Trochę mu się w głowie to wszystko mieszało, a przecież powinien być pewien.
Objął nastolatkę ramionami, patrząc na nią z dołu lekko świecącymi się oczami. Ta wódka Mirusia trzepała mocno, w głowie mu już szumiało, obraz lekko zamazywał, koncentracja obniżała. Oby nikt go nie wyprowadził z równowagi, bo właśnie w tym stanie był najbardziej zaczepny i agresywny.
- Bo nie potrzebuje mała. Ogarnę to w Australii. - Rzucił dość spokojnie. Wolał nie szwendać się po szpitalach w obcym kraju, starał się jak najmniej zwracać na siebie uwagę. Parzył w oczy ukochanej jeszcze chwile zastanawiając nad jej słowami, nim odpowiedział. - Dobrze. - Angelo Denaro ugodowy? Może robił większe postępy, niż mu się wydawało... jeszcze dwa, trzy tygodnie temu powiedziałby jej, żeby z nim nie dyskutowała i nie byłoby żadnej rozmowy, a teraz? Jego matka przyglądała im się rozczulona zza winkla, a Miruś zniknął gdzieś w kuchni, chyba kroił sobie ogórki.
- Nie zostaniecie na kolacji? - Zagaiła Kaśka. Jej głos wyrwał Angelo z tej miłej chwili, która mieli z Gabi. Jej bliskość była bardzo kojąca, jej zapach owładnął jego nozdrza i ciało przyjemnie.
- Podjedziemy z tą moją ręką, a później wrócimy do hotelu, jesteśmy wykończeni. Mamy za sobą dość intensywne dwa tygodnie i dużo emocji... Przyjedziemy jutro od razu na śniadanie. - Wyjaśnił Kaśce. Był ogólnie dziwnie spokojny jak na te wszystkie emocje, nie wiedzieć czemu. Pomógł wstać Gabi, poszedł pożegnać się z Mirkiem, który jeszcze w kuchni po cichutku zaproponował mu "rozchodniaczka", więc Angelo wychylił z nim kieliszka. Pożegnali się z Michaliną, uściskami i zapewnieniami, że rano wrócą, wyściskali Majkela na dobranoc, też obiecując, że rano znów się zobaczą i na końcu z matką, którą Angelo przytulił najmocniej i najdłużej, mówiąc jej, że też bardzo się cieszy, że tu przyszedł, gdy ta po raz kolejny o tym powiedziała. Długo się żegnali, długo, jakby wyjeżdżali na zawsze, a przecież mieli w planie wrócić.
- Jeśli chcesz żebym jechał do tego szpitala, to teraz. - Rzucił Angelo do Gabi, gdy schodzili po schodach na dół. Schodził za nią, trzymając jej dłoń, jakby ją asekurował.
- Dziękuję kochanie jeszcze raz, że mnie do tego pchnęłaś. Ja... zajebiście się ciesze, że tu przyjechaliśmy, wiesz? Fajni ci ludzie, kurwa mam rodzinę w Polsce, pojebane. Ale super. Ty też jesteś super, wiesz? - Chyba pierwszy raz wóda weszła mu nie na agresje, ale na jakoś dziwnie miło? Uśmiechał się do niej taki rozanielony i uspokojony. Zupełnie jak nie on. Wyciągnął telefon z kieszeni i zamówił ubera, pod adres, który wskazała mu matka - szpital, na którym mieli go przyjąć. Kurwa chlanie bez podkładu jest zjebane. Pomyślał, jak mu się w głowie zakręciło, gdy tylko wyszli na świeże powietrze. O dziwo w bramie już nikt nie stał dziedziniec był pusty, a ich taksówka już czekała na ulicy. Do szpitala daleko nie było, dojechali w kilka krótkich minut, w takcie których Angelo ciągle gadał do Gabi, jak bardzo się cieszy, że tu przyjechali i że mogliby dłużej zostać.
Na tym całym oddziale ratunkowym o którym mówiła im Kaśka, było tak dziwnie dużo ludzi. Angelo zastanawiał się, skąd oni wszyscy się wzięli, na takie małe miasto. Od razu kogoś zaczepił, ale ta niemiła, starsza kobieta powiedziała, że nie mówi po angielsku i żeby stanęli w kolejce, a kolejka była strasznie długa.
- Może ten Bytom w cale nie jest tak nudny... Patrz ile ludzi, wszyscy tu tak codziennie umierają? Fajnie. - Uśmiechnął się pijacko, ale wesoło pod nosem. - Ciekawe, czy są strzelaniny.... no nie patrz tak na mnie, chodź już, nie będziemy tu tak stać. - Pociągnął Gabi za rękę. Ludzie gromili ich wzrokiem, coś tam do nich gadali, ale wystarczyło jedno jego spojrzenie, żeby się przestraszyli i zamknęli gęby. Przepchnął się przez kolejne i władował do okienka, za którym siedziała jakaś starsza, niemiła kobieta. Od razu ją polubił. Zaczął do niej mówić łamanym Polskim, że on też nie chce tu być tak bardzo jak ona, ale że przypierdolił w rękę i muszą go natychmiast przyjąć. Wyciągnął portfel z kieszeni, dość ostrożnie, żeby nikt nie widział i wsunął tysiąc euro pod jakąś kartką, którą przesunął w jej stronę. Kobieta zerknęła na kwotę i poprosiła go o dane.
- Bob Clooney. - Reszta danych też była fałszywa. Kobieta poprosiła go o dokument, więc podsunął jej swój paszport, w który wsadził kolejny tysiąc dolarów. Kobieta nawet ni mrugnęła, gdy przyjmowała pieniądze i wstukiwała nieprawidłowe dane. Wskazała mu numer gabinetu i cieszyła z dość pokaźnej łapóweczki.
- Miałaś rację, kochają tu pieniądze - Szepnął pochylony do Gabi, prowadząc ją przez korytarze obskurnego szpitala. Chyba przechodzili niedaleko kostnicy, czy coś, bo ich nozdrzy dopadł charakterystyczny zapach śmierci. Angelo znów nachylił się do ukochanej, żeby nikt przypadkiem nie usłyszał, co mówi.
- Ładny zapach, czuję się jak w domu. - Nie mógł się przed tym powstrzymać, zaciskając usta w cienka linie, żeby ukryć rozbawienie. To mu się zebrało kurwa na żarciki...
Przyjęli go naprawdę szybko. Angelo wszedł do gabinetu, zostawiając Gabi na korytarzu. Musiał dać kolejną łapówkę dla lekarza, za to, że go przyjął, ale nie stanowiło to dla niego żadnego problemu. Zrobili mu prześwietlenie, oczyścili ranę i po jakieś godzinie spędzonej w tym dziwnym miejscu wylazł do Gabi z jakimś usztywniaczem tylko na dłoni, spod którego wystawały bandaże. Okazało się, że miał jakieś złamanie bokserskie musiał trochę wykłócić z lekarzem.
- Chcieli mi założyć gips, powiedziałem im, że jak tylko spróbują to im na mózg gips założę. Kurwa gips... - Prychnął jak obrażone dziecko. Stanął przed Gabi, opierając pod boki i nagle uśmiechnął. - Zadowolona? Jedziemy do hotelu, ja potrzebuję teraz nagrodę za bycie dzielnym pacjentem. Lody. Najlepiej śmietankowe. Ręcznie robione. - Jakże był z siebie zadowolony. Co się z nim kurwa dzieje... Ta wóda była jakaś felerna.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Miło było słuchać o tej rodzinie, wydawali się tacy... Normalni, choć dla Gabi kulturowo totalnie inni niż wszyscy, których dotychczas poznała. Włochy też były dla niej niemałym szokiem kulturowym, ale tam dość szybko się odnalazła, tu było trochę gorzej, ale mimo to sobie jakoś radziła, bo Kasia była bardzo ciepłą i sympatyczną kobietą i bardzo się starała, żeby Gabi czuła się dobrze. Miśka nadal traktowała ją z dystansem, jakby nie do końca ją lubiła, ale było to znacznie cieplejsze zachowanie, aniżeli to z kuchni. Wydawało się, że nie mogą się nagadać, buzie im się nie zamykały, Miśka dość chętnie opowiadała o tym co porabiała w życiu, jak to wpakowała się w dzieciaka i jej edukacja zeszła na drugi plan, jak podjęła właśnie pracę na nocki w lokalnej piekarni, sama zadawała masę pytań, ale widziała, że na które odpowiedzi mogą być bardzo ciężkie więc nie drążyła. Zostawiła temat i pomęczy matkę, kiedy goście już sobie pójdą, choć jak dla niej mogli zostać nawet na noc. Mieli przecież łóżka polowe i dodatkowe komplety pościeli, więc wszyscy by się raczej wyspali.
W lekko wstawionej Gabi wezbrała irytacja kiedy Angelo odmówił jej zrobienia tego cholernego RTG. Nie mógł ciągle udawać takiego twardziela, przecież ta ręka musiała go cholernie boleć, dlatego jej wzrok stał się nieustępliwy, ostry, stanowczy jak nigdy w życiu, czaiła się w nim jakaś niewytłumaczalna groźba, ale złagodniała natychmiast, kiedy się zgodził. Pocałowała go w policzek i szepnęła mu na ucho "grzeczny chłopiec", i go w nie lekko dziabnęła zaczepnie.
- Tak, dokładnie tak jak mówi Angelo, dodatkowo nie chcemy nadużywać waszej gościnności, i tak już długo siedzimy, a pewnie macie swoje sprawy na głowie.- Gabi uśmiechnęła się do Kasi bardzo ciepło i wdzięcznie. Pożegnania są trudne, ale przecież jutro tu wrócą, spędzą razem czas nim wrócą do Australii, bo pojutrze mieli przecież lot z Warszawy do Dubaju a stamtąd prosto do Australii. Gabi wyściskała każdego bardzo serdecznie, włącznie z Mirusiem, który nawet pocałował ją w policzki na pożegnanie, Misia uścisnęła ją krótko, bardzo zachowawczo, a mały Majkel ukradł jej całusa prosto w usta i nie chciał jej puścić, mówił jej, że wygląda jak księżniczka i on będzie jej księciem i wezmą ślub. Kaśka nie mogła wyrazić swojej wdzięczności względem Gabi, za to, że namówiła jej syna, żeby tu przyjechał. Odsuwała się od niej, znów ją tuliła, całowała w policzki i znów przytulała, nie mogąc się tym nacieszyć, a najdłużej jej zeszło na żegnaniu się z synem, jakby już miała go nigdy więcej nie zobaczyć. Gabi patrzyła na to niesamowicie rozczulona, a była podpita więc i się trochę poryczała ze wzruszenia. Kaśka czekała aż znikną jej z oczu, żeby zamknąć za nimi drzwi, a wtedy w domu zaczęło się dziać... Mirek i Miśka się na Kaśkę rzucili — Mirek z prośbą o wytłumaczenie wszystkiego, co do słowa, Misia po głębsze wyjaśnienia. Biedna Kasia chyba nie prześpi dziś nocy.
Gabi była w szampańskim nastroju, nawet fakt, że pewnie spędzą sporo czasu w szpitalu jej jakoś go nie psuł, schodziła po skrzypiących schodach za Angelo, trzymając się jego ręki, przeskakiwała po tych schodach niczym gazela.
- Widzisz, miałam racę ze wszystkim! Może się nauczysz, żeby się, choć troszkę mnie czasami posłuchać. Cieszę się twoim szczęściem! Oczywiście, że jestem super, jakbym nie była to byś na mnie nawet nie spojrzał.- nie mogła się nie zaśmiać i nie wyszczerzyć w uroczym uśmiechu. Gdy wychodzili z klatki buchnęło na nich bardzo ciepłe powietrze, w kamienicy było przyjemnie chłodno, a na zewnątrz zrobiło się parno i duszno, mimo iż słońce chyliło się już ku zachodowi. Naprawdę się cieszyła z jego uśmiechu, z tego luzu, jaki poczuł, z tej ulgi i tego, jaki był radosny spędzając czas z praktycznie obcymi sobie ludźmi. Czekała ich jeszcze jedna przygoda i poznanie brata Angelo oraz jego rodzinki. Gabi miała nadzieję, że spędzi ten czas równie miło co dziś i znów zje pyszną mizerię, albo te słynne pierogi, o których tyle słyszała.
Wsiedli do taksówki, a w niej Gabi nie mogła się opędzić od wdzięczności Angelo, próbowała go trochę uciszyć zamykając mu usta pocałunkami, na co kierowca taksówki trochę krzywo się patrzył, jakby miał kija w dupie i nigdy nie widział zakochanych.
Szpital, pod który zajechali był stary, bardzo brzydki, obdrapany i strasznie ponury, dlatego Gabi miała lekkie opory przed tym, żeby w ogóle wejść. Momentalnie w drzwiach uderzył ją specyficzny, szpitalny zapach, trochę ją zemdliło, ona też była lekko wstawiona. Czy szpitale na całym świecie pachną tak samo? Wielce prawdopodobne, bo ten pachniał tak jak ten australijski, w którym była leczona dziesięć lat temu. Ludzie się na nich dziwnie gapili, posępnie. Wyglądali strasznie, niektórzy mieli porozbijane głowy, inni jakieś urazy kończyn, inni wyglądali tak jakby mieli zwymiotować. Gabi miała wrażenie, że to są Zombie i zaraz się na nich rzucą, żeby pożreć im mózgi. Trzymała się Angelo kurczowo, rozglądając się przerażona po twarzach zebranych.
- Fajnie, że ludzie umierają? Ty oszalałeś do reszty...- zgromiła go spojrzeniem i postukała się palcem w czoło, ale wtedy pociągnął ją do okienka przepychając się na przód kolejki.
- Dla mnie tu wszyscy wyglądają jak Zombie, włącznie z tą skwaszoną babką za szybą.- powiedziała wcale nie przekonana do tego co właśnie się działo. Kiedy Angelo załatwiał swoją sprawę podając fałszywe personalia Gabi mało nie wybuchnęła śmiechem. Skąd on wziął Boba... Clooneya jeszcze rozumie, bo to przystojny aktor Hollywoodzki, ale Bob? Serio? Bob? Parsknęła głośno, nie mogła się powstrzymać, co zwróciło na nią uwagę większości ludzi, bo kto normalny przychodzi na oddział ratunkowy i się tak radośnie śmieje? No nikt. Nawet nie zauważyła, że Angelo daje kobiecie łapówkę, ale dzięki temu dość szybko mogli przejść do wskazanego gabinetu. Te korytarze były przerażające, mrugało światło, ich buty stukały niosąc się echem. Przy jednym z pokoi stał wózek inwalidzki, na którym siedział stary, pomarszczony człowiek, któremu ciekła ślina z kącika ust, bo smacznie sobie spał. Na łóżku pod ścianą leżała babcia z jakimiś rurkami i wenflonami i jak obok niej przechodzili to złapała Gabi za rękę, na co blondynka zareagowała dzikim piskiem już nawet ignorując głupi tekst o zapachu śmierci.
- Mówiłam, że to Zombie i chcą zjeść nam mózgi!- mało brakowało, a by się popłakała ze strachu, tak ją ta babcia przeraziła. Doszli pod wskazany numer pomieszczenia, znajdowało się ono nieopodal babci na łóżku i dziadziusia na wózku.
- Nie zostawiaj mnie tu samej...- jęknęła przerażona, ale nie było innej rady, musiał wejść do lekarza sam a ona oddaliła się o kilka, może kilkanaście metrów od przerażających staruszków. Kiedy Angelo nie było, przysiadł się do niej jakiś mocno podpity gość, gadał do niej po polsku, a ona nie wiedziała, jak ma mu powiedzieć, że ma spadać, na całe szczęście nim Angelo wyszedł to jakiś sanitariusz go zabrał.
Zauważyła, że drzwi się otwierają, więc wróciła pod nie i mogła przywitać Angelo, który wydawał się zły na coś i kiedy się odezwał Gabi ryknęła śmiechem na cały korytarz.
- A nie pomyślałeś, że lekarze wiedzą co robią? Jestem zadowolona tylko w połowie, ale to nic, i tak byłeś dzielny. Widzisz, znów miałam rację, jejku, ale to usztywnienie wygląda i to prawa ręka! Będę musiała ci teraz pomagać ze wszystkim, rozbieranie, ubieranie, zakładanie butów. Będę o ciebie dbać jak najlepsza pielęgniarka na świecie!- powiedziała z dumą i uwiesiła się na jego ramieniu, przytulając do niego. Bardzo strategicznie wybrała drugą stronę ciała mężczyzny, żeby nie iść przypadkiem obok strasznych dziadków.
- Zobaczymy czy jeszcze room service nam lody dostarczy.- odpowiedziała rozbawiona, udając kompletnie głupią, że nie wie, o co mu chodzi, choć rozumiała doskonale. Wyszli na zewnątrz i znów buchnęło zaduchem i jakimś dziwnym smrodem, jakby się ktoś zesrał i zwymiotował jednocześnie, na wycieraczkę przed wejściem. Tym razem to Gabi wezwała Ubera, w końcu i tak miała podpiętą w telefonie kartę do konta Angelo, więc co za różnica. Pojazd podjechał dość szybko i mogli w ciągu kilku minut, bez żadnych korków dostać się do hotelu.
- Chodź mój dzielny pacjencie, to był ciężki dzień, musimy się zrelaksować i odpocząć. Dostaniesz swojego wymarzonego lodzika, zrobię ci masaż plecków, bo jesteś strasznie spięty i pójdziemy spać, żeby od rana mieć siłę na kolejne wrażenia.- uśmiechnęła się radośnie i lekko zachwiała, ale złapała równowagę. Przeszli przez lobby prosto do windy, wjechali na odpowiednie piętro i weszli do swojego pachnącego pokoiku, który dziś wydawał się jeszcze mniejszy niż poprzedniej nocy, kiedy byli tak bardzo zmęczeni. Gabi odetchnęła z ulgą, tu było względnie ładnie, nie to, co w tym szpitalu rodem z horrorów. Pociągnęła Angelo w stronę łóżka i pchnęła go na nie, żeby sobie usiadł.
- To ja zadzwonię po te lody...- droczyła się z nim, stając między jego nogami, oparła ręce na jego ramionach i zaczęła je lekko ugniatać. Oczywiście, że nie odmówi mu tej odrobiny przyjemności dlatego padła na kolana i z zadowoleniem przygotowała mu pyszne śmietankowe lody, nie tylko ręcznie, ale i oralnie. W sumie... to ona sobie zjadła śmietankowego loda, a nie on. I gdzie tu sprawiedliwość? Zaskakujące, ale nie oczekiwała niczego w zamian, to był jego dzień, jeden z najszczęśliwszych, więc należało mu się wszystko, co najlepsze.
- A teraz grzecznie się połóż na brzuchu, zrobię ci masaż plecków, pójdziemy się umyć, potem się przytulimy tak bardzo, bardzo, bardzo mocno i zaśniemy. - wstała z klęczek, wyprostowała się i pogłaskała go po policzku z czułością.
- Jak się z tym wszystkim czujesz? Wszystko w porządku?- musiała o to zapytać, w przeciwnym razie chyba by nie zasnęła do samego rana.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Jemu tam się nawet... podobało. Angelo miał chory umysł, a po alkoholu wszystko się jeszcze bardziej potęgowało. Tak, jak nie raz mówił Gabi, nie był dobrym człowiekiem, cieszyły go rzeczy, które innych w pewien sposób obrzydzały, albo wprawiały w poczucie winy. W tym szpitalu poczuł, że odżył. Ten wszechobecny ból i cierpienie były dla niego, cóż, czymś bardzo normalnym, dlatego mówił,że czuje się jak w domu. Niby żartował, a niby nie. w końcu całe młodzieńcze lata spędził na... Może faktycznie, to znowu nie jest temat na teraz? Widział, że Gabi się boi i w sumie śmieszyły go te słowa o zoombie. Cierpienie i śmierć powinny być jej bliskie, w końcu sama spędziła dość sporo czasu w szpitalach. Może dlatego budziły w niej takie negatywne emocje, ale to nie był czysty strach, a taki irracjonalny, jakby nastolatka nie miała nigdy styczności ze starszymi, chorymi ludźmi. Angelo tylko śmiał się z niej, gdy oskarżała o bycie zombie ludzi, albo gdy tak uciekała z uścisku starszej kobiety. Dlaczego go to tak bawiło?
- Trzymaj się blisko mnie, ja cię ochronię. - Niczym jakiś superbohater uniósł wysoko brodę i wydymał do przodu klatę, patrząc gdzieś przed siebie. Tylko mu kurwa czerwonej peleryny brakowało.
Ta wódka chyba padła mu na mózg. Dlaczego miał taki dobry humor? Czuł się jak po jakiś grzybkach halucynkach, jakby się nawpierdalał jakiś lewych narkotyków, albo co najmniej kilki dawek ekstazy. A to przecież tylko polska wódeczka.. dlatego nie lubił pic bez podkładu. Chociaż lepiej w tę stronę, niż jakby miała odpalić mu się agresja 10.
Słuchał jej z rozbawieniem, po tym jak wyłonił się w końcu z tego cholernego gabinetu.
- Ale wiesz, że jako pielęgniarka, musisz koniecznie chodzić w takim białym....koniecznie, ale to koniecznie seksi ubranku? - Przytaknął głową jakby na podkreślenie powagi swoich słów.
- Oj to chyba będziesz musiała własnoręcznie ukręcić, takie wiesz, Włoskie. - On jej da, udawanie głupiej. Rzucił jak gdyby nigdy nic, bardzo dumny ze swojego porównania.
Spojrzał na budynek hotelu, czemu on wirował? Klasnął zadowolony w dłonie na jej słowa, o tak, bardzo tego teraz potrzebował.
- Mówiłem ci już dzisiaj, że jesteś super? - Podał jej ramię, niczym gentlemen. Najpierw wprowadzi ją jak damę do hotelu, a później da jej się zadławić swoim przyrodzeniem, to był plan. Jeszcze ten masaż, Angelo był w siódmym niebie. Tego dzisiejszego humoru już nic nie miało prawa zepsuć. Nawet wizyta w szpitalu... która okazała się nie taka zła, jak myślał, tego nie zrobiła.
Zdjął leniwie zegarek z nadgarstka i odwrócił w stronę Gabi. W cale nie musiała go jakoś mocno pchnąć, by jebnął dupskiem na łóżko, świat zawirował. Zamruczał z zadowolenia, wiedząc już dokąd zmierza i całkowicie odruchowo rozchylił nieco swoje kolana, by miała do niego lepszy dostęp. Ani na chwilę nie nabrała go, że zamówi takie prawdziwe, zimne lody! znał już ten wzrok... Chciała go uszczęśliwić. Też lubiła ten sport.
i uszczęśliwiła. Poczuł jeszcze większą ulgę niż wcześniej, tak zrelaksowany nie był od dawna, a przecież czekał go jeszcze masaż. Podobał mu się jej plan, chwycił za jej drobną dłoń, którą trzymała na jego poliku i przymknął oczy.
- I to. Brzmi jak plan. - Przyznał z uznaniem i zadowoleniem cicho, a kąciki jego ust drgnęły nieznacznie. Wyglądał na zmęczonego, a jednocześnie bardzo zrelaksowanego.
- Dobrze. - Zaczął krótki i tak, jakby to jedn słowo miało zakończyć jego wypowiedź. Otworzył oczy, a jego ciemne spojrzenie padło na młodą buźkę dziewczyny. Zlustrował ją, a wędrówkę zakończył na błękicie jej tęczówek.
- Zaskakująco dobrze. Nie spodziewałem się takiego przyjęcia i tego, że tak dobrze się tam poczuję. Moja matka... popełniła błędy, ale chyba już jej wybaczyłem, a siostra wydaje się naprawdę w porządku. Zadziwiająco dobrze przyjęła prawdę o mnie i .... ogólnie mnie. Wydaje mi się też, że matka jest z Mirusiem szczęśliwa. Wszystko jest dobrze, aż za dobrze... Może będę miał w końcu z kim spędzać święta. - Dodał trochę ciszej Do Włoch było latać ryzykownie, poza tym wiele lat nie odwiedzał ojczyzny, dopiero w tym roku mu się to udało. Ale w Polsce? Mógł sobie tu spokojnie przylatywać jako Ares do Warszawy i stamtąd już bez śladu na Bytom. - A Mały Majkel jest zajebisty, mógłbym go ze sobą zabrać do Australii... - Odpowiedział dość krótko, jak na te emocje, które się w nim kłębiły, ale wiedział, że Gabi go dobrze rozumie. Ucałował jej dłoń i odsunął, rozbierając do naga i położył się grzecznie na brzuchu jak chciała.
- Chciałbym, żeby nasz syn też był taki zajebisty. Zróbmy sobie takiego bąbelka. - Rzucił bardzo luźno, nawet niewiele myśląc nad tymi słowami. Przymknął oczy, tak dobrze mu się zrobiło, jeszcze czując jej drobne dłonie na swoich barczystych plecach. Nawet gdzieś tam przysypiał, gdy nastolatka ugniatała jego pospinane mięśnie. W głowie miał o wiele więcej niż mówił, ale teraz wyciszył się, uspokojony jej gestami i tym wieczorem. Ciężko mu było zebrać się na prysznic, ale jakoś mu się to udało, a po nim, wskoczyli tak jak Gabi mówiła pod kołderkę, zasypiając w swoich objęciach.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Całe szczęście ona była zdecydowanie bardziej trzeźwa od niego, przez co miała niezły ubaw z jego sposobu bycia po polskiej wódce. Chyba musi zapamiętać i częściej mu polewać, jeśli będą już coś wspólnie pić. Ona będzie kulturalnie sączyć winko, a jemu będzie polewać wódeczki, albo doprawiać wino tą wódeczką, skoro nią upijał się na takiego wesołka. Całkiem jej to pasowało! Po wódeczce trochę jej Franka przypominał, ale tylko trochę, bo wciąż był jej Aresem Angelo Michałem Kennedy Denaro.
Nie mogło być inaczej, uwielbiała sprawiać mu przyjemność, naprawdę! Na wszelkie możliwe sposoby i ten słodki lodzik nie był zrobiony na odwal się, tylko dlatego, żeby go zrobić i mieć spokój! Absolutnie nie! Nie było to automatyczne i wyuczone, tylko zrobione z pełnym zaangażowaniem i pasją. To on sprawił, że otworzyła się na wiele erotycznych zagrywek, to on był jej przewodnikiem i nauczycielem, który nie raz prowadził ją niemal ślepą przez ciemne korytarze i przerażające zakamarki, powolutku zapalając pojedyncze źródła światła.
Gabi otarła wierzchem dłoni kąciki ust, zadowolona ze swojego działa i tego, że mężczyzna się tak zrelaksował i odprężył. Przepełniało ją szczęście, wszystko poszło tak jak myślała, czyli bardzo pozytywnie, a na tym się miało nie skończyć, bo jeszcze jutro planowali kolejne odwiedziny.
Przyglądała mu się badawczo. Co to znaczy... Dobrze? Już miała otwierać usta, żeby podrążyć temat, ale sam wypalił jak z karabinu, na co rozpromieniła się jak choinka bożonarodzeniowa podłączona do prądu. Miała ochotę zatańczyć z radości, ale tylko cmoknęła Angelo czule w czoło.
- Głuptasie... teraz jeszcze masz mnie i będziesz mieć mojego tatę i mamę, jak już im powiemy, że jesteśmy razem, a święta to mój ulubiony czas w roku, bo wszyscy są wtedy dla siebie tacy mili i kochani... Marzę o tym, żeby kiedyś przeżyć białe święta. Wyobrażasz sobie, że nigdy w życiu nie widziałam śniegu na żywo?- zaśmiała się cicho. Ach, zebrało jej się na wyznania, akurat teraz, jak to pijanego umysłu Angelo niewiele docierało! Pomogła mu się rozebrać, bo przecież z tą ręką pewnie miał mały problem, a gdy już się położył na brzuchu, mogła sobie podziwiać jego zgrabny tyłeczek, szerokie, muskularne barki... Piękny. Najpiękniejszy.
Bezceremonialnie usiadła okrakiem na jego pośladkach i zaczęła wodzić łapkami po jego ciele, z niebywałym zaangażowaniem. Miała coś w tych rękach, to masowanie przychodziło jej wyjątkowo naturalnie. Wyczuwała które partie mięśni są najbardziej spięte i tam stosowała mocniejszy uścisk, to było przyjemne czterdzieści minut głaskania, ugniatania, wodzenia po skórze paznokciami. Nigdzie się nie spieszyła, mieli czas, a takie relaksowanie Angelo sprawiało jej dużo przyjemności. Zdawać by się mogło, że takie rzeczy robi się machinalnie, nie czerpie się z tego satysfakcji, ludzie zwykle szybko się nudzą robiąc masaże, jeśli nie są profesjonalistami, ale nie Gabi. Nawet co jakiś czas szeptała mu coś miłego na uszko, całowała po policzku, karku ramionach, i nie było w tym zbyt wiele erotyczności, tylko czysta czułość, miłość i troska.
Nic nie powiedziała odnośnie bąbelka, to nie był temat na dyskusję po pijaku, a przecież doskonale znali swoje stanowiska w tej kwestii, rozmawiali o tym na jednym ze swoich pierwszych spotkań, kiedy nawet jeszcze nie było mowy o żadnym wiązaniu się na stałe. A przynajmniej tak się Gabi wydaje, że ten związek to już na zawsze, że znalazła swojego opiekuna, partnera, najlepszego przyjaciela, ale wiadomo jak to jest z nastoletnimi miłościami: każda jest tą największą i jedyną aż po grób, a potem się cierpi...
Na otrzeźwienie na koniec masażu, kiedy z niego zeszła, sprzedała mu siarczystego klapsa w tyłek, żeby oboje poszli się wykąpać, pod prysznicem oczywiście było troszkę czułości, a później wskoczyli do wyrka, żeby zasnąć w swoich objęciach. Gabi ostatnio zasypiała z następującymi słowami na ustach: kocham cię, dobranoc.
Obudziła się pierwsza, było widać, że dopiero zaczęło świtać. Chwilkę leżała obserwując jak Angelo słodko śpi, miała ochotę pogłaskać go po policzku, ale wiedziała, że się obudzi jeśli to zrobi. Wyślizgnęła się z łóżka bardzo cicho, ubrała na siebie jakieś luźne dresy, zgarnęła telefon i torebkę i poleciała do recepcji, prosząc o to, żeby dostarczyli im do pokoju dzbanek z czarną kawą, drugi z sokiem pomarańczowym, a sama wyszła z hotelu na poszukiwanie jakiegoś otwartego sklepu i apteki. Udało się! Znalazła aptekę otwartą 24/7 i używając tłumacza google dogadała się z farmaceutką, że potrzebuje czegoś na kaca dla swojego faceta. Babka dała jej jakiś zestaw After Party na Kaca, w skład którego wchodzą elektrolity, witaminy i jakiś inny dziwaczny preparat. Trochę się zgubiła w drodze powrotnej a chciała jeszcze wejść i kupić kilka butelek wody mineralnej, więc weszła do Żabki, gdzie bez problemu dogadała się po angielsku. Wróciła do hotelu po lekkich przebojach, lekko zmęczona targaniem kilku butelek wody. Przed drzwiami już czekała na nią kawa i sok na wózeczku, bo poprosiła, żeby nie pukać, tylko zostawić to przed pokojem. Weszła sobie spokojnie do środka, rzuciła okiem na śpiącego Angelo, świetnie... Jeszcze chrapał smacznie. Zestaw na kaca postawiła na nocnej szafce i po cichutku się przebrała. Sam rzucił jej tym pomysłem wczoraj w szpitalu to będzie mieć... Cóż, nie miała tu dostępu do stroju seksownej pielęgniarki, ale poradziła sobie inaczej. Z recepcji ściągnęła czerwony marker i na jednej ze swoich białych sukienek, które zabrała narysowała na piersi czerwony krzyż — potrzeba matką wynalazku. Nie miała tu dostępu o tej godzinie do żadnego sex shopu, więc musiała kreatywnie improwizować. W aptece kupiła sobie też stetoskop, termometr elektroniczny, gruszkę do lewatywy, wielką strzykawkę bez igły i tak o to przygotowana pielęgniareczka, zerwała z Angelo kołdrę. Specjalnie nie ubrała na siebie bielizny, do tego co chciała zrobić, była jej zbędna.
Wskoczyła na łóżko, usiadła okrakiem na biodrach ukochanego i pochyliła się do jego ucha, żeby móc wprost w nie szepnąć.
Spoiler
- Panie Denaro... Budzimy się, słoneczko już wstało... Pana pielęgniarka wpadła na kontrolę...- zaczęła chichotać, bo nie mogła znieść cringeu tej sytuacji, bo dla niej to było kompletnie absurdalne i mimo iż bardzo chciała się wbić w rolę, szło jej to opornie, bardzo ciężko... Bo nie mogła wytrzymać ze śmiechu, ale... Była bardzo zadowolona z tego co zastała między nogami Angelo, bo przywitał ją jego poranny wzwód, więc już się troszkę nakręciła.
- Zacznę od sprawdzenia smaku pana ust...- wymruczała, kładąc ręce po obu stronach jego głowy, w ten sposób sobie nad nim zawisła, jej jasne włosy łaskotały go po twarzy i ramionach. Miała gdzieś, że pewnie ma kaca giganta, postarała się i chciała się teraz pieprzyć, amen. Na potwierdzenie swoich myśli i słów... Cóż, wpiła się w jego wargi zachłannie a nagą cipką zaczęła się ocierać o jego kutasa, żeby się podniecić i porządnie nawilżyć nim go dosiądzie, nie potrzebowała dużo czasu, już sama myśl o tym, że za chwilkę się w niej znajdzie, sprawiła, że zaczęła robić się mokra.


Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Nie wiedział, dlaczego wypalił z tymi świętami. Jasne, źle mu było obchodzić je całkiem samemu, albo ze swoimi bandziorami,bo tak to mniej więcej od kilku lat wyglądało, ale on nigdy... raczej nie mówił tak po prost co go trapi. Przecież uznawał to za słabość. Przy Gabi jego język rozwiązywał się coraz bardziej i trochę go to niepokoiło, bo nie chciał być słabą pizdą, szczególnie w jej oczach. Musi bardziej uważać na to co mówi, chociaż jej słowa w cale nie wskazywały na to, że ma go za słabego. Całkiem miło mu się po nich zrobiło...
Przede wszystkim teraz miał ją, a to i tak dużo jak na niego.
Jej rodzice, jego rodzina w Polsce, nagle robiło się coraz więcej ludzi w jego życiu. To było jednej strony pozytywne, a z drugiej, podnosił ryzyko. Nie bez powodu Angelo trzymał od siebie ludzi z daleka, nawet nie nawiązywał zbytnych przyjaźni w Lorne Bay. Każda kolejna osoba to dodatkowe, niepotrzebne ryzyko. Dla niego i tego człowieka.
Uniósł brwi, ale przecież nie powinien być taki zaskoczony. Nie bardzo pozwalał jej sobie pomagać przy rozbieraniu, ale poza ręką, wciąż był opatrunek na jego brzuchu i ramieniu, po draśnięciu kulą. Z każdej strony coś go rwało, ciągnęło i bolało, chociaż nie dawał tego po sobie poznać. Przetworzył za to informacje, które dostał.
- Skoro tak, niech tylko zacznie się sezon w Alpach i biorę cię w miejsce, gdzie będziesz się kąpać w tym śniegu. - Zarządził, kładąc się do masażu. - Nauczę cię jeździć na nartach, albo na snowboardzie, co tam sobie wybierzesz. Albo nie. Polecimy w grudniu, przed świętami, będziesz zachwycona. - Aż westchnął i zrobiło mu się tak dobrze, że jeszcze wspomniał o tych dzieciach. Angelo jak można się domyślić, bardzo lubił góry. Swego czasu załatwiał dużo interesów we Włoszech, jeździł tam z Sycylii co rusz. W okresie zimowym korzystał ze śnieżnych możliwości, jakie dawały Alpy, a w letnim uskuteczniał wspinaczki. Mieli też swoją posiadłość w Alta Badia, w której kiedyś rozkręcał z Frankiem imprezy po stoku... naszły go wspomnienia, to były dobre czasy, niestety bezpowrotne.
Teraz mógł tworzyć nowe. Z nią.
Jak miał nie przysypiać, podczas takiej dawki relaksu? Lubił jak jej drobne dłonie napierały na jego pospinane ciężko mięśnie, jak się pod nimi rozluźniały, jak i całe jego cielsko, teraz takie wiotkie i zrelaksowane. Mruczał i pojękiwał co jakiś czas z rozkoszy, mógłby się do tego przyzwyczaić. Pewnie teraz będzie chciał, by robiła to częściej. Dopiero klaps w tyłek go orzeźwił, westchnął ciężko, bo było mu za dobrze na wstawanie. Najchętniej zostałby już w wyrku, ale poszedł z nią pod ten prysznic. Co okazało się dobrą decyzją, bo gdy tylko dotknął materaca, zasnął w najlepsze. Nawet nic nie zdążył odpowiedzieć Gabi.
Spał o dziwo bardzo dobrze. Zazwyczaj, gdy pił bez podkładu, cierpiał na bezsenności i złe sny, ale dzisiaj było jakoś inaczej. Leżał w tej pościeli ciężko jak kamień, nawet nie mając pojęcia, co szykuje dla niego Gabi.
Spoiler
Przełożył się na plecy, wsuwając ramiona pod głowę, zupełnie nieświadomie. Spod kołdry wystawała wypukłość, gdzieś na wysokości jego bioder. Poranne wzwody... zdarzały mu się dość często, ale nie zawsze dostawały upust swojego ładunku. Angelo westchnął ciężko, gdy jego ciało poczuło nieduży ciężar, ale mózg wciąż spał. Przebudził się lekko, słysząc jakieś słowa, ktoś szeptał mu przyjemnie na ucho. Angelo mruknął cicho, a kąciki ust wykrzywiły ku górze delikatnie. Nie otworzył jeszcze oczu, napawając bliskością swojej małolaty, która ewidentnie miała ochotę na poranny seks. To właśnie w niej uwielbiał i tym przewyższała inne kobiety.
Chwila, jaka pielęgniarka? Otworzył w końcu czy powoli, ale oślepiło go światło, a ona znów do niego zbliżyła, tym razem by pocałować jego usta. Te zaś odwzajemniały ten pocałunek z lubością, wydobywając z siebie kolejny cichy pomruk. Ocierała się o niego tak perwersyjnie, aż ciało przeszedł mu dreszcz, od samych paców stóp po czubek głowy. Drgnął niespokojnie, wyciągając prawe ramię zza głowy, a jego palce wplątały teraz w blond pule ukochanej. Reszta dłoni spoczęła na jej rozgrzanym poliku, powoli wracał do rzeczywistości, wybudzał do końca z krainy snów. Naparł na nią lekko, by się odsunęła i dopiero teraz udało mu się przesunąć po niej spojrzeniem. Uśmiechnął się, a w czach zapaliła iskierka, spodobał mu się ten widok.
- Widzę, że siostra nie marnuje dnia i z samego rana zabiera do roboty... - Miał zachrypnięty ze snu głos, ale słychać było jak bardzo go tym podjadała.
- Dobrze, że siostra tu jest... mogę prosić o sprawdzenie ciśnienia krwi? - Jego brew drgnęła ku górze.
Czekał, aż się na niego nadzieje, wtedy jęknął cicho przeciągle, przymykając oczy. Tego momentu zawsze wyczekiwał ze zniecierpliwieniem. - O tak... właśnie o takie badanie mi chodziło. - Dodał jeszcze ciszej niż poprzednio i sięgnął dłońmi do sukienki swojej pielęgniareczki, odsuwając ją nieco w dół, by uwolnić dwie, soczyste piersi na zewnątrz. Jego wzrok podążał jakby był zahipnotyzowany, za ich falującymi ruchami. Bolała go trochę głowa, w ustach zaschło od odwodnienia, był jeszcze zaspany i trochę leniwy. Położył się wygodnie na poduszeczce, układając głowę na jednym ramieniu, a druga ręką zabawiał się z jej piersią. Było mu dobrze, mógł tak zostać, tym razem pozostając całkowicie uległym.
- Jakie badania jeszcze sistra na mnie wykona..aaaa? - Targnęło nim podniecenie. Jego kutas rozpychał się we wnętrzu nastolatce prężnie i mocno, dając właścicielowi przyjemne ciepło i ciasnotę. Czuł krążącą w nim krew, przyjemnie, a ta przyjemność rozchodziła się z lędźwi na całe jego ciało.
I to jest kurwa porządna pobudka.
Jak on miał jej nie kochać?
Gabrielle Glass
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
18+
Spoiler
Każdy powinien znaleźć dla siebie taki sport, który jest przyjemny do uprawiania, po to jest ich tyle, żeby ludzie mogli znaleźć coś dla siebie. Gabi nie jest wybitnie uzdolniona sportowo, bo każdy, jakiego by nie uprawiała — od jazdy konnej, przez siatkówkę, jazdę na rolkach czy rowerze zawsze kończył się jakąś katastrofą. Seks jest jedynym ze sportów, w jakim jeszcze nie ucierpiała na tyle, by się zrazić, a to dzięki doświadczeniu i umiejętnościom ukochanego mężczyzny, który prowadził ją przez ten świat jak ślepca. Czuła, że czego mu nie zaproponuje to on pójdzie za nią jak w ogień, choć nadal nie umiała rozmawiać na erotyczne tematy, to ją okropnie krępowało.
Ten pomysł z pielęgniarką był tak irracjonalny, tak debilny i przerażający w tym jej łebku, że nie umiała się opanować od śmiechu. Była pewna, że Angelo też będzie się nabijać, parsknie widząc jej strój, to jakie gadżety kupiła, aczkolwiek z samego seksu zdecydowanie powinien być zadowolony. Jaki facet by nie był, obudzony w ten sposób? Słodka, niewinna blondyneczka ocierająca się o nabrzmiałą męskość, mrucząca cicho z przyjemności. Na dodatek ten głęboki pocałunek, który był tak cholernie namiętny i zachłanny, że chyba bardziej się nie dało. Gryzła jego wargi, ssała lekko język, wzdychała w te usta, czując jak wzbiera w niej podniecenie a cringe odchodzi w dal. Musiała wejść w rolę całkowicie jeśli chciała, by niespodzianka się udała, nie było innej opcji.
Na jej policzki wlał się lekki rumieniec, oczy błyszczały radośnie, ciało pokrywała gęsia skórka, oddech blondynki stał się płytszy i zdecydowanie przyspieszył.
Uwielbiała widok jego zaspanej twarzy, był wtedy taki słodki! Te włosy w nieładzie, spokój wymalowany na buzi, pełen relaks... A najbardziej lubiła jak się tak pięknie wyciągał prezentując swoje tatuaże, które znała już chyba na pamięć, i piękne, muskularne ciało, takie silne i wielkie.
- Wiedział Pan kogo zatrudnić, mam pracowite rączki, usta i dwie dziurki tam na dole...- zaśmiała się, cholera... Czemu nie umiała powiedzieć słowa cipka czy odbyt, a już o kutasie nie wspominając. Jakby mało już ze sobą przeszli to jej nadal nie chciało przechodzić przez gardło, choć jeden kutas dość często w nim gościł.
Nie musiał jej dwa razy prosić o sprawdzenie ciśnienia krwi, delektowała się dotykiem jego dłoni na swoim ciele, paliły żywym ogniem, który rozchodził się po wszystkich zakończeniach nerwowych. Sięgnęła ręką do jego krocza, pomagając sobie w nakierowaniu penisa na swoją mokrą cipkę i szybkim ruchem się na niego nadziała do samego końca, brutalnie, zachłannie, aż niemal krzyknęła z rozkoszy tak słodko rozpychał jej wąską dziurkę.
- Mamy problem... z ciśnieniem... cała krew odpłynęła w jedno miejsce, muszę panu pomóc pobyć się problemu, a na to jest tylko jedno rozwiązanie.- wydyszała wręcz i uśmiechnęła się złowieszczo. Coś w jej oczach błysnęło mrocznie. Sięgnęła po coś za siebie i chwyciła do ręki gruszkę do lewatywy, a w tym czasie Angelo odpakował sobie jej cycuszki, którymi zaczął się bawić. Zaczęła się na nim poruszać, póki co bardzo powoli, zataczając biodrami małe kółka.
- Trzeba wypompować wszystko, co do kropelki z pana jąder.- gruszka mogła go przerazić, ale nie zamierzała użyć jej zgodnie z przeznaczeniem, to był tylko taki gadżecik, którym dmuchnęła mu w ucho delikatnie, chłodnym powietrzem. W sumie zbędny rekwizyt, ale warto było zobaczyć jego minę, dlatego odrzuciła gruszkę gdzieś na podłogę. Podobała jej się ta władza, którą teraz nad nim miała a miała ją... bo jej na to pozwolił, w przeciwnym razie pewnie wylądowałaby pod nim z wypiętym tyłkiem. Taka wymiana dynamiki czasami każdemu się przydaje, a teraz Angelo męczył kac, więc nic dziwnego, że leżał niczym król.
- Ćwiczenia oddechowe... Zobaczymy ile czasu wytrzymasz bez tlenu.- sięgnęła po stetoskop, włożyła go sobie w uszy a część z membraną ułożyła na jego klatce piersiowej tą lodowatą częścią, ot tak dla picu, żeby sobie leżała. Zaczęła się mocniej i bardziej zachłannie na nim poruszać. Jej dwie drobne łapki znalazły się na szyi mężczyzny i zacisnęła tam palce bardzo mocno, choć nie tak mocno jak mogło się jej wydawać. Zaczęła odcinać mu dopływ tlenu i ujeżdżała go tak jakby był jej seks zabawką, takim zwykłym, naturalnych rozmiarów i o naturalnej teksturze dildo.
- Jeden, dwa...Trzy... ach....cztery... boże jak dobrze... pięć...sześć...- zaczęła liczyć sekundy i gdzieś pomiędzy wzdychała cicho, pojękiwała, i nie odrywała spojrzenia od oczu Angelo, choć miała ochotę zamknąć powieki, odrzucić głowę do tyłu i kompletnie zapomnieć o istnieniu świata, odciąć myślenie, odciąć hamulce i pieprzyć ukochanego do utraty tchu. Musiała mieć na niego oko, sprawdzać, czy nie sinieją mu usta, czy nie robi mu krzywdy, bo chciała mieć go żywego, a zabawy z podduszaniem są bardzo niebezpieczne, a ona nie miała w nich wprawy. Była tak cholernie mokra, że znów jego kutas cały lśnił i ociekał jej sokami, włącznie z podbrzuszem i udami, tak bardzo na nią działał. W końcu puściła jego szyję, dając mu zaczerpnąć oddechu.
- Nie, nie, nie... proszę mi nie pomagać ze spuszczaniem ciśnienia z jednego organu, pan tylko leży i poddaje się badaniom.- upomniała go dość stanowczo jak na siebie, kiedy poczuła, że Angelo chce jej pomagać w nabijaniu się na niego poruszając swoimi biodrami. Klepnęła go delikatnie w policzek, pochyliła się i polizała go po szyi i linii szczęki zbierając drobne kropelki słonawego potu. Ledwie zachowywała rozsądek i nie wychodziła z roli, którą obrała na ten poranek. Słyszała w stetoskopie jak wali mu serce, jak szumi krew. Zerwała go z uszu i odrzuciła gdzieś na bok. Nie wypuszczając go ze swojego wnętrza obróciła się tak, że widział teraz jej plecy i pośladki.
- Teraz zbadamy pana wzrok, proszę mówić, co pan widzi i co w związku z tym czuje...- odwróciła się przez ramię, żeby na niego spojrzeć ten ostatni raz, uśmiechnęła się słodko i pochyliła do przodu, żeby się do niego wypiąć. Angelo teraz miał doskonały widok na jej wypięty tyłeczek i na swojego kutasa, który ginął w jej wnętrzu, topił się wręcz w nim, drżał i pulsował dokładnie tak jak jej spragniona orgazmu cipka, do którego już wcale nie było tak daleko. Zaczęła się na nim poruszać mocno dociskając do samego końca, jeszcze chyba tak szybko i tak zachłannie sama go sobie nie brała, zaczęła jęczeć, niemal krzyczeć. Jedna z dłoni wylądowała na łechtaczce, którą zaczęła pocierać. Zgranie tych wszystkich ruchów nie było łatwe, ale po kilku próbach synchronizacji udało się i Angelo chyba właśnie przeżywał najpiękniejszą pobudkę świata mając takie widoczki. Chociaż... Jeszcze któregoś pięknego dnia obudzi go siadając mu na twarz, a co! Raz się żyje, w końcu uwielbiał zaspokajać ją językiem, więc takie przebudzenie mógłby potraktować jak wyrwanie ze snu w raju.
- Tak... Boże Angelo... Mój słodki Angelo... tak... Mów dalej... nie przestawaj... Czuję, że zaraz oboje...- i nie dokończyła, nie była już w stanie tego zrobić, zaczęło ją lekko odcinać, ciałem targały dreszcze wszechogarniającej rozkoszy, jeszcze kilka mocniejszych i szybszych pchnięć i oboje rozpoczął piękną, polską niedzielę od słodkiego orgazmu, jednocześnie cały stres gdzieś uleci, będą w dobrych humorach i zrelaksowani przed spotkaniem brata Angelo i jego rodzinki.
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
18+
Spoiler
Nie czuł zażenowania tą sytuacją, an trochę, ani przez chwilę. Dla niego była ona cholernie podniecająca, jak i jego seksowna prowokatorka. Doceniał gest, domyślił się, że załatwiała rzeczy na szybko, gdy jeszcze spał, a efekt był, jak na jego oko, zajebisty. Ona sprawiała, że tak było, jej niemożliwe wyuzdanie, piękne ciało i świecące oczy, namiętny, wręcz intymny pocałunek i rozgrzana, zawsze gotowa na niego wilgotna jak nadmorska jaskinia cipka, którą czuł na sobie tak wspaniale. Nastoletnia laska nie była rozsądnym wyborem, ale na pewno kurewsko zajebistym. Miała wiele zalet, ale jej ciągłe napalenie i chęć poznawania nowych rzeczy, były dla niego czystą przyjemnością. Wielbił ją i jej ciało, lubił patrzeć jak się pod nim, czy na nim wygina tak rozkosznie, jak reaguje na każdy jego dotyk i pragnie go każdą swoją komórką. Lubił być jej nauczycielem, nieziemsko go to jarało, gdy próbowała z nim nowych i kolejnych rzeczy, przełamując często swoje granice. Dziś poniekąd też tak było, ale nieco w innej odsłonie niż zazwyczaj. Angelo nigdy nie brał od Gabrielle Glass w całości, tego, co mu dała, on to od niej wyrywał, brał siłą, choć miał przecież pozwolenie. Czasami bywał wyrozumiały i delikatny, gdy wymagała tego sytuacja, ale zazwyczaj nie było w jego słowniku miejsca na uległość. Dziś jej na to pozwoli, skoro miał być jej schorowanym pacjentem, egzaminatorem z seksuologii partnerskiej...Będzie leżał i obserwował, poddawał jej pieszczotom, jakby ją oceniał, a tak naprawdę doskonale wiedział, że zaraz odetnie mu mózg...
- Perfekcyjne kwalifikacje. - Mruknął, gdy chwaliła się swoimi sprawnymi kończynami i otworami. Oj tak, był już wszędzie i mógł potwierdzić jej słowa. Podobało mu się, jak prowadziła tą grę słowną, jak podkręcała i tak wysoką temperaturę.
- Ooouuuu... - Jęknął przeciągle na jej słowa, gdy zanurzała się w nim cała. - Koniecznie. - Dodał cicho chrypiąc, otwierając oczy, które zamknął z rozkoszy. Doskonale wiedziała, jak się na nim poruszać, by ścierać jego mózg na tarce z każdym ruchem, rozgrzewać jego ciało i umysł, rozbudzać i napędzać, by przyjemność była wręcz przeszywająca, tak wspaniale było mu w jej wnętrzu. Znała jego słabości i wykorzystywała je, pastwiła nad nim powoli, a on czuł, że zaraz eksploduje, ale nie, był cierpliwy. Nie chwycił jej w pasie i nie zdominował, przejmując raptownie i brutalnie kontrolę, nie. Pozwolił jej na tą słodką torturę, a jego oczy napotkały ciekawy przedmiot. Nieco go ta gruszka do lewatywy zmartwiła, przeszedł go nieprzyjemny dreszcz, nie miał ochoty na takie zabawy... Ale nic nie powiedział,obserwował nieco sztywny i nie tylko na fiucie, co z nim zrobi, a powietrze zeszło z płuc, gdy już zagadka została rozwikłana.
Ćwiczenia oddechowe? Przyjemny, chłodny metal otarł się o jego pierś, a widok, który teraz miał był nie do opisania. Słodka, młodziutka nastolatka ujeżdżała go w seksownym stroju pielęgniarki, bardzo profesjonalnym i kompletnym, a jej piersi falowały seksownie wraz z jej głębokimi ruchami. Angelo zrelaksował się kompletnie, wydobywając spomiędzy swoich zwilżonych ust czasami krótkie jęki i stęknięcia.
- Tak siostro.... to badanie jest... idealne... proszę nie być delikatną. - Chrypał co chwila i z ostatnim życzeniem przyszło jego spełnienie. Poczuł drobne dłonie zaciskające się na jego szyi. Gabi wiedziała, że cholernie go to jarało, że lubił mocno, bardzo mocno i jej uścisk był mocny. Jeszcze nie tak, jak być mógł, ale ogromnie w porównaniu do tego, jak było kilka miesięcy temu.
O tak...
Usta Mafiozy wyginały się w grymas zadowolenia wyżej i wyżej, powoli sunąc kącikami w górę, układając je we wręcz szalony uśmiech. Szalone miał też spojrzenie, które wbił w jej błękitne oczy zaciekle, nie odrywając się od nich nawet na chwilę. Podduszała go, a on czerpał z tego satysfakcję, rozchodziło się to po całym jego ciele przyjemnie, mózg zaczynał boleć, tak przyjemnie brakowało tchu, a krocze puchło jeszcze bardziej, intensywniej, odczuwał każdy uch jeszcze mocniej, dokładniej. Przeszedł go prąd, podniecenie zawładnęło całym jego ciałem, kipiał nim,ciało przechodziły dreszcze, mrowiło, w głowie szumiało, a penis piekł piekielnie. Powoli robiło mu się ciemno przed oczami, wzrok skupił jedynie na ciele nastolatki, takim pięknym, falującym rytmicznie, idealnym. Chciał zemdleć, chciał, by go na chwilę odcięło, ale nie pozwoliła mu na tą ekstazę. Zaczerpnął powietrza, odzyskując do niego dostęp, a jego biodra zaczęły poruszać wręcz automatycznie Zatrzymała go, cóż za frustracja! Ale miała być samodzielna.
- Tak jest. - Odparł grzecznie, choć zatrzymanie bioder było wręcz boleśnie ciężkie. Tak miło mu było, kurewsko dobrze, chciał ją pieprzyć, mocniej i bardziej, brać co jego, ale nie...musiał być silny, to było jak tortury, cierpiał, ale cierpieć też uwielbiał.
Mogła uderzyć go mocniej.
Znów ten śliski uśmiech. Serce waliło mu jak młotem, ciśnienie krwi podniesione było do granic możliwości, oddech miał szybki i płytki, podniecenie narastało i narastało i wtedy ona przekręciła się tyłem. Boże jak on kochał jej piękne dupsko! Omiótł je spojrzeniem, całe. Jej mokra szparkę, z której wręcz lały się słodkie soki, jej drugą dziurkę, która zawsze tak zachęcająco się patrzyła, krągłe pośladki, w idealnym kształcie.
Wszystko było idealne, a już na pewno jego pozycja. Podłożył sobie kolejną poduszkę pod głowę, by lepiej widzieć, surowy sędzia musi mieć wgląd we wszystko.
- Widzę... siostro, chyba umieram. - Jęknął teatralnie i jęknął też z rozkoszy, widząc, jak nadziewa się na jego kutasa. - Widzę raj... To wejście do raju, tak! - Wciąż słychać było chrypkę w jego zadowolonym głosie. Sprzedał swojej pielęgniareczce siarczystego klapsa w to wypięte dupsko, aż zafalowało. Zacisnął na nim swoją dłoń, wbijał w niego boleśnie palce, miętosił, co jego, z uwielbieniem i szaleństwem w oczach, gdy podążał za tym ruchem spojrzeniem.
- Tak mała... wspaniale. - Chwalił ja co jakiś czas, jak zahipnotyzowany krążąc oczami góra dół, góra dół, za jej zalaną sokami cipką, sunącą majestatyczne po jego masywnym, żylastym i sprężystym kutasie, który cały poczerwieniał, rozpierał go od środka, a on ugniatał jej pośladek, bardziej rozwierając jej obydwie dziurki. Nie wytrzymał i do tej drugiej wpakował kciuka, czując jak trzęsie się już pod jego dotykiem. I on niespokojnie drżał, ciało napinało się całe, Gabi mogła obserwować jak zaciskają mu się palce od stóp, jak wyciąga nogi, jak wychodzą z jego ciała, spod czarnego tuszu żyły, pulsujące niespokojnie.
- Tak... dobrze.... Grzeczna pielęgniareczka... Jeszcze troszeczkę... Tak. TAK! KURWA TAK! - Wycedził przez zaciśnięte zęby, gdy targnął nim nieziemsko silny orgazm, gdy trysnął w niej pierwszy raz i kolejny, zalewając jej gorące wnętrze swoim nasieniem obficie. Znów robiło mu się ciemno przed oczami, ale obserwował, dokładnie i uważnie skupiał wzrok na ich połączonych ciałach, jak z jej wnętrza wylewa się wiadrem mieszanina ich płynów, jak wycieka wolno jego sperma. Jego ciało przeszedł gorąc, odcięło mu znów tlen, drżał i drgał, a palce od stóp prawie złamały się od zaciskania. Jej pośladek musiał boleć,od tego jak wbijał w niego paliczki zdrowej ręki, niemal z całej siły, wżynając w niego paznokcie do krwi.
Złapał powietrze w płuca łapczywie, ale jego ciało wciąż drżało. Spojrzał w sufit i próbował unormować oddech, czerń sprzed oczu powoli znikała, ustępując światłu i wyraźnemu obrazowi.
- Mógłbym... mieć takie badania.. praktycznie codziennie. - Wyznał zasapany, śmiejąc się nagle z nadmiaru emocji i rozłożył ramiona. - Chodź tu... ty moja seksowna piguło. - Zagarnął ja, by się w niego wtuliła i otoczył ja ramieniem, wciskając w swoje ciało. Złożył na czubku jej głowy pocałunek.
- Najlepszy początek dnia. - Szepnął cicho. - Teraz już nic go nie zepsuje.... - Był tego pewien. Szczęście wręcz z niego emanowało, z każdej komórki jego zrelaksowanego ciała. Wczoraj lodzik, masażyk, dzisiaj seks o poranku. Dokładnie taką ją chciał, by była. Spełniała jego zachcianki i fantazje z przyjemnością, aż miło się patrzyło i każdego ranka budziło przy tej samej lasce.
Przekonał się, że może, że się da, tylko trzeba mu było odpowiedniej dupeczki.
Księżniczki.
Mógł umierać, tak mu wspaniale było. Aż zapomniał o kacu... kac... uchylił powiekę, po dłuższej chwili milczenia i przytulania, zerkając na stolik obok łóżka. Tabletki, shoty zapewne jakieś witaminowe i woda. Zestaw restartowy.
- O to dla mnie? No tak... Pani piguła. - Klepnął ją w zmaltretowany pośladek i podsunął do siadu, sięgając po leki. Wszystko ładnie wziął, akurat z tabletami problemów nie miał... Mogła mu tu nawet narkotyki podsunąć, a byłby zadowolony. Wtedy to jeszcze bardziej... Głaskał ją po głowie, przyjmując suplementację, bo wylądowała m na udach, gdy się podsunął. Wydał z siebie głośny dźwięk mlaśnięcia, gdy dopił całą butelkę na raz.
- I to jest właśnie wife material. - Poklepał ją lekko po policzku zadowolony.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
18+
Spoiler
Ciężko było się skupić na byciu poważną pielęgniarką słysząc takie, a nie inne słowa. Nie umiała przestać się śmiać, choć bardzo się starała zachować powagę. To było takie piękne, że oboje potrafią bawić się seksem i praktycznie żaden, nawet najbardziej szalony pomysł nie jest bombardowany przez drugą stronę i wywalany do śmietnika. Życie jest jedno i trzeba się bawić, czerpać z niego jak najwięcej się tylko da, pełnymi garściami, czego przy Angelo nasza blondyneczka ma pod dostatkiem, a nawet więcej niż by chciała. Dopiero kiedy odwróciła się do niego tyłem mogła być w pełni poważna i zaangażowana, bo widok jego pięknych oczu strasznie ją rozpraszał i miała gigantyczne poczucie zażenowania, ale skoro jemu się podobało... Skoro czerpał z tego taką radość, to i ona była szczęśliwa jak cholera.
Wejście do raju ją pokonało, musi koniecznie zapamiętać te słowa i użyć we właściwym momencie, najbardziej niespodziewanym, zaskakującym, gdzie tylko oni zrozumieją inside joke. Była w amoku, kompletnie zaangażowana w doprowadzenie obojga do orgazmu, więc nie ryknęła śmiechem, tylko pracowała dzielnie, poruszając szybko miednicą. To jedna z najbardziej niebezpiecznych pozycji, która predysponuje mężczyznę do złamania prącia, ale na całe szczęście obędzie się bez kolejnej wizyty na ostrym dyżurze, bo mimo szaleńczego tempa nic się nie wydarzyło.
Wróć... Jak to nic się nie wydarzyło? Obojgiem targnął orgazm i to tak silny, że Gabi mało nie zemdlała tak bardzo ciemno jej się zrobiło przed oczami, zamiast tego wyprostowała się gwałtownie, nadziewając maksymalnie na jego penisa, z głuchym chlupnięciem i uderzeniem skóry o skórę. Jeszcze nie czuła bólu pośladka, który krwawił, a drobne stróżki posoki sunęły po skórze w dół. Krzyknęła niemal zdzierając sobie gardło, wpiła palce w męskie uda i uroniła nawet dwie łzy rozkoszy. Boleśnie też ugryzła się też w policzek od wewnętrznej strony, przez co poczuła w ustach smak własnej krwi.
Po tym małym teatrzyku i uczuciu słodkiego wypełnienia cieplutkim ładunkiem nienarodzonych dzieci Angelo opadła w przód, przez co mężczyzna miał piękny widok na to co z niej wypływało. Wysunęła go z siebie i palcami rozsunęła wargi sromowe, żeby przez chwilę napawał oczy tym jak bardzo się na nim zrujnowała. Zwykle różowa szparka teraz była zaczerwieniona, błyszcząca od wilgoci i teraz jeszcze wypływała z niej sperma. Ach ta nastoletnia perwersja i wieczna chęć na pieprzenie się... Już on wiedział co robi, biorąc w obroty gówniarę.
Oddychała bardzo szybko, starała się uspokoić i wyciszyć, choć bardzo lubiła ten stan zaraz po. Nie musiał jej dwa razy powtarzać, bardzo szybko zmieniła pozycję i wtuliła się w jego ciało, jakby jego ramiona były najbardziej bezpiecznym miejscem na ziemi. Uwielbiała chować twarz w zagłębieniu jego szyi i wdychać ten cudowny, męski zapach. Mimo iż był po wieczornym prysznicu to teraz od lekkiego spocenia się i zgrzania pachniał nieziemsko, dodatkowo... On ogólnie miał swój specyficzny, słodki zapach, a podobno tylko naprawdę mocno dopasowane do siebie osoby wyczuwają feromony, które wydziela ciało nawet kiedy jest czyściutkie, pachnące i wyperfumowane, a zapach Angelo działał na nią jak płachta na byka.
- Nie przyzwyczajaj się tylko za bardzo...- zaśmiała się radośnie i ugryzła go w ramię. Lubiła go gryźć, czasami robiła to z zaskoczenia i kompletnie bez powodu. Np. jak leżeli sobie przed telewizorem w salonie, albo wspólnie przygotowywali posiłek, albo o poranku po przebudzeniu, ewentualnie tuż przed zaśnięciem. A co sobie będzie żałować! Lubi sobie go dziabnąć, to będzie dziabać, w końcu to jej facet i może z nim robić to, co tylko chce!
- Będzie cudownie, spędzimy cały dzień z twoją rodziną, poznamy brata, jego żonę, dzieciaki, napełnimy brzuszki pysznym jedzeniem... Na to cieszę się najbardziej.- wyznała zupełnie szczerze. Czemu miała kłamać, skoro jedzenie, zaraz po Angelo, to sens jej egzystencji? Jakby urodziła się tylko po to, żeby żreć.
Jej ciało kompletnie się zrelaksowało, rozluźniło i nawet znów zachciało jej się spać. Leżała tak w tej sukience, z wywalonymi na wierzch cyckami, ale nie przejmowała się swoim fizycznym stanem, czuła się świetnie.
Jęknęła cicho kiedy klepnął ją w tyłek, dopiero wtedy poczuła, że boli i syknęła.
- Oczywiście, że dla ciebie. Wiedziałam, że będziesz mieć kaca po takiej ilości wódki, dbam o ciebie, bo cię kocham.- oświadczyła to takim tonem jakby to było kompletnie zrozumiałe i aż się zirytowała, że trzeba coś tak jasnego tłumaczyć. Przekręciła się tak, że położyła się na plecach, z głową na jego udach i gapiła się na niego z dołu z miną kobiety, która darzy swojego faceta pełnym uwielbieniem. Patrzyła na niego jak na obraz, jak na antyczną, drogocenną rzeźbę nie widząc w nim absolutnie żadnej skazy, czysta perfekcja, jakby sam bóg zstąpił na ziemię. Obserwowała jak bierze wszystko, co tu przytransportowała, zadowolona i dumna z tego, że mogła przynieść mu ukojenie.
- To już drugi raz kiedy w bardzo kiepski sposób próbujesz mi się oświadczyć...- wyszczerzyła się rozbawiona i też odnalazła jego policzek, wyciągając rękę ku górze, żeby móc go poklepać tak jak on ją przed sekundą. Nie mogła się powstrzymać przed tymi słowami, udusiłaby się jakby nie wyszły z jej ust. Przeciągnęła się leniwie i znów cicho jęknęła czując ból na pośladku. Usiadła nagle jak oparzona i zeskoczyła z łóżka. Niemal zerwała z siebie sukienkę i cisnęła ją w kąt pokoju.
- Chodź się umyć, bo musimy się szykować na śniadanie, umieram z głodu i jeszcze musimy iść na szybko kupić jakieś słodycze dla dzieciaków. Może wejdziemy jeszcze do apteki i kupimy Ci ortezę na tą rękę? Czy wolisz już to zrobić w Australii? Nie wiem, czy tu coś takiego będą mieć, ale poszukałam informacji w internecie i te ortezy wyglądają tak zabawnie!- standard... Znów potok słów, zalewała Angelo nimi jakby ktoś otworzył kran. Niewiele myśląc poszła pod prysznic, żeby dokładnie się umyć. Miała okazję zerknąć na swój zadek w lustrze w łazience.
- ANGELO DO CHOLERY!- krzyknęła bardzo głośno, kiedy już wyszła spod prysznica i zaczęła owijać się ręcznikiem. Weszła w takim stanie do pokoju, na głowie miała turban zrobiony z mniejszego ręcznika.
- Czy moja pupa już nigdy nie będzie wyglądać tak jak przed tym kiedy cię poznałam?! Ciągle jakieś siniaki, zaczerwienienia, teraz jeszcze rany od paznokci...! - zmroziła mężczyznę spojrzeniem, no bo kurde ileż można mieć tyłek w siniakach? Przy nim jak widać 24/7, brutal cholerny. Mimo wszystko na jej ustach błąkał się lekki uśmieszek. Podeszła do walizki przygotowując sobie bieliznę i ubranie na cały dzień posiadówki i "Mirków". Oczywiście, że musiało paść na sukienkę i to w kwiatki, bo Gabi mało kiedy nosi spodnie czy szorty. No i zdecydowanie łatwiej było spakować kilka różnych sukienek do bagażu podręcznego niż jakieś tam spodnie, szanujmy się, kobieta musi mieć wybór w tym co na siebie założyć. Przygotowała sobie do tego jeszcze biały, rozpinany sweterek, w razie gdyby zrobiło jej się zimno i zaczęła się spokojnie ubierać, choć oczywiście wiedziała, że Angelo lubi ją kompletnie bez niczego, ale do ludzi tak nie pójdzie.
- Szyyyyybkoooo, bo mi w brzuchu burczy, a wiesz, jaka jestem marudna, kiedy jestem głodna.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Oczywiście, że się przyzwyczajał. Do wszystkiego, co dla niego robiła, bo spełniała wszystkiego jego wymagania, które zapewne dla kobiet były dość wysokie na dłuższą metę. Miał nadzieję, że to się utrzyma, że Gai zawsze będzie taka, jak teraz, że z czasem, tak jak to zazwyczaj bywa, się nie rozleniwi. W wielu kwestiach oczywiście. Tak, jak było, jemu było idealnie. Słuchała się go, gdy było trzeba, a czasami postawiła na przeciwko, wygłaszając swoje zdanie. Okazywała mu ogromne wsparcie i uczucia, których nigdy nie dostawał, będąc też przy tym jego przyjaciółką. Miał w niej idealną partnerkę seksualną i czasami trochę mamusię. Była połączeniem wszystkich tych rzezy, o których marzą mężczyźni, tak w ogóle, nie tylko on. Przy niej złagodniał, był dla niej dobry, starał się przynajmniej, ale jeśli zabraknie wszystkiego, co go takim tworzy, czy choć pojedynczych rzeczy, cóż. Może przestać być tak przyjemnie. Zdawał sobie z tego sprawę, dlatego w głębi uszy liczył na to, że Gabi pozostanie taka, jaka jest.
On też dla niej dużo robił, a przynajmniej próbował dać jej wszystko to, czego od niego potrzebuje. Zadbana i szczęśliwa kobieta, to przecież szczęśliwy mężczyzna, znał tą zasadę. Zamyślał się nad tym wszystkim teraz, uśmiechając do Gabi w odpowiedzi, rozbawiony jak zawsze jej łakomstwem. Ta dziewczyna naprawdę miała szczęście, że ma taki metabolizm i przy tej ilości jedzenia, które pochłania, wygląda jak Bogini. On już czuł, e trochę mu się przybrało, a przynajmniej naszedł trochę wodą. Spuchł od tego wpierdalania. Musi wrócić do ćwiczeń, jak tylko wrócą do domu, to było pewne. Najbliższe dwa tygodnie ścisła dieta i ćwiczenia, żeby wrócić do formy po tych wakacjach.
- Wiem. - Rzucił krótko, ciągle rozbawiony jej oburzeniem i ogólnie, jej zachowaniem. Gabi jak miała dobry humor, a miała go zazwyczaj, była takim małym, pociesznym skrzatem. Wpatrywała się w niego jak w obrazek,ten wzrok mówił nawet więcej niż jej słowa. Miał ją w garści, całkowicie i zdawał sobie z tego sprawę, co może do końca dobre nie było, patrząc na jego manipulatorską naturę, ale przecież... Odwzajemniał jej uczucia. Też była dla niego całym światem, jego promykiem w mroku, który nadszedł tak niespodziewanie i rozświetlał mu drogę. Dokąd ona prowadziła? To się okaże. Do małżeństwa? Ona znów mu to wypominała, spojrzał po młodej twarzy z bardzo delikatnym, ale szczęśliwym uśmiechem. Widać było, że się nad czymś zastanawia i nie była to w cale istota "cz"y, ale "kiedy". Nie był do końca pewien, tak, jak z resztą już było wspomniane wcześniej, czy Gabrielle Glass powiedziałaby mu pewne, solidne, konkretne "tak", gdy padnie TO pytanie. Widział, jak na niego patrzy, wiedział, co dla niego robi i kim dla niej jest, ale czy nie padnie ten sam argument, którego używała przy dzieciach? Ta obawa była silna, bo Angelo Denaro nie umiał pogodzić się z odmową, jemu się nie odmawiało. Gdyby to zrobiła, wszystko co mieli uległoby całkowitemu zniszczeniu i obydwoje zostaliby złoczyńcami w swojej historii. Dlatego nie zaryzykował, a myślał o tym. Bardzo mocno zaczął myśleć o tym na Sycylii, przed samym ślubem. Był tyle -->||<-- od klęknięcia przed nią na weselu brata, nawet obgadał to z Marcello i Rosalią. Jednak zrezygnował. Uznał, że to za wcześnie, że ona wciąż musi sobie to wszystko poukładać, być pewną. Wychodzenie za jednego z Denaro wiązało się z wieloma sprawami, obowiązkami i zobowiązaniami, większymi niżeli wychodząc za zwykłego obywatela. Angelo nie był pewien, czy ona to rozumie, przecież... dopiero co dowiedziała się, kim on naprawdę jest.
On był pewien. Kochał tę dziewczynę, co było absolutnym cudem, bo nigdy wcześniej nikogo tym uczuciem nie obdarzył i wiedział, że już przed nikim się nigdy tak nie otworzy. Był może głupi, wierząc, że spędzi życie z kimś, kogo poznał w tak młodym wieku, ale czym miał żyć, jak nie ta nadzieją, skoro już to czuł? Tracił oddech, a serce ściskało go z ogromną siłą, na myśl, że mógłby ją stracić. Nie kiedy w końcu mu się to udało, nie, kiedy w końcu obdarzył takim uczuciem kompletnie obcą osobę. Dlatego nie mógł pozwolić sobie na błędy. Będzie cierpliwy, będzie ją obserwował i słuchał, próbował wydobyć wskazówki z jej zachowań i słów.
- Nie próbuję. - Ogryzł się trochę wredne i z przekąsem, ale w taki ich, lekko zabawny i drażniący ze sobą sposób, obserwując jej twarz i reakcję na te słowa. Próbowałby, choćby dzisiaj, gdyby ona była tylko trochę starsza, albo bardziej świadoma, czy pewna.
Miłość była jak misja. Ciągłe planowanie i taktyki, powolne i spokojne drylowanie między uzbrojonymi pociskami, minami, na które można było nadepnąć, wykonując jakikolwiek zły ruch. Wieczną strzelaniną, z raniącymi silnie słowami-pociskami, którymi można było oberwać, albo zranić. Jeden, zły ruch i wszystko umiera, a odbudowanie ruin niejednokrotnie było niemożliwe. On już raz je odbudował. Ciężką pracą i czasem, którego on już za wiele nie miał. Tak przynajmniej to widział. Chciał do czterdziestki mieć już dzieci i żonę, chciał jak Marcello żyć już trochę innym życiem. Mając przy swoim boku kobietę, każdy z Denaro stawał się rozsądniejszy i rozważniejszy, mniej porywczy i bardziej zachowawczy. Teraz rozumiał dlaczego - nie chcieli, by ich im zabrakło, by ostały same, by musiały ich chować w grząskiej ziemi. Marcello miał rację. Znajdując odpowiednią kobietę, nie tylko chciało chronić się ja, ale i samego siebie, dla niej.
Jej nagły zryw wyrwał go z rozmyśleń. Słuchał jej potoku słów, wywracając oczami.
- Nic mi nie trzeba mala, no już, ruszaj ten swój seksi tyłeczek i się ogarniaj, bo jeszcze mu tu z tego głodu umrzesz! - Teatralnie chwycił się za poliki, udając przerażenie i roześmiał, odprowadzając wzrokiem do łazienki. Bardzo podobał mu się widok jej nowych ran, jego skromnego autorstwa.
Wiedział, czemu krzyczała i czemu go to tak bawiło? Wyglądała jak ten różowy pokemon, zawsze gdy się złościła i teraz nie było inaczej. Śmiejąc się z niej pewnie zaogniał jej wściekłość, ale jak miał tego nie robić? No spójrzcie na nią. Kiedy brała prysznic, przeglądał coś w telefonie, musiał coś załatwić i udało się. A więc kiedy blondynka wypadła, on stał przed nią w całej swojej okazałości, podpierając pod biodra.
- Ja tylko znaczę teren. - Wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic i zatrzasnął za sobą drzwi do łazienki. On szybko się tylko opłukał i już krótką chwile później był już ubrany, krzyżując ręce na piersi. Koszula mu się dość mocno napięła... Tak, zdecydowanie nabrał trochę wody.
- Nie krzycz na mnie. - Wciągnął w jej stronę zdrową dłoń i wyciągnął w końcu z pokoju.
- Ładnie wyglądasz. - Rzucił, gdy wchodzili do windy, w której ujął jej podbródek i pocałował raz jeszcze długo i namiętnie.
Też już był głodny, mieli dość wykańczający poranek w końcu. A teraz jeszcze misje. Musieli znaleźć sklep z jakimiś zabawkami. Nie mogli powstrzymać się od prezentów dla dzieci, jakieś zabawki, pluszaki, słodycze. Angelo chodził między półkami i czuł się trochę dziwnie, bo nigdy nie kupował zabawek... i to chyba ta część z rodzicielstwa, która sprawiałaby mu dość spore problemy, bo czuł się nieswojo. Na całe szczęście była z nim Gabi, która mentalnie czasami była jeszcze .... dzieckiem. Tak stał i patrzył, jak sięga po jakieś zabawki i myślał sobie, że kurwa, faktycznie mogłaby być jego córką i poczuł się jeszcze dziwniej niż przed chwilą. Może to był zły pomysł, żeby tu z nią przychodził? Na co dzień tak na nią nie patrzył, głównie przez to co chyba przeszli, ale teraz faktycznie widział w niej jeszcze młodą, krnąbrną nastolatkę. Próbował nie dać tego po sobie poznać, ale dziwnie ścisnęło go w żołądku i zrobiło jakoś duszno. Nieważne. Przetrwał. Zrzucił to na odwodnienie i tyle.
Z tymi torbami pojechali do domu,w którym już pewnie wszyscy na nich czekali. Mieli być już kilka minut temu, niby nieduże spóźnienie, ale zawsze. Przynajmniej nie przyszli z pustymi rękami.
Na wejściu powitała ich jego matka, rozpromieniona jeszcze bardziej niż wczoraj na ich widok. Wyściskała ich mocno obydwoje i spojrzała na torby zaskoczona. Nic nie zdążyła powiedzieć, Majkel wyleciał z pokoju z piskiem i rzucił się na nich, a Angelo wręczył mu dla niego torbę z prezentami od wuja i cioci. Bardzo się ucieszył, a na ustach Angelo przez cały czas gościł uśmiech. Czuł się tu naprawdę dobrze, ogólnie czuł się teraz tak... beztrosko. Rzadko miał okazję doznawać takich uczuć.
- Czekaliśmy na was, Mateusz z Julcią już tu są, chodźcie, chodźcie. - Z salonu dało się usłyszeć odgłosy dwójki bawiących pięcioletnich bliźniaków. Nie byli tak głośni jak Majkel, bardziej zachowawczy i spokojni, ale bardo rozpieszczeni, jak się miało zaraz okazać. Stół był cały zastawiony, było mnóstwo jedzenia, jakby to było jakieś śniadanie wielkanocne co najmniej. Angelo był pod wrażeniem ich gościny, bo wydawało mu się, że byli raczej biedni, ale jedzenia zawsze znajdowali dla nich dużo. Przy stole siedział Mirek, na zasłużony miejscu, a obok stało puste krzesło jego żony. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i pomachał Angelo i Gabi, uśmiechnięty, biedny nieświadomy kim naprawdę jest syn jego Kasieńki. Nie poznał do końca prawdy, tak mu się będzie lepiej spało. Jego córka, Michalina siedziała po drugiej stronie stołu, chyba szykując Majkelowi śniadanie. Angelo przywitał się z nią już z daleka, widząc ją przez otwarte do salonu drzwi.
Przed stołem, na przeciw stanęło im młode małżeństwo. Mateusz okazał się niższy od Angelo o głowę, był wzrostu swojego ojca i... po nim też zaczynał już powoli łysieć. Miał rzadkie, blond włosy, krótko wystrzyżone, na jego nosie spoczywały okulary, wyglądał.... przeciętnie. Bardzo podobny do Mirka, oczy miał tylko swojej matki, błękitne. Miał na sobie niebieską koszulę polo i czarne spodnie. Jego żona była zupełnym przeciwieństwem, kompletnie do niego nie pasowała. Jego wzrostu, szczupła,piękna, zrobiona w każdym calu blondynka ze sztucznymi piersiami. Wyglądała jak jedna z tysiąca lasek, z którymi Angelo niegdyś sypiał, kompletnie w jego guście. Miała perfekcyjnie wymodelowane usta, duże, szare wręcz oczy, zgrabny nos, też wydawał mu się zoperowany i perfekcyjnie wymodelowane brwi. Miała na sobie czarną, dopasowaną sukienkę na długi rękaw, ale z bardzo wyciętym dekoltem. Na szyi jakiś złoty łańcuszek. Dobra. Teraz to się zaskoczył, chyba spodziewał się jakieś skromnej, pobożnej, nie wiedzieć czemu żonki. Dlaczego od razu pomyślał, że Mateusz musi być bogaty? W sumie matka chwaliła się, że mają apartament w stolicy i dwa samochody. Była z niego bardzo dumna, ale dalej mu się to nie lepiło. Skoro tak, to czemu pozwalał żyć rodzinie w biedzie? Starał się go z góry nie oceniać. Chociaż poniekąd już to zrobił.
- Cześć Mateusz, miło cie w końcu poznać, jestem Michał, a to moja dziewczyna, Gabi. - Przedstawił siebie i ukochaną, mając nadzieję, że będą mówili po angielsku.
- A więc to ten słynny, zaginiony Michał... Cześć bracie. - Uścisnął mu dłoń, wyglądał dość przyjaźnie, ale coś mu nie grało. Mateusz przywitał się też z Gabi, przyglądając jej bardzo dokładnie, jakby ją oceniał. Dla niego było za mało zrobiona, ale uznał, że jest ładna i bardzo młoda, co mu się bardzo podobało.
- Gabi to pełne imię, czy brzmi ono inaczej? - Spytał ją jakby za bardzo spoufalając. Gdy dostał odpowiedź, w końcu zerknął na swoją żonę przelotem.
- A to moja żona Julka. - Przedstawił ją, ale uśmiechał do Gabi. Angelo przywita się z kobietą, ściskając jej dłoń i całując po wierzchu, jak to miał w zwyczaju, poznając nowe kobiety. Kompletnie niezobowiązująco. Nagle nóg Julki uczepiły się jej dzieci. Dziewczynka miała kręcone, blond włoski, a chłopiec lekko ciemniejsze, zaczesane do tyłu starannie na fryzurę, którą nosili dorośli. Angelo spojrzał na nich i się uśmiechnął, kucając, by dosięgnąć ich poziomu.
- Cześć, jak się nazywacie? Ja jestem Michał, wasz wujek. - Przedstawił się po Polsku, bardzo miło, chcąc sprawić na nich dość ciepłe wrażenie. Nie wszystkie dzieci reagowały na niego pozytywie i te chyba lekko się bały, sądząc po ich dużych oczach i niepewnych spojrzeniach.
- Mówią po angielsku. - Wtrącił z dziwną dumą Mateusz. - Przywitajcie się z wujkiem. - Skarcił dzieci dość surowo.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Ach lenistwo... W przypadku Gabi to nieodłączna część jej osobowości przecież ona je, śpi, robi dziwaczne rzeczy, ciągle chce się przytulać, całować, pieszczoszkować i tak w kółko! To jest leniwiec w ludzkim ciele, piękny motylek, który z urodą praktycznie niewiele musi robić, by o siebie dbać, wielgachny słoń w składzie porcelany, koliberek, który nie ma czasu na to, żeby usiąść. Parę porównań do zwierzęcego świata jeszcze by się znalazło, ale po co? Najważniejsze było to, że przecież blondynka ma serce na dłoni, jest życzliwa, ciepła i dobra dla każdej napotkanej istoty, chyba że któraś spróbuje pobić do Angelo, wtedy zmienia się w groźną bestię, gotową wydrapać oczy. Zazdrość to jedna z nielicznych wad, jakie się w niej zagnieździły, ale ona zwyczajnie chce tylko bronić dostępu do tego, co należy do niej, a uważa przecież, że Włoch jest jej i nikt inny nie ma prawa nawet na niego spojrzeć, no, chyba że jest z nim i patrzą na nich i jej zazdroszczą. Wtedy jest obrzydliwie dumna, że z milionów kobiet to właśnie ją spotkało szczęście bycia z TAKIM mężczyzną, przy którym ma absolutnie wszystko, nie tylko poczucie bezpieczeństwa przed krzywdą ze strony świata, ale i bezpieczeństwo finansowe, wsparcie w różnych decyzjach, możliwość doradzenia się przy czymś, co sprawia jej trudność, dobra zabawa, cudowny seks, nieograniczone możliwości dosłownie na wszystko. Czy mogłaby być bardziej szczęśliwa czerpiąc z życia pełnymi garściami, tak jak o tym marzyła? Jasne, bywa trudno, ale nikt nie mówił, że bycie z kimś jest proste. Potrzebne są lata, żeby się dotrzeć, zrozumieć w pełni swoje potrzeby, poznać priorytety i poglądy, nawet jeśli w nie wszystkich się ze sobą zgadzają, najważniejsze jest szanowanie zdania drugiej strony i wszystko będzie dobrze..
Oj dobrze, że nie zdawała sobie sprawy w jaki sposób Angelo ją potrzeba, kiedy się denerwuje! Bo by się oburzyła jeszcze bardziej i nadęła, a nawet mogłaby się widowiskowo obrazić! Porównywać dziewczynę do Pokemona... On się chyba bardzo cieszył jak ona stroiła te swoje foszki na pokaz, bo przecież doskonale wiedział, jak ją urobić za każdym razem kiedy pokazywała różki i to jaka jest groźna, zła i niebezpieczna.
Okej, niebezpieczna jest w każdym momencie dnia, ale to wynika z tego, że jest skończoną ofermą i ma popieprzone pomysły i naprawdę z nią może wydarzyć się wszystko, nawet pokój hotelowy może pójść z dymem, w momencie, w którym nie będzie w nim żadnego źródła ognia.
Gdy się ubierała, gderała cały czas pod nosem, pomstowała, że jej tyłek teraz wygląda jakby został poszorowany tarką do sera, że co on sobie wyobraża, że tak dłużej być nie może. Śmiesznie to brzmiało, ale Angelo tego nie słyszał, bo się mył, a kiedy wyszedł z łazienki to i ona już była gotowa, nawet zrobiła sobie szybki, lekki makijaż, ot tak dla podkreślenia urody. Nigdy nie była fanką pełnej tapety, a co ważne stan jej skóry pozwalał na to by nie musiała używać podkładu, czy korektora.
- Nie krzyczę na ciebie, tylko do ciebie...- powiedziała z teatralnym foszkiem. Brakowało jeszcze tylko tego, żeby nogą tupnęła.
Gabi jakoś specjalnie nie zauważyła, że Angelo przybrał na masie, tudzież nabrał wody, dla niej był idealny, nawet jakby zapuścił sobie wielki piwny brzuszek to pewnie by nie miała nic przeciwko, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Angelo nigdy do tego nie dopuści, lubił swoją tężyznę fizyczną i ona też ją lubiła, bo prezentowali się obok siebie perfekcyjnie, choć Gabi nic nie robiła w kierunku utrzymania formy. Couch potato to idealne określenie tej blondynki, która teraz z nieukrywanym podziwem patrzyła na swojego faceta, bo wyglądał jak sto milionów dolarów i jeszcze ta koszula tak pięknie się na nim opinała! Ależ ona by go znów chętnie schrupała! Zdążyła tylko porwać torebkę nim wyciągnął ją z pokoju prosto do windy gdzie rozpłynęła się pod wpływem jego pocałunku i bezczelnie złapała sobie go za pośladki, które z cichym pomrukiem ściskała, dopóki jakaś starsza para się do nich nie dosiadła, co Gabi strasznie speszyło, zarumieniła się. Starszy mężczyzna miał też sporo tatuaży, nie tyle, co Angelo, ale jednak trochę ich było, siwa pani wyglądała mimo wszystko na dużo młodszą od partnera, uśmiechali się do siebie, a na koniec dziadek zbił z Angelo piąteczkę, chwaląc jego wybór, po czym złapał swoją kobietę za pośladek i w ten sposób wyprowadził z windy, nie przejmując się wzrokiem ludzi w lobby. Gabi trochę zgłupiała na ten widok, czy właśnie taka wspólna przyszłość ich czeka? Pewnie nie... Bo będą sobie rządzić na Sycylii mrocznym, rodzinnym biznesem, a ona prędzej czy później będzie musiała zająć miejsce Rosalii, a na to pewnie nigdy nie będzie gotowa.
- Ja wyglądam ładnie, a ty jak zwykle jesteś tak seksowny, że mam ochotę wrócić do pokoju i nie wychodzić do końca naszego pobytu.- zaśmiała się, odprowadzając starszą parę wzrokiem. Nadal była lekko zarumieniona.
W sumie ten Bytom nie jest taki zły! Im dłużej tu była, tym bardziej jej się podobało, bo wszędzie było blisko! Sklep przy sklepie, małe odległości, które można było swobodnie pokonać na piechotę, a sklep z zabawkami był dla niej mega ekscytujący. Musiała się mocno ograniczać w oglądaniu każdej rzeczy i jaraniu się jednorożcami albo jakimiś wypasionymi ciężarówkami czy replikami samochodów. Była jak takie dziecko wpuszczone do cukierni, ale decyzje musiały zostać podjęte dość szybko — i znów, dobrze, że nie siedziała w głowie Angelo, bo nie chciała, żeby widział w niej dzieciaka, choć wewnętrznie miała z niego jeszcze bardzo dużo. Nie do końca znała się na zabawkach dla chłopców, ale samochody, samoloty, wozy strażackie i policyjne wydawały się całkiem fajnym wyborem, do tego słodycze, przy których dziewczyna totalnie przepadła i oznajmiła, że muszą wrócić później po jakieś dla niej, takie, których jeszcze nigdy nie jadła. Miała fenomenalny humor, była taka promienna i radosna kiedy zmierzali do mieszkania Kasi i Mirka! Strasznie ich wszystkich polubiła.
Kasia stanęła na wysokości zadania, przywitała ich wylewnie, tego Gabi się spodziewała i też obdarzyła kobietę przyjaznym, mocnym uściskiem, wtulała się w nią niemal jak we własną matkę, z miejsca ją pokochała. Znów dostali kapcioszki, żeby było im wygodnie, w domu wydawało się bardzo gwarno i radośnie, przez to że dzieciaki się śmiały i bawiły razem, choć Majkel okładał kuzyna piankowym kijem basebalowym. Gdy zobaczył Gabi i Angelo natychmiast do nich przyleciał i się z nimi przywitał bardzo wylewnie.
- O lany! Wujek, dziekuę, jesteś najlepsy! To dla mnie? Selio? Taki samolot z samolotami w ślotku? To ten najwięksy na świecie tlanspoltowiec? Ja będę kiedyś takim latać! I będę tes pilotem myśliwców i bedę scelać w tych wsystkich Putinów!- powiedział z dumą i momentalnie poleciał na środek salonu wszystko oglądać z taką radością wymalowaną na buźce, że już bardziej szczęśliwy nie mógł być. Dzieci są super, cieszą się z małych rzeczy, choć nie wszystkie, o czym zaraz mieli się przekonać.
Gabi pomachała do Mirka i Misi witając się z nimi ciepłym uśmiechem. Misia robiła synkowi kanapki, które kroiła w wagoniki, bo tak maluch lubił najbardziej. Nie do końca wydawała się zadowolona z towarzystwa Julii i Mateusza, wyglądała tak, jakby się z nimi chwilę temu pokłóciła.
Gabi jak to Gabi w nikim nigdy nie wyczuwa fałszu ani zakłamania, więc podeszła do Julii i Mateusza bardzo przyjaźnie i pogodnie, uśmiechała się do nich, przywitała zarówno z jednym jak i z drugim uściskiem dłoni.
- Cześć, miło mi was poznać. Kasia wczoraj bardzo dużo o was mówiła, więc mam wrażenie, że was dobrze znam.- przyjrzała się obojgu bardzo dokładnie, uznała, że Julia jest piękną kobietą i zerknęła kątem oka na Angelo, który właśnie szarmancko całował jej rękę. Przeszedł ją dreszcz zazdrości, ale opanowała się, bo przecież zrobił to z czystej kultury i kurtuazji.
- To skrót od Gabrielle, ale wolę krótszą formę.-wyjaśniła Mateuszowi, uśmiechając się do niego przyjaźnie. Julia zmierzyła blondynkę krytycznym spojrzeniem, wydawała się miła, ale Gabi nie do końca potrafiła ją odczytać, bo jej twarz praktycznie w ogóle nie wyrażała żadnych emocji. Bitch resting face, ot co.
- Cześć Michał, Kasieńka nie mówiła, że jesteś taki przystojny i masz tak gustowny styl, wyglądasz nieziemsko. Czy ta koszula jest od Trussardi?- kobieta trochę zbyt długo przytrzymała rękę Angelo i pogładziła kciukiem wierzch jego dłoni, uśmiechając się przy tym zalotnie. Gabi aż coś w żołądku ścisnęło, miała ochotę jej coś powiedzieć, ale bardzo się starała nad sobą panować. Kobieta odgarnęła błyszczące niczym lustro włosy za ucho, jakby niedbałym gestem i zerknęła na Gabrielle z lekkim politowaniem. Uznała, że dziewczyna w ogóle nie pasuje do Angelo, po pierwsze — jest za młoda, po drugie w ogóle nie jest zadbana, a mogłaby wyglądać tak pięknie z odpowiednio zrobionymi brwiami, poprawionymi ustami. Dzieci chowały się za mamą i patrzyły spod byka na Angelo i Gabi. Byli ubrani bardzo elegancko, młody w garniturek z muszką a dziewczynka w elegancką sukienkę z falbankami, miała też we włosach dużą, różową kokardę.
Na przód wysunął się Leon, wysunął rękę w kierunku Angelo, z bardzo poważną miną, zupełnie jak dorosły.
- Dzień dobry wujku, mam na imię Leon, mam pięć lat, a to moja o trzy minuty młodsza siostra Carla, ale ona jest wstydliwa, więc pewnie będzie mało mówić.- uścisnął rękę wujkowi. Mówił bardzo ładnie, perfekcyjnie akcentował każde słowo po angielsku. Przeniósł swój wzrok do Gabi i ujął jej rekę w swoją małą dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek.
- Dzień dobry ciociu Gabi, olśniewasz urodą, rozświetlasz blaskiem cały salon. Majkel miał rację, jesteś piękna jak księżniczka.- zadarł wysoko brodę dumny ze swojego zachowania i zerknął na ojca, czy on to aprobuje. Gabi uśmiechnęła się ciepło, rozczulił ją, ale brakowało jej w tych dzieciach... Dzieci. Carla wydawała się być bardzo przestraszona i nieśmiała, dlatego Gabi kucnęła i wyciągnęła do niej rękę.
- Dziękuję Leonie, jesteś małym dżentelmenem, to bardzo miłe słowa.- zwróciła się najpierw do chłopca a później do dziewczynki.
-Chodź piękna, mamy dla ciebie i twojego brata drobne prezenty, mam nadzieję, że lubisz jednorożce tak samo mocno jak ja..
Dziewczynka w końcu odkleiła się od mamy i niepewnie podeszła do Gabi chwytając ją za rękę, nadal lekko zalękniona i niepewna. Gabi podała dziewczynce różową torbę, w środku była maskotka jednorożca, jakiś zestaw do robienia bransoletek i góra słodyczy. Leon od nich dostał zestaw małego chemika, jakieś żołnieżyki i również słodycze.
- Dziękuję...- powiedziała niepewnie Carla i uśmiechnęłą się do Gabi, która pogłaskała dziewczynkę lekko po policzku.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Czasami trafiało się na takich ludzi jak ten starszy mężczyzna z windy. Angelo nie lubił myśleć o starości, szczególnie, że dopadało go to dość boleśnie, gdy patrzył na swoją datę urodzenia. Myśl, że do czterdziestki było mu tak niedaleko wykręcała mu żołądek, nie potrafił się z tym pogodzić. Widząc takich ludzi, na jakich natrafili pocieszał się, że może i wyglądać jak wymoczona krewetka, ale przecież będzie tym samym człowiekiem który będzie mógł robić te same rzeczy. W większości przynajmniej. Dlatego też o siebie tak dbał, niekiedy przesadnie, ale w taki sposób zabezpieczał sobie jakoś tą przyszłość i sprawność fizyczną, zdrowie.
Przybił z tym mężczyzną piątkę, widząc, że i jego żona zapewne jest młodsza od niego. Może nie tyle co Gabi, ale swój swojego poznał. Jeszcze te tatuaże... rzadko spotykał wydziaranych aż tak starszych od siebie mężczyzn. Zdarzali się, ale niezwykle rzadko, a dla Angelo dziary były jasnym komunikatem - albo choroby psychiczne, albo wielkie życiowe doświadczenie i masa traum, albo po prostu luz i wyjebanie na życie, na zasady. Ogólnie jakoś przychylniej wtedy na tych ludzi patrzył, wydawali się tacy "swoi".
W kamienicy panował harmider. Dzieci było za dużo na tak małą powierzchnie, nawet oni, dorośli musieli mówić przez to głośniej. Mały Majkel nie był najcichszym dzieckiem, ale Angelo w jakiś sposób pokochał go jakby był jego. Żałował, że nie będzie mógł być blisko niego na co dzień, ale przynajmniej wesprze go w jakiś sposób, tak, jak może.
- Jasne, że będziesz! - Przybił jeszcze z nim piąteczkę, wierząc w marzenia młodego. Wiedział,że dzieci często zmieniają zdanie w kwestii, kim będą w przyszłości, ale to nie było najważniejsze. Zaś to, że chłopak chciał, widać było, że miał marzenia i chciał w jakiś sposób być w dorosłości kimś ważnym. Był wesoły i wygadany, wydawał się mądrym chłopcem. Jeśli zostanie dobrze ukierunkowany, na pewno wyrośnie na ludzi, jak to się mówiło.
Wszystko stało się jasne. Wzrok blondynki, jej puls, trzymanie za długo dłoni i ten gest kciukiem. Jej słowa, kokieteryjny głos i bijąca wręcz pewność siebie. Julia swoje za uszami miała, to pewne. Podważał jej wierność jej bratu od samego początku. Znał doskonale mowę ciała kobit, a szczególnie t e g o rodzaju. Jeszcze niedawno zapewne uległby tej cichej propozycji, ale dzisiaj powodowała jedynie rozbawienie. Widoczne, którego nie ukrywał, pod jego charakterystycznym uśmiechem, który przez blondynkę mógł być pomylony z dwuznacznym.
- Hm... Tak. - Dodał po chwili zastanowienia, zerkając na koszulę, bo do końca nie był pewien odpowiedzi. Miał tyle ubrań, że nie sposób było zapamiętać co gdzie kupił. - Widzę, że mój brat nie tylko ma dobry gust, ale i jego wybranka. - Postanowił trochę się zabawić. Gabi powinna znać go już na tyle, by wiedzieć, że sobie pogrywa dla przyjemności. Dawno tego nie robił, a bardzo za tym tęsknił. Tak, Julia była piękną kobietą, ale dla niego nie miało to już znaczenia. Miał swoją piękność, która na dzień dzisiejszy w zupełności mu wystarczała.
Mateusz nie zareagował, chociaż wydawał się zauważyć zainteresowanie swojej zony bratem. Może był przyzwyczajony? Albo mieli jakiś dziwny układ, nigdy nie wiadomo. Tak, czy inaczej przerwały im dzieci, jakby miały idealne wyczucie.
- Cześć Leon, masz fajne imię. - Uścisnął mu dłoń jak dorosłemu, skoro sam ją wysunął i wydało mu się to całkiem zabawne. Jak i jego postawa, ton głosu. Wychowywali dzieci w podobny sposób, w jaki on był chowany na Sycylii, z tego co zauważył, z tą różnicą, że on te zasady miał wpajane trochę później. - Dzięki, że uprzedziłeś. - Podziękował chłopakowi i obserwował jego poczynania z Gabi. Prawie nie parsknął śmiechem, słysząc jego słowa. Automatycznie pomyślał, że i on by tak syna chował, właśnie tak ot wyglądało w jego głowie, jeśli chodziło o podejście do kobiet. Carla jednak była inna, chowała się z matą i patrzyła niepewnie, trochę przerażona. Zastanawiał się, dlaczego? Okej, dzieci często się go bały, nawet dorośli to robili, więc małym człowiekom nie dziwił się ani trochę. Dlatego nie naciskał. Gabi świetnie sobie poradziła, podobało mu się, jakie miała podejście do jego bratanicy. Angelo wstał, a do pokoju weszła jego matka z dwoma, dużymi dzbankami herbaty i postawiła je na stole. Dzisiaj usadzenie było trochę inne, aby Angelo z Gabrielle Glass siedzieli na przeciw Mateusza z Julką.
- No chodźcie do stołu dzieci, chodźcie. - Zaganiła ich Kaśka, której oczy błyszczały promiennie, a usta już chyba bardziej w uśmiechu wyginać nie mogły. Poleciała jej łza po policzku, gdy obserwowała wszystkie swoje dzieci razem.
- Ale się cieszę, że tu wszyscy jesteście... w końcu, w końcu... Już, przestaję, no jedzcie, smacznego moi najdrożsi. - Jej głos się łamał, ale w taki wesoły sposób. Otarła oko i zaśmiała cicho, sięgając dla siebie po chleb. Angelo odsunął najpierw krzesło Gabi, a dopiero później zajął swoje miejsce. Jego brat jednak miał inne przyzwyczajenia, po prostu usiadł i zajął się przygotowywaniem sobie porcji. Wszyscy życzyli sobie smacznego i zajęli nakładaniem porcji.
- Musisz tak spróbować. - Szepnął Angelo Gabi na ucho, podając jej szynkę i chrzan do kanapki. Z jakiegoś powodu pamiętał ten smak, chyba właśnie to jadł kiedyś na śniadania. Złożył jej jeszcze kanapkę z ogórem, szynką i chrzanem i sobie też przy okazji. Polał Gabi jeszcze herbaty. To chyba za ten poranny seks to on ją dzisiaj obsługiwał, a nie na odwrót, jak to zazwyczaj bywało.
- Matka mówiła, że mieszkasz w Australii? - Zagaił go Mateusz, gdy już przeżuł pierwszy kęs. Kasia opowiedziała mu pokrótce co działo się z jego bratem, jednak zatajając pewne szczegóły. Wyznała synowi, że miała romans z Włochem na wakacjach i to on porwał syna, przez lata go ukrywając. W sumie powiedziała prawdę, ukrywając pewne fakty. Sprytnie ominęła wątek Mafijny, tłumacząc się, że jego ojciec był przebiegły i wszystko ukrywał, samemu będąc nieuchwytnym. Wyznała, że Michał po latach wyprowadził się do Australii, nie wiedząc że ma w Polsce rodzinę, bo ojciec zrobił mu pranie mózgu. Bardzo sprytnie manipulowała faktami, by nie wyszła cała prawda. Kochała swojego młodszego syna, ale wiedziała też, że jemu nie wolno było mówić wszystkiego. Michalina była bardziej otwarta i wyrozumiała, a Kasia bała się po prostu, że Matusz nie zrozumie prawdy. I słusznie założyła.
- Tak, od jakiś ośmiu lat. - Angelo spojrzał na brata, popijając kawę, którą sobie przed chwilą nalał.
- Czyli jesteś Australijką? - Zerknął na Gabi. - Czyli pewnie nie boisz się pająków i innych takich? Byliśmy raz na Bali, moja Julcia strasznie boi się rożnych owadów,nie byliśmy zadowoleni, że w hotelu było ich aż tak dużo, szczególnie w takim dobrym i drogim. - Pokręcił głową. - Co sądzisz? U was też ich tyle jest, to prawda co mówią? - Był bardzo dociekliwy. Angelo obserwował każdy jego ruch, były nieco nerwowe, jakby był nazbyt podekscytowany. Zerknął kątem oka na Michalinę, wyglądała na rozbawioną.
- To nie wina hotelu. - Rzucił Angelo. - Prowadzę jeden w Australii i borykamy się z tym problemem od dawna. Można być skutecznym w wyżynaniu robali, ale one zawsze znajdą sobie drogę. Taki urok tropikalnych zalesień, trzeba się z tym liczyć w takich miejscach. - Wyjaśnił spokojnie, bez przemądrzania się, jedynie rzucając suchymi faktami. To się chyba Mateuszowi nie spodobało, bo aż odłożył jedzenie i spojrzał na brata z uniesionymi brwiami. Nie podobało mu się, że miał swój własny hotel i podważył jego zdanie.
- Na pewno da się w jakiś sposób je zwalczyć, tylko może go nie znacie. Jakbym prowadził taki hotel, zrobiłbym wszystko, żeby nie łaziły tam robale.
- Ale nie prowadzisz.
- Zauważył Angelo nadal bardzo spokojnie. Nie podobało mu się takie podejście, gdy ktoś czegoś nie robił, a wypowiadał się na ten temat. - Czym się zajmujesz? Mama mówiła, że coś z branżą finansową? - Zmienił od razu temat, bo widział, że Mateusz robi się czerwony. Angelo zaś spokojnie wziął łyka kawy.
- Jestem Data Scientist w samsung polska. - Rzucił dumnie, jakby był co najmniej prezesem tej firmy. Zaczął rozgadywać się na ten temat językiem, którego nawet on do końca nie rozumiał, ale potakiwał. w ten czas chyba wszyscy zdążyli się najeść. Włoch nie przerywał bratu, przynajmniej miał czas coś zjeść, a jego mniej sprawna dłoń spoczywała sobie na udzie Gabi. Tam miał z niej większy pożytek.
- A ty Julka? - Zagaił ją Angelo, posyłając jej długie spojrzenie. Musiał się podroczyć, skoro miał taką okazje.
- Prowadzi salon kosmetyczny. - Wtrącił jej maż, nim zdążyła odpowiedzieć. - A ty Gabi? - Zwrócił się do nastolatki, jakby kompletnie ujął swojej żonie, że mogłaby mieć coś do powiedzenia. W Angelo aż się zagotowało... u niego w Rodzinie też kobiety miały drugi głos, a mężczyźni jego pierwszeństwo, ale nigdy nie ujmowali swoim wybrankom w ten sposób. Mogły się wypowiadać, a Mateusz wydawał się po prostu nie szanować swojej żony.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Taki wujek jak Angelo to skarb! Dosłownie i w przenośni, bo nie dość, że bogaty i robi super prezenty to jeszcze wspiera siostrzeńca i wierzy w jego dziecięce marzenia! Dla Majkiego to znaczy bardzo dużo, bo teraz ma pewność, że faktycznie tak będzie i nadal może żyć sobie w swoich chmurach i marzyć o wielkich, stalowych ptakach. Jego mama też go wspiera w tym co dzieciak lubi, nieustannie kupuje mu jakieś książeczki o lataniu, zeszyty z naklejkami, dużo mu czyta o samolotach, opowiada o różnych lotniskach na świecie, o których sama gdzieś tam wcześniej wyczytała coś w Internecie, ale mieć jedną wspierającą osobę, a dwie to spora różnica!
Miśka wydawała się dziś jakaś blada i niewyraźna, może to dlatego, że mało spała w nocy, bo była w pracy, do tego miała poranne mdłości, których nie chciała nikomu pokazywać, ale ledwo się trzymała przy tym stole, a ratowała ją tylko gorzka herbata popijana małymi łykami. Była też dziwnie milcząca, nawet Majki do niej nie specjalnie pyskował, a zwykle buźka mu się nie zamyka i lubi sobie dyskutować z mamą, z babcią, z dziadkiem, bo to taki mały mądrala jest, czego kolpletnie Leon i Carla nie rozumieją, bo oni tacy grzeczni, stateczni, poważni, a Majki ma jakby robale w tyłku i ciężko mu usiedzieć na miejscu.
Julia nie mogła się powstrzymać od odwzajemnienia uśmiechu, mieli z Mateuszem specyficzny rozkład ról w tym małżeństwie. Kochają się, owszem, ale na swój własny, popieprzony sposób, o którym świat nie musi wiedzieć. Julia odgarnęła włosy na jedno ramię, wtedy do Angelo mógł dolecieć zapach jej perfekcyjnie dobranych do pory dnia perfum, lekko kwiatowy, z nutą orientalną, bardzo lekkie i zmysłowe. Na nadgarstku kobiety zadzwoniły złote bransoletki.
- Ale z ciebie czaruś Michał, umiesz pięknie zawoalować komplement. Idealny przykład na to jak powiedzieć komuś coś miłego, nie mówiąc tego wprost. Mistrzostwo świata, powinieneś się uczyć do brata mój drogi.- biel zębów Julii była niemal oślepiająca, ich idealna równość, jak od linijki wręcz krzyczała, że ma bonding albo inne sztuczne tałatajstwo. Niemniej jednak pochyliła się w stronę męża i pocałowała go w policzek, nie odrywając wzroku od ciemnych tęczówek Angelo. Ależ on ją kręcił! Aż zaczęła żałować, że przywlókł ze sobą to dziecko, które pewnie całkiem niedawno wyszło z piaskownicy i swobodnie mogłaby być jego córką, a nie partnerką.
W Gabi dosłownie zaczęło się coś gotować, zacisnęła mocniej zęby, jej błękitne oczy jakby lekko pociemniały kiedy patrzyła na Julię, która ewidentnie smaliła cholewki do jej mężczyzny, czym doprowadziła nastolatkę do wewnętrznej walki i dyskusji samej ze sobą.
Daj spokój Gabi, to przecież żona brata twojego faceta, to nie możliwe, że na niego leci, przecież ma męża, mają razem dzieci, na bank to tylko złudzenie, wcale ze sobą nie flirtują i to w tak jawny sposób. To nie możliwe, żeby zamężna kobieta leciała na innego faceta, na dodatek zajętego... Uspokój się, oddychaj, nie palnij niczego głupiego, ma być miło i przyjemnie. Wdech nosem, wydech ustami, opanuj się...
Jak miała się opanować, kiedy ktoś z buciorami właził tak bezczelnie na jej teren? No jak! Patrzyła na Julię spod byka, ale nie była w stanie powiedzieć jej niczego nieuprzejmego, żeby zaznaczyć swoją pozycję w tym stadzie, bo... od kobiety biła taka pewność siebie, że Gabi była pewna, że zgromiłaby ją jednym tekstem, gdyby spróbowała się odezwać. Na całe szczęście z ratunkiem przyszła jej Kasia, która zaprosiła ich do stołu i tak bardzo się wzruszyła, że aż biedna się popłakała i musiała ocierać łzy. Miała ochotę stać i ją przytulić, ale nie drgnęła nawet. To było takie miłe, że Angelo odsunął dla niej krzesło, aż spojrzała na niego z wdzięcznością, bo przecież nie musiał dla niej tego robić. Traktował ją jak księżniczkę, co za każdym razem topiło jej serduszko i upewniało w tym, że ją kocha najbardziej na świecie. Jej to w ogóle by nigdy nie przyszło na myśl patrzenie na innych facetów tak jak na niego. Cały męski gatunek może nie istnieć. Dwa skrajnie różne podejścia, tak bardzo jak różne są ich charaktery, ale może przez to właśnie tak pięknie się dopełniają.
- Co to jest?- zapytała lekko zalękniona. Niby tak bardzo lubi jeść, ale nowe smaki troszkę ją przerażają, bo się boi, czy jej posmakuje, czy nie.
- To chrzan Gabi, spokojnie, posmakuje ci.- powiedziała Misia, która dała Majkiemu talerzyk pełen mini kanapeczek pokrojonych w cienkie prostokąty i chłopiec poszedł sobie na kanapę wcinać w trakcie oglądania bajki. Miśka upiła łyk herbaty, ale nie nakładała sobie jedzenia, obawiała się, że to nie jest najlepszy pomysł. Miło jej się patrzyło jak Angelo dba o swoją dziewczynę, to było takie... Inne od tego co znała i widywała, bo przy Mateuszu i Julii w ogóle nie widziała takich ciepłych i troskliwych zachowań jak między Gabi i Angelo.
No skoro miało jej posmakować... No to ugryzła kawałek. Chleb tutaj smakuje zupełnie inaczej niż w Australii, ma inną konsystencję, inaczej pachnie, podobnie z wędlinami i warzywami, ale ten chrzan... Był ostry. Nie do końca przypasował Gabi w smaku, ale jadła kanapkę grzecznie, żeby nikomu nie sprawić przykrości, a już zwłaszcza Angelo, który się postarał i jej zrobił tę kanapeczkę, ale nawet się nie skrzywiła, więc nic nie sugerowało, że jej nie smakuje.
Julia nie spuszczała wzroku z Angelo, jadła spokojnie jakieś mikroskopijne ilości jedzenia, a jej dzieciaki miały swoje własne jedzenie w czarnych pudełkach, widać było, że to jakiś katering dietetyczny, bo przecież muszą mieć dobrą, zdrową i zbilansowaną dietę. Zarówno Leon jak i Carla patrzyli tęsknie na jajka w majonezie, na kabanosy, szynkę, chlebek... W tych swoich pudełkach mieli jakąś jaglankę na wodzie z żurawinami, czy jeden bóg raczy wiedzieć, z czym jeszcze.
- Tak jakoś wyszło...- odparła bardzo błyskotliwie Gabrielle, ale już na więcej nie mogła sobie pozwolić jeśli chodzi o odpowiedź na zadane przez Mateusza pytanie, bo zaczął mówić o sobie i żonie, o ich doświadczeniach na tropikalnej wyspie, i wdał się w dyskusję z Angelo, więc Gabi już niczego w sumie więcej dodawać nie musiała, ani nie miała też wielkiej sposobności, żeby to zrobić. Położyła jedynie dłoń na ręce Angelo, która spoczywała miękko na jej udzie, tuż pod sukienką.
Michalina mimo złego samopoczucia gapiła się na obu braci i prawie umierała ze śmiechu. Kiedyś z Mateuszem dogadywała się bez problemu, ale odkąd wyjechał do Warszawy i przesiąkł tamtejszym życiem to już nie był tym samym człowiekiem. Za każdym razem kiedy tu przyjeżdżali z rodzinką, miała wrażenie, że się przechwala, pokazuje, jaki to on nie jest ważny, ile to nie ma pieniędzy, jaką furą się wozi. Już nawet kumplom w bramie nie mówił cześć, nie wspominając już o tym jak na nich patrzył...
Gabi słuchała tej wymiany zdań i narosła w niej duma z tego jak Angelo zgasił brata, miała ochotę parsknąć śmiechem, ale się powstrzymała, no i nadal łypała na Julię kątem oka, żeby sprawdzać, czy ta przypadkiem czegoś nie kombinuje, a kombinowała i to ostro, bo jej zwinna stópka zaczęła pod stołem smyrać Angelo po łydce zaczepnie i cały czas lustrowała go spojrzeniem, uśmiechała się do niego kokieteryjnie. Czuła w nim pewnego rodzaju niebezpieczeństwo, prawdziwą męskość a nie tam taką pizdowatą jak u jej męża, który to w łóżku zaliczał dwie pozycje i był zadowolony po pięciu minutach zabawy.
Całą opowieść męża Julia nie zaprzestawała tych dyskretnych smyrnięć pod stołem, zaczepnych "kopnięć", czasem zajeżdżała ze stopą wyżej, w okolice kolana, raz nawet dotarła do uda. Gabi jeszcze nigdy się tak nie wynudziła jak podczas wywodu Mateusza o tym co w życiu robi. Część rzeczy rozumiała, bo jakby siedziała trochę w tych komputerach i cyferkach, danych, analizach i tym podobnych rzeczach, ale... właśnie doszła do wniosku, że nie chce tego robić nigdy w życiu, jeśli ma się stać taką nudziarą.
Zdążyli się najeść, Gabi się tak bardzo napchała, że dziękowała samej sobie, że ubrała sukienkę, a nie spodnie, bo przynajmniej kiecka ukrywała jej zaokrąglony brzuszek. Julia krytycznie patrzyła na to ile nastolatka je i jak swobodnie i luźno się czuje, zero klasy, zero gustu, ona w życiu by tyle nie wpieprzała będąc u kogoś w gościach, i jeszcze ta sukieneczka jak dla panienki z katolickiego liceum. Wydawała się niewzruszona kiedy Mateusz odpowiedział za nią, co ona tam w życiu porabia, jeszcze będzie miała okazję się wypowiedzieć.
Gabi akurat upijała łyk herbaty z filiżanki w kwiatki. Odstawiła porcelanę na spodek i uśmiechnęła się lekko, nie chciała wydawać się znudzona, ale nie mogła tego ukryć w żaden sposób.
- Moja odpowiedź nie zrobi na nikim wrażenia. Miałam iść na studia programistyczne, ale postanowiłam sobie zrobić rok przerwy. Także wychodzi na to, że jedyne co teraz w życiu robię to uszczęśliwianie mojego mężczyzny.- zaśmiała się lekko nerwowo i spojrzała na Angelo z radosnym uśmiechem, objęła jego przedramię obiema rękami i położyła głowę na jego ramieniu wtulając się w niego ufnie.
- Ambitnie...- rzuciła Julia w lekko wrednym uśmieszkiem. - Myślę, że Michał będzie szczęśliwszy jak, zrobisz się na bóstwo. Jesteś śliczna, ale byłabyś o wiele ładniejsza jakbyś zrobiła sobie usta, może jakąś mezoterapię, popracowała nad linią szczęki, bo robi ci się drugi podbródek. To pewnie przez te gigantyczne ilości jedzenia, jakie w siebie wrzucasz, pomyśl o diecie słoneczko, bo jeszcze cię wymieni na lepszy model. Może nawet mogłabyś pomyśleć o implantach piersi?- a to Julka błysnęła elokwencją, nie ma co! Ale czego się spodziewać po kimś, kto żyje z upiększania ludzi? To było tylko zboczenie zawodowe, bo ona praktycznie w każdym widzi coś do poprawki. Angelo np. zrobiłaby jakąś terapię na blizny po trądziku, już nawet w głowie roił jej się plan zabiegów, nie umiał się powstrzymać.
Gabi trochę zaniemówiła, zamrugała kilka razy i spojrzała w dół na swoje niezbyt duże cycki, zrobiło je jsię głupio, że ktoś zwrócił uwagę na to ile jadła, nawet lekko dotknęła palcami swoich ust. Trochę się zarumieniła, do tego stopnia, że poczerwieniały jej uszy.
Misia spojrzała na Julkę jak na kosmitkę i stanęła w obronie blondynki. Zaplotła ręce na klatce piersiowej, widać było, że nie lubi Julii.
- Nie słuchaj jej, głupoty gada bo na tym zarabia.- zwróciła się bezpośrednio do Gabi, ale jej było łatwo mówić, bo była wysoka, szczupła, miała idealnej wielkości piersi, była przepiękną młodą kobietą, a Gabi poczuła się teraz jak takie... Niewiadomo co.
Misia jednak nie dała się nikomu wtrącić do rozmowy, nie miała już dłużej siły siedzieć przy stole, bo czuła, że mdłości są coraz silniejsze.
- To ja tak skorzystam sobie z okazji, że jesteśmy wszyscy razem, prawie jak na święta i chciałabym wam coś powiedzieć... Jestem w niemal czwartym miesiącu ciąży, także Majki będzie mieć.... siostrę. Tak, wiem już, że to będzie dziewczynka.- oświadczyła dość poważnym tonem, oczywiście Mirkowki powiedziała to po polsku, bo biedny niczego nie rozumiał. Popatrzyła po wszystkich czekając na jakąś rekację. Jej pierwsza ciąża spotkała się z niezadowoleniem wszystkich, ale kiedy emocje opadły mama i tata okazali się być niebywałym wsparciem.
Mateusz sięgnął po chusteczkę, którą otarł sobie usta, złożył ją na pół i odłożył na brzg stołu kulturalnie. Dochrząknął i wypalił:
- Pięknie Misia... Brawo. Z kim się znowu puściłaś, kto będzie szczęśliwym tatusiem? Znowu Gabryś czy znalazłaś jakiegoś innego szczęśliwca? - zapytał bardzo kpiącym tonem, wcale nie ukrywając swojego niezadowolenia z tej informacji. Dla niego dzieci to mogły być dopiero po ślubie, ze stałym partnerem, a nie tak jak robiła to Miśka. Nie miała faceta a drugie dziecko było w drodze.
Misia spiorunowała brata spojrzeniem, on wszystko potrafił zepsuć, ona się z tej ciąży cieszyła, bo dzięki temu kiedy jej kiedyś zabraknie Majki nie zostanie sam, a ona mimo wszystko była pewna, że jakoś sobie poradzi z wychowaniem dwójki maluchów.
- Jak nie masz niczego mądrego do powiedzenia to się lepiej nie odzywaj, takimi tekstami możesz traktować swoją żonę, nie mnie. Pojebała ci w głowie ta Warszawa, nie jesteś takim samym człowiekiem jak przed wyjazdem. Tamten Mateusz nigdy by mi czegoś takiego nie powiedział. Skończony burak, słoma ci zbutów wystaje...
Miśka wstała gwałtownie i odeszła od stołu, pędząc do łazienki, bo jej żołądek odmówił posłuszeństwa.
Gabi patrzyła po wszystkich nie do końca rozumiejąc co się właściwie stało, bo ona się ucieszyła z wieści o ciąży Misi, w sensie poczuła jej radość a teraz i złość, rozżalenie i smutek, choć nie rozumiała wypowiadanych słów.
Majki spojrzał na zebranych przy stole, zeskoczyłz kanapy i wlazł pod stół i dotknął butów wujka Mateusza.
- Cemu mama kłamie? Wujkowi zasna słoma nie wystaje z butów! - zawołał oburzony i wystawił głowę spod stołu, między Gabi i Angelo, patrzył to na jedno, to na drugie ze zdziwieniem. Nie kumał, że Gabi nie rozumie nic po polsku.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
ODPOWIEDZ