właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Fairweather był jak otwarta księga; odkąd rozwiązał swój związek i zdusił w sobie ciążące mu wyrzuty sumienia, w końcu mógł oddychać pełną piersią i nie martwić się sekretami, bo takowych nie posiadał. Był szczery ze swa rodzina i sąsiadką, choć nie do końca potrafił zastosować te cechę względem samego siebie, bo wciąż ciężko było mu się przyznać przed lustrem, że darzył Donoghue znacznie poważniejszym uczuciem niż przyjaźń i najpewniej trwało to od dawna. Powoli otwierał się na taką możliwość i próbował poukładać sobie to w głowie ale nie do końca wiedział czy istniała sposobność na stworzenie czegoś stabilnego. Z roztrzepaną i wyzwolona Ell oraz jego problemami z wiernością na pokładzie? Pewnie nie.
Fakt, że mówisz o liczbie mnogiej wcale mnie nie przeraża. Prowadzenie rankingu też nie — rzucił pół żartem, pół serio nie wiedząc czy faktycznie powinien się cieszyć. Dziewczyna była jak wampirzyca, która owijała facetów wokół palca tylko po to by zatopić w nich swe kły i wywrócić ich życia do góry nogami. Brunet nie chciał jednak wiedzieć ilu facetów przerobiła by dojść do takiego wniosku.
Nie zamierzał jednak skupić się na analizie jej słów, gdy mógł świętować swe urodziny z ostatnim, mocno spóźnionym gościem. Alkohol dodawał mu śmiałości, a krew buzowała z podniecenia, które wywołała jej bliskość i odwzajemniony pocałunek. Nie był do końca pewien czy dziewczyna nie odepchnie go jeszcze zanim ich usta się połączą, bo choć do niedawna mógłby nazwać ją p e w n i a k i em, teraz nie potrafił przewidzieć żadnego z jej ruchów.
Wyjątkowi przyjaciele owszem — wyszeptał i ułożył dłoń na jej policzku, gładząc go opuszkiem palców. Wcale mu nie zależało na przyjaźni; nie chciał jej. Zależało mu na niej, choć nie był pewien czy chodziło jedynie o fizyczność czy uczucia, którym nie do końca ufał. Gdy podniosła się chaotycznie z krzesła i zajęła miejsce między jego udami, uśmiechnął się łobuzersko i ułożył dłoń na jej talii, by móc ją do siebie przyciągnąć.
Zamknij się, Donoghue. Nie gadaj tyle — skwitował i ujął w dłonie jej twarz, po czym zamknął jej usta w pocałunku. Pierwszy raz, ich bliskość nie oznaczała krzywdy osób trzecich i nie musiał martwić się o tajemnice czy kłamstwa. Mógł całować ją na swym podwórku, nie przejmując się n i c z y m.


ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Wolała zasznurować usta w wąską linię lub zakryć nieszczerość wobec samej siebie bardzo szerokim uśmiechem niżeli przyznać, że z dniem powrotu do rodzinnego Lorne Bay, u s p o k o i ł a się. Znacznie łatwiej było rozrabiać, gdy podróżowała po krajach lub miastach, w których nie zatrzymywała się na dłużej niż miesiąc. Unikała w ten sposób wszelkich k o n s e k w e n c j i. Będąc w domu, musiała być rozsądniejsza – tłumiła niektóre pragnienia, bo choć powtarzała, że uczucia nie mają znaczenia, nie chciała ś w i a d o m i e ranić ludzi, a tym bardziej patrzeć na ich cierpienie. Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy, ilu w Lorne Bay było s z a l e ń c ó w, którzy chcieliby dotrzymać jej kroku? Czyżby wyczerpały się już ich zapasy i przez to trafiła na ułożonego, spokojnego Mike’a, którego próbowała zmienić, by dopasował się do stylu bycia, za którym goniła? A może to, czego pragnęła, było niemożliwe do znalezienia?
Uśmiechnęła się słodko na wzmiankę o rankingu; nie chciała roztrząsać tematu. Z pewnością nikt nie nazwałby jej świętą, ale jednocześnie nie była aż taką diablicą, za jaką uważał ją Milo – chyba.
Natomiast trzymająca go za gardło niepewność była dla niej w pełni zrozumiała. Z podobnymi wątpliwościami (a przed wszystkim z frustracją) męczyła się, gdy próbowała wszelkimi sposobami zwrócić na siebie jego uwagę, niestety bezskutecznie. I choć nagła zmiana, jaka zaszła w seksownym sąsiedzie, powinna zwrócić jej uwagę, nie potrafiła się skupić, gdy czuła dotyk jego dłoni na policzku. Przy tym patrzył na nią z taką intensywnością, że prędzej zgodziłaby się oddać mu n e r k ę niżeli zdołała go odepchnąć i przywrócić granice przyjaźni. Tak długo pozostawał poza zasięgiem, że łaknienie jego bliskości urosło do absurdalnie wysokiego poziomu. Równie żarliwego pożądanie nie czuła wobec żadnego innego mężczyzny, a przecież wielokrotnie próbowała znaleźć godne zastępstwo dla tych pragnień.
W pogłębiających się pocałunkach wyczuwała coraz większą odwagę. Każde muśnięcie warg było dla niej niczym spełnienie marzeń o powrocie w ramiona, w których czuła się bezpiecznie, w których czuła się sobą. Zamierzała się odgryźć, odpowiedzieć na sugestię, by zamilkła, lecz byłoby to równoznaczne z przerwaniem pocałunku, a tego nie chciała. Wsunęła ciepłe dłonie pod materiał jego bluzki; zastanawiała się, jak bardzo zmieniło się jego ciało, od kiedy dotykała go po raz ostatni. Przesunęła palce na jego plecy, a następnie wsunęła opuszki pod spodnie. Przez cały czas nie odrywała się od jego ust, aż uszczypnęła go czubkami paznokcia w pośladek; wtedy przerwała pocałunek, bo zmusił ją do tego wyrywający się z piersi śmiech. Wyrwała dłonie spod jego ubrania i pobiegła na taras, by uniknąć rewanżu. Prędko jednak pożałowała swojej decyzji, dlatego lekko przygryzając wargę, wyciągnęła ku niemu rękę, zachęcając, by podszedł bliżej.

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Od wesela jej siostry, kiedy po raz pierwszy stracił kontrolę nad swym ciałem i myślą, widział w niej coś, co przyciągało go w jej stronę; coś, czego nie doszukał się u swej partnerki, która była u jego boku przez kolejne, długie lata. Była otwarta, spontaniczna i nieustraszona, co sprawiało, że i on pragnął wyzwolić się od oczekiwań, które mieli wobec niego rodzice oraz dziewczyna. Jak ona, chciał porzucić zmartwienia odnośnie swej przyszłości i oddać się podróżą podczas których czuł by upragnioną wolność i swobodę. Chciał być jak ona i zbyt długo utrzymywał, że było inaczej co finalnie zaważyło na jego życiowych decyzjach i związku. Nie rozumiał też, że bycie przy niej dawało mu radość i nie była to jedynie potrzeba fizycznej bliskości. Teraz, gdy uczył się siebie na nowo i poznał swe pragnienia, obawiał się, że to co miał pod nosem przez ostatnie lata, umykało mu nieodwracalnie. Może dlatego teraz podjął bardziej zdecydowane kroki by zatrzymać ją przy sobie na dłużej? Była j e d y n ą kobietą w której ramiona wracał z takim utęsknieniem.
Kontynuował pocałunki, a jego dłonie wodziły bezwstydnie po jej ciele. Zaciskał palce na jej skórze, pragnąć zedrzeć z niej ubranie i oddać się czynnością, które do tej pory były jedynie cichym wspomnieniem i które skrywał w sobie głęboko z powodzeniem. Dłużej nie potrafił i nawet nie próbował panować nad ciałem, które przeszedł przyjemny dreszcz, gdy jej dłonie znalazły się pod materiałem koszulki. Otrząsnął się dopiero, gdy poczuł na swym pośladku jej paznokcie, które uszczypnęły go boleśnie.
Masz teraz poważny problem Donoghue i gwarantuje ci, że ucieczka tego nie zmieni — odparł, gdy uciekła po schodkach na taras, po czym ruszył za nią, ignorując pozostałe na stole śmieci i literatkę. Dogonił ją gdy wbiegła przez drzwi do domu i chwycił ją za ramię, by móc przyciągnąć ją i z powrotem zamknąć w swych ramionach. Nie chcąc by znów spróbowała mu się wyrwać, naparł na nią ciałem i zatrzymał się dopiero, gdy za jej plecami znalazła się ściana. Dłoń wplótł w jej ciemne włosy, po czym pochylił się i wpił się ustami w jej szyję, pogłębiając pocałunki. Po kilku chwilach i jej cichych jęknięciach, odsunął się by pospiesznie sięgnąć po materiał swej koszulki i przeciągnąć ją przez głowę. Gdy odrzucił ją na podłogę, palcami sięgnął do ramiączek jej krótkiego topu i zsunął je swobodnie po jej ramionach.


ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Miał w sobie wszystko, czego pragnęła, mimo że nie potrafiła tego odpowiednio nazwać. Uważała to za m a g i ę w najczystszej postaci – niezbadaną, niewyjaśnioną, a jednak sprawiającą wrażenie bardzo, bardzo prawdziwej. Bo czy potrafiła wyjaśnić, dlaczego tylko do niego lgnęła każda komórka jej ciała? Skądże! Podobnie nie potrafiła wytłumaczyć, jak działają tajemnicze amulety oraz szamańskie zaklęcia, w których skuteczność całym sercem pragnęła wierzyć. Bo przecież m i ł o ś ć nie mogła być wyjaśnieniem. Miłość była trudna, a przede wszystkim bolesna. Nie mogła więc być tym, co czuła do Milo. Łaskoczące podbrzusze motylki były przyjemne, tak samo jak ciepło każdego kolejnego pocałunku angażującego niecierpliwe usta.
Dlatego, zatrzymując się na tarasie, poczuła chłód. Chciała czym prędzej wrócić w jego ramiona i cieszyć się tym j e d y n y m wieczorem, gdy miała chłopaka tylko dla siebie.
Na szczęście Milo nie kazał czekać na siebie zbyt długo.
— Błagam więc o azyl, skoro ucieczka mnie nie uratuje — zdążyła odpowiedzieć, zaczepnie się przy tym uśmiechając, gdy znalazł się przy niej. Nie zerkając za siebie, cofała się krok za krokiem, pozwalając, by Milo przejął kontrolę. Zatrzymała się dopiero, gdy poczuła za plecami ścianę. Znalazła się w pułapce, z której nie chciała uciekać. Był to jedyny rodzaj ograniczania w o l n o ś c i jaki ochoczo akceptowała. Bo może bywała butna i nieokrzesana, ale lubiła, gdy mężczyzna potrafił potrząsnąć jej światem. Dokładnie tak się czuła, gdy wplatał palce we włosy, jednocześnie unosząc jej twarz ku własnej, gdy całkował ją tak, jakby robił to po raz pierwszy, jakby chciał wydrzeć z niej znacznie więcej niż tylko pocałunki. Bo to nie były t y l k o pocałunki; to był wyraz silnej tęsknoty wyrażony nie za pomocą słów a czynami. Och, jakże Ell nie lubiła rozmawiać!
Oddychała głęboko. Niespokojne serce przyspieszyło, gdy Milo ściągnął bluzkę, pokazując napięte mięśnie i pulsujące tętnice. Przygryzła wargę; wiedziała, że nie nasyci się jedynie na niego patrząc. Chciała go dotykać, chciała poznawać jego ciało, każdą jego wypukłość i każde zagłębienie. Chciała znać je lepiej niż ktokolwiek inny. Podążyła wzrokiem za jego palcami, gdy zsunął ramiączka dzierganego topu. Pozbyła się go bezwstydnie, mimo że pod spodem była całkiem naga. Widok jego dłoni wędrujących po jej skórze rozpalał ją do granic wytrzymałości. I chociaż uwielbiała się z nim droczyć, kusić go, a później pokazywać język, teraz odwlekanie wydawało się idiotyczne, sprawiające wręcz fizyczny ból. Bez znaczenia było dla niej miejsce; równie dobrze, mogli zostać na środku ogrodu i doznawać przyjemności pod rozgwieżdżonym niebem. Nie myślała o niczym, chciała tylko poczuć go w sobie, oddać się mu w pełni i zapomnieć o tym, co było oraz o tym, co dopiero nadejdzie. Konsekwencje nie miały żadnego znaczenia – zresztą nie po raz pierwszy.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Jego usta smakowały resztkami alkoholu. Zachłannie zdobywały pocałunek za pocałunkiem, zostawiając po sobie chłodną pustkę, za każdym razem, gdy odsuwały się od ciała dziewczyny. Ell gotowa była zrezygnować z o d d y c h a n i a! Łapanie powietrza było marnowaniem czasu, który mogłaby poświęcić na poznawanie jego zaczerwienionych warg. Warg wyginających się w uśmiechu zadowolenia, po których złowieszczo błąkał się cień zwycięstwa; nie miała pewności, kto tak naprawdę w y g r a ł, ani czyje urodziny hucznie świętowali.
Unieruchomiona, przyciśnięta do ściany, nie próbowała odzyskać wolności. Nie próbowała również przejąć kontroli, ponieważ była zbyt podekscytowana tym, jaką łapczywością wykazywał się Milo.
Pomruk zaskoczenia wyrwał się spomiędzy jej ust, kiedy chłopak poderwał ją do góry. Po chwili zmienił się w czysty, niczym nieskrępowany śmiech, wyrażający prawdziwą radość. Niczego bowiem nie pragnęła tak bardzo, jak powtórki z zabawy, którą rozpoczęli na weselu. Ich s e k s nie był wyrafinowaną, intymną grą. Był przesycony pożądaniem, ale również pełen swobody, która dla Ell była bardzo istotną częścią bliskości.
Naprężyła się, czując pod pośladkami chłód drewnianego blatu. Nim odchyliła się do tyłu, dając Milo niemą zachętę na zdjęcie ostatniej części ubrania oddzielającej ich od siebie, przylgnęła do jego ciała, by jeszcze przez chwilę czerpać przyjemność z jego silnych ramion.
Wszystko, co działo się później, zagłuszał szum krwi tętniącej w żyłach. Ell bezwstydne rozsunęła nogi, rozpoczynając długo niekończącą się symfonię jęków oraz westchnięć, przeszywanych niekontrolowanym krzykiem – nie zamierzała tłumić odczuwanej przyjemności. I wcale nie musiała, bo jak słusznie zauważył Milo, obecnie nie ograniczało ich nic oprócz narzuconej sobie przyjaźni.
Po kilku wykradzionych sobie orgazmach salon nie wyglądał tak samo. Wokół stołu leżały przewrócone krzesła, a zasłony, które do niedawna zdobiły okno, zerwane były do połowy.
Ell była wycieńczona, a jednocześnie naładowana endorfinami.
Leżeli na dywanie. Milo opierał głowę na zrzuconych z kanapy poduszkach, a Ell leżała na jego piersi, która unosiła się w rytmie nieregularnych oddechów. Naciągnęli na siebie koc – a może była to wcześniej zerwana zasłona? – tak czy inaczej, zakrywali jedynie splecione ze sobą nogi. — Nabiłeś mi siniaka na udzie — mruknęła, wodząc palcami po jego odsłoniętym torsie. Nie była zła, a odrobinę zaskoczona. Ich wcześniejsze zbliżenia były mniej ekstremalne, ale dopiero to pokazało, jaki potencjał drzemał w ich połączonych.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz.
To sformułowanie w zupełności wystarczyło by opisać ich relacje, jednak wierzył, że był to odpowiedni czas na podjęcie takich kroków. od jego rozstania z Auden minęło już trochę czasu ale wciąż uważał, że nie należało ulegać fizycznym pragnieniom, budując stabilny związek z inną osobą. Rychło w porę zdał sobie sprawę z tego, że w ciągu ostatnich lat, wcale niczego nie budował - jednie żył w przeświadczeniu, że Bosworth była szczytem jego możliwości i nie czekało na niego w życiu nic poza tym.
Teraz, gdy zaciskał palce na skórze sąsiadki, rozumiał, że nie było nic bardziej mylnego. Po raz pierwszy, mógł cieszyć się tą bliskością bez ciążących mu wyrzutów sumienia i skupić na przyjemności, którą dostarczały mu ruchy jej drobnego, aczkolwiek bardzo flexible ciała. Rozkoszował się każdym cichym jęknięciem, które wypuszczała z ust tuż przy jego uchu i pragnął dać upust gromadzonemu napięciu, które wzbierało się w nim od wielu, długich miesięcy. Przyszedł w końcu czas na wyładowanie, którego skala wywróciła jego salon do góry nogami.
Wycieńczeni nie fatygowali się z przejściem do sypialni. Wystarczył im dywan, dekoracyjne poduchy, które zniknęły z kanapy, podczas gdy oddawali się fizycznym aktom oraz ciepły kocyk, który zabezpieczył ich przed chłodem. Próbując złapać równy oddech, wziął dziewczynę pod przysłowiowe skrzydło i opuszkami palców, gładził jej nagie ramie, nasłuchując jak i ona próbuje uspokoić bicie serca. Cisze przerwał słowa dziewczyny, które wywołały na jego twarzy uśmiech.
To rany wojenne. Moje są na plecach — odpowiedział cicho, wspominając o śladach paznokci, które mu zostawiła. Gorzej niż jej udo i jego plecy, wyglądał obecnie salon, który jutro będzie porządkować przez pół dnia. Odruchowo, zerknął na elektroniczny zegarek, stojący na szafce pod telewizorem. — Już po północy, więc i po urodzinach. Chyba nie uciekniesz jak kopciuszek? — zapytał, nie chcąc wypuszczać jej ze swych ramion.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Życie było n i e s p r a w i e d l i w e!
Bardzo długo stawała na głowie, wymyślając coraz to bardziej pokręcone intrygi, które miały doprowadzić do gorącego, namiętnego i głośnego zbliżenia, lecz dopiero kiedy się poddała, kiedy obiecała skończyć ze swoimi zabiegami, osiągnęła cel. I chociaż każdy orgazm, jaki tego wieczora targał jej drobnym ciałem, był warty tak długiego oczekiwania, Ell czuła się skołowana. Nie rozumiała bowiem, co takiego sprawiło, że Milo zmienił zdanie i otworzył się na seks. I – co ważniejsze – co miło na tę zmianę wpływ? Rozsądek (jeśli w przypadku Donoghue w ogóle można mówić o jakimkolwiek rozsądku) podpowiadał jej, że coś było nie w porządku. Wolała jednak o tym nie myśleć. Zamiast tego rozkoszowała się chwilami bliskości z sąsiadem, którego ciało i przystojną twarz wielbiła jeszcze jako smarkata dziewczynka.
— Seks przyrównujesz do wojny? — żywo się tym zainteresowała. Nawet odrobinę dźwignęła się na ramieniu, żeby spojrzeć na niego i sprawdzić, czy przypadkiem nie stroi z niej żartów. — Myślisz, że w takim razie mogę zgłosić się o pomoc dla weteranów? Nie ukrywam, że przydałaby się jakaś zapomoga — stwierdziła z typową dla siebie igraszką w głosie; prawdę mówiąc, sama nie do końca wiedziała, czy był to jedynie żart, czy szczera chęć zdobycia funduszy w łatwy oraz p r z y j e m n y sposób. Przede wszystkim przyjemny.
— Podrap mnie po plecach, chyba ukąsił mnie komar — pożaliła się, wiercąc się odrobinę, by nakierować dłoń Milo na odpowiednie miejsce.
Gdy wspomniał o później porze, automatycznie spojrzała na zegarek, jakby musiała się upewnić, że mówił prawdę.
— Błagam cię — jęknęła wymownie. — Porównujesz mnie do najbardziej zapracowanej ze wszystkich księżniczek? — zaśmiała się i pociągnęła za włosek na jego klatce piersiowej. — No ale chyba nie masz zamiaru mnie tutaj więzić, co Fairweather? — dopytała, lekko marszcząc brwi. Wieczór był cudowny, seks jeszcze lepszy, ale przecież musiała wrócić do domu. Bo nie mogła zostać u niego na noc. Nie, nie. To dalece wykracza poza ramy przyjaźni. A przerwa dobiegła końca.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Potrzebował czegoś więcej aniżeli taniej intrygi, która miałaby go przekonać do tego by ulec jej niemoralnym propozycją. Wiedział o tym, że bujała się w nim od najmłodszych lat i może poniekąd, traktował ją jak pewnik? Zawsze była w pobliżu, gotowa by zatrząsnąć jego światem, jednak on wciąż potrzebował czasu by poukładać swoje życie po rozstaniu i ciążących mu wyrzutach sumienia. Nie zdawał sobie jednak sprawy ze swej gotowości, aż do chwili gdy w jej życiu pojawił się ktoś nowy - inny facet, któremu poświęcała swój czas. Nagle, Fairweather poszedł w odstawkę i stracił pewny grunt pod nogami, którego brak odczuł mocniej niż przewidywał; to zadziałało na niego jak kubeł zimnej wody.
Patrząc na to, że mój salon przypomina pobojowisko to tak — odparł spokojnie i posłał jej ciepły uśmiech. Palcami gładził jej nagie ramie i cieszył się błogim spokojem, którego zaznać nie potrafił od dawna. Przejął wszystkie domowe obowiązki i po pracy w zakładzie, zmuszony był pracować wokół domu, by naprawić płot, przekopać warzywniak czy odmalować drewnianą elewacje. Jej obecność pozwalała mu na zrzucenie z siebie odpowiedzialności i cieszenie się c h w i l ą. — Nie wiem ale być może sam powinienem się gdzieś zgłosić. Przyda mi się naprawa karniszy i stołu, a na zarobek z warsztatu nie mogę liczyć — odparł, choć ostatnie czego chciał to zrujnować tę chwilę rozmową o pieniądzach i pracy, która generowała szereg nowych zmartwień, spędzających sen z jego powiek. Wiedział już, że będzie musiał podjąć decyzje w sprawie rodzinnego biznesu i znaleźć coś nowego, jednak nie był pewien czy istniało w Lorne miejsce dla niego.
Na jej prośbę zgiął się by sięgnąć ręką do punktu na jej plecach, który podrapał i gdy wróciła do poprzedniej pozycji, oparł policzek o czubek jej głowy.
Ta postać akurat nijak do ciebie pasuje ale mam nieodparte wrażenie, że zaraz wymkniesz mi się stąd i całą tą przyjemną atmosferę trafi szlag — odpowiedział w obawie przed tym, że dziewczyna wycofa się rakiem i czmychnie z jego domu. Skłamałby mówiąc, że nie chciał zatrzymać jej tu na dłuższy czas, jednak czy nie spłoszy jej gdy zaproponuje by poszli ułożyć się w jego sypialni na piętrze? — A zostanie tutaj do rana byłoby czymś złym? Nie musi to przecież oznaczać rezygnacji z naszej przyjaźni, choć skłaniałbym się ku temu byś rozważyła też inne opcje — odparł niepewnie, obawiając się tego, że przez jedno niewłaściwe słowo wdepnie na mine i sprawi, że dziewczyna ulotni się stąd w oka mgnieniu. Stawiał jednak na szczerość i nie chciał by zwiedziona przyjaźnią, wylądowała w ramionach innego. — Nie chce byś poszła do n i e g o — dodał, wpatrując się tempo w sufit.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Nie zainteresowała się Mike’em, aby wzbudzić zazdrość w Milo. Miała zbyt ubogie doświadczenie w kwestiach u c z u ć oraz wiążących się z nimi konsekwencji, by wpaść na to, że nie intrygi (najczęściej w postaci odsłaniania ciała, bo nic nie działało równie skutecznie na męską wyobraźnię, co k u s z e n i e) a właśnie zazdrość zdoła zwrócić uwagę chłopaka. Posiadając taką wiedzę, znacznie wcześniej zaaranżowałaby sobie udawanego partnera. Problem w tym, że zdążyła polubić Mike’a. Wprawdzie nie w takim stopniu jak l u b i ł a Milo, lecz na tyle, że nie chciała wyrządzić mu krzywdy. Żadnemu z nich. Często robiła głupstwa, często myślała o sobie – nawet teraz ofiarowując sąsiadowi urodzinowy seks, kierowała się własnym zadowoleniem – lecz jednocześnie jej intencją nie było zdawanie bólu. Nigdy i nikomu.
Uniosła podbródek, by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Przygaszone światła odrobinę utrudniały dostrzeżenie b a ł a g a n u; na szczęście księżyc rozświetlał nie tylko ciemne, bezchmurne niebo, ale również dom Fariweathera. — Nie wiem, jak to się stało — wymruczała, udając niewiniątko, jednakże wystarczyło spojrzeć na igrające w jej oczach płomienie, by domyślić się, że wcale nie było jej z tego powodu przykro. — To były ładne zasłony — stwierdziła, nachalnie mrugając rzęsami. Leniwie przygryzła wargę i wtuliła się w ramiona Milo, przypominając sobie, co sprawiło, że zasłony znalazły się na ziemi.
— Może wystarczy klej do drewna? — zasugerowała, mając na myśli zniszczony stół, będący dowodem szaleństwa, jakie miało miejsce tego wieczora. — Co masz na myśli? — zaciekawiła się. — Nie wspominałeś wcześniej, że masz problemy z warsztatem — zauważyła i w ramach kary wbiła palec między jego żebra; niezbyt głęboko, lecz na tyle, by poczuł ucisk. Przyjaźnili się, dlatego uważała, że ma pełne prawo wiedzieć o kłopotach, z jakimi się mierzył. Poza poklepaniem go po plecach i uśmiechem współczucia niewiele mogła zrobić, bo pieniądze z a s k a k u j ą c o nie chciały trzymać się jej portfela. Za to mogła wykazać się kreatywnością, gdyż tej jej nie brakowało, i napędzić mu klientów. Mogliby ogłosić akcję promocyjną lub wsunąć ulotki do wszystkich skrzynek pocztowych w miasteczku! Kaletnicy z pewnością byli potrzebni; choć Ell nie miała pojęcia, czym w ogóle się zajmowali.
Odprężyła się, gdy ukąszenie przestało swędzieć i podziękowała chłopakowi subtelnym uśmiechem.
— Nic nie trwa wiecznie, Milo — powiedziała, nie rozumiejąc, dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, by została w jego domu. Oboje zaznali przyjemności, osiągnęli zamierzony cel i nie pozostało im nic innego, jak pożegnać się i rozejść.
Ściągnęła brwi; pionowa zmarszczka pokazała się między nimi, a to oznaczało, że zaczynała m y ś l e ć. Wiedziała, że miał na myśli Mike’a, ale dlaczego o nim wspominał? Niszczył atmosferę niepotrzebnymi rozmowami – wolała dywagować o pieniądzach niż – jak to ujął – innych o p c j a c h. Bo samo wspomnienie o tym wyraźnie ją zaniepokoiło. — Przecież jest środek nocy! — zauważyła, unosząc się na łokciach, co sprawiło, że ich ciała oddaliły się od siebie, a między nie wleciał chłodny podmuch z dworu. — Pójście do niego nie miałoby teraz żadnego sensu — wytłumaczyła. Dla niej to było oczywiste. Mike zapewne spał, a ona nie chciała go budzić. Poza tym była zbyt zmęczona, by wybrać się do miasta.
— Widzisz tam coś ciekawego? — spytała, również spoglądając na sufit.
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Nie uważał by akurat pojawienie się chłopaka było jakąś dziwną grą, która miała na celu wzbudzić w nim zazdrość, ale tak tez się stało i nie do końca radził sobie z tym stanem. Nigdy wcześniej nie czuł się w ten sposób, gdyż Auden nigdy nie dawała mu powodów do niepokoju i trzymała mężczyzn na dystans, skupiając cała swa uwagę na jego osobie. To on,nie potrafił docenić tego co posiadał, wieszając oko na swej sąsiadce, która oferowała mu prosty i niezobowiązujący romans. Relacja ta dostarczała mu emocji, których brakowało w jego związku i pewnie tylko dlatego, relacja ta utrzymała się aż przez tyle lat. Teraz jednak, miał pewność, że nie tęsknił za wyzwaniami, które mu rzucała, a za tym co wnosiła do jego życia. Była mu przyjaciółką ale i idealna kochanką, co w połączeniu tworzyło idealny materiał na partnerkę dla Fairweathera. Chciał przekonać się na własnej skórze czy połączenie to miało realne szanse na przetrwanie, jednak by tego dokonać, musiał pozbyć się chłopaka z którym się widywała - bez względu na konsekwencje i złamane serca.
Mógłbym odświeżyć ci ta ulotną pamięć ale boje się, że reszta też znalazłaby się na podłodze — odpowiedział, nie chcąc ryzykować reszta zerwanych zasłon. Lubił oddawać się fizycznym przyjemnością i nie przejmować się stratami materialnymi, ale obecnie nie chciał generować kolejnych strat. Zbity wazon to jedno, a porwane zasłonki jego matki to drugie. Z cała pewnością, ich brak nie umknąłby jej uwadze. — Na pewno spróbuje naprawić go sam ale jeśli klej nie zda testu, będę zmuszony wydać kasę na nowy — rzucił, odchylając głowę w tył, by zerknąć w stronę stołu, który stał na ostatnich nogach. Być może rozejrzy się za używanym meblem i dopasuje coś na miejsce starego? — I to nie są problemy, które pojawiły się nagle. Malo kto korzysta z usług zakładów kaletniczych, to fakt. Mówiłem o tym ojcu ale był zbyt dumny by go zamknąć, a ja nie chce ciągnąc tego na siłę, kiedy mam na utrzymaniu cały dom — wyjaśnił, nie chcąc by czuła się zobowiązana do tego by wesprzeć ich rodzinny biznes. Gdyby nie inicjatywa sąsiadów, warsztat dawno temu by splajtował ale tym razem, chciał podjąć inną decyzje. Musiał jedynie zmierzyć się z rodzicami.
Nie prosił by u niego zamieszkała, bo sam nie był gotowy na podobne zobowiązania. Lubił i cenił sobie niezależność oraz spokój, który panował w domu, odkąd wyprowadzili się z niego jego rodzice. Nie chciał jedynie by uciekła w popłochu i zniszczyła przyjemną chwilę, tylko dlatego, że byli p r z y j a c i ó ł m i. Nie przewidział jednak, że sam ja zrujnuje, wciągając do rozmowy Mike'a. — Nie mówię, że teraz, głupia. Nie chce byś się z nim widywała kiedykolwiek — wyjaśnił nieco odważniej, widząc, że dziewczyna kompletnie nie łapała sensu jego wypowiedzi. Nie był specjalnie zaskoczony — Nie próbuje ci niczego zabraniać ale próbuje przez to powiedzieć, że mi na tobie zależy i nie chce by kręcił się koło ciebie inny facet — dodał, spoglądając na nią niepewnie.


ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Rozpinając koszulę, którą Milo miał na sobie podczas pamiętnego wesela, nie brała pod uwagę uczuć jego p a r t n e r k i. Smakując jego rozkosznych ust po raz pierwszy, nie myślała o tym, że swoim postępowaniem krzywdzi Auden. Pragnienie zaspokojenia ciekawości było silniejsze niż wszystko inne. Gdyby ich nakryto, zniszczyliby weselne przyjęcie Halle, która była ważna dla nich obojga. Wywołaliby zamęt i bardzo skrzywdzili całkowicie niewinną dziewczynę. Problem w tym, że Ell nie dbała o konsekwencje, bo zwyczajnie ich nie dostrzegała. Nie chciała rozumieć, że dla wielu osób związek to niema obietnica wierności. To znacznie więcej niż namiętny seks i leniwe wieczory spędzane na plaży. Nikt n i g d y tego od niej nie wymagał, a ona n i g d y nie czuła się gotowa, by oddać komuś całą siebie, a nie jedynie maleńki fragment, który w każdej chwili mogłaby odzyskać. Jednego była pewna – wejście w związek wymagało odwagi. A ona prędzej stawiłaby czoła niedźwiedziowi, niżeli zdobyła się na oddanie serca.
Zerknęła na niego z zaciekawieniem, lecz musiała przyznać mu rację – jak na jeden wieczór wystarczająco zdemolowali to pomieszczenie. — Może warto poszukać jakichś garażowych wyprzedaży — zastanowiła się głośno, lecz słowem nie wspomniała, że w razie konieczności dołoży się do nowego stołu. — Na szczęście to nie był ładny stół. W ogóle tutaj nie pasował — dodała, potakując sobie, byle tylko znaleźć s e n s o w n y argument przemawiający za kupnem nowego mebla. Jakby chciała przekonać Milo, że jego zniszczenie wyjdzie mu na dobre.
— Zakład jest ubezpieczony? — dopytała z iskrą w oku niezapowiadającą niczego dobrego. — W Tingaree często zdarzają się pożary — wyjaśniła z niewinnym uśmiechem, lecz widząc spojrzenie Milo, szybko zaczęła się tłumaczyć. — Ja niczego nie sugeruję, ale widziałam w jednym filmie, który wybrała Suzie, że ludzie tak robią. — Wzruszyła ramionami, bo to przecież nie jej wina, że była kopalnią durnych pomysłów, ani to, że nie potrafiła utrzymać języka za zębami.
Najwidoczniej Milo również miał z tym problem, bo spomiędzy jego kuszących warg zaczęły wydobywać się słowa, które zmroziły krew w żyłach dziewczyny. Mocowała się z ich znaczeniem, co natychmiast odmalowało się na jej twarzy w postaci zaniepokojenia, może nawet strachu. Wcześniej lekko zmrużone oczy teraz przypominały wielkością piłeczki do golfa. — Nie możesz tak mówić — zaznaczyła, czując, że serce zaczyna łomotać jej w piersi bardziej, niż kiedy gorliwymi pocałunkami Milo rozpalał w niej żarliwe podniecenie.
Niezgrabnie, w popłochu, zaczęła wyplątywać się spod koca, którym byli okryci. Pierwszy raz w jego obecności poczuła się n a g a. — Zostawiłam… — urwała, rozglądając się za ubraniami; nie potrzebowała wszystkich, nie potrzebowała bielizny, zadowoliłaby się bluzką i wciągniętą tył na przód spódniczką. Ale nie mogła ich znaleźć! — Żelazko… — bąknęła, nie patrząc na chłopaka. Wiedziała, że jeśli zostanie w jego domu choćby chwilę dłużej, jeśli Milo zacznie mówić więcej, jeśli powie za dużo, już nigdy nie będą mogli wrócić do przyjaźni. Przyjaźni, która nagle stała się dla niej tak ważna. — Wyłączone. To znaczy włączone, w ł ą c z o n e — podkreśliła, choć – prawdę mówiąc – nawet nie miała w domu działającego żelazka. — Dlaczego zrobiliśmy tu taki bałagan?! — podniosła głos, oddychając szybko.
ODPOWIEDZ