pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Pewnie można było to uznać za impertynencję z jego strony, ale był przekonany, że on sam z łatwością uciekłby z każdej strefy oznaczonej friendzone, gdyby tylko chciał. w końcu był przystojnym i jeszcze młodym mężczyzną, którego kobiety rzadko traktowały jako zamiennik. Takie historie zdarzały się tylko nerdom i choć sam Haynes ze swoją literackością był jednym z tych inteligencików, to wcale na to nie wyglądał. Nie z tym umięśnionym ciałem i wątpliwą sławą współczesnego casanovy, który w każdym hotelu zostawał na godziny. Tyle, że ta reputacja może przyciągałaby do siebie większość kobiet, ale zdecydowanie nie takich pokroju Callaghan i tu zaczynały się te słynne schody i to na dodatek kręte.
Łatwo było zwabiać do siebie puste idiotki, które przekonywała siła jego mięśni. Dużo trudniej było zaś zrobić wrażenie na wygadanej i samodzielnej kobiecie, która przekroczyła już trzydziestkę i nabierała się na dyrdymały o księciu na białym koniu. Tak właściwie każda baśń wydawała się jej tandetna, więc roześmiał się serdecznie, gdy stwierdziła, że to trzeba krótko i intensywnie.
Panno Constance, czy spotkałaś się sama ze sobą?
- Tak, bo ty jesteś właśnie typem takiej kobiety. Dlatego pewnie jeszcze gdzieś w szpargałach masz listy od pierwszej miłości. Tak wygląda to twoje krótko - wypomniał jej z uśmieszkiem, który miał sugerować, że przyłapał ją na gorącym uczynku, choć jak na razie tylko celował i to zupełnie na oślep. Mimo wszystko jednak był pewny, że zdecydowanie nie przestrzelił i będzie musiała przyznać mu rację, co dla tego mężczyzny było bardziej upajające niż najbardziej doskonały orgazm.
I pewnie trwałby w tym niemym zachwycie nad swoją osobą, gdyby nie nagle sprowadzała go do roli zdradzającego męża, co przywitał z grymasem na twarzy. Wiedział, że tamte miesiące były podłe z jego strony, ale jednocześnie uważał, że już odpokutował wystarczająco i nie zamierzał się biczować przez całe swoje życie, więc westchnął delikatnie i pokręcił głową.
- To akurat była moja wina, nie pałacu - odpowiedział prosto i pewnie dalej czułby się jak skończony gnojek, gdyby nie fakt, że zreflektowała się bardzo szybko i zanim zdołał cokolwiek powiedzieć więcej, usłyszał jej przeprosiny, które sprawiły, że wreszcie podniósł na nią wzrok i spojrzał z lekkim uśmiechem. - Nic się nie stało, nie powinienem o tym wspominać - a w szerszej perspektywie zapewne nie powinien zdradzać żony, ale wtedy pewnie nie siedzieliby tutaj razem i nie przyjaźnili się w ten jeden wyjątkowy sposób, który sugerował, że to wcale takie platoniczne nie jest. Przynajmniej nie z jego strony, bo był mężczyzną i podziwiał grę kolorów na jej twarzy, która sugerowała, że zapewne jest mocno stremowana tym wszystkim i uważa, że przekroczyła linię. Było to doprawdy urocze i pewnie, gdyby był bardziej porządny, to myślałby o niej w tych właśnie kategoriach. Niestety akurat do tego było mu jak najdalej, więc przez jego myśli zaczęły przelatywać tak niecne obrazki, że miał ogromną nadzieję, że Cons nie jest jakimś wampirem i nie zacznie mu nagle czytać w myślach jak rasowy psychopata, bo wtedy zdecydowanie go nie polubi.
Nawet jeśli uważała go za najbardziej przystojnego mężczyznę i te słowa nagle zaczęły sprawiać mu niesamowitą przyjemność, choć nie słyszał tego po raz pierwszy i nawet Kangurek go tak ochrzcił po jego metamorfozie (jak ładne określenie dla transplantacji). Czymś innym było jednak usłyszeć to od kobiety, na której chciało się zrobić wrażenie i chyba z tego powodu tak się rozochocił i postanowił raz na dobre uciec z tego głębokiego dołu, zwanego friendzone, by trafić prosto do nieba smaku jej ust, w którym całkowicie się rozsmakował i nie wiedział, ile czasu nawet minęło, gdy tak beztrosko (bo przecież oboje byli wolnymi ludźmi) się całowali.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

zdolny delfin
enchante #8234
oficer portowy w lorne bay — samozwańczy internetowy krytyk literacki
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
uważa, że głowę straciła już dawno. najpierw wyjeżdżając do sydney, gdzie jedynie została zdradzona. później, wracając do miasteczka by egzystować w lokalnym porcie, ciasnej kawalerce i zupełnie świeżym uwielbieniu do chrisa, ale tego ostatniego mu nie mówcie.

W pewien sposób zadziwiała samą siebie. Zwykła bowiem być jedną z tych raczej cichych, mocno poukładanych i często wycofanych dziewcząt, a nagle wszystko wyglądało tak jakby wystarczyło pojawienie się w jej życiu Chrisa i niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zyskiwała na pewności siebie, jakieś wylewności, a i gadatliwa była jakby bardziej. Zupełnie tak jakby znali się z Haynesem od lat (jeśli nie od zawsze) a nie ledwo kilka nieśmiałych tygodni, w trakcie których nawet jeszcze niespecjalnie umieli się zdecydować czego finalnie od siebie wzajemnie chcą. Nie, żeby wymagała niewiadomo jakich deklaracji - w końcu sama ich nie składała - niezależnie zresztą od nich wszystko i tak było dość mocno podejrzane. A zamieszanie jakie robiło w jej głowie zupełnie w niczym nie pomagało.
Słysząc jednak opinię, jaką właśnie wystawił jej Chris, o mało głośno nie sapnęła, choć robiąc szybki rachunek sumienia, musiała przyznać mu rację. Krótko i intensywnie za nic nie było najlepszym dla niej samej typem relacji.
- A skąd wiesz! - bardziej mu co prawda mu wyrzuciła, niż zapytała i brakowało jedynie by jeszcze oskarżycielsko wysunęła w jego stronę palec, ale w zamian za to zaśmiała się lekko. Najwyraźniej bowiem znający ją te nieszczęsne pięć minut Chris znał ją lepiej, niż mogło się jej wydawać. - A może stwarzam tylko takie odpowiednie pozory, a kiedy przychodzi co do czego jestem typem wyrachowanej kobiety, bez skrupułów porzucającej swoich kolejnych kochanków, gdy tylko się jej znudzą? - kochanków, dobre sobie. Nie miała zamiaru się mu przecież tłumaczyć z tego, że tak między Bogiem a prawdą to ona do tej chwili związana była z jednym tylko mężczyzną, który miał zostać jej mężem i miało być wielkie żyli długo i szczęśliwie, a w zamian za to została zdradzona kosztem młodszej i posiadających masę innych przymiotów w fizjonomii, których sama Constance już nie doczeka się nigdy. Nie, dzięki. Tym bardziej nie miała zamiaru akurat w tym momencie zwierzać się z takich przygód - nie kiedy okazywało się, że byliby po dwóch stronach barykady. On był zdradzającym, ona tą zdradzaną, i nawet biorąc pod uwagę to, że przecież to nie ją osobiście skrzywdził, tylko swoją szanowną byłą już małżonkę, ale i tak mogło się zrobić wystarczająco niezręcznie, a wychodzenie z takich sytuacji z gracją wcale nie było rzeczą Constance Callaghan.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
trigger warning
post może zawierać sceny erotyczne
Szkopuł tkwił właśnie w tym, że Christopher Haynes wiedział. Nie potrzebował niewiadomo ilu spotkań z nią bądź wizyt na jej profilach społecznościowych (to jeszcze przed poznaniem na żywo), by w gronie ukochanych autorek odnaleźć Austen i zrozumieć, że ma do czynienia z kobietą z gatunku tych, których często nie spotyka się w gronie znajomych. Większość jego przelotnych miłostek opierała się na tych z jednej taśmy produkcyjnej, które mogły pochwalić się głównie dobrymi brwiami i starannie wyselekcjonowanymi cytatami w sam raz do wklejenia w relację. Constance od początku przykuła jego uwagę, bo zdawała się być dziwnie staromodna i nieprzystająca do czasów, które bezlitośnie sobie z niej drwiły sprowadzając ją do roli jednej z tych starych panien, na dodatek uwięzionych w tych marnych, czterech ścianach.
W sam raz, by jej współczuć, ale byłby hipokrytą, gdyby akurat twierdził, że to uczucie u niego dominowało. Wręcz przeciwnie, od pierwszej chwili dał się porwać tej dziwaczce i mogła teraz wmówić mu, że śladem modliszki może zjadać głowy swoich kochanków po seksie (koniecznie z musztardą jak coś!), a Chris jedynie wzruszyłby ramionami i zapytał czy będzie jadła go z chlebem, bo bez chleba się nie naje.
Dlatego też na jej słowa o ewentualnym łamaniu serc kochanków i porzucaniu ich, gdy się jej znudzą, zaniósł się dość szczerym śmiechem, bo tego jeszcze nie grali.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
zdolny delfin
enchante #8234
oficer portowy w lorne bay — samozwańczy internetowy krytyk literacki
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
uważa, że głowę straciła już dawno. najpierw wyjeżdżając do sydney, gdzie jedynie została zdradzona. później, wracając do miasteczka by egzystować w lokalnym porcie, ciasnej kawalerce i zupełnie świeżym uwielbieniu do chrisa, ale tego ostatniego mu nie mówcie.

trigger warning
post zawiera sceny erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter

trigger warning
post zawiera sceny erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
zdolny delfin
enchante #8234
oficer portowy w lorne bay — samozwańczy internetowy krytyk literacki
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
uważa, że głowę straciła już dawno. najpierw wyjeżdżając do sydney, gdzie jedynie została zdradzona. później, wracając do miasteczka by egzystować w lokalnym porcie, ciasnej kawalerce i zupełnie świeżym uwielbieniu do chrisa, ale tego ostatniego mu nie mówcie.

trigger warning
post zawiera sceny erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter

trigger warning
post zawiera sceny erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
zdolny delfin
enchante #8234
oficer portowy w lorne bay — samozwańczy internetowy krytyk literacki
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
uważa, że głowę straciła już dawno. najpierw wyjeżdżając do sydney, gdzie jedynie została zdradzona. później, wracając do miasteczka by egzystować w lokalnym porcie, ciasnej kawalerce i zupełnie świeżym uwielbieniu do chrisa, ale tego ostatniego mu nie mówcie.

Śmiało można było przyznać, że właściwie nic co niczym domino ruszyło ciągiem zdarzeń wczorajszego wieczora, nie było stałym repertuarem Constance albo zwykłymi, przeciętnymi wydarzeniami jej codzienności. Przecież do tej pory niemożliwie przystojni mężczyźni nie zwykli wyrywać się do tak namiętnego całowania jej skromnej osoby, więc nie było możliwości by przeradzało się w to mocno spontaniczny, a przy tym szalony seks na stole, na dodatek zwieńczony praktycznie zsynchronizowanym orgazmem (pierwszym z wielu, ale dżentelmeni i damy o tym nie rozmawiają). Idąc dalej, to nie wyznaczyłoby rytmu pewnemu nienasyceniu, które pozwoliło im przenieść się do jej sypialni (czytaj: części tej nieszczęsnej kawalerki, w której znajduje się kawałek jej łóżka) i kontynuować w różnych konstelacjach aż do samego świtu. Wszystko co się stało było tak upajające, że nie wiedziała nawet dokładnie kiedy zasnęli. Przebudziła się - nie wiedzieć ile później - wtulona w Chrisa zupełnie tak jakby takie poranki były ich codziennością i przez moment wręcz rozkoszowała się tą ich bliskością, szybko jednak do głosu najwyraźniej doszły jakieś stare obyczaje bo dosłownie w ułamku sekundy poczuła się wszystkim zestresowana i zawstydzona. Myśli o tym, że nie powinno się to wydarzyć prześcigały się z tymi dotyczącymi zlokalizowania własnych ubrań, a wszystko było tak naglące, że biedna omal nie zerwała się z łóżka. Szybko jednak obok zarejestrowała obecność również i psiego towarzysza, który przez te wszystkie bezeceństwa swojego pana i (jak zakładała Constance) w jego mniemaniu tej dziwnej dziewczyny, został pozbawiony atencji, jedzenia i spacerów, więc właśnie patrzył na nią błagalnie. Z największą możliwą gracją - co by nie obudzić nadal śpiącego Chrisa - zsunęła się więc z łóżka, ruszając na poszukiwania czegokolwiek do zarzucenia na tyłek, czy na plecy. Całkiem prędko wymyśliła jakieś dżinsowe szorty w komplecie z jedną z tych zupełnie normalnych, białych koszulek i postanowiła się pospełniać w roli gospodyni, rozpoczynając od spaceru z (nieswoim) psem, który domagał się tego tak skutecznie, że biedak o mało na nią nie wlazł. Nie była może największą psiarą na świecie, ale Werter wydawał się ze spaceru zadowolony, sama Constance zgarnęła jakieś dwa zestawy śniadań z pobliskiego bistro jak i cokolwiek psiego ze sklepu po drodze, i dopiero po naprawdę dłuższej chwili wrócili do mieszkania. Mieszkania gdzie nadal było cicho i spokojnie, najwyraźniej więc Chris nawet nie zdążył zarejestrować ich nieobecności. Może to i lepiej? Nie musiała się przynajmniej nikomu tłumaczyć, prawda?
Prawda! Zajęła się zatem przygotowywaniem tak podstawowej o tej porze dnia rzeczy, jak kawa, najwyraźniej robiąc tym samym Werterowi nadzieję na coś lepszego do zeżarcia niż to, co zgarnął przed chwilą w prowizorycznej misce. Kiedy jednak cwaniak zdążył zrozumieć, że to na co liczy nie ma nic wspólnego z niczym, co wpisałby na listę przysmaków, nagle postanowił potrzebować jeszcze większej atencji i zaczął szaleć tak skutecznie, że musiała próbować go uspokoić. Zawołała raz, drugi, trzeci, aż za kolejnym: - Werrrrrr... - ...terrrrr, pies wpadł z całym impetem najpierw w drzwi oddzielające część z łóżkiem od reszty części, a co za tym idzie i na samo łóżko. Zajebiście. Cudownie. Idealnie. Dosłownie zamarła, bo w momencie poczuła jak cały ten stres, zawstydzenie, jakieś dziwaczne zażenowanie i cała reszta nieopisanych uczuć falami przechodzą przez jej drobne ciało. Żałowała, że pewnego pięknego dnia nie kupiła jednego z tych niedorzecznych teatralnych fluidów, może chociaż on by ukrył te wypieki, które już teraz musiały się pojawiać na jej twarzy, bo dosłownie fizycznie czuła to malujące je, paskudne ciepło.
Mówi się trudno i żyje się dalej, trzeba wypić nawarzone piwo. Pojawiła się więc w drzwiach do części z łóżkiem i niby-nonszlancko oparła się o futrynę, nieśmiało zaczynając: - Część - na więcej na ten moment nawet niespecjalnie jak mogła sobie pozwolić, bo ciężko byłoby jej się przebić przez szalejącego z tęsknoty Wertera. Najwyraźniej zwierzak nie mógł darować właścicielowi, że na całą noc porzucił go na rzecz jakieś wstydliwej siksy.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Och, zdecydowanie nie miałby nic przeciwko temu, by przedyskutowali wszystkie aspekty poprzedniej nocy. Nie pominąłby nawet tych pieprzonych fragmentów jak wbicie się językiem między jej uda i zaspokajanie jej w sposób, który cóż, doprowadził do tak głośnych jęków, że na pewno nie pokaże się sąsiadkom przez następny wiek. Tak, chętnie by porównał jej wrażenia, zupełnie jakby nie dowierzał jej orgazmom, a potem sam opowiedziałby o swoich, które zdecydowanie były warte absolutnej wzmianki. Mimo tego jednak nad ranem zajął się głównie snem, na który zasłużył po tym całym rajdzie.
A przecież był już okrutnie starym człowiekiem i choć jeszcze nie odnotował ile lat ma jego stalkerka (cwana, z tablicy na fejsie usunęła rok swoich urodzin) to wydawała mu się tej nocy tak pełna życia i niepodobna do dawnej Constance, że zaczynał wierzyć w jakąś magiczną metamorfozę albo porwania ciała przez kosmitów. To na pewno była jego ostatnia myśl, gdy już zasypiał obejmując ją swobodnie. Obudził się jeszcze raz i gdy zobaczył, że leży taka absolutnie samotna w skotłowanej pościeli przysunął ją do siebie tak, by zetknęła się z nim pośladkami i już oczekiwał bardzo przyjemnej pobudki za te dwie godziny.
Koniecznie z powtórką.
Zamiast jednak apetycznego ciała swojej wybranki, wymacał jedynie owłosione nogi swojego psa i dobrze, że towarzyszyły temu basowe szczeknięcia Wertera, bo był już o mały włos od tego, by uznać Constance za aktualne wcielenie Chewbacki z tyloma kudłami. Uniósł powieki i uśmiechnął się nieprzytomnie, bo nie było nic lepszego od radości swojego jedynego dziecka. Wtulił głowę w jego pysk.
- Co, stary? Stęskniłeś się? Już… za chwilę pan się pozbiera i pójdziemy na spacer - uniósł głowę, by zapytać jej o to czy aby nie martwi się o stan swojego łóżka i obiecać jej, że weźmie tego potwora daleko stąd, gdy nagle ją zobaczył. Tak, wyglądało to trochę jak na tych zwolnionych stopklatkach, gdzie bohater powoli dostrzega bohaterkę, a cały świat się wokół nich zatrzymuje. Nie było w tym jednak ani krzty magii- zwyczajnie musiał unosić głowę do góry, by dostrzec jej twarz i wreszcie zadać to kluczowe pytanie. Tyle, że gdy przeleciał spojrzeniem jej kształtne nogi, potem zwyczajną koszulkę i wreszcie usta, które tak zachłannie całował… Całkowicie zapomniał o co miał ją pytać i tylko wpatrywał się w nią mocno oczarowany, choć Werter (całe szczęście) nie pozwalał mu być za długo sentymentalną pipą, bo od razu zaczął ciągnąć zębami jej pościel prezentując Chrisa dokładnie tak jak Bóg (choć po ostatniej nocy sądził, że diabeł) go stworzył.
- Cześć - próbował złapać chociaż rąbek tego odzienia i tym razem on mógł zacząć się rumienić jak niewinna dziewica, którą całkowicie obnażyli. - Widziałaś gdzieś moje spodnie? Zamorduję tego psa! - i złapał jego pysk delikatnie w swoją dłoń próbując zmusić go, żeby się nie zgrywał i przestał pokazywać pani widocznej już erekcji po nocy. Najwyraźniej jednak ten kundel uznał to za całkiem niezłą zabawę ku zgrozie Haynesa, który wprawdzie planował jeszcze uwieść Constance, ale zdecydowanie nie w ten sposób i nie tak dosadnie jak teraz.
Zwalczył jednak w końcu chęć psa do striptizu dla ubogich i westchnął głęboko.
- Mniemam, że dałaś mu jeść i go wyprowadziłaś. Nie chcesz też go adoptować? - dopytał, a potem stwierdził (cóż za autorefleksja), że głupszego człowieka nie spotkał, bo przecież tu się działy sprawy ważne, spędzili razem pierwszą swoją noc, a on pieprzył jak potłuczony o swoim psie.
Nie wiedział jednak zupełnie czego ma się po niej spodziewać, więc wolał jej zostawić ten pierwszy komentarz odnośnie ich wspólnej nocy, nawet jeśli za chwilę całkiem słusznie pokaże jemu i Werterowi drzwi. Miał nadzieję, że przynajmniej z tej okazji rzuci mu spodnie.
zdolny delfin
enchante #8234
oficer portowy w lorne bay — samozwańczy internetowy krytyk literacki
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
uważa, że głowę straciła już dawno. najpierw wyjeżdżając do sydney, gdzie jedynie została zdradzona. później, wracając do miasteczka by egzystować w lokalnym porcie, ciasnej kawalerce i zupełnie świeżym uwielbieniu do chrisa, ale tego ostatniego mu nie mówcie.

Z pewną, na dodatek wcale niekrytą, dozą rozbawienia obserwowała cały ten poranny rytuał rozgrywający się między psim właścicielem a jego czworonogiem. Pewnie powinna się już przyzwyczaić do tego, że Chris okazywał się człowiekiem wysoce wręcz zaskakującym, ale chyba aż tak daleko - czyli w miejsce, gdzie Haynes był czułym panem - się aż nie zapędzała. Niespecjalnie miała zresztą w takie rejony po drodze, nie kiedy była odrobinę po ich wspólnej nocy obolała (choć musiała przyznać, że w taki cholernie przyjemny sposób!). Najwyraźniej nawet takie drobne wspomnienie starczyło, by poczuła, że zaczyna się rumienić, postanowiła więc wziąć sobie z tymi sentymentalnymi wycieczkami na wstrzymanie. Szczęśliwie jednak Werter musiał uznać, że otrzymana dawka uwagi i atencji jest jeszcze zbyt mała, więc postanowił rozkręcić takie zamieszanie, że umknie w nim i jej zawstydzenie, i najwyraźniej wszystko inne. Obserwowała to więc z dystansu, nie ruszając się wcale z miejsca, w którym wcześniej stanęła i jedynie zaśmiała się, kiedy pies najwyraźniej nie zamierzał odpuścić i prawie całkiem pozbawił Chrisa jedynego okrycia, jakim teraz była kołdra. Zaśmiała się lekko, podchodząc w końcu w ich stronę.
- Spokojnie, nic nowego już mi nie pokażesz - przemówiła, śmiejąc się z jego prób ciągłego zakrywania się, jak i szarpania z własnym psem, który najwyraźniej uznał to w tym momencie za najdoskonalszą zabawę i na pewno nie zamierzał być w niej tym, który przegra. Jednak dla dobra własnej pościeli - wszak Constance należała do tych ludzi, którzy szanują rzeczy - postanowiła zareagować, nie licząc co prawda na bardzo spektakularne efekty, ale przecież sama próba się liczy, czy nie tak? - Już, Werter, starczy. Chodź, znajdziemy... Werter! Znajdziemy jakąś zabawkę - obietnica była co prawda trochę pusta, wszak sama Connie się nigdy nie doczekała żadnego psa, kota czy nawet siostrzeńca czy bratanicy,nby czymkolwiek takim dysponować, ale chyba liczyła że zwierzęta mają pamięć orzecha, i że uda się jej przekupić go byle przysmakiem, albo czymkolwiek co jeszcze uda się jej wyciągnąć z lodówki. Najwyraźniej zadziałało, bo choć na chwilę psiak odpuścił i skierował się oczekiwać pod drzwiami.
- Spodnie? - zapytała retorycznie, w końcu doskonale usłyszała o co zapytał. - Powinny być tam, za tobą - wskazała na kawałek jakieś szafki czy innej komody, gdzie wcześniej odłożyła jego poskładane rzeczy. - Ale jeśli dobrał się do nich ten złodupiec - porozumiewawczo skinęła głową na psa, który usiadł, uderzając się przy tym we framugę drzwi, przy okazji tłukąc szczęśliwie ogonem jak wściekły. - To mogę nie być w stanie ich zlokalizować - posłała w jego stronę przebiegły uśmieszek. Mimo wszystko postanowiła zabawić się w miłosierną Samarytankę i go owym odzieniem poratować, ruszyła więc w kierunku, który dopiero co wskazywała. Słysząc jego propozycję, zaśmiała się lekko, kiwając głową twierdząco na potwierdzenie tego, że owszem, pies i zjadł, i został wyprowadzony
- Hm, czy propozycja wspólnej adopcji nie jest zbyt poważna? - cóż, najwyraźniej jednak oni jako ludzie mogli wręcz w mig wyłapać, że był to co najwyżej niezobowiązujący żart, Werter jednak ponownie poczuł się najwyraźniej wywołany do tablicy i tylko tyle wystarczyło by ponownie podskoczył z zajętego przed chwilą miejsca. Jej sypialnia vel pokój z łóżkiem nie były co prawda zbyt duże, ale metraż jednak wystarczył by pies zdąży odtańczyć jakiś radosny taniec, a potem tylko cyk, jedno kłapnięcie pyskiem w materiał spodni swojego drogiego właściciela, jedno pociągnięcie i już! Babka od spaceru i porannego karmienia wylądowała z gracją na kolanach pana. Układ idealny. Connie wyjątkowo się tym nawet nie speszyła, nawet jakiś rumieniec zawstydzenia się nie pojawił na jej policzkach, zamiast tego uśmiechnęła się wdzięcznie i rzuciła całkiem nonszalancko:
- Najwyraźniej jednak Werterowi ten pomysł przypadł do gustu - jak i jej samej ich bliskość, ale nie zamierzała na razie (jeszcze!) się z tym specjalnie obnosić.
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Najwyraźniej całkiem słuszne i akuratne było powiedzenie o tym, że z kim przystajesz, takim się stajesz. Jego pies za dużo czasu spędzał z tym pomiotem piekielnym, który swojego czasu był jego żoną i przez to stał się bestią, która nic sobie nie robi z komend Chrisa. Aż prosiło się o użycie nieśmiertelnej analogii policjanta z czworonogiem, ale wolał nawet w myślach hamować się z takimi inwektywami, bo miał wrażenie, że jeszcze spod czeluści Szeolu wylezie jego małżonka i powie mu, co o tym myśli. Może i o Ever myślał ciepło (zwłaszcza, gdy była daleko), ale i tak nie bez powodu określał ją jako swoją eks.
Chętnie jednak zagroziłby swojemu psu, że jak tak dalej pójdzie, to też dołączy do tego grona ludzi kiedyś znających
Chrisa Haynesa, ale chyba wolał skupić swoją uwagę na Constance, której cera zaczęła przypominać świeżego buraka. Najwyraźniej pewne wspomnienia były tak pieprzne, że ta świętoszka zaczęła się ich wstydzić w świetle dnia, co stanowiło uroczy kontrast dla jego wcześniejszych związków. Jak i to, że dziewczyna po jednej nocy z nim nie zaczęła ćwiczyć jego nazwiska w swoim zeszycie. Mało brakowało, a zakrzyknąłby, że będą z niej ludzie, choć znali się żałośnie krótko, ale głęboko.
Dobrze, trzymały się go durne żarty, ale i ona nie była lepsza.
- Głupia! Oczywiście, że mógłbym ci sporo nowego pokazać - oburzył się, bo to było zaledwie preludium jego umiejętności łóżkowych, ale musiał być jej wdzięczny za próbę obrony go przed własnym psem, który postanowił bawić się z nim w najlepsze. Uniósł brwi, gdy obiecała mu zabawkę, bo jak znał Wertera to wiedział, że akurat ta bestia jest pamiętliwa i tak łatwo jej nie odpuści. Najwyraźniej jednak miała jakieś specjalne prawa (o których Chris nie wiedział), bo dał się jej zaciągnąć do tej żałośnie małej kuchni, a on mógł na spokojnie odnaleźć swoje spodnie, które wyglądały jak przeżute przez tę bestię.
Nie miał prawa jednak narzekać i nałożył je na tyłek, podczas gdy jego koleżanka, dziewczyna, kochanka (?, powinien podkreślić jedno) zajmowała się jego czworonogiem z taką gracją, że faktycznie mało brakowało, a oświadczyłby się jej od razu.
Dlatego nieśmiało uśmiechnął się, gdy stwierdziła, że to za poważne rozważania. W końcu jeszcze przez to dziecko nie mieli czasu porozmawiać o tym, co się wydarzyło między nimi i wydawało się, że znajdą czas dopiero, gdy odda psa do schroniska, czyli na święte nigdy.
- Możesz go też adoptować sama. Chętnie ci go oddam za niewielką opłatę - wyszczerzył się żartując oczywiście, bo nie było nikogo, kogo Chris by tak uwielbiał, choć planował obecnie przerobić go na dywan pod kominkiem w swoim nowym domu. Wypadało w końcu coś kupić, skoro planował zapraszać tam Constance.
I właściwie to uderzyło go bardziej niż fakt, że dziewczyna jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności wylądowała na jego kolanach. Najwyraźniej kontakt fizyczny to była mała pestka w porównaniu z tym psychicznym, ale odruchowo objął ją ramieniem i spojrzał na nią z bliska.
- Polubił cię, wiesz? - i mało brakowało, a rzewnie stwierdziłby, że właściciel też, ale jeszcze nie był na tym poziomie, więc delikatnie przejechał dłonią po jej ramieniu i nie spuszczał z niej wzroku czując, że ta noc była chyba kiepskim pomysłem, skoro włączyły mu się endorfiny po orgazmie i teraz mało brakowało, a sam stałby się żałosnym i patetycznym głupcem. Na razie wolał tego uniknąć, pomny tego jak skończyło się to ostatnim razem i jak bardzo jego poczynania zostały wykrzywione. Mimo tego jednak nie zamierzał jej wcale puszczać wiedząc, że kiedyś będą musieli zacząć rozmawiać i że może zostać źle zrozumianym.
- Nie wiem czy chcesz… Zjeść śniadanie ze mną? - najwyraźniej robił postępy w komunikacji jak przystało na mężczyznę na progu czterdziestki, który zmagał się z niesfornym kundlem i poranną erekcją, która na pewno była wyczuwalna dla jego kochanki/przyjaciółki.
Tym razem nie chciał skreślać niczego.
zdolny delfin
enchante #8234
oficer portowy w lorne bay — samozwańczy internetowy krytyk literacki
30 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
uważa, że głowę straciła już dawno. najpierw wyjeżdżając do sydney, gdzie jedynie została zdradzona. później, wracając do miasteczka by egzystować w lokalnym porcie, ciasnej kawalerce i zupełnie świeżym uwielbieniu do chrisa, ale tego ostatniego mu nie mówcie.

Mogłaby pewnie dywagować o tym, jak to wcześniej nie przydarzały się jej takie przygody, ale przecież w nudnym i poukładanym życiu Constance Callaghan wszystko było niczym w jakimś pieprzonym Dniu Świstaka. Przez ostatnie lata to samo mieszkanie, ta sama praca, ten sam partner narzeczony, seks na tych samych zasadach i zakupy w tych samych sklepach. Jej przeprowadzkę na drugi koniec kontynentu (brzmi co najmniej tak jakby porzucała Los Angeles dla Nowego Jorku albo Miami, a nie Sydney dla jakieś australijskiej prowincji) można byłoby pewnie zatem uznać za szczęśliwą kartę - abstrahując od tego, że została ona wymuszona zdradą tego niewdzięcznego gnojka od pierścionka - ale zamiast tego trafiła zawodowo do takiego samego miejsca, prywatnie do takiego samego smutnego mieszkania, tyle że bez faceta a to już stwarzało okazję do pokazania co potrafi. Zatem pokazała, lądując na kolanach mężczyzny, który ledwo co awansował z lokaty podejrzanego stalkera do skutecznego kochanka, który dopiero co brał ją sobie przez całą noc. I znowu, mocno musiała się starać by jej policzki nie zapłonęły gorącym różem.
- Głupia? Uważaj, bo ta głupia zaraz nie odda ci spodni - pogroziła mu poważnie palcem, jak na groźnego nauczyciela przystało i nawet fuknęła odpowiednio. Nie miała wolnych rąk, by postawić sobie ręce w pasie, jak każda jedna zdenerwowana na podlotka babcia. - Obiecujesz czy grozisz? - zapytała jednak, nadal pozostając w swojej wyjątkowej - przynajmniej jak dla niej - zaczepnej pozie i jeszcze mało brakowało, a jak przystało w końcu na kobietę dojrzałą i dorosłą, wykończyłaby to wytknięciem języka.
- Jesteś podły. Tak sprzedawać przyjaciół za pieniądze? Nu, nu, Haynes, nieładnie, nieładnie - dalszy temat adopcji Wertera postanowiła porzucić. Rozumiała wszak, że to wszystko to co najwyżej żarty, ale znała też siebie na tyle by wiedzieć, że zaraz wyjdzie na tą, która takich żartów nie rozumie i zamiast odbierać je właściwie, zaraz by zaczęła tłumaczyć mu jak to nie ma czasu - bo praca, jak to nie ma warunków - bo Werter zdawał się być większy niż to mieszkanie - i jak to nie była gotowa na to, by pies dniami i nocami wył jej pod drzwiami, bo przecież tęskniłby za Chrisem niemiłosiernie. Musiałaby wtedy non stop go karmić, więc pies szybko stałby się grubszy niż wyższy i byłby tylko problem. - Sądzę, że polubiłby każdego kto dałby mu cokolwiek do jedzenia. Jest wyjątkowo przekupną bestią - zaśmiała się lekko, choć musiała przyznać że na swój sposób doceniała ten zawoalowany komplement.
Skupiła się jednak na rozmowie z nim na tyle, by całkiem naiwnie chyba zorientować się z opóźnieniem, jak najpierw objął ją ramieniem, a potem drugą dłonią gładził ją po jej ciele. Czy już powinno zrobić się jej gorąco, czy mogło dopiero za chwilę?
- Pytanie, czy czujesz się na tyle pewnie, by proponować wspólne śniadanie mi, w moim domu... - udała, że robi zamyśloną minę. Szczerze jednak mówiąc, zastanawiała się raczej nad tym, czy może sobie pozwolić na pewien rodzaj uwagi, szybko jednak dochodząc do wniosku, że przecież ma w końcu trzydzieści lat i czas skończyć z dożywotnią świętoszką. Przynajmniej na momenty takie jak te, kiedy w sumie całkiem śmiało witała się z jego poranną erekcją. - ... czy masz na myśli coś zgoła innego? - poszło, stało się!
ODPOWIEDZ