nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
#1 no i buty do tego też miała

Piątek, piąteczek, piątunio. Ellasandra miała serdecznie dość spędzania czasu z dziećmi. Lubiła je i praca z nimi sprawiała jej naprawdę wiele przyjemności i satysfakcji, ale... no właśnie, było ale i to dość ogromne. Po całym tygodniu spędzania swojego czasu w większości z dziećmi naprawdę potrzebowała towarzystwa kogoś dorosłego. Chciała porozmawiać z kimś kogo nie będzie musiała upominać za mówienie brzydkich słów. Poza tym wciąż leczyła rany po rozstaniu z tym szmatławcem, który ją oszukał i wykorzystał. Nie mogła spędzić więc kolejnego wieczoru sama w domu.. niby mogła go spędzić ze współlokatorką, ale akurat wolała wyjść gdzieś. Potrzebowała zmienić otoczenie i właśnie dlatego wybrała się do baru. Tak, poszła sama do baru, aż się prosiła o to żeby ją zgwałcili i zamordowali porzucając jej ciało gdzieś w lesie na zjedzenie przez aligatory. No, ale trudno. Raz się żyje. Zresztą, potrafiła o siebie zadbać. Wiedziała kiedy powiedzieć nie, znała już siebie na tyle, by nie pozwolić sobie na najebanie się do nieprzytomności i wiedziała też, że nie wolno przyjmować drinków od nieznajomych, a barmanom trzeba patrzeć na ręce. Była tego wszystkiego świadoma więc czuła sie trochę pewniej.
Miała nadzieję, że w barze zastanie kogoś znajomego. W Lorne nie było bóg wie ile barów czy klubów więc zazwyczaj udawało się jej wpaść na jakąś osobę, którą już przynajmniej trochę znała. Tak samo było dzisiaj. Okazało się, że jej stara koleżanka jest tu ze swoim chłopakiem więc posiedziała sobie chwilę z nimi i wypiła drinka, a później zamówiła kolejnego. Nie piła jakiegoś kurwa piwa z butelki, bo się szanowała. Chcąc nie chcąc jej wzrok jakoś powędrował na pewną parkę, która wyglądała dość specyficznie. Kobieta wyraźnie już nieco wstawiona dość mocno kleiła się do pewnego mężczyzny, a on chyba nie do końca był nią zainteresowany. Śmiesznie się na to patrzyło do czasu aż facet się na chwilę obrócił i okazało się, że ten typ to jej były typ... i najwyraźniej coś mu nie szło spławianie namolnych lasek. Całe szczęście, że była tu taka Ella, która postanowiła go uratować. Przeprosiła więc swoich znajomych i podeszła do miejsca, w którym stał Joel ze swoją "koleżanką". - O kochanie, tu jesteś... szukałam Cię - powiedziała głośno i wyraźnie żeby ta dziwna baba wszystko usłyszała. Podeszła też szybko do Joela i złapała go za rękę. - Chodź, bo już na nas czekają - dodała i pociągnęła go gdzieś i, gdy już na bank zniknęli z oczu tej dziwnej lasce to puściła jego rękę równie szybko co jak ją złapała. - Myślisz, że nadawałabym się do ochrony... albo na aktorkę? - To nie tak, że była o niego zazdrosna, bo to uczucie już dawno minęło i było zakopane głęboko pod ziemią, ale fajnie było zostać chociaż raz wybawicielem damy z opresji od jakiegoś oprycha... zazwyczaj to jej się narzucali i ktoś musiał ratować ją. Zamiana miejsc była naprawdę fajna!

joel dewitt
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
22.

Nie mam zielonego pojęcia co Joel mógłby robić w barze. W dodatku drugi raz w tygodniu. Zwłaszcza po tym jak po wizycie w pierwszym barze wdał się w bójkę. Nawet się nie wdał w bójkę. Został w nią wciągnięty i chciałabym powiedzieć, że ledwo z tego wyszedł z życiem, ale Joel trenował sztuki walki, więc poza tym, że parę razy oberwał to też go pokiereszowali. Ale no dobra. Załóżmy, że jakiś jego kolega miał urodziny, ale że żaden z nich nie był imprezowym typem to uznali, że najlepszym rozwiązaniem będzie pójście do baru i kulturalne wypicie dwóch piw i zamówieniu jakiegoś barowego jedzenia. No i wszystko było fajnie, ale tak się panom dobrze rozmawiało, że wcale na tych dwóch piwach się nie skończyło. Joel wypił tak dużo, że bez problemu przeszedł przez swoje wszystkie fazy bycia pijanym. Był już rozchichotaną dziewczynką, był człowiekiem domagającym się karaoke w barze, w którym karaoke nie było, był agresorem rozmawiającym o sytuacji politycznej w Iraku, a teraz był nieumiejętnie flirtującym dzbanem. Szło mu naprawdę tragicznie. A prawda jest też taka, że nawet na trzeźwo nie był najlepszy w te klocki. Ale prawdopodobnie musiał trochę odreagować to jak wyglądała jego ostatnia rozmowa ze Scarlet. Przecież nie planował się tak rozkleić i wyjść na tak emocjonalnego kretyna. Nie jego wina. Po prostu mu się zebrało i wyszło jak wyszło.
Jako, że jego pijany mózg nie funkcjonował zbyt dobrze, to Joel nawet nie wiedział kogo sobie wybrał na obiekt swoich flirtów. Równie dobrze mógł stać i flirtować z filarem. Na szczęście tak nie było. W końcu gdyby filar mu nie odpowiadał, to Joel by uznał, że niewiasta, do której próbował zagadać nie jest po prostu jego osobą zainteresowana. Na jego nieszczęście DeWitt wybrał gorzej. Trafił na laskę desperatkę, która nie przyszła do baru, żeby sobie niewinnie poflirtować. Nie, nie. Ta pani ewidentnie przyszła tutaj znaleźć chłopaka, partnera, narzeczonego i męża, ale też jednocześnie kogoś kto przez całe życie będzie znosił jej paskudny charakter. Była tak tragiczna (z charakteru, nie wyglądu!), że Joel zaczął trzeźwieć i powolutku zdawał sobie sprawę z tego co zrobił. Nie był też chamem, więc nie miał serca powiedzieć kobiecie, żeby się od niego odpierdoliła. Słuchał więc jej wypocin i pozwalał, żeby go macała po jego świecącej brokatem klatce piersiowej.
Joel w końcu rozkminił, że może, żeby ją spławić to wywoła sobie jakieś wymioty i po prostu ją obrzyga. Nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. Planował już rozpocząć akcje, kiedy pojawiła się kolejna osoba. Spojrzał na nią pytająco, bo zastanawiał się czy te piwa go cofnęły w czasie i znowu się spotyka z Ellą. –Tak? – Był w szoku, że go czytała, ale po prostu wolno jarzył to, że tak naprawdę go ratowała. Rozejrzał się w poszukiwaniu kolegi, z którym tu przyszedł, ale nie potrafił go zlokalizować. Zerknął nawet na telewizor w barze licząc na to, że tam będzie informacja, że rzeczywiście to już nie jest 2023. Chciał zapytać kto na nich czeka, ale trochę się bał, że odpowiedzią będą kosmici. Spojrzał na laskę, którą zostawiał za sobą. Dziewczyna była ewidentnie przybita, ale jednocześnie niespecjalnie przejęta tym, że Joel znikał. Prawie się na nią obraził, że był dla niej tak nieistotny, a dopiero co wybierali kwiaty na wesele. –Nie mam pojęcia. Nie tym chciałaś się zajmować. – W sumie to nawet nie pamiętał czym chciała się zajmować. Wiedział, że nie chciała być z nim i dlatego się rozstali. Chyba. –To jest jakiś żart? Rafael cię do tego namówił? – Rozejrzał się znowu szukając przyjaciela. –Co tu robisz? – Zapytał jeszcze, bo może od tego powinien zacząć.

Ellasandra Hamila
nauczycielka — szkoła podstawowa
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem.
Ella czuła się teraz jakby była batmanem i właśnie ratowała Kobietę Kot z opresji, czy tam Gwen Stacey czy kogo tam batman ratował. Ona nie miała pojęcia, bo nie znała sie aż tak na popkulturze, a już szczególnie nie na tej związanej z superbohaterami. Pewnie była taką ignorantką, że znała tylko Iron Mana i Supermana. - Nie zawsze się a to czego się chce - tak jak w ich związku. To nie tak, że nie chciała z nim być, ale po prostu nie umieli się dogadać. Może nie byli dla siebie pisani, albo to nie był ich czas. - Kto to kurwa jest Rafael? - Zapytała marszcząc czoło, bo znała jakiegoś Rafaela, ale raczej to nie był człowiek, który przyjaźniłby się z Joelem. W sumie, nie przyjaźniłby się już z nikim, bo nie żył od kilkuset lat. - Nie zakładałam sie z nikim - prychnęła, bo nie potrzebowała wcale takich głupich rzeczy żeby sie zdobyć na odwagę i odbić faceta jakiejś pijanej babie. Szczególnie, że typek chyba nie była nią szczególnie zainteresowany więc wyświadczyła mu przysługę. - Przyszłam na drinka. Ciągle siedzę w otoczeniu małych bachorów i potrzebowała nieco dorosłego towarzystwa. - Wyjaśniła i napiła się łyka swojego alkoholu. - Spotkałam znajomych, ale nie będę im przeszkadzać, chyba są na randce czy cokolwiek - machnęła ręką, bo no wolała nie być piątym kołem u wozu. - Mogę z Tobą posiedzieć, czy masz lepsze plany i dasz się podrywać kolejnej Karen? - Zapytała, bo no jemu też nie chciała przeszkadzać jeżeli miał co innego do roboty. Miała jednak nadzieję, że chwilę z nią posiedzi i przynajmniej poudają, że między nimi wszystko w porządku. Żałowała, że nie rozstali się w bardziej pozytywnej atmosferze, bo jednak czasem brakowało jej kontaktu z nim.

joel dewitt
sumienny żółwik
mila przyjaciolka
luna - joshua - zoey - bruno - eric - cece - judith - owen - benedict - cait
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Wzruszył ramionami, bo miała rację. Nie zawsze miało się to czego się chciało. On w sumie na przykład nie miał nic z rzeczy, które chciałby mieć. Chciałby mieć miliony na koncie i zero jakiś zmartwień. Chciałby mieć firmę, w której mógłby się pojawiać kiedy chciałby, bo wszystkim zajmowaliby się zaufani ludzie. Chciałby mieć żonę i dziecko. Albo dzieci. Chciałby też mieć zawrotną karierę prywatnego detektywa, albo agenta w stylu Jamesa Bonda. Ale nie miał niczego. Miał co miał i musiał się pogodzić z tym, że prawdopodobnie tak będzie wyglądało jego życie.
-Co ty taka agresywna? – Aż momentalnie wytrzeźwiał, bo się na niego spięła i jeszcze obrzydliwie przeklęła. Fuj. Od razu też wiedział, że wcale nie cofnął się w czasie. Był po prostu w rzeczywistości, w której Ella klęła jak szewc. –Okej. – Uznał, że po prostu Rafael robił sobie z niego jaja, ale sposób w jaki zakomunikowała odpowiedź na jego pytanie, dał jej do zrozumienia, że nie mieli się okazji poznać. Dzięki bogu!
-To dlaczego nie zmienisz pracy? – Musiała być utrapieniem dla dzieci w szkole skoro nazywała ich bachorami. Joel znał takie nauczycielki. Kobiety bez pasji i pomysłów na siebie decydowały się na taki zawód, żeby znęcać się nad niewinnymi dziećmi. Łechtały sobie wtedy ego i myślały, że coś osiągały. Że miały jakąś władzę.
-Możesz ze mną posiedzieć. – Zgodził się, bo w sumie to wyglądało na to, że Rafael go porzucił. Może uznał, że Joel zakończy wieczór z kobietą, od której właśnie wybawiła go Ella. –Ale muszę się czegoś napić. Suszy mnie. – Pewnie już miał kaca, a jeszcze nawet nie wyszedł z baru. Idąc do baru obiecał sobie, że nie zamówi żadnego alkoholu. Musiał wytrzeźwieć i jakoś wrócić do domu. No i tym sposobem skończył zamawiając kolejne piwo. –Przyszłaś tutaj sama? – Zapytał ciekawy tego czemu się na coś takiego zdecydowała zamiast umówić się ze znajomymi w normalnych warunkach. Przysiadł sobie na stołku barowym, bo akurat były dwa miejsca wolne obok siebie, a on był zmęczony już tym wieczorem. Upił łyka swojego piwka delektując się czymś czym przed chwilą miał ochotę wymiotować.

Ellasandra Hamila
ODPOWIEDZ