onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
To było zaskakujące, bo zazwyczaj w toku bliższego poznania wychodziły pewne różnice nie do pogodzenia bądź wady, których nie szło dostrzec przez różowe okulary zakochania. Tyle, że Desiree czuła, że w tym wypadku jest odwrotnie. Nawet wszystko to, czego dowiedziała się przy researchu z Cons nie sprawiło, by jej uczucia w stosunku do Flanna osłabły. Niezależnie od tego jak bardzo bogatym i roszczeniowym był- co robiło różnicę, gdy było się z biednego i patologicznego domu- to nadal było tylko tło, które w żaden sposób nie przysłaniało jej leżącego obok niej człowieka. Tego, który z takim zaintrygowaniem udawał, że ją słucha, bo dobrze wiedziała, że póki jest rozebrana w jego towarzystwie to jego podzielność uwagi jest nikła.
Tak bardzo, że gdy wspomniał o klimatyzacji, zaśmiała się lekko.
- Cieszę się, bo to implikuje, że całkiem szczęśliwy z ciebie facet, wiesz? - i pewnie dodałaby więcej, ale i ona była kiepska w te rozmowy na serio, gdy jego usta przesuwały się zachłannie po jej dekolcie, że musiała się roześmiać. - Kochanie… - ale nie przerywała mu tego zupełnie, wręcz jak zaczarowana rozchylała ramiona, by odkryć przed nim nowy kawałek swojej zaróżowionej i wilgotnej od nich potu. Lubiła te chwile po, gdy nadal był na nią tak nakręcony, że z trudem powstrzymywał się przed ponownym rzuceniem się na nią. To właściwie było jak magiczne odliczanie- do momentu aż sama nie szepnie już.
- Tak, ty na pewno patrzyłeś mi głęboko w oczy - zauważyła czując, że rozmowa na ten temat przychodzi jej łatwiej. - Myślałam, że oszaleję, gdy wtedy mnie złapałeś i po prostu posadziłeś na swoich kolanach - przyznała i wiedziała, że wtedy właśnie zakochała się do reszty w nim, choć jeszcze nie była tego świadoma. Jak i tego z jakiego domu pochodzi ani co robi codziennie. Uświadomienie przyszło częściowo i nawet teraz uniosła brwi, gdy ją poprawił i stwierdził, że helikoptery są trzy.
- A ja ci robiłam awanturę o ten dom - nagle wydało się jej to dziwnie małostkowe, choć z drugiej strony dla niej kupno rezydencji razem z ogromną pracownią nie mogło nigdy być sprawą błahą. - Urwał mi się film, bo… - spuściła głowę. - Cons mi powiedziała, że na pewno z nią spałeś i jak zobaczyłam te zdjęcia, pierwszy raz poczułam, że mogę cię stracić dla kogoś zupełnie innego i było to paskudne - wyjaśniła jak najbardziej skrótowo umiała ignorując fakt, że owszem, nie była typem dziewczyny, która bezmyślnie wlewa w siebie alkohol. Do tego jednak musieli naprawdę na poważnie porozmawiać i choć widziała w jego oczach ten niepokój, nie zamierzała teraz odpuścić. Nie, gdy już zaczęła temat i gdy Flann realnie mógł jej pomóc uwielbiając ją w ten sposób.
Dlatego zaczęła… i równie szybko skończyła odbierając telefon i wysłuchując o zapaści swojego pacjenta. - To tak nie działa, wiesz? - zdążyła mu jeszcze powiedzieć, a potem wpaść po ostatniego buziaka, by wrócić na swój kolejny dyżur.
I nawet nie pomyślała wówczas, że wybiera dobro pacjenta ponad swoje własne, bo przecież w domu czekał na nią książę z bajki i nic nie mogło się stać, prawda?

k o n i e c
ODPOWIEDZ