Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
19.

Nadszedł czas na pogodzenie się z tym, że pojutrze, czy tego chciał czy nie, będzie musiał wrócić do pracy. Trochę się cieszył, że wraca, bo w pracy zazwyczaj nie miał czasu na myślenie o czymkolwiek co nie było związane z pracą. A właśnie tego potrzebował. Nie myślenia o niczym. A już na pewno nie potrzebował myślenia o swojej samotności, która jednak stawała się absolutnie żenująca i przejmowała zbyt sporą część jego życia. Do tego stopnia, że obawiał się tego, że popadał w jakąś depresję. Okej, zawsze miał depresyjny vibe, nie będzie udawał, że był chichoczącym chłopcem (poza momentami jak się upijał i brał udział w karaoke, wtedy rzeczywiście chichotał, ale bardziej jak mała dziewczynka). Tak czy siak rzeczywiście odłożył w czasie ogarnianie domu swojej mamy. Udawał, że nie miał po prostu na to czasu, a tak naprawdę to jeździł i chodził i robił wszystko tylko nie ogarniał tego domu. No i w sumie był z siebie dumny, że tak dobrze udało mu się wszystko ogarnąć i odepchnąć nawet myśli, że oszukuje sam siebie. Zajechał jeszcze do siedziby firmy w Cairns i tam odebrał swoje rzeczy do pracy. W czasie urlopu nie potrzebował broni, więc zdał tam wszystko. Teraz jednak musiał się naszykować, więc odebrał już całość. Legitymacje, broń oraz zestaw garniturów. Dosłownie zdążył wejść do domu, wziąć sobie naprawdę długi prysznic, ubrać się w coś wygodnego, pewnie domowe jeansy i wziął się za rozkładanie tych garniturów do szafy. Nie mógł przecież dopuścić do tego, że jakiś klient złoży skargę, że jego ochroniarz nie prezentował się wyjściowo. Były takie sytuacje, na szczęście nie przydarzyły się Joelowi, więc wolał dmuchać na zimne. Schował nawet broń do sejfu. To zawsze dobry pomysł. Jak ktoś będzie się do niego włamywał, to akurat będzie miał czas na to, żeby wprowadzić odpowiedni kod, odbezpieczyć broń i się obronić.
Zerknął na zegarek i uznał, że w sumie nie jest jeszcze aż tak późno, więc będzie miał czas, żeby przygotować sobie jakieś jedzenie do pracy. Co prawda wcześniej sobie zaplanował, że jednak będzie jadł na mieście i nie będzie tracił czasu na gotowanie, ale dotarło do niego to, że pogrzeb mamy i wszystkie rzeczy, które musiał pozałatwiać pozżerały jego oszczędności. Dopóki nie sprzeda domu będzie musiał zaciskać pasa. Zdążył w sumie wejść do kuchni i powyciągać warzywa z lodówki, kiedy usłyszał pukanie. Nie spodziewał się nikogo, nikogo nie zapraszał, nie miał znajomych, więc jedyne czego się spodziewał to tego, że śmierć zapuka do jego drzwi. No, a że chyba śmierci się za bardzo nie bał to otworzył te drzwi i okazało się, że w tym wypadku śmierć byłaby lepszym rozwiązaniem.
-Co ty tutaj kurwa robisz? – Zapytał, ale nie odzyskał odpowiedzi, bo Luna go minęła i wlazła do środka. –Skąd w ogóle masz mój adres? – Nigdy nikomu tego nie zdradza, więc było to absurdalne. Wyjrzał jeszcze na korytarz spodziewając się jakiejś ochrony z nią, ale nikogo nie zobaczył. Zamknął drzwi i podążył za nią, bo ewidentnie zdążyła się już rozgościć u niego w salonie. –Gdzie jest twoja ochrona? Wiesz w ogóle jak bardzo nieodpowiednie jest to, że tutaj przychodzisz? – Raz, że był na urlopie, a dwa, że nie mógł sobie zapraszać klientów firmy do swojego mieszkania. Kolejną sprawą było to, że na bank miała przydzielonego innego agenta.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
#2

To powinna być impreza jakich wiele. Spotkała się ze swoją przyjaciółką Gaią i wspólnie miały dobrze się bawić w towarzystwie wyższych sfer, do których całe szczęście Luna już trochę przywykła. Teraz sama była jedną z nich i dawała radę! Nie mogła narzekać na ten event, bo był całkiem niezły... co prawda jedzenie było średnie, ale alkohol był naprawdę okej. Tak samo jak towarzystwo, bo przy Gai zawsze bawiła się wyśmienicie, co prawda kręcił się z nimi jej dziwny brat bliźniak, ale jakoś była w stanie go przetrawić, szczególnie, że przyniósł im skręta, którego wypalili za rzeźbą nagiej baby w ogrodzie. Po trawie to już w ogóle było zajebiście i tak spędzili kilka godzi bawiąc się w swoim towarzystwie.
Po wszystkim Luna była zmuszona, by wrócić do swojego apartamentu w towarzystwie nowego ochroniarza, którego niw darzyła zbyt wielką sympatią. Był strasznym mrukiem i trochę tęskniła za Joelem, z którym przynajmniej się względnie dogadywała. No i był przystojny więc miło się na niego patrzyło z ukrycia... nie to co na tego... dziwaka. W każdym razie, nic nie zapowiadało problemów, na które natknęli się, gdy tylko wyszli z samochodu. W powietrzu było czuć, że coś jest nie tak... Luna miała aż ciarki na skórze, ale nie chciała się do tego przyznawać. Szła więc pewnie przed siebie, gdy nagle usłyszała strzały i stanęła jak wryta, gdy kula najwyraźniej trafiła w ziemię niedaleko niej. Poczuła jak ktoś łapie ją za rękę i ciągnie w stronę jakiegoś murku, za którym miała sie schować. Strzały ciągle padały, a ona myślała, że właśnie znalazła się na planie jakiegoś słabego filmu akcji... co niestety nie było prawdą. Jej ochroniarz coś do niej krzyczał, ale biedna dziewczyna była w takim szoku, że niewiele z tego rozumiała. W końcu zrozumiała o co facetowi chodzi i zaczęła na kolanach przechodzić za murkiem, by skierować się w miejsce, które było odpowiednie do ucieczki i gdy była już blisko usłyszała kolejny strzał i męski krzyk. Z automatu odwróciła się i zobaczyła jak jej ochroniarz ściska się za nogę i oczywiście, że do niego szybko podbiegła, bo nie była osobą, która mogłaby go tu tak po prostu zostawić. - Dasz radę wstać? - Zapytała faceta próbując go jakoś podnieść, ale niestety nie miała w sobie na tyle siły. Facet w końcu odepchnął ją od siebie i powiedział, że ma uciekać jak tylko szybko potrafi, a on sobie poradzi, bo w końcu tym ludziom, nie o niego tu chodziło. Nie podobało jej się, ale co miała zrobić? Ruszyła się więc z miejsca i biegła ile sił w nogach. Zatrzymując się dopiero w centrum miasta, gdzie kręciło się już sporo ludzi, więc mogła chociaż trochę wtopić się w tłum. Nie wiedziała co ma zrobić... zdawała sobie sprawę, że nie może zadzwonić ani do ojca, ani do brata, bo nie wiadomo, czy ktoś namierza jej telefonu, poza tym jeżeli ktoś polował na nią to może na nich też. Odpadał też kontakt z Gaią, bo nie chciała jej w to mieszać. Zapytała więc jakiegoś randomowego człowieka na ulicy, czy może pożyczyć jego telefon, bo jej się akurat "rozładował" i zadzwoniła do firmy ochroniarskiej próbując wydębić adres do jedynego człowieka, któremu w tej chwili mogła zaufać. Całe szczęście pieniądze rozwiązują niektóre problemy i już po jakimś czasie stała pod drzwiami Joela dobijając się do środka.
- Od wróżki - rzuciła sucho wchodząc do jego mieszkania i od razu podeszła do okna żeby zasłonić zasłony, bo oglądała kilka filmów i wiedziała, że tak się robi. - Bardziej czy mniej nieodpowiednie niż to, że ktoś do mnie kurwa strzelał pod moim domem - powiedziała lekko unosząc głos i Luna raczej była osobą, która nie przeklinała, ale teraz naprawdę mocno się zestresowała i nie wiedziała co ma robić. - Trafili go w nogę i się rozdzieliśmy... miał sie gdzieś schować, a ja przyszłam tutaj, bo nie za bardzo wiedziałam gdzie indziej mogłabym iść... - wytłumaczyła mu cokolwiek na szybko stojąc bezradnie na środku jego salonu i wpatrując się w niego. - Nikt mi nie powiedział, co powinnam zrobić jak ktoś będzie chciał mnie zabić - tego nie było w podręczniku "jak zostać córką gangstera". - Przepraszam... nie powinnam tu przychodzić, powinnam pójść na policję - nie, tego też nie mogła zrobić, bo sytuacja by się tylko pogorszyła. - Nie, nie na policję... do domu, do ojca - teraz trochę żałowała, że nie została w małej przyczepie, w której dorastała. Może nie miała pieniędzy, ale przynajmniej nikt na nią nie polował. W końcu skrzyżowała ręce na piersiach i rozejrzała się dookoła nieco się krzywiąc. - Ty tu tak żyjesz? - Zapytała, bo no nie była to willa z basenem, do której była przyzwyczajona przez ostatnie lata. - Uroczo - dodała zakładając sobie kosmyki włosów za ucho, bo trochę jej sie fryzura rozwaliła przez tą całą sytuację rodem z kina akcji.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
No jak dla niego to to, że przyszła akurat do niego było nadal bardziej nieodpowiednie niż to, że ktoś do niej strzelał. Nie bez powodu miała w końcu wynajętą prywatną ochronę, żeby była przy niej na każdym możliwym kroku. Gdyby nie spodziewali się tego, że ktoś będzie do niej strzelał, to z pewnością nie miałaby nikogo takiego przy swoim boku. Dla Joela, jej przyjście tutaj oznaczało tylko i wyłącznie masę problemów. Kto wie, może nawet będzie mógł stracić pracę przez to, że postanowiła do niego przyjść. Jeszcze po takiej akcji ze strzelaniną. Nie zdziwi się jak ostatecznie będzie musiał zmienić mieszkanie, bo teraz naraziła też jego osobę, w razie gdyby ktoś ją śledził. Usiadł na stoliku kawowym i na razie trawił tylko to jakie będzie miał problemy w pracy. Jeszcze tego mu brakowało, żeby stracił jedyną pewną rzecz w swoim życiu.
-Więc postanowiłaś go po prostu tam zostawić? – Zapytał chociaż jakby przemyślał to pytanie chociaż przez dwie sekundy to zrozumiałby jak debilne było. Bo co innego mogła zrobić? Przecież nikt nie oczekiwał od niej, że weźmie broń i zacznie strzelać do ludzi, żeby uratować człowieka, który ewidentnie nie potrafił wykonać swojej roboty. Spojrzał na nią i dopiero ogarnął, że jest nieco roztrzęsiona. Wstał więc i do niej podszedł. –Przepraszam. – Jego zachowanie było absolutnie odrażające. –Zostałaś ranna? – Zapytał i normalnie to zacząłby ją obmacywać w poszukiwaniu jakiejś rany czy coś, ale trochę nie wypadało. Zamiast tego po prostu ogarniał ją wzrokiem.
-Bo nie powinno dochodzić do takiej sytuacji. – A jeżeli już to niestety nie agencja, dla której pracował Joel ogarniała treningi dla swoich klientów co robić w przypadku takiej sytuacji. Szkolili agentów, żeby odpowiednio reagowali. W tym przypadku Luna powinna mieć pretensje raczej do swojego ojca. Za to, że doprowadził do czegoś takiego i za to, że nie ostrzegł córki, że do czegoś takiego może dojść.
-Policja nie byłaby dobrym rozwiązaniem. – Więcej roboty papierkowej dla firmy, a poza tym ile razy policja ignorowała takie rzeczy, bo po prostu nie chciało im się pracować? Poza tym była też szansa, że policję mieli w kieszeni ludzie, którzy na nią pracowali. Także podałaby im się na tacy. Bez sensu.
-Nie zapraszałem cię. – Powiedział na jej chamski tekst. Nie wszyscy srali pieniędzmi i żyli w luksusowych warunkach. A sam Joel za wiele nie potrzebował, więc jemu pasowało jego apartament. Bo to nawet nie mieszkanie tylko apartament, lol. To jest nowa informacja nawet dla mnie. –Potrzebujesz czegoś? – Zapytał i wskazał jej kanapę, żeby usiadła. On będzie musiał zadzwonić do firmy i poinformować ich o tym, że Luna jest u niego i że była strzelanina i że powinni sprawdzić co z agentem przypisanym do niej skoro został postrzelony. Jak mu odpowiedziała to nawet sięgnął po telefon i rzeczywiście zadzwonił do firmy, a później bezpośrednio do swojego szefa.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Gdy usłyszała jego słowa to zrozumiała, że nie powinna tutaj przychodzić. Mogła czekać na środku miasta aż jakiś człowiek ojca ją znajdzie, albo wynająć pokój w motelu i tam przeczekać az dostanie jakąś wiadomość, że jest już bezpieczniej. Pewnie zresztą lepiej dla niej byłoby gdyby po prostu wsiadła w pierwszy lepszy pociąg i wyjechała z miasta zostawiając za sobą cały ten syf, w który wpakował ją jej przybrany ojciec. Spojrzała też zresztą na Joela z lekkim niedowierzaniem, bo nigdy nie pomyślałaby, że jest typowym białym, heteroseksualnym facetem, który uprawia jakiś dziwny victim-shaming. Bo tak, była ofiarą. Nie prosiła się o to, by do niej strzelali, nie prosiła o ochronę w sumie to zawsze była temu przeciwna... tak samo jak wcale nie zależało jej na pieniądzach ojca. Gdy pan Dashwood ją adoptował myślała o tym, że będzie mieć rodzinę i nie zostanie sama po śmierci matki, to było wtedy dla niej ważne, a nie rodzinny majątek. - Spoko - odpowiedziała na jego przeprosiny, a później pokręciła głową. -Nie... mam trochę obdarte ręce i kolana, ale to nic takiego - mogło być o wiele, wiele gorzej. Gdyby miała mniej szczęścia byłaby jak durszlak, w dziurach.
- Chyba muszę się zastanowić nad jakimś szkoleniem, jeżeli to ma tak wyglądać... - albo po prostu przekona ojca żeby kupił jej broń i nauczył ją strzelać, to wtedy będzie w stanie się sama obronić i nie będzie potrzebowała, by ktokolwiek się za nią wykrwawiał. Z drugiej strony, dostawali za to pieniądze i to pewnie nie małe, byli szkoleni i godzili się pracować z takim ryzykiem na karku. - No to jak sam widzisz, nie miałam zbyt wiele opcji - dopiero teraz, gdy trochę zaczynała z niej schodzić adrenalina czuła jaka jest wyczerpana. Kolana i dłonie zaczynały ją piec. Zauważyła też, że ma na dłoniach krew, która z tego co była w stanie sobie przypomnieć, nie należała do niej, a do jej ochroniarza, któremu próbowała pomóc wstać.
- Nie zapraszałeś... wiem - teraz to zrobiło jej się głupio - przepraszam... to był głupi komentarz - nie chciała mu sprawić przykrości, szczególnie, że teraz była trochę na jego łasce, bo mógł ją wyjebać za drzwi i kazać radzić sobie samej. - Nie... albo w sumie łazienki - tak zdecydowanie powinna z siebie zmyć cudzą krew i ogarnąć swoje drobne ranki na dłoniach i kolanach. Obstawiam, że Joel jej powiedział gdzie jest łazienka więc Luna tam poszła i zaczęła doprowadzać się do porządku. Nagle poczuła też jak zalewa ją nagłe uczucie bezradności i chcąc nie chcąc wybuchła płaczem. Całe szczęście miała odkręcona wodę więc tego aż tak słychać. Jeszcze bardziej chciało jej się ryczeć jak zobaczyła swoje odbicie w lustrze. Włosy, które jeszcze godzinę temu miała upięte, teraz wystawały jej w każdą stronę z tego czegoś co kiedyś było kokiem. Postanowiła więc całkiem to sobie rozwalić i rozpuścić włosy, a później wróciła do salonu. Zauważyła, że Joel skończył już rozmawiać przez telefon. - Jednak potrzebuje samochodu - nie mogła tu zostać. Musiała wziąć sprawy w swoje ręce i po prostu wjechać z tego przeklętego miasta. - Albo przynamniej żebyś mnie odwiózł do Cairns... z tego zadupia już nic nie jeździ o tej porze - podjęła decyzję. Wyjedzie do dziadków, do Portugalii. Byle z dala od tego wariactwa.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Był pewien, że zareagowałby całkiem inaczej gdyby nie to, że jego własne życie było w totalnej rozsypce. Potrzebował jeszcze tych ostatnich dwóch dni urlopu, które mu zostały, a które teraz, w dosyć brutalny sposób zostały mu zabrane. Może gdyby nie to, że dopiero co pochował swoją mamę, to cieszyłby się z tego, że Luna ze wszystkich ochroniarzy pracujących w tej samej agencji wybrała właśnie jego. Lubił ją. Nie była taka jak wszystkie inne bogate dziewczyny, córeczki gangsterów, które myślały, że pozjadały wszystkie rozumy i były najpiękniejsze na świecie. Luna była normalna, do tego stopnia, że Joel czasami przy niej zapominał o tym, że jest w pracy, a nie na spotkaniu z dobrą znajomą. Nawet teraz miał ochotę jej powiedzieć dlaczego tak zareagował i co się dzieje. Byłoby to jednak bardziej nieodpowiednie niż to, że przyszła do niego do domu.
Spojrzał na jej dłonie, bo na kolana było mu nieco głupio patrzeć. Tym bardziej, że musiałby odchylić sukienkę, żeby przyjrzeć im się dokładniej.
-Twój ojciec nigdy nie zadbał o to, żebyś wiedziała co w takich sytuacjach robić? – Naprawdę chciał wierzyć, że jej ojciec nie był na tyle głupim człowiekiem, który założył, że jak zatrudni jej ochronę to jego córka będzie bezpieczna. Oczywiście, poziom bezpieczeństwa rzeczywiście się zwiększa, ale zawsze trzeba wziąć poprawkę na sytuacje takie jak ta, że ochroniarze zostają pokonani i chroniona osoba zostaje zdana sama na siebie. Cudem było to, że Lunie udało się uciec.
Machnął tylko ręką na jej przeprosiny. Tak, komentarz był nie na miejscu, ale jednocześnie Joel był w stanie zrozumieć, że może po prostu powiedziała to w ramach stresu. Albo sama sobie próbowała pomóc starając się na bycie beztroską i sarkastyczną. Naprawdę chciał uwierzyć w to, że nie mówiła szczerze, bo nigdy wcześniej nie doświadczył z jej strony jakiegoś chamstwa. Tak, bywała uszczypliwa i wiedział też, że nie każdy z jego kolegów lubił z nią pracować, ale on nie miał z nią złych doświadczeń.
-Jasne. Chodź. – Zaprowadził ją do łazienki i chwilę nawet ją obserwował, ale uznał, że da jej nieco prywatności. Sam nie wiedział jakby miał się w tej sytuacji zachować, bo nic takiego nigdy mu się nie przydarzyło. Oczywiście miał sytuacje, gdzie w pracy coś zostało spierdolone. Chodziło tutaj o to, że osoba, którą ktoś powinien ochraniać, pojawiała się u niego w domu. No, ale trudno. Musiał teraz z tym dilować, więc rzeczywiście wykonał parę telefonów w czasie kiedy ona była w łazience. Zdążył nawet skończyć zanim ona wyszła. Siedział więc na kanapie i na nią czekał. Chociaż był moment, że chciał się upewnić, że wszystko w porządku. Z drugiej jednak strony nie chciał przeszkadzać. Dobrze wiedział, że kobiety też potrzebują trochę czasu w łazience. Cokolwiek tam robiła.
-Nie. – Odpowiedział po chwili jak już przetrawił to o co właśnie poprosiła. Rozmawiałem właśnie z moim szefem, wysłali dodatkowych ludzi, żeby sprawdzić czy Howard jest cały. Wyślą też kogoś pod mój dom, żeby się upewnić, że nikogo tutaj za sobą nie sprowadziłaś. I w związku z tym, że jestem przeszkolony do tego, żeby cię chronić, zostaniesz tutaj.[/b] – To już nawet nie było jego widzimisię. On nie chciał rezygnować z urlopu, nie chciał w tym momencie zaczynać pracy. Nie miał jednak wyboru. Rozkazy zostały wydane, a Joel jak dobry żołnierz, miał zamiar je wykonać. Mówiąc to skierował się do swojego sejfu, otworzył go i wyjął z niego broń. Musiał mieć na uwadze to, że może ci pod apartamentowcem nie dadzą rady i Joel będzie musiał chronić Lunę. Zaraz poszedł też do drzwi i zamknął je na wszystkie możliwe zamki i pozasłaniał zasłony w każdym możliwym oknie. Pogasił też światła i pozapalał niewielkie lampki. Nie doprowadzi do kompletnej ciemności, ale lepiej żeby pozostali w półmroku. –Zaczniemy od twoich ran. – Wsadził pistolet za pasek ze świadomością, że lepiej się z bronią nie rozstawać. –Może chcesz wziąć kąpiel? – Zaproponował. Naprawdę nie liczył na to, że ktokolwiek ich tu zaatakuje, więc musiał też sprawiać takie wrażenie. –Usiądź proszę. – Wskazał jej brzeg wanny czy tam sedes, możesz wybrać, a sam sięgnął po apteczkę. Zaraz przy niej kucnął, odsunął nieco materiał sukienki, żeby przygotować sobie pole do popisu i zaczął grzebać w tej apteczce, żeby przygotować materiały do pracy. Nawet założył rękawiczki, żeby zachować higienę, żeby Naima później nie opowiadała ludziom, że faceci są niehigieniczni.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna nie chciała się wtrącać w jego prywatne sprawy, bardziej niż to już robiła. Dlatego nie pytała o to jakie ma plany na urlop, gdy się tylko dowiedziała, że nie będzie go przez 1,5 miesiąca. W sumie miała szczęście, że był już w domu, bo może miał jakieś swoje wielkie, greckie wakacje i wracałby z nich na ostatnią chwilę od razu do pracy. Całe szczęście, że był tutaj i mógł jej pomóc inaczej chyba załamałaby się jeszcze bardziej ni naprawdę nie wiedziałaby co powinna zrobić. - Zadbał o to żeby do takich sytuacji nie dochodziło... ale najwyraźniej nawet on nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć - zawsze uważała swojego ojca za człowiek inteligentnego, przebiegłego, ale też ostrożnego. Może poczuł sie za pewnie. - Nie jestem jego prawdziwą córką, może szkoda mu zachodu - bo nie pieniędzy, tych miał pod dostatkiem. Nigdy nie odczuła od ojca żadnej niechęci, wręcz przeciwnie. Zawsze czuła się przy nim bezpiecznie i wiedziała, że traktuje ją jak swoją córkę, ale kto wie. Luna nauczyła się, że mężczyźni są obłudni i nieprzewidywalni.
Dobra jestem zbyt pijana żeby odpisywać na te akapity z dialogiem w postaci jednego słowa więc przejdę już dalej, bo tak. No więc gdy wyszła z łazienki to naprawdę była święcie przekonana, że wyjazd jest jednym sposobem na to, by mogła się poczuć bezpiecznie i przy okazji nie zmuszać nikogo innego do nadstawiania karku. Bardzo jej się nie podobało to, że Joel nosił broń, bo wiedziała, że niestety może być zmuszony, by ją użyć i to wszystko będzie tylko i wyłącznie jej winą. - Nie dziękuję... wykąpie się w domu - albo gdziekolwiek indziej, gdzie się znajdzie. - Przepraszam, że Cię w to wciągnęłam. Teraz sam jesteś w niebezpieczeństwie - powiedziała, bo był jej naprawdę bardzo głupio. Usiadła na brzegu wanny i zrobiło jej się jeszcze gorzej, gdy Joel zaczął czyścić jej ranę. Nie dlatego, że robił to źle czy coś, ale sam fakt, że ją dotykał był dla niej dość dziwny. - Ałć... - syknęła, bo nagle zaczęło ją dość mocno piec, może ranka była większa niż wstępnie zakładała. - Przeszkodziłam Ci w urlopie? - Zapytała dalej się lekko krzywiąc, bo wciąż ją trochę szczypało.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Spojrzał na nią niedowierzając w to co słyszy. Okej, jej ojciec mógł dbać o takie coś, ale no jednak człowiek nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego, ale robi wszystko żeby przewidzieć każdy możliwy, hipotetyczny scenariusz.
-Wybacz, że to powiem, ale miałem twojego ojca za inteligentnego człowieka. – Joel może i nie pochwalał tego czym zajmował się ojciec Luny i jak działał, ale też jego zdanie w tym przypadku nie miało znaczenia. Dostawał klienta i wykonywał powierzane mu zadania. Swoje opinie musiał zachować dla siebie. –Nawet taki ktoś jak on nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego. – Dodał, żeby nie było, że bezpodstawnie oskarżał tutaj jej ojca o bycie przygłupim. –Jestem pewien, że nie w tym rzecz. – Odparł po chwili milczenia, bo był lekko zaszokowany tym, że nie była jego prawdziwą córką. Nie wiem czy Joel o tym wiedział i w sumie z drugiej strony nie było to też dla niego jakieś istotne. To ich powiązania, a nie jego. –Gdyby mu nie zależało to w ogóle nie inwestowałby w ochronę dla ciebie. – Wynajęcie firmy, w której pracował Joel nie było tanią sprawą. Więc nawet jak ktoś był obrzydliwie kasiasty to i tak wiązało się to ze sporymi wydatkami i zaangażowaniem. Poza tym nie była to nawet kwestia pieniędzy. Po prostu nigdy by tego nie zrobił. Albo nigdy by jej nie adoptował czy tam nie przygarnął. Tego Joel już nie wiedział, ale bezpieczniej było nie drążyć tematu. No może nie bezpieczniej, ale po prostu to nie był odpowiedni na to moment.
-Jasne. – No nie będzie jej przecież do niczego zmuszał. A już na pewno nie do kąpieli, bo zaraz wyjdzie, że sobie to wszystko uknuł. –Chcesz się chociaż przebrać w coś wygodniejszego? – Nie wiedział jeszcze czy była osobą, która po przyjściu do domu ściągała stanik i zakładała spodnie z luźną gumką, więc wolał zapytać. Chociaż raz widział jak się przebierała i prawie zobaczył ją nagą. Ale w sumie to nie był powrót do domu. Nie pamiętał konkretnej sytuacji. Pamiętał tylko stanik jaki na sobie wtedy miała.
-W porządku. Ryzyko związane z pracą. – Uśmiechnął się. Pewnie kiedyś musiało do tego dojść. Jak nie z nią, to z kimś bardziej obleśnym i nieprzyjemnym. Teraz to on mógł się tylko cieszyć, że to była ona. –Poza tym jest szansa, że żadnego niebezpieczeństwa nie będzie. – Czekał na wiadomości z pracy i od kolegów, którzy mieli obserwować jego dom.
-Wybacz. Powinienem uprzedzić, że będzie szczypać. – Zawsze tak robią na filmach, ale on zapomniał, bo dawno żadnego nie oglądał. Nie był nawet na Barbie, ani na Oppenheimerze. Wstyd mi za niego. –Nie. Końcówka. Ostatni dzień, więc nic takiego. – Wolałby czilować teraz bombę przed telewizorem, ale co zrobisz. –Nie będę ci zaklejał nic, bo nie ma żadnych krwawień. Poza tym rana będzie się tak szybciej goiła. No i może jednak zdecydujesz się na kąpiel. – Skubany postanowił jednak cisnąć o to, żeby się umyła. Może jednak miał jakieś dziwne fetysze, albo po prostu kamerkę w łazience.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Zaśmiała się pod nosem, bo mało kto był na tyle odważny albo głupi, by mówić o jej ojcu w ten sposób. - Nie przekażę mu tego, bo pewnie byśmy sobie już nigdy więcej nie byli w stanie pogadać, a trochę byłoby mi smutno z tego powodu - ojciec nie lubił, gdy ktoś go krytykował i pewnie każdego kto miał czelność się negatywnie o nim wypowiedzieć niszczył w jakiś tam sposób. Zależy od człowieka. - Tato czasem myśli, że jest niezwyciężony i zawsze wyprzedza swoich wrogów, najwidoczniej może już z wiekiem aż tak dobrze mu nie idzie - nie żeby był jakiś stary ten jej ojciec, no ale może już po prostu był zmęczony tym wszystkim. W sumie Luna by nawet wolała gdyby odłożył na bok te wszystkie swoje brudne interesy i po prostu żył sobie szczęśliwie. Wiedziała jednak, że to się nigdy nie wydarzy. - Czasem trzeba zachować jakieś pozory nie? - W razie potrzeby mógłby ją sobie wtedy wykorzystać, np jako przynętę. Jego wrogowie mogliby chcieć porwać jego "ukochaną" córkę, na której życie on miałby wywalone, ale musiał zgrywać pozory żeby plan się powiódł. Luna miała w swojej głowie same czarne scenariusze w tej chwili i chyba dobrze, że jeszcze nie widziała się z ojcem, bo wtedy pewnie, by się go zapytała wprost czy ją kocha jak córkę czy nie.
- A masz coś w moim rozmiarze? - Zapytała, bo może miał dziewczynę, która tu trzymała swoje ciuchy i mogłaby jej pożyczyć. Albo może siostrę? Jezu. Nic nie wiedziała o człowieku, który przez długi czas ją ochraniał. Czy to źle o niej świadczyło? Zaczęła patrzeć na tych ludzi jak na coś co jest po prostu w jej życiu obecne, ale nie musi zwracać na nich zbyt wielkiej uwagi. Coś jak sprzęt rtv lub agd. Czy była już tak okropną osobą? Zrobiło jej się cholernie głupio. - Nie, to nie jest w porządku - powiedziała od razu. - Ja nie czułabym się w porządku gdyby coś Ci się stało przeze mnie, nie ważne, że Ci za to płacą - to czy miał to wpisane w ryzyko zawodowe nie zmieniłoby tego jak ona chujowo by się czuła z tym, ze mogłaby mu się stać krzywda.
- Aż tak brzydko pachnę? - Zapytała z rozbawieniem, bo już ją śmieszyło to, że tak bardzo ją namawia na kąpiel. - Okej, ale zostaniesz tu ze mną? - Może to było durne, ale w życiu, by się nie mogła na spokojnie wykąpać, gdyby była teraz sama, bo na każde stuknięcie czy dziwny odgłos, by reagowała drobną paniką. - Albo chociaż zostawię otwarte drzwi - bo w sumie zdała sobie sprawę, ze to głupio mogło zabrzmieć. - Po prostu nie chcę być sama, nie każę Ci mi myć pleców, obiecuje - czuła, że musi się wytłumaczyć, bo zaraz by wyszła na jakąś pojebaną. - No chyba, że chcesz to wtedy nie będę protestować - tym razem już sobie trochę żartowała, ale zeszła też z tej wanny żeby znaleźć korek i rzeczywiście sobie tą kąpiel przygotować. - Masz sole do kąpieli? Albo chociaż płyn? - Z doświadczenia wiedziała, że z facetami to różnie mogło być.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Jakby przekazała jego słowa swojemu ojcu, a jej ojca by to poruszyło to Joel śmiałby się z niego tylko głośniej. No bo przecież skoro taki z niego gangster i bardzo poważny człowiek to raczej nie powinny go ruszać słowa jakiegoś randomowego pionka, którym jednak był Joel, prawda? Na jej słowa odpowiedział tylko uśmiechem. Cieszyła się, że mu nie przekaże tych słów, ale nie miało to dla niego znaczenia. Bardziej się cieszył z tego, że byłoby jej trochę smutno gdyby nie mogli sobie już nigdy więcej pogadać.
-Zauważyłem, że bogaci ludzie myślą, że dla nich śmierć będzie wyglądała inaczej. – Ludzie z pieniędzmi nie myśleli o tym, że tak czy siak, na koniec, wszyscy jesteśmy pochowani pod tą samą ziemią i zamieniamy się w takie same gnijące szczątki. No chyba, że po prostu ktoś zostanie spalony. Tak czy siak chodzi o to, że koniec jest taki sam. Nie ma magicznego lekarstwa i nie ma na koniec selekcji. Nie znał jej ojca na tyle, żeby mieć opinię na jego temat. Był jednak pewien tego, że musiało mu na córce zależeć. Niczego jednak nie powiedział, bo w tym przypadku opinia Luny miała większą siłę przebicia niż jego. Nie było sensu w dyskusji.
Spojrzał na nią i przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Jak powie coś o rozmiarach, to ryzykował tym, że ją obrazi i typiara wyjdzie, bo będzie wolała zostać postrzelona niż obrażana przez Joela. A on się nie znał na kobiecych rozmiarach. Tym bardziej, że kobiety nosiły wszystko. Obcisłe lateksy i workowate dresy. Jak mógł ogarnąć ich rozmiarówkę. –Na pewno nie mam żadnych damskich ubrań jeśli próbujesz mnie o to podpytać. – No da jej jakieś swoje stare kalesony czy legginsy i koszulkę, to będzie miała zacny strój. –Znajdę coś odpowiedniego. – Nie samymi garniturami człowiek żyje. Jak będzie grzeczna to da jej nawet czapkę zimową.
-Na szczęście żadne z nas nie ma na to wpływu. – Równie dobrze mógł zostać zraniony ochraniając kogoś innego. Równie dobrze jadąc do pracy mógł zginąć w wypadku samochodowym, czy coś. Naprawdę człowiek podejmował ryzyko wychodząc z domu każdego dnia. Ba!, nawet nie trzeba było z domu wychodzić. Jak się jest fajtłapą to i z kanapy można się źle zjebać.
-Absolutnie nie. – Zaśmiał się cicho. Tego absolutnie nie próbował jej wmówić. W sumie to nawet nie skupił się na tym jak pachniała czy śmierdziała. Teraz tylko czuł środek dezynfekujący rany. –Kusząca propozycja. – Był pewien, że sobie z niego teraz żartowała, ale że kontynuowała propozycję, to trochę spoważniał. –Posiedzę pod drzwiami. Otwartymi. Żebyś jednak miała trochę prywatności. – Joel był nieinwazyjny i profesjonalny. W dodatku martwił się tym, że będzie musiał z tego napisać raport i nie wiedział czy powinien w nim zawierać to, że Luna się u niego myła.
Dobra, teraz to się nawet zaśmiał. –Czyli ty nie chcesz wyjść na pojebaną każąc mi myć ci plecy, ale ja mogę wyjść na pojebanego twierdząc, że chcę ci umyć plecy? – Ciężko było mu zbudować to zdanie, bo to było tak absurdalne, że aż śmieszne. –Możesz zadecydować. To twoje plecy. – Nie miałby nic przeciwko temu, ale jakby on wyszedł z taką propozycją, to byłoby to dziwne. Bardzo. Do tego stopnia, że mógłby stracić pracę i zrujnować sobie karierę. –Mam. Mam też maseczki do twarzy i wałki do włosów. – Nawet nie żartował. No może z tymi wałkami to przesadził, ale miał takie rzeczy. Nauczył się od swoich byłych dziewczyn, że trzeba dbać o swoje ciało i cerę.
-Dobra, to w takim razie nie będę ci teraz zaklejał ran. Zrobimy to jak się wykąpiesz. Przyniosę ci ręczniki i jakieś ubranie. – Pozbierał wszystko do apteczki i odłożył ją na bok wiedząc, że jeszcze będzie z niej korzystał. Różne papierki powyrzucał do śmietnika i przy okazji pokazał jej szafkę z tymi sola mi i płynami, żeby mogła sobie coś wybrać. Sam opłukał jej wannę i nastawił gorącą wodę, żeby już się wanna napełniała.
-Zaraz wrócę. – Dotknął delikatnie dołu jej pleców i wyszedł zostawiając za sobą uchylone drzwi. Zgodnie z jej życzeniem, a nie dlatego, że był pojebany.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna tylko się uśmiechnęła, bo była przekonana, że jej ojciec o tym w ogóle nie myśli, a jeżeli już to ma jakąś chorą wizję, że po śmierci chce być wystrzelony w kosmos, albo pożarty przez dzikie zwierzęta. Luna w ogóle była drażliwa jeżeli chodzi o takie tematy, bo jeszcze nie do końca pogodziła się ze stratą matki, pomimo, że miało to miejsce prawie 10 lat temu. To wydarzenie zmieniło jej życie. Straciła mamę, jedyną osobę, która była jej rodziną. Była sama i nie wiedziała jak sobie z tym wszystkim poradzi i nagle pojawił się pan Dashwood, który postanowił ją przygarnąć ze względu na to, że miał kiedyś romans z jej matką. Gdyby nie jego pomoc, to nie wiadomo jak teraz wyglądałoby jej życie. Wszystko co obecnie miała zawdzięczała jemu.
- Yhymm... czyli dostanę Twoją koszulkę... albo wiesz co wolałabym koszulę, wezmę sobie na pamiątkę - powiedziała puszczając do niego oczko, bo okej, może i była właśnie straumatyzowana całą sytuacją, która miała miejsce, ale to wcale nie przeszkadzało jej w tym, żeby chociaż trochę z nim poflirtować, albo przynajmniej spróbować. Dawno go nie było, trochę jej tego brakowało. - Byle nie dziurawe skarpetki - zażartowała sobie, bo to nie było odpowiednie. Nie dla takiej damy jak Luna.
- Myślę, że to akurat nie do końca prawda - na bank jej stary płacił tej firmie na tyle sporo, że mogłaby sobie zażyczyć, że chce każdego poza nim. Tylko jak widać pewnie i tak, by nic z tego nie wyszło, bo było zupełnie w drugą stronę. Jak już miałaby sobie wybierać ochronę to chciałaby tylko jego, a wtedy w razie gdyby coś się stało to, by sobie tego nie wybaczyła. Błędne koło.
Pokiwała głową, bo w sumie racja. To byłoby mega dziwne, gdyby z nią tak tu siedział jakby wchodziła do wanny. Nie miałaby nic przeciwko gdyby z nią tu siedział jak już będzie na spokojnie siedzieć sobie zakryta wodą i pianą, ale tak to może rzeczywiście byłoby to krępujące. Chyba nie była aż tak pewna siebie. - Tak dokładnie - zaśmiała się. - Jakbym Ci kazała cos takiego zrobić to, by później było, że ktoś Cię wykorzystuje w pracy, a w drugą stronę to wiesz... profesjonalna troska o klienta - nie umiała być poważna więc co jakiś czas chichotała jak debilka. - Moje plecy, ale Twoja ręka - rzuciła, a później wywróciła oczami, bo nie będzie go namawiać, żeby ją dotknął. - Yhym... no to postanowione, miałam dzisiaj imprezę, później do mnie strzelali więc brakuje mi tylko domowego spa... Tobie też by się maseczka przydała żeby rozjaśnić tą ładną buźkę - powiedziała i nawet go lekko szturchnęła, a później poczekała aż jej ogarnie tą wannę. Wlała sobie wszystkie specyfiki do wody żeby zrobić porządną pianę i gdy było już gotowe to zakręciła wodę i rozebrała się odkładając soje ciuchy i bieliznę gdzieś na bok. Gdy weszła do wody to jeszcze chwilę przetrawiała to, że Joel ją jednak dotknął... i trochę miała przez to ciarki na ciele i pewnie gdyby była porządną dziewczyną to skarciłaby sie teraz w myślach. - To co robiłeś na wakacjach? - Zapytała, bo nie chciała się pluskać w ciszy. - Długo Cię nie było, aż się stęskniłam - niby mówiła to takim żartobliwym tonem głosu, ale już my dobrze wiemy, że to było bardzo bliskie prawdy.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
Trochę śmiać mu się chciało, że Luna sobie tutaj do niego wpadła kiedy było zagrożenie życia, nie miała swoich ciuchów, a teraz jeszcze miała preferencje co do tego jakie ciuchy od niego zabierze. –Dobrze. Dostaniesz koszulę. Na pamiątkę, bo przecież każdy chciałby mieć pamiątkę z traumatycznej nocy. – Zażartował, bo w sumie trochę głupio, bo jednak ona serio przeżyła jakąś traumę, ale dla niego jest to coś co będzie miłym wspomnieniem. Czuł się z tym naprawdę obrzydliwie, ale na ten czas odkąd tutaj jest zapomniał o wszystkich swoich problemach. Skupił się na jej problemach, które były zdecydowanie gorsze niż te jego. –Dobrze. Przetarguję dziurawe skarpetki na parę znoszonych slipek. – Wydawało mu się to rozsądny deal. Dla niego. Dla niej może niekoniecznie.
-Co masz na myśli? – Zapytał, bo on uważał, że nie mają na to wpływu. Oficjalna polityka firmy była taka, że żaden klient nie może sobie życzyć konkretnego klienta. Chcieli mieć rotację, żeby ewentualnie zniwelować ryzyko zagrożenia. Z drugiej jednak strony… taki człowiek jak szef Joela, z pewnością pokusiłby się na pieniądze kogoś takiego jak ojciec Luny. A jeżeli Luna sobie życzyła Joela i jej tata miał zamiar taką prośbę spełnić, to szef z pewnością przyjmował łapówki. Tym bardziej, że Joel zauważył, że przy Lunie rotacja ludzi jest rzeczywiście mniejsza.
-Porozmawiam w takim razie z moim przełożonym, żeby dopisał nam to do kontraktów. Miało to sens. Zyskalibyśmy więcej klientów. – Wiedział, że były starsze kobiety, które wynajmowały ich firmę i które właśnie na coś takiego liczyły. Było to obleśne, bo w sumie traktowały ich jak jakiś żigolaków. Na szczęście Joel nie dawał się na to nabrać i zachowywał profesjonalizm nie reagując na takie głupie teksty. –Brzmi jak coś wyjętego z naprawdę romantycznej piosenki.Moje plecy, ale Twoja ręka, tak, Kelly Clarkson rzeczywiście mogłaby o tym zaśpiewać.
Zachichotał na jej kolejne słowa. –Dobrze. W takim razie jak wyjdziesz to zrobimy sobie maseczki, a później obejrzymy Legalną Blondynkę. Bądźmy ładni razem. – Zaproponowałby Barbie, ale nie ma tego jeszcze na platformach, a Joel wyjątkowo często o tym filmie wspomina, więc ewidentnie ma jakąś obsesję.
Joel w tym czasie poszedł do swojego pokoju, pewnie miał nawet niewielką wnękę, która była garderobą, znalazł dla niej koszulę, ale na wszelki wypadek wziął też jakąś bawełnianą koszulkę, gdyby się okazało, że żartowała z tą koszulą. Znalazł też jakieś spodnie dresowe, a nawet… uwaga… czystą, nieużywaną bieliznę. Nadal były to męskie bokserki, ale kiedyś usłyszał, że wracanie do toksycznego byłego jest jak nakładanie brudnej bielizny na czyste ciało, po prostu obrzydliwe. I bardziej oczywiście utkwił mu w głowie fragment o nakładaniu brudnej bielizny, więc uznał, że może jej zapewnić chociaż taki komfort. Niestety damskiej bielizny nie miał. Nawet używanej, ale wypranej. Zgarnął też ręczniki i z tym wszystkim ruszył z powrotem do łazienki.
-Jestem. – Zaanonsował się, bo nie chciał jej wparować do łazienki, bo nie wiedział w jakim stanie ją zastanie. –Kładę ci wszystko przy drzwiach, na podłodze. Daje ci też czyste gacie. Nieużywane. Masz nawet metkę na potwierdzenie. – Rzeczywiście wszystko ułożył na tej ziemi i żeby to zrobić musiał uchylić nieco bardziej te drzwi i że był po prostu prostym facetem, just Joel, to nawet podniósł wzrok, żeby na nią zerknąć. No i oczywiście ze swoim podglądaniem liczył na to, że spojrzy na tył jej głowy, a tak naprawdę to napotkał jej spojrzenie. Zamarł na sekundę, ale zaraz spuścił wzrok i się wycofał, żeby usiąść pod drzwiami. Wyjął zza paska broń i położył ją obok siebie na podłodze.
-Nie nazwałbym tego wakacjami tak do końca. – Przetarł dłonią zmęczoną twarz. Wiedział jednak, że dzisiaj raczej się nie wyśpi. Nawet jak zagrożenia nie będzie i zasną, to i tak będzie miał lekki sen. –Moja mama zmarła. Musiałem ją pochować i zająć się różnymi rzeczami. – Uznał, że z jakiegoś powodu jej będzie mógł powiedzieć prawdę. I tak już miała bardziej przesrany wieczór niż on kiedykolwiek.
-Ja też za tobą tęskniłem. – Nie powinien tego mówić. A już nie tonem głosu, który wcale nie sugerował żadnego rozbawienia. Mówił poważnie. Jak wyjeżdżała to odczuwał to, że nie pracował przy niej.

Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Zaśmiała się cicho i pokręciła głową. - Obrzydliwe, ale podobno takie gacie to idealna szmata do podłogi więc zaoszczędzę przy sprzątaniu - no tak, bo na bank nie ma pani ze wschodu, która sprząta dla niej. Pamiętała jednak jak to jest, kiedy trzeba było wziąć szmatę i myć podłogę albo szafki. W domu jej się nie przelewało i rzeczywiście zamiast kupować kawałek materiału żeby umyć nim podłogę to zazwyczaj używały z mamą jakiś starych ciuchów, z których żadna nie korzystała. Tak było ekonomicznie.
- Wiesz, że początkowo bardzo nie chciałam tej ochrony... pewnie zachowywałam się wtedy jak obrażony bachor, nie żebym teraz chciała, nawet po tym co się dzisiaj stało. W każdym razie, mój ojciec poszedł ze mną na układ i ograniczył liczbę osób, które się zajmują moim bezpieczeństwem. Jest Was tylko czworo, mój ojciec nie uda zbyt wielu ludziom, a ja wolę żeby za mną łaził ktoś kogo przynajmniej trochę znam, a nie co chwilę jakaś obca osoba, o której nic nie wiem. Mój ojciec płaci o wiele więcej niż normalnie, za to żeby było was mniej i żeby byli to Ci których sam wybrał. Mam nadzieję, że taka sytuacja jak dzisiaj się już nie powtórzy, ale jeżeli tak to nie chcę Cię tam. Mogę zapłacić więcej i dadzą mi kogoś innego. Nawet firmy ochroniarskie nie są fair - kasa otwierała wiele możliwości i robiła to, co wydawało się być niemożliwe. Jak to się mówi, klient nasz pan, jak klient płaci to wymaga, jak zapłaci więcej to dostanie. Dla ojca Luny pieniądze nigdy nie stanowiły problemu, dzięki nim naginął ludzi do swojej woli.
- Oglądałeś ten film z Kevinem Costnerem i Whitney Houston? To tekst z tego filmu, jak nie oglądałeś to polecam, może Ci się spodobać - ona dawno nie oglądała ale jak teraz tak o tym myślała, to w chuj jej się podobał, szczególnie fabuła. Idealna jak dla niej. - Dobrze, a po wszystkim zrobisz mi warkocze i zrobimy sobie walkę na poduszki - dodała śmiejąc się po cichu, bo wizja tego była tak niemożliwa do wyobrażenia, że aż piękna i zabawna. Chciałaby się z nim pobić na poduszki, tak żeby jej zabrakło sił i mogła na spokojnie zasnąć, bo wiedziała, że dzisiaj może być z tym problem.
Rozłożyła się na spokojnie w tej wannie starając się chociaż trochę zrelaksować. Nie chciała też tutaj leżeć bóg wie ile więc w międzyczasie przetarła sobie ramiona pianą, żeby zmyć z siebie jeszcze resztki kurzu i kamyczków, które zostały jej na skórze po tym jak uciekała. Gdy usłyszała jego głos to z automatu się odwróciła i uśmiechnęła się, gdy ich spojrzenia się spotkały, nie spodziewała się, że to wywoła u niej te przysłowiowe motylki w brzuchu. Głupota, a jednak. Żałowała, że tak szybko odwrócił wzrok, bo przez ten ułamek sekundy gdy się na nią patrzył czuła się bezpieczniej i swobodniej niż przez ostatnie lata. Jakby nic więcej się nie liczyło, tylko ich dwójka patrząca się na siebie. - Yhym... dzięki - powiedziała znów się odwracając tak by siedzieć plecami do drzwi. - Full wypas, dostaniesz ode mnie 5 gwiazdek na Airbnb - znowu się na chwilę zaśmiała i zaczęła sobie jeszcze przemywać kolana, gdy usłyszała jego odpowiedź. Od razu zamarła i przez chwilę nic nie mówiła. - Przykro mi - odpowiedziała i na chwilę znów zamilkła. - Wiem jak to jest... stracić mamę i nie powiem Ci, że wszystko będzie dobrze, a życie się jakoś ułoży. Ułoży się i będzie ok, tak to już jest, ale niestety nie można z tym przejść do porządku dziennego. - Czuła jak do oczu powoli napływają jej łzy, ale wiedziała, że nie może sobie pozwolić na płacz. Przyciągnęła więc bliżej siebie nogi i objęła kolana rękoma. - Ta rana jest zbyt głęboka, by się zagoić, z czasem przestanie tylko krwawić - dodała i cóż, łza spłynęła jej po policzku, całe szczęście szybko rozmyła się gdzieś pośród kropel wody, które już miała na sobie. - Najgorzej jak nagle sobie uświadamiasz ile rzeczy zrobisz bez niej... moja mama nigdy nie zobaczyła mnie na studiach, nigdy nawet nie myślała, że na nie pójdę, a co dopiero, że je skończę. Nie zobaczy jak wyjdę za mąż, moje dzieci jej nigdy nie poznają. - Pociągnęła nieco nosem, bo w ten sposób chciała jakoś zatamować ten straszny smutek, który w tej chwili poczuła. Nienawidziła się jeszcze bardziej za to, że mu przeszkodziła, teraz gdy wiedziała dlaczego go nie było. Uśmiechnęła się dopiero po tym jak usłyszała jego następne słowa. To było miłe i znów odwróciła głowę tak, by spojrzeć na drzwi. - Skoro oboje tęskniliśmy to powinieneś przestać siedzieć za drzwiami - powiedziała totalnie poważnie, nie wstydziła się tego, że mógłby zobaczyć ją nago. Była kobietą, widział takich pewnie wiele. Nie miała na swoim ciele niczego odkrywczego.

joel dewitt
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ