piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
#numer

Nie ma co się oszukiwać, Nico był totalnie wyczerpany. Nie dość, że na co dzień zapierdalał na trzy etaty, to jeszcze teraz, po pożarze, musiał dodać sobie czwarty i zapierdalać z naprawą chaty. A naprawdę nienawidził tam przebywać. Po pierwsze, no to była chata jego matki, więc było tam brudno, obleśnie i śmierdziało. Poza samą spaloną kuchnią znalazł już kilka dodatkowych zepsutych rzeczy i przecieków, ale nie wiedział, czy ma ochotę się w to pakować. I wiedział jak wiele go to będzie kosztowało, zwłaszcza że zanim w ogóle mógł ruszyć z odbudową, musiał chatę wysuszyć po gaszeniu i załatwić kogoś, kto się upewni, że fundamenty dobrze stoją i nie trzeba tam nic wymienić. Oczywiście trzeba było, bo jakżeby inaczej. No a trzecia sprawa jest taka, że teraz w jego głowie za każdym razem widział Harper jak tu przychodził. Jak ją zobaczył, jak ją odpychał, a ona miała minę, która dręczyła go w koszmarach, tak jakby ją w nich atakował siekierą. A najbardziej dręczyło go to, że jak rzucił okiem upewniając się, że odchodzi, to widział jak płakała. Czuł się jak najgorszy podtyp człowieka, jak ktoś gorszy niż jego własny ojciec czy matka. Więc cóż, matka mówiąca że całkiem ojca przypomina, najwyraźniej miała rację. A to z kolei wprowadzało go w ponury i wkurwiony nastrój. Nie miał nastroju na gotowanie, ani jakieś sensowne żywienie, więc kiedy w końcu znalazł się w sklepie po jakieś zapasy, w jego wózku zaczynały lądować mrożone pizze, mrożone makarony i dużo piwa. Tanie jedzenie, którego każdy włoch nie tknąłby kijem, ale hej, skoro już był na dnie, mógł wpierdalać muł i wodorosty, zasłużył. I część tych rzeczy musi dać matce, która siedziała jeszcze w szpitalu, ale jak wyjdzie, to pewnie właduje mu się na głowę i zniszczy także jego własną chatę.
Tak więc no, jak tylko zrobił zakupy w budowlanym, znalazł się tu i planując wziąć jeszcze jakieś pieczywo, skręcił w kolejną alejkę i… zobaczył Harper. Na sekundę go zamurowało, przeklął cicho, a potem szybko się wycofał razem z wózkiem, o mały włos nie zahaczając o ustawione tam szklane butle z olejem. Odetchnął cicho i wycofał się w drugą stronę sklepu, pewien że zdążył zanim go zauważyła. No i nieco się przygarbił, przyśpieszając krok, żeby szybciej się schować za kolejną alejką.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper długo nie mogła otrząsnąć się po ostatnich wydarzeniach w Tingaree. Samo to, że była świadkiem pożaru i wyciągała nieprzytomną kobietę… mamę Nico z płonącej chatki, to jedno. Tu akurat zadziałał wyrzut adrenaliny odpowiedzialny za ten jej nagły przypływ odwagi i głupoty jednocześnie. Druga kwestia to to, że nie pamiętała kiedy ktoś tak mocno ją przeraził, jak Nico. I zranił, ale nie chodziło o zranienie uczuć biednej dziewczynki, która chciała pomóc i obraziła się, bo ktoś tej pomocy sobie nie życzył. Chodziło o inny poziom zranienia, odepchnięcia i zrównania ją z ziemią. I choć od zawsze wiedziała, że Nico nie był przyjemnym gościem i przecież od zawsze się nie lubili, to nie potrafiła zrozumieć jego wybuchu nienawiści no i agresji. Nie miała pojęcia co kryło się za jego zachowaniem, jakie miał pobudki, więc odpowiedź była dla niej jasna – Tribbiani pałał do niej gorącą nienawiścią.
W każdym razie, żeby nie myśleć o tym wszystkim, próbowała skupić się na swoich codziennych sprawach i sprawunkach. Lada moment kończyła studia, zaczęła staż, niedługo miała egzamin na prawko (którego się bała mając w pamięci, że przecież potrąciła człowieka jakby nie było!) no i nie zapominajmy o jej pomidorkach w przydomowej szklarni! Z których zamierzała wreszcie coś ugotować, ale zidentyfikowała pewne braki w lodówce, więc postanowiła wybrać się na małe zakupy. Oczywiście wszyscy wiemy, jak wyglądają małe zakupy – nie bierzesz nawet koszyka, a przy kasie wybrane towary lecą ci z rąk. Dlatego nauczona doświadczeniem od razu wybrała największy wózek, większy niż ona sama heh i kiedy upewniała się, czy wybrany przez nią chleb na pewno ma w składzie 90% mąki jaglanej, kątem oka dostrzegła, że ktoś się do niej zbliża… a następnie szybko wycofuje. Zerknęła w tamtą stronę i aż jej dzisiejsze śniadanie stanęło w gardle, kiedy zorientowała się że był to Tribbiani. Szybko wrzuciła chleb do wózka, ryzykując tym że miał jednak 80% jaglanej w składzie, po tym garbiąc się (myślała, że wtedy jest mniej widoczna) ruszyła ze swoim wózkiem w drugą stronę. Przejechała dwie kolejne alejki, a kiedy uznała że jest już bezpieczna, wjechała w jedną z nich. I niemalże wjeżdżając tym samym w wózek Nico.
– Nicolo – odezwała się dopiero po chwili, prostując się jak struna i przybierając najbardziej oficjalny ton, na jaki tylko mogła się zdobyć. Przez chwilę mierzyła go wzrokiem, mając w głowie kompletną pustkę. I chciała go minąć, ale w tym samym momencie Tribbiani też ruszył i lekko zderzyli się wózkami. – Ja lewo, ty prawo – zarządziła, czując już jak jej pot zaczyna ściekać po plecach ze stresu, a potem… oczywiście, że ruszyła w prawo, tak samo jak nakazało Nico. – Przejadę na około! – rzuciła nerwowo, próbując zrobić zgrabny manewr cofania. Z tym, że nie zrobiła tego tyłem, tylko z impetem obkręciła wózek w tej wąskiej alejce. I wiedziała, że był to kijowy manewr w momencie, kiedy przywaliła wózkiem i ułożone w piramidkę puszki z pulpą pomidorową na promce. I cóż, było to zdecydowanie zbyt wiele dla puszek, bo te od tego uderzenia zaczęły mdleć!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
W tym jej Nico nie pomoże, on był beznadziejny w otrząsaniu się… no właściwie to z czegokolwiek. Nie otrząsnął się absolutnie z niczego w swoim życiu, zawsze żyjąc w sieci dobrze utkanych kłamstw. I jak widać do tej pory dobrze dobierał sobie osoby, którym ściemniał, bo nie podważali ich. Tak samo zresztą jak Harper do niedawna, bo dopiero teraz miała rozkminy w kwestii jego samochodu, czy tego gdzie pracował. A jemu już teraz jakoś specjalnie nie zależało na większych performansach, pewnie na high school reunion by przyszedł twierdząc, że ma swoją firmę budowlaną i jest tylko prezesem, a kiedy ktoś by go poprosił o zrobienie remontu tanio, to by skłamał że ma terminy dopiero za kilka lat, bo jest taki obładowany zleceniami. Zresztą wielu jego kumpli albo wyjechało, albo nie do końca sobie z życiem tu radziło, więc i oni pewnie przyjadą z własną ściemą na taki zlot.
A Harper… no ona psuła wszystko. Z jakiegoś powodu zależało mu, żeby miała w głowie tamten obraz, który teraz lgnął w gruzach.
Nico nie przejmował się składem chleba, bo sobie go zwykle sam wypiekał, ale zdecydowanie przejmował się tym, że ona tu była. Nie był gotów na konfrontacje z jej reakcją i z tym co zrobił… i… i… no jak było wcześniej wspomniane, na to czy zobaczy w jej oczach pogardę, poczucie wyższości… czy współczucie, czy no sam nie wiedział co, ale nie chciał tego sprawdzać, nie zniósłby chyba żadnej z tych opcji.
Uciekł przed nią w jednej alejce, drugiej, był pewien, że w trzeciej jest droga wolna, przecież widział, że kierował się w drugą stronę. Ale po chwili już siedziała w jego wózku - Harper - odpowiedział, szybko zabierając wzrok z jej twarzy, uciekając nim w bok - ehe - mruknął, ale kiedy pomylił strony, wzniósł oczy ku niebu - czy ty czymkolwiek potrafisz jeździć? - wypalił, nieco wredniej niż zamierzał, ale nie dość, że kombinowała jak koń pod górkę, to jeszcze przez nią cofając wpadł na jakieś zapakowane rodzynki, które się rozsypały dookoła, a ona jeszcze na dodatek wywaliła puszki, uniemożliwiając mu ucieczkę.
- Świetnie - rzucił, ale zanim dokończył,, jakaś baba zaczęła ich opierdalać, że szacunku nie mają do jej roboty, że kto to kurwa będzie sprzątać i co oni sobie wyobrażają! A potem dała na środek zmiotkę i kazała im to posprzątać tak groźnym głosem, że przypomniała się Nico najgroźniejsza woźna w szkole. - No kurwa świetnie - rzucił więc, ale jak baba już odeszła bo trochę się bał, gdzie ta zmiotka wyląduje, jak go usłyszy…
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Myśląc o ich ostatnim spotkaniu Harper tak naprawdę trochę na boczny tor odłożyła przekminy o tym, że właśnie „roztrzaskała” Nico i jego kłamstwa. Nie podchodziła do tego w ten sposób, a już na pewno nie miała żadnej satysfakcji z tego, że odkryła prawdę. Ba, jej samej też było łatwiej funkcjonować w kłamstwach Nico. Bo wtedy przynajmniej mogła go sobie nienawidzić za to, że był dupkiem, który zdradził jej kumpelę i który całe życie był wredny dla samej Harps. A teraz… sama nie wiedziała, jak się czuje względem odkrytej prawdy. Nie potrafiła już patrzeć na Tribbianiego tak, jak przedtem. I tak, zgodnie zgodnie z obawami Nico - współczuła mu. Ale nie była to litość czy żałość – było to współczucie skierowane na fakt, że tak długo musiał to wszystko ukrywać i chować przed całym światem, bojąc się jego oceny. Nie potrafiła jednak wymazać z pamięci jego wyrazu twarzy kiedy na nią krzyczał i szarpał, ale wobec tych okoliczności czuła przede wszystkim strach. I była przekonana, że to on gardzi nią i właśnie z tego powodu nie był w stanie spojrzeć jej w oczy.
– Wybacz, następnym razem przed wyjściem po ziemniaki wyrobię sobie licencję na wózek zakupowy – odparła chłodno, utrzymując bitch face, mimo że serce kołatało jej z nerwów jak oszalałe. Wywróciła oczami widząc fruwające rodzynki, próbując wyminąć jakoś łagodnie wywalone przez siebie puszki. Ale niestety, w jedną weszła przez nieuwagę, rozdeptując ją i czując po chwili, jak jej stopa znalazła się w pulpie. Jęknęła i zaczęła przepraszać krzyczącą na nich babkę, a kiedy ta zniknęła spojrzała ze złością na Nico.
– No świetnie, świetnie, rozwalmy jeszcze makaron i możemy zrobić spaghetti na moim bucie – uniosła nogę i pokazała mu swoją podeszwę, na której znajdowały się rozbryzgane pomidory. Who knows, może Nico podrzuci jej jakiś przepis skoro podobno był Włochem. Tego też już w sumie nie mogła być teraz pewna... Może tylko udawał i Vito Corleone naprawdę zna tylko z filmów… – Przecież to się rozniesie… – jęknęła ponownie, zdjęła buty i poprosiła jeszcze o jakąś ścierę, żeby mogła przetrzeć podłogę. A potem przypomniała sobie, że nałożyła dzisiaj skarpetki w kaczuszki, najbardziej obciachowe jakie tylko miała w swojej szufladzie. Przez chwilę przestępować z nogi na nogę, jakby tak miała sprawić, że zakryje swoje stopy. – No rusz się, na co czekasz – skarciła go wzrokiem, a potem wskazała głową na zmiotkę, a sama chwyciła za ścierę.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Nico po prostu oczekiwał po ludziach tego, co w nich najgorsze. W końcu w swoim życiu właśnie takie rzeczy poznał do tej pory. Najgorsze aspekty rodzicielstwa ze strony swoich starych, najgorsze problemy, ojca który w końcu zniknął, długi, komorników, alkohol, awantury, a potem samobójstwo jego brata. Czy raczej wypadek, o którym nikt nie chce mówić, że przecież właśnie tym był. I ostatecznie to na niego spadła odpowiedzialność za matkę. Jak żyje, to uprzykrza mu życie, a jak umrze, to będzie jego wina, bo jej nie pilnował, nie dbał o nią odpowiednio, nie zajął się nią lepiej. To było ogromne piętno, przez które nauczył się, że od ludzi należy tylko brać to co dają, ale oczekiwać najgorszego. Bo taka jest ludzka natura w jego świecie. Chciwa, podła, podstępna i krzywdząca innych. Nie ma w niej współczucia, czułości, troski, bezinteresowności, czy po prostu jakiejkolwiek większej dobroci. Miał kumpli, bo z nimi imprezował, bo dostarczał im dobre historie, bo razem grali i byli przeciw światu, jak to tylko nastolatkowie mogą być. A potem? No potem się to skończyło, czasem tylko są jakieś imprezy, popijawy i króluje fakt, że poza tym nie mają między sobą zbyt wiele wspólnego, a przynajmniej tego nie wiedzą, bo nigdy się tak dobrze nie poznali i nie zaprzyjaźnieni. I właśnie dlatego od Harper oczekiwał tego samego, że chciała mu dopiec, publicznie upokorzyć, wszystkim powiedzieć jaki ten wkurzający Nico jest kłamcą i oszustem, żałosnym biedakiem z matką, na którą zasługuje. Nawet nie analizował tego że za nim poszła jako przejaw troski, był pewien że przyszła go dalej ojebać albo dobić kluczem do kół.
- Może lepiej w ogóle nigdzie nie wychodź, skoro tylko pchasz się tam gdzie nikt cię nie potrzebuje, ani nie zaprasza - burknął pod nosem, czerwieniąc sie wbrew swojej woli z zażenowania, że wpakowała się prosto w jego życie, w największy wstyd jaki w sobie chował. A kiedy wdepnęła w puszkę, to zirytowany westchnął, ale wcale nie dlatego, że go wkurwiała, ale że jeszcze bardziej nabałaganiła, więc sprzątanie będzie trwało dłużej i nie będzie mógł od razu uciec. Zresztą jego wywalenie rodzynek też nie pomogło…
- Ehe, idź jeszcze po bazylie i oregano, i dorzuć do tego stosu, koniecznie z kilkoma ząbkami czosnku i litrem oliwy, bo nie będzie zjadliwe - no był mimo wszystko włochem, wiedział o dobrej kuchni swoje, więc rzucił zanim o tym pomyślał, bo przecież wcale nie chciał z nią gadać i żartować, a sprzątnąć i zwiać jak najszybciej! - Nie płacę za to co tu zniszczyłaś - zastrzegł, bo przecież mieli to robić w ciszy i w ogóle, to przecież nie chciał z nią gadać wcale a wcale!
- Widzisz, właśnie dlatego nie deptamy po puszkach - mruknął gburowato i zabrał się za podnoszenie opakowań rodzynek. Co prawda część była teraz ujebana z sosu, a ze trzy się otworzyły i rozsypały, ale przynajmniej te czyste mógł wrzucić na ich miejsce, oczywiście do góry nogami i byle jak, bo się chłop spieszył. A potem wziął od niej miotłę i gniewnie zaczął zbierać te rodzynki na jedną kupę - na pewno nie na ciebie - odpowiedział tylko krótko, bo no.. dalej był zły, że wtedy też na nią nie czekał. No boże, co za wstyd!
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Nic dziwnego, że Nico tak warczał na Harper, skoro dorastał w takim świecie i miał – stop - w ogóle nie miał wzorców wskazujących na to, że można być spoko człowiekiem, który chce bezinteresownie pomóc. Już pomijając fakt, że Harperka poszła za nim go przeprosić, w życiu nie mogłaby stać i się przyglądać pożarowi chatki jak te stare babsztyle, które w głębi nawet cieszyły się pewnie z tego, że mają nowy temat do plotkowania na dzielni. Do tej pory jak o tym myślała, ogarniało ją ekstremalne wkurwienie. I prawdę mówiąc miała ochotę pokręcić się w okolicy, żeby dowiedzieć się jak się ma mama Nico – ale nie dlatego, że traktowała to jako pożywkę dla swojego wścibstwa, ale po prostu, po ludzku, przejęła się całą sytuacją i stanem kobiety. I w nosie miała, czy była wtedy pijana, obrzygana, czy cokolwiek tam jeszcze – koniec końców chodziło o ludzkie życie, zdrowie. Takiej troski nauczyła się od swoich rodziców, co dla Nico pewnie byłoby czymś kompletnie niezrozumiałym. Zawsze powtarzali jej, że trzeba być dobrym człowiekiem. Niestety wielokrotnie Harper przejechała się na tych radach i zachowywała się fair tam, gdzie ktoś był dla niej skończonym chujem. Ale w to, że zachowała się wtedy słusznie ani przez moment nie wątpiła. Dlatego była też wściekła na Nico, że tak ją potraktował. Oczywiście najpierw musiała się porządnie wypłakać, żeby wyrzucić z siebie całe przygnębienie wywołane tamtą sytuacją.
– Dziękuję za twoje rady, o które wcale nie prosiłam, Nicolo – odpysknęła i aż jej nozdrza poszły w górę z rosnącego poirytowania. Oczywiście mówiła do niego pełnym imieniem po to, żeby podkreślić dystans jaki do niego obecnie żywiła… no i żeby go podkurwić, nie oszukujmy się. Bo o ile z Harper było dobre dziewczę, tak Tribbiani potrafił idealnie trafić w przycisk odpowiedzialny u niej za bycie złośliwą bijacz. DOBRA DOBRA, WIEM O JAKIM PRZYCISKU MYŚLAŁAŚ.
– Wiem jak się robi pyszne spaghetti, nie musisz mnie pouczać – warknęła, bo co on się tutaj wymądrzał. Okej, był Włochem, ale Harper była super kucharką, która nie potrzebowała żadnego pouczania! – A poza tym zapomniałeś o parmezanie. I oliwy dajesz kapeczkę, bo tłuszcz i tak wytopi się z mięsa. No chyba, że to wege mięso mielone, to wtedy można dodać więcej tej oliwy faktycznie – oczywiście musiała dodać jeszcze swoje trzy grosze karcąc się przy tym w duchu, że po co w ogóle z nim dyskutuje. – Nikt cię o to nie prosi! – rzuciła z lekkim bulwersem. Zapłaciłaby mnóstwo hajsu za to, żeby nie musiała już z nim gadać. A mimo to gadała.
– Masz jeszcze jakieś elokwentne rady? Na przykład, że jak chcesz zamieść rodzynki na szufelkę, to trzeba ją lekko unieść, żeby pomiędzy nią a podłogą nie robiła się szpara? – spytała niewinnie – w przykucu jeżdżąc na ścierce, zerkając to na Nico, to na szufelkę, najbardziej oceniającym wzrokiem na jaki mogła się zdobyć! – Och, nie może być! – złapała się teatralnie za serce i nawet opadła na kolana. – Co za potwarz! To, co teraz ścieram, to wcale nie pulpa pomidorowa, tylko resztki mojego serca, które właśnie przebiłeś na wskroś! – rzuciła mu jeszcze mordercze spojrzenie zanim zabrała się dalej do szorowania podłogi. – Gadasz i gadasz, już dawno byśmy skończyli gdybyś pracował w ciszy i dawał mi to skończyć – prychnęła przewracając oczami. To totalnie nie była jej wina, że Nico jej przeszkadzał w pracy!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
No taka była jego rzeczywistość, innej nie znał. I dlatego był wobec niej tak nieufny i podejrzliwy. Zresztą nie można powiedzieć, że to, że wtedy mu powiedziała że z ojcem uczy się jeździć i daje jej auto ani trochę go nie zabolało. To były takie małe rzeczy, które zrozumie tylko porzucone przez swojego ojca dziecko. Że są takie małe szpilki, które wbijają się w serce, kiedy człowiek widzi kogoś innego, kto ma bliskiego ojca, zaangażowanego ojca, kto ma z nim dobre relacje. Te szpilki pojawiają się nagle, czasem nawet w trakcie oglądania głupiej reklamy, czy kiedy człowiek mija szczęśliwą rodzinę na ulicy. I nigdy nie wiadomo jak mocno zakłuje, jak głęboko się to wbije i w jaki nerw akurat uderzy. Nico był do tego przyzwyczajony. Ta zazdrość, smutek, żal i po prostu poczucie odrzucenia przez rodzica było jego codziennością. Nigdy nie czuł się dość ważny, dość interesujący i dość dobry, żeby zasłużyć na ich uczucie i uznanie. Więc skoro tak było z rodzicami, to czemu miałoby być inaczej z ludźmi z którymi nie był spokrewniony?
A Harper miała pełne prawo go za to nienawidzić.
- Ehe Harpio - mruknął, bo skoro ona mu ciśnie pełnym imeniem, to jakoś może się przecież odgryźć. A przynajmniej spróbować, kto wie co tę babę rusza? I nie no, gdyby przycisnął odpowiedni przycisk, to zdecydowanie nie była by bijaczą, a mruczących kotkiem, heh.
- Znajdź mi kapeczkę oliwy w tym sklepie a cofnę co powiedziałem - warknął, bo halo, wiadomo że wyolbrzymiał i nie podawał jej proporcji. - Nie pouczaj Włocha jak robić makaron, bo gówno o tym wiesz - podsumował nieco zirytowany, bo no haaaaloo, on tu jest specem, co nie. I wie jak robić pyszne spaghetti z samej oliwy i czosnku, ale tego już jej nie powie. - A poza tym spaghetti to rodzaj makaronu, dlatego mówi się Spaghetti al pomodoro i spaghetti napoli a sos z mięsem to ragù, a nie bolońskie czy inne bzdury - dodał, wkurzony z mocno włoskim akcentem i wymachując ręką typowo jak kłócący się Włoch. A potem dodał po włosku sobie pod nosem narzekania, na to jakimi ludzie są ignorantami, jak masakrują inne kuchnie i jak we Włoszech to by ją takim spaghetti zbesztali, a nie nakarmili. Złoty chłopak.
- To super, to sama sobie sprzątaj - uniósł brwi i podał jej nawet miotłę, którą dopiero zdążył zrobić trzy machy. I chociaż bardzo kusiło, dalej unikał jej wzroku, wznosząc oczy ku niebu, jak zniecierpliwiona postać z kreskówki.
- Sama jesteś szparą między podłogą a szufelką - fuknął, bo no jak chciała być dziecinna, to on też mógł. I przecież jakie rozmawiać, przecież oni wcale ze sobą nie rozmawiali, ona nie chciała z nim, on z nią, totalnie tak naprawdę siedzieli w ciszy!
- Matka Teresa cię zaraz wywali z klubu za takie teksty - warknął, znów sięgając do swojego wkurzenia przez upokorzenie. - Dawno byśmy skończyli gdybyś potrafiła prowadzić głupi wózek gdziekolwiek indziej, niż na wózek innej osoby czy na regały - odfuknął, nieco przedrzeźniając jej sposób mówienia. Yup, oficjalnie miał już 6 lat.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Szpilki szpilkami i Harper byłaby w stanie to zrozumieć, z tym że Nico przelewał swoją frustrację na nią. A ona nie miała przecież pojęcia co się stało z jego ojcem (no dobra, teraz miała pewien obraz i mogła sobie wyobrazić, że Tribbiani szczęśliwą rodziną nigdy nie byli), dlatego jego wybuchy wobec niej były dla niej po prostu niezrozumiałe. Przy pożarze pomagała mu bezinteresownie, z czystej potrzeby i poczucia, że nie może stać biernie, i choć nie liczyła na listy dziękczynne, samo głupie „dzięki” rzucone w jej stronę już być może pozwoliłoby jej spojrzeć na Nico nieco inaczej. A tak? Miała o nim jeszcze gorsze zdanie niż wcześniej – choć jednocześnie nie potrafiła pozbyć się tego głupiego poczucia, że Nico to facet skrzywdzony przez los, więc może coś za tą powłoką się jednak kryje. Ale w tym konkretnym momencie była na niego wkurwiona na maksa, zwłaszcza kiedy nazwał ją Harpią i tak zawzięcie z nią dyskutował!
– Nie łap mnie za słówka, Tribbiani – zmrużyła oczy słuchając jego wywodów o spaghetti. – Och, wielki kucharz się znalazł, normalnie Gordon Ramsey z Lorne Bay! Zrób mi kiedyś to swoje włoskie spaghetti al… coś tam, coś tam, to pogadamy – rzuciła gniewnie, bo przecież nigdy przenigdy nie zamierzała jeść czegokolwiek, co wyszłoby spod ręki tego wkurzającego Włocha. I aż się musiała lekko odchylić, kiedy tak żwawo gestykulował. Nawet ją to gdzieś głęboko w duchu rozbawiło, bo widziała na włoskich filmach ten gest i zawsze ją to bawiło!
– Spadaj, nie mam zamiaru za ciebie tego robić, przeprowadziłeś zmasowany atak rodzynkami to trzymaj miotłę i jazda, już już – zatrzymała się na moment jeżdżąc na swojej szmacie i zrobiła popędzający gest dłonią, na bank wiesz o co mi chodzi!
– Ale pocisk, zaraz się popłaczę – wysyczała jeszcze przez zęby, w sumie odnośnie i szufelki i Matki Teresy. – A weź mnie już nie wkurzaj! – pisnęła nagle podnosząc się lekko na kolana, po czym chwyciła rodzynkę która przeturlała się obok jej puszek i cisnęła nią w stronę Tribbianiego. Z tym, że był to bardzo niecelny traf… bo rodzynka odbiła się od babki pracującej w sklepie, która kazała im sprzątać cały ten bałagan i która niewiadomo skąd znalazła się tuż za Nico. Odbiła się od jej głowy konkretnie. UPS.
- O ja... przepraszam.... celowałam w niego, to on miał oberwać.... - przygryzła dolną wargę i generalnie wyglądała jakby na tych kolanach, umorusana w pulpie pomidorowej odprawiała jakąś kinky pokutę.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Prawdę mówiąc, to Nico tak po prostu nie potrafił przetwarzać swoich emocji. Nie potrafił ich nawet do końca nazwać i zrozumieć, a co dopiero jakoś nad nimi zapanować. Od tak dawna wszystko zamykał w ciemnym i ponurym miejscu, do którego nikt nie miał dostępu. I nic dziwnego, że w tej przysłowiowej piwnicy to aż się trzęsło i buchało parą, bo bezpieczną i zdrową ilość takich emocji to przekroczył już lata temu. I co miał zrobić. No na matkę też swoje frustracje wylewał, skoro ona wylewała je na niego tak chętnie i tak regularnie. A ojca nie było, więc nie wiedział jak miałby to zrobić, nawet nie wiedział, czy on w ogóle żyje, czy podzielił los jego brata. Ostatecznie kto robi tyle dzieci, a potem tak bardzo ma je w dupie? Może po prostu był martwy. A może miał nową i szczęśliwą rodzinkę, udając że ta pierwsza to był tylko taki free trial.
No ale hej, w sumie to Nico przelewał swoją złość na cały świat, aż tak wyjątkowa to Harper nie była! Przynajmniej w tej jednej, małej kwestii…
I swoją drogą on też nie umiał prosić o pomoc, przyjmować jej, ani za nią dziękować. Całe życie sam zapierdalał na wszystkich i na siebie, nic dziwnego, że w jego słowniku nie ma tych słów. Nie było komu dziękować… i znów, kompletnie nie postrzegał tego co zrobiła Harper jako altruistyczne. Bo w jego świecie nie było takich rzeczy.
Nico jej odpowiedział tym razem po włosku, że z takimi standardami to nie rozpozna dobrego makaronu, nawet jak ją palnie w nos, a do tego że i tak wszystko na pewno rozsypie i rozleje dookoła z jej zdolnościami, które właśnie pokazuje. I przy ostatnich słowach wskazał na podłogę, żeby podkreślić to.. czego biedna Harper nawet nie rozumiała.
- Harpia - podsumował, znów używając tego przezwiska. Ale hej, ile razy ona powiedziała mu per Nicolo? Na pewno nie raz. Już wolał Tribbiani. Jak wspomniała o płaczu, to nie odpowiedział, bo… no źle się z tym czuł, jaka była tego dnia wzburzona, przerażona, jak w jej oczach zbierały się łzy po jego oczach. Sprawiało to że tylko bardziej siebie nienawidził i tym bardziej się wkurwiał. Ciężkie życie chujowego człowieka.
- Ty… - zaczął, ale nie zdążył, bo ona zaatakowała babę. Uniósł zaskoczony brwi, a potem,... spojrzał pierwszy raz Harper w oczy i kiedy tylko się zorientował, że to zrobił, w jego oczach pojawiła się mieszanina przerażenia, bólu ze smutkiem i… wstydu. Ten też pojawił się na sekundę na jego policzkach, tak szybko, że mogło to być nawet uznane za zwidę.
- Widzi pani co ona robi? Właśnie dlatego ja już swoje no tutaj totalnie posprzątałem, a ona syfi jak nie wiem - podsumował, szybko uciekając wzrokiem na kobietę… A potem odłożył miotłę, nawet nie wziął swojego wózka, ani nie przeprosił, czy się pożegnał, po prostu wypadł ze sklepu… zostawiając bajzel na głowie Harper. Nie pierwszy raz zresztą.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
To ciekawe, że to mężczyźni zazwyczaj mieli problemy z panowaniem nad emocjami oraz wyrzucaniem ich z siebie w taki sposób, aby nie zrobić nikomu krzywdy. Ale tak, powtarzajmy dalej te stereotypowe schematy, że chłopaki nie płaczą, a okazywanie uczuć jest słabością. Jak jeszcze doda się do tego toksycznych i niedojrzałych emocjonalnie rodziców, to już w ogóle przepis na zjebanie synowi życia. Dziecko nagle stawia się w roli rodzica i nie pozwala mu się na bycie tym dzieckiem. A matka natura nie bez przyczyna wymyśliła sobie przecież te wszystkie etapy dojrzewania - również tę dziecięcą beztroskę. I Nico został z niej po prostu po chamsku okradziony przez swoją matkę, a jeszcze wcześniej przez ojca.
No i tak, patrzyła na niego niepewnie, ale wciąż złowrogo, kiedy tak gadał do niej po włosku. I nie wiedziała, czy właśnie spoileruje jej nowe odcinki Just like that, czy jednak obraża ją, jej matkę, ojca i całą rodzinę. Próbowała wyłapać jakieś pojedyncze słowa… ale null, kaplica. Za to doskonale zrozumiała słowo klucz Harpia, na co niemal para nie buchnęła jej z nozdrzy. Jak w kreskówce dla dzieci, dokładnie takich, jakimi byli w tym momencie oboje.
A potem… wszystko działo się tak szybko! Wystraszyła się nawet, że wybiła babce oko tą rodzynką, ale jednak nie, zbyt wiele chęci mordu miała w oczach! A kiedy spojrzał jej w oczy, już chciała (again) na niego nakrzyczeć, ale o dziwo nie dostrzegła w jego oczach wrogości. Ani nawet zwykłej złości. Ale jednocześnie nie potrafiła rozczytać co to było. Może tak się przejął tym, że ulewy zmiotły z ziemi plantacje winogron i teraz trudno będzie o takie rodzynki? No serio, nie wiedziała już co myśleć. Na szczęście Nico sam dał jej odpowiedź.
– O ty… WRACAJ TU! Wracaj tu, słyszysz?! To też twój bajzel! – zaczęła krzyczeć i nawet za nim ruszyła, ale babka chwyciła wcześniej miotłę i odcięła nią Harperce drogę. Nawet nie musiała nic mówić, tylko wskazała głową na resztę bałaganu. A Harper jęknęła przeciągle no i cóż, wzięła się do roboty, bo babka ze sklepu nie wydawała się być skłonna do negocjacji…

/zt x 2!
ODPOWIEDZ