Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
numer.

Zostawiła swój samochód na podjeździe i weszła do willi, jak do siebie, co nie świadczyło o jej bezczelności. Kiedy zostało się wpuszczonym do tego otoczenia, nikt nie oczekiwał pukania do drzwi. Wątpiła, że w ogóle ktokolwiek by jej otworzył, willa była za duża. Minęła jedynie jakiegoś ochroniarza, pytając, czy Nathaniel jest w gabinecie. Okazało się, że nie, tylko w piwnicach, więc skinęła głową i ruszyła do znanego sobie przejścia, a potem po schodkach w dół, klnąc w głowie na to, że jak połamie sobie nogę, to z urodzin Jaspera, będą nici. To znaczy te nadal się odbędą, ale świętowanie z Pearl przestałoby być takie ciekawe, jak w chwili, w której byłaby w pełni mobilna. Całe szczęście udało jej się jednak pokonać pierwsze partie schodów bez większych problemów, jednak nadal nawet nie słyszała Nathaniela. Szła więc w dół i w dół, na kolejne poziomy, jak zawsze łapiąc się na tym, jak imponujący jest system piwnic pod jego willą i jak łatwo się tu znaleźć, w miejscu z dość ograniczonym zasięgiem. Miała wrażenie, że sto lat zajęła jej wędrówka na sam dół, aż do zatoczki ukrytej w skalnej jaskini, w której trzymał motorówkę i teraz najwyraźniej kończył rozmawiać przez telefon.
- Cholera... zamontuj sobie windę, nie mam pojęcia jak wejdę tam z powrotem - mruknęła i jak przystało na zmachanego człowieka, wyciągnęła sobie papierosa, którego zaraz odpaliła. Zbliżyła się też do Hawthorne'a, widząc, że spojrzał na kolor jej włosów. - Mam do ciebie interes - uśmiechnęła się pięknie, gdy już skróciła między nimi dystans. - Chciałabym zrobić sobie z Diviną kilka babskich wypadów do centrum... takich, w których Jasper zostawałby w samochodzie, a nie chodził za nami, jak cień i zanim powiesz, że cokolwiek mam w planach, możesz to ściągnąć tutaj, to nie, Nathaniel, nie możesz. Każda kobieta ma prawo do odrobiny prywatności - przećwiczyła tę wypowiedź kilka razy zanim tu przyjechała, a potem jeszcze schodząc w dół, więc teraz nawet nie zawahała się, recytując mu ją. Obyła jakiś czas temu parę rozmów z Diviną, widziała też, co jej przynosiła, gdy jeszcze leżała po postrzale i z czego Norwood korzystała, a z czego nie, więc czuła, że czas stać się dobrą ciocią, bo nie wszystko można powierzyć gangsterowi i barmanowi... to nawet nie brzmi, jak dobry plan.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Lubił pływać. Może nie robił tego wybitnie często, ale bywały wieczory podczas których wyruszenie na morze i oderwanie się na moment od rzeczywistości były dla Nathaniela niesamowicie kojące. Niestety zwykle po takich wycieczkach szybko ponure życie przypominało mu o swoim istnieniu. Tak było i tym razem, bo jeszcze nim dobił do brzegu zadzwoniła Makayla, a sprawy Shadow znów zaczęły zaprzątać myśli Hawhtorne'a bezczeszcząc tę przyjemną nierealność.
Właśnie skończył rozmawiać z managerką swojego klubu, gdy kątem oka dostrzegł kobietę. Sposób w jaki chodziła i jak prezentowała swoje ciało od razu przyniósł mu na myśl Pearl, ale kolor włosów w pierwszej chwili zbił go z tropu. Dlatego z lekką konsternacją przyglądał jej się, gdy najpierw narzekała na brak windy, a potem odpaliła sobie papierosa podążając w jego stronę.
- Jasper woli szatynki? - Spytał ignorując to co tam sobie marudziła pod nosem Campbell. Sam też wyciągnął papierosa, a po tym jak zaciągnął się tytoniem, ponownie swoje błękitne spojrzenie skierował w stronę Pearl. - No oczywiście, w przeciwnym wypadku nie fatygowałabyś się aż na sam dół - mruknął, bo jakby przyszła się pożalić, albo poudawać dobrą znajomą, na pewno nie zmusiłaby się do zejścia do przystani. Rozsiadłaby się wygodnie w salonie i z lampką wina czekała na gospodarza. Zresztą pewnie nawet wtedy miałaby do niego jakiś biznes, przyjacielskie pogaduszki w ich wypadku były zazwyczaj podszyte intencyjnością. Tym jednak razem Hawthorne był naprawdę zaskoczony, bo nie chodziło o coś, co Campbell chciałaby ugrać dla siebie, a o Divinę. Takiego obrotu spraw się nie spodziewał, więc milczał słuchając co tam "blondynka" ma mu do powiedzenia. - Zrobiła się z ciebie straszna altruista - rzucił, a jego wzrok prześlizgiwał się po jej sylwetce. - To przez miłość? - Dodał, uśmiechając się podle, a potem ponownie skupiając spojrzenie na jej włosach. - A to przebranie to co? Zmyłka, tak? Ma mnie przekonać do tego, abym pozwolił ci iść samej z Diviną, bo będziesz ewentualnie ją udawać? - Dodał zaraz, bo nie był idiotą, a poza tym takie dziwne akcje były dla niego bardziej zrozumiałe niż niekiedy racjonalne podejście do sprawy. Koniec końców żył w świecie o dość porąbanych zasadach.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła jedynie cicho, w odpowiedzi na jego pytanie, jeszcze nie poświęcając pełnej uwagi Nathanielowi. Rzadko kiedy tu schodziła, to fakt, ale zawsze to miejsce robiło na niej wrażenie. Mimo wszystko pochodziła z typowej rodziny, z jeszcze bardziej typowego domu. Świadomość, że posiadłość Nathaniela mogła uchodzić za twierdzę, zawsze wprawiała ją w pewnego rodzaju zachwyt, którego przesadnie nie okazywała... a przynajmniej nie teraz, gdy była młodsza, wyglądało to trochę inaczej.
- Może miałam ochotę z tobą pogadać, gapiąc się na wodę? - rzuciła raczej retorycznie, nie oczekując na odpowiedź. Prawdę mówiąc przygotowała się już na odparcie jego zakazu. Kiedy więc nie on nastąpił, może to głupie, ale ze zdumienia nie powtrzymała uśmiechu, jaki wkradł jej się na twarz, tym samym nie pozwalając jej poirytować się przytykiem, na który sobie pozwolił. - Nie wyznawaliśmy sobie z Jasperem niczego takiego - zauważyła, chociaż nie musiała mu się tłumaczyć, ale też... chyba chciała to komuś powiedzieć, z jakiegoś powodu. Ostatecznie w porąbany i pewnie dość dysfunkcyjny sposób, Nathaniel był dla niej ważny. - Ale wy z Diviną to co innego, prawda? Szczerze mówiąc byłam pewna, że z miejsca mi odmówisz... strasznie wyrozumiały się zrobiłeś, to z miłości? - wyszczerzyła się nawet szerzej, nie mogąc nie sparafrazować jego słów. Chyba poczuła się nieco pewniej, bo mimo swojej postawy, wcześniej stresowała ją ta rozmowa. Teraz natomiast w dwa palce złapała kosmyk ciemnych włosów, do których on sam nawiązał. - Dokładnie... założę jej ubrania, a ją ubiorę w swoim stylu - wyjaśniła, a widząc jak wzrok Nathaniela przemyka się po jej ubraniu - wyeksponowanym biuście w króciutkim gorsecie, który mógłby robić za biustonosz i obcisłej spódnicy, dodała szybko: - Mniej więcej moim stylu - tak gwoli sprecyzowania. Zgasiła papierosa, podchodząc do popielnicy. - Poza tym nie jestem altruistyczna, ale nie jestem też, jak twoi ludzie... mam uczucia, Nate - przypomniała mu, zaplatając ręce pod biustem, w oczekiwaniu na jakiś jego komentarz co do tej sprawy. - Pomyśl, jak Divina to doceni - dodała jeszcze półgębkiem, trochę próbując go podejść, urobić, zmianipulować. Zwał, jak zwał, czuła, że to możliwie najlepszy argument po jaki może sięgnąć.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Gdyby mu nie odpyskowała pewnie uznałby, że coś złego się wydarzyło i przyszła po prawdziwą radę i pomoc, a nie zawracanie mu dupy głupotami. Całe szczęście prezentowała swoją mową ciała nazbyt pewną siebie postawę, czym go wkurwiała, ale też dawała poczucie swego rodzaju normalności. A przynajmniej było tak do chwili, w której nie odpowiedziała na jego zaczepkę nazbyt konkretnie.
- Jeszcze nie wyznawaliście, bo pewnie czekasz, aż on zrobi to pierwszy - rzucił, bo skoro już mu tak odpowiedziała to na pewno było coś na rzeczy, a przecież Campbell nie była z tych kobiet, które na lewo i prawo opowiadają wszystkim o swoich uczuciach i sympatii. - Z miejsca się też nie zgodziłem, nie wiem niby, w którym momencie dałem ci to złudne poczucie, że mogłabyś zrobić to co chcesz - dodał nieco dosadniej i odbił się od barierki, aby na moment stanąć przed Pearl. Niby przechodził tylko, aby wrzucić spalonego papierosa do popielnicy, ale też nienawidził chwil, w których Campbell tak z nim rozmawiała. Obiecał sobie, że pewnego dnia da jej nauczkę za takie traktowanie go z góry, jakby miała przed sobą chłoptasia z jakim może sobie pogrywać. - Nie przekonuje mnie to - burknął, gdy dodała wzmiankę o ubraniach, a zaraz potem wymownie zmierzył ją wzrokiem, bo cóż... Jakoś nie wyobrażał sobie Diviny w takim stroju na mieście to po pierwsze, a po drugie nie podobała mu się sama wizja pozostawienia Norwood samej sobie, bez kogoś kto mógłby w razie czego ją ochronić. Owszem Pearl niby umiała się obronić i uciec, ale co innego dbać o własny tyłek, a co innego chronić kogoś drugiego. - Od niedawna je masz - prychnął, a potem z powrotem opadł lekko na barierki i z politowaniem spojrzał w jej stronę. Nie chciał się zgodzić, ale wiedział, że pewnie i tak to zrobi, bo już po postawie Pearl mógł wywnioskować w jakim kierunku postara się ona kierować tę rozmowę. - Mówisz tak jakby ją krzywdził. Swoim podejściem sprawiasz, że ona także zaczyna patrzeć na to co się dzieję jak na karę. Moje widzi mi się, a kurwa mać, chodzi o jej bezpieczeństwo - wyjaśnił spokojnie i klarownie, aczkolwiek z pewną nutą dobitności, bo miał już po dziurki w nosie tego jak wszyscy odbierali jego zachowanie wobec Norwood.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prawdę mówiąc Pearl nawet nie odbierała swoich sarkastycznych uwag za pyskowanie, taki miała charakter wypowiedzi, a ostatecznie, przyszła tutaj w dobrej wierze. Nie planowała ugrać niczego dla siebie, ale dla Diviny i w dłuższej perspektywie, także dla Nathaniela.
- Nie wiem - przyznała wzruszając ramionami. - Prawie przypadkiem mi się to już wymsknęło - postawiła na szczerość. Z resztą co by nie powiedzieć, z Nathanielem często rozmawiała szczerze, za wiele o sobie wiedzieli, by jakieś kłamstwa mogły cokolwiek zmienić. - Myślisz, że powinnam mu to powiedzieć? Czy czekać? - postanowiła zapytać go o radę, bo to nie tak, że czekała, aż Jasper zrobi krok, ale po prostu się bała, że tylko ona go kocha. To było dla niej całkiem typowe w przeszłości, więc te obawy nie brały się znikąd. - Wyluzuj, Nate - westchnęła, mając wrażenie, że trafiła na nienajlepszy moment z tą rozmową. Sama też nie była w cudownym nastroju, po tym, jak znalazła Jaspera na mieście z obcym, więc niekoniecznie chciała tutaj sobie urządzać jakieś pokazy siły. - Nie dałeś mi żadnego złudnego poczucia, ale nie kazałeś mi z miejsca spierdalać... potrafię docenić małe rzeczy - wyjaśniła, bo w żadnym razie nie przyszła tu po to, aby się rządzić, czy ustalać własne warunki. Martwiła się o Divinę i wiedziała, że aktualnie ma za doradców przede wszystkim dwóch niekoniecznie najdelikatniejszych mężczyzn. Może Jasper to jeszcze, ale wciąż były tematy, których raczej nie dało się z nim poruszyć. - Nie przekonuje ciebie to, czy może powiedziałeś tak, bo wytknęłam ci tą miłość? - prychnęła, bo trochę ją to podirytowało. Nie w sposób, w który chciałaby się z nim wykłócać, ale też miała prawo do frustracji. - Czyli, że co? Wcześniej byłam potworem? - spochmurniała i sięgnęła po drugiego papierosa. Zabawne... ale o wiele lepiej znosiła obelgi i wyzywanie jej od najgorszych, niż słowa o tym, że nie miała uczuć. Szczególnie z ust kogoś, kto znał ją od dawna. - Nie przypisuj mi roli kogoś, kto ją przeciw tobie podburza, Nathaniel - poprosiła na wstępie, bo niekoniecznie chciała, żeby tak to widział. - Wiem, że się o nią martwisz i wiem, że próbujesz jej zapewnić bezpieczeństwo, ale nie chcę jej zabrać na kawkę, tylko zadbać o jej zdrowie, pogadać o sprawach, o których ani tobie, ani Jasperowi nie powie. Przecież też nie chcesz, by traktowała twoją willę, jak klatkę - zauważyła i naprawdę mówiła to z troską, nie tylko kierowaną do Diviny, ale też Nathaniela, bo jakim nie był potworem, wiele jej pomógł w życiu.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Drażniła go, a jednocześnie chyba nie miał obecnie nikogo w swoim życiu z kim mógłby porozmawiać na tematy, jakich poruszać nie lubił. Czasem jednak nawet on, potrzebował poukładać sobie w głowie poplątane myśli i uczucia, a Campbell podobnie jak i on, także nie radziła sobie najlepiej w tych kwestiach. Dlatego to wzajemne wspieranie się, było czymś istotnym w ich relacji, nawet jak przez jej większość to Nathaniel warczał na Pearl.
- A co ciebie powstrzymało przed powiedzeniem mu tego? - Spytał całkiem na poważnie, aczkolwiek domyślał się, że strach i chęć bycia tą drugą w głównej mierze determinowały działanie blondynki. - A powiedziałaś mu o tym kim byłaś kiedyś, czy wolicie nie rozmawiać o przeszłości? Wiesz, że on siedział? - Wyrzucił z siebie, bo skoro Campbell była tak mocno zaangażowana w związek z Ainsworthem to przyszedł czas na to, aby przestali sobie wzajemnie mydlić oczy i wyznali prawdę. Jedynie, że mieli zamiar tak całe życie bawić się jak gówniarze.
- Zastanawiam się, czy nie było to błędem - burknął niezadowolony, po czym ponownie zaciągnął się tytoniem. Gdyby z miejsca uciął rozmowę z Pearl, nie musiałaby teraz przepychać się z nią na słowa. A jednak pozwolił jej,a by powiedziała mu co chciała, a co więcej, jeszcze sam zaczął dopytywać i komentować szczegóły. - Nie mogłaś mi jej wytknąć, bo nie jest ona dla mnie problemem - westchnął z politowaniem. Nie wstydził się tego co czuł do Norwood. Zresztą wszyscy wiedzieli o tym jak istotna była w jego życiu, więc nawet nie miał czego udawać. - Nie przekonuje mnie ta maskarada - dopowiedział jednak, aby blondynka miała pewność. - Wcześniej bałaś się do nich przyznać - oznajmił, bo faktycznie na przestrzeni lat ta zimna suka, którą była Campbell, a może nadal i jest, ewoluowała i okazała odrobinę serca, którego się tak wypierała.
- A komu jak nie tobie? Od początku wyrażałaś wszem i wobec swoje niezadowolenie. Jako pierwsza kazałaś Divinie rozmawiać ze mną i Jasperem... A teraz przychodzisz tutaj z tym durnym pomysłem - fuknął, nie kryjąc już swojego niezadowolenia. Uznawał, że wszystko co byłoby potrzebne Divinie można załatwić bez takich dziwnych manewrów, ale faktycznie nie przewidział wszystkiego. - Nie chcę - przyznał, spuszczając nieco z tonu i odwracając spojrzenie do boku, bo nigdy nie czuł się dobrze podczas takich sytuacji. Ponownie zaciągnął się papierosem. - Przemyślę to jeszcze, porozmawiam z Jasperem i na pewno nie będziecie same we dwie... I na pewno nie będziesz prowadziła auta - rzucił, poniekąd przekonując samego siebie, że coś zmienić musi, ale też nie pozwalając na to, aby to Campbell w pełni dyktowała mu warunki.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Nie rozumiała w którym momencie zaczęła Nathaniela drażnić, nie tylko w kontekście dnia dzisiejszego, ale generalnie. Miała wrażenie, że coś między nimi się zmieniło, a przecież to ona miała większe prawo się na niego wkurwiał, po tym, jak zmusił ją do skrzywdzenia Jonathana, albo gdy pobił Jaspera. Nie była jego człowiekiem, nie była też pierwszą lepsza idiotką, może ich znajomość nie należała do najlepszego gatunku przyjaźni, ale zawsze wierzyła, że darzą siebie pewnym szacunkiem.
- Nie chcę wywierać na nim presji - wzruszyła ramionami, bo wcale nie miała parcia na nie bycie ta pierwszą. Po prostu nie chciała tracić tego, co już teraz mieli. - Wiem, że siedział... - mruknęła z przekąsem. Ostatecznie była dziennikarką śledczą, nie wytrzymalaby, gdyby nie miała dostępu do informacji, chociaż jednocześnie nie wiedziała, jak lichy był ten jej dostęp. - I nie, nie wie... nienawidzi prochów, nie wiem czy zauważyłeś - parsknęła z goryczą, kręcąc głową na boki. - Gdyby jeszcze te prochy były jedyną przeszkodą... co miałabym mu powiedzieć? Jako nastolatka tańczyłam na rurze, pierwszy raz miałam z jakimś chujem w kiblu w Shadow, byłam ćpunką, podpaliłam dom byłego, ale spoko luz, bi poszłam na odwyk i skończyłam studia! - rozłożyła ręce fo boku w teatralnym geście. - No kurwa tylko mnie kochaj! - zawołała z emfaza, by zaraz warknąć coś pod nosem i kopnąć jakiś niewidoczny kamyk. Gdyby Jasper znał jej przeszłość... wszystko by się pojebało i nie mogłaby mu nawet mieć tego za złe. Takie osoby, jak ona po prostu nie zasługiwały na miłość, dlatego tak bała się wchodzić z nim w związek. Bo wiedziała, że w końcu będzie cierpieć.
- To raczej sinusoida, a nie stała... przypominam, że gdy ciebie poznałam, pokazywałam aż za dużo uczuć... potem dopiero się zmieniłam, ale spoko, jak się sparzę, to znów mi przejdzie - wzruszyła ramionami, nie komentując jego wcześniejszych słów o miłości do Norwood, nawet jeśli te jej poniekąd zaimponowały. Może właśnie dlatego była cicho.
- Jak kazałam jej z wami rozmawiać? - tego fragmentu nie rozumiała, ale już przyjęła bardziej zdecydowaną postawę, splatając dłonie pod biustem. - Miałam ją za dzikuskę i nie lubiłam jej, owszem, ale poza obawami, że ściągniesz na nią niebezpieczeństwo, nigdy nie próbowałam stawać miedzy wami. Zasadniczo to tylko dzięki mnie możesz ją kochać, bo gdyby nie ściągnięcie Jonathana, miałbyś kolejny grób do odwiedzania - powiedziała zdecydowanie, patrząc mu w oczy, ale jednak... zelżała zaraz z tonu. Jej postawa też złagodniała, bo na tym polu wcale nie chciała wbijać mu szpilek. W końcu wiedziała, jak bardzo śmierć bliskiej osoby może zaboleć. - Więc jej tutaj nie zamykaj - zaproponowała cicho, robiąc krok w jego kierunku, ale potem skrzywiła się lekko. - A z Jasperem po cholerę masz rozmawiać? Nie traktuj mnie, jakbym nie była kompetentna, bo kiedyś o wiele bardziej na mnie polegałeś - autentycznie bolało to jej dumę, jakby odkąd była z Jasperem, stała się mniej istotna. - w budynku na pewno będziemy same we dwie, a ty będziesz udawal, że nie wiesz gdzie jesteśmy, bo na litość boska, ona ma się czuć bezpiecznie i swobodnie - warknęła, bo rozmawianie z mężczyznami o kobiecych sprawach, było jak tłumaczenie dziecku fizyki kwantowej. - A to z prowadzenie mogłeś sobie dsdowac... - dodała pod nosem, nie ukrywając niezadowolenia.

Nathaniel Hawthorne
ODPOWIEDZ