Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Jeśli Gabi przyjdzie kiedyś do głowy, żeby powiedzieć "to najlepszy dzień w moim życiu" to ktoś powinien ją pierdolnąć w łeb czymś ciężki, bo to właśnie TEN dzień był najlepszy. Delfiny w jej umyśle kompletnie się już rozmyły, jarała się jak małe dziecko, nie miała pojęcia, że z perspektywy obserwujących jej zmagania z samochodem wyglądało to tak, jakby straciła nad nim kontrolę. Z początku może tak było, ale dość szybka reakcja sprawiła, że skorzystała z okazji i ledwie unikając spotkania z barierką popisała się przed tłumem. Głupi to ma zawsze szczęście, albo to zwyczajnie była wiara we własne umiejętności, które były nikłe, ale pewność siebie uratowała jej dupę.
Była tak cholernie dumna z tego co zrobiła, że oczami wyobraźni widziała jak dostaje wielki złoty puchar wypełniony po brzegi gotówką. Widziała jak bierze w ręce wielkiego szampana, potrząsa nim i odkorkowuje oblewając wszystkich wkoło siebie, ale to co nastąpiło, było znacznie lepszym uczuciem niż to, co sobie zwizualizowała. Poczuła się jak gwiazda rocka! To znaczy... No nie mogła mieć pojęcia jak się czują takie osoby, mogła jedynie się domyślać, ale na porwanie przez tłum zareagowała dzikim śmiechem uciechy i piskiem. Czuła na sobie ręce dziesiątek ludzi, a jak wyleciała kilka razy w powietrze to normalnie miała wrażenie, że zaraz jebnie o ziemię, ale nic takiego się nie wydarzyło i dość szybko postawiono ją na ziemi, choć ciężko było jej ustać, tak miała miękkie nogi. Musiała przetrzeć zarumienioną twarz dłońmi, które dopiero teraz się rozluźniły i zaczęła rozglądać się za Gigi, która nie brała udziału w krótkich wyścigach, bo szykowała się na ten dłuższy, ze swoim autkiem. i zostawiła już Gabi samą sobie, wiedząc, że Angelo zaraz ją porwie pod swoje skrzydła. Widok zasłoniło jej dwóch wytatuowanych osiłków, którzy urodom nie grzeszyli. Było po nich widać, że są dziani, łańcuchy, sygnety, jeden z nich miał nawet złote zęby. Nie patrzyło im dobrze z oczu, próbowali Gabi skusić na imprezę z nimi, przechwalali się willą z basenem. Miała ochotę ich wyśmiać w twarz, ale oni nie sprawiali wrażenia zbyt przyjaznych i skorych do żartów więc grzecznie im odmówiła informując, że ma już inne plany i wtedy dostrzegła stojącego za nimi Angelo, z którym nawiązała kontakt wzrokowy. Z takimi typami trzeba krótko, gdyby Gigi tu była, to by im powiedziała do słuchu i kazała spierdalać, ale oczywiście Gabi musiała być grzeczna i uprzejma i słodko podziękowała za propozycję. Odetchnęła z ulgą widząc swojego czarnego rycerza.
Kolejna męska przepychanka? Testosteron unosił się w powietrzu, dało się go wyczuć każdym centymetrem skóry, powietrze zgęstniało, można było je kroić nożem. Napięcie rosło i rosło, chłopaki pokazali broń, a Gabi aż włosy stanęły dęba, bo to mogło skończyć się na każdy możliwy sposób. Przełknęła ślinę, cofając się o krok, ale zaraz przypomniała sobie słowa Marcello z dnia kolacji i spuściła powietrze z płuc. Wsparła ręce na biodrach, słysząc, że się obce chłopy chcą o nią założyć. Posłała mężczyźnie lodowate spojrzenie, kiedy na nią zerknął przez ramię, a Angelo tak pięknie ją wybronił! Choć oboje wiedzieli, jaka jest prawda, ona była jego, on był jej, należeli do siebie, choć mimo to byli wolni, ufając sobie bezgranicznie. Zaparło jej dech w piersi kiedy do niej podszedł i tak stanowczo, ale i delikatnie ujął jej podbródek, zapach skórzanej rękawiczki dotarł do jej wrażliwego noska i zdołała tylko pokiwać głową. Ludzie się na nich gapili a laski już wiedziały, że księżniczka dzisiejszego wieczoru, a w zasadzie nocy, została wybrana i nie mają już na co liczyć. Gabi posłusznie poszła do samochodu ukochanego, gdzie usiadła na siedzeniu pasażera, które już było dostosowane pod jej wymagania wygody i natychmiast zapięła pas. Trochę się dziewczyna zestresowała zajściem sprzed chwili. Musiała poczekać aż rejestracja uczestników się skończy, chwilę to zajęło i zdążyła się uspokoić w tym czasie.
- Nareszcie sami...- westchnęła kiedy Angelo wsiadł za kółko i mogła już odpuścić sobie stres.
- Poczekaj, co? Wkurwiony na co? Kara za co? Przecież wygrałam! I hej, gdzie moje pięć koła?- zażartowała i położyła swoją drobną dłoń na jego ręce, która znalazła się niebezpiecznie wysoko na jej udku. Wsunęła ją jeszcze wyżej i założyła nogę na nogę, tak, że miała teraz jego rękę w małym uścisku, ale wiedziała, że to nie potrwa długo, bo Angelo musi mieć obie ręce wolne, żeby bezpiecznie i komfortowo wszystkich rozgromić.
- Panie Denaro, nie wiem co pan robi z tą swoją ręką, ale mój chłopak nie będzie zadowolony. Może Pan go zna, Ares Kennedy się nazywa, taki przystojniak, biznesmen z Australii.- zaczęła się śmiać ze swojego uroczego żarciku i spojrzała na twarz Angelo, a w zasadzie na jego śmieszną maskę. Już nie mogła się doczekać aż chłop ją zdejmie i w końcu będą mogli się na siebie rzucić.
- Gotowa! Wiem, że ich rozniesiesz w pył, bo jesteś najlepszy!- obdarzyła go promiennym uśmiechem i wypuściła jego dłoń z między swoich ud, za to swoją drobną ułożyła na jego przyrodzeniu, zaciskając tam lekko palce.
- JEŚLI Pan wygra, Panie Denaro to nagroda, jaką Pan dostanie, będzie warta każdej sekundy tego wyścigu.- cały czas grała w jego grę, udawała, że go nie zna, że nie mają ze sobą nic wspólnego i że zdradza swojego australijskiego chłopaka z członkiem sycylijskiej mafii. To wydało się totalnie odklejone, ale w pewnym sensie ciekawe i podniecające! Zdradzać swojego faceta na legalu... ze swoim facetem. Jak tu się z nim nudzić? NIE DA SIĘ.
Laska z chorągiewką ustawiła się w odpowiednim miejscu, zerknęła na wyświetlacz swojego telefonu i dała znak, że auta mogą ruszać i wyścig właśnie się rozpoczął.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Post zawiera brutalne sceny
- Ja jestem twoją nagrodą. - Rzucił jakby to było oczywiste. - A wkurwiony za niebezpieczne ruchy, mówiłem ci coś. - Dodał srogo , lustrując ja wzrokiem Wyglądała cholernie seksownie w tym wydaniu. Sunął spojrzeniem za ich wplecionymi dłońmi. Nie mogła tego dostrzec, ale uśmiechnął się pod maską diabelsko. Nie miał czasu, ani głowy by myśleć o jej lekkomyślnych i ryzykownych działaniach. Czuł ciepło jej ud na dłoni, w spodniach drgnęła jego męskość. Ta sytuacja stała się jeszcze bardziej ekscytująca i podniecająca, gdy Gabi weszła w swoją rolę całkowicie
- Jestem lepszy niż on słonko. W dupie mam jego zadowolenie, dam je tobie. - Skoro chciała, dostała tajemniczego Angelo Denaro o niskim, zachrypniętym i lekko niebezpiecznym głosie. Nie przestawał patrzeć nastolatce w oczy.
- Wiem. - Przygazował na potwierdzenie swoich słów i wyprostował się w fotelu, czując drobną dłoń blondynki na kroczu. Wziął głęboki wdech, wyobrażając sobie, jak mu obciąga, gdy będzie wjeżdżał pierwszy na metę. To byłoby coś... skup się.
- Nie ma jeśli. - Rzucił stanowczo i spojrzał w końcu przed siebie, układając obie dłonie rajdowo, ciasno. Rękawiczki zaskrzypiały charakterystycznie, ocierając o skórzaną kierownicę, a z głośników poleciał utwór, który nadał sytuacji jeszcze większego napięcia Angelo poczuł charakterystyczny napływ adrenaliny, rozpoczynający się w piersi, rozchodzący przez brzuch i każdy mięsień, każdą komórkę w jego ciele. Mógłby przysiąc, że słyszał przecinającą powietrzę chorągiewkę, którą porwał wir stworzony przez samochody. Wszyscy ruszyli jednym tempem, rozpędzając swoje fury w najszybszym możliwym dla nich czasie. Angelo zredukował bieg, samochód zawył i rozpoczął wyprzedzanie pierwszych aut. Na równi z nim leciał Franek i dwóch szemranych typów, z którymi mieli konflikt. W lusterku zalśniło żółte autko kuzynki.
- Trzymaj się! - Wrzasnął, wykonując ryzykowny manewr na zakręcie. wszedł w niego nie bokiem, jak wszyscy, ale okręcił samochód o 360 stopni, przepływając wręcz pomiędzy dwoma rywalami. Przez chwilę złapał nawet kontakt wzrokowy z jednym z nich. Za zakrętem wysunął się na prowadzenie, a ich nozdrzy dopadł charakterystyczny zapach benzyny. Angelo załączył dodatkowy tryb, wystrzeliwując przed wszystkich. Po Palermo roznosił się ryk silników, odbijał chem po całym mieście, a oni jechali po pustej drodze wyciskając z bryk najwięcej jak się tylko dało. Kolejny zakręt Angelo zwolnił, bo przy tej prędkości nawet tym autem wylecieliby z trasy. Obraz rozmywał się, nie tylko z boku, ale i przodu. Redukcja, hamulec, luz, samochód wszedł bokiem, został doścignięty. Osiem samochodów siedziało mu na ogonie, w tym dwóch osiłków, Franek, Gia i jeszcze dwóch dobrze znanych im przeciwników, którzy od lat brali z nimi udział w wyścigach. Angelo zbytnio się na tym skupił i został prześcignięty przez Franka, który chyba użył nitro. Zły czas braciszku, zły.... Niebieski mclaren wysunął się na prowadzenie, a ten czarny i jego pomarańczowy kolega brali Angelo z dwóch stron.
- Kurwa... - Chyba domyślał się co kombinują. Próbował nie dać się zakleszczyć, niestety zrobili to. Podjechali z dwóch stron bardzo ciasno, niemal stykali się lusterkami.
- Jak powiem głowa między kolana... bez dyskusji! - Ostrzegł, wydając ukochanej jasne instrukcje. Spojrzał w lewo, spojrzał w prawo, próbując wyrwać się z tych kleszczy, minęła ich Gia.
- Tak też przegracie debile jebane... Co za skończeni idioci! - Kiedy to krzyknął obydwa samochody uderzyły w auto Angelo. Raz jeden, raz drugi.
- TERAZ! - Głośny huk, zniknęli, a auto wpadło w poślizg. Pękła szyba od strony kierowcy, rozsypując po wnętrzu drobno. Denaro robił wszystko, żeby uratować auto z dachowania, udało się w ostatniej chwili. Niestety uderzyli podczas wyciągania z poślizgu w czyjś samochód swoim dupskiem, który wpadł na barierkę i się na niej zwinął.
- KURWA! - Angelo odbił w ostatniej chwili. W jego oczach tlił się mord, gdy dał gaz do dechy, wyrównując trajektorię i ruszył przed siebie dziko, nie patrząc na przeszkody. Znów mijał samochody - jeden, drugi, trzeci, czwarty, minął Gię, którą ktoś też próbował wypchnąć z toru. Nie pomógł jej, myśląc tylko o jednym - zemście. Samochód wył, pęd powietrza rozbijał o jego przód, maska nie wytrzymała. Puścił zaczepy i odleciała, wpadając w samochód za nimi. Gia prawie oberwała i jej oprawca, ale w ostatniej chwili ktoś ich wyprzedził, dostając maską. Też się rozjebał. Angelo nie miał teraz w głowie myśleć o konsekwencjach tych wypadków, po prostu leciał przed siebie, zaciskając silnie dłonie na elementach samochodu, aż mu cierpły palce. Meta była coraz bliżej, a Bugatti wyciągał z siebie całą moc. Depnął na przekładkę, pyknęło pod stopą, samochód wyrwał się jeszcze mocniej w przód, wbijając swoich pasażerów w fotele silnie, dało się odczuć przeciążenie. W głośnikach rozbrzmiał kolejny przeszywający utwór.
- DAWAJ JEDŹ JEDŹ! - Na panel zapaliły się dwie czerwone kontrolki. Angelo wiedział, że mogą zaraz rozjebać silnik, ale nie przejmował się. Cisnął ile fabryka dała na zredukowanym biegu, wyciskając z auta ile się tylko dało, a może i więcej. Wyprzedził Franka, delikwenta w Lambo, który jak go tylko zauważył znów spróbował zaatakować Angelo. Dostali w tył auta.
-CO ZA KURWA! - Zamierzali tak się bawić cały wyścig? Uratował auto w ostatniej chwili, doganiając swojego ostatniego przeciwnika. Uderzył mu w bagażnik, ale mclaren ani ruszył. Próbował wziąć go z prawej, ale zajechał mu drogę. Jego koleżka siadł mu na dupie, jechali we trzech jeden za drugim, a meta była coraz bliżej i bliżej... Poczuł uderzenie, ten z tyłu znowu próbował. Tym samym on pchnął tego z przodu, ale nic to nie dało. Angelo dostrzegł w prawym lusterku, które zostało również mocno uszkodzone, że Franek próbuje ich wyprzedzić. Starszy z Denaro zrobił szybki ruch kierownicą w prawo, wyswobadzając z kleszczy przeciwników, tym samym zajeżdżając drogę bratu. W środku auta było głośniej niż przy silniku samolotu, ciśnienie zmieniało się przez wybita szybę, piszczało mu w uchu, nawet z masą na głowie. Nie obchodziło go to, ani psujący się samochód, ani wybite okno, pęd wiatru, nic. Nie spojrzał nawet, czy Gabi zatkała chociaż uszy... Miał jeden cel. Wyprzedzić tego dupka. Dostrzegł linie mety, mijali poustawiane z dwóch stron auta, ale obraz był zbyt rozmyty, by Angelo widział cokolwiek innego poza końcem trasy. Niestety Bugatti zaczęło odmawiać posłuszeństwa i przekroczył linię drugi, zaraz za wrogim mclarenem. Za nim wjechał prawie na równi Franek z żółtym Lambo, ale było ono szybsze o kilka centymetrów. Za nimi wjechała Gia i kolejne auta. Na metę dojechało osiemnaście aut, niektóre nietknięte zupełnie, niektóre lekko porysowane, a inne zmasakrowane, ale żadne nie aż tak, jak Bugatti Angelo. Nawet Francesco stracił lusterko i miał zarysowany cały bok. Angelo krzyknął, wyprzedził wygranego i wcisnął hamulec, obracając auto o 180 stopni, ustawiając je przodem do tamtego. Po lewej stanął jego kumpel, a po prawej auto Franka, który od razy wyleciał z samochodu, lecąc w stronę Angelo i Gabi.
- Uciekaj. Natychmiast. Franek ma cię stąd zabrać. - Angelo wydał Gabi instrukcje i spojrzał na nią morderczym spojrzeniem. - NATYCHMIAST! - Wyciągnął z kabury broń, przeładował ja i wysiadł z auta. Podczas, gdy Gabi próbowała złapać się z Frankiem, jeden z tych dwóch był szybszy. Ten, który wgrał. Złapał ją i wyciągnął w stronę Angelo spluwę. Ludzie przestali wiwatować, nastała cisza. Zawodnicy wychodzili z samochodów, ale nikt nie odważył się podejść bliżej. Denaro i ten drugi celowali do siebie ze spluw, a członkowi Nostry bardzo nie podobało się zachowanie wygranego.
- Dawaj hajs Denaro i spierdalamy z tą niunią się zabawić! - Po tych słowach pocałował Gabi za uchem, mówiąc jej coś, ale Angelo nie mógł dosłyszeć co.
- Jesteś kurwa głupi? - Franek też wycelował w niego broń. - Puść dziewczynę i spierdalaj, masz pięć sekund... - Franek wyglądał na bardzo zdeterminowanego. Angelo chwycił torbę ze stoma tysiącami i rozpiął ją, wyrzucając kasę w powietrzę. Rozleciała się po tłumie.
- Masz kurwa, twoja nagroda! - Angelo odrzucił pistolet na bok i zrobił trzy kroki w stronę nieznanego mężczyzny. - Zostaw to tchórzu i chodź tu. - Angelo rozłożył ręce na boki. Facet prychnął, rzucił pistolet, uwolnił Gabi i ruszył na Angelo. Tłum zaczął krzyczeć, wszyscy dopingowali Angelo. Ten zaś zajebał chłopkowi w mordę aż strzeliło mu pod palcami. Takiego ciosu się nie spodziewał, wylądował zakrwawiony na ziemi, chwytając za nos. Jednak wstał i ruszył na Angelo,który uniknął jednego ciosy, ale dostał z kolana w brzuch. Brzuch... Krzyknął z bólu i chwycił gościa w ciasny uchwyt, zakładając mu dźwignie. Zaczął go dusić,opadając z nim na podłogę. W ostatniej chwili gość się wyrwał, ale Angelo zareagował natychmiast, kopiąc go w brzuch. Plunął krwią. Angelo chwycił go za fraki, podniósł z podłogi i wymierzył jeszcze jeden silny cios. Totalnie go zamroczyło. Miał ochotę go zajebać. Nie za to, że wygrał, nie za to, że grał cholernie nieczysto,ale przede wszystkim za to, że dotykał JEGO Kwiatuszka i śmiał odzywać do niej i o niej w tak obrzydliwy sposób. Miał ochotę wyrwać mu język i wepchnąć w dupsko, a później go spalić.
- Dobra koniec tego! - Między nich wpadł koleżka jego przeciwnika i wysunął dłonie w stronę Angelo, zasłaniając ciałem kumpla. Uratował mu życie. Angelo miał mord w oczach, patrzył na niego chłodno, ale uspokoił oddech i wyprostował się, otrzepując marynarkę.
- Wypierdalać. - Rzucił do nich. Chłop zebrał kolegę z podłogi i chwila moment już ich nie było. Wszyscy krzyczeli imię Angelo, gwizdali, kilka lasek ruszyło w jego stronę, ale on powstrzymał je ręka. Podszedł do Gabi, którą obejrzał i chwycił za ramiona.
- No mała, nic ci nie jest? - Wiedział, że nie. Franek się nią zaopiekował, gdy ten się bił. - Widzisz, co z nami robisz. - Jeszcze raz zlustrował jej twarz i odwrócił się w stronę tłumu. No to dostali atrakcje...
Moje auto... Rzucił mu spojrzenie, było oszczędnie zniszczone. Nawet wyciekał jakiś płyn, chyba pękła w końcu chodnica.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
To prawda, był jej nagrodą dlatego nawet się nie kłóciła tylko uśmiechała się jak powalona, nie potrafiła się nie szczerzyć, tak bardzo była szczęśliwa. Minę przegranego zapamięta do końca życia, bo gdyby to ona przegrała... To by się dziewczyna załamała, obraziła i zdecydowanie przestałaby się dobrze bawić, a wieczór zostałby zmarnowany, a w zasadzie ciemna noc. To było takie zabawne bawić się w zdradę Aresa z groźnym panem z mafii, miała ubaw po pachy, ale na karę się nie zgodzi, choćby skały srały, bo nie zrobiła niczego złego, prócz dobrej zabawy.
Uczucie wbijania w fotel w trakcie ruszania z impetem było niesamowite, dlatego zaczęła się śmiać i wyrzuciła ręce w górę piszcząc i krzycząc z uciechy, kompletnie nieświadoma tego, co za chwilkę się wydarzy, ona była pewna, że zajadą na miejsce pierwsi w chwale i blasku reflektorów, a na mecie wysiądą z samochodu, Angelo porwie ją w ramiona, uniesie trochę swoją maskę i pocałuje ją namiętnie, zgarniając ją dla siebie niczym swoje trofeum.
- CIIIIIIIIŚNIIIIIIIIJ KRÓLU SZOSY! CIŚNIJ! PĘDZISZ! TAAAAAAAAAAK!- krzyczała z radości, oczy jej lśniły a skóra była lekko wilgotna od potu, bo krew krążyła w żyłach z zawrotną prędkością, niczym oni po tej pięknej i równiutkiej drodze. Uciecha nie trwała zbyt długo, wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko, Gabi czas reakcji i rejestracji poszczególnych wydarzeń był znacznie dłuższy niż można zakładać. Może inaczej — działała jak zwyczajny człowiek, a nie jak Angelo, wprawiony w boju i przyzwyczajony do szybkich zwrotów akcji. Zrobiło się gorąco, obleciał ją strach, próbowała zrozumieć co się dzieje, ale szło jej to opornie, nie ważyła się zadawać pytań, nawiązywać żadnej dyskusji, polegała tylko i wyłącznie na reakcjach Angelo i jego poleceniach, choć ona cała zesztywniała ze strachu, kiedy kazał jej się schylić, poczuła jakby silną rękę na karku, która złożyła ją na pół, ale żadnej ręki tam nie było, chyba że należała do samego boga. Posłusznie się skuliła wkładając głowę między nogi, to nie było przyjemne uczucie, do środka samochodu zaczęło wpadać powietrze z zewnątrz, świszczało, ciśnienie było przytłaczające, do tego stopnia, że zaczęło dzwonić jej w uszach, normalnie jakby ktoś otworzył kabinę samolotu na jakieś okropnie dużej wysokości.
Mimo sytuacji podbramkowej Gabi i tak wiedziała, że wyjdą z tego cało, choć samochód ostro oberwał. Była pewna umiejętności swojego Włocha, nie interesował jej Franek, Gigi, cała reszta uczestników, liczył się tylko Angelo i to, żeby dojechali na metę w jednym kawałku, już nieważne z jakim wynikiem. Wsadziła sobie palce w uszy i nie wyprostowała się już do samego końca wyścigu, modliła się jedynie w duchu, żeby wszyscy wyszli z tego żywi i nikt nie zginął.
I w końcu się zatrzymali, opony zapiszczały, samochodem szarpnęło a Gabi się wyprostowała, spojrzała na Angelo przerażona, nic nie rozumiała, aż miała flashbacki z Wietnamu. Właśnie w tym momencie postanowiła sobie, że jak tylko wrócą do Australii to zapisuje się na zajęcia z samoobrony, dodatkowo namówi Angelo, żeby nauczył ją cholera jasna strzelać, bo tak się nie da żyć. Nie chciała być bezbronna, zdana na łaskę albo niełaskę tego co się dzieje. Odpięła pas, miała lekki problem z otwarciem drzwi, nie chciały drgnąć jakby się zablokowały, ale w końcu się udało, wyleciała z samochodu jak z procy, szukając przestraszonym wzrokiem Franka. Zlokalizowała go bardzo szybko i obrała odpowiedni kierunek, mało się nie zabiła przez szpilki, jakie miała na nogach, już była niemal przy młodszym z braci, gdy czyjeś silne ręce złapały ją za ramię, potem poczuła jak męska dłoń oplata jej talię i wciska w twarde cielsko. To było obrzydliwe, ale Gabi była przerażona do tego stopnia, że nie mogła drgnąć. Poczuła usta obcego faceta tuż za swoim uchem, przeszły ją nieprzyjemne dreszcze, a już zwłaszcza po tym co usłyszała z jego ust. Skrzywiła się z obrzydzenia, nie odrywała wzroku od Angelo, od jego spluwy, serce waliło jej jak młotem, bała się, cholernie się bała, ale nie tak bardzo jak wtedy, gdy jechali z lotniska. Czy człowiek może się uodpornić na takie chore akcje? Jak widać, tak.
Nim koleś puścił Gabi ta zdążyła mu jeszcze mocno nadepnąć na stopę, kiedy już żaden nie celował w siebie z broni. Nadepnęła mu na stopę i sprzedała cios z łokcia między żebra, ale chłop pod wpływem adrenaliny chyba nawet tego nie poczuł. Gabi lekko się zachwiała, zatoczyła... Została odciągnięta przez kogoś na bok, mimo iż zaczęła się głupia wyrywać po to, żeby wleźć między tłukących się chłopców i ich rozdzielić. Idiotka, co ona sobie wyobrażała, że każe im przestać i oni grzecznie to zrobią?
W ramionach trzymała ją Gia, która nie pchała się do bitki, chociaż miała zatkniętą z tyłu w spodniach broń, ona jednak jest mądrą babeczką i nie pcha się na świecznik, nikt nie wie, że należy do tak znamienitej rodziny, bo przecież posługuje się zupełnie innym nazwiskiem.
- Zostaw, Gabi, uspokój się, wszystko będzie dobrze, Angelo i Franek sobie poradzą, zawsze dają radę, uspokój się kurwa, bo cię zwiążę i zaknebluje jeśli mnie do tego zmusisz!- musiała nastolatkę jakoś sprowadzić do parteru, bo ta tak bardzo się szamotała, że mało brakowało, a Gigi dostałaby z łokcia w twarz. Dobrze, że dopadł się do nich Franek, bo Gianna by sobie z Gabi nie poradziła. Oddała mu ją do trzymania w żelaznym uścisku, bo wiedziała, że od niego się nie wyrwie. Trochę to na blondynkę podziałało, ale patrzyła przerażona jak faceci się tłuką. Poczuła jak coś jej się skręca w żołądku na widok ciosu, jaki zarobił Angelo. Oczami wyobraźni widziała jak świeżutko zasklepione rany puszczają i mężczyzna znów się wykrwawia od środka.
- Nie, nie... nie... tylko nie w brzuch, kurwa, tylko nie w brzuch...- zaczęła mamrotać i się popłakała.
- Już mała, nie patrz, przytul się i nie patrz.
Gia zasłoniła jej ten przerażający widok, na niej on nie robił najmniejszego wrażenia, nawet ją to kręciło, zwłaszcza, ze kolesie byli niczego sobie i rozważała, czy by z jakimś do łóżka nie pójść, ot tak, bo brakowało jej emocji, odkąd Antonio zniknął jej z oczu. Dla Gabi te kilkadziesiąt sekund wydawało się wiecznością, słyszała odgłosy walki, ale nic nie widziała, było jej niedobrze.
Gia w końcu odeszła dwa kroki na bok, gdy było już po wszystkim, żeby Angelo miał do niej dobry dostęp. Odechciało jej się jakiejkolwiek imprezy, na dodatek nadal musiała udawać, że Angelo nie zna, a to było na ten moment dla niej za dużo.
- N... Nic, wszystko w porządku.- wymamrotała i wyszarpnęła się z uścisku Franka, który zelżał znacznie. Nie musiał jej już tak ściskać. Przyglądała się ukochanemu z przerażeniem, jakby szukając na jego ciele ran, oznak tego, że wykrwawia się do brzucha, ale wyglądał całkiem zdrowo. Gia pokręciła głową z politowaniem, ona byłaby w siódmym niebie jakby ktoś się o nią tak bił, jeszcze by dopingowała którąś ze stron, podjudzała do grubszych akcji a ten aniołeczek stał taki przestraszony i bezradny, że aż jej było szkoda nastolatki. Tłum zaczął gwizdać i wiwatować, a panowie, którzy wygrali kupę kasy szybko się zwinęli do swoich samochodów i odjechali z piskiem opon.
O nie... Samochód Angelo... Boże, biedny, jak on wygląda... Ale lepiej samochód niż my. Kupi sobie nowy, stać go. - westchnęła i roztarła sobie nerwowo nadgarstki, po czym uniosła rękę tuż za swoje ucho, żeby pozbyć się tego obrzydliwego uczucia, które cały czas czuła, po tym jak mężczyzna ją tam pocałował i szepnął coś, co chyba zapamięta do końca życia jako najbardziej obrzydliwe. Chciałaby teraz wylać na siebie litr benzyny i się podpalić, żeby przestać czuć na sobie jego ręce. Nic wielkiego się nie wydarzyło, a ona normalnie czuła się jakby została zgwałcona.
Tłum nie mógł się uspokoić. Gia kątem oka zauważyła, że jakiś koleś nagrywa filmik, na co zareagowała dość ostro, podchodząc do niego, wyrwała mu urządzenie z ręki, cisnęła o asfalt i rozgniotła butem.
- Wypierdalaj do domu, dla ciebie impreza się skończyła, żadnego nagrywania i żadnych zdjęć bez zgody jebany kutasie. WON!- ręką mężczyźnie wskazała kierunek, w którym ma się oddalić.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
Kolejna akcja na oczach Gabrielle Glass, czy to jej nowa rzeczywistość? Zapewne. Póki są we Włoszech, narażała się na oglądanie takich scen, będąc u boku Angelo, choć zapewne, gdy wrócą do jej ojczyzny, karuzela zatrzyma się, a na pewno zwolni. Angelo przyglądał się swojej lasce, szukając w jej twarzy więcej odpowiedzi i znalazł je. Drżący głos, lekko, ale wciąż nie do końca pewny, rozszerzony oczy i usta, przyspieszone bicie serca. Za każdym razem znosiła to wszystko jednak coraz lepiej, znikał szok, był po prostu strach, ale nie o siebie, a o niego. Nadal do końca do tego nie przywykł, ale sprawiało mu to jakąś dziwną, wewnętrzną radość. Pogłaskał ją po policzkach, chcąc coś powiedzieć, ale wtedy usłyszał za plecami wrzask kuzynki. Co za kretyn. Gość miał szczęście, że to ona go przyłapała, a nie on.
- Już dobrze mała, jedziemy się rozerwać. Chodź. - Chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę samochodu Franka, na który wepchał ją do brata na maskę. Ten wygłosił krótkie przemówienie, ogłaszając koniec imprezy, a zaproszonych poprosił o kierowanie się w miejsce spotkania. W międzyczasie Angelo podszedł do jednego ze swoich ludzi, temu, któremu powierzył wcześniej wygrane Ferrari w wyścigu. Zabrał od niego kluczyki i wręczył te od rozbitego Bugatti, nakazując mu posprzątać ten syf jak najszybciej. Wrócił do Gabi i Franka, pomagając nastolatce zejść z samochodu. Ludzie powoli zaczęli się rozjeżdżać, kilku z nich próbowało zaczepić Angelo, czy Franka, czy nawet Gabi, gdy szli do swoich aut. Jednak nie mieli ani ochoty, ani czasu na rozmowy, czy zdjęcia, odmawiali bardzo stanowczo, a Angelo jakby zakrywał i chronił Gabrielle, z która już po chwili jechał w stronę plaży. Zabolał go w aucie brzuch, ale nie dał tego po sobie poznać, bo nie było to zszyte miejsce, a inne, te, w które dostał, na szczęście z drugiej strony. Trochę się skrzywił, ale wciąż miał na ryju maskę, więc nie mogła tego dostrzec.
- A miało być tak spokojnie i kurwa jak zwykle. - Nie zapierdalał już tak, jak wcześniej. Jechali szybko, silnik ładnie ryczał, ale nie była to prędkość jaką osiągali na wyścigach, czy nawet na nie jadąc.
- Szkoda mi tego autka, miałem je od nowości, wygrywałem nim właściwie wszystkie wyścigi. - Westchnął i ułożył w końcu dłoń na dłoni ukochanej, ściskając ją ja jej udzie.
- Pomimo tych zjebanych akcji, mam nadzieję, że ci się podobało? - Posłał w jej stronę spojrzenie, próbując być tak spokojnym, jak tylko mógł, co było kurewsko trudne. Nie dość, że stracił samochód, przegrał zakład, to jeszcze napierdalał się z jakimś dziwnym typem, którego nie znał,a czuł, że powinien. Gotowało się w nim jak woda na parówki, najchętniej wróciłby tam i tego gościa zajebał. Za wszystko. Dla zasady. Dziwne, że tego nie zrobił... Cóż.
Skręcił. Po chwili dojeżdżali na plażę, która zapełniała się ludźmi. Głównie ich byłymi współorganizatorami, ziomkami, ex kochankami, ludźmi, którzy ich znali.
- Nie powinno tu być nikogo nieproszonego. Jak się rozejrzę i upewnię, że wszystko gra, będziemy mogli w końcu normalnie się zachowywać. - Rzucił, zajeżdżając na podjazd i machnął selekcjonerowi na wjeździe, że to on. Wyplątał z uścisku ich palce i wsunął doń między jej gorące uda, w samym kroku. - Nie mogę się doczekać aż im kurwa pokaże JAK bardzo do mnie należysz. - Nadal miał maskę, ale zapewne mogła usłyszeć ten uśmieszek w jego głosie. Zapakował i zgasił silnik.
- Mam prośbę. - Zerknął na nią. - Bądź... dzisiaj niegrzeczna. - Zupełnie inne słowa niż zazwyczaj. O dziwo, więc mogła się spodziewać, że i on coś kombinuje. Jednak nie teraz. Wysiedli z auta, Franek już tam był i czekał, witając się z ludźmi i rozmawiając z niektórymi wciąż z maską. Angelo chwycił Gabi za dłoń, znów prowadząc ją w ten sposób przez tłum na plaży. Był zbudowany bar, parkiet z desek, wszędzie stały auta dookoła, rozbrzmiewała dość głośna muzyka i już lał się alkohol.
- Ale mu spuściłeś wpierdol Angelo, Diabeł z Palermo wciąż w kondycji! - Nagle zagrodził im drogę Daro, facet,z którym Angelo niegdyś niemal przegrał, ale lubili się. Jeździł lata temu prawie na każdym wyścigu, ale dzisiaj w tym główny go zabrakło.
- Nie inaczej Daro, cześć! - Zbił z nim grabę. - Miło cię widzieć, czemu nie startowałeś? - Przyciągnął do siebie Gabi.
- A dużo się pozmieniało. Rodzina, te sprawy, już nie mam takich fur i nie będę ryzykował.
- Rozumiem... Hm Gabi, poznaj mojego dawnego świetnego rywala i przyjaciela Daro, Daro, za to to moja przyszła żona, Gabi. - Przestawił ich obie i wyszło to tak naturalnie. Nagle Franek krzyknął zza ich pleców, wołając go, więc zostawił ich na chwilę samych, idąc do brata. Dostał od niego informację, że wszyscy zaproszeni byli już na miejscu, ilość ludzi się zgadzała, teren był zabezpieczony, więc mogli w końcu zdjąć maski. Wrzucili je do swoich aut, a ta m Angelo zrzucił już marynarkę, muszkę, rozpiął koszulę z trzech guzików i poprawił włosy. Nie mgło obyć się od szybkiego strzału w nos białym proszkiem. W samych już spodniach i koszuli wrócił do gości, znajdując jak najprędzej swojego kwiatuszka. Franek już się darł, że jedziemy z imprezą, sypiąc kreskę jakieś laseczce. W tle leciał jakiś ostry rave, gdy Angelo dorwał w ramiona swoją własną i w końcu wpił w jej usta mocno, namiętnie, całując ją bez pamięci, rozpoczynając taniec ciałem i językiem, a jego dłoń znalazła się pod spodniami dziewczyny, na samiusieńkim pośladku, który ścisnął. Tego mu właśnie było trzeba, by w końcu wywalić z siebie stres i wkurwienie.
Cała ta bójka, przegrany wyścig i rozpierdolone auto poszło w pizdu, gdy ona była blisko.
No i impreza... kolejna, a zapowiadała się zajebiście.
Potrzebował alkoholu, może Gabi zgodzi się wlać go sobie po cyckach prosto do jego gardła?
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
To zawsze ją będzie męczyć, nigdy nie przestanie się martwić, niestety taka już jest i nawet gdy wrócą do Australii, tak czy siak będzie mieć z tyłu głowy, że zawsze może coś się odwalić. Ona na sto procent będzie się bała wypuszczać go samego z domu, w obawie przed tym, że już do niej nie wróci.
W zasadzie to nawet nie chciała o tym myśleć, wiedziała, że humor Angelo osłabnie, kiedy wrócą do... jej domu, bo jego jest tutaj, a skoro jego jest we Włoszech to teraz jej serduszko ma dwa domy, nie może być inaczej. Oboje teraz będą bardzo rozdarci, bo zostawią za sobą rodzinę, którą kochają i te wszystkie piękne miejsca... Za jednym Gabi tęsknić nie będzie: za byciem wiecznie grzeczną laleczką, która jest ozdobą swojego faceta, bo trzeba jej przyznać, że naprawdę się hamuje w wielu słowach i czynach, co poniekąd jest bardzo męczące i wymaga niesamowitej ilości energii i samozaparcia. Dobrze, że bywają momenty, kiedy może się kompletnie rozluźnić, a to kiedy są sami w sypialni, a to kiedy mogą się bawić wspólnie z Frankiem i totalnie odpuścić, śmiać się i robić głupoty, do których Gabi jest pierwszą chętną o każdej porze dnia i nocy.
Może i pozornie Gabi wyglądała na w miarę spokojną, ale w środku wszystko jej się trzęsło, dosłownie czuła się tak, jakby wnętrzności miała z galaretki, a dłonie Angelo, odziane w te cholerne skórzane rękawiczki, które spoczywały na jej policzkach, wcale nie pomagały. Zresztą nadal była roztrzęsiona po obrzydliwych słowach kolesia, który śmiał ją dotknąć, musnąć ustami za uchem. Nawet na samą myśl o tym przechodziły ją nieprzyjemne dreszcze.
Nie protestowała przed tym, żeby za nim pójść, ale tego, że posadzi ją na masce samochodu Franka w ogóle się nie spodziewała. Dobrze, że miała spodnie na tyłku, bo mogłaby sobie w przeciwnym razie oparzyć tyłek, bo maska była bardzo ciepła, silnik jeszcze nie zdążył wystygnąć. Minęła zaledwie minutka lub dwie, a Angelo już pomagał jej zleźć z tego auta, objął ją ramieniem i poprowadził do pięknego, niebieskiego żuczka, do którego wsiedli i za chwilkę już jechali na miejsce imprezy. Gabi wyglądała tak jakby jeszcze trochę była w szoku, ale teraz, kiedy już byli sami... Odetchnęła z ulgą i mogła się wyżalić.
- Z tobą nigdy nie może być spokojnie. Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? Bardzo cię boli ten brzuch?- zapytała, patrząc na niego z troską i lękiem, jakby czytała w jego myślach, albo raczej z mowy jego ciała, bo widziała, jaki jest napięty, jak ręce mu zesztywniały w łokciach a skórzane rękawiczki zatrzeszczały na kierownicy.
Jej też było szkoda tego samochodu, ale chyba bardziej przez to, jak bardzo Angelo był do niego przywiązany. Ona już chłopów troszkę zna, zwłaszcza że jej najlepszy przyjaciel, z którym teraz nie miała żadnego kontaktu, bo się od niej odciął, miał swoje autko, o które dbał lepiej niż o swoją dziewczynę. Joe gadał do swojego samochodu, polerował go godzinami... Gabi nie raz i nie dwa siedziała z nim w garażu podając mu jakieś narzędzia, śrubki, szmatki i środki do pielęgnacji. Ech, to były takie beztroskie czasy! Zdarzało jej się tęsknić za przyjaciółmi, którzy jej powiedzieli "albo on, albo my, bo nie chcemy patrzeć znów na twoje cierpienie, kiedy cię zrani".
- Może jakoś uda się je wyklepać...- powiedziała spokojnie, choć w taki sposób starając się go jakoś pocieszyć. Posłała mężczyźnie spojrzenie pełne żalu, bo autentycznie czuła przez skórę, że jest mu zwyczajnie przykro, a może nawet gdzieś tam łezka w oku się kręci, choć nie tym na zewnątrz ciała, a gdzieś w środku.
Pogładziła kciukiem jego kciuk, ukryty pod rękawiczką, kiedy ich dłonie się ze sobą splotły, niby niewielki gest, ale choć tak chciała mu dodać otuchy, bezgłośnie powiedzieć, że poradzi sobie z tą niewyobrażalną stratą, zwyczajnie rozumiała co czuł, choć był to "tylko" samochód.
- Oczywiście, że mi się podobało! Jak mogłoby się nie podobać, skoro wygrałam z jakimś typem? No kurde, Angelo! Nie dostałeś w głowę, tylko w brzuch, tak dla przypomnienia.- wyszczerzyła się uroczo, nie mogła się powstrzymać przed tą małą złośliwością, jak to ona. W sumie to podróż na miejsce imprezy trwała może ze trzy minuty i dość szybko znaleźli się na parkingu, z którego do plaży było nie więcej niż pięć metrów. Gabi w oddali widziała światła, latarenki, zbierających się ludzi, którzy wysypywali się z samochodów, które parkowały obok nich. Kolejna upojna noc dzikich tańców, strumieni alkoholu i białych kryształów, choć Gabi po weselu dość długo do siebie dochodziła i dziś postanowiła nie brać niczego, bo bała się, że się uzależni, bo za bardzo jej się to podobało.
Z tego zamyślenia wyrwała ją dłoń ukochanego wciskając się między uda, a jego palce przez kilka sekund znajdowały się na najczulszym miejscu ciała blondynki. Aż przestała oddychać! Źrenice się rozszerzyły, podobnie jak uda, które do tej pory lekko ściskała. Musiała odchylić głowę nieco do tyłu, żeby móc swobodnie zajrzeć w dziurki na oczy w masce Angelo. Widziała dwa, czarne, błyszczące żuczki mrugające do niej wesoło spod tej maski.
- Możemy odpuścić sobie imprezę i odjechać stąd, znaleźć jakieś ciche, ustronne miejsce i całą noc pieprzyć się na masce twojego wygranego samochodu...- uśmiechnęła się rozbawiona i na samą myśl, że faktycznie mogłoby się tak wydarzyć aż przygryzła wargę, czują jak zalewa ją fala ekscytacji. Angelo wiedział, jak ją podejść, jak odpędzić wszystkie smutki, złość, stres, wszystko odchodziło w niepamięć, kiedy tylko jej dotykał, nieważne gdzie, ważne jak, a dotykać potrafił jak nikt inny na świecie.
Jak to miała być dziś niegrzeczna? Jej zgrabny nosek wyczuwał tu drugie dno, jakby spodziewała się, że to jakaś podpucha i byciem niegrzeczną ma sobie zasłużyć na srogą karę. Zmrużyła groźnie oczy, przyglądała się Angelo badawczo, ale przez tę cholerną maskę nie mogła przecież niczego wyczytać.
- Okej... To będę bardzo niegrzeczna, nie spełniając twojej prośby i będę aniołkiem. Nie wypiję ani kropli alkoholu, nie wezmę żadnego cukierka ani nawet jednego kryształu.- znów nie mogła się powstrzymać. Ona czasami lubi być małym złośliwym chochlikiem i robić ludziom na złość, ale teraz akurat żartowała i się zgrywała, Pytanie tylko, czy Gabi wśród całkowicie obcych ludzi będzie umieć pozbyć się wszelkich hamulców i stać się najbardziej niegrzeczną wersją siebie, na jaką było ją stać? Wysiadła z mężczyzną i ruszyli na plażę, mijając po drodze Franka, którego Gabi "nieumyślnie" trąciła ramieniem, przy okazji rzucając mu wyzwanie spojrzeniem, pod tytułem: i co mi zrobisz? Jestem tu z Angelo Denaro, możesz mi naskoczyć.
Lubiła się z Frankiem droczyć, to mega zabawny i pozytywny człowiek i tak jak przy Angelo — trudno się z nim nudzić, nadają przecież z Gabi na identycznych falach jeśli chodzi o poziom rozwoju intelektualnego.
Dobrze, że droga do miejsca imprezy została wyłożona drewnianymi kaflami, bo w przeciwnym razie maszerowanie po piasku w szpilkach byłoby dość zabawne. Alkohol już się lał strumieniami, Gia jako pierwsza wskoczyła na parkiet i się bawiła całkiem sama, z butelką tequili w ręku, nie patrząc na to czy ktoś do niej dołączył, czy nie, w dupie miała wszystko i wszystkich, chciała się schlać, naćpać, puścić z kimś i tyle w temacie. Zaczepił ich wysoki, całkiem przystojny Włoch, miał ciemną karnację, przenikliwe niebieskie oczy, kilka drobnych blizn na policzkach. Wzrostem dorównywał Angelo, ale był zdecydowanie bardziej napakowany, jakby brał regularnie sterydy. Taki włoski Pudzian! Gabi przysłuchiwała się tej krótkiej wymianie zdań, ale tego, że nazwał ją swoją przyszłą żoną się nie spodziewała.
Haaaalooo.... nadal nie mam pierścionka na palcu!- pomyślała z rozbawieniem i pokręciła lekko głową z niedowierzaniem. No skoro przedstawił ją w ten a nie inny sposób, to już na serio musiał o niej myśleć poważnie, co ją trochę przeraziło, a zarazem fascynowało nieziemsko!
- Cześć Daro, miło mi cię poznać. Gabi w przyszłości Denaro wita cię na tej cudownej imprezie.- rzuciła równie naturalnie i ze śmiechem. Uścisnęła mężczyźnie wielkie łapsko, zostali na chwilkę sami, więc zamieniła z mężczyzną dwa słowa. Ten oczywiście dziwił się niezmiernie, że jakiejś lasce w końcu udało się usidlić Angelo i też zapytał ją o sekret jak tego dokonała. Odpowiedziała mu dokładnie tak samo jak Marcello, że to czary. Na więcej wymiany zdań nie było czasu, bo poczuła jak silna ręka odwraca ją w drugą stronę, później przesuwa się na jej plecy, mocno wciska w muskularne ciało i... Ujrzała tę twarz, którą chce oglądać już zawsze.
Nareszcie ma swojego ukochanego w pełnej okazałości, najpiękniejszego, najcudowniejszego na świecie Angelo. Mogłaby utonąć w jego oczach, ale w ustach jeszcze bardziej, bo zatraciła się w tym pocałunku bez pamięci, nawet nie protestowała przed tak jawnym i publicznym obmacywaniem jej tyłka, bo w normalnych okolicznościach pewnie palnęłaby coś, że ludzie patrzą, że jej głupio i tak dalej, typowo po Gabrysiowemu.
Teraz... Jakby mogła to zgwałciłaby Angelo tu i teraz nie patrząc na nic, dokładnie w taki sposób się całowali, jakby tym pocałunkiem się pieprzyli, ale bez pieprzenia. Aż dziewczę zamruczało w usta ukochanego, ale musiała się w końcu odsunąć, żeby zaczerpnąć tlenu.
- Nareszcie...- oczy jej lśniły, ona była pijaną tą miłością i wszystkimi emocjami. Złapała Angelo za rękę i pociągnęła w stronę baru, gdzie dostali takie drinki, jakie chcieli, Gabi się nie czaiła, poprosiła o butelkę jakiegoś mocnego alkoholu, pociągnęła prosto z gwinta, przyciągnęła Angelo do siebie za koszulę i wpiła się w jego wargi, dzieląc się z nim tym alkoholem. Skoro miała być niegrzeczna...
Dwa razy jej powtarzać nie trzeba! Impreza zaczęła się rozkręcać, ludzie zaczęli do nich podchodzić, zagadywać, przedstawić się Gabi, ale dziwnie laski trzymały się od niej z daleka, co było dla niej bardzo dziwne. Skoro one się trzymały na dystans to ona go zmniejszyła i zostawiła Angelo na chwilę z facetami, zaciągnęła laski na parkiet, gdzie Gia nadal sama się bawiła. Nie mogło tak być. Gdy już panny zobaczyły, że Gabi nie jest skończoną pizdą impreza nabrała tępa, ludzie zaczęli dołączać na parkiet, alkohol się lał, kryształ sypał, muza była coraz bardziej intensywna. Gabi tańczyła z Gigi i innymi laskami, jakby się na tym parkiecie ze sobą wszystkie kochały. Proszę Gabi jednak potrafiła być seksi jak chciała! Naoglądała się różnych filmów to teraz z wiedzy korzystała. Nawet udało jej się zatańczyć na barze przez chwilę, dopóki prawie się nie zjebała i musiała wrócić na parkiet. Nawiązała kontakt wzrokowy z Angelo i palcem zachęciła go do tego, żeby do niej podszedł, kusiła go kocimi ruchami, wiła się niczym wąż, aż wreszcie się przy niej znalazł, a ona potraktowała go niczym rurkę do tańca, patrząc na niego z uwielbieniem. Kompletnie zatraciła się w muzyce no i alkhol zrobił też swoje. Nawet nie zauważyła kiedy dołączył do nich Franek, który najpierw tańczyłz jakąś obcą laską, potem z Gigi, a na koniec dołączył do Angelo i Gabi robiąc z dziewczyny słodką kanapeczkę. Była jak taka marmolada truskawkowa. Pozwoliła na to, bo odcięła myślenie, dała wodzić po sobie rękami mężczyzn, ocierała się o nich, pozwoliła Angelo na pocałunki na swojej szyi, które zaraz zmieniły się na Frankowe, nawet nie wiedziała kiedy. Zrobiło się gorąco, atmosfera między nimi stała się niemożliwie nie do zniesienia, dlatego Gabi się wymiksowała z kanapki pod pozorem pójścia po kolejnego drinka, zostawiajac oniemiałych chłopaków na parkiecie, a obległy ich inne laski. Cóż, Gabi nie dotarła do baru bo... Dość mocno podpita zaczęłą rozpinać sobie spodnie, lekko się zataczała. Spodnie opadły jej do kostek, przez co wyjebała się na piasek i zaczęła się śmiać. Wypątała się ze spodni i szpilek, została na ten moment w czarnych stringach i topie.
- GIA CHODŹ! IDZIEMY POPŁYWAĆ!- zawołała do... przyjaciółki, bo w sumie tak ją mogła nazywać. Gigi dwa razy nie trzeba było namawiać, jeszcze na parkiecie zdjęłą buty i spodnie oraz koszulkę, zostają tylko w gaciach i pobiegła za Gabi, która mocnowała się ze swoim topem. Inne laski i w sumie chłopy też, poszli za ich śladem i wszyscy zaczęli się rozbierać, żeby popędzić do wody za Gabi, która w końcu oswobodziła się z topu i została w samej bieliźnie. Pomachała do Angelo i Franka, zaczęła się śmiać i puściła biegiem do wody, gdzie teraz połowa ludzi z imprezy wesoło się pluskała, włącznie z prowodyrką.
- Angelo! Franek! Chodźcie do nas! Woda jest super ciepła!- zawołała nastolatka ze śmiechem. Ktoś zaczął ją chlapać wodą, na co zaczęła piszczeć i nie pozostała dłużna tej osobie, to oczywiście była Gigi z jakąś nową koleżanką, która dość ostro ją obłapiała, ale ona chciała się od niej opędzić ale z babami szło jej gorzej niżz facetami, bo kolesiowi przywali z liścia, ale lasce już nie do końca. Pisków i śmiechów nie było końca, aż wreszcie Gabi skończyła się energia, poczyła się okropnie zmęczona, senna wręcz i dla niej to był koniec imprezy po jakichś trzech godzinach, musiała się ewakuować z wody i klapnęła z tyłkiem na piasek, a potem się na niego walnęła całym ciałem i wgapiła się w niebo, a oczęta same zaczęły się jej zamykać. To było bardzo dużo emocji, alkohol czasami działa na nią usypiająco, zwłaszcze kiedy jest zmęczona.
- Ooo... gwiazdy... Ciekawe która nosi moje imię. ANGEEEEEEEELOOOOOO! KUPIŁEŚ MI W KOŃCU TĄ GWIAZDĘ?!- wydarła się po pijacku, całkowicie zdzierając sobie gardło. I tyle by było z Gabrysiowego funkcjonowania, bo odpłynęła, zwyczajnie ją ścięło. Chwila na regenerację, pół godzinki, może godzinka i będzie jak nowonarodzona. Oby... Bo w domu czekała na nią przecież niespodzianka... Kolejna.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
-Nie trafił w ranę. - Uspokoił ją - Nie boli. - Coś czuł, oczywiście, że trochę bolało, ale przecież nie będzie się jej skarżyć, po co? Nic mu nie było, ta bójka była dla niego poziomem przedszkolnym. Kwestie samochodu przemilczał, jedynie rzucając ciche "hm" w odpowiedzi. Może się wyklepie, może nie, nie chciał teraz o tym myśleć, bo czekały ich ciekawsze rzeczy. Uśmiechnął się. Dlatego właśnie ona skradła jego serce. To była odpowiedź dla wszystkich tych ludzi, którzy pytają ją, ja to zrobiła. Nie była jedną z tych lasek, które "zakazują" czegoś mężczyźnie, nie odbierała mu wolności, ani zabawy, wręcz bawiła się z nim, nawet niebezpiecznie. Dziś mogło skończyć się różnie, a ona wciąż się cieszyła. Z wygranego wyścigu, z czego był kurewsko dumny, z tego, jaką przeżywała przy nim kolejną przygodę. Nie miała ograniczonego umysłu jak większość, wręcz przeciwnie. Po prostu żyli razem i cieszyli się życiem, to było mu właśnie potrzebne. Ktoś taki jak ona oddany, wierny, dobry, wesoły i szalony. Zawsze myślał, że napędza go toksynka, szukał trudnych kobiet, lubił tą adrenalinę i wściekłość, którą przy nich miał, ale to nie było tym, czego potrzebował.
Spojrzał na nią. Ona dawała mu wszystko czego potrzebował. Dlatego i on spróbuje dać jej to samo.
- To brzmi zajebiście. -Przyznał, galopując oczami wyobraźni w stronę tej sceny- Ale mam dzisiaj coś lepszego w zanadrzu. - Rzucił tajemniczo, jeszcze gdy siedzieli w aucie. Doskonale wiedział, jak ją rozpalić, jak sprawić, by myślała teraz tylko o nim i tym, co chciał z nią zrobić. Wzbudzić ekscytacje, zbudować emocje. Emocje i więcej emocji, tego obydwoje potrzebowali.
- Wtedy nie będzie niespodzianki. - Rzucił, jakby od niechcenia, jak gdyby w cale mu nie zależało, żeby odebrała dzisiaj swoją nagrodę za, dla odmiany, bycie niegrzeczną. Jego głos był taki obojętny, bo wiedział, że tak, czy siak dojdzie do tego,do czego dojść ma. Głównie dlatego, co było powiedziane wyżej - Angelo też chce spełniać jej wszelkie marzenia, zachcianki, perwersje, jeśli się pojawią. Ale... to później.
Najpierw impreza.
W głowie ciągle gdzieś tam chodziły mu słowa Gabi, "Przyszła Pani Denaro", czy to się stanie? Dla niego to było jasne potwierdzenie, że tego chciała, dlaczego miałby mieć opory przed oświadczeniem się jej? Jak tak o tym pomyślał, to mógłby to zrobić nawet teraz, a może to tylko kreseczki w jego głowie skrystalizowały mu już mózg? Przecież miał jej dać jeszcze trochę wolności, pozwolić robić wszystko, czego zapragnie, dać jej cały świat i doprowadzić do momentu, w którym powie "zrobiłam już wszystko, ruszajmy z produkcją bąbelków Angelo!"
Teraz zatraćmy się w swoich pocałunkach. Zatracali, jakby nie widzieli się tydzień. Ich więzi ostatnimi czasy coraz bardziej się zacieśniały, uzależniali się od siebie, chcieli więcej i więcej... Kurwa, przepadł.
Alkohol lał się litrami, ale do jego ust wlewał z ust Kwiatuszka, tak słodko łącząc z jej śliną. Zrobił też to o czym myślał, w pewnym momencie chwytając Gabi za talię i schylił pod jej piersi, każąc jej nalewać. Przypomniały mu się stare czasy, znowu, z tą różnicą, że dzisiaj nie było stada kobiet, a tylko jedna. I robiła z nim wszystko to, co inne, a nawet więcej.
Franek miał dzisiaj się oszczędzać, jeśli mieli zrealizować swój plan. Starszy braci kątem oka widział, że ten młodszy w cale nie przesadza z alkoholem i dobrze. Dołączył nawet do nich jak tańczyli, Angelo z przodu, a Franek z tyłu Gabi. Koks wszedł mocno, bracia Denaro nie przejmowali się kompletnie ludźmi w okół, tańcząc z Gabi tak, jakby należała do obydwu. Ocierali się o nią, łapali za talię, nogi, tyłek, całowali szyję, a Angelo jeszcze jej usta. Nie protestowała, dała ponieść się imprezie i muzyce, to był istny obłęd. Chcieli nawet zamienić się miejscem, ale wtedy Gabi się wyślizgnęła i zniknęła. Spojrzeli po sobie pytająco, ale żaden nie potrafił powiedzieć co się właśnie odjebało.
Odpowiedź przyszła dość szybko. Bracia Denaro usłyszeli krzyk, więcej krzyków, piski, chlapanie wody i już wszystko stało się jasne - Gabi nie była grzeczną dziewczynką i rozkręcała imprezę. Angelo zaśmiał się i stanął na brzegu ramię w ramię z bratem, przyglądając imprezie. Nie dołączył, ani on, ani Franek. Z jednego powodu, który wyjaśni się już niebawem. Angelo pomachał do Gabi, pokazał jej kciuka i wrócił z Frankiem do reszty gości, których też zabawa w wodzie nie przekonała. Udało się pogadać z dawno niewidzianymi starymi dobrymi przyjaciółmi, posypało się więcej koksu, trochę alkoholu, ale niezbyt wiele. Czas mijał i mijał, aż w końcu Angelo odwrócił się przez ramię, by złapać kontakt wzrokowy z Gabi, ale nie było jej już w wodzie. Zaczął nerwowo szukać jej wzrokiem, oczywiście od razu myśląc, że może się utopiła, albo ktoś ją jednak przyciął i porwał... Zostawił wszystkich za sobą, wyjebał gdzieś po drodze szklankę z whisky i ruszył pędem w stronę wody, ale nigdzie jej nie było. Rozejrzał się lewo prawo, wszyscy doskonale się bawili. Już miał złapać kogoś pierwszego z brzegu i się wydrzeć gdzie jest kurwa jego Kwiatuszek, ale wtedy jak na zawołanie ona zawołała jego. Usłyszał jej głos, ale bardzo bardzo cicho, przedzierający się przez muzykę. Rozejrzał się prawo lewo, lewo prawo i wtedy ją zobaczył. Leżała kawałek dalej na piasku. Zamknął oczy i wziął głęboki wdech i wydech, bo gdyby podszedł do niej teraz to by ją rozjebał. Dołączył do niego Franek, poczuł jego dłoń na ramieniu.
- Co jest? - Zagaił go, nie bardzo wiedząc skąd nagle w Angelo panika i wściekłość, czemu tak nagle gdzieś pobiegł, a teraz stoi tu i próbuje uspokoić. Angelo jednak nie odpowiedział, kiwnął ręką w stronę ciała Gabi, które leżało bezwiednie na piasku kawałek od nich. Franek się zaśmiał.
- Zajebała zgona?
- Nie wkurwiaj mnie, zawijamy ją.
- Młodszy z Denaro kiwnął głową i poszedł rozproszyć gości, żeby nikt nie widział jak Angelo wynosi zalaną w trupa (jak sądzili przez to, że spała), Gabrielle Glass. Dziewczyna chyba trochę za bardzo wzięła sobie jego słowa do serca, aby być niegrzeczną dziewczynką. Pokręcił głową, podnosząc ją z piasku, coś mamrotała przez sen, ale nie do końca rozumiał co. Wyniósł ją z imprezy i zawiózł do domu, razem z bratem. Cóż, mieli idealną okazję...
[...]
Spoiler
Zaniósł ją do apartamentu, nadal spała, jak ona tak potrafiła? Nieważne. Położył ją na kanapę i rozebrał siebie, a później zaczął ją. Zaczął.. kończył, patrząc na to, ile miała na sobie. Całował jej ciało, próbując wybudzić ze snu, jej płaski brzuszek i soczyste udo. Ściągnął majteczki powoli. Była słona od wody i wszędzie sypał się z niej piasek.
- Dzień dobry śpiąca królewno. - Wymruczał, gdy w końcu zaczęła się budzić. Pomógł jej wstać, nadal była lekko nieprzytomna, ale prowadził ją pod prysznic. Chłodna, lekko orzeźwiająca woda spłynęła na nich, kiedy Angelo Denaro przytulił do siebie pijaną i lekko wciąż zaspaną Gabi. Głaskał jej ciało dłońmi, zmywając z niej piasek i sól, jej włosy zwilżał delikatnie, masował skórę głowy, którą pocałował. Był zadziwiająco delikatny, jak nie on. obchodził się z nią lekko i uważnie, jakby była jajkiem. Całował policzki, nos, usta, szyję, całował jej piersi, schodząc przed nią na kolana, brzuch, topiąc się chwilę w lecącej po niej wodzie, ale nie przerywał. Rozchylił lekko jej uda, wślizgnął językiem w jej pyszczą cipkę, ale tylko lekko i krótko, wychodząc z niej zaczepiając jeszcze jej guziczek koniuszkiem języka. Wracał tą samą droga, którą przyszedł, dźwigając się na kolana w pieszczotach, rozpalając nastoletnie ciało niewinnymi gestami i bliskością. Gdy stanął na równe nogi, chwycił policzki Gabi i wpił w jej usta namiętnie, długo, przywierając do niej ciałem. Mogła poczuć twardniejącego kutasa pomiędzy swoimi udami, którym przesunął się zaczepnie po jej cipce. Nagle odsunął się od dziewczyny i nalał sobie na dłoń trochę mydła, nie przestając patrzeć jej w oczy, na których zaczął myć swoje ciało, dokładnie. Mogła obserwować jak przesuwa silnymi dłońmi po każdym napiętym mięśniu, po sprężystym kutasie, po biodrach, które tak kochała. Uniósł brew, ale jego twarz była surowa. Przesunął po mokrych włosach dłonią i minął ją w tym prysznicu taka rozpaloną, a gdy ją mijał, zatrzymał na chwilę ramię w ramię, sunąc dłonią po jej pośladku
- Ubierz się ładnie, później z tobą skończę. - Warknął, przesuwając dwoma palcami między jej pośladkami i zniknął. Chwycił za ręcznik i tyle go było widać.
W apartamencie stał jedynie jeden z ochroniarzy Angelo. W dłoni trzymał kopertę i czarny,satynowy materiał. Krótki. Kiedy tylko nastolatka wyszła do salonu, ten wyciągnął w jej stronę kopertę. Angelo nie było, zniknął, zostawiając za sobą jedynie kilka wilgotnych śladów stóp.
W kopercie znajdował się krótki liścik:
"Victor zaprowadzi cię do mnie i mojej niespodzianki.
Pozwól mu zawiązać sobie oczy, niech cię do nas doprowadzi.
A.
P.s. W szafce w pierwszej szufladzie leży prezent ode mnie,
byłoby mi bardzo miło, gdybyś go włożyła i znów pozwoliła
cieszyć moje oczy podwójnie."

W pierwszej szufladzie w szalce Gabi leżało małe pudełeczko, a w nim wibrujący korek analny z czerwonym diamentem na zakończeniu. Był nieco większy i dłuższy niż ten, który Gabi włożyła sobie kilka dni temu. Sterowany był zdalnie, nie posiadał nawet żadnego guzika. Gabi mogła pomyśleć, że Angelo chciał po prostu, by znów to zrobiła. Jak na weselu. Że to tylko zwykły, niewinny koreczek.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Zaciekawił ją! Strasznie! Zaczęła intensywnie myśleć, co to może być za niespodzianka, nawet w trakcie imprezy raz na jakiś czas próbowała z Angelo coś wyciągnąć, ale ten udawał, że nie słyszy, albo faktycznie nie słyszał. Później już całkowicie zapomniała o bożym świecie tak dużo alkoholu w siebie wlała. Skoro miała się bawić i całkowicie odpuścić bycie grzeczną, to tak właśnie zrobiła! Niepopchnięta ku temu przez Angelo pewnie wypiłaby ze dwa drinki, może trzy i bawiła się kulturalnie bez przeginania w żadną stronę, a tak? Skoro Król pozwala to księżniczka korzysta! Nie, żeby i bez jego zgody nie potrafiła się tak bawić, ale przynajmniej nie mógł mieć do niej pretensji, że za dużo wypiła, że zbyt wyzywająco tańczy albo robi totalne głupoty tak jak z tym wskoczeniem do wody i pluskaniem się wesoło z obcymi ludźmi.
W zasadzie to... Gabi jeszcze nigdy aż tak mocno się nie spiła, żeby zaliczyć zgona, owszem słaniała się na nogach, bełkotała, gadała głupoty, ale nigdy nie urwał jej się film tak jak to miało miejsce teraz. Nie miała świadomości, że Angelo w panice szuka jej po plaży, że martwi się o to czy przypadkiem się nie utopiła, ona zwyczajnie zaczęła chrapać jak stary dziad. Nawet przekręciła się na brzuch przez sen i zaczęła układać tak, jakby leżała sobie w wygodnym łóżku, a nie na zatłoczonej plaży. Nie wiedziała co się z nią dzieje, nie miała świadomości, że została porwana w ramiona Angelo, wsadzona do samochodu i zawieziona do rezydencji. Coś cały czas bełkotała, wierciła się, nabierała energii na dalsze imprezowanie. Nawet nie poczuła, że jej ciało dotyka skórzanej kanapy w ich apartamencie i że ze skóry osypuje się poprzyklejany do niej drobny piasek. Dla niej ta impreza była... Zdecydowanie bardziej "gruba" niż samo wesele, ale to tylko przez to, że zezgonowała.
Spoiler
Droga do domu chwilę im zajęła i to pozwoliło dziewczynie na powolny powrót do świadomości, mózg odpoczął od nadmiaru emocji i tego, że wykończyła go alkoholem. Czuła na sobie gorące ręce Angelo, jego usta błądziły po miękkiej skórze, a ciałko samo reagowało gęsią skórką, przyspieszonym oddechem, jakby już wyuczone pewnych zachowań. Otworzyła zaspane oczęta, w których też czuła piasek, ale nie był to ten z plaży, tylko taki jak czuje się zaraz po przebudzeniu. Usłyszała jego głos i uśmiechnęła się. Lubiła gdy nazwał ją królewną albo księżniczką, bo teraz poniekąd nią była! Trochę pokręconą i nie w tej bajce co trzeba, ale jednak miało się to wiele do prawdy!
- Dzień dobry Panie Denaro...- ziewnęła cicho, miała zamiar zamknąć oczy dalej i przyciągnąć Angelo do siebie, wtulić się w niego i spać, ale dotarło do niej, że nie są już na plaży, co ją trochę rozbudziło, nie na tyle mocno by być kompletnie przytomną, ale jednak mózg zaczął działać.
- Czekaj... Ale jak my się tu znaleźliśmy? Czemu jesteśmy w domu, a nie na plaży? Zasnęłam? Serio? Ja pierniczę...- aż usiadła i palnęła się ręką w czoło. Dała się pociągnąć do łazienki. Przy każdym kroku czuła jak piasek chrzęści jej między pośladkami, słyszała jak się z niej osypuje w trakcie drogi. Przez myśl przeszło jej nawet, że pływała w morzu nago, ale nie... No pamiętała wszystko, co się działo, aż tak źle z nią nie było! To nie tak, że zalała się w trupa, tylko emocje, które opadły poskutkowały sennością.
- Nie masz pojęcia jak ja cię mocno kocham...- wymamrotała pijacko, kiedy ją tak przytulał i wodził spokojnie dłońmi po jej ciałku. Nie pozostawała mu dłużna, przecież kochała go dotykać, znała na pamięć każdy najmniejszy tatuaż, każdą wypukłość. Uwielbiała takie czułości, ale na nich się nie skończyło, bo postanowił ją rozpalić do czerwoności i sen całkowicie odszedł w niepamięć. Rozbudziła się maksymalnie, czerpiąc z tego co jej ofiarował tyle przyjemności ile tylko się dało, egoistycznie, zapominając kompletnie o tym, że i jemu coś się od niej należy. Wzdychała cichutko, momentalnie zrobiła się mokra, tylko on tak na nią działał, wystarczył buziak za uszkiem, przesunięcie nosem po szyi a ona już była gotowa do działania. Angelo wiedział co robi biorąc sobie za laseczkę gówniarę, bo te to są wiecznie napalone przez szalejące w nich hormony.
Woda płynęła a ona drżała z przyjemności i pragnienia, miała ochotę paść przed nim na kolana i obsypać jego uda pocałunkami, uda, pięknie wyrzeźbiony brzuch, by na finał przyssać się do jego męskości, ale drań przestał, nawet pocałunek pozostawił po sobie niedosyt i tęsknotę, co skwitowała morderczym spojrzeniem. Znów się nią bawił, rozpalał i nie dał tego, czego potrzebowała, co obiecał każdym swoim uchem.
- Dlaczego?- zapytała niczym obrażona księżniczka, zaplatając ręce na klatce piersiowej, brakowało tylko tupnięcia nóżką i odwrócenia się do Angelo plecami, ale nie była w stanie oderwać od niego wzroku, zwłaszcza od cudownych bioder, które chyba mogła w pełni uznać za swój niewyobrażalnie wielki fetysz, jeśli już jakieś miała mieć to właśnie fascynację przepięknym V, które w sumie było drogowskazem do ulubionej zabawki, czyli penisa.
- Co? Nie. Nie idź, gdzie ty się wybierasz!- zaprotestowała, nawet chciała złapać go za rękę, ale się jej wyślizgnął i tyle go widziała. Ależ była zła, że znów ją rozpalił do czerwoności i tak paskudnie zostawił. Aż warknęła ze złości i uderzyła piąstką w szklane drzwi prysznica z tej frustracji.
- Ała- jęknęła i rozmasowała rękę. Skończyła się myć pospiesznie i wyszła spod prysznica naburmuszona.

Przesiedziała w łazience dobre piętnaście minut, musiała się wytrzeć, wysuszyć włosy i taka otulona ręcznikiem wyszła do sypialni, gdzie czekał na nią ochroniarz, którego jeszcze nie widziała. Uniosła lekko brew ku górze, mężczyzna nawet na nią nie patrzył, na złotej tacce leżała ozdobna koperta, zabezpieczona z tyłu woskiem z rodową pieczęcią rodziny Denaro. Był to dokładnie ten sam monogram, który widniał na chusteczkach i talerzach w trakcie pierwszej kolacji, jaką przyszło im zjeść z najważniejszymi członkami rodziny. Drżącymi rękami sięgnęła po kopertę, przełamała lak i przeczytała krótką notatkę. Poczuła się dość mocno zaintrygowana, ale i zdezorientowana. Mało brakowało a spadłby jej ręcznik, bo zapomniała go trzymać, ale ochroniarz wydawał się być kompletnie ślepy na jej wdzięki. Westchnęła cicho i podeszła do szuflady skąd wyciągnęła pudełeczko.
- Tyś chyba ocipiał Angelo...- wymamrotała widząc co było tym prezentem. Zachichotała cicho i pokręciła głową z niedowierzaniem. To wydawało jej się teraz takie perwersyjne i nieodpowiednie! Zupełnie inne aniżeli zrobione z własnej woli. Szaleństwo! Musiała cofnąć się do łazienki, żeby zaaplikować prezencik, i gdy się tam znalazł... Angelo pewnie dostał powiadomienie w aplikacji, że jest on na miejscu. Nie było to nazbyt komfortowe, musiała się przyzwyczaić. Wróciła do sypialni po Sukienkę i buty. Nie wiedziała czego może się spodziewać, nie miała pojęcia jak powinna się ubrać, co będzie tą niespodzianką. Na zewnątrz zaczęło już świtać, ptaki budziły się ze snu, zaczęło pachnieć rozwijającymi się kwiatami pomarańczy. Wyszła całkiem gotowa, bez jakiegoś przesadnego makijażu. Delikatnie spryskała się perfumami, żeby nie przytłaczać, ale jednak ładnie pachnieć. Nie dała sobie zawiązać oczu, sama to zrobiła, mocno i tak na serio, że nic nie widziała.
- Jeśli prowadzisz mnie na egzekucję, bo moja bajka właśnie dobiega końca, to przysięgam, że zmartwychwstanę i cię zamorduję, albo będę cię straszyć jako duch.- oświadczyła dobitnie, żeby Victor zrozumiał każde jej słowo. Ten tylko się zaśmiał, w sumie to sam nie wiedział, na co i po co prowadzi dziewczynę, miał ją tylko podstawić pod drzwi, zapukać i odejść i tak też zrobił. Nie zadawał pytań, tu lepiej było tego nie robić, bo można dowiedzieć się tego, czego nie chce się wiedzieć. Zaprowadził Gabrielle na dół, postawił przed drzwiami, zapukał charakterystycznym, wskazanym kodem składającym się z serii uderzeń i odszedł, mówiąc Gabi, że ma spokojnie zaczekać.
- Noooo.... Szybciej, bo nie wytrzymam! Co to za niespodzianka!- była już zniecierpliwiona, zirytowana wręcz. Nadal byli w domu, więc to raczej nie będzie nowy samochód, helikopter, odrzutowiec, ani egzekucja, bo te wykonuje się z reguły na zewnątrz, żeby nie poplamić dywanów i nie zniszczyć murów kulami.

Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
18+
Spoiler
W dużym, czarnym pokoju, obitym czerwonym jedwabiem, gdzieniegdzie wyćwiekowanym czarnymi zagłówkami, poduszkami, stali bracia Denaro. Przygotowywali wszystko na wizytę gościa, tym razem jednego i bardzo wyjątkowego. Niegdyś w tym pomieszczeniu odbywały się czy to orgie, czy prywatne spotkania, czasami sam na sam, czasami ich dwóch, z jedną kochanką, czasem z kilkoma, a czasem, cóż, było wielu mężczyzn i kobiet. Dzisiejszy dzień był inny, wyjątkowy. Franek przygotował wszystko już wcześniej, nakazał pościelenie miękkiego, wielkiego łoża, które wisiało w powietrzu, podczepione do sufitu. Przygotowanie pokoju, wysprzątanie go, przyrządów, wszelkich zabawek, w końcu bardzo rzadko zaglądali tu odkąd wyprowadzili na różne kontynenty.
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? - Franek nie był co do tego taki przekonany. Może dlatego, że Gabi dość jasno dawała mu do zrozumienia, że nie jest nim zainteresowana w żaden sposób.
- Ona dużo w sobie skrywa, przez dłuższy czas miałem problem żeby wyciągnąć z niej co lubi, a czego nie. Gabi wiele rzeczy chce, albo nie wie, że chce spróbować, ale się boi, bo wmawiano jej, że seks jet zły. - Franek roześmiał się na słowa brata. Stał całkowicie nag, wykąpany i gotowy na przygody. - Ale myślę, że to jej się spodoba. - Dodał Angelo, ciągnąc za łańcuchy od mebla, który chciał wykorzystać, by sprawdzić, czy dobrze trzymają. - Śniła o tym.- Przypomniał bratu. - Więc dziś spełnimy jej sny. - Uśmiechnął się i podszedł do brata, zatrzymując na wysokości jego ramienia, które poklepał. - Często gada o twoim kutasie i gdybyś nie był moim bratem, to bym ci go ujebał, a tak? Niech go sobie spróbuje. - Spojrzeli po sobie rozbawieni. Wieź między Francesco, a Angelo była bardzo specyficzna i bardzo rzadko zrozumiała, ale oni się rozumieli i sobie bezgranicznie ufali. Dlatego Angelo stwierdził, że to dobry pomysł.
Powiadomienie. Wyciągnął z kieszeni telefon.
- Zaraz tu będzie. Słuchaj. Jeśli poprosi cię o coś więcej, niż ustaliliśmy, nie będę zły. Dzisiaj Gabi jest nasza. Ten ostatni raz. - Uniósł ramię w górę, wyciągając pół zgiętą dłoń.
- Ten ostatni raz. - Francesco zbił z bratem grabę i poklepali się po plecach. Wciągnęli jeszcze po kreseczce i przygasili światła, zajmując swoje stanowiska.
******************************************************************************************
Drzwi otworzyły się, ale nikt się nie odezwał. Męska dłoń ścisnęła drobne palce nastolatki, lekko ją wciągając za nią do pomieszczenia. Nikt się nie odzywał, panował spokój, a ciszę w pomieszczeniu przerywała cicha muzyka. Mężczyzna wciąż prowadził gościa powoli i ostrożnie wgłąb pokoju, drzwi zamknęły się. Silna dłoń chwyciła drobny nadgarstek, mężczyzna pachniał jak Angelo, miał taki sam uścisk, to przecież on podnosił teraz dłoń Gabrielle Glass. Odgłos niespokojnie poruszającego się łańcucha zaszczycił uszy nastolatki, gdy zimny metal zakleszczał się dookoła jej nadgarstka, a później drugi. Ciasno. Chwycił ją za biodra i podsadził, a miękkie pośladki napotkały równie miękką poduszkę siedzenia, na które upadła. Mężczyzna pchnął ja znów, to ławeczka, miękka, pikowana poduszeczkami ławeczka, a nie krzesło, jak mogła pomyśleć wcześniej, a jej plecy teraz ją napotkały. Miała uniesione nadgarstki w górę, które razem z jej ciałem poleciały w dół, nagle zatrzymując jakby na blokadzie, by być na tej samej wysokości, co jej ciało, zwisały po obu stronach jej głowy. Wciąż miała zasłonięte oczy, nie mogła widzieć, jak Angelo przesuwa palcami po jej udzie, bardzo, bardzo delikatnie dotykając jej skórę. Sunął po niej subtelnie, a później jego doń wślizgnęła się pod prawe kolano nastolatki. Uniósł jej nogę, wyprostował i mogła poczuć na kostce zimny metal, taki, jak na nadgarstkach. Zatrzasnął go z brzękiem, a później na drugiej nodze. Pociągnął za jakiś łańcuch tak, że jej nogi rozszerzyły się, bardzo szeroko. Dziewczyna zabujała się niespokojnie na seks huśtawce, a łańcuchy groźnie się o siebie obijały, wydając charakterystyczny dźwięk. Angelo upewnił się, że wszystko jest dobrze ponapinane, wyregulował wskości, w międzyczasie sunąc po odkrytych skrawkach ciała Gabi dłonią. Po jej ręku, po szyi, za uchem, po czole, po wardze. Zaczął składać pocałunki, na szyi, za uchem, po rękach, na dłoni. Nagle zniknął. Poza muzyką i łańcuchami nie było słychać nic. Zatyczka w tyłku Gabi zaczęła drgać, a mężczyzny dotyk znów pojawił na jej udach, które ujął dość silnie, sunąc nimi w górę,pomagając sukience zsunąć jeszcze bardziej. W końcu ukazała majteczki. Chwycił za nie i delikatnie odsunął na bok, a wibrator w tyłu zaczynał pulsować. W różnym tempie i natężeniu. Palec Angelo wylądował na łechtaczce dziewczyny, pieszcząc go delikatnie,tak, jak lubiła najbardziej. Druga dłoń wędrowała po miękkim udzie, góra dół, a palec wykonywał coraz śmielsze pieszczoty. Kolejne wibracje, lecz te były głośniejsze, nie pochodziły z wnętrza nastolatki, a palec Angelo przestał nagle pieścić mokrą już cipkę nastolatki. Zamiast niego, na jej wejściu mogla poczuć kolejny wibrator Wsunął się w nią powoli, delikatnie, wysunął, a gdy wszedł tam ponownie, zrobił to z impetem. Chodziły na różnej częstotliwości, pieszcząc Gabi w dwóch dziurkach intensywniej i mniej, wolniej i szybciej. Ten w tyłku poruszył się, ruszony przez Angelo, a później ten w cipce. Bawił się z nią, jakby brał ją na dwa baty, lekko bawiąc zabawkami, które pieściły młodą kobietę intensywnie. Obserwował jej ciało, nachylił się i zaczął zabawę językiem, drażniąc z jej guziczkiem powoli, pewnie koszmarnie za lekko. I mocniej. Operował wibratorami i językiem tak, by wpłynęła do krainy rozkoszy, by mogła dojść, cudownie i silnie, tylko na to czekał. Bawił się z nią tak długo, aż to nastało. Jednak nie wyciągnął z niej zabaweczek, nie, a jedynie obroty się zwolniły.
- A więc tak to wygląda. - Rozbrzmiał głos Angelo gdzieś z boku, nieco z daleka.
- Pokaż jej kogo wołała. - Wtedy materiał z oczu Gabi ześlizgnął się. Mogła dostrzec stojącego nad nią nagiego Francesco. Na szyi miał złoty łańcuch, a na nadgarstku zegarek. Kilka sygnetów na palcach mignęło w nikłym świetle, do którego musiała się teraz przyzwyczaić. Nie padało jednak z sufitu, do którego była teraz przywieszona, a z ledów, które oświetlały pomieszczenie, nadając mu czerwonego koloru. Francesco nie uśmiechnął się jak zwykle, a chłodno spojrzał na nią przelotem i wrócił na swoje "stanowisko", przechodząc wzdłuż jej ciała, które pieścił dłonią po drodze. To był on, przez cały ten czas, to nie był Angelo, a jego świetnie wyszkolony młodszy brat.
- W czerwieni ci do twarzy. - Rzucił zimno i stanął znów pomiędzy jej nogami, a w jej kroczu wciąż delikatnie wibrowały urządzenia. Franek przesunął po nich dłonią, by je dopchnąć, palcem znów pieszcząc jej łechtaczkę.
- Bądź grzeczną dziewczynką, to będziemy dla ciebie delikatni. - Znów rozbrzmiał głos Angelo, równie chłodny co i jego brata. Dobiegał z prawej strony Gabi. Siedział tam, na czarnym, obitym fotelu, zaciągając papierosem. Obserwował całe show z tego pieprzonego fotela, a to, co się działo w jego rozporku, wypychało wręcz boleśnie jego kutasa w rozporku. Robiło mu się gorąc, gdy patrzył na zabawiającego się Francesco z Gabi, jak patrzył na jej ciało, jakby reagowało właśnie na niego, a nie na jego brata. Patrzył, jak słodko wygina się w agonii ekstazy, która przechodziła ją za każdym razem, gdy pieprzył ją swoim potworem. Oczy błyszczały mu mrokiem,paliły się w nich piekielne płomienie, zaschło w gardle, miał ochotę dołączyć, ale nie, musiał być silny, musiał czekać. Mięśnie napinały się, a on na tym fotelu płonął z podniecenia, najchętniej by sobie zwalił, nie, to później, jeszcze musiał wytrzymać. Było tak cholernie ciężko. Miał wrażenie, że obserwuje jakiś film, z Gabi, z jego Gabi i widział siebie, jak jej to robi, ale z osoby trzeciej. To widowisko było najpiękniejszym, jakie w życiu uświadczył. To chore, pomyślał. Ale jakie zajebiste, o kurwa. Chwycił powietrze w płuca, które paliły jak jego męskość. Doszła, tak słodko, a on poruszył się niespokojnie. Koniec... Koniec męczarni, słodkich, cudownych tortur. Wypuścił głośno powietrze z płuc, nim pierwszy raz się odezwał, a teraz już mógł w końcu do nich dołączyć. Zorientował się, że boleśnie wbijał palce w fotel, by móc kontrolować samego siebie.
Wypuścił dym i pociągnął z butelki alkohol, rozkoszując nim. Mlasnął głośno zadowolony, pociągnął kolejnego bucha i w końcu wstał, gasząc peta. Leniwym krokiem szedł w stronę blondynki, uwięzionej a huśtawce w taki piękny sposób. W końcu mógł przyjrzeć jej się z góry. Zdjął z ramion marynarkę i odrzucił gdzieś na bok.
- Doprawdy seksownie wyglądasz w tej sukience. Już nie mogę się doczekać, aż cię w niej zerżniemy. - Mówiąc o wsunął palce pod jej dekolt i tam odnalazł sutka, którym się zabawił, patrząc za swoim ruchem. Wyciągnął go spod materiału i oblizał wargi do środka. Przeniósł spojrzenie na Gabi i jął jej brodę, mocno za nią ciągnąc, by otworzyła buzię.
- Szeroko kochanie, bądź grzeczna. - Kiedy to powiedział, Francesco znów zaczął językiem pieścić jej łechtaczkę, a Angelo wziął do ust Whisky, wlewając je do otwartej buzi Gabi ostrożnie. Dla niej mogło tak się nie wydawać, bo wlał trunku całkiem sporo, lecz na koniec złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
- Śniłaś o braciach Denaro, a dzisiaj masz ich na jawie. - Szepnął po chwili na jej ucho, które polizał. - To bardzo niebezpieczna prośba, ale modły zostały wysłuchane. Dziękuj Bogu, czy raczej ... Diabłu. - Zachrypł jej do ucha i odstawił butelkę z alkoholem na najbliższą szafkę.
Czas na zabawę.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Spoiler
Odebrała sobie zmysł wzroku, zasłaniając oczy tym czarnym jedwabiem. Zrobiła to z własnej, nieprzymuszonej woli, bo ufała Angelo bezgranicznie, choć może to było właśnie błędem? Nie. Ufanie osobie, którą się kocha nie jest niczym złym, a przecież miała dostać jakąś niespodziankę, na którą mega się napaliła, bo przecież mieli kontynuować swoje zabawy spod prysznica. Tak bardzo ją rozpalił i porzucił, że nie wiedziała, czy jeszcze chce z nim dziś uprawiać seks, ale uznała, że karanie kogokolwiek brakiem zbliżenia jest w chuj manipulacyjnym gównem, które odbiera całą radość z późniejszych stosunków, że nie byłaby w stanie mu tego zrobić.
Stała w tym korytarzu kilkanaście sekund, przebierała nogami, bo nie mogła się doczekać. Spodziewała się wszystkiego, od pokoju wypchanego po brzegi jedzeniem, przez jakiegoś słodkiego zwierzaka, po rakietę kosmiczną.
Drgnęła niespokojnie kiedy drzwi otworzyły się przed jej nosem, poczuła na skórze podmuch powietrza spowodowany ruchem drewnianej barykady. Różnica temperatury na korytarzu i w pokoju była dość mocno wyczuwalna. Pokój był znacznie chłodniejszy niż korytarz. Klimatyzacja? Prawdopodobnie tak, ale ciężko było to zweryfikować. Poczuła na swojej dłoni czyjś dotyk i już wiedziała, już była pewna, że to Angelo. Uknuł coś niecnego sądząc po muzyce i Gabi aż zachichotała na samą myśl o tym, co zaraz będzie się działo. Chciał ją wziąć "na ślepo"? Proszę bardzo! Dzięki temu wszystkie inne zmysły stają się bardziej wyczulone, już nawet ten niewinny dotyk na dłoni palił ją żywym ogniem.
- Angelo, co się dzieje? Co robisz? Gdzie mnie prowadzisz? Nie wygłupiaj się, mogę już zdjąć opaskę?- zaczęła paplać po swojemu jak zawsze. Nadal była podpita i w bardzo dobrym nastroju, mimo porzucenia pod prysznicem. Odgłos jej szpilek rozchodził się po pomieszczeniu, ale nie było tu echa, dźwięk topił się w miękkich materiałach i ilości akcesoriów i gadżetów. Szła ufnie, choć "rozglądała się" po pomieszczeniu, starając się choćby słuchem wyłapać czymże może być ta niespodzianka. Widać było jak bardzo jest podekscytowana, jak mocno spina mięśnie ramion i karku, jak każdy basowy dźwięk muzyki dosłownie czuje gdzieś w dole brzucha. Oddech przyspieszył, serce biło szybciej a w głowie pędziło milion myśli.
Dźwięk łańcucha nieco ją zmroził, więc spróbowała oswobodzić nadgarstek z uścisku Angelo, jak oczywiście mniemała. To nie był zbyt przyjemny dźwięk. No tak... Miała rację! Weźmie ją powiesi za nadgarstki przy suficie, poderżnie gardło i będzie wykrwawiać się jak prosiak. Zdecydowanie za dużo podcastów kryminalnych słuchała, nic dziwnego, że ma takie chore myśli.
- Co to było? To łańcuchy? Angelo ja się boję... Co ty chcesz zrobić?- chłodny metal oplótł jej nadgarstek, później drugi, a pośladki klapnęły na coś miękkiego i bardzo przyjemnego. Kontrast! Chłód łańcuchów z miękkością pod tyłeczkiem, to było jak solidny kubeł wody wylany na ciało, normalnie jakby w tej chwili całkowicie wytrzeźwiała.
- O rany!- pisnęła kiedy błędnik poinformował jej mózg o gwałtownej zmianie pozycji, wiec zaczęła się śmiać wesoło, bawił się z nią w kompletnej ciszy, było słychać tylko pobrzękiwania łańcuchów i muzykę oraz miękkie kroki. Dotyk na skórze wręcz palił, powodował gęsią skórkę i cichy chichot oraz próbę ucieczki od tego dotyku, bo Gabi ma straszliwe łaskotki, ale bardzo starała się opanować, żeby nie psuć gęstniejącej atmosfery. A więc ją krępował, odbierał możliwość użycia rąk, nóg... To tak jakby zabierał jej możliwość dotykania go, z czego nie do końca była zadowolona, bo lubiła go dotykać, całować, drapać, gryźć i dawać z siebie tyle ile on dawał od siebie. To było bardzo dziwne uczucie być tak pozbawioną możliwości ruchu, a teraz jeszcze została tak bezczelnie na niego rozwarta w pełnym rozkroku.
- Angelo, ty oszalałeś do reszty...- znów krótki śmiech. Chciała sięgnąć ręką do twarzy, żeby zdjąć opaskę, ale nie mogła, nie dała rady dosięgnąć do oczu. Zaczęła się zabawa, uwielbiała te drobne pocałunki w jego wykonaniu, a zwłaszcza szalała kiedy padały na szyi i tuż za uchem, wtedy zaczęła cicho wzdychać i mruczeć niczym pieszczony kociak.
- Co.... nie... czemu przestałeś? Angelo, znowu mi to robisz? To jest okrutne... To jak dać dziecku lizaka i mu go zabrać...- jęknęła kiedy pocałunki zostały zakończone, ona na tej huśtawce szalała, wzdychała cicho pojękiwała, a on zniknął! Nie na długo co prawda, ale jednak. Musiała dać upust swojej złości i frustracji, nawet szarpnęła rekami i nogami, żeby jakoś się oswobodzić, ale to sprawiło, że łańcuchy zacisnęły się mocniej, jednakże nie powodując odcięcia dopływu krwi. Trwało to kilka sekund, dopóki nie poczuła wibracji w swoim seksi zadeczku, aż się zapowietrzyła i przestała na chwilę oddychać. To było tak niespodziewane jak śnieg na święta w Australii. Nie spodziewałaby się, że analna zabawa może przynieść tyle przyjemności, ale wibracje rozchodziły się wszędzie, na uda, cipkę, dół brzucha.
- O boże... co ty...- jęknęła w tym zaskoczeniu. Dziwnie się czuła, że nie może na niego patrzeć a on patrzy na nią, taką bezbronną i nie mogącą zrobić kompletnie niczego! Ciało zaczęły przechodzić dreszcze, odchyliła mocno głowę do tyłu eksponując smukłą szyję, jej włosy miękko opadały jasną kaskadą w dół a ona nie mogła opanować już dłużej swoich jęków. Zabawki... Zachciało mu się zabawek, jakby on sam jej nie wystarczał! Wystarczał w zupełności! Gabi jak to Gabi - overthinking wszystkiego i w każdym czasie. Przeszło jej przez myśl, że znudził się już nią samą i już na tym etapie związku potrzebuje podnoszenia temperatury w łóżku, jakby ta opadła na poziom -20 stopni, a jej przecież wydawało się, że jest gorąco jak w piekle.
Była mokra... Nie to mało powiedziane, to był istny wodospad, te pieszczoty obezwładniały, odbierały te natrętne myśli, wiła się, jęczała, zawstydzona swoimi reakcjami na jakieś tam wibrujące zabaweczki a nie ukochanego, twardego kutasa przyszłego męża. Wyginała ciałko w łuk odklejając plecy od leżanki, szarpała rękami i nogami, próbując się jakoś oswobodzić, ale nic to nie dało, bo orgazm miała tak silny, że zobaczyła gwiazdy przed zasłoniętymi oczami, to było tak intensywne, że aż można by nawet rzecz, że bolesne. Oddech nastolatki był płytki, urywany a spod opaski po policzkach sunęły dwie samotne łzy rozkoszy. Doszła z imieniem ukochanego na swoich ponętnych, rozchylonych i rozpalonych ustach.
Wibratory nie przestały jej pobudzać, mimo iż Gabi dość solidnie zalała podłogę pod sobą.
Ledwie żyła, ale to było takie umieranie w zadowoleniu, nawet słów jej zabrakło, żeby powiedzieć cokolwiek, poprosić o zdjęcie opaski, o uwolnienie z uwięzi. Wtedy do jej uszu dobiegł głos Angelo, jakby gdzieś z oddali. Nic nie rozumiała, przecież przed sekundą był obok niej, zaczęła szukać źródła dźwięku przekręcając głowę to w jedną, to w drugą stronę i wtedy opaska opadła, oczy musiały przyzwyczaić się do półmroku, do ledowych świateł, dopiero teraz dostrzegła twarz Franka, jego nagi tors, prężącą się męskość, która we wzwodzie była jeszcze większa niż w spoczynku. Momentalnie jej źrenice rozszerzyły się niewyobrażalnie, poczuła napływającą falę zażenowania i wstydu, która zalała ją bezlitośnie. Chwilę temu krzyczała imię ukochanego będąc pieszczoną przez innego, nie krępowała się w swoich ruchach, słowach, jękach a teraz... Zalała się rumieńcem i było widać na jej twarzy przestrach, ale nie mogła się skupić, bo oba wibratory nadal się w niej znajdowały. Była zwyczajnie w szoku.
Skamieniała gapiąc się na Franka oniemiała kompletnie, gdzie się podział jego zawadiacki uśmiech, błyszczące rozbawieniem oczy i ten luz, którym zawsze ją obdarzał. Przełknęła głośno ślinę, przetwarzała informacje, choć było to w cholerę ciężkie biorąc pod uwagę jak gigantyczne podniecenie znów poczuła. Te wszystkie dni spędzone w ich towarzystwie nie mogły się skończyć inaczej, oczywiście, że Angelo musiał uczepić się jej snu i wcielić go w życie. Oj Gabi... Musisz uważać, o czym śnisz, o czym mówisz, bo wszystko może się spełnić.
Przeniosła przestraszone spojrzenie na Angelo, który siedział sobie w fotelu, palił papierosa i pił alkohol prosto z butelki, nie mogła w to uwierzyć, że tak spokojnie sobie na nich patrzył, że pozwolił Frankowi bawić się jej ciałem bez chęci mordu młodszego brata. Przecież ona na jego miejscu to by zamordowała każdą kobietę, która choćby śmiała dotknąć go paznokciem i nieważne czy byłaby to Królowa Elżbieta, pierwsza dama USA, czy randomowa dziwka spod latarni.
Boże jak on seksownie wyglądał na tym fotelu... Gapiła się na Angelo cały czas oniemiała, nie chciała nawet protestować, przechodziły ją co rusz dreszcze podniecenia i strachu jednocześnie, a musiała to przyznać sama przed sobą, że polubiła strach...
Obserwowała jak Angelo powoli się zbliża, jak staje nieopodal, jak na nią intensywnie patrzy, a w oczach czaił mu się mrok ten, co zawsze kiedy puszczały mu hamulce. Nie była w stanie powiedzieć ani słowa w takim szoku była, a pozbawić Gabi języka w gębie jest bardzo, bardzo trudno, więc im się to udało, w końcu się zamknęła i przestała paplać trzy po trzy.
Marynarka Angelo opadła gdzieś miękko, szelest materiału doszedł do jej uszu, wyglądało to tak jakby myśliwy szykował się do oprawienia swojej ofiary. Ciało Gabi drżało jakby była na narkotykowym głodzie, ale ona nadal dochodziła do siebie po tym intensywnym orgazmie i szoku, jaki wywołał na niej Franek, a raczej to, że osiągnęła szczyt za jego sprawką, a nie Angelo.
Nie odezwała się ani pół słowem tylko jęknęła kiedy ukochany zaczął bawić się jej sutkiem, pierś wylądowała nad materiałem sukienki, oswobodzona z niej, jakby zdecydowanie za długo się tam chowała.
Nie ważyła się protestować, posłusznie otworzyła buźkę tak szeroko jak tylko mogła, spodziewała się, że Angelo wsunie w jej usta swojego penisa i zacznie spokojnie i miarowo penetrować ich wnętrze, ale pochylił się i wlał do środka sporą ilość bursztynowego płynu, z którym miała mały problem, żeby go połknąć, ale udało się, a wtedy ich usta złączyły się w pocałunku pełnym pasji. Jęknęła mu w usta czując język Franka na swoim najwrażliwszym miejscu. Zacisnęłą pięści, wpijając sobie paznokcie w dłonie, co pozwoliło jej zachować resztki zdrowego rozsądku. Jeżeli ból to sprawiał to chciała go czuć więcej, nie mogła odpłynąć, nie mogła dać się ponieść za bardzo. Dopiero teraz zaczęła odzyskiwać głos, to chyba dzięki odwadze w płynie, jaką był alkohol. Kurwa, raz się żyje, a skoro Angelo wydawał się tym cieszyć to i ona będzie, choć po tym wszystkim zapewne nie będzie w stanie spojrzeć Frankowi w oczy. Kiedy Angelo szeptał jej do ucha te groźne rzeczy, poczuła na swojej łechtaczce zęby Franka, które bardzo delikatnie się na niej zacisnęły, z wyczuciem i dziwną czułością, zęby i język, a to było obezwładniające, aż oczy jej się wywróciły na tył czaszki, tak, że było widać tylko białka.
- D...dwa demony... na jednego... aniołka? Spotka was k...kara... - wydyszała w słodkiej agonii, znów nie mogąc opanować jęków i westchnień bo język Franka w połączeniu z zebami i ruchami ssąco liżącymi znów sprawiał, że była bliska orgazmu, dodatkowo oba wibratory nadal się w niej znajdowały. Wilgoć ciekła po jej nudach, pośladkach, prosto na podłoge, stworzyła się tam już mała kałuża, a pewnie zrobi się jeszcze większa.
Let the feast begin.
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
+18
Spoiler
Paraliżujący krótko ją strach rozniósł się po powietrzu słodkim zapachem. Dwa demony napawały się jego esencją, wdychając jeden z bliska, drugi z daleka. Strach szybko odszedł, dał miejsce niewyobrażalnemu podnieceniu, nażerali się tym do syta, jej jękami, jej słowami, ruchami ciała, zapachem. Jeden smakiem, drugi widokiem, aż chciało się pić. Wołała Angelo, ale on jej nie dotykał, uśmiechając diabelsko co jakiś czas. Francesco napawał się jej widokiem z bliska, czekał na to od dawna, cholernie go podniecała. Dzisiaj mógł, dotykać ją i pieścić, sprawiać, że pd jego dotykiem rozpada się na milion kawałków, gdy jego brat mógł jedynie patrzeć. Wielokrotnie pieprzyli razem laski, ale to było coś zupełnie innego, zarówno dla jednego, jak i drugiego.
Doszła, tak obficie, że Francesco się nie spodziewał, przeciwnie jak jego brat, który mógł podziwiać jak jego ukochana tryska tym razem z boku, wyglądała pięknie, nie mógł nacieszyć oczu. Jej szok, kiedy ich zobaczyła, był kurewsko satysfakcjonujący, nagle zabrakło jej języka w gębie? Zaskoczył ją, tego właśnie chciał. Zaskoczenia, strachu, podniecenia, to wszystko właśnie od niej dostał. Chwycił za łańcuchy, które trzymały jej dłonie i oparł się o nie, rozszerzając drobne donie nastolatki i spojrzał na nią góry, uśmiechając ślisko, ale tylko ustami, lśniąc za nimi czystą bielą, bo w oczach wciąż tlił się mrok, chłodne spojrzenie Angelo Denaro, które zwiastowało jedynie kłopoty, choć dziś słodkie i cudowne, już wiedział, że takie będą. Przeniósł wzrok na lewo, ciągnąć za swoim spojrzeniem, spojrzenie Gabrielle. Otóż po lewej stronie było wielkie lustro,obejmujące ich wszystkich. Gabi mogła dostrzec w ich odbiciu wszystko co się działo, mogło przydać się na przyszłość. Jednak teraz w odbiciu mogła dostrzec spojrzenie Angelo.
- Kara? Złotko, dla nas jest specjalne miejsce w piekle. - Nachylił się jeszcze mocniej, patrząc jej w oczy, gdy znów te odpływały w krainę przyjemności, wiedział. Wiedział, że zaraz znów dojdzie. - Przy samym tronie Lucyfera. - Szepnął, a w tym momencie po pokoju rozeszły się dźwięki "I put a spell on you", co tak idealnie wpasowało się w sytuację. Gabi była jego, była też dziś Franka, należała do braci Denaro cała, bez żadnych wyjątków. Angelo puścił się łańcuchów, gdy jego brat kontynuował robotę i zaczął sunąć dłońmi po ramionach nastolatki, na jej piersi, które już obydwie uwolnił spod sukienki, rozpoczynając z nimi pieszczotne zabawy, bardzo powoli i spokojnie. Sunął dłońmi z powrotem, zaciskając je na drobnej szyi blondynki, gdy targnął nią kolejny orgazm. Francesco robił wszystko, by go powtórzyć, bawiąc wibratorami w jej wnętrzu, językiem i zębami, pożerał ją jak ukochany deser, a gdy trysnęła, wyprostował się i spojrzał na brata, ocierając brodę przedramieniem.
- Jest tak smaczna jak mówiłeś. - Rzucił ze śliskim uśmieszkiem, opierając o uda Gabi dłońmi. Angelo przestał podduszać ich ofiarę, przesuwając dłonie na jej policzki. Wciąż patrzył na brata.
- Może teraz pozwolimy sprawdzić jej, czy jesteś równie smaczny, co ja? - Angelo nie spojrzał już na Gabi, po prostu odsunął się od niej i ruszył w stronę Franka, który przytaknął głową, ale nie poruszył się. Czekał, aż brat do niego dołączy pomiędzy nogami Gabrielle Glass i tak tez się stało. Stali na przeciw siebie przed jej oczami, a młodszy z nich sięgnął do koszuli Angelo.
- Pobrudzisz się, braciszku. Pozwól, że ci pomogę. - Rozpinał jego koszulę, patrząc za swoimi ruchami, zaś Angelo w tym czasie przyglądał się poczynaniom brata, chwytając go lekko za nadgarstki. koszula została rozpięta, więc Francesco wsunął swoje dłonie pod nią, na ramiona Angelo, powoli ją z nich ściągając, a w tym czasie starszy z Denaro zerknął na twarz rozpalonej nastolatki. Zlustrował ją i zatrzymał na jej oczach, gdy Francesco kończył ściągać z niego koszulę i przeniósł dłonie na tors brata. Zaczął od szyi i sunął w dół, docierając do jego spodni. Trzasnęła klamra od spodni. Angelo chwycił go za nadgarstki i przeniósł zimne spojrzenie na brata.
- Wystarczy. - Młodszy kiwnął głową i cofnął dłonie, wychodząc spomiędzy nóg Gabrielle. Obszedł ją, chwytając po drodze piórko, którym zaczął przesuwać po jej ciele, podczas gdy Angelo chwycił za pasek i ze świstem wyciągnął go ze szlufek. Nie zastanawiał się ani chwili, gdy pociągnął porządnie skórą po udzie nastolatki, zostawiając na niej czerwony ślad. Wtedy też Francesco kończył swoją wędrówkę piórkiem na szyi dziewczyny. Stanął za jej głową, a jego prawa dłoń wylądowała na jej prawym poliku. Prężący się dumnie kutas Włocha wylądował przy lewym zaś poliku, lekko się o niego ocierając. Angelo wyciągnął z cipki kochanki wibrator, ale ten w tyłu zostawił, wyciągając z kieszeni spodni telefon. Zaczął znów bawić się wibracjami sprzętu, który w niej pozostał, a kciuk Francesco lekko głaskał rozgrzany polik dziewczyny. Patrzył jej w oczy z góry z dziwną iskierką, małym, tańczącym ogniem.
- Zastanawialiśmy się z Angelo, czy będziemy ci smakować w ten sam sposób. Spróbuj mała. - Jego męskość zachęcająco drgnęła na jej policzku. Angelo przesunął paskiem po zaczerwienionym udzie dziewczyny.
- Rób, co powiedział. - Rzucił oschle i rozpiął rozporek, wrzucając wcześniej wibrator na tryb z największymi wibracjami, ale pulsacyjnymi. Odłożył telefon i zsunął spodnie, wyciągając z nich jakże gotowego, zaczerwionego kutasa, który miał wrażenie, że zaraz eksploduje. Cała ta sytuacja, Gabi, jego brat, to wszystko nakręcało go niewyobrażalnie. Położył dłoń na wzgórku łonowym Gabi, a kciuka przeniósł na jej wymęczona już łechtaczkę, gdy spojrzał Gabi ostatni raz w oczy i wszedł w nią jednym, pewnym ruchem do samego końca. Odrzucił głowę w tył i jęknął, a wtedy kutas Francesco znalazł się w jej ustach. Huśtawka zaczęła się bujać, z pierwszym ruchem Angelo, dopychając członka brata mocniej w gardło swojej ukochanej. Cały ciężar swojego ciała opierał na jej cipce, którą męczył kciukiem i swoim pulsującym kutasem, który krzyczał - rżnij ją! Daj mi tę przyjemność.
I dał. Wolno odsuwał się w tył i nacierał szybko, mocnym ruchem, uderzając między jej udami biodrami. Huśtawka znów się zabujała. I znów. I ponownie, coraz mocniej i szybciej. Francesco ułożył jedną dłoń na szyi Gabrielle, czując pod palcami swoje twarde przyrodzenie, a drugą głaskał jej policzek jak grzecznej dziewczynce. Angelo spojrzał na nich, a podniecenie rosło i rosło, z każdą sekundą. Płonął, pieprząc swoją małą dziewczynkę jak potwór, a oczy płonęły, widząc, jak jego brat wypełnia jej gardło. Podobało mu się to, podobało mu się to jak bardzo musiało podobać się jej. Francesco pojękiwał cicho, chwaląc co rusz dziewczynę za bycie dzielną i dobrą, mówiąc jej, jakie ma wspaniałe, ciasne gardło, jaka jest piękna i uległa. Angelo nie mówił nic, nie miał na to sił. Jego mózg się odciął, rzeczywistość odpłynęła, było mu kurewsko dobrze, odpływał. Rósł i rósł, drżał, drugą dłoń wbijając w udo dziewczyny, boleśnie wciskając w nie palce Drżały nie tylko mięśnie, ale wibracje, wychodzące z jej tyłka tak kurewsko przyjemnie oddziaływały na jego kutasa. Piekł, przyjemnie piekł, gdy po chwili wyrzucał z siebie obfite strzały spermy, zalewając cipkę Gabi. Warknął, krzyknął, długo, przez cały orgazm, przechodzący całe jego ciało, prąd, to było jak cudowny prąd, leciało wszędzie, drżał, drżał cholernie drżał, dociskając biodra jeszcze raz, mocno, do końca i opadł na jej ciało, łapiąc oddech. Francesco zaczął dochodzić chwilę po nim, równie intensywnie, drżąc i wbijając palce w podbródek dziewczyny, której gardło zalał swoim nasieniem. Angelo kątem oka na to spojrzał i uśmiechnął się zdyszany, próbując podnieść do pionu, ale miał drżące nogi. Zobaczył, że brat wyciąga kutasa z gardła jego ukochanej.
- Smaczne? Smakujemy tak samo? - Spytał ją zachrypniętym głosem, opierając o leżankę po obu stronach bioder dziewczyny i nachylił do jej twarzy, by spojrzeć w błękitne oczy pytająco. Jego brew drgnęła ku górze. Francesco zaczął wyswobadzać jej nadgarstki, odpinając zaciski.
Nie, to jeszcze nie koniec.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
Bezrobotny — Nierób na garnuszku ojca
18 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Wesoła ciamajda, z mnóstwem pomysłów. Spontaniczna, życzliwa, energiczna!
Spoiler
Zrobili ją w balona, ona naprawdę była święcie przekonana, że to Angelo sprawia jej taką rozkosz, nie rozpoznała "obcych" dłoni na swoim ciele, innego nacisku na skórę, innych ruchów, takich bardziej... Wielbiących, czczących wręcz, na dodatek Franek pachniał tak samo jak jej ukochany. Musiał użyć jego perfum, żeby ją kompletnie zwieść, żeby nie protestowała przed tym co miało się wydarzyć. Angelo znał Gabi, wiedział, jak wiele blokad ma w swoim łebku i gdyby wiedziała, co zamierzają zrobić to całą sobą protestowałaby przed dotykiem Franka, nie chciała przecież należeć do nikogo innego, tylko do Angelo, ale teraz nie było już odwrotu, płonęła a mózg przestał pracować racjonalnie. Zahamowania wyparowały, a świadomość tego, że w tym momencie zajmuje się nią dwóch mężczyzn była tak cholernie podniecająca, że miała wrażenie, iż lewituje nad własnym ciałem i jest tylko bierną obserwatorką, dokładnie tak jak wtedy gdy umarła w szpitalu. Powiodła spojrzeniem za wzrokiem Angelo. Lustro... Gigantyczne lustro prezentujące piękny, ale mocno niepokojący obrazek. Widziała ich, widziała samą siebie taką rozedrganą, przestraszoną, ale i rozanieloną, widziała jak uda delikatnie jej drżą, czuła to, bo wibracje w jej wnętrzu nie ustawały, ciało było bombardowane doznaniami, ale... Jak wiadomo — u każdej kobiety orgazm zaczyna się w głowie, wiec teraz każdy kolejny, który dostanie będzie jeszcze silniejszy, jeszcze bardziej intensywny i obezwładniający.
- Lucyfer... to... przy... was... demon... najniższego... szczebla... - wysapała między kolejnymi jękami i westchnięciami, nie mogła oderwać oczu od ciemnych tęczówek Angelo. Wyglądał tak pięknie w tej rozpiętej pod szyją koszuli, tak władczo i stanowczo, jak lubiła najbardziej. Teoretycznie Franek mógł dla niej nie istnieć, ale czuła jego język na swojej rozpalonej do czerwoności cipce, która intensywnie plusowała, kurcząc się miarowo na wibratorze, którym mężczyzna się bawił doprowadzając ją do słodkiej agonii. Sutki Gabi bardzo szybko zrobiły się twarde i sterczące, ciało szalało w ekstazie, która została nieco zniwelowana silnymi rękami Angelo, które zacisnęły się na smukłej szyi dziewczyny, więc orgazm nie był aż tak obezwładniający, bo mózg nie dostawał przez chwilę odpowiedniej ilości tlenu. Mieli nad nią władzę, pełną kontrolę, a ona nie mogła zrobić nic, mogli jej użyć tak jak tylko chcieli, potraktować jak worek na nasienie, zaspokajać jej ciałem najdziksze żądze, ale nie o to tu chodziło... Oni chcieli zapewnić jej najpiękniejsze i najbardziej intensywne chwile w życiu, ich rozkosz schodziła na drugi plan, to jej była dla nich najważniejsza. Chcieli ją zniszczyć w najlepszy z możliwych sposobów, sprawić, że nie będzie mogła chodzić przez tydzień, a gdy będzie siadać, wspomnienia będą wracać bardzo intensywnie. Tak robi się ludziom pranie mózgu, chociaż wróć... Gabi nie ma mózgu, wypadł jej gdzieś i nie mogła go teraz znaleźć.
"I will destroy you in the most beautiful way possible. And when I leave you will finally understand, why storms are named after people." - nabiera nowego znaczenia. Teraz miała dwa ogniste żywioły obok siebie. Długo nie musieli czekać na kolejną salwę krzyku ekstazy i słodkich łez płynących po policzkach. Franek dostał w twarz z kolejnego, bardzo obfitego squirtu. Jak tak dalej pójdzie to im się dziewczynka odwodni, wyschnie na wiór i zejdzie z tego świata jako najbardziej zaspokojona nastolatka na świecie.
Złapała w płuca życiodajny tlen, kiedy Angelo rozluźnił swój uścisk na jej szyi, wciąż czuła się zażenowana swoimi reakcjami, a teraz... ONI O NIEJ ZE SOBĄ ROZMAWIALI W TAKI SPOSÓB! Ależ ją to pieprznęło w twarz, normalnie... Boże... Oni rozmawiali miedzy sobą o tym co Angelo robi z Gabi w łóżku! To było totalnie żenujące, no nie ma żadnej świętości na tym świecie... A myślała, że to, co w łóżku (pod prysznicem, w wannie, na kuchennym blacie i wielu innych miejscach) jest tylko ich i nikt o niczym nie wie. Jak bardzo się myliła!
- Co... ?- spanikowała, ale przestała walczyć ze sobą kiedy obserwowała jak Angelo zbliża się do Franka, Uniosła nawet głowę ku górze, żeby przyjrzeć się temu teatrowi. Okej... Niczego piękniejszego w życiu nie widziała! Dwóch cudownych, wysokich, wysportowanych mężczyzn obok siebie. W oczach Gabi zatliła się dzika fascynacja, ale i takie "awwww...." jak typowe fangirlsy na koncertach, kiedy ich ulubieni wokaliści robią fanserwis. Guzik po guziku, dotyk rąk Franka na wytatuowanej skórze ukochanego, no jeszcze tego brakowało, żeby się tu całować zaczęli to by było grube nawet jak na Gabi, wróć... Dla niej wiele rzeczy jest grubych, nowych, fascynujących. Oni na serio mają bardzo dziwną relację.
Ta scena chyba już nigdy nie wyjdzie z jej głowy! Dopingowała ich w myślach: więcej, więcej, więcej... chcę zobaczyć więcej! I dosrała więcej... Dłonie Franka sunęły po ciele Angelo aż dotarły do spodni, gdzie zaczęły rozpinać klamrę od spodni.
Tak, tak, tak, tak.... Ściągnij je, zdejmij... Dotykaj go... ja pierdole... Jakie to jest piękne! Nieee.... Jakie wystarczy? No nie, nie... więcej!- najpierw pomyślała z ekscytacją i dziką radością, choć nadal była zamroczona kolejnym orgazmem, a później wkradło się rozżalenie i zawód.
Widać było, że Angelo wiedzie tu prym i nawet Franek z równie silnym charakterem jest mu bezwzględnie posłuszny we wszystkim. Gabi wygięła usta w podkówkę, ale tylko na chwilkę, bo znów zaczęli ją torturować, a w zasadzie Franek, bo piórko było katorgą, Gabi ma straszliwe łaskotki więc zaczęła się dziko śmiać i wić jak tylko mogła, chciała uciec przed piórkiem, ale wtedy coś mocno świsnęło w powietrzu, poczuła pieczenie na skórze uda, krzyknęła, ocucona tym bólem, który teraz drobnymi mróweczkami rozchodził się po całej nodze. Czerwona pręga mocno odznaczała się na jasnej skórze blondynki.
Boże... z tej perspektywy kutas Franka był jeszcze większy niż myślała, przerażał ją swoim ogromem i grubością, takie to widuje się tylko na filmach porno. Dotyk Dłoni Franka na policzku był wręcz czuły, delikatny, subtelny, kompletnie kontrastujący ze stanowczością Angelo i jego oschłym tonem. Poczuła pustkę kiedy wibrator się z niej wysunął, ale ten w tyłeczku został na miejscu, trochę ją uwierał, wibracje nie pozwalały jej o nim zapomnieć.
Stanowczość Angelo i lekki ból na udzie, po którym złowieszczo sunął paskiem sprawił, że posłuchała się bez protestów, to był strach przed kolejnym piekącym ciosem, ale i chęć faktycznie sprawdzenia, czy choć w małym stopniu smakują podobnie. Mało kobiet przyznaje się do tego, że lubi obciągać swojemu facetowi, ale akurat tego Gabi się nie wstydziła, lubiła mieć kutasa w ustach dlatego otworzyła je szeroko, żeby wpuścić w nie Franka.
Wypełnił całe ich wnętrze dokładnie w tym momencie, w którym Angelo w nią wszedł mocno, zachłannie wbijając się w jej mokrą i perfekcyjnie śliską cipkę, miał idealny poślizg, nie było mowy o żadnym tarciu, ani nawet zatarciu delikatnej błony śluzowej, tak ją pięknie wytrenował i przyzwyczaił do intensywnych doznań. Nie mogła krzyknąć, bo miała pełne usta i musiała uważać, żeby przypadkiem nie przejechać po penisie Franka zębami, dlatego na swoje ząbki naciągnęła mocno wargi, żeby mężczyźnie było przyjemnie i nie czuł zagrożenia z jej strony, ale nie mogła powstrzymać jęków. Penis Franka w ustach, kutas Angelo w cipce, wibrator w tyłku, straciła zmysły. Krztusiła się penisem Franka, pieprzył ją w usta jakby robił to z jej cipką, ale robił to z wyczuciem zdając sobie sprawę ze swoich rozmiarów, przecież nie chciał zrobić jej krzywdy, wypełniał jej gardło maksymalnie, było to perfekcyjnie widać na jej szyi, ledwie łapała oddech, próbując to robić nosem. Tusz to rzęs jej się kompletnie rozmazał. To było dziwne nie móc krzyczeć, tylko wydawać z siebie zduszone jęki rozkoszy. Tego jeszcze nie grali, żeby ją brało dwóch na raz... Cała drżała, jej cipka zaciskała się na kutasie Angelo niczym imadło w kolejnych orgazmicznych konwulsjach, uda drżały, pośladki się wspinały, ciałko wyginało się w łuk raz po raz a usta zasysały się na penisie młodszego z braci, tworząc w ich wnętrzu próżnię, język obracał się po żylastym trzonie. Huśtawka bujała się intensywnie, dało się słyszeć charakterystyczne klapanie ciała o ciało. Kiedy Angelo pchał, huśtawka leciała do tyłu, przez co kutas Franka mocniej wbijał się w jej gardło za każdym razem, chłopcy działali razem jak dobrze naoliwiona maszyna, gdy jeden wchodził drugi się wysuwał i tak na zmianę, a wibrator w tyłeczku potęgował wszystkie uczucia. Doszła i ona i to już trzeci raz, poczuła jak Angelo wypełnia jej cipkę swoim gorącym nasieniem, jak Franek tryska do jej gardła bardzo obficie, do tego stopnia, że nie była w stanie wszystkiego przełknąć i spora część białej substancji wyciekła z jej ust bokiem i sunęła po policzku, ginąc w jasnych kosmykach. Była spocona, rozedrgana, mało przytomna, wykończyli ją tym totalnie i chyba bez wspomagania się nie obejdzie. Nie była w stanie się odezwać, cała drżała, jakby była na narkotycznym głodzie, ale to ciałko wysyłało sygnał, że chwilowo nie zniesie więcej ekstazy i potrzebuje kilku chwil wytchnienia. W ogóle strasznie jej się podobało jak Franek do niej mówił, jak ją chwalił, jak sprzedawał jej soczyste, dirty słówka, to ją nakręcało cholernie. Dobry dirty talk to coś, co sprawiało, że mózg zalewały ekstremalnie duże dawki endorfin.
- W ogóle nie podobnie...- wychrypiała oniemiała, ale mimo iż jej mózg był dosłownie przepalony na obwodach to i tak chciała rzucić małą złośliwością, żeby dorzucić od siebie, tyle pikanterii ile mogła będąc kompletnie pozbawioną możliwości ruchu, dotknięcia ich.
- Franek chyba zjada więcej ananasów od ciebie kochanie...- uśmiechnęła się lekko złośliwie, chyba uczyła się takiego podpuszczania od najlepszych. Z kim przystajesz, takim się stajesz, to jest idealne określenie jak brudny był teraz umysł słodkiej Gabrysi. Poczuła, że jej ręce są uwalniane, opadły miękko, ale ona nie miała siły nimi ruszyć przez chwię, dopiero po kilku sekundach ułożyła je na swoim brzuchu, po którym przesunęła, czując pod palcami drobne wupustki. Zniszczyli ją, cała dygotała, prawdopodobnie teraz, gdyby miała stanąć na nogach, zwyczajnie padłaby na kolana, bo nie byłaby w stanie ustać.
Zerknęła najpierw na Angelo, potem na Franka i... Uśmiechała się. Uniosła słoń do swojej twarzy, zebrała z kącika ust i policzka nasienie Franka i patrząc w oczy Angelo oblizała ten palec. Chciał by była dziś niegrzeczna, to będzie!
Ares Kennedy
rozbrykany dingo
Gabi
Książę Sycylijskiej Mafii — Właściciel Kuranda Hotel i studia tatuażu
36 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
I'm an Italian Mafia King who lives in Asutralia So baby don't smile to me if you don't like dangerous game
18+
Spoiler
Grzeczna dziewczynka. Jej ciało reagowało wspaniale, patrzył na każdy jego skrawek, choć większość wciąż była zakryta. To nic. Dźwięki, które dochodziły z jej wypchanego kutasem Francesco gardła napędzały go coraz bardziej. Angelo był w siódmym niebie, Gabi widocznie też. Podobało jej się, wiedział to. Po ruchach, jękach, reakcjach, po jej ciele, które pokryte było dreszczami, drgało pod nimi niespokojnie, jak i ich. Cała trójka leciała jak na ekstazy, a przecież żadne z nich jej nie brało, ale to było kurewsko intensywne doznanie. Odlatywali, gdzieś daleko od swych świadomości, dochodząc obficie, mocno, niemalże wspólnie. Połykała, a on patrzył jak zahipnotyzowany, dokładnie jak Francesco,który nie mógł wyjść z podziwu jak głębokie i wytrzymałe gardło miała ta mała, Angelo nie przesadzał z opisem. Była małą kurewką, aż mu jej pozazdrościł.
W powietrzu unosił się zapach potu, spermy, charakterystyczny dla seksu. Lekko lepili się od różnych płynów, ale ikt z nich nie wydawał się tym zbytnio przejmować, a już na pewno nie Angelo, który w końcu dźwignął się na nogi i zajął odpinaniem stóp Gabi z uwięzi. Wtedy ta zarzuciła mu, że jego sperma nie jest taka słodka jak brata. Zmarszczył brwi i spojrzał na nią chłodno. W tym czasie Franek pomógł jej usiąść, a sam usiadł na huśtawce zaraz za nią, przytrzymując jej wiotkie ciało, by nie runęło. Otoczył ją ramionami, sunąc po jej rękach, torsie, szyi. Na tej zaczął składać pocałunki. Angelo podążał wzrokiem za jej gestem, ale nawet to go nie udobruchało, choć przeszedł go lekki dreszcz podniecenia.
- Chyba go sprowokowałaś Kwiatuszku. - Szepnął jej widocznie rozbawiony na ucho, gdy Angelo stanął tuż przed nią, eksponując świecącego i czerwonego kutasa, który jeszcze nie odpoczął po kolejnym, a już wołał więcej. Myślał o tym, żeby chwycić ją za włosy mocno i zmusić, by się nim zadławiła, przekonała, że po prostu zapomniała jak smakuje, chciał jej przypomnieć, ale nie zrobił tego. Zamiast tego mocno ścisnął jej szyję i za nią zaczął podnosić dziewczynę do góry. Franek puścił ją i zaczął podnosić leniwie swoje dupsko z huśtawki.
- Hm, chyba będę musiał ci teraz codziennie przypominać jej smak. - Zagrzmiał groźnie prosto w jej usta, co mogło znaczyć tylko jedno. Zamiast seksu, codziennie będzie ciągnąć mu pałę aż nie przyzna, że smakuje lepiej.
Francesco przywarł do Gabi od tyłu, wsuwając jedną dłoń pod jej sukienkę z przodu, wylądowała na wzgórku łonowym, zaś drugą wplątał w jej włosy, odsuwając jej szyję, na której wciąż zaciskała się dłoń starszego z Denaro.
- Czy mógłbyś? - Spytał ten młodszy, na co starszy rozluźnił w końcu uścisk, przenosząc dłoń nieco wyżej, na jej podróbek i policzek. Ujął go i zaczął całować usta dziewczyny, nie przejmując tym, co miała tam wcześniej. Francesco składał pocałunki zaś na odsłoniętej, ponętnej szyi, a jego dłoń sunęła w górę. Angelo pomógł bratu i pozbawili Gabrielle Glass sukienki. Ich dłonie i usta były wszędzie, podtrzymywali jej zmarnowane ciałko, podczas pieszczot. Angelo zerwał z niej majtki,jak to miał już z zwyczaju i stanęła między nimi nago. Jedynie szpilki zdobiły jej stopy, ale chyba obydwaj chcieli, by je ostawiła. Francesco wsunął palce pomiędzy pośladki dziewczyny i wyciągnął z jej tyłka w końcu zatyczkę. Odłożył ją gdzieś z boku i wrócił do pieszczot. Pożerali ją całą, a Angelo nie mógł przestać całować jej miękkich, ponętnych warg. Francesco podgryzał dziewczynę czasami, a jego dłonie były delikatniejsze niż dłonie Angelo. Pociągnęli ją w jakąś stronę, ostrożnie i powoli. Stanęli przed łóżkiem, na które ją pchnęli. Buchnęła ciężko plecami na miękki materac, cała. Bracia Denaro dobrali się do jej stóp, Angelo do prawej, zaś Francesco do lewej. Zaczęli składać pocałunki, idąc nimi w górę. Całowali jej uda, sunęli dłońmi, pożerając drobne ciao nastolatki. Ich usta były wszędzie, każdy z nich pocałował jej wzgórek łonowy, a później biodra, brzuch, wtedy chwycili jej nadgarstki i pociągnęli ręce o góry, za jej głowę, unieruchamiając je tam. Pocałunki szły coraz wyżej, dopadli jej piersi, zassali sutki, bawili z nimi językami, zębami, przygryzali i lizali. Później przyszedł czas na szyję, żuchwę i policzki, a później naprzemiennie każdy z nich całował jej usta, raz jeden, raz drugi, zachłannie, ocierając się o jej nagie ciało stwardniałymi znów kutasami. W głowie Angelo szumiało, Francesco wydawał się odpływać. Dłoń starszego wsunęła się pomiędzy nogi dziewczyny, bawiąc palcami z jej niewyobrażalnie mokrą i gorącą cipką. Francesco odsunął się i po coś sięgnął, to koks. Rozsypał go po piersiach nastolatki i zaraz już we dwóch posprzątali bałagan swoimi nosami. Klęknęli koło niej, bo obu stronach, tak, że ich kutasy prężyły się przed jej oczami. Franek posypał troszeczkę kryształów po swoim i troszkę po Angelo. Spojrzeli na nią zachęcająco, miała teraz moment dla siebie. Była uwolniona, niezwiązana, wolna, a oni tylko czekali aż się nimi zajmie. Ich torsy błyszczały od potu, Angelo przeczesał włosy w tył, a Francesco przesunął po pachwinie nastolatki zachęcająco.
- Oj chyba ta mała nie da nam dwóm rady. - Cmoknął z dezaprobatą, kręcąc głową.
- Bierz się do roboty. - Rzucił oschle Angelo, napinając wszystkie swoje mięśnie. Jego męskość drgnęła niecierpliwie, spadło kilka ziarenek koksu.
zdolny delfin
Twój koszmar
brak multikont
ODPOWIEDZ