olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Dick Remington

Przecież wiem, że chcesz rezonowało w jej głowie złośliwie. Przez cały wieczór, jakby podtrzymując wspomnienie o tym co najlepszego wyprawiali. W nocy nie pozwoliło spać, a rano tknąć czegokolwiek w trakcie śniadania, co jednak całkiem nonszalancko zrzuciła na jetlag. Cały problem polegał bowiem na tym, że owszem - chciała i to cholernie bardzo. Ale im bardziej zdawała sobie z tego sprawę, tym bardziej dochodziła do wniosku, że przecież nie może. Nie, inaczej - że nie mogą. Próbowała sobie wmówić, że to że przecież nie wzięła ani numeru, ani adresu było właściwe, a cała sytuacja w ogóle nie powinna się wydarzyć. Fakt więc, że Adam - zupełnie nagle i magicznie od wczoraj - zaczął irytować ją do żywego wszystkim, wraz z chęcią do życia, również z gracją godną jedynie jej samej zrzucała na nieszczęsny jetlag. Chciałaby móc to samo powiedzieć o tym, że ta nieszczęsna sukienka z wczoraj tak niedorzecznie pachniała nim - i wcale nie miała tu na myśli swojego narzeczonego - a zamiast tego robiło się jej co najwyżej gorąco a do głowy przychodziły głupie pomysły. Kiedy więc Adam po obiedzie oznajmił radośnie, niczego nieświadomy, że umówił się z kilkoma znajomymi na wieczór i zapytał - przecież grzecznie - czy wyjdzie z nimi, coś ją strzeliło. Wyjątkowo nie kumulacja całodziennej irytacji, a raczej wyborny pomysł, który jednak już w tym momencie był tak doskonale zły, że powinna się wstydzić, że ta myśl w ogóle przecięła jej głowę. W zamian za to gotowa była wymyślić milion wymówek, byle tylko nie wychodzić nigdzie ze zgrają atencyjnych i głośnych Australijczyków. Poświęciła nawet własną bratową, wciskając narzeczonemu kit o tym jak to nie widziały się dawno z Magdą i że to trochę nadrobią, spędzając czas razem. Co więcej, nawet się do tego zamierzała odpowiednio przygotować, odnajdując w domu telefon i wysyłając pierwszą wiadomość. Szkoda tylko, że nie do nikogo z Atwoodów. Tylko do Grace.

ainsley
gdzie mieszka dick?
Wczorajsza solenizantka bowiem może i świętowała swoje - już - siedemdziesiąte urodziny, ale z technologią była obeznana lepiej niż niejeden dużo młodszy człowiek. I na dodatek wiedziała wszystko. Nie zdążyła nawet jeszcze odłożyć telefonu, kiedy dostała odpowiedź. I aż podskoczyła, kiedy urządzenia zawibrowało w jej ręku.

grace
to BARDZO ZŁY pomysł
Proszę, powiedzcie Ainsley Atwood coś czego jeszcze nie wie. Grace jednak postanowiła czerpać ze swojego nowego hobby, jakim było kręcenie dramatów, bo szybko pojawiła się kolejna wiadomość.

grace
ten szary apartamentowiec na opal, druga klatka, drugie piętro, środkowe drzwi
Aż sama nie wiedziała co ją w tym momencie bardziej zdziwiło. Tempo, z jakim Grace potrafi odpisywać na wiadomości czy to, skąd posiadała wiedzę tak tajemną jak adres młodego Remingtona. Nie zamierzała się jednak o to w tym momencie dochodzić, uznając że będą lepsze momenty na zadawanie większej ilości pytań.

Czy trzeba tłumaczyć, że wcale nie upłynęło dużo wody a parkowała pod rzeczonym budynkiem samochód? Przez chwilę nawet czuła się jak ostatnia hipokrytka, w końcu przyjechała Mercedesem, który nawet nie należał do niej, a do Adama, a biorąc pod uwagę to co zamierzała zaraz zrobić... Wróć, nie że zamierzała. Nadal naiwnie bowiem zakładała, że przyjechała się jedynie pożegnać, ale przecież pod skórą dobrze wiedziała jak to wszystko się skończy. Mogła oszukiwać narzeczonego, ale przecież nie samą siebie. Pewnie powinna jeszcze dłuższą chwilę dramatycznie w tym aucie posiedzieć, zastanawiając się nad sensem tego co w ogóle robi, ale bic takiego nie miało miejsca. Żadną nowością przecież nie powinno być to, że Ainsley potrafiła myśleć głównie o sobie (wróć: jeszcze o Dicku, ale akurat dzisiaj ten fakt niczego, ale to zupełnie niczego nie ułatwiał), próżno było więc szukać właśnie u niej wyrzutów sumienia czy moralnego kaca. Po prostu wysiadła, zablokowała zamek i ruszyła przed siebie. Na klatkę dostała się za kimś z sąsiadów - niespodzianka zatem powinna być większa - i wystarczyło tylko kilkanaście sekund spędzonych w windzie by już chwilę później opierała się nonszalancko o framugę drzwi, krzyżując na klatce piersiowej ręce, dosłownie moment po tym jak zapukała.
Spodziewała się, że dłużej mu zejdzie, ale... cholera, przecież dobrze wiedział że przyjdzie. Uśmiechnęła się rozbrajająco widząc go w drzwiach i zamiast jakiegoś dzień dobry wypaliła:
- Na mieście mówią, że zdążyłeś się stęsknić - i najwyraźniej musiała trafić w dziesiątkę, bo musiało być to jakieś magiczne słowo klucz, po którym w - jak jej się wydawało - w ułamku sekundy znalazła się w środku. Najbliżej gospodarza, jak się tylko dało. I pewnie, jak to miało miejsce w tych wszystkich romantycznych filmach powinni się teraz gorączkowo całować, Ainsley jednak uznała że pewne pozory zachować trzeba (w końcu każdy przestępca musi mieć jakieś alibi, prawda?) więc dodała jeszcze:
- Wiesz, że wpadłam się tylko pożegnać - ale cóż, dobrze wiedziała że to żegnanie się w całej swojej skuteczności obejmie pewnie jeszcze śniadanie, pozwoliła więc w końcu przemówić temu jak bardzo była stęskniona i go pocałowała. Albo i pozwoliła się pocałować, wszystko jej było już jedno, w końcu liczyło się to że byli blisko, nikt nie mógł im przeszkodzić a jego miękkie usta obiecywały jej właśnie rzeczy, o których nikomu się nawet nie śniło.
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Jeśli istniałby jakiś ewolucyjny łańcuch moralności to pewnie Dick Remington znalazł się na jego końcu, razem z nieetycznymi pierwotniakami. Nie mógł nic bowiem poradzić na to, że jeśli chodziło o całokształt jego dokonań w swojej pierwszej połowie życia mógł stwierdzić, że był absolutnie gnidą i co gorsza, zdawał sobie doskonale z tego sprawę. Nie było w końcu żadnego, niecnego uczynku, którego by się nie dopuścił, a jego imprezy były nie tyle dekadenckie- jak sam śmiał twierdzić- ale przede wszystkim cholernie niebezpieczne, jeśli wpadało się w łapy gospodarza, który zarówno mógł mieć dobry humor, jak i ten z gatunku tych najpodlejszych.
Nic więc dziwnego, że nie powinno dziwić go to, że postanowił zamieszać w związku swojej byłej w ramach altruistycznego gestu pokazania jej, że planuje ślub z człowiekiem, którego nie kocha. Śmiałe założenie, ale słuszne biorąc pod uwagę fakt jak zachłannie wpijała się w jego wargi i nareszcie jak mocno postanowiła mu oddać się w tej zbyt zimnej kuchni. Mimo wszystko jednak- o dziwo- zdrady nigdy nie były konikiem Dicka Remingtona i może nie czuł w stosunku do siebie moralnego kaca (aż tak nisko nie upadł, litości), ale wiedział, że nieco przeciągał strunę.
Odrobinę, bo przecież rżnięcie swojej byłej dziewczyny w jej rodzinnym domu podczas imprezy z okazji okrągłego jubileuszu, pod okiem jej narzeczonego było jedynie delikatnym naruszeniem zasad dobrego wychowania. Mógł dorzucić do tego jeszcze męża kuzynki, który chciał im przeszkodzić, ale litościwie o nim milczał. Jak i o całym tym zajściu nie dbając o to, by Ainsley miała jego adres bądź aktualny numer telefonu. Wszędzie gdzie mogła to go zablokowała, więc pewnie kosztowałoby ją to sporo wysiłku, ale udałoby się jej do niego dotrzeć, gdyby się postarała. On- jak przystało na przeciwnika zdrad wszelakich- wcale do tego nie dążył.
Tak sobie przynajmniej wmawiał i jej też, że to był ostatni raz. W końcu przez resztę tamtego popołudnia udawał już, że nie istnieje i nawet przemógł się i poświęcił czas na pogawędkę z tym całym Flannem nie zerkając na nią już ani razu. Pokazywał jej całkiem dzielnie, że on już te wydarzenia z kuchni razem z prezerwatywą włożył do kosza i nie ma już na co liczyć.
Czym- jak ją znał- musiał doprowadzać ją do szewskiej pasji. Dobrze, zazwyczaj dawała ona całkiem onieśmielające efekty.
Bzdurą jednak było myślenie, że i jego to nie ruszy i będzie w stanie przyjąć to całkiem na chłodno jak jej wybitnie prezentował w towarzystwie dziewczyny, którą jeszcze tego samego wieczoru zaliczył na złość ojcu, Ainsley, a przede wszystkim sobie, bo okazała się tak samo nudna w rozmowie, jak i podczas seksu, co tym bardziej go zirytowało i sprawiło, że ledwo powstrzymał się przed podkręceniem tego dnia kokainą.
Z prostej przyczyny- Richard Remington wiedział, że ona się zjawi i że ta rzucona propozycja będzie tylko delikatną rozpałką do ognia, który bezczelnie w niej rozpalił. Pozostawało tylko czekać i obserwować jak zdesperowana była, by zdobyć jego adres. Nie wiedział kogo zaprzęgła do swojego diabelskiego planu, ale gdy rozległ się dzwonek, był już pewien, że jest jednak osobą konsekwentną i zawsze kończy to, co zaczyna.
Nadal to robił- nadal był absolutnie był pewien, że to on sobie z nią pogrywa, a nie na odwrót i to on rozdaje karty, choć przecież nie ona wyczekiwała jak szalona tego dzwonka do drzwi i nie ona obawiała się, że nieco przeszarżowała.
Dlatego pozwolił jej tylko raz się dobić, a potem otworzył.
- Nazwij to jak chcesz, Ley - znowu skracał jej imię pokazując jak bardzo są zaprzyjaźnieni, choć jak dotąd nie rzucił się, by ją odpowiednio przywitać. Na wszystko mieli czas i nie musiało to być tak gorączkowo jak w tej przeklętej kuchni. - Ale ja wiem, że przyszłaś się tu pieprzyć - dokończył pewnie, z uśmieszkiem na ustach, który po chwili przestał mieć jakiekolwiek znaczenie, bo zaczęli się całować i zanim zdołał odnotować cokolwiek już zachłannie zagarniał ją do siebie uderzając nią wcale nie tak delikatnie o ścianę. - Gdzie? - zapytał tylko jak na dżentelmena przystało, a potem zdecydowanie zaparł się z obu stron ściany uniemożliwiając jej ewentualną ucieczkę i patrząc w oczy. Nie musiała przy nim zgrywać świętej, a on wreszcie nie musiał udawać, że wcale go to nie rusza i że to tylko seks. Nie, gdy patrzył na nią w ten sposób, dosłownie tak jakby chciał wryć się w jej pamięć na dobre i nie pozwolić już nigdy na jakiekolwiek niegodne go zastępstwo.

Ainsley Remington
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Dick Remington

Można by rzec, że w przyrodzie nic nie ginie - najwyraźniej zupełnie niezależnie od tego jak długo trwała rozłąka i jakie niosła ze sobą emocje, przez cały ten czas nie było osoby, która lepiej znałaby Dicka Remingtona niż Ainsley Atwood i odwrotnie. Tak doskonale więc, jak on wiedział że ona się w końcu pojawi, ona wiedziała za to że on nie pozwoli jej długo czekać. A już późniejszy festiwal pogrywania sobie z tym drugim okazywał się być wręcz najdoskonalszym z wynalazków, i na jej twarzy malując uśmieszek tak przebiegły, że odrobinę strach chyba było poznać to, jak niecne zaczyna mieć w tym momencie plany i co takiego działo się w jej głowie. I nawet pewnie skupiałaby się na tym jakoś bardziej, gdyby zupełnie nie przepadła, kiedy Richard zaczął tak zachłannie zagarniać ją dla siebie. Nie zarejestrowała nawet, że wylądowanie między nim a ścianą nie należało do koniecznie najdelikatniejszych, za to jak gorąco zrobiło się między nimi przez tą bliskość - już owszem. I to podobno ona przybyła tutaj z jednym, tak jasnym celem. Dobre sobie.
- Nie mówi do mnie tak j u ż nikt - odpowiedziała poważnie i choć z założenia miało być w tym coś karcącego za aż taką poufałość, wyszło raczej całkiem gorzko. Dick miał w końcu przez całe lata wyłączność na naprawdę wiele aspektów jej życia, między innymi na rzeczy tak przyziemne jak niedoprowadzanie jej do irytacji zdrabnianiem jej imienia. I było zapewne coś smutnego w tym, że od kiedy wszystko się im rozjechało i przestali być dla siebie najważniejszymi ludźmi na ziemi (choć najwyraźniej tylko pozornie i głównie po złości), nie pojawił się już nikt kto choćby zbliżyłby się do bycia z nią tak blisko jak on. Może nie był to puchar przechodni?
Ja wiem, że przyszłaś się tu pieprzyć. Mało brakowało a mało elegancko wywracałaby właśnie oczami najmocniej jak tylko umiała. Z drugiej jednak strony, może i historia nigdy nie była jej specjalnym konikiem, ale tyle ile pamiętała ze szkoły wystarczyło, by pamiętać że już byli tacy co to ginęli od własnej broni, czemu by więc nie przypomnieć akurat o tym Dickowi? Uśmiechnęła się więc zupełnie przebiegle i jeśli tylko było to jeszcze możliwe, przysunęła do niego bliżej, niby przypadkowo ocierając - w raczej dość sugestywny sposób - o niego.
- Musisz mieć o mnie wysoce wątpliwe zdanie, jeśli sądzisz że chodzi mi t y l k o o j e d n o - każde jedno słowo wybrzmiewało oddzielnie, przecinane delikatnym i niespiesznym, leniwym wręcz muskaniem jego ust swoimi. Owszem, Ainsley przecież nie była głupia i doskonale wręcz zdawała sobie sprawę z tego, że są na siebie nakręceni do tego stopnia, że będzie ją miał i to nie raz, kończąc pewnie dopiero na jednym w zastępstwie śniadania. Ale przecież nic nie musiało być zupełnie proste i oczywiste, prawda? Przesuwała dłońmi po jego ciele, choć na razie tylko grzecznie po materiale ubrania, trochę jakby mogło być to zapowiedzią - obietnicą? - choć biorąc pod uwagę to jak on na nią patrzył, i że nakręcał ją tym do żywego, bliska była przyznać, że była gotowa mu się oddać choćby tu i teraz. W końcu czy to nie na takiej nagłości uczuć i pożądania polega zdrada?
Dopiero to słowo powinno rezonować w jej głowie niczym złośliwy chochlik, wyrzucając do kompletu pakiet wyrzutów sumienia poprzecinany zestawem wymówek. Czuła się więc na swój sposób dziwnie z tym, że nic takiego nie miało zupełnie miejsca, choć pewnie zwalała to na karb najprostszej z zależności - ona znów była jego, a on jej i tyle wystarczyło, żeby przestawało się liczyć cokolwiek więcej. Jak najwyraźniej choćby i czas, bo właśnie (pewnie dosyć lekkomyślnie) zakładała, że mają go w końcu całkiem dużo i nie muszą się nigdzie spieszyć. Kiedy więc zarzuciła ostatnie słowo poprzedniego zdania pocałowała go odrobinę przeciągle, po czym odsunęła się - przynajmniej na tyle na ile mogła - i niby przypadkiem rysując paznokciem wzdłuż wykończenia dekoltu swojej sukienki (dobranej o d p o w i e d n i o na tą okazję i samo to powinno powodować że spłonie w piekle), jak gdyby nigdy nic podjęła się zmiany tematu, na zupełnie naturalny:
- Napiłabym się drinka - choć wystarczyły jego ręce właśnie zachłannie zagarniające jej ciało i moment w którym odkryła jaki ogień rozpaliła w jego spojrzeniu, a już wiedziała że jakakolwiek konsumpcja będzie musiała poczekać.
No chyba że chodziło o ich odnowioną relację, a na tą myśl już robiło jej się gorąco.
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
W idealnym świecie rozstanie z nią oznaczałoby koniec uczuć targających go lepiej niż najlepsza kokaina. Z takimi tekstami jednak był ostrożny, bo Remington nigdy nie wpadał w takie banały i czułby się osobiście sobą zdegustowany, gdyby sprzedawał je takie bajeczki tonem ćpuna z jakiegoś dworca. Szanował ją głównie za to, że po tego typu wstawkach zostawiłaby go tak jak stała. Ainsley Atwood w końcu nigdy nie była typem beznadziejnie zakochanej panienki, która zgodziłaby się na każde ustępstwo, byle by zostać ze swoim kochankiem.
Dobry Boże, czyżby aż tak nisko upadł, by być zabawką dla znużonej narzeczonej, która szuka wrażeń poza domem? Na samą myśl zrobiło mu się zimno, co na niewiele się zdało tak naprawdę, bo dalej wręcz zaborczo przyciskał ją do ściany, by pokazać jej nie tyle swoje podniecenie (przecież czuła i wiedziała), ale manifestację, że nadal jest jego.
I kompletnie nie skupiał się na tym jak jest bardzo wściekły na nią, skoro ułożyła sobie całkiem wygodne życie dołączając do swojej matki. A może to bardziej było rozczarowanie?
Na jej słowa sam roześmiał się gorzko.
- W jaki to niby sposób mnie obraża? A może ciebie? - zauważył i mało, naprawdę mało brakowałoby jemu, by złapać ją za nadgarstek i przycisnąć mocniej do tej ściany, by już przestała pyskować.
Prawda była zarazem okrutna i całkiem przyjemna- dziewczyna była jedyną osobą na całym świecie, której nigdy nie zrobiłby krzywdy, choć tylko Richard Remington we własnej osobie wiedział jak bardzo się w nim gotowało, gdy przychodziła tu do niego zblazowana i udawała, że interesuje ją jakakolwiek rozmowa z nim, podczas gdy w kuchni własnego domu nie przeszkadzał jej nawet własny szwagier.
Może dlatego ona go muskała, a on przygryzał jej wargi czując, że za chwilę eksploduje od samej rozmowy.
- Znam cię. Przed nimi wszystkimi możesz udawać dobrą i grzeczną dziewczynkę, ale nie przede mną - zauważył cicho i ona mogła grzecznie sunąć palcami po jego ubraniu, ale on bardzo chętnie zwiedzał palcami rejony jej osłoniętego, ale dostępnego ciała. Nie mógł przecież polegać na tej kobiecie na tyle, by nie przypuszczać, że za chwilę jednak się rozmyśli i stwierdzi, że ta zdrada to był jednak kiepski pomysł.
Być może wyrosła z tak szaleńczych akcji i (co gorsze i łamiące serce) postanowiła już na dobre dojrzeć na tyle, by nie wpadać w ramiona Dicka. w innym wypadku przecież nie planowałaby ślubu, prawda?
Czy o tym powinni rozmawiać? Czy to jest temat do zagajenia na herbatce przez bzykaniem? Z trudem oderwał się od jej pełnych ust, choć w tym akurat była zasługa jej, nagle kapryśnie stwierdzającej, że będzie zgrywać trudną do zdobycia. W pierwszym odruchu chciał jej przerwać tę pokazówkę bardzo wyraźnie i jednym ruchem pozbawić ją bielizny i zahamowań, ale był całkiem dobrze wychowanym człowiekiem i choć ona była bardziej brytyjska, zawsze dotrzymywał jej kroku.
A poza tym musiał przyznać w myślach, że czekał na moment aż ją trafi szlag i grzecznościowa rozmowa stanie się bardziej nagląca. Z tego też powodu grzecznie zabrał ręce od niej (taki z niego był aniołek) i uśmiechnął się promiennie.
- Macallana, prawda? - nie ośmieliłby się jej lać bourbona jak jakiś barbarzyńca, szkocka to zawsze był dobry pomysł, o ile właśnie tego była spragniona.
Pogrywał z nią wybitnie i faktycznie nalał jej do szklaneczki, a potem usiadł na kanapie i wspaniałomyślnie wskazał jej miejsce na fotelu. Jej życzenie było dla niego rozkazem i skoro chciała porozmawiać to wzniesie się na wyżyny swojej erudycji. Zapewne będzie to góra niewielkich rozmiarów, ale spróbuje.
- Ten goguś to twój narzeczony? Pewnie rodzice są nim zachwyceni - najwyraźniej w dobrym tonie było nie dość, że prowokowanie jej do zdrady to jeszcze wyciąganie od niej informacji na temat rzekomej miłości życia.
Tak bardzo rzekomej, że nadal była wilgotna po jego dotyku i mógł to stwierdzić bezbłędnie, bo przez najbliższe minuty miał toczyć ze sobą walkę, by jednak się na nią nie rzucić.

Ainsley Remington
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Dick Remington

Och, jak to w pewnym okresie wszyscy jak jeden mąż nie obiecywali jej jak to któregoś pięknego dnia wszystko jej przejdzie. Problem jednak polegał na tym, że Dick Remington zupełnie jakby na złość wcale przejść jej nie chciał. Nie potrafiła go znienawidzić czy zapomnieć, nie była w stanie go sobie w żaden sposób obrzydzić czy choćby pozbyć się wszystkich tych drobnych zwyczajów, które do tej pory były ich, a teraz już co najwyżej jej. Powinna się więc w najlepsze obawiać ich wczorajszego spotkania, a wręcz prewencyjnie go unikać a zamiast tego, nie dość że pozwoliła sobie na dość ekskluzywną chwilę w cztery oczy to jeszcze zakończoną w sposób tak spektakularny, że właśnie okłamywała narzeczonego na każdej możliwej płaszczyźnie i dawała się Dickowi obłapiać, jakby w oczekiwaniu na powtórkę. Dobre sobie. Przecież on wiedział, że chciała. A ona, że tutaj dzisiaj przyjdzie. Powinna po tym wszystkim nie móc spojrzeć na siebie w lustrze, w końcu wszelakie zdrady wypierała z choćby ewentualnych własnych możliwości - mocno na zasadzie uporu by w związku zrobić wszystko inaczej niż jej rodzice czy cała reszta tego pokręconego towarzystwa wyższych sfer. Zamiast tego jednak była wręcz zachwycona towarzystwem akurat Richarda, i wcale nie żeby nie liczyła na więcej niż samo hm... towarzystwo. Mężczyzna musiał mieć rację - przy nim nie musiała udawać dobrej i grzecznej. W zamian za to pozwalała dochodzić do głosu nostalgii i wszystkim tym odpowiednio wymownym wspomnieniom, bo był to może okrutny banał i straszna klisza, ale wszystko było lepsze w towarzystwie człowieka, którego nigdy nie przestało się kochać.
- A skąd założenie, że miało kogokolwiek obrazić? - wszak właśnie zasunęła mu swojego rodzaju komplement. Skoro bowiem po nim już nikt się z nią w ten sposób nie spoufalał, najwyraźniej miał w jej życiu miejsce na tyle szczególne, że nikt nie był w stanie go zastąpić. Nie zamierzała mu tego w żaden bardziej skomplikowany sposób wykładać. Wiedziała, że doskonale zrozumiał sens jej słów, a na odstawianie pochwalnych laurek nie był to ani najlepszy czas, ani miejsce. Nie, kiedy podejmował jej grę, nie kiedy odnajdował się w niej jak nikt. Nikt inny jej bowiem nie całował w ten sposób, tak że zdawało jej się że dla samego dotyku tych warg mogłaby stracić głowę. Co więcej, straciła ją już dawno i nie zapowiadało się, że jej kiedykolwiek przejdzie.
Pocałunki stawały się coraz bardziej zmysłowe, ale przy tym niecierpliwe i naglące, tak samo jak dotyk ich dłoni całkiem chaotycznie przemykający po ciele tego drugiego. Co więcej - nie musieli nawet tego nazywać w żaden werbalny sposób, wystarczyło że on zaborczo przyciskał ją do ściany, w dość oczywisty sposób zdradzając swoje zamiary (choć może powinna wierzyć, że to jedynie biologia). Mimo wszystko odrobinę się zaśmiała, słysząc o tym jak to przed nim nie musi niczego udawać.
- No tak - westchnęła, jakby była znudzoną. - Grzecznej i dobrej byś przecież nie zaprosił - dokończyła z zupełnie rozbrajającym uśmieszkiem. Prawda była jednak taka, że Richard wcale nie skłamał. Ainsley bowiem może i mogła wyglądać na aniołka - szczególnie z tymi swoimi blond lokami i niebieskimi oczami - ale trzeba było ją naprawdę dobrze poznać, by dowiedzieć się, że jest wręcz przeciwnie i to jedna z tych dziewcząt, które wszystko wokół mogą strawić żywym ogniem. Piekielnym na dodatek. A kto miał ją lepiej znać niż Dick Remington? Nikomu innemu też z takim oddaniem nie przemycała tego ognia w seksie, ciężko było więc pewnie choćby założyć, że dziś miałaby się przed tym powstrzymać, prawda? Przez moment więc pozwalała mu uwierzyć, że faktycznie, miał rację i przyszła tutaj jedynie się pieprzyć, a przynajmniej całkiem zaczepnie zaczynała dostawać się delikatnie pod jego ubranie, muskając jedynie jego skórę opuszkami palców, albo delikatnie zaczepiając ją paznokciami.
A potem nagle wszystko szlak trafił, bo ona wspaniałomyślnie zmieniła zdanie, co było kompletnie niezrozumiałe chyba dla samej zainteresowanej, bardziej niż pewnej że bez tej jego bliskości nie wytrzyma już więcej wcale. Brnęła w to jednak z pokerową miną, przytakując jedynie głową na proponowany przez niego trunek, po czym odebrała swoją szklaneczkę, upiła większy łyk i jak przystało na dziewczynę, która obok dobrej i grzecznej nawet nie stała, nie zajęła wskazanego przez niego miejsca a w zamian to na kanapie. Jak najbliżej niego. Tak blisko, że gdy przyciągnęła nogi do siebie, a potem ułożyła je wygodnie - te wylądowały oparte o jego nogę, a sukienka podjechała jej do góry na tyle odważnie, że nie zostawiała już żadnego pola dla niczyjej wyobraźni, kończąc się właśnie niedużo wyżej niż zaczynałaby się jej bielizna. Może i on pogrywał sobie z nią zdrowo, ale ona wcale nie pozostawała mu dłużna. O mało nie parsknęła śmiechem słysząc komentarz swojego narzeczonego, ale może i była ostatnią suką, która zdradzała go z pełną premedytacją, za to miała tyle kultury by o nieobecnych nie rozmawiać. Upiła kolejny większy łyk swojej whisky i uśmiechnęła się odrobinę pobłażliwie, kompletnie rozbrojona.
- Dick... - odstawiła swoje szkło bliziutko, na jakiś stolik czy inny mebel który miała na wyciągnięcie ręki i przechyliła się lekko w jego stronę, na tyle by i jego pozbawić drinka, który szybko znalazł swoje miejsce na pierwszej płaskiej powierzchni po jego stronie. Oczywiście zrobiła to z taką gracją, że nie dość że zaprezentowała mu właśnie wszelkie zalety swojego dekoltu to jeszcze całkiem bezczelnie przesunęła się, lądujac okrakiem na jego kolanach. - Ty jesteś o mnie zazdrosny - dokończyła, z cwanym uśmieszkiem wyrysowanym na tej swojej ładnej buźce. Nie musiał jej nawet na to odpowiadać, wystarczyło bowiem że właśnie przepadała w jego oczach. Tych samych, które od wczoraj namawiały ją do tego wszystkiego i rozochocając wręcz niemożliwie - choć może akurat to była zasługą jego dłoni, które całkiem zuchwałe odnajdowały drogę pod materiał jej sukienki? Wszystko to było niczym najlepsza deklaracja oddania temu drugiemu, ona znowu była jego, on znowu był jej i wszystko w końcu wydawało się być takie, jakie powinno.
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Gdyby ktoś go grzecznie zapytał czy życzyłby sobie, żeby jej przeszło, odpowiedziałby, że tak, oczywiście, w końcu życzy jej szczęścia, a czy nie gwarantem tego podmiotu jest amnezja w kwestii dawnych miłości? On był tak wspaniałomyślnym człowiekiem, że pragnąłby dla niej wszystkiego co najlepsze, więc niechże się jej trafi jakiś szkocki lord czy inny Walijczyk, który wprawdzie będzie mówił równie nieznośnie jak ona, ale da jej dziedziców z nazwiskiem i zamek, w którym będzie straszyć rezydować. Na pewno pozwolą jej na olimpijską karierę- patrz, księżniczka Anna- i na dodatek będą z niej naprawdę dumni, gdy będzie jedną z tych zaangażowanych charytatywnie w ratowaniu koni, które przeznacza się na rzeź. I z których potem jego kochany ojczulek robi najlepsze kanapki w mieście, gdy Dick przesadzi z kokainą.
Takie życie dla niej projektował i pewnie całkiem głośno rozgłaszał, że rozstanie w erze gówniarzy wyszło im na dobre i przecież wielkiej tragedii nie było- ot, nie zgrały im się kalendarze i fundusze powiernicze, a w ich świecie trudno o większą dysharmonię. Zdarza się, co oczywiście brzmiało tak jakby odkrył dziurę w swojej ukochanej bluzie i musiał ją wyrzucić do śmietnika. Tak po prostu bywa, jeszcze lepiej, miał wrażenie, że rozprawia o odwołanej wizycie u swojego dentysty, a nie o osobie, z którą przeżył wszystkie swoje pierwsze razy.
I ostatnie, bo choć od czasu rozstania celibatem nie grzeszył, szczerze wątpił, że znajdzie się ktoś, kogo pokocha i kto tę miłość odwzajemni jednocześnie znając go na wylot. To była abstrakcja i choć zarzekał się rękami i nogami, że tak, chce dla niej szczęścia i niechaj już zabiją dla niej weselne dzwony, a jej dziwny brat niech przywdzieje kieckę, i tak czuł się absolutnie w potrzasku, gdy dowiedział się, że jest zaręczona. Na dodatek może i nie z jakimś ziemskim gospodarzem, ale nadal z człowiekiem, który na papierze wydawał się znacznie lepszą partią od strażaka/ćpuna/agresora, jakim był Dick Remington.
Być może z tego powodu krztusił się swoimi frazesami o tym, że stało się i że wszystko z nim dobrze. Cóż, najwyraźniej było to pojęcie względne, bo wystarczyło ją zobaczyć, a już do reszty upadał na głowie i projektował sobie rozkoszną wizję, w której Ainsley zostaje jego kochanką.
Tak po prawdzie przecież wcale nie chciał jej z nikim innym, a zapomnienie z jej strony byłoby bardziej dotkliwe niż śmierć i był o tym przekonany, nawet jeśli nie zamierzał wypowiadać tych słów na głos, a dosłownie się nimi dusił do momentu jej przyjścia, gdy z każdym pocałunkiem przywracała go do życia jakby był pieprzoną Śpiącą Królewną.
Cóż, zdecydowanie koka mu już wchodziła na zwoje mózgowe i chyba rozwijała, by przejechać po nich jak walcem i sprawić, że czuł się bardziej głupi jak zazwyczaj. A może to miłość sprawiała, że miał wrażenie jakby dostał obuchem w łeb?
Tylko wrodzona powściągliwość chroniła go jednak przed tym, by przyznać jej rację i stwierdzić, że owszem, to wyznanie sprawiło, że zrobiło się mu jakoś cieplej, ale brzmiałoby by to wyraźnie niedorzecznie, więc jedynie pokręcił głową chcąc jej pokazać, że to wcale nie tak, że pali się do tego, by wreszcie ją posiąść i by nadrobić wszystko to, co okazało się niewypałem w kuchni. Głównie z powodu niespodziewanego gościa, który chyba dla Ainsley był lichą przeszkodą, skoro tu była i zachęcała go tak bardzo, że w momencie zapominał o złości na nią za ułożenie sobie życia i całował ją tęsknie, zachłannie i tak, by w momencie wydrzeć jej jakiekolwiek myśli o narzeczonym, którego właśnie zdradzała dając się obmacywać byłemu.
To serio zalatywało tanim harlequinem, ale po raz pierwszy od dawna gdzieś miał klasę i poczucie nikłej przyzwoitości, które czasami go dręczyło. Chciał ją mieć- przed sobą, pod sobą, na sobie, a każda z tych myśli doprowadzała go do czystego szału, którego nie próbował już hamować. Nie, gdy wiedział, że ona stąd nie wyjdzie i że cokolwiek teraz robią, służy jedynie podgrzaniu atmosfery, która i tak zdawała się parzyć.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Ainsley Remington
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Dick Remington

Slogany przyzwyczaiły częstować mądrościami w klimacie kobieta zmienną jest, i Ainsley dawałaby się pociąć że taki fenomen przydarza się jej pierwszy raz. W jednej chwili mogła być bowiem Dickiem (albo tym co najlepszego z nią wyprawiał) wręcz zachwycona, by w drugiej we własnej głowie odsądzać go od pieprzonych Richardów Remingtonów i oskarżać o ten nieznośny zamęt w jej głowie, jak i pewnie całe zło świata. Mimo wszystko nie była w stanie tego przerwać, co więcej zdawała się być świadoma, że wszystko co oboje robią, robią z premedytacją i ta gęstniejąca z minuty na minuty atmosfera wcale nie wzięła się znikąd. Przez wszystkie lata ich wspólnej znajomości, zdążyła przyzwyczaić się od pewnych metod na tyle, by zauważać je i po blisko dziesięciu latach rozłąki.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
trigger warning
post może zawierać wulgaryzmy i sceny erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.

trigger warning
post zawiera sceny erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
trigger warning
post zawiera sceny erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.

trigger warning
post zawiera sceny erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków

trigger warning
post zawiera sceny erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
ODPOWIEDZ