asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
47.


Było późno.
Nie na tyle, by dziwić się, że jeszcze nie śpią, ale na tyle by za oknami było już ciemno. Marianne wiedziała, że powinna czym prędzej powiedzieć Jonathanowi o jej spotkaniu z Octavianem i o tym, że zaprosiła go na obiad ale póki co doskonale odwlekała to w czasie, tym bardziej, że ostatnio nie czuła się najlepiej. Była pewna, że Wainwright chciałby, aby już leżała w łóżku, jednak ona niezmiennie siedziała pod kocem na kanapie i oglądała jakieś mało ambitne romanse w telewizji. Jeśli zaś chodzi o samego Jonathana... od ponad godziny uczestniczył w jakimś zagranicznym wykładzie, a z powodu różnicy w strefie czasowej, miało to miejsce o takiej chorej godzinie. Mari oczywiście to szanowała i nie przeszkadzała, zajmując się sobą... ale... w filmie, który właśnie oglądała zaczęły odgrywać się jakieś co by nie szukać nazwy za daleko - sceny dla dorosłych. Całkiem sensualne, działające na wyobraźnię. To zaś uświadomiło jej, że niebawem zgodnie z tym, co mówiła doktor Westbrook, jej ciało będzie się zmieniać, a ciąża stanie się widoczna. Tu jej myśli zaczęły krążyć jeszcze dalej... bo co jeśli Jonathana przestanie wówczas pociągać? Ostatnio w szpitalu ich zbliżenie nie miało szansy dojść d skutku, potem też nie czuła się najlepiej i co by tu powiedzieć... uprawiający miłość aktorzy z ekranu uświadomili jej, że musi zadbać o pikanterię w swoim narzeczeństwie, a przy okazji... w takich okolicznościach też łatwiej będzie przepchać kwestię Octaviana. Nie tracąc czasu pobiegła do sypialni, a w zasadzie do łazienki, gdzie zadbała o makijaż. Potem zaś, poprawiła włosy, a następnie zrobiła w kuchni kawę i po chwili wahania zapukała do szklanych drzwi gabinetu Jony.
- Nie chciałam ci przeszkadzać, ale tu masz kawę - wyjaśniła, kładąc na biurku wpatrzonego w monitor Wainwrighta kubek. Gdyby to był film, pewnie rzuciłby się na nią z miejsca, ale... ale to nie był film, więc skupiony na wykładzie skinął tylko głową i takim to sposobem sfrustrowany rudzielec wyszedł stamtąd, nie wiedząc co dalej. Nie poddała się jednak i wróciła do sypialni, wchodząc do garderoby. Szukała czegoś odpowiedniego i tak też rzuciła jej się w oczy bielizna, którą kiedyś dostała od Jonathana, gdy wspólnie wychodzili na jakiś medyczny bankiet. Zielony gorset i dodatki do kompletu. Przemknęła ślinę i nie czekając, aż się rozmyśli, przebrała się, uważając, że nie robi nic głupiego. Miała prawo przed snem chodzić w bieliźnie... często chodziła w bieliźnie przed snem. Normalna akcja. Tak to sobie tłumacząc weszła do Jony ponownie.
- Wybacz, muszę coś wydrukować - stanęła bardzo ponętnie w drzwiach, ale... ale Jona coś mruknął i nadal gapił się w ekran, a ona miała ochotę czymś w niego rzucić. Nie pozostawiał jej wyboru! Bezczelnie weszła, a że nie miała nic do drukowania, bo rzuciła pierwsze, co do głowy jej przyszło, ale przy tym była na tyle mądra, aby wziąć ze sobą jakąś teczkę, położyła ją na niskim stoliku kawowym, stojącym przed biurkiem Jonathana i stanęła do niego tyłem... bezwstydnie schylając się na prostych nogach do wspomnianych dokumentach, w których niby to zaczęła czegoś szukać i przeglądać z wielkim zainteresowaniem.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Całkowicie pochłonięty był treścią wykładu, na który czekał od dłuższego czas. Nawet jeśli uważał się za specjalistę w swojej dziedzinie, nieustannie śledził dokonania innych i ulepszał swój warsztat pracy, a prezentowana podczas tego seminarium metoda pracy niesamowicie go interesowała. Dlatego też nie zwracał większej uwagi na otoczenie, raczej będąc przekonanym o tym, że wieczór ten upłynie zarówno jemu, jak i Marianne spokojnie. Więc, gdy Marysia zawitała w jego gabinecie przynosząc mu kawę, nawet nie oderwał wzroku od monitora, bo akurat prezentowany był materiał poglądowy, a Jona nie chciał stracić ani sekundy. Skinął więc tylko Mari w podzięce za napój, a chociaż chciał skomentować to, że powinna iść już spać, bo jest późno, a on jeszcze tutaj poślęczy, odpuścił, nie chcąc wybijać się z transu.
Przy kolejnej wizycie rudzielca, nadal pochłonięty był w całości wykładem, ale tym razem Chambers zawitała w jego gabinecie na dłużej. Oczywiście Jona coś tam usłyszał o tym, że potrzebuje ona skorzystać z drukarki, ale niekoniecznie przyjął tą wiadomość do świadomości. Więc po kilku minutach obecności Mari, wreszcie odwrócił wzrok od monitora, zaintrygowany tym co tam ona robi, ale nim zapytał kompletnie stracił azymut. W słuchawkach nadal słyszał głos prowadzącego wykład chirurga, ale jakby go nie słuchał, bo całą uwagę z miejsca poświęcił widokowi jaki zagwarantowała mu Mari. Odłożył jedną słuchawkę na bok.
- Grasz nieczysto, Marysiu - odezwał się w końcu, przerywając ciszę jaka panowała w gabinecie, a gdy zyskał uwagę swojej narzeczonej, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Taki, po który Jonathan raczej nie sięgał w miejscach publicznych. - Nie przeszkadzaj sobie, szukaj tam czego szukałaś - dodał jeszcze i zrozumiał, że nawet jakby chciał, nie umiałby ponownie skoncentrować się na wykładzie. Z drugiej strony miał nadzieję, że prowadzący nie miał zamiaru konsultować swoich metod ze zgromadzonymi specjalistami, bo Wainwright zmuszony będzie wyjaśniać swoją nieobecność. Jednakże w ostatnim czasie życie intymne jego i Marianne zeszło na boczny tor, bo troski i gromadzące się niedogodności, sprawiały, że nie mieli ani ku temu sposobności, ani nastroju, ani czasu. Więc widok Marysi, ubranej w bieliznę, jaką miała na sobie chyba tylko raz, a z którą Wainwright kojarzył bardzo przyjemne wspomnienia, szybko rozpaliły w nim nadzieję na spędzenie najbliższych na mało chwalebnych czynach. Zapewne taki był też zamiar Marianne, która nie powinna wiedzieć o tym jak wielką władzę nad nim potrafiła niekiedy sprawować. Toteż Jonathan póki co postanowił się z nią odrobinę podroczyć. - Mam nadzieję, że w swojej pracy nie przyjmujesz takich pozycji szperając w dokumentach - skomentował po chwili, a w głowie układał już scenariusz na tę noc.

Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
Z jednej strony było jej wstyd zachowywać się w ten sposób, a raczej obawiała się, że wcale nie wypada tak pociągająco, jakby chciała, ale z drugiej była tylko człowiekiem, miała swoje potrzeby i aktualnie czuła, że naprawdę potrzebuje jego bliskości. W przeciwnym razie nie przeszkadzałaby mu w tym wykładzie. Poza tym uważała, że i tak wybrała dobry moment, bo wcześniej widziała, że Jona coś omawiał, a teraz głównie sam słuchał, więc najwyraźniej mógł jej dać chociaż odrobinę swojej uwagi. Niby bała się, że zaś jej nie zauważy, ale gdy usłyszała swoje imię, uśmiechnęła się pod nosem, czego widzieć nie mógł.
- Masz wyciszony mikrofon? - zapytała, bo liczyła, że tak było. Mimo wszystko nawet ktoś tak roztrzepany, jak ona, nie chciał, by było ją słychać przed ważnymi lekarzami, bo jeszcze zrobiłaby Jonathanowi wstyd. - Nie przeszkadzam - zgodziła się z nim, a czując, że na nią patrzy, sięgnęła niby dalej na stoliku po jedną kartkę, więc wypięła się nawet bardziej, mając nadzieję, że wyglądało to tak, jak sobie to w głowie zaplanowała. Nie należała do wstydliwych panien, ale jednak podobne zachowanie i tego typu uwodzenie nie było czymś, co często praktykowała, więc miała pewną tremę. Serce jej całkiem mocno biło, ale nie w taki sposób, by znów mieli zrezygnować ze swojego towarzystwa na poczet szpitala. W końcu też, nie podnosząc się, a opierając dla równowagi dłonie o stolik, odwróciła się do niego przez ramię, z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
- A jeśli przyjmuję? - zapytała, patrząc mu w oczy. - Wiesz... nie myślę wcale o tym, jak wyglądam gdy szukam dokumentów... w zasadzie to ja nie wiem nawet co masz na myśli - nigdy nie była dobrą kłamczuchą, a nawet teraz nie próbowała nią być. - Potrzebuję czegoś do pisania - nie potrzebowała, ale nieważne. Wyprostowała się, odwróciła i podeszła do biurka. Pochyliła się na tyle, by widzieć jakieś wykresiki na ekranie, inne tabele i prostokąt z profesorem, który właśnie omawiał pewnie te dane. Jej samej kamera nie uchwyciłaby, ale zastanawiała się, czy Jonathan ma ją włączoną, czy nie. - Nie powinieneś się bardziej skupić na tych cyferkach? - mruknęła, wybierając sobie jakiś długopis z pojemnika, który Jonathan miał na biurku. Spojrzała mu w oczy, a potem odwróciła się i machając biodrami na boki, wróciła do stolika kawowego i powolutku schyliła się do poprzedniej pozycji, udając, że zaznacza sobie coś na jakimś dokumencie. Postawiła dwa krzyżyki i coś zakreśliła. - Ja to chyba pójdę niebawem spać... więc nie będę ci długo przeszkadzać - mruknęła niby zamyślona, bardziej skupiona na tym co robiła w tych papierach.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
- A jak sądzisz? - oczywiście, że miał wyciszony mikrofon, bo nawet w swoim zafascynowaniu obecną sytuacją w jakiej znajdował się z Marianne, dbał o prywatność.
W zasadzie nagle zaczęło przeszkadzać mu to, że tak wiele czasu stracił na ten wykład zamiast zajmować się swoją narzeczoną, bo ta ewidentnie pragnęła jego uwagi. Zresztą jemu też brakowało tej bliskości, która zawsze była niezwykle ważnym ogniwem ich związku, a w ostatnim czasie pozostała zepchnięta na nieco dalszy plan. Dlatego widok Marianne, ubranej w elegancką, aczkolwiek dość wyzywającą bieliznę, sprawił, że niekoniecznie uwaga Wainwirghta była skupiona na jakiś tam medycznych badaniach.
- To będę niepocieszony, bo wolałbym posiadać monopol na takie widoki - przyznał zgodnie z prawdą, a chociaż Marysia starała się nadal udawać, że coś tam robi, Jonathan zdawał sobie w pełni sprawę z tego, że po prostu z nim sobie pogrywa i bardzo niestosownie żartuje. Wyjątkowo nie miał nic przeciwko. - Śmiało - mruknął, gdy oznajmiła, że potrzebuje czegoś do pisania i pozwolił sobie z lubieżnością śledzić jej spacer do swojego biurka. Nie omieszkał przy tym przyjrzeć się lepiej jej pięknie wyeksponowanemu dekoltowi. - Obecnie analizuję coś o wiele bardziej interesującego - odpowiedział, nawet na moment nie odwracając od niej spojrzenia, a potem odprowadził ją wzrokiem. Już miał coś powiedzieć odnośnie tego jej pójścia spać, ale wtedy w słuchawce dosłyszał swoje nazwisko i dopiero po ponownym jego wypowiedzeniu, zorientował się, że chyba ktoś poprosił, aby zabrał głos.
- Proszę mi wybaczyć chwilową nieuwagę, czy mogę poprosić o powtórzenie pytania? - Zagadnął, a chociaż starał się patrzeć w monitor, bo ostatecznie miał włączoną kamerkę to co jakiś czas nadal zerkał w stronę Marianne. - Tak pracowałem tą metodą, gdy... - Mówił brzmiąc całkiem poważnie, ale kłamstwem byłoby to, że nie czul się skrępowany i rozproszony. Poza tym Chambers wcale nie ułatwiała mu prowadzenia tej konwersacji, bo swoim zachowaniem prowokowała go coraz bardziej. Wreszcie udało mu się dobrnąć do końca swojej wypowiedzi, ale nie było opcji, aby mógł kontynuować dalej swój udział w tym posiedzeniu. Przeprosił więc grzecznie i podziękował, a swoją dalszą niedyspozycyjność zrzucił na późną porę w jakiej odbywał się to spotkanie. Zachował się kompletnie nie jak Jonathan, ale w ostatnim czasie tak wiele "powinności" przedkładał nad przyjemność, że nawet jego granice zostały już przekroczone.
- Sprawiłaś, że nie mogę dalej uczestniczyć w wykładzie - oznajmił zamykając przy tym laptopa. - Osiągnęłaś to co chciałaś, tak sądzę - dodał, nadal pożerając Marianne wzrokiem, ale nie wstał zza biurka, bo całkiem podobała mu się ta cała sceneria. On miał na sobie koszulę i eleganckie spodnie, a Mari tylko bieliznę. - A więc możesz mi teraz powiedzieć, po co tak naprawdę do mnie przyszłaś, Marysiu - rzucił, odchylając się lekko w fotelu bezwstydnie nie ukrywając tego, że podobało mu się to co miał przed oczami.

Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
Zaśmiała się pod nosem, ale nie chciała, aby to usłyszał. Dla jego oczu miało być tylko wzruszenie ramieniem, jakby naprawdę była zajęta tymi dokumentami.
- Przykro mi, Jonathan... ja bym chciała mieć monopol na swojego narzeczonego w godzinach nocnych - rzuciła niby mimochodem, kiedy tak naprawdę bardzo rozważnie dobierała słowa. Potem zdecydowanie poczęstowała się długopisem z jego biurka i wróciła do swojej gry aktorskiej, całkiem już dumna ze swoich osiągnięć, bo nie musiała czekać długo, ale zrozumieć, że ważniak stracił kontakt z wykładem. To oczywiście nie tak, że chciała mu przeszkadzać w pracy... rzadko kiedy bywała samolubna, ale naprawdę czuła teraz potrzebę posiadania jego uwagi. Kreśliła więc sobie, a kiedy usłyszała, że Jona wymiguje się od dalszego uczestnictwa w spotkaniu, znów się uśmiechnęła, chociaż nie mógł tego widzieć. Nasłuchiwała dalej, przenosząc niby mimowolnie ciężar z to jednej na drugą nogę i tak raz tu, raz tu, przez co jej biodra poruszały się subtelnie.
- Proszę? Naprawdę nie rozumiem co masz na myśli - wyprostowała się i spojrzała przez ramię na niego. Widziała, jak pożerał ją wzrokiem i cóż, jej liche serce całkiem mocno na ten widok zabiło. - Mówiłam już, że musiałam się zająć swoimi dokumentami - wyjaśniła, zamykając teczkę, po czym przycisnęła ją do swojego ciała, sprawiając, że gorset jeszcze bardziej podkreślił jej krągłości. W taki też sposób, z niewinną minką na twarzy, podeszła do jego biurka, gdzie odłożyła ładnie pożyczony chwilę temu długopis. - Nie mogę już czasem przyjść tutaj w celach zawodowych? Nie tylko ty jesteś takim pracusiem, Jona - powiedziała z udawaną dumą i jako, że oddalił się odrobinę fotelem od biurka, usadowiła się na blacie, stópką zahaczając o jego kolano. Uważała przy tym, by nie usiąść mu tyłkiem na tym laptopie, bo jednak gra grą, ale drogie to było cholerstwo. - Przyszłam też powiedzie ci dobranoc... chociaż może teraz pójdziesz położyć się ze mną, co? Skoro i tak uciekłeś już z wykładu, wagarowiczu - zaproponowała, przesuwając nieco swoją stopą wyżej, z kolana na udo na którym mogła nieco pewniej oprzeć nogę. Dla własnej stabilizacji, odłożyła też teczkę na bok i podparła się rękami za sobą. - Swoją drogą bardzo nieładnie... na pewno chcieli poznać twoją opinię. Masz coś na swoje usprawiedliwienie? - uniosła nieco wyżej brwi, znów odrobinkę przesuwając stopę. Nie była żadna mistrzynią uwodzenia i doskonale o tym wiedziała. W swoim poprzednim związku nawet specjalnie się w to nie bawiła, więc tego typu gry też nie stanowiły jej chleba powszedniego, ale póki co chyba nawet była z siebie dumna, skoro rzeczywiście zrezygnował dla niej z pracy.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Niecodziennie Marianne pozwalała sobie na tak frywolne uwodzenie Jony, więc już sam proces jaki się odbywał sprawiał Wainwrightowi niemałą przyjemność. Dlatego wybaczył sam sobie to nieprofesjonalne zachowanie i opuszczenie reszty prelekcji, ale przecież zadbanie o dobre s t o s u n k i ze swoją narzeczoną było istotniejsze.
- O tej porze? Rzadko pracujesz w domu - skomentował jej słowa, bo faktycznie Chambers raczej uwijała się ze swoimi obowiązkami w godzinach pracy, by wieczorami móc bez wyrzutów sumienia lenić się z Gacusiem przed telewizorem. - Możesz, oczywiście nie widzę w tym najmniejszego problemu, a w szczególności jeśli będziesz przychodziła tak ubrana - pociągnął dalej, pozwalając sobie nawet na to, aby przyjąć rolę tego, który odpuszcza siłowanie się na argumenty. Zresztą w pewnych sytuacjach Marysia miała niebywałą moc przekonywania, ale całe szczęście chyba jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego jak łatwo mogłaby manipulować Jonathanem. I nawet nie chodzi o to, że właśnie zapewniała mu seksualną rozrywkę, bo niekiedy wystarczyło, że po prostu poprosiła o coś konkretnego, a to robiła bardzo rzadko.
Śledził z zafascynowaniem to jak zajmuje miejsce na jego biurku. Pożerał ją wręcz wzrokiem, ale jeszcze nic nie zrobił, póki co czekając na to jak Marysia rozegra swoją partię.
- Nie myślę jeszcze o spaniu - mruknął, śledząc drogę jaką stópka rudowłosej pokonywała po jego udzie. - I nie sądzę, że ty także, a to o czym myślę - zrobił małą przerwę, bo Mari była już bardzo blisko, ale póki co tylko go nęciła - z chęcią zrobię tutaj - dokończył, a gdy wytknęła mu bycie niegrzecznym wagarowiczem zaśmiał się. Oznajmił tylko, że pokaże jej co posiada na swoją obronę i zaczął składać drobne pocałunki na nóżce Chambers. Przesunął się bliżej, wraz z tym jak jego usta minęły jej kolano, pieszcząc wewnętrzną stronę uda. Pojęcia nie miał, że za tym rozpustnym zachowaniem Chambers kryje się konkretne działanie. Chociaż chyba nie przeszkadzała by mu wiedza o tych jej lękach, bo bardzo sprawnie wyprowadził by ją z błędu. Nieco gorzej jakby już wtedy wiedział o Octavianie, ale póki co w pełnej nieświadomości oddawał się ubóstwianiu swojej zalotnej narzeczonej.
- Dawno nie miałaś tego na sobie - oznajmił, gdy ostatni pocałunek złożył na jej podbrzuszu. Jedną z dłoni objął jej udo, a drugą bezczelnie zacisnął na pośladku Mari. - A szkoda, bo wzbudza to we mnie bardzo przyjemne wspomnienia. Może chociaż część z nich moglibyśmy dziś powtórzyć - dodał, bo jeszcze chwilę chciał pociągnąć tą grę wstępną, a poza tym gdzieś tam między słowami wybrzmiewał przez niego Doktor Wainwirght, który zdawał sobie sprawę z tego, że takie noce jakie kiedyś mieli za sobą póki co długo się nie powtórzą.

Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
Kręcąc głową na boki, cmokała cicho pod nosem, jakby chciała skarcić niesfornego ucznia.
- Po prostu pracuję w domu, jak ciebie jeszcze nie ma, a wieczory chcę mieć tylko dla ciebie - poprawiła go, bo nie mogła wyjść na jakiegoś lenia, a jego słowa mogły to sugerować. - Tak ubrana? - wciąż próbowała nie wychodzić z roli i udawać, że nie wie, co też chodzi Jonathanowi po głowie, a najwyraźniej chodziło po niej to, na czym jej zależało. - Po prostu rozbierałam się już do spania, ale przypomniały mi się te dokumenty - wyjaśniła więc, wzruszając ramionami, jakby nie było w tym niczego nadzwyczajnego. Podobnie, jak w tym, że przysiadła sobie na jego biurku. Co prawda serce jej już niebezpiecznie waliło w piersi, ale mimo swojej gry aktorskiej, starała się mocno kontrolować oddech, by nie było żadnej katastrofy. Dzisiaj jej zdrowie miało się nie mieszać między nią, a Jonathana.
- Tutaj? - uniosła brwi, nieco zaskoczona jego słowami, przez które słyszała, jak krew szumi jej w uszach. Wcale ten stan się nie poprawił, kiedy jego usta zaczęły się przemieszczać po jej nodze. Aż przełknęła ślinę, kiedy minął granicę jej kolana, a mięśnie jej stężały, przez co nie była już taka rozluźniona, a bardziej zafascynowana tym, co Jona wyczyniał. Zachłysnęła się wręcz powietrzem, kiedy zacisnął palce na jej pośladku i nie potrafiła oderwać wzroku od twarzy Jonathana, znajdującej się między jej nogami. Może też przez to na początku umknęły jej słowa mężczyzny i dopiero po chwili skojarzyła, że coś mówił.
- Co? - zapytała więc niezbyt trzeźwo, a potem wzięła głębszy wdech. - A może noszę to często, ale nawet nie wiesz? - zapytała dość psotnie, jak na stan, w jakim aktualnie się znajdowała - takiego przyjemnego zawieszenia wymieszanego z niepewnością. - Obawiam się, że twoje wspomnienia są bardzo niepoprawne - przypomniała mu, bo w jej głowie także pojawiły się różne obrazy... przedpokój, stół... nawet okno. Aż się zarumieniła, szczególnie na to ostatnie. Klatka piersiowa już jej się nierówno unosiła i opadała, a chociaż Wainwright wydawał się być mocno kupiony, Mari obawiała się, że faktycznie w jego głowie pojawiły się wątpliwości. Z tego też względu usiadła tak by nie musieć się opierać i nieco inaczej ułożyła nogi, układając je na jego ramionach i krzyżując w kostkach gdzieś na jego plecach.
- Chcę się z tobą pobawić do rana - mruknęła, dłońmi przeczesując jego włosy. - Wyspałam się, więc dam radę... pytanie, czy ty nie będziesz odstawał - rzuciła mu lekkie wyzwanie, nie chcąc by jej zdrowie pokrzyżowało im plany, albo włączyło znów doktora Wainwirghta. - Możesz mi więc dać buzi nie na dobranoc - zachęciła, a potem lekko zawstydzona własną śmiałością, uniosła odrobinę biodra, by zasugerować mu, gdzie chętnie przyjęłaby taki pocałunek. Ostatecznie była tylko człowiekiem i jej organizm reagował na pieszczoty, jakie już jej ofiarował, a przy tym na to, w jakiej pozycji się znajdowali.

jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Marianne Chambers
asystentka i pacjentka — w kancelarii i w szpitalu
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Panna z wygwizdowa z centralnej części kraju. Asystentka w kancelarii prawnej, a przy tym pełnoetatowa pacjentka szpitala z uwagi na poważną wadę serca, chociaż z tego akurat wolałaby zrezygnować.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


jonathan wainwright
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Musnął wargami skroń Marianne, nadal zroszoną potem, do której przykleiło się kilka wilgotnych włosów. Odgarnął je ostrożnie na bok i kontynuował wędrówkę swoich ust delektując się smakiem jej słonej skóry. Serce w jego piersi nadal wybijało nierówny rytm wspominając każdym uderzeniem rozkosz, którą osiągnął zaledwie kilka minut wcześniej. Wciąż czuł przyjemne dreszcze rozchodzące się po jego ciele od lędźwi i jeszcze przez tych ostatnich kilka chwil starał się skupić tylko na tym doznaniu.
- Byłbym, byłbym bardzo głupi - powtórzył po niej, nadal więcej uwagi poświęcając drobnym pocałunkom, aniżeli rozmowie. Pomógł zająć Mari wygodniejszą pozycję, tak by wpół leżąc na kanapie, wtulała się też w jego ciało. Przy okazji przesunął dłonią, po jej ramionach na plecy i rozwiązał gorset, który i tak bezwstydnie zsunął się odsłaniając piersi rudzielca. Wymagało to od Jonathana odrobiny skupienia i dokładności, która była dla niego nie do osiągnięcia, gdy był w Marianne. Więc dopiero teraz, udało mu się poradzić sobie z zapięciem, a potem materiał bielizny opadł. - Chciałbym pokusić się o taki maraton, ale nie chcę, abyśmy... Czekaj, słucham? - Zaczął mówić nim Mari dokończyła własną myśl, ale gdy już to zrobiła to cóż... Jona zabrał dłoń, którą do tej pory bezczelnie zaciskał na jej nagiej piersi i nakierował palcem jej twarz na siebie. - Zresztą, chyba nie chcę psuć tej atmosfery jakąś durną debatą, bo czuję, że nie spodoba mi się to co sobie tam ubzdurałaś - dodał zaraz, po czym westchnął i wrócił dłonią do drażnienia sutka rudowłosej. - Powiem tylko tyle, że będę adorował i kochał twoje ciało bez względu na to jak się zmieni; teraz, czy w przyszłości - oznajmił z mocą, a jako, że nie lubił się powtarzać, chciał wierzyć w to, że ta deklaracja wystarczy.
Miał jednak pełną świadomość tego, że na jego kolanach leży chodząca wylęgarnia problemów, więc prędzej czy później pewnie znów powrócą do tej kwestii. W każdym razie póki co mieli inne zmartwienia na głowie, a też od dawna nie pozwolili sobie na tak ostry seks i Jona nie chciał psuć tego klimatu trudnymi rozmowami. Kiedyś intymność i bliskość Marysi pomagały mu uspokoić nerwy i zapanować nad stresem, potem zapomniał o tym jak cudowny wpływ miała na niego, bo przedkładał jej dobro ponad swoje. Więc jak znów poczuł tę błogość, nie chciał się jej tak prędko wyzbywać.
Szkoda tylko, że teorie Jonathana odnośnie Marianne były naprawdę trafne i jak już zakończyli jeden temat to pojawił się kolejny. Zgoła całkiem przyjemny, bo w zasadzie gotowanie dla gości leżało w zakresie hobby Wainwrighta. Tylko, że wszystko zależało od tego kogo miał zaprosić do swojego stołu...
- Dla trzech osób? - Powtórzył po niej, a że obecnie znajdowali się w dość wyuzdanej scenerii to od razu na myśl przyszły mu mało poprawne scenariusze. Wiedział jednak, że to tylko jego bezwstydna wyobraźnia i nawet nie miał zamiaru wspominać o tym na głos. - Zaprosiłaś jakąś znajomą? - Dodał zaraz, bo jakby zaprosiła Bena to pewnie z Walterem, a poza nimi i tak większość ich bliskich występowała w duetach, więc nikt konkretny nie przychodził mu na myśl.

Marianne Chambers
ODPOWIEDZ