dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Życie życie jest nobelon, raz przyjazną, a raz wrogą. U Harper ta nowela zwana życiem ostatnimi czasy zdecydowanie należała do tych wrogich. Otóż panna Callaway musiała zejść na ziemię ze swojego Olimpu zwanym karierą dziennikarki śledczej. Jasne, zrobiła ten krok do przodu i pożegnała się z portalem plotkarskim, a potem... potknęła się o rzeczywistość, wywaliła i powstała, porządnie potłuczona. Pewnie dlatego, że nie wzięła ochraniaczy na łokcie wink wink. Dostała natomiast pozytywną odpowiedź z The Cairns Post w sprawie płatnego stażu. Cóż, w życiu nie ma najwyraźniej drogi na skróty, więc obecnie Harper mogła poszczycić się mianem stażystki.
Z tejże okazji Harper postanowiła wreszcie dokończyć sprawę prawka. I tak oto znalazła się w Tingaree ze swoim tatą, który cierpliwie uczył ją jeździć. Nauka jazdy to za dużo powiedziane, bo ojciec jak wyszedł 40 minut temu "na chwilę" kupić jakąś część w warsztacieu, tak zagadał się ze starym kolegą i biedna Harpi musiała czekać na niego w zaparkowanym aucie. I gdyby opowiadała tę historię komuś znajomemu, powiedziałaby że to jakiś szatan nakazał jej nagle ruszyć samej z miejsca, żeby zrobić sobie samej szybką rundkę wokół warsztatu. No przecież za chwilę wróci i nikt nie zauważy, że rozbijała się po Tingaree bez prawka. I tak też zrobiła, ruszyła z miejsca, dumna z siebie że wie gdzie jest gaz, a gdzie sprzęgło! I pyk, prawy kierunek, dwójeczka i skręt, no co w tym trudnego? W pewnym momencie stwierdziła, że lekko poprawi tylnie lusterko, przy okazji oceniając czy szminka nie odbiła jej się na zębach. I kiedy tak zerknęła na ułamek sekundy w lusterko, poczuła nagle uderzenie. Autem. W człowieka. Od razu dała po hamulcach i zobaczyła go - Nico opartego dłońmi o maskę samochodu.
- O, kurwa - jękneła zszokowana, wychodząc z auta. - Jezu, ręczny! - krzyknęła jeszcze i wróciła zaciągnąć co trzeba, po czym znowu wyskoczyła z auta. O dziwo Nico stał, a nie leżał krwawiący na ulicy. To już jakiś plus... - Żyjesz?? A TAK W OGÓLE TO JAK ŁAZISZ, PRZECIEŻ TU NIE MA PASÓW NAWET! - i wjechała ze zjebą, z przejęciem pokazując mu, że halo halo, to nie przejście dla pieszych, gdzie sie tu kolega wpierdala prosto pod koła auta rozpędzonego do 20 km/h!
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
#numer

No cóż. To może i nie był wspaniały dzień Nico, może nie był bardzo dobry, może nie był nawet przeciętnie znośny… no dobra, było chujowo, ale stabilnie, okej. To był stan tak zwany zadowalający, przynajmniej jeśli chodziło o Nico i jego parszywe życie. Czasami było całkiem chujowo, na przykład kiedy podrywał jakąś laskę, ale no ostatnio to mu jednak ten podryw nie wyszedł, bo laska zrobiła jakąś głupotę, a on nagle z dupy zaczął narzekać na Harper i totalnie zepsuła mu KOLEJNY wieczór. No dobra, ale przecież nie będzie się nad tym długo zastanawiać, był zapracowanym człowiekiem. Akurat wracał z piekarni, więc wiadomo że musiał wstać zajebiście wcześnie i już z tego powodu jego humor spadł o jeszcze parę poziomów mniej. Niby mógł się trochę wyżyć kulają bułki i zwijając chałki, ale no niestety, to było zbyt mało. Zwłaszcza jak dostał telefon od pijaczki, która bujała się z jego matką, mówiącej że ta nie pojawiła się z wódką i tak jakby jakiś dym leci z chaty. To oczywiście, musiał tam popędzić! Niby miał jeszcze pół godziny pracy, ale może go nie zwolnią… a może zwolnią, czy naprawdę mu zależało? No chyba słabo, skoro wszedł prosto pod samochód!
I CHAMSKO XD
No cóż, Nico teraz też nie miał ochraniaczy na łokcie, ani żadnych innych, ale na szczęście swoimi nocnymi tańcami zapewnił sobie całkiem niezły refleks, bo inaczej mogłaby mu skręcić kolano albo zrobić coś gorszego. Niewielka prędkość niewiele pomoże, jak się niefortunnie upadnie albo wyląduje pod kołem samochodu na przykład… No ale, jego ręce wyglądały na masce, a gniewny wzrok mógłby zabić! Ale był tak zaskoczony, że to Harper za kółkiem, że no trochę jednak osłabł. Odrobinkę.
- Jezu POJEBAŁO CIĘ - odpowiedział jakoś tak zgodnie z jej piskami i wzywaniem pana, a potem zmarszczył bardzo gniewnie brwi. - Harper czy ja mam cię kurwa do rowu razem z tym autem wywalić?! - no czy ona go opierdala po tym jak w niego wjechała?! - Ty rozwydrzona księżniczko od siedmiu boleści, WJECHAŁAŚ WE MNIE AUTEM - no tak jej uświadomił, gdyby przegapiła, a potem gniewnie uderzył pięścią w maskę, po czym podszedł do niej specjalnie ze złością i uniesioną pięścią, żeby się schowała w aucie albo chociaż za drzwiami. - Autko dostałaś od tatusia i musisz się popisać, hm? A prawko w czipsach znalazłaś? - no aż zapomniał, że się śpieszył, tak go wkurwiła.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Ojej, Harper swoją obecnością w świadomości Nico zepsuła mu wieczór??? O jak mi przykro heheh. On ostatnio zepsuł jej marzenia, więc można uznać, że są kwita! No dobra, może po prostu uświadomił jej, że do pracy dziennikarki śledczej zabiera się od dupy strony. I to takiej płaskiej dupy, niemal tak płaskiej jak jej marzenia po zderzeniu że ścianą. Ach jaka piękna metafora, gratulacja ode mnie dla mnie.
W każdym razie to właśnie ich ostatnie spotkanie w Shadow było dla Harper głównym impulsem do tego, żeby zejść z tonu i poszukać czegoś odpowiedniego do jej obecnych kwalifikacji. Była przez to wkurzona, owszem, wkurzona też na Nico bo utożsamiała go z tym swoim niepowodzeniem. Bo nie, jej wygórowane ambicje wcale nie były kwestia tego, że Harper całe życie była głaskana po główce i tego, że powtarzano jej, że nauką osiągnie wszystko czego chce. A tu jeb, dobra średnia na uczelni to nie wszystko w zderzeniu z życiem. I o mały włos, a jedno życie właśnie o mały włos się tu przed chwilą nie zakończyło! I nie mówię tu o prawie-potrąceniu Nico tylko o tym morderczym spojrzeniu jakie panna Callaway mu posłała, kiedy ten zaczął ją tu tak bezczelnie przedrzeźniać!
- Sam łaź po rowach jak nie umiesz po chodniku jak człowiek! - odwarknęła, a potem uniosła oburzona brwi... i warczała dalej! - SAM MI WLAZŁEŚ POD KOŁA! Widzisz tu pasy? WIDZISZ?? - wskazała na ulicę, na której nie było pasów, przynajmniej nie bezpośrednio pod nimi. Może parę metrów dalej, ale tam nie zdążyła dojechać! Bo napotkała żywą przeszkodę. - Co... COOOO - fuknęła widząc jak Nico brzydko traktuje maskę samochodu, ale nie zdążyła obadać strat, bo owszem, zaczęła przed nim uciekać! Ale nie do środka auta, tylko pobiegła za samochód, w okolice bagażnika, gotowa uciekać dalej w razie potrzeby! Oczywiście co chwilę wychylała się zza auta stając na palcach, żeby mu jeszcze nagadać!
- Głupi jesteś, Tribbiani?? Po co mi własny samochodów skoro nawet nie mam jeszcze prawka! - krzyknęła bohaterka chowająca się za samochodem, parokrotnie pukając się palcem wskazującym w głowę. Ups, czy właśnie przyznała mu się do tego, że prowadziła pojazd bez uprawnień? Nie zdążyła się nad tym pogłowić, bo skupiona na ucieczce przed Nico zrobiła kolejne kroki wzdłuż pojazdu, żeby zachować bezpieczną odległość od wkurwionego Tribbianiego. Aż w końcu zrobiła kółko wokół pojazdu i dotarła tym sposobem do maski samochodu, na którym zidentyfikowała wgniecenie będące dziełem rozwścieczonego Włocha.
- O nie. O nie, o nie, o nie, o nie - zaczęła powtarzać jak szalona widząc to co Tribbiani po sobie zostawił. Zaczęła delikatnie i z czułością dotykać maski auta, jakby miała nadzieję że pod wpływem okazanych mu uczuć pojazd sam się zregeneruje jak jakaś jaszczurka. - No i co narobiłeś! Ojciec mnie zamorduje! – wykrzyczała w stronę Nico, łapiąc się przy tym za głowę. „Mnie, ja” no typowo, real drama queen w akcji.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
No tak, co za wstrętna kobieta, tak się cieszyć z psucia innym różnych rzeczy! A potem się zastanawia, czemu ma złą karmę! No ciekawe, ciekawe. No ale prawda jest taka, że jednak trochę miał wyrzuty sumienia, że jej tak powiedział, ale nie było żadnego sposobu żeby to cofnąć, odwrócić albo przekręcić na jego korzyść. A dupa Harper nie była płaska, to najważniejsze, wszystkie inne można przypompować na rogu. Albo w ogóle, w przyszłości.A jak mowa o przeszłości, no to tak, Gilmore Girls idealnie pokazują, że taka wieczna akceptacja i klepanie po głowie nie prowadzi do twardego tyłka, który jest potrzebny w zyciu. Ale z drugiej strony przecież ciśnięcie dziecku też w niczym nie pomaga i co najwyżej dokłada traum. No i co zrobisz, jak nic nie zrobisz.
- Na tym zadupiu prawie nie ma pasów, jesteś tak samo ślepa na nie, co na inne znaki?! I nie wiem, NA LUDZI PRZED TOBĄ? - odbił piłeczkę, dalej na pełnym wkurwie. Nie zamierzał aż tak łatwo odpuścić! Zwłaszcza, że miał bardzo chujowy dzień. On też sam nie sprawdził jak tam jej maska, nawet nie spojrzał na to, poza tym hej, jego dupa zrobiłaby większy ślad na niej przecież. Był kawałem chłopa, nawet jeśli nie do końca wysokim, miał mięśnie i zdecydowanie był jak Joey - curvy and he likes it! Nazwisko zobowiązuje.
I kiedy ona zaczęła uciekać, on szedł dalej za nią! I dobrze, że była taka gibka, bo po jej kolejnym wyznaniu aż gromy przez chwilę pojawiły się w jego oczach! Na pewno Harper dostała aż gęsiej skórki, nie kłam że nie.
- Do jasnej kurwy, TY NIE MASZ PRAWKA? No nie, lecisz do tego rowu ale już - podsumował wściekły, robiąc grymas i nawet zakasując rękawy, żeby jej pokazać, że po nią idzie i zaraz ją do niego wrzuci!
- Mam to gdzieś, mogłaś mnie zabić! - wkurzony rzucił jeszcze, żeby nie myślała, że mu przykro! - Mam dla ciebie materiał na artykuł, groźna blondyna bez prawka panoszy się po biednych dzielniach i rozjeżdża ludzi - dodał, podpierając się zaraz potem pod boki, zastanawiając się czy to babsko w ogóle wpadnie na to, że WYPADA go przeprosić.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Nico i wyrzuty sumienia, no tego jeszcze nie grali! Może i był wtedy brutalny, ale przynajmniej miał jakąś tam wiedzę jak ten świat funkcjonował. Harper dopiero wyglądała sobie spod swojego klosza ufundowanego przez nadopiekuńczych rodziców, więc takie zderzenia z rzeczywistością prędzej czy później musiała odbyć. No i lepiej, że nastąpiło to prędzej, to chociaż upadek nie będzie z aż tak wysokiego konia, tylko raptem z małego kucyka.
– Wyskoczyłeś mi znikąd! Nie miałam jak zareagować! – zamachnęła ręką, bo mimo że z tej dwójki to Tribbiani był Włochem, Harper też umiała w gestykulację, zwłaszcza przy robieniu dramy! No ale właśnie, nie dało się ukryć, że Nico był dobrze zbudowany, że był silny, więc tak owszem, Harper dostała gęsiej skórki tak spierdalając przed nim, nawet jeśli zwiewając wciąż mu pyskowała! Ale trzeba było zachować pozory odważnej, mimo że jej odwaga kończyła się tam, gdzie zaczynało wkurwienie u Nico.
– No jakoś muszę się nauczyć jeździć, żeby je zdać, CO NIE?! – dobrze by było, gdyby robiła to bez prób morderstwa. Ale spoko, następnym razem na pewno jej się uda! Hehe.
– No przecież jesteś cały, w przeciwieństwie do samochodu! - jeszcze przez chwilę stała przed maską gotowa do ucieczki w każdym kierunku. Ale kiedy Nico na chwilę wstrzymał pościg podpierając się pod boki, Harper wykorzystała moment i wsiadła do samochodu, zamykając się od środka na wszystkie spusty. Czuła się w tym momencie jak bohaterka taniego horroru klasy B, która spierdala przed szalonym mordercą i do której widzowie krzyczą, że auto to najgorsza kryjówka w takich sytuacjach. Sama pewnie by tak krzyczała widząc to z boku. Słysząc jego kolejne słowa zrobiła oburzoną minę. No co za bezczel, tak wykorzystywać jej słabości przeciwko niej! - No to leć z donosem to lokalnej gazety! – krzyknęła do niego przez szybę, nie mając w sumie pewności, czy ją w ogóle słyszy. Następnie wzięła parę głębokich wdechów. – Jestem gotowa na negocjacje, ale nie wyjdę stąd, dopóki nie przestaniesz na mnie krzyczeć – zapowiedziała i zerknęła niepewnie w jego kierunku.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
No Nico był egoistyczny i egocentryczny, ale to dlatego, że w życiu nie spotkał zbyt wiele empatii i troski o swoją osobę. I to od najmłodszych lat, no miał pecha w kwestii rodziców, jacy mu się trafili, a z rodzeństwem wiadomo jak to bywa, relacja zawsze jest trochę love hate. I nikt ich tak naprawdę nie nauczył jak to zrobić żeby love przeważało, więc większość życia był skazany tylko i wyłącznie na siebie. No ale, nie był złym człowiekiem. Nie tak do końca, więc jakieś minimum przyzwoitości się w nim czasem odzywało i przebijało przez bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo grubą i twardą skorupę w której się regularnie chował.
- To kurwa się jeździ wolniej, no pojebało cię?! Dziecko też byś obwiniała za rozwaloną czaszkę?! - no tylko go wkurzała swoim usprawiedliwianiem się, więc zamierzał jej dać znać, jak bardzo to głupie i że w ogóle się odzywać nie powinna teraz. - No kurwa nie tak! - no co za babas jedna wstrętna! - Najpierw się uczysz z takim egzaminatorem, czy ty kurwa wszędzie musisz się pchać na krzywy ryj, a potem sprawiać problemy? I jakim kurwa cudem to zawsze mi lądujesz na głowie albo w dupie, jak w tym przypadku! - no było to pytanie raczej retoryczne, ale hej, no tak to się ciągle dziwnie układało, on musiał jej naprawiać dach, ratować ją w klubie przed własną głupotą, a teraz jeszcze w niego wjechała. No co za baba! Ciekawe jak sobie zasłużył na tą - no bądź co bądź - bolesną karmę…
- Ja nie wierzę, że ty się autem przejmujesz! Jak wjedziesz w kolejnego człowieka to najpierw go ochrzanisz, że ci maskę wgniótł, a dopiero potem wezwiesz pogotowie, co? - prychnął, no w szoku bardzo! NO CO ZA BABA. A potem kiedy wskoczyła do auta zrobił pogardliwą minę w stylu ‘are you fucking serious?’. Guurl. A kiedy powiedziała, że ma lecieć, nacisnął całym ciężarem ciała na jej maskę, tak że cały samochód się zatrząsł. Gdyby miał super moce, to by jej pewnie auto na bok przewrócił albo wrzucił do rowu, no ale nie był to ani horror klasu B, ani film akcji, więc nawet nie próbował.
- Ja pierdole, nie mam kurwa czasu na to pierdolenie, ty jesteś jakaś chora, lecz się! Mam ważniejsze sprawy na głowie! - dodał, bo przypomniało mu się, że przecież miał iść do matki. Dlatego przeklął ją jeszcze wiązanką po włosku, pomagał po włosku wkurwiony rękami, a potem gniewnym krokiem ruszył w stronę chaty mamy, próbując jakoś zapanować nad swoim oburzeniem!
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Na nieszczęście dla Nico Harper była uparta i lubiła drążyć. Czasami była jak to ogromne wiertło, którego używa się do drążenia tuneli. Więc co tam dla niej skorupa! Była też ciekawska i kiedy już coś ją zaintrygowało, nie potrafiła tak po prostu odpuścić. I choć sama może nie do końca była tego świadoma, ale Nico w pewien sposób ją intrygował. Był może dlatego, że dostrzegała pewne szczegóły, które nie do końca się ze sobą sklejały – tu niby nosił się, jakby był z bogatej rodziny, choć nigdy tak naprawdę nikt tej jego rodziny nie widział. Z bogatymi starymi pewnie jeździłby lepszym wozem. Dziani starzy pewnie wysłaliby go na zajebiste studia. Tego typu kwestie nie pasowały jej do tego, na kogo Tribbiani na co dzień pozował.
– Co ty gadasz, wypluj to, nigdy nie potrąciłabym dziecka! – krzyknęła, powoli zdając sobie sprawę z tego, że pierdoliła głupoty. Ale teraz kłóciła się już tylko po to, żeby się kłócić, bo jednak była na przegranej pozycji. No i oczywiście po to, żeby nie przyznać Tribbianiemu racji, przecież nie dałby jej wtedy żyć.
– Ojciec mnie uczy, przecież nie rozbijam się po ulicach sama! A teraz… no… zrobiłam sobie próbę sama… jedną, jedyną i akurat TY się musisz tu pojawić – odpysknęła już nie tak pewnie, jak wcześniej, marszcząc brwi. – Hej! Nie wjechałam w ciebie od tyłu, więc nie wyskakuj mi tu z tyłkiem swoim! – Nico na bank sobie zasłużył! Na pewno złamał niejedno serce, niejedną maskotkę ukradł dziecku, więc hej, Harper była dla niego taką karmą! Każdy miał swój krzyż w końcu i musiał go nieść, do pleców Nico akurat przykleiła się Harper. No była trochę upierdliwą muchą, ale karma is a bitch jak to mówią.
- Sam złamałeś przepisy przechodząc w niedozwolonym miejscu, masz no… nauczkę, żeby już tego nie robić! – krzyknęła, a kiedy auto całe się zatrząsało, wystraszona zapięła pas, bojąc się że zaraz zacznie się rozbijać po całym samochodzie, jak kuleczka w trzęsącym się pudełku. No miał Nico siłę, miał! No i też potrafił jej dogadać, bo na jego ostatnie słowa oczy Harper się zaszkliły – z tego stresu, bezradności i desperackiej próby wybrnięcia z tego z twarzą. Skulona wysłuchała jeszcze wiązanki, ciesząc się że jej nie rozumie, po czym odprowadziła Nico wzrokiem. Schowała twarz w dłoniach, głośno krzyknęła żeby dać upust wszystkim emocjom, po czym wysiadła z auta.
– Tribbiani! – krzyknęła za nim, gotowa wziąć na klatę odpowiedzialność, przeprosić go i upewnić się, czy na pewno nic mu się nie stało po tym zderzeniu. Była przekonana, że Nico znowu się na nią wydrze, ale w zasadzie najgorsze z jego ust chyba już usłyszała, więc yolo. Ten jednak zdawał się nie słyszeć jej okrzyku, więc niepewnym krokiem ruszyła za Włochem.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
I jak widać to wiertło zbyt dosłownie próbowało właśnie penetrować jego mury, heh. Ale zamiast popękać, tylko wkurzyła byka. Nie żeby można było popękać byka, no chyba że… no okej, może lepiej jednak nie kończyć tej dyskusji, bo się Peta będzie musiała zaangażować. Dobra, no Nico trzymał w sobie wszystko, nie ma co się oszukiwać. Smutek, frustrację, złość, a także tęsknotę, żal i inne uczucia, które nie były wygodne ani do nazywania, ani tym bardziej do przeżywania. Jako dziecko z takiego domu już dawno powinien być na terapii, ale oczywiście, że na nią nie pójdzie. Nigdy w życiu. Nie przyzna nawet sam, że jej potrzebuje. Bo prawdę mówiąc to on przyjaciół za bardzo nie miał, bo jak można się z kimś przyjaźnić i kompletnie się nie otwierać, nie mówić o sobie prawdy? A no właśnie.
Rzucił jej tylko solidne ‘are you fucking kidding me’ spojrzenie, bo skoro mogła przypadkiem potrącić jego, to i każdego innego, co nie. A dziecko nawet trudniej zauważyć na drodze niż takiego byczka Nico, no i dzieci są bardziej chaotycznie, nieprzewidywalne i pod koła się pakujące.
- No i gdzie ten ojciec, hm? To taki wyimaginowany? A może uczy cię przez smsy, hm? - oczywiście nie mógł sobie odmówić wtrącenia się i wyśmiania jej. - To nie jest kurwa rower żeby za tobą biegał po odkręceniu kółeczek, tu nie ma żadnych dodatkowych kółeczek! - dodał, gdyby nie zauważyła, co nie. Byłoby to w sumie zabawne, gdyby tak robili, dodatkowe koła do auta albo drągal.
- Nie ma prawka, nie ma jazdy! - no jaki miły, że nie oddał idiotko lub kretyno, hoho. I był nieco hipokrytą, bo sam wsiadał za kółko pod wpływem różnych substancji… ale detale.
Harper zapinająca pasy była tak absurdalna, że nawet nie umiał tego skomentować inaczej niż grymasem. Zresztą i tak wystarczająco ją dzisiaj zjebał. A teraz miał ważniejsze rzeczy na głowie, więc nawet jeśli słyszał jak za nim woła, to to zignorował, pewien że zaraz schowa się w aucie, a potem pójdzie do tatusia. Co go dodatkowo wkurwiło, bo on nigdy nie mógł liczyć na swojego, więc… no była to jakaś bolesna zadra. I jeśli coś mu dolegało po tym wjechaniu, to na pewno tego dzisiaj nie poczuje, bo jego adrenalina buzowała. Aczkolwiek pewnie mu nabiła siniaka czy dwa.
Niemniej, teraz miał większe zmartwienia, bo po przejściu kilku ścieżek i dróżek, znalazł się przy domu matki… z którego leciał dym - kurwa mać - rzucił, od razu przechodząc do biegu i wchodząc przez otwarte drzwi do środka. Chwilę mu zajęło zlokalizowanie matki, oczywiście jak zwykle w swoich rzygach po libacji, a potem poszedł szukać źródła ognia. I znalazł, w kuchni, gdzie najwyraźniej matka postanowiła sobie zapalić papierosa, a potem go zostawić koło ściery.. a na dodatek podgrzewała chyba coś do jedzenia, ale chlanie nie mogło poczekać aż zje, więc płomień przeszedł na brudne firany i cóż.. no posiłek był czarny i nie do rozpoznania. Więc nie czekając, najpierw szybko wyłączył ogień na kuchence, a potem zabrał się za gaszenie!
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Spokooojnie, do penetracji różnorakich też jeszcze przejdziemy! No ale skoro Harper robiła już za taką płachtę działającą na Nico jak na popękanego byka, to można uznać że taka płachta ma wiele właściwości. W razie chłodnych i mrocznych dni okryje i ogrzeje… a potem znowu wkurwi tak, że sama skończy zaryczana w aucie. Bo Harps z kolei w wyrażanie emocji była aż za dobra – była jak otwarta księga, w której można było sobie czytać niezależnie od tego, na której stronie ją akurat otworzysz. Było to dość kłopotliwe, bo czasami kiedy chciała poudawać miłą, jej mina i tak zdradzała wszystko. U niej w domu zawsze rozmawiało się o wszystkim, więc nie miała problemu z trudnymi tematami. No i zawsze miała wiele do powiedzenia na każdy temat, co z kolei wkurzało jej rówieśników i cóż, w liceum nosiła tą łatkę klasowej kujonki.
– Zagadał się z mechanikiem, chciałam sama zrobić tylko jedno okrążenie i… UGH, NIEWAŻNE – przerwała wypuszczając powietrze z ust, bo wiedziała że im więcej mówi, tym tylko jeszcze bardziej się pogrąża. No ale właśnie taka była – to do niej musiało należeć ostatnie zdanie, nawet jeśli nie miała racji. I prawka, to też słuszna uwaga ze strony Nico!
W każdym razie, widziała że Nico był podkurwiony i zdenerwowany, ale do głowy jej nie przyszło, że to z innego powodu niż ich stłuczka. „Stłuczka” he, he. Dlatego po prostu za nim poszła, bez zastanawiania się co zastanie na końcu tej drogi ani co w ogóle ten rzekomy bogol Nico robił w tej okolicy. Mimo, że miała na sobie trampki, parokrotnie wędrując za Nico prawie skręciła sobie nogi, tak jakby pokonywała tę drogę w szpilkach. Naprawdę się bała, że zrobiła mu większą krzywdę niż myślała. No i pewnie zrobiła, tylko taką psychiczną, nie koniecznie tylko fizyczną…
A kiedy wyłoniła się zza krzaków, oparła się o jedno z drzew i zamarła widząc jak Tribbiani biegnie do płonącej chatki! Natychmiast chwyciła za telefon i zadzwoniła po odpowiednie służby, opisując gdzie jest bo przecież nie znała dokładnego adresu. A potem sama rzuciła się w kierunku chatki, sama nie wiedząc czy kierowała nią bardziej głupota, odwaga, czy adrenalina.
– Nico! – zawołała, chyba pierwszy raz ever zwracając się do niego po imieniu. Podwinęła lekko swoją koszulkę i zakryła sobie nią usta, chroniąc drogi oddechowe. Wchodząc do kuchni przez kłęby dymu oniemiała, widząc jakąś nieprzytomną postać leżącą na podłodze. – Nico, ktoś tu leży! – krzyknęła do niego, po czym klęknęła przy niej, złapała za wiotkie przedramiona i zaczęła wyciągać ją z chatki. Kobieta trochę ważyła, więc przyszło to Harperce z trudem, ale ostatecznie znalazły się na zewnątrz, w bezpiecznej odległości. Harps wyczuła, że kobieta ma puls, wyczuła jej oddech… pijacki oddech, więc ułożyła ją w odpowiedniej pozycji w oczekiwaniu na przyjazd karetki, uznając że jest nieprzytomna nie ze względu na zaczadzenie, a po prostu była nawalona jak stodoła.
– Tribbiani, wyłaź stamtąd! Straż już jedzie, no wyłaź! – krzyknęła znowu wspinając się po schodach do chatki i nie czekając na jego odpowiedź, ponownie zakryła usta koszulką i wlazła do środka, no bo yolo jak to mówi młodzież.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Heh, wtedy to dopiero Harper się przekona jak duży jest Nico! No dobra, wiesz doskonale że musiałam to napisać. I no to prawda, ostatecznie nawet teraz Harper nie wzbudzała w nim tylko jednej emocji. W końcu kiedy ostatnio się widzieli to najpierw go zraniła i chciała wykorzystać, a potem rozbawiła. U niej w trakcie urodzin też nie chciał jej jedynie zirytować i wkurwić i zrobiło się nagle tak jakoś… intymnie jakby. Ale nie zamierzał o tym myśleć, bo przecież oficjalnie to zawsze jej robił na złość, nie lubił baby i teraz tylko czuł do niej niechęć i wkurzenie. No wjechała mu w dupę, teraz naprawdę tylko to czuł, okej, więc był nawet konsekwentny. I w sumie byłby wkurwiony i bez matki na głowie, raczej tym razem by się chlaniem wspólnym nie skończyło. Ale też nie było scenariusza, w którym nasłałby na nią policję.
Nie usłyszał jak woła jego imię, za bardzo zajęty próbą gaszenia pożaru ręcznikiem, trzaskając nim na prawo i lewo. Zresztą dym zaczynał go gryźć w gardło, a dym szczypać w oczy, więc był zajęty i dopiero kiedy drugi raz krzyknęła, w końcu się odwrócił… i serce mu zamarło.
- Ja pierdole, a co ty tu… wynoś się stąd, słyszysz? Wynocha, to nie twoja sprawa!!! - krzyknął na nią, przez moment odwracając wzrok od gaszonego pożaru, przez co jego ręcznik też się trochę zajął ogniem. - Zostaw ją w spokoju! - krzyknął jeszcze, widząc jak szarpała jego matkę. Wiedział że żyje, to mu wystarczało. A potem ze złością wrócił do gaszenia pożaru, uderzając ścierą o wiele mocniej niż ustawa przewiduje i pewnie trochę iskier rozsyłając dookoła. Był niesamowicie wściekły, że Harper tu przyszła, że to widziała i że się dowie prawdy. I cholernie zawstydzony, że właśnie wywlokła stąd jego zarzyganą matkę. A kiedy znów ją usłyszał, rzucił szmatę na ziemię i podszedł do niej gniewnie - powiedziałem ci coś, nie prosiłem o wzywanie żadnej głupiej straży pożarnej, nie zapraszałem cię tu, czy ty się kurwa zawsze musisz wpierdalać tam gdzie nikt cię nie chce?! - zakrzyknął, łapiąc ją za ramię i wyprowadzając na zewnątrz - no już, masz odznakę skautki, a teraz idź do domu, leć do tatusia, won! - no i odepchnął ją, żeby sobie stąd szła, chociaż było za późno, bo sąsiadki nie ściszyły wystarczająco głosu komentując, że ta Tribbiani w końcu się doczekała pożaru i że one po tylu melanżach zawsze się tego spodziewały….
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Wiem, wiem, czekałam na ten tekst! No cóż, wiele skrajnych uczuć w sobie wzajemnie wywoływali. Co było zresztą dość niepokojące, bo Harper wcale nie podobało się to, że Nico budzi w niej jakiekolwiek emocje. Wolałaby, aby był jej całkiem obojętny, bo wtedy mogłaby sobie teraz tak odjechać i go olać, nie przejmując się tym, co o niej gadał. Ale przejęła się, przejęła się tym, co zrobiła i za chwilę na poważnie przejmie się tym, co zastanie, kiedy pójdzie za Nico.
– Wyciągnę ją na zewnątrz, przecież zaraz się tu udusi! – odkrzyknęła tuż przed ewakuacją kobiety z chatki, nic nie robiąc sobie z tego, że Tribbiani kazał mu ją zostawić. Odpalił jej się jakiś tryb działania, więc jego protesty puszczała mimo uszu.
Kiedy wróciła i pierwsze co usłyszała, to potężna zjeba z jego strony, zamarła. Otworzyła buzię, żeby coś powiedzieć, ale słuchała tylko jego opierdolu z totalnym niedowierzaniem. Parę razy przy tym kaszlnęła, bo dym zaczął przedostawać się do jej dróg oddechowych.
– Poszłam za tobą zobaczyć, czy nie masz jakiegoś wstrząśnienia mózgu i cię przeprosić, co ty myślisz że stałabym na zewnątrz czekając na twoje głupie zaproszenie kiedy widzę że w środku się pali!? – odezwała się po chwili, kiedy ten wyprowadzał ją z chatki. – Ałć, to boli! – krzyknęła, nie do końca sama wiedząc czy chodziło jej o fizyczny ból. Ale choć poczuła się maksymalnie dotknięta i czuła, że łzy w jej oczach to nie tylko efekt dymu, to nie był przecież moment na obrażanie się. Chociaż w momencie, kiedy ją popchnął, miała ochotę to wszystko pierdolnąć, skoro traktował ją aż tak wrogo, ale wtedy usłyszała gadanie tych starych pizd, które przyszły pooglądać sobie teatrzyk. Spojrzała zszokowana na zarzyganą kobiecinę, która powoli zaczynała się przebudzać, a potem na Nico. – To twoja mama? – spytała cicho, a potem wciąż słysząc plotkujące baby, odwróciła się w stronę sąsiadek i pod wpływem tych wszystkich nagromadzonych emocji – gniewu, zdezorientowania, szoku – zaczęła się na nie wydzierać. – WYPIERDALAĆ STĄD! To nie show telewizyjne ani sekcja komentatorska, tarasujecie drogę przejazdową dla straży i karetki, NO JUŻ! – i podeszła do nich, odepchnęła jedną, drugą pizdę, aż w końcu babsztyle uznały, że laska ma chyba jakiś atak i zaczęły się rozchodzić, powoli, ale jednak! Aż w końcu Harper ponownie odwróciła się w stronę, spoglądając na niego niepewnie.
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Nico nie wiedział, że Harper się przejmuje tym co on gada. W ogóle nie zastanawiał się nad tym, co Harper przy nim myśli i czuje. Wykreował kiedyś pewien obraz siebie i swojej rodziny, i zakładał, że to wystarczy. Że nie musi się spowiadać, nic wyjaśniać. Przyzwyczaił się do tego, bo od tak dawna nie dopuszczał nikogo bliżej siebie, więc nie było takiej potrzeby. I cóż… no raczej nie uważał, że ktoś chce się pakować jakieś relacje z nim, był jednak dość sporym samotnikiem. Nie bawił się w długie związki, bo nie umiał ich budować, nie miał przyjaciół, a jedynie znajomych. Unikał trudnych myśli i emocji, chował je skrzętnie pod odpowiednią warstwą gruzu swojego życia. I dlatego w sumie myślał, że nie obchodzi go to, czy matka się zapije czy nie, że ma w dupie czy coś się jej stało, czy by umarła.Ostatecznie dała mu tylko ciężkie dzieciństwo i traumy, a teraz była obciążeniem. Musiał harować na trzy etaty żeby utrzymać i siebie i ją, a teraz jeszcze więcej będzie musiał wydać na remont. Wydawało mu się, że jej śmierć będzie dla niego ulgą, a jak było naprawdę? No nie pozwalał sobie na takie analizy i myśli, więc nie wiedział.
- I co mnie to obchodzi? - zapytał, zbyt wkurzony żeby się nad tym zastanowić. Zresztą i tak Harper na pewno go nie usłyszała, bo nie rzucił tego wcale aż tak głośno, jeszcze zbyt zszokowany, że ją tu widzi i że właśnie targa jego matkę na zewnątrz. Ciekawe kiedy ta ostatni raz się myła, czy przebrała… nawet nie chciał o tym myśleć.
A kiedy zaczęła się tłumaczyć, wzniósł oczy ku niebu. - Nie potrzebuję twojej pieprzonej litości, ani opieki, ani żałosnych przeprosin za to że zachowałaś się jak idiotka! - podsumował, sam zachowując się jak skończony idiota. Ale próbował ją stąd wygonić, zniechęcić, żeby nie poznała prawdy. No wiedział, że musi ją obrazić, musi ją znowu wystraszyć i odepchnąć, tym razem dosłownie. Niestety niewiele to pomagało. Oczywiście jak ją wyciągał z domu, to bardziej ją za to ramię uniósł w górę, żeby nie mogła się zaprzeć i protestować, niż mocno ścisnął, więc pewnie nie będzie mieć siniaka, ale no nie był damskim bokserem, i tak czuł się jak gówno robiąc to wszystko. Poprawka, jeszcze bardziej gównianie, bo jak gówno czuł się od godziny.
- Coś ci kurwa powiedziałam, to nie twoja sprawa! - warknął, ale teraz nie potrafił już jej spojrzeć w oczy, zbyt zawstydzony tym wszystkim. Dlatego nachylil się nad matką i klepnął ją w czystszy polik dwa razy - ej, z kim chlałaś dzisiaj? Ktoś tam został? - zapytał ją, potrząsając za ramię i usilnie nie patrząc w strone blondyny. Ale no potem musiał zerknąć, jak się wydarła na ludzi i był… no zdezorientowany. Wyprostował się, przez chwile analizując, czy nie powinien (zachować się jak przyzwoity albo przynajmniej normalny człowiek), ale szybko spuścił wzrok i wrócił do postawy obronnej - no już harcerko, pokazałaś pazury, a teraz idź do jasnej cholery stąd - warknął, stojąc tak do niej bokiem. - Nic tu po tobie, won - dodał, gdyby miała jakieś wątpliwości, wciąż kompletnie ignorując jej spojrzenie. Nie miał siły jej tego wyjaśniać, nie miał siły patrzeć na współczucie i litość w jej oczach, które tak doskonale znał przez całe swoje dzieciństwo i w sumie życie. Niektórzy patrzyli pogardliwie, tak jakby on powinien tu mieszkać i ją ogarniać, jakby to była jego wina i reszty dzieciaków. Wiele takich głosów zresztą słyszał. A przede wszystkim nie miał siły jej błagać o to, żeby nic nikomu nie mówiła o tym co tu zobaczyła… i ciężko powiedzieć czego bardziej się obawiał zobaczyć w jej oczach. Czy współczucia, czy niesmaku, czy pogardy, czy… satysfakcji, że Tribbiani wcale nie jest takim hop do przodu bohaterem na jakiego pozuje. Tak, pewnie już nigdy nie spojrzy jej w oczy. I oczywiście nie był w stanie jej podziękować. Zamiast tego poszedł na przeciw strażakom, mówiąc im co się stało, gdzie jest ogień i że nie wie co go spowodowało, ani czy ktoś jeszcze jest w domu. Przecież nie wsadzi własnej matki za kratki. Tą powinni się zająć sanitariusze, którzy też już nadjeżdżali.
ODPOWIEDZ