malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Do baru wpadała nieco spóźniona, choć trudno było się spóźnić do miejsca bez rezerwacji czy nawet bez towarzystwa. Przeklinała jednak siebie za tę szaleńczą podróż yamahą w towarzystwie kolejnego sztormu i już szukała wzrokiem ładowarki, by dać znać agentce, że tak, jest już w hotelu i akcję ratunkową (kolejną) należy odwołać. Po części miała wrażenie, że siły natury ostatnio zawzięcie się na nią mszczą, bo sprowadziły akurat kataklizm do Australii w czasie, gdy ona postanowiła się tu osiedlić i uciec przed… właściwie lista była długa, a ona i tak dobiła się wystarczająco pogodą, by znowu ją rozwijać, nawet w duchu.
Z tego też powodu musiała otrzepać się z błota, wody, która spływała z niej wręcz kaskadami i z pewnością wkroczyć do hotelowego baru na kolejkę, by przynajmniej pobudzić żyły do szybszego pulsu. Nie sądziła nigdy, że dane jej będzie w Australii zmarznąć, ale najwyraźniej cuda się zdarzały. Jak ktoś zamieni troskliwie jej whisky w wodę to nie zawaha się przed złamaniem mu karku, nawet jeśli będzie musiała w tym celu poświęcić paznokcie i wykazać się siłą, o którą nikt nie podejrzewałby tego wiotkiego ciałka.
Wszystko dlatego, że to był jeden z tych dni, w którym sprawy nie układały się po jej myśli, a nawet i ona czasami traciła energię na ciągłą improwizację. Skończył się jej okres zamieszkania u przyjaciela, bo oczywiście nierozsądnie postanowił się rozwieść, zupełnie jakby dopiero po dekadzie odkrył z kim się ożenił. Galerii groziło podtopienie, które mogło zniszczyć nie tylko budynek co termin jej wystawy, a przecież już zdążyła rozesłać zaproszenia. Jedno jej niewinne kłamstewko pociągnęło za sobą serię kolejnych i obecnie była brana za ofiarę, a występowała w roli kata. Poza tym jakimś cudem seksualna relacja z Dillonem nadal trwała, a przecież powinni to zerwać po pierwszej nocy. Na dodatek jej motocykl znowu zaliczył spektakularną wywrotkę i jak tak dalej pójdzie to sprzedadzą ją na organy.
Zaraz, zaraz, wypaliła w życiu tyle papierosów i utopiła wątrobę w tak niedorzecznej ilości alkoholu, że nawet tak nie przysłuży się społeczeństwu. Nic więc dziwnego, że ociekała nie tylko wodą (robiąc pokaźne kałuże), a czystą złością, która przekładała się na zmniejszenie ilości whisky w szklance. To powinno być jakieś prawo fizyki, bo może i na zewnątrz zdołała wyschnąć (choć długie włosy nadal miała mokre i porwane przez wiatr), ale wewnątrz właśnie zalewała się w najlepsze ignorując troskliwe spojrzenia barmana.
Po pierwsze, mieszkała w tym hotelu, więc nie groziła jej już żadna przejażdżka po pijaku, a po drugie, musiała mieć w rodzinie jakichś przodków z Irlandii, bo whisky Julii wchodziła tak jak woda i choćby chciała to nie mogła stracić nad sobą kontroli. Ta wydawała się jej dziś zupełnie zbędna, bo wówczas może przestałaby odczuwać taką irytację.
Na domiar złego (a może dobrego?) sylwetka w niedalekiej odległości, opierająca się o bar wydała się jej dziwnie znajoma, zupełnie jakby właśnie dziś pojawiły się wszystkie duchy z przeszłości i postanowiły rozgościć się w jej życiu. Hemingway, który ze swoim literackim pierwowzorem miał tyle do czynienia co ona z szekspirowską Julią, był jak jedna z tych bram do piekła. Na czole powinien mieć napisane, by go unikać. Tyle, że to nie była baśń, w której zły bohater wyglądał szkaradnie i zacierał ręce w komiksowym geście knucia czegoś niedobrego.
Wręcz przeciwnie, to zło było równie atrakcyjne jak sam diabeł i choć Crane wiedziała (a raczej przeczuwała), że za zamkniętymi drzwiami ten agent federalny był zwykłą gnidą i szują to nie mogła oprzeć się pokusie, by zignorować wszystkie czerwone flagi. Dlaczego? Cóż, Julia za każdym razem, gdy widziała ogromny znak STOP, dociskała gazu, więc i to zadziałał czysty instynkt, który sprawił, że wydała barmanowi polecenie nalania mu tego, co lubił i podania.
Chyba nikt nie sądził, że taka kobieta jak ona będzie bezradnie czekać aż przystojny mężczyzna po prostu zwróci na nią swoją uwagę. Poza tym z pewnymi problemami najlepiej się przespać, prawda?
Nikt nie mówił jednak, że musi robić to sama.

August T. Hemingway
Agent Federalny — AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Miłość go zgubiła, ale rodzinne układy nie pozwoliły mu upaść.
006.

Zdarzało mu się to bardzo często, jednak dzisiejszej nocy nie planował spędzić w hotelu. Zamierzał wrócić do apartamentu. Potrzebował znajomej przestrzeni, gdzie mógłby ze spokojem p o m y ś l e ć. Głowę zaprzątała mu pewna nietuzinkowa sprawa, której rozwiązania podjął się wraz z niezbyt licznym zespołem. Był tak skupiony, że odruchowo – zamiast skierować samochód ku najbliższej drodze wyjazdowej z miasta – skręcił w lewo, przejechał trzy przecznice (przy okazji przeklinając kilku niezdarnych kierowców) i zanim się zorientował, wjeżdżał na parking pod hotelem. Hotelem, w którym nocował stosunkowo często. Ilekroć nie dostrzegał sensu w krążeniu między Cairns a Lorne Bay, ilekroć praca wymagała od niego poświęcenia większej ilości czasu lub kiedy – jeszcze przed przypieczętowaniem rozwodu – nie miał ochoty na kolejne wyrzuty ze strony rozczarowanej nim żony.
Znajoma recepcjonistka podsunęła mu kartę będącą kluczem do jego ulubionego pokoju i dopiero gdy uśmiechnęła się, z przesadną uwagą obserwując jego ruchy, zrozumiał, że nie tak miał zakończyć ten dzień. A przynajmniej nie w tym miejscu.
Bo napić mógł się wszędzie. Podobnie jak rozłożyć zawartość zabranych z biura teczek, by wśród nich znaleźć tę jedną – wyjątkową – informację, która zmieniłaby tok śledztwa. Bo wierzył, że gdzieś tam była wzmianka, choćby pozornie nieistotna, pozwalająca mu znaleźć punkt zaczepienia, trop. Wystarczyło, że tylko spojrzał na niesione w torbie dokumenty, by stracić chęć ich przeglądania. Jego salon zdobił wykonany na zamówienie stół – odpowiednio szeroki oraz długi – idealnie nadający się do przejrzystego sortowania papierów. Tutaj nie miał do tego warunków. Albo zwyczajnie chciał rzucić to w cholerę i iść napić się zimnej whisky.
Nim zszedł do baru, umył się. Nie w smak było mu to, że miał ze sobą jedynie czystą koszulę, a pozostałe rzeczy musiał włożyć ponownie, lecz nie planował p o p i s y w a ć się przed nikim strojem. Pachniał więc hotelowym mydłem i resztkami perfum osadzonymi na klapach marynarki, jego włosy zakręciły się nieco pod wpływem niedopasowanego kosmetyku, a mała, p o d r ó ż n a szczoteczka do zębów zirytowała go bardziej niż niedoczyszczone szkliwo. Dochodząc do baru, nie był w najlepszym nastroju. Poprawił go alkoholem. W zasadzie nie zamierzał zamawiać drugiej kolejki, lecz ta pojawiła się przed nim, zanim zdecydował się złamać wcześniejsze postanowienie. Zerknął w kierunku wskazanym przez barmana, który dostarczył mu prezent; August nie wierzył w bezinteresowność. Ujrzawszy kobietę, podniósł szklankę w geście toastu. Wziął łyk bursztynowego whisky i uśmiechnął się – bardziej do samego siebie niż w kierunku kobiety, pochwalając smak alkoholu. Tak, rozpoznał w niej Julię. Może właśnie dlatego zwlekał z podejściem do niej? Może dlatego zdecydował się to zrobić? Wstał bowiem, biorąc ze sobą szklankę i usiadł obok niej.
— Nigdy nie wątpiłem w twój gust — powiedział, poprawiając marynarkę; nim usiadł, odpiął górny guzik, dzięki czemu miała lepiej się układać. Takie zachowania wpajane miał do głowy od dziecka. Obecnie stanowiły nawyk. Przynajmniej właściwy i zgodny z etykietą. — Dawno cię nie widziałem. Byłem pewien, że wyjechałaś — zauważył, od razu przechodząc do zaktualizowania informacji. Lubił wiedzieć. To stanowiło podstawę jego pracy.

Julia Crane
australia
Karo
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Przyjaciół należało trzymać blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Maksyma, którą gdzieś usłyszała (może lekko cierpkim głosem wypowiadał ją Brando?) tylko w teorii była jedną z tych mądrości, z którą należało się zaprzyjaźnić i korzystać z niej pełnymi garściami. To było dobre, ale dla stoików- dla ludzi, którzy na zimno i całkiem cynicznie oceniali człowieka po tym co miał do zaoferowania. Ktoś taki jak Julia Cranie nie mógł wyrzec się pasji, bo ta napędzała ją do tworzenia sztuki i do próbowania nowych rzeczy, tak potrzebnych w artystycznej wędrówce.
Po części więc nie mogła być martwa w środku i oddzielać emocje od otaczających ją osób.
Wrogów- a raczej ludzi potencjalnie niebezpiecznych, bo przecież z nikim aż tak nie zadarła, by życzył jej śmierci- trzymała więc od siebie jak najdalej czując, że to słuszna metoda. Głównie dlatego, że w ataku gniewu nie zawahałaby się przed atakiem z każdym, ostrym narzędziem. Wróć, ludzi, których nienawidziła, mogłaby z pasją zranić w najbardziej niedorzeczny i gwałtowny sposób, więc nie było żadnej mowy o zaprzyjaźnianiu się z wrogiem bądź snuciu wizji o obojętności czy przezroczystości.
Od tej zasady miała jedyny wyjątek, który łączył w sobie jej absolutną namiętność i emocje, które zazwyczaj gnały ją na poziom szaleństwa.
Z wrogami nie zamierzała się zaprzyjaźniać bądź ich tolerować, ale nie miała absolutnego problemu z tym, by się z nimi przespać i wcale nie miała na myśli grzecznego seksu w jednej pozycji. Chodziło raczej o gwałtownie odzieranie z ubrań w pokoju hotelowym, o malinki widoczne przez kilka tygodni i o otarcia tak bolesne, by całą swoją pokręconą nienawiść przekuć w to pragnienie.
Nie wiedziała dlaczego właśnie takie myśli przyszły jej do głowy, gdy posyłała drinka agentowi federalnemu. Może dlatego, że nie tak dawno była świadkiem przestępstwa i zbiegła z kraju, by sytuacja się uspokoiła. A może zwyczajnie chciała igrać z ogniem, by poprawić swój dzień?
Doprawdy znalazła sobie czarujący sposób.
- Mam świetny gust do alkoholi, nieco gorszy do mężczyzn - pokazała mu na palcach jak jej nieco wygląda, ale śmiało otaksowała go wzrokiem. Tego typu zachowania, etykieta sprawiały, że czuła się w odpowiednim towarzystwie. To w końcu były kwestie, które wpajali jej rodzice i choć Julia teraz odżegnywała się od korzeni, nie mogła udawać, że nie robi to na niej wrażenia. To płynęło naturalnie w jej krwi i sprawiało, że nawet po jednym drinku i przemoczona od deszczu wyglądała na jedną z tych subtelnych i klasycznych piękności, które jednak są gotowe na zgorszenie. Mimo wszystko jednak zaśmiała się z jego pytania. - Agent federalny zawsze w gotowości, co? Brakuje tu takiego reflektora, którą pokazują w filmach. Macie taki? Ten, która oświetla podejrzanego w iście niekorzystny sposób - a na świetle jako artystka się znała. Zdecydowanie bardziej wolała przydymione i ciepłe światło, sączące się z lamp w staroświeckim stylu. Nachyliła się do niego i wyszeptała:
- Jeśli nie ujmujesz tego w protokole to powiem ci, gdzie faktycznie wyjechałam - i choć robiła to półżartem, półserio nie mogła poradzić na to, że wraz z bliskością uderzył ją nie tyle zapach świeżego mydła, ale samego Augusta, a feromony były równie potężną bronią niż to pieprzone światło.

August T. Hemingway
Agent Federalny — AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Miłość go zgubiła, ale rodzinne układy nie pozwoliły mu upaść.
Nie przepadał za banałami tego typu. Trzymaj przyjaciół blisko, lecz wrogów jeszcze bliżej – nie odbierał temu powiedzeniu słuszności. Skrywała się za nim powszechnie znana prawda, by mieć baczenie na tych, którzy – choćby potencjalnie – mogą nam zaszkodzić. Szkopuł tkwił w szczegółach. W cienkiej niczym pajęcza nić granicy między przyjacielem a wrogiem, oprawcą a ofiarą. Łatwo wpaść we własną pułapkę. Zmienić stronę. Wejść na ścieżkę korzyści zmieniających zasady gry. Czasami wystarczy jedno pozornie nieistotne wydarzenie, by cała rzeczywistość uległa przekształceniu. Nikt, n i k t nie był krystaliczny. August prędzej zaufałby temu, kto popełnił błąd niż temu, kto nieudolnie próbował go ukryć.
Wyprostowany, z jedną stopą opartą na pręcie łączącym nogi barowego krzesła a drugą wspartą na podłodze, zerknął na kobiecą dłoń, którą Julia ostentacyjnie zaprezentowała. Nie od razu zrozumiał znaczenie tego gestu. W oczy rzucił mu się natomiast brak symbolicznej biżuterii. Spostrzeżenie to mogło być mylące, dlatego zostawił je do wyłącznej dyspozycji własnych myśli. W odpowiedzi mógłby wskazać na własną dłoń, serdeczny palec, na którym od roku również brakowało obrączki. Wprawdzie nawet gdy jego małżeństwo trwało, nie zawsze zdobiła jego dłoń. Zdejmował ją, chował. Usłyszał kiedyś – podczas jednego z cholernie nudnych szkoleń – że nawet tak banalne gest potrafi zwieść przeciwnika, oszukać go. A przecież na niczym nie zależało mu bardziej niż na bezpieczeństwie żony, byłej żony.
— Powinienem poczuć się dotknięty? — spytał, unosząc szklankę do ust. Nim wziął kolejny łyk, spojrzał na nią znad trzymanego szkła, jakby nie chciał spuścić jej z oczu. Zawsze był uważny. Nie zawsze w tak ostentacyjny sposób.
— Jesteś podejrzana? — zaczepił o ten fragment wypowiedzi, który najbardziej przykuł jego uwagę, kiedy już przełknął haust wyraźnej w smaku whisky. — Natężenie i kolor światła rzeczywiście mają znaczenie podczas przesłuchania. Ale jeśli chcesz się o tym przekonać, będę musiał zabrać cię do aresztu — stwierdził, bo żaden dureń nie upychał w kieszeniach przenośnych r e f l e k t o r ó w. I mimo że rozpoznał w słowach Julii żart, uznał go za przekombinowany. A jeśli o n a coś kombinowała…
— Żywiłem nadzieję, że to spotkanie towarzyskie — stwierdził, gdy nachyliła się ku niemu. Nic nie zyskałby, tłumacząc, że choćby nie zawarł tych informacji we wspominanym protokole, zostaną przez niego zapamiętane. W obecnych czasach ciężko o coś cenniejszego od informacji. — Nie ufasz mi? Nic co powiesz, nie zostanie wykorzystane przeciwko tobie — zrobił pauzę, by unieść kącik ust w nikłym uśmieszku. — Prawdopodobnie.

Julia Crane
australia
Karo
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Wbrew pozorom nie była nigdy aż tak wyrachowana. Przez całe życie kierowała się przecież hedonizmem i fakt, zdarzało jej się krzywdzić ludzi, ale nie robiła tego celowo. Przy Auguście pewnie wychodziła na całkiem porządną i dobrą kobietę. Może zbyt skupioną na przelotnych znajomościach i potrafiącą wmieszać się w niezłe problemy, ale wciąż taką, która nie przekracza granicy między dobrem i złem.
Tyle, że ( i tu mogła z pewnością zgodzić się z Augustem) istniało tyle odcieni szarości i niedopowiedzeń, że pewnie w czyichś historiach pełniła rolę złego charakteru. W końcu sama rozbiła każdy swój związek zdradą, w końcu bez cienia skrępowania romansowała z żonatym mężczyzną widząc na jego palcu obrączkę. Można było rzec, że była jedną z tych kobiet, które nie znały absolutnie żadnej świętości.
Mimo to jednak wyczuwała instynktownie, że są to drobiazgi.
Jak i ten, że faktycznie on nie nosił obrączki, choć nie zrobiło to na niej najmniejszego wrażenia. To był jeden z tych elementów biżuterii, którą łatwo można było zsunąć z palca przed wizytą w barze czy spotkaniem w hotelowym pokoju. Zbyt łatwo.
Uśmiechnęła się na jego pytanie.
- Widzisz, to zależy na ile nasza znajomość jest owocna. Możesz być tylko dobrym znajomym, a możesz być przejawem mojego złego gustu - dawała mu sporą przestrzeń do interpretacji, ale cóż, była tylko artystką i nie znosiła mówić wszystkiego wprost.
Z tego też powodu musiała się zaśmiać, gdy jej żart potraktował tak poważnie. Niektórzy chyba nigdy nie wychodzą z pełnienia swoich obowiązków służbowych.
- Zacznijmy od tego, że jeszcze musiałbyś znaleźć jakiś powód zatrzymania - zauważyła przytomnie, aż tak podejrzana nie była. - A jeśli byś już znalazł to pewnie nie powiedziałabym ani słowa bez mojego adwokata. Pewnie zaś orientujesz się, że miałabym jednego z tych droższych, więc… - wzruszyła ramionami. Może i nie epatowała bogactwem, ale mężczyzna tak spostrzegawczy jak on zauważył nienachalne marki jej torebki czy sukienki. A ona może i była malarką, ale wiedziała, że nawet w świecie kryminalnym koneksje znaczą więcej niż cokolwiek innego. Większość tego policyjnego światka za często odwiedzała Shadow, by mogła uwierzyć w jakąkolwiek sprawiedliwość.
I zanim Hemingway zaczął drążyć, położyła mu dłoń na ramieniu.
- To jest CZYSTO towarzyskie spotkanie - zastrzegła od razu, bo jeszcze tego brakowało, by zaczął dokopywać się do powodów jej wyjazdu. - I jesteś całkiem przystojny - otaksowała go wzrokiem - ale głupotą byłoby ci ufać, przecież wiesz - za to postawienie mu drinka to była para zupełnie innych kaloszy.
- Wróciłam, by zorganizować tutaj wystawę. Zaraz po tym się stąd wynoszę. A ty, nadal żonaty? - jakieś tam plotki do niej docierały, poza tym obrączki nie było i musiała zapytać. Nie, nie zamierzała się tym przejmować, ale nie sądził chyba, że tylko on będzie pytał, prawda?

August T. Hemingway
Agent Federalny — AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Miłość go zgubiła, ale rodzinne układy nie pozwoliły mu upaść.
Rozumienie dobra i zła to kwestia wysoce indywidualna. August nie był w posiadaniu informacji niezbędnych do rozszyfrowania tego, w jaki sposób postrzegała je siedząca obok niego kobieta. Nie znał historii kryjącej się za nazwiskiem J u l i i C r a n e. Jego szczątkowa wiedza opierała się na tym, co zaobserwował w Shadow, więc naturalnym wnioskiem było, że mogła okazać się dalece nieaktualna. Pochopna. Nie musiał za to być b y s t r z a k i e m, żeby zakwalifikować zdradę jako objaw – ujmując to delikatnie – sukinsyństwa. Doświadczył piekącej cierpkości bycia oszukanym w ten właśnie sposób, dlatego nie potrafił zakwalifikować tego inaczej.
— Kiedy tak to ujmujesz, mam ochotę znaleźć się w pierwszej grupie — przyznał kąśliwie, lecz za jego słowami nie kryła się uraza. Zwyczajnie nie chciał być objawem złego gustu. Odznaczał się stosunkowo wysokim poziomem egocentryzmu, przez co nie był zwolennikiem odwróconej psychologii – nawet jeśli sprawdzała się podczas przesłuchań.
Badali się. Na ten moment nie rezonowali na podobnym poziomie, bowiem to co uznała za przejaw powagi oraz niezrozumienia żartu, w zamierzeniu miało stanowić jego kontynuację, choć – rzeczywiście – zawoalowaną w dość nieoczywisty sposób. — Drodzy adwokaci. Tani adwokaci. Większość z nich korzysta z podobnych metod. Po prostu niektórzy mają znajomości lepsze od innych i to one kosztują najwięcej. Gdybym miał cię pod kluczem, byłbym zainteresowany twoimi sztuczkami — napomknął, po raz kolejny zanurzając usta w chłodnym trunku.
W żadnym razie nie zamierzał tego robić! Nic nie skłaniało go ku konieczności przyjrzenia się kobiecie. Szczerze mówiąc, miał na głowie pilniejsze sprawy. Pilniejsze, ponieważ dotyczące jego osoby. To z nimi musiał uporać się w pierwszej kolejności. To one miały dręczyć go przez następne tygodnie i zaciskać się na jego gardle niczym krępująca obroża. Przecież nawet nie zapytał o to, co robiła pod nieobecność w mieście; to ona wspomniała o tym, że mogłaby mu te informacje zdradzić. On oczywiście nie miałby nic przeciwko temu. Cenił wiedzę w każdej postaci.
Nim się odezwał, zerknął na dłoń ułożoną na jego ramieniu.
— Czyli nie nabierasz się na ładne oczy? — spostrzegł, odgrywając rozczarowanie. — Wielka szkoda. Naprawdę, wielka szkoda — dodał, nie tłumacząc, co miał na myśli. Podążył wzrokiem za jej dłonią, gdy oderwała ją od jego ramienia. Na koniec uśmiechnął się lekko, zachowując powściągliwość.
— Nie. Rozwiodłem się — odpowiedział bez chwili zawahania. By nie ciągnąć tematu (w zasadzie nie widział niczego interesującego w omawianiu przebiegu rozpraw kończących jego małżeństwo), zapytał. — Dostanę zaproszenie?

Julia Crane
australia
Karo
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Miała wrażenie, że tutaj po części spotykają się dwa, zupełnie odmienne żywioły. August wydawał się jej od zawsze człowiekiem wyważonym, momentami wręcz zimnym i kalkulującym każde swoje posunięcie. Zapewne jak każdy miał swoje namiętności, które sprowadzały go na mielizny, ale nadal umiał doskonale je skrywać pod płaszczykiem wyrachowania i lodowatej otoczki. Julia zaś od zawsze była ogniem, który potrafił pochłonąć wszystko wokół siebie. Nie była z tego powodu dumna, ale często ulegała podszeptom chwili, bawiła się rozkosznie wtedy, gdy mogła skakać wręcz na główkę w kolejne relacje i nie musiała przejmować się konsekwencjami.
Być może, gdyby faktycznie jakieś ją dotknęły to zastanowiłaby się nad swoją moralnością, ale nie, jakoś wszystko uchodziło jej płazem, po części dlatego, że była atrakcyjna i pochodziła z odpowiedniej rodziny. Zabawne, że zło, to prawdziwe i odciskające piętno na lata zderzyło się z nią, gdy była jeszcze niewinną i grzeczną siedemnastolatką.
Od tamtego czasu jedynie przesuwała granicę pragnąc powrotu do krainy niewinności, którą ktoś brutalnie skalał.
Jak widać, była to droga donikąd.
- Każda grupa ma wyjątki, August - i tak, spojrzała na niego sugestywnie, bo on mógł być właśnie tym wyjątkiem potwierdzającym regułę, choć zadawanie się z takimi ludźmi nigdy nie kończyło się dobrze. Jak na razie tylko pili ze sobą drinka, a jego trzymanie jej pod zamknięciem było czysto hipotetyczne.
Uśmiechnęła się więc i pokręciła głową.
- Lubię kajdanki, ale bardziej w perwersyjnym wydaniu i bez mojego adwokata - przyznała bez ogródek i choć jej dłoń przesuwała się po jego ramieniu, nie był to jeszcze zbyt zobowiązujący gest. Miał rację, badali się i to jak na razie przebiegało jak typowe tango- krok do przodu i dwa kroki w tył.
- Moje kondolencje - rzuciła, gdy wspomniał o rozwodzie, ale musiałby być chyba ślepy, by nie zauważyć, nie była z tego powodu zbytnio zasmucona. Być może to przez to, że rozstania były plagą współczesnych czasów i sama miała ich kilka na koncie (inaczej, to przez nią ludzie się rozwodzili), a może zwyczajnie szkoda było Augusta na zobowiązania małżeńskie. Interpretacja dowolna. - Zaś co do nabierania się na ładne oczy… Chętnie wystosuję zaproszenie, jeśli jesteś aż takim fanem współczesnej sztuki - odpowiedziała śmiało, choć na Boga, niekoniecznie obecnie chciała się z nim umawiać na wernisaż za kilka miesięcy.
Chodziło raczej o to spotkanie, które mogłoby przebiegać w zupełnie innej scenerii i konfiguracji, niekoniecznie z tym całym zbędnym anturażem jak ich ubrania. Jak na razie jednak nie zamierzała mu mówić tego wprost, choć wiedziała, że z kolejnym drinkiem stanie się bardziej… skupiona na swoich potrzebach.
- A teraz może powiedz mi: dlaczego wielka szkoda? - zapytała nieco ciszej, wszak takie konwersacje rządzą się swoimi prawami i nie powinny być zbyt głośne.

August T. Hemingway
Agent Federalny — AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Miłość go zgubiła, ale rodzinne układy nie pozwoliły mu upaść.
— Nie wspomniałem o kajdankach — zauważył, przyglądając się jej znacząco. Otwarte wspomnienie o użyciu ich w p e r w e r s y j n y sposób, pozwoliło mu na pewne, dość odważne, wnioski. — Niestety żadnych przy sobie nie mam — dodał, ukradkiem zerkając na kobiecy nadgarstek, jakby próbował wyobrazić sobie zaciskający się na nich metal. Jeśli mówiła szczerze – nie wyolbrzymiając – musiała stanowić naprawdę ciekawe towarzystwo.
Odwrócił spojrzenie, wracając do alkoholu.
Podobał mu się kierunek toczonej rozmowy. Nabierał kształtów, oscylował wokół dwuznaczności. Pozostało wyczekiwać momentu przekroczenia granicy.
August znał zalety cierpliwości. Nawet kiedy zachowanie dyscypliny było wyjątkowo trudne, nagroda okazywała się przyjemniejsza, gdy nie była łatwa do zdobycia.
— Nie udawaj przejętej — rzucił z zauważalną ironią. Nie oczekiwał od niej w s p ó ł c z u c i a ani ż a l u. Zasadniczo nikt – poza nim oraz jego byłą żoną – nie powinien zgrywać rozczarowania tym rozwodem. Nawet jego rodzina nie udawała zaskoczenia. Od początku powtarzali, że ta kobieta nie pasowała do ich świata. Mieli rację. Pogodzenie się z tym nie przyszło Augustowi łatwo. Popularna fraza – a nie mówiłem? – stała się jego przekleństwem, uświadamiając mu, że tam, gdzie były pieniądze oraz władza, nie było miejsca na uczucia. — Małżeństwo okazało się stratą czasu. Na szczęście w porę to zauważyłem — dodał, nim zdołał ugryźć się w język. Był to jego pierwszy błąd tego wieczora. Powinien był uciąć temat, nie wskazując myślom kierunku, w którym nie chciał podążać.
Dlatego ponownie skupił wzrok na Julii. Była przyjemna dla oka, r o z p r a s z a j ą c a, lecz w dobrym znaczeniu tego słowa.
— Chętnie z niego skorzystam — odparł. Był kolekcjonerem. Nie lubił przepychu ani tandetnych dekoracji. Jedyną rzeczą zdobiącą jego apartament były właśnie obrazy. Lubił na nie patrzeć, ale nie zatapiał się w nich, daleko mu było do prawdziwego konesera. Kierował się poradami specjalistów, by nie tylko zapełniać puste miejsca na ścianach, ale również na tym zarobić. W przyszłości. Jeśli będzie chciał spieniężyć kolekcję.
Uniósł szklankę i opróżnił ją. Skinął na barmana i nie patrząc w jego stronę, zamówił następną kolejkę. Potrzebował wyswobodzić myśli, pozbyć się tych zakrawających o rozsądne.
— Byłabyś mniej skupiona, rozkojarzona, a dzięki temu bardziej skłonna do popełnienia błędu — wyjaśnił.

Julia Crane
australia
Karo
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
- Och, istnieje więcej sposobów, by związać kobietę. Nie tylko kajdanki - machnęła ręką niemalże nonszalancko, zupełnie jakby omawiała z nim niewiele znaczącą instrukcję sprzętu RTV niż swoje fantazje seksualne. Albo preferencje, bo Julia Crane miała to do siebie, że zazwyczaj własne marzenia, zwłaszcza te erotyczne realizowała jak błyskawica nie przejmując się ewentualnymi ograniczeniami. Poza tym nie odnotowała, by jakoś szczególnie protestował. - Wystarczy krawat, apaszka, fragment bielizny… - tym razem jednak nachyliła się, by szepnąć mu to do ucha.
Nie dlatego, że się wstydziła, ale tak budowało się pewną, intymną atmosferę, której nie mogła zburzyć ani rozmowa o przesłuchaniach ani tym bardziej o jego żonie.
Uśmiechnęła się na jego słowa.
- Zdecydowanie mnie nie doceniasz, August. Przechodziłam przez to i nawet jeśli nie kochałam męża, sam rozwód był papierkowym piekłem. Nie życzyłbym tego najgorszemu wrogowi, a skoro ptaszki ćwierkają, że u was było gorzej…Współczuję -i fakt, pod tym względem była całkiem szczera i choć nie wsparcie pragnęła mu okazywać (nie tej nocy) to mimo wszystko patrzyła na niego z pewnego rodzaju empatią, choć jego ostre spojrzenie spoczywające na niej i pełne tak rozkosznych obietnic przeszywało ją na wskroś i doprowadziło wreszcie do tego, że jej stopa delikatnie zahaczyła o jego łydkę.
Przypadkiem, oczywiście.
Jakoś trudno było po tym skupić się na własnym wernisażu, który jednak miało przewrócić Cairns do góry nogami. Było coś skrajnie niespotykanego w tym fakcie, że ludzie łączyli obrazy z artystką i zazwyczaj widzieli w niej istotę absolutnie gorszącą i wyuzdaną, choć oczywiście pełną talentu. Bez niego ta wystawa nie miała szansy się obronić, bo erotyka już nie była aż nośna, by opierać się tylko na skandalu. To się rozchodziło mimo wszystko o ciężką pracę, o to co chciała przekazać i o wszystkie drobne niuanse, które były dostępne tylko dla znawców sztuki. Było coś ujmującego w tym, że August chciał do nich dołączyć, choć nie pytała go szczególnie o powody tej decyzji.
Być może chciał zyskać nowy obraz do domu, nawiązać pewne znajomości, a może jego była żona okazywała się ekspertem od malarstwa. Zostawiła to, bo przecież wystawa to była pieśń przyszłości, a oni byli tu i teraz, z następną kolejką i rozmową, która coraz częściej zbaczała na te przyjemne, wręcz obezwładniające kobietę tory, choć musiał wiedzieć, że Julia…
- Widzisz, piękno jest wpisane w mój zawód, więc samo patrzenie na nie to za mało - odpowiedziała mu ciszej, jej noga nadal wędrowała po jego, ale ręce trzymała grzecznie przy sobie nie spuszczając z niego wzroku. - Musiałbyś mnie rozproszyć czymś innym, może działaniem? - dywagowała sobie całkiem śmiało, ale mimo wszystko wrażliwa na piękno czyichś (jego) oczu było, bo przecież inaczej nie siedziałaby w jego towarzystwie i nie dawała się porwać tej jego nieco chłodnej, ale bardzo niebezpiecznej aurze.
Kiedyś tego pożałuje, ale zdecydowanie jeszcze nie teraz, gdy napięcie powoli sięgało zenitu.

August T. Hemingway
Agent Federalny — AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Miłość go zgubiła, ale rodzinne układy nie pozwoliły mu upaść.
Cicho szeptała mu do ucha, lecz wyraźnie słyszał, co miała mu do p o w i e d z e n i a. I nie chodziło tylko o znaczenie słów, a kryjący się w nich przekaz. Uśmiechnął się, po raz pierwszy tego wieczora pokazując, że podobał mu się kierunek, w którym zmierzała r o z m o w a.
Nie podobało mu się natomiast, że będzie zmuszony odłożyć pracę na bok. Zaplanował wieczór, zamierzając poświęcić pozostały czas na grzebanie w dokumentach. Cholera, uwielbiał to robić. Wielokrotnie przeklinał swoje obowiązki, lecz gdy przychodziło do ich wykonywania, pochłaniały go bez reszty. Wystarczyło jednak, że poczuł ledwie wyczuwalne – być może nieprzypadkowe – muśnięcie warg na płatku ucha, by jego plany uległy zmianie.
— Moim piekłem zajmowali się prawnicy, ja jedynie złożyłem kilka podpisów — wspomniał, omijając temat u c z u ć, o który Julia pobieżnie zahaczyła. W przeciwieństwie do niej kochał byłą żonę. Zdrada cholernie go zabolała, tym bardziej że w najmniejszym stopniu nie spodziewał się nadejścia problemów. W jego odczuciu pojawiły się znikąd, bez wyraźnego powodu. Na szczęście był powściągliwy w dzieleniu się informacjami dotyczącymi swojego życia prywatnego. Przez myśl mu nie przeszło, by zwierzyć się kobiecie. — Chwała temu, kto wymyślił intercyzę — powiedział, w myślach dodając do listy ojca, który zmusił go do podpisania odpowiednich dokumentów chroniących rodzinne pieniądze. Gdyby nie jego przezorność, rozwód byłby jeszcze trudniejszy do przełknięcia. I znacznie bardziej kosztowny.
Bieg jego myśli odwrócił się, gdy poczuł dotyk na nodze. Musiał się wysilić, by nie zerknąć na dół, nie spojrzeć na to, jak wyraźnie Julia pokazywała mu, na co tak naprawdę miała ochotę. Zamiast tego, sięgnął po szklankę. Nie zwracał uwagi na to, jak dużo wypił. Dwie szklanki, cztery? Ta była kolejna.
— Jeśli chodzi o, jak to ujęłaś, d z i a ł a n i e, wolałbym, żebyś przez cały czas była skupiona — stwierdził. Czuł na sobie przygniatającą intensywność kobiecego spojrzenia. Nie każda potrafiła przekazać myśli wyłącznie przy pomocy oczu tudzież subtelnej aluzji zawartej w uśmiechu, której z kolei przeczyły znacznie bardziej bezpośrednie gesty. Zabawa nabierała rumieńców, a on nie miał nic przeciwko takiemu rozwojowi wydarzeń. Nie dzisiaj.
Odsunął od siebie pustą szklankę. Po raz pierwszy spuścił wzrok nieco niżej, by nacieszyć się widokiem sugestywnie poruszającą się nogę Julii.
Nagle przerwał kontakt. Zszedł z barowego krzesła i wskazał barmanowi, by dopisał alkohol do jego rachunku. Jednocześnie wyciągnął dłoń w stronę kobiety.
— W takim razie pokaż mi swoją wizję piękna. Jakakolwiek by ona nie była — zachęcił, czekając, aż chwyci jego dłoń, by zgrabnym ruchem zsunąć się z krzesła.

Julia Crane
australia
Karo
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Julia Crane była całkiem dobrze wychowaną kobietą, co za czym idzie, nie zamierzała wywlekać brudów, związanych z jego rozwodem na wierzch ani też babrać się w tych uczuciowych przepychankach, bo przecież nie z powodu nich spotykali się w tym barze. Wiedziała, że pewnych sfer nie wolno ze sobą mieszać. Wprawdzie kobiety uwielbiały się pieprzyć z miłościami swojego życia, ale ona kompletnie tego nie rozumiała.
A może to dlatego, że osoba, którą kochała, dzieliła się sobą ze wszystkimi? Nie wiedziała, ale nigdy nie rozumiała co ma wspólnego seks z uczuciem. Miała wręcz wrażenie, że czasami jedynie uczucie wszystko komplikuje, czego przykładem miał być niesławny romans żony Augusta.
Nie zamierzała jednak forsować swoich racji ani też zabierać głosu w tej sprawie dając mu przestrzeń do przetrawienia tego nieszczęsnego rozwodu tak jak lubił. Owszem, z nią pod sobą i na sobie i jakkolwiek sobie oboje zażyczą. Najpierw jednak uniosła szklankę i przyjęła ten specyficzny toast.
- Za prawników i ich papiery, łącznie z intercyzą - zaśmiała się cicho, a gdy wychylił szklankę, już wiedziała, że podjął jej grę i nie zabawią tutaj zbyt długo. Tutaj to znaczy w barze, który nagle stał się jakiś duszny, a może to ta wilgoć osiadająca powoli na jej udach w sposób tak lepki, że aż domagający się dotyku jego dłoni na swojej skórze. Wiedziała, że nawet lód w szklankach i jego chłodne spojrzenie nie było w stanie ukoić tej potrzeby, więc gdy rozchodziło się o jej skupienie, mógł na nią liczyć w stu procentach.
- Zazwyczaj jestem bardzo oddana temu, co robię - i nie dodała, że liczy na wzajemność w tej kwestii, ale przecież do cholery, trudno było o bardziej próżną i przekonaną o swojej wartości kobietę jak Julia, więc nie musiała wykładać mu takich oczywistości. Nie, gdy faktycznie umiała spojrzeniem przekazać mu najwięcej i zmusić (albo zachęcić), by odstawił na bok nie tylko pracę, ale i myśli o tym niedorzecznym rozwodzie. W gruncie rzeczy trudno było o lepsze rozkojarzenie i musiał to wiedzieć, gdy wreszcie wstawał i decydował się z nią pójść.
W końcu od samego początku miała takie plany i teraz mało brakowałoby, a uśmiechnęłaby się z czystą satysfakcją. To nadal mimo wszystko była całkiem dobra dziewczyna, więc jedynie podała mu swoją dłoń.
- A ty pokaż mi wszystko, co już nie jest takie piękne - odpowiedziała, bo przecież oczekiwała po nim znacznie brutalniejszej zabawy, czego zapowiedzią miały być niesławne kajdanki. To właśnie dlatego postanowiła z nim pójść nie bacząc na ewentualne konsekwencje. Czy w ogóle kiedykolwiek na nie się oglądała?

zt
August T. Hemingway
ODPOWIEDZ