Managerka — Riley Hotel
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#3

Zaskoczyła ją wiadomość od Rosie. Nie widziały się przecież naprawdę długo. Wiedziała, że za mocno na przyjaciółkę naciskała. Na początku, kiedy Rosie przestała się do niej odzywać, definitywnie urywając z nią kontakt, Audrey pluła sobie w brodę za to, że próbowała wciskać się z buciorami w nie swoje życie. Przecież ona sama tego nie lubiła, więc dlaczego chciała robić to innym? Może niekoniecznie wściubiała nos w sprawy osób, które nie były jej bliskie, ale Rosie przecież do nich nie należała. Tak naprawdę Audrey rzadko kiedy tak głęboko wpuszczała innych do swojego życia, bo kiedy już raz wpuściła to starała się nie wypuszczać. Ale nie w taki zaborczy, toksyczny sposób. Jeśli ktoś ostatecznie chciał z tego jej życia zniknąć, to przecież nie trzymała w nim nikogo na siłę. Po prostu starała się pracować nad relacjami i je utrzymywać. Z Rosie najwyraźniej na początku starała się za bardzo, a potem nie do końca, skoro nie walczyła o tę znajomość w momencie, w którym jej przyjaciółka postanowiła urwać z nią kontakt. Nie mogła jednak zrobić nic innego, jak uszanować jej decyzję. Nie będzie przecież latać za relacją, która najwyraźniej nie miała racji bytu.
W pierwszym odruchu chciała odmówić spotkania. Potem skłamać, że czas to ona może mieć dopiero w przyszłym miesiącu, jak nie za dwa. Ostatecznie stwierdziła, że nie zachowa się jak ostatni cham. Zresztą, nawet chciała usłyszeć co takiego ma jej do powiedzenia Rosie. Może nawet potrzebowała usłyszeć, że posunęła się za daleko wtrącając się w sprawy, które jej nie dotyczyły.
Hungry Hearts należało do ich stałych lokali, kiedy jeszcze spotykały się spontanicznie na kawę. Dlatego zaproponowała to miejsce, być może podświadomie dbając o samą siebie, kiedy wybierała kawiarnię, która pod pewnymi względami stanowiła bezpieczne dla niej miejsce. Najwyraźniej pojawiła się jako pierwsza, bo rozglądając się po wnętrzu, nie dostrzegła nigdzie znajomej twarzy. Zajęła jeden ze stolików przy oknie i wertowała menu. Nie musiała, ale też nie chciała zamawiać niczego dopóki nie przyjdzie Rosie, więc udawała, że jeszcze nie wie co chce.

Rosie Shaughnessy
lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cóż, Rosie pod żadnym względem nie była zadowolona z tego, jak jej życie wyglądało w poprzednim czasie. Ostatnie co można był o niej powiedzieć, że była dobrą przyjaciółką, koleżanką, a nawet żoną. Po prostu nie była sobą, odreagowywała to wszystko, co się jej zwaliło na głowę. Nie zależało jej na ploteczkach, chodzeniu na kawę. Nie zależało jej również na tym, aby ktoś ją głaskał po głowie, mówił że będzie w porządku. Nic tak bardzo jej nie wkurzało jak to, gdy ktoś twierdził, że powinna się wziąć w garść, czy zrobić to albo tamto. Zupełnie, jakby dana osoba wiedziała, jak się zachować w takiej sytuacji, bo przechodziła przez to.
Jednak blondynka wiedziała, że niezależnie od tego, co ją spotkało, sama nie zachowywała się wcale tak w porządku. Trochę nadużywała alkoholu, trochę miała inne priorytety wtedy. Nie była z siebie dumna, zwłaszcza teraz, jak trochę się w jej życiu poukładało. Nie była jeszcze w miejscu, w którym chciałaby być i chyba nigdy już w nim nie będzie. Pochowała siostrę, wciąż próbując jakoś rozwiązać zagadkę jej śmierci. Jednak udało się jej naprawić relacje z mężem, przez to że był tak wspaniałym człowiekiem i jej wybaczył wszystko. Mogła więc bardziej starać się, aby reszta jej życia również wróciła do normalności.
Niedawno jadąc samochodem przez Lorne Bay, kątem oka zauważyła Audrey. Przypomniała sobie, że w przeszłości spędziły wiele wspólnych chwil, dobrze się bawiąc, będąc dwiema dwudziestukilkulatkami, które potrafiły korzystać z życia. Trochę się jej przykro zrobiło, że to się urwało, choć doskonale wiedziała dlaczego. To znaczy, ogólny powód znała, wiedziała że nastąpiło to wtedy, kiedy opłakiwała siostrę. Nie pamiętała jednak ich ostatniego spotkania, ani co wtedy sobie powiedziały. To może i lepiej?
Kilka minut po umówionej godzinie, Rosie weszła do kawiarni. Nie była dumna ze swojego spóźnienia, ale po wyjściu z pracy postanowiła wrócić na chwilę do domu, więc jakoś tak się złożyło, że zaliczyła mały poślizg. -Hej, przepraszam za spóźnienie-powiedziała, gdy już zauważyła dawną koleżankę przy jednym ze stolików. Usiadła obok, lekko się stresując. Ładne rozpoczęcie, prosi o spotkanie i się na nie spóźnia. -Dawno tu nie byłam-powiedziała, również biorąc menu do ręki. Nie to, że w ostatnich dwóch latach Rosie nie pijała kawy, lecz raczej nie bywała w kawiarniach, nie miała z kim.

Audrey Blanchard
ODPOWIEDZ