ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
001.

— Nie sprzeczaj się ze mną, Lenny — rozkazała, wbijając palec w sam środek jego klatki piersiowej. Zmarszczyła przy tym brwi, jakby miało to pomóc stać się w jego oczach groźniejszą; przynajmniej na tyle, by odpuścił sobie zawziętość i przestał odmawiać. — Nie zamierzam płacić za wszystko, ale podzielenie się rachunkami wydaje się być sprawiedliwe — dodała. Odpuszczenie nie wchodziło w grę. Od lat uczyła dzieci, że odpowiedzialność oraz kompromisy są podstawą zgodnego życia w społeczeństwie. I choć w przypadku maluchów chodziło o rozwijanie umiejętności wspólnej zabawy oraz pożyczanie sobie kredek, miało to przełożenie również na dorosłe życie.
Megara chciała pokryć część kosztów miesięcznego utrzymania mieszkania. Pasożytowanie na przyjacielu wydawało się nie w porządku. Samo to, że zaproponował, by na okres remontu wprowadziła się do jego niezbyt dużego lokum było swego rodzaju poświęceniem, za które w obowiązku czuła się odwdzięczyć. Jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że w obecnej sytuacji towarzystwo było mu potrzebne.
Nawet nie próbowała wyobrażać sobie przez co przechodził oraz z jak ogromną mierzył się stratą. Nigdy nie doświadczyła niczego podobnego, przez co postawienie się w jego sytuacji było dla niej niemożliwe.
— Łazienkę zaklepuję o 6:15. Najpóźniej o 7:00 muszę być w przedszkolu. Na szczęście stąd nie będę miała daleko — stwierdziła, wyciągając z małego kartonu ulubiony kubek, z którego wieczorami pijała herbatę.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Od powrotu do miasteczka i zerwania zaręczyn, Halsworth każdego dnia wracał do tego pustego i pozbawionego życia mieszkania, które tak naprawdę przez większość czasu stanowiło dla niego czasowy azyl między podróżami. Niegdyś było to miejsce do którego wracał z ochotą, nie mogąc doczekać się widoku kobiety, którą kochał. Uwielbiał patrzeć jak o poranku, mocno spóźniona do pracy, krzątała się po wszystkich pokojach w poszukiwaniu swojej ulubionej bluzki. Jak z radością eksperymentowała w kuchni, naoglądawszy się kulinarnych poradników w internecie. W jego ocenie to ona tworzyła dom, do którego pragnął wracać po długiej podróży, jednak odkąd został sam, jego radość z przekraczania progu tego mieszkania znacznie zmalała. Cieszył się więc, gdy mógł zaproponować pokój gościnny swojej najlepszej przyjaciółce na czas remontu w jej domu, licząc na to, że dziewczyna zdoła wypełnić pustkę w jego czterech ścianach.
Zaprosiłem cię tu, Meg. Jesteś moim gościem, a goście nie dokładają mi się do czynszu — kontynuował z uporem, nie chcąc by dziewczyna płaciła za cokolwiek. Owszem, nie miał nic przeciwko temu by zrobiła jakieś drobne, spożywcze zakupy bądź przygotowała od czasu do czasu wspólny posiłek ale kwestie opłat zostawiał dla siebie. Wiedział, że blondynka nie odpuści ale nie zamierzał przyjmować od niej żadnych pieniędzy.
Wystarczyło mu, że tu była.
Po odejściu Kelly i śmierci Heather, mężczyzna mocno się pogubił. Nosił na swych barkach ciężar związany z wyrzutami sumienia, które męczyły go od momentu, gdy zbliżył się do Hettie w Ghanie. Nigdy nie był facetem, któremu w głowie były by romanse na boku i poligamia, jednak po miesiącach rozłąki z narzeczoną, które przepełnione były całą masą emocji związanych z pracami wolontariatu w Afryce, coś w nim pękło. Zakochał się w drugiej kobiecie bez opamiętania i nie potrafił zapanować nad własną żądzą posiadania obu. Jednak wiedział, że to Heather pragnął u swego boku i po przybyciu do Lorne pragnął postąpić jak należy. Tak też zrobił - wyznał Kelly prawdę i stracił ją na zawsze. Krótko po tym, stracił także Hettie, a jego życie zamieniło się w koszmar. Rzucił się w wir pracy, skupiając się na przygotowaniu swych materiałów z Ghany przed kolejnym, planowanym wydaniem, zapominając tym samym o codziennych przyjemnościach i uśmiechu. Wierzył, że obecność najlepszej przyjaciółki pozwoli mu choć na chwilę zapomnieć o bólu i wyrządzonych krzywdach. Od zawsze była płomykiem radości, który sprawiał, że na jego twarzy malowało się szczęście i wdzięczność.
W takim razie nie będziemy sprzeczać się o tę kwestie, bo zwykle wstaje koło 7:00, a w pracy jestem przed 8:00 — odparł, opierając się tyłem o kuchenny blat. Ręką otworzył jedną z wiszących szafek do której mogła schować swój ulubiony kubek.
Jest jednak jeden problem. Ekspres do kawy jest w naprawie, więc musisz korzystać z czajnika. Pod domem jest też niewielka kawiarnia w której sprzedają całkiem niezłe espresso — wyjaśnił, wiedząc, że brak porannej kawy mógł by być i dla niej uciążliwy. Ekspres jednak skapitulował - pewnie po tym jak Laurissa przygotowywała w nim kawę za kawą!


megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
W domu odziedziczonym po niedawno zmarłej matce chrzestnej Megara chciała rozpocząć l e p s z e życie. Przekonywała samą siebie, że wyprowadzenie się z małego mieszkania na rzecz prawdziwego, wolnostojącego domu z małym ogródkiem będzie pierwszym krokiem do ogromnych zmian. Bo choć wydawała się szczęśliwa, wciąż czuła, że czegoś jej brakuje. I tak, zdawała sobie sprawę z tego, że tym brakującym elementem był mężczyzna, z którym mogłaby dzielić życie oraz planować wspólną przyszłość. Jednakże, skoro takiego partnera nie miała – a nie zwykła wiązać się z kimś na siłę, tylko po to, by uniknąć smutnej samotności – musiała radzić sobie inaczej. Ekscytowała się więc innymi rzeczami; nie mogła doczekać się urządzania domu, dylematów dotyczących koloru ścian oraz wyboru mebli, a nawet tych nieco trudniejszych spraw, jak panowanie nad pieniędzmi. Remont wymagał sporych środków i między innymi dlatego zdecydowała się zrezygnować z najmowanego mieszkania – by zaoszczędzić. To jednak nie oznaczało, że zamierzała mieszkać u Lenny’ego za ładny uśmiech!
— Goście nie zostają u nikogo dłużej niż tydzień. Czasami po dwóch dniach masz ich już po wyżej uszu. Ty skazałaś się na mnie na kilka miesięcy! — zauważyła, nie poddając się. — Będę się lepiej czuła, jeśli pozwolisz mi się dołożyć. Już mam u ciebie dług, nie chcę dodatkowo być dziką lokatorką — tłumaczyła, zachowując spokój i pogodny wyraz twarzy. Wcale nie chciała się z nim spierać. Była mu ogromnie wdzięczna za pomoc i zwyczajnie nie chciała nadużywać jego dobrego serca. Czułaby się wobec niego nie w porządku, gdyby przez cały ten czas nie była uwzględniona w rachunkach, które z pewnością się powiększą. Choćby kwestia płacenia za wodę czy prąd ulegnie zmianie.
Zajmując miejsce jego byłej narzeczonej, czuła się odrobinę nieswojo. Na szczęście w mieszkaniu nie pozostało wiele rzeczy, które przypominałyby o jej obecności. Megara lubiła Heather. Cieszyła się, kiedy Lenny poprosił ją o rękę, bo miała wrażenie, że tworzą piękną i dobrze dobraną parę. Trochę mu nawet zazdrościła, co pewnie widział, kiedy przyglądała się ukradkiem ich wspólnemu szczęściu. To, co zrobił później, nie zasługiwało na pochwałę, lecz mimo to starała się go zrozumieć. Zakochał się. Jeśli nowo poznana kobieta miała dać mu szczęście, jakiego nie zaznawał przy boku Heather, ona nie miała prawa tego krytykować. Lawina zdarzeń nie potoczyła się po jego myśli. Został sam, ale przynajmniej miał ją. Jako wsparcie i otuchę w trudnych momentach.
Schowała kubek we wskazane miejsce, a Lenny zaraz zamknął szafkę.
— To drobnostka. W przedszkolu mamy do dyspozycji niezły ekspres, zadowolę się kawą w pracy — zapewniła, nie przejmując się taką nieistotną niedogodnością. — Ale gdybyś chciał przynosić mi kawę do łóżka, nie widziałabym w tym żadnego problemu — zażartowała, puszczając mu oczko, po czym zanurzyła ręce w kartoniku z herbatami posegregowanymi w słoikach po przetworach, z których każdy był odpowiednio opisany na kolorowej karteczce.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Przewartościowanie swojego życia i wprowadzenie do niego odrobiny świeżości, przydałoby się także i jemu. W ostatnich tygodniach, blondyn starał się żyć tym co zostawił tu przed swoim wylotem do Ghany, jednak jego własne działania wywróciły wszystko do góry nogami, sprawiając, że wszystko uległo zmianie. Nie mógł przecież wracać do pustego mieszkania z myślą, że jeszcze pół roku temu, po jego przekroczeniu progu zasiadał razem z Kelly do jednego stołu, a po kolacji wybierali się na spacer wzdłuż wybrzeża. Nie było jej w jego życiu, a i posiłki jadał samotnie. Potrzebował nowej rutyny, która pozwoliłaby mu ruszyć naprzód i inwestować w siebie. Może powroty do mieszkania w którym miał przez następne miesiące spotykać się z Meg miały coś zmienić?
Ty jesteś gościem specjalnym i możesz zostać tu tak długo jak tylko zechcesz. Wymagam jedynie byś zajęła się roślinami, które z niewiadomych przyczyn wciąż umierają na moim parapecie. Ja nie mam ręki do roślin, a i pamiętać o nich nie mam czasu — wskazał na kilka doniczek, które pozostawiła po sobie jego była narzeczona. Sam był odrobinę zaskoczony tym, że nie zdecydowała się ich zabrać do swojego nowego mieszkania, jednak na wszelki wypadek upewnił się, że po nie nie wróci. Teraz mógł je jedynie wystawić pod śmietnikiem, licząc na to, że znajdą nowego, lepszego właściciela. — Dbam wystarczająco o twoje samopoczucie, Meg. Zamiast dokładania się do rachunków, które mogę płacić w pojedynkę, wymyślmy lepiej inny sposób na to by odwdzięczyć się za moją dobroduszność. Przykładowo masaż dwa dni w tygodniu? Albo prasowanie? — zaproponował z rozbawieniem, gryząc się w język przed rzuceniem hasła o praniu jego bielizny. Nie, o to nie poprosił by ją za żadne skarby! Chociaż teraz, gdyby miał okazje wieszać także jej bieliznę, mogłoby się okazać, że nawet lubił tę czynność.
Cieszył go fakt, że w jej obecności nie poruszali tematu związanego z jego rozstaniem z Kelly oraz tego co faktycznie wydarzyło się w Ghanie. Mężczyzna wciąż nie potrafił o tym mówić i wstydził się tego co uczynił. Wiedział, że przyjaciółka nie pochwalała takich zachowań ale mimo wszystko potrafiła zachowywać neutralność, wpierając go przy tym tak jak potrafiła. Znała go na tyle dobrze by wiedzieć, że nie był takim facetem i gryzło go to od środka. — Nie rozbestwiłaś się zbyt szybko? — uniósł brew ku górze i uśmiechnął się — Może życzysz sobie bym mył ci plecy i czesał rano warkoczyki? — dodał i wyciągnął z szafki jeden z kubków, który podstawił jej by zasygnalizować, że chętnie napił by się herbaty.


megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Dzielenie przestrzeni z pewnością będzie miało wpływ na nich oboje. Megara miała nadzieję – bardzo, bardzo głęboką – że spędzanie ze sobą tak dużej ilości czasu nie sprawi, że ich relacja na tym ucierpi. Zdarzało się, że przesyt niszczył nawet najsilniejsze przyjaźnie, jednak liczyła, że w ich przypadku wspólne mieszkanie umocni ją. Ze swojej strony zamierzała dołożyć wszelkich starań, by tak się to potoczyło. Może właśnie dlatego, tak uparcie próbowała wymóc na nim zaakceptowanie, że chciała p ł a c i ć za siebie. Z drugiej strony wiedziała, że ośli upór bywał zgubny.
Jemu było trudniej. Ona mogła żałować, że czegoś nie doświadczyła – wspólnych kolacji oraz spacerów piaszczystym brzegiem – ale on, wiedząc, jak dobrze potrafi smakować dzielenie życia z ukochaną osobą i tracą to, musiał przeżywać katusze. Nie wspominając o bólu wiążącym się ze śmiercią kochanej osoby. Szczerze mu współczuła. Chciała, żeby był szczęśliwy – zasługiwał na to. Nie wiedziała jednak, czy poza chwilową poprawą humoru, była w stanie na dobre zdjąć ciężar smutku z jego ramion.
— Lennarcie, wrócimy do tego — oznajmiła tonem nieznoszącym sprzeciwu, jakby zwracała się do krnąbrnego dziecka, którego zachowanie wymagało dłuższej dyskusji. Tak, zamierzała znaleźć sposób, by dołożyć się do rachunków! Znajdzie na to sposób. — Zrobiłabym to nawet bez twojej prośby. Filodendron błaga o większą doniczkę — powiedziała, kręcąc głową z niedowierzaniem. Tak naprawdę wcale nie była zaskoczona tą prośbą; mężczyźni z reguły nie mieli cierpliwości do roślin. A one wymagały delikatności, dużej uwagi oraz odrobiny m i ł o ś c i.
— Właśnie dlatego powinieneś zaakceptować moje pieniądze! — oburzyła się, patrząc na niego spod przymrużonych powiek, jakby miało to sprawić, że wyda się groźniejsza. — Nie zrobisz ze mnie pokojówki, Lenny. Ale spójrz na to inaczej. Jeśli weźmiesz ode mnie pieniądze, będziesz mógł wydać je na masaż. Czy to aby nie jest rozwiązanie idealne? Przecież nie jestem w stanie skontrolować, co z nimi zrobisz — mówiła, próbując upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Jednocześnie wyjmowała kolejne rzeczy z pudełka i chowała w szafkach, poznając przy okazji ich zawartość. Jeśli miała gotować – a od czasu do czasu planowała to robić – musiała wiedzieć, gdzie czego szukać.
Wiedziała, że jeśli Lenny będzie potrzebował takiej rozmowy, poprosi o nią. Może nie w sposób werbalny, ale da znać, że potrzebuje wyrzucić z siebie wszystko i zostać wysłuchanym. Meg nie zamierzała go poganiać. Nie zamierzała również oceniać jego decyzji, bo wierzyła, że zrobił to wszystko, by być szczęśliwym. Umyślnie nie skrzywdziłby Kelly. A skazując ją na małżeństwo nieopierające się na prawdziwej miłości, zraniłby ją jeszcze bardziej.
— Czerwoną? — spytała między zdaniami, mając na myśli rodzaj herbaty. Zaraz po tym, płynnie wróciła do rozmowy, jakby przygotowanie ciepłego napoju było naturalnym przerywnikiem.
— Mycie pleców brzmi kusząco, ale gdybyś zobaczył mnie nago, nasza przyjaźń byłaby skończona — zażartowała, pokazując mu język. Wtedy – zupełnym przypadkiem – wypuściła z dłoni kubek, który upadł na ziemię i roztrzaskał się z hukiem. Odruchowo odskoczyła, chcąc oddalić się od odłamków. W tym samym momencie chwyciła się za nadgarstek. — Niezdara ze mnie — rzuciła, uśmiechając się przepraszająco.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Oburzony rozchylił lekko usta, chcąc od razu nakreślić, że wcale nie chciał robić z niej pokojówki, jednak szybko domknął wargi i ugryzł się w język, nie chcąc jedynie pogorszyć swojej sytuacji. Oczywiście jedynie się zgrywał, bo nigdy nie miał problemów z dbaniem o porządek, jednak gdy spędzał cale dnie w pracy, zdarzało mu się machnąć ręka na pełną zmywarkę, kurze na meblach i wysypujące się z kosza na pranie. Bądź co bądź, nie musiała się martwic o porozrzucane brudy, które zostawiał po sobie na każdym kroku.
Nie potrzebuje ani pokojówki ani pieniędzy. Powtórzę więc: jesteś moim gościem, który może tu mieszkać tak długo jak tylko zechce i zamykam temat pieniędzy dożywotnio — odparł uparcie, nie dając za wygraną. Praca w w redakcji oraz kursy fotografii zapewniały mu dobre pieniądze, więc nie musiał martwic się o brak środków do życia czy nieopłacone rachunki. Było to jednak warunkowe cała masa pracy na wyjazdach oraz gdy wracał do miasteczka, gdzie zasiadał przy biurku. Pisał teksty, obrabiał fotografie, a po godzinach prowadził kursy i strzelał zdjęcia dla przyjemności. Gdyby jednak udało mu się dokończyć książkę, miałby tych pieniędzy więcej ale nie one były najważniejsze.
Pokiwał głową, gdy spytała o herbatę, nie mając większych życzeń co do jej rodzaju, a następnie uniósł kąciki ust ku górze.
A tam, głupoty opowiadasz. Znam cię zbyt długo, by kawałek odśłoniętego pośladka zrobił mi jakąś różnicę — wzruszył ramionami, a gdy kubek wyślizgnął się jej z rąk, odruchowo odkleił się od kuchennego blatu. Naczynie potłukło się na podłodze, jednak nie przyuważył by jakkolwiek ją zranił. — Poczekaj, przesuń się — rzucił i sięgnął do szafki pod zlewem, skąd wyjął zmiotkę i szufladkę. Przykucnął i zaczął zbierać kawałki kubka. — Nic się nie stało. Zdarza się — wymamrotał jedynie,a gdy sprzątnął bałagan i pozostałości kubka wylądowały w kuble na śmieci, schował wszystko z powrotem do szafki i wyprostował się przed nią. Przyuważył, że trzymała się za nadgarstek dlatego zmarszczył nos i zerknął na jej dłonie. — Wszystko okej? Skaleczyłaś się? — spytał niepewnie i chwycił za jej rękę na której nie dostrzegł żadnych śladów zranienia. Odczuwał jednak drżenie, które mocno go zaniepokoiło. Stresowała się? Czym?


megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Nikt nie był idealny. Ona tym bardziej. Lubiła porządek, ale nie była perfekcyjna w jego utrzymywaniu, dlatego nie denerwowała się, kiedy warstewka kurzu pokrywała meble. Była przede wszystkim rozsądna. Potrafiła ocenić, kiedy czas na odpoczynek po męczącym tygodniu pracy był ważniejszy od lśniących półek i odkurzonych dywanów.
— To się jeszcze okaże! — rzuciła, niczym wyzwanie. Ostentacyjnie, nie próbując tego ukryć, wywróciła oczami, dobitnie wyrażając swoje niezadowolenie. Rozmowa nie potoczyła się tak, jakby sobie tego życzyła. Bo przecież nie chodziło o zarobki tudzież ilość posiadanych pieniędzy. Podejrzewała, że Lenny zarabiał lepiej od niej. Znacznie lepiej, bo jak wiele na koncie zgromadzić mogła zwykła przedszkolanka? Jednakże odrobina dumy, którą niewątpliwie posiadała, nie pozwalała jej przyjąć takiej pomocy. Czuła, że nadużywa jego przyjaźni. A ta była dla niej bardzo ważna i nie chciała jej zniszczyć. Wiadomo przecież, że pieniądze często bywają powodem nieporozumień między ludźmi.
— Uważaj sobie! — prychnęła, zadzierając brew ku górze. Z trudem powstrzymywała śmiech. — Wystarczy, że raz zobaczysz kawałek tego pośladka, a zakochasz się bez pamięci. Wtedy koniec z tobą. Przepadniesz na zawsze – mówiła, odmierzając odpowiednie porcje liści herbaty wymieszanych z suszonymi płatkami kwiatów oraz kawałkami owoców i umieszczając je w specjalnych zaparzaczkach, dzięki którym nie drażniły podczas picia. Zamierzała dodać do tego ostrzeżenie, lecz wtedy upuściła kubek.
Zatrzymała spojrzenie na odłamkach. Niepotrzebnie narobiła bałaganu! Powinna była schylić się i zająć się sprzątaniem, lecz zamiast tego, nie stawiając oporu, odsunęła się na bok, by Lenny mógł to zrobić. Ona natomiast mogła myśleć jedynie o niespodziewanym drżeniu dłoni. — Tak — odparła głucho, jakby była nieobecna. — Zdarza się — potwierdziła, wędrując myślami w zupełnie inne miejsce. Tempo przyglądała się, jak sprzątał okruchy taniej porcelany; oby nie był droga, bo rachunki nie będą jedynym, czym będzie musiała się martwić!
Nawet nie zauważyła, kiedy skończył, mimo że wciąż patrzyła na podłogę. Dopiero gdy sięgnął po jej rękę, uniosła spojrzenie na jego twarz. Uśmiechnęła się, jednak brakowało temu uśmiechowi naturalnej szczerości.
— Nie, nie. Jestem cała. Nie mam nawet zadrapania — zapewniła, powoli odzyskując rezon. Nie chciała prowokować większego zamieszania, dlatego wysunęła rękę z jego uścisku. Potarła nadgarstek, który, choć przestał drżeć, wciąż pulsował. A może to wyłącznie jej wyobraźnia?
— Nie ma czym się przejmować. Lepiej wstaw wodę, bo nie doczekamy się tej herbaty do jutra — powiedziała, tym razem uśmiechając się również oczami. Chciała odsunąć temat, zatuszować to niezdarne zdarzenie. — Właściwie to mógł być znak. Może potrzebujesz zmiany, Lenny. Może zaczniesz od nowych kubków? Choćby żółtych? — gderała, odsuwając zdenerwowanie.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Jego honor zaś nie pozwolił by jego gość dokładał się do płacenia rachunków. Gdyby mieli zamieszkać razem a stałe, najpewniej miałoby to większy sens by robili opłaty oboje ale zaoferował jej pomoc i nie chciał niczego w zamian. Wystarczył mu fakt, że wypełniała tą pusta przestrzeń, którą pozostawiła po sobie Kelly.
Przez te wszystkie lata przyjaźni, nie istniały już żadne tematu tabu, których poruszanie wprawiałoby którakolwiek stronę ze stron. Znali się jak przysłowiowe łyse konie, których najpewniej nawet golizna nie byłaby w stanie w żaden sposób zaskoczyć!
Oh, pośladek jak pośladek, nie jeden w swoim życiu widziałem. Twój tez miałem przed oczami z tuzin razy na plaży i powiem szczerze, że mogłabyś zacząć trochę więcej jeść, bo niedługo psy się zlecą — rzucił kąśliwie i puścił jej oczko. W jego ocenie wcale nie była za chuda, bo zawsze była dość drobna,jednak miał wrażenie, że ostatnimi czasy blondynka mocno traciła na wadzę. Nie miał pojęcia czy to za sprawdza jakieś idiotycznej diety czy stresu? — No tak, przecież brakuje jeszcze żebym zaczął wzdychać do chudego tyłka przyjaciółki. Ostatnio zdaje się, że jestem mocno popaprany, więc niczego nie wykluczam — rzucił pół żartem, pół serio, choć w życiu nie podejrzewał, że mógłby zacząć żywić względem dziewczyny jakiekolwiek romantyczne uczucia. Zawsze traktował ją jak młodszą siostrze, którą należało chronić i której od czasu do czasu trzeba było dopiec. Kochał ją, jednak był to zupełnie inny rodzaj m i ł o ś c i.
Ah te twoje dwie lewe ręce — westchnął i posłał jej ciepły uśmiech, nie chcąc by przejmowała się jakimś tam kubkiem. Nie brakło mu naczyń w domu, a i kubek nie był czymś, czego nie mógłby kupić w sklepie. Tak jak nakazała, chwycił w dłoń czajnik, który zalał wodą i ustawił go na największym palniku. — A co jest nie tak z moimi kubkami? — ściągnął brwi, nie czując potrzeby zmieniania wyposażenia swych szafek. Dla niego, nie miało znaczenia to czy kubki współgrały z całą resztą czy nie.


megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Co do tego nie miała pewności. N a g o ś ć bywała podstępna! Ich przyjaźń była silna, lecz nie bez powodu mówi się, że taka relacja między kobietą i mężczyzną w wielu przypadkach bywa niemożliwa do osiągnięcia. Wolała nie zastanawiać się nad tym, jak zareagowałaby, widząc go w pełni nagiego. Prawdopodobnie zależałoby to od kontekstu, bo przypadkowe odsłonięcie dolnych partii ciała zwykle wzbudzało śmiech nie zaś pożądanie. Z drugiej strony… Nie, nie. Znacznie lepiej będzie nie z a g ł ę b i a ć się w takie przemyślenia.
Zmarszczyła się. Mimo to zerknęła przez ramię, jakby chciała zobaczyć swoją pupę bez skorzystania z lustra. — Przesadzasz — zawyrokowała. Lubiła swoje ciało, choć czasami krzywiła się widząc cyfry ukazujące się na wadze; bywało, że ważyła za dużo. Miała krągłości – przeszły na nią wraz z matczynym mlekiem – i bywało, że chciała się ich pozbyć. Niestety była zbyt leniwa. I zdecydowanie wolała spędzać czas z książką w ręku niż na siłowni. Na szczęście praca z dziećmi zapewniała jej wystarczającą ilość ruchu. — Sugerujesz, że za bardzo się odsłaniam w miejscach publicznych? — dopytała. — Jeśli myślisz o tym czarnym kostiumie, to dostałam go w prezencie od przyjaciółki. Sama bym go dla siebie nie wybrała — dodała, poważnie zastanawiając się nad tym, jaka ilość materiału w przypadku plażowych strojów była odpowiednia.
— Wcale nie jesteś popaprany — poprawiła go. Nie chciała, by myślał o sobie w taki sposób. Uważała go za wspaniałego człowieka i chciałaby, żeby potrafił dostrzec w sobie to wszystko, co ona w nim widziała. Przyglądanie się temu, jak karze siebie za wszystko, co się wydarzyło, było dla niej bolesnym doświadczeniem.
Tymczasem, gdy usłyszała westchnięcie, przewróciła oczami.
— Ten jest wyszczerbiony, a z tego ciemnego starł się napis — wymieniła, wdzięczna za zmianę tematu. Wciąż masowała nadgarstek. Dopiero orientując się, że odzyskała nad nim panowanie, rozluźniła dłonie i wróciła do wcześniejszych zajęć, starając się zapomnieć, że ledwie się wprowadziła, a już pociągnęła za sobą pierwsze szkody.
— W poniedziałek mam spotkanie ze stolarzem, który będzie projektował kuchnię do domu ciotki. Pójdziesz z mną? Pomógłbyś mi w decyzjach — spytała. Mimo iż budynek oficjalnie przeszedł w jej ręce, jeszcze nie nauczyła się nazywać go swoim domem.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Może to zwykła naiwność, a może zwykły brak doświadczeń ale Halsworth wierzył w przyjaźń damsko-męską, nieokraszoną namiętnością. Znał ją od dziecka i traktował ją jak własną siostrę, więc w jego głowie nigdy nie zrodziła się myśl by spojrzeć na nią jak atrakcyjną kobietę do której mógłby zacząć startować. Owszem, była atrakcyjna, zabawna i ciepła - mógłby nawet pokusić się o stwierdzenie, że była idealną kobieta dla niego - ale nigdy nie zastanawiał się nad tym w ten sposób. Była jego r o d z i n ą.
Nie, skądże — pokręcił głową przecząco — Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak odkrywanie za dużo. Poza tym nie pokazałaś nic, czego nie widziałby każdy inny plażowicz. Trochę pośladka i odsłonięty dekolt, nuda — zawiedziony wzruszył ramionami, żałując, że kobiety nie decydowały odsłonić nieco więcej! Być może powinien zdecydować się na odwiedzenie plaży dla nudystów? Chociaż, sam chyba nie był skory wyskakiwać ze swych kąpielówek i paradować ze swa męskością na wierzchu jak gdyby przechadzał się po swym salonie. — Dlaczego nie? Powinnaś mieć takich więcej — dodał i uśmiechnął się, wyobrażając sobie tych wszystkich facetów, którzy pod okularami przeciwsłonecznymi ukrywaliby swe bezpardonowe spojrzenia.
Zamknął szafkę z kubkami, nie dając dziewczynie okazji do ich wyrzucenia. Nie rozumiał dlaczego ludzie tak chętnie pozbywali się użytecznych rzeczy na rzecz nowych, ładniejszych. Przecież oba kubki wciąż nadawały się do użytku. — Przestań, nie wyrzucę ich tylko dlatego, że odrobina ceramiki się pokruszyła i starły się napisy. Wciąż spełniają swoje zadanie — wyjaśnił, licząc na to, że przyjaciółka nie zacznie pozbywać się jego rzeczy. Kobiety wszystko lubiły zmieniać i komplikować, a on nie był gotów na zmiany. Poza tym, właśnie pozbawiła go jednego kubka i nie było mowy o tym by pozbywać się reszty.
Nie wiem czy się przydam ale mogę pójść z tobą. O której to spotkanie? W redakcji jestem do piątej — zapytał, a gdy gwizd dobiegający z czajnika, zasygnalizował, że woda gotowa była do użytku. Chwycił za niego i rozlał jego zawartość między oba kubki.


megara w. beveridge
ulubiona c i o c i a — z miejscowego przedszkola
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Przykłada się do wychowywania dzieci z miasteczka, rekompensując sobie brak własnych. Często coś upuszcza, przez co przyjaciel okrzyknął ją gapą.
Okazało się, że żyje z nieuleczalną chorobą, co sprawiło, że przestała poczynać plany.
Była szczęśliwa, mogąc nazywać go p r z y j a c i e l e m. Otaczała się niezbyt pokaźną ich liczbą, bo mimo że niezwykle rzadko zachowywała się wobec kogoś nieprzyjemnie (a jeszcze rzadziej wyraźnie kogoś odtrącała), odznaczała się trudnością z zaufaniem. Starała się być dla wszystkich uprzejmą i pomocną, jednocześnie nie skupiając się na tym, by podobnych gestów wymagać wobec siebie. Znała własne słabości, lecz unikała przyznawania się do nich, jakby każda – nawet błaha – wada mogła sprawić, że stanie się w oczach ludzi kimś mniej wartościowym. Dlatego nauczyła się omijać rozmowy o problemach, a wszelkie trudności maskować ciepłym uśmiechem. Zaskakujące, jak skutecznie udawało jej się to robić! Ponadto zdołała przekonać samą siebie, że robi to wszystko dla dobra swoich bliskich, by oszczędzić im niemiłych wiadomości. Bo przecież każdy niósł własny bagaż i zmagał się z własnymi troskami. Po co miałaby dokładać komukolwiek przykrych informacji? Szczególnie zaś Lennatrowi, który musiał radzić sobie ze stratą ukochanej kobiety, a jak wiadomo, żałoba bywała wyniszczająca.
— Pogubiłam się, Lenny — przyznała, udając chwilę zawahania. — Próbujesz mi grzecznie wytłumaczyć, że moje p o ś l a d k i są nudne? — zaczepiła, świadomie brnąc w niewygodny dla siebie temat, aczkolwiek na tyle neutralny, że idealnie odwracający myśli od niedawno stłuczonego kubka. Być może niepotrzebnie zaprzątała sobie myśli niefortunnym wydarzeniem, lecz to nie zniszczona porcelana martwiła ją najbardziej, a dziwne zachowanie ciała, które w ostatnim czasie coraz częściej ją zawodziło. Bała się myśleć, co się stanie, jeśli dłonie odmówią jej posłuszeństwa, kiedy będzie w pracy, blisko dzieci?
— Będziesz mówił inaczej, jak potniesz na nich usta! — zauważyła, kierując w jego stronę oskarżycielski palec, jakim zwykle celowała w przedszkolaków, gdy próbowali unikać obowiązku sprzątania zabawek. Zamilkła, kiedy przyjaciel zamknął szafkę, a następnie uśmiechnęła się niewinnie, wzruszając przy tym ramionami w geście bezradności wobec jego upartej głowy.
Zamierzała sięgnąć po kubki wypełnione wrzątkiem, jednak zawahała się i cofnęła wyciągnięte ku nim dłonie. — Zaniesiesz je do pokoju? — poprosiła. — Na dzisiaj mam dość pudeł. Wolałabym obejrzeć coś w telewizji — stwierdziła, spoglądając na Lenny’ego, by ocenić, czy zamierzał jej towarzyszyć.
— Przydasz się. Twoim głównym zadaniem będzie kiwanie głową i utwierdzanie mnie w przekonaniu, że dokonuję właściwych wyborów. Chyba że zapragnę drewna w kolorze wściekłego różu, wtedy mną potrząśnij — wspomniała. Czułaby się znacznie pewniej, mając przy boku kogoś rozsądnego. — Może uda ci się zauważyć coś, czego ja nie widziałam. Nie znam się na urządzaniu kuchni — dodała, idąc za nim do pokoju, gdzie od razu sięgnęła po pilot. Rozsiadła się na kanapie i zaczęła skakać między kanałami, szukając czegoś sensownego.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Bez względu na wielkość bagażu, który taszczył, chciał uczestniczyć w życiu przyjaciółki, bez względu na to jak ciężkie by nie było. Jeśli zmagała się z problem to chciał być tym, do którego zadzwoni w środku nocy i tym, który podzieli się z nią rękawem w który mogłaby wylać swe łzy. Lubił pomagać ludziom i wierzył, że dzięki temu był w stanie normalnie funkcjonować, gdy dookoła wszystko waliło się jak domek z kart. Nie wyobrażał sobie życia bez swych bliskich, dlatego chciał wspierać nią i być przyjacielem na jakiego z a s ł u g i w a ł a.
To nie pośladki są nudne. Jezu, nigdy! — pokręcił głową przecząco, jak gdyby powiedziała najbardziej kuriozalną rzecz na świecie. Kobiece ciało nigdy mu się nie nudziło, bez względu na to czy należało do jego partnerki, przyjaciółki czy tez randomowej, przechadzającej się po ulicy, zgrabnej nieznajomej. Co jak co ale Halsworth potrafił docenić taki atut! — Uważam po prostu, że za mało pokazujesz. Powinnaś od czasu do czasu zaszaleć i nie wiem, odkryć trochę więcej? Wtedy faceci ustawialiby się do ciebie w kolejce — odparł, choć po chwili namysłu nie był pewien czy chciał by owi mężczyźni ustawiali się pod jego oknami. Oczywiście nie miałby nic przeciwko, gdyby zdecydowała się kogoś zaprosić ale na taki speed dating w jego salonie najpewniej nie wyraziłby zgody. Kiedy miałby oglądać meczę NFL?
O moje usta się nie martw. Zobacz, nic im nie jest — pochylił się i wydął usta w dziubek, pokazując swe jakże zadbane usta, których naskórek nie był w żadnym stopniu zniszczony przez wspomniane kubki. Jego zdaniem powód był błahy i wcale nie zamierzał ich wyrzucać. Ten wyszczerbiony, należał do Kelly, choć wcale nie czuł potrzeby podkreślania tego przy przyjaciółce. Nigdy tez nie był specjalnie sentymentalny, jednak mimo to pragnął zachować tę drobną pamiątkę.
Skinął głowa i pochwycone kubki zaniósł do salonu. Ustawił je na drewnianym stoliku kawowym i zerknął w stronę dziewczyny — W szafce nad chlebakiem są jakieś ciastka. Weźmiesz je? — zawołał i usiadł na kanapie, spoglądając w jej stronę jak gdyby czekał na moment by ją naprowadzić.
Nie nadawał się na doradcę jeśli o wystrój chodziło i kwestią wyposażenia wnętrz zajmowała się wcześniej jego była narzeczona. Nie chciał jednak zostawiać Meg z tym samej, dlatego zgodził się jechać razem z nią na wypadek, gdyby stolarz pragnął zedrzeć z niej kasę.
Wiem, że masz jakichś fachowców od tego remontu ale gdybyś potrzebowała położyć panele czy przemalować ściany to mogą się tym zająć. Po co bez sensu masz wydawać pieniądze? Te majstry naprawdę nieźle sobie za taka prace liczą, a to przecież nic trudnego — odparł, a gdy usiadła obok, przejął ciasteczka, które rozpakował i ułożył pomiędzy udem Beveridge, a swoim.


megara w. beveridge
ODPOWIEDZ