komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
Może i powinien być jednym z tych żałośnie podekscytowanych mężów, którzy na widok swojej wybranki, spowitej w niewinną biel zalewają się łzami, a potem filmik staje się viralem na tik toku i wszędzie padają komentarze o prawdziwości tych uczuć. Zazwyczaj szybko one się dezaktualizują w przypadku rozwodu, do którego dochodzi w przeciągu dwóch lat, ale przecież halo, uronił wodospady łez to musiał ją kochać. Za to on wcale nie płakał, z uśmiechem też miałby problem, bo po tych wszystkich sesjach zdjęciowych czuł się jak kukiełka z krzywym zgryzem. Wprawdzie fotograf mówił, że wyglądają pięknie i będzie to pamiątka na lata, ale Dick bliski był od tego, by wytrzeć nim podłogę, bo rozgościł się już na fotelu komendanta i nie znosił, gdy ktoś wydawał mu rozkazy.
Nawet te, związane z pocałowaniem swojej ukochanej.
Teraz też, poniekąd czuł się jak małpka w zoo albo w innym cyrku, którą zachęca się do robienia sztuczek. Zaś cała ta sztuczka (szumnie nazwane) polegała na tym, że w ramach przedłużenia gatunku przygruchał sobie kogoś podobnego do siebie i wystawił swój ogon czy inny przymiot, a ona na to poleciała i postanowiła zostać z nim na dobre.
Ewolucja. Biologia.
Richard Remington pieprzył trzy po trzy, bo doskonale wiedział, że był szczęśliwy i to tym rodzajem szczęścia, którego zazdroszczą wszyscy bogowie, więc gotów był każdemu składać po równi podziękowania i siedzieć cicho, by nagle nie spełniły się te ponure prognozy, które słyszał w drodze na fajkę, do toalety i po drinka dla nich. Wszyscy dawali im góra trzy lata, co i tak dla kilku bliższych im osób było sporym zaskoczeniem, bo ci obstawiali pół roku.
Sam Dick był o krok od przechylenia się do Ainsley i zapytania jej czy ma jakieś plany na wieczność, ale nigdy nie czuł się dobrze w takiej tandecie i nawet fakt, że właśnie bujali się do rytmu starego dziadka Eltona, niczego w tym nie zmieniał.
Tylko ten jej śmiech, który nagle ogarnął cały parkiet, był tak zaraźliwy, że sam wreszcie nie wytrzymał i dołożył do niej chichocząc.
Byli jak dwójka dzieciaków i przed oczami bardzo niesentymentalnego Richarda przesuwały się obrazy małej dziewczynki, która śmiała się sypiąc piach do jego oczu (złośliwa bestia), potem zobaczył ich na tej samej plaży jakieś lata później, gdy krzyczała, żeby sobie nie myślał, że ją dotknie na tym piasku, bo będzie miała go wszędzie, następnie zaś rzucał pierwszy ich pierścionek zaręczynowy prosto w fale, bo powiedziała, że zawsze będzie go nienawidzić. Te chwile buzowały mu w głowie lepiej niż jakikolwiek szampan i gdy wreszcie łapał ją z tyłu i za nisko jak na porządnego małżonka czuł, że wreszcie coś mu się udało, skoro ponownie ta dziewczyna była jego. I nie zamierzał jej oddawać, więc jak na tę chwilę jej ojciec, rodzinka z piekła rodem, a nawet to upadłe małżeństwo mogło się wzajemnie cmoknąć, bo on właśnie tańczył ze swoją żoną.
- Jakbyśmy zrobili wesele w stylu gladiatorów to by się im na scenie rozsypało kisiel i niech się biją o tego Flanna - wywrócił oczami szepcząc jej do ucha. - Możesz mi powiedzieć jako kobieta za czym one wszystkie wzdychają? Bo jak dla mnie faceta to on tak 5 na 10 i wiesz, dodatkowe punkty za rodzinę nafciarzy - może powinni na swoim weselu zająć się głównie rozmową na swój temat, ale właśnie za to kochał tę dziewczynę. Nie skupiali się nigdy na sobie, na swojej obgadanej już miłości, a umieli patrzeć w tym samym kierunku.
Jakiś Coelho współczesności mawiał, że to ważne i Dick pewnie zastanowiłby się dokładnie, kto wypowiedział te słowa i dlaczego to pamięta, ale za chwilę padły słowa, które sprawiły, że powrócił na planetę Ziemię i na dodatek zrobił to tak szybko, że zatoczył się z Ainsley w stronę świata.
Dobra, jak tak dalej pójdzie to wezmą ich za bananowych i na dodatek upalonych dzieciaków, co pewnie tłumaczyłoby ten ślub. Nachylił się do jej ucha.
- Znam takiego jednego, który świetnie ogarnia te małe guziczki. Jego pomoc mogłaby być nieoceniona przy zmianie garderoby i przy całej reszcie - delikatnie przygryzł płatek jej ucha, a potem nie pytając o pozwolenie czy o decyzję po prostu z nią za rękę ruszył na górę, gdzie zaaranżowali ich sypialnię.
I tego sam sobie i im życzył, by tak zgodnie łapali się za ręce i znikali z języków i oczu wścibskich gapiów.
Reszta jakoś miała się ułożyć.

Ainsley Remington
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Dick Remington

Od samego początku wiedziała, że daleko im do typowej parki nowożeńców, których to każdy, nawet najdrobniejszy szczegół dotyczący ślubu i wesela będzie wzruszał do żywego. Jego ślubną koszulę pożarła pralka (do kompletu z marzeniami pewnego młodego strażaka o zawrotnej karierze w strukturach ich firmy). Ona kwestie ślubnej sukni pozostawiła w gestii zaprzyjaźnionej projektantki i jej sztabu magicznych krawcowych (ufając, że znają jej wymiary równie dobrze co świeżo upieczony mąż). Zgodzili się na masę rzeczy bo wypada, mimo że zupełnie nie pasowały do ich anturażu. I zupełnie nic nie robili sobie z tego, że przekrój ich gości - od topowych angielskich celebrytów z pierwszych stron gazet po raczej skromną i niewychylającą się ekipę miejscowej remizy - jest wręcz niedorzeczny. Cała impreza była jakbym ukoronowaniem tego jak doskonałą parą bananowych dzieciaków byli, i może poszli w jej kwestii na naprawdę sporo kompromisów, ale najważniejsze było żeby to o n i się doskonale bawili. Kiedy więc przyszło co do czego nie liczyło się nic poza tym, że mieli za kompana swojego świeżo upieczonego małżonka. Nieważne stało się, że ich ojcowie zamiast żon powinni przyprowadzić, w trosce o zszargane nerwami serca, swoich kardiologów. Że jej matka założyła żałobną sukienkę, a ta jego wróżyła im koniec bardziej spektakularny niż koniec świata, a wszystko przez zupełnie fatalny ascendent Ainsley, czymkolwiek to ustrojstwo w ogóle było. I że większość gości dawała im co najwyżej trzy lata, choć ci co mieli mniej lub bardziej wątpliwą przyjemność znać młodych bliżej, co najwyżej rok. Remingtonowie byli przecież może i solidnie szaleni (choć raczej do szaleństwa w sobie zakochani), ale nie byli głupi, a tym bardziej głusi. Te rozmowy słychać było między gośćmi dosłownie wszędzie, ale młodzi zdawali sobie zupełnie z tego nic nie robić i tylko przemykali wszędzie razem, to właśnie z tak bliskiej obecności tego drugiego mając największą radochę.
Choć gdy w jego głowie pojawił się pomysł na tak nietypowy motyw przewodni jak gladiatorzy, musiała przyznać, że najpierw pokiwała mu z uznaniem głową, a dopiero później się trochę roześmiała.
- Mówisz impreza w stylu starożytnym? Spójrz, dziewczyna od wesel jednak miała rację mówiąc, że tkwi w tobie pewien branżowy potencjał - i dopiero teraz zaśmiała się bardziej i dźwięczniej, prewencyjnie na dodatek uśmiechając w najbardziej czarujący sposób, aby nie mógł się gniewać za wyciąganie mu takich rzeczy na jego własnym weselu. Ona sama nie pamiętała już nawet co prawda jakiej sugestii dotyczył taki komentarz weddingplanerki, ale jakoś zamieszkał on w głowie Ainsley i to było silniejsze niż ona, musiała to wykorzystać. Kiedy jednak zrozumiała, że jego wypowiedź dotyczy właściwie bezpośrednio jej (byłego już?) szwagra, przyjrzała się swojemu mężowi dość badawczo. - Czy to pytanie jest podchwytliwe? - ale wnioskując po tym, że sam zdecydował się ocenić pierwszy, raczej nie było. - Pięć punktów za samą rodzinę nafciarzy. Jest hm, całkiem niczego sobie i nawet niegłupi, można dodać jeszcze z dwa. A potem odjąć cztery za sam fakt bycia Amerykaninem. Są beznadziejni - oceniła okiem eksperta, co prawda mocno w typie gówniary która na niczym się nie zna, a najwięcej ma w danym temacie do powiedzenia, ale czy ktoś byłby w stanie jej tego odmówić? - Ale moje zdanie nie powinno być pewnie w ogóle brane pod uwagę. Jestem stronnicza, ale to wszystko przez to jak wysoko poprzeczkę zawiesił mój mąż - nie mogła również nie wykorzystać takiej okazji na zasunięcie mu komplementem. Wyszczerzyła się w doskonałym uśmiechu, po czym delikatnie i krótko pocałowała go w usta.
Po raz kolejny zaśmiała się perliście, kiedy trochę się w tym swoim tańcu zatoczyli, choć na dobrą sprawę nie było to nic na tyle spektakularnego, by jakoś bardziej zarejestrowali to goście. Przysunęła się do niego bardziej, tym razem zbliżając na tyle, że mogła się wręcz przytulić. I niezauważalnie uśmiechać, kiedy najpierw tak ochoczo proponował jej swoją kandydaturę, a potem przygryzał płatek jej ucha. Nie zamierzała też protestować, ani kiedy w końcu złapał ją za rękę, ani kiedy - nomen omen - po angielsku znikali w części przeznaczonej wyłącznie dla nich. Dopiero kiedy oparła się na moment o ścianę przy drzwiach prowadzących do ich prywatnej sypialni, postanowiła na pewne rzeczy odpowiedzieć. Przyciągnęła go do siebie mocno, tak że że znajdowała teraz idealnie między rzeczoną ścianą a swoim mężem. Przejechała dłonią po jego klatce piersiowej w dół, w górę wracając innym sposobem - zaczepiając paznokciem o guziki jego koszuli. Uśmiechnęła się przebiegłe i cicho oznajmiła:
- Z tą propozycją to świetnie się składa, bo ja za to znam taką która świetnie sobie radzi z t a k i m i guzikami - i jej uśmiech nawet nie zdążył zrobić się choćby odrobinę bardziej perfidnym. Ich usta się spotkały, od razu całując zachłannie i cholernie niecierpliwie. Po raz kolejny zatoczyli się lekko, tym razem wpadając do wnętrza sypialni. Czy nie o to w tym wszystkim chodziło? Pewnie tą stronę ich relacji powinien zobaczyć każdy niedowiarek, któremu z taką łatwością przychodziło mu tak pobieżne ocenianie ich relacji. Ich bliskość, wyłączność, pożądanie które zdawało się spalać wszystko wokół, bo liczyło się tylko i wyłącznie to drugie. Może więc na tym polegała ich specyficzna magia?
Wesele w końcu mogło być najdoskonalszymi igrzyskami dla gawiedzi, ich miłość już nie musiała.

< k o n i e c <3 >
ODPOWIEDZ