rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Ostatnio miał bardzo proste życzenie, które pewnie przerodziłoby się w modlitwę, gdyby wierzył w potęgę bóstwa, a nie nauki. Polegało ono na tym, by wreszcie jego życie przypominało szafkę w pracy. Tak, właśnie tę, którą większość pracowników zamieniało w chlew, pełen resztek jedzenia, butelek niewiadomego pochodzenia i książek, bo przecież każdy przypadek wymaga analizy. Ta jedna, ta należąca do A. Buxtona była jedną z tych najbardziej zadbanych i uporządkowanych. Nawet podręczniki, te opasłe tomiska miał ułożone alfabetycznie, a jedzenie znajdowało się w koszu, choć bądźmy szczerzy, rzadko wyrzucał jakiekolwiek porcje. Nic więc dziwnego, że chętnie nawet zawierzyłby duszę jakiejś nienaturalnej Istocie Wyższej, gdyby pomogła mu w ogarnięciu życia na wzór tego małego prostokąta, od którego miał klucz.
Najwyraźniej jednak egzystencja Alfiego nie należała do niego i co gorsza, nie znalazł nigdy klucza, a tym bardziej właściciela tego pieprzonego zamku. Wszystko to doprowadzało do tego, że w jego życiu panował niezdrowy więc bałagan i musiał zdać się w dezynfekcji na siebie. W końcu aż tak nie był naiwny, by wierzyć, że jakaś kosmiczna energia rządzi nim. Wręcz przeciwnie, zawziął się, że odtąd będzie sam panem swojego losu i nie da się zgnębić przez wydarzenia, które dotąd przejmowały nad nim kontrolę.
Najpierw rozpoczął od grafiku w pracy i odkrył, że z szesnastogodzinnymi dyżurami niewiele może zrobić, ale przynajmniej dbał o to, by się wysypiać. Potem postanowił spotkać się z matką i spróbować jej przynajmniej wytłumaczyć milczenie ze swojej strony. Wyszło jednostronnie, bo wybrał rozmowę telefoniczną i odkrył, że trudno jest okazywać złość, gdy używa się tak staromodnych metod jak połączenie bez wizji, jedynie z samym dźwiękiem. Nie usłyszał wprawdzie przepraszam, ale już zaproszenie na herbatę tak, więc mógł pochwalić się przed Claire.
Poza tym jego łódka przestała chyba tonąć, bo szczury się wyniosły i poczuł się bezpiecznie zasypiając.
Wprawdzie szła zima i powinien ogarnąć jakąś bardziej stałą miejscówkę, ale obiecał sobie robić małe kroczki ku zmianie swojego życia. Jak na razie zaś musiał przyznać, że dawno nie zakosztował takiej w wolności jak teraz, gdy był panem swojego domu (łódki) i budżetu, który na szczęście zaczął się nieco poprawiać. Na tyle, by zaprosić dziewczynę do kina.
Poprawka, przyjaciółkę. Nadal czasami przepadał w jej spojrzeniu i nie zmienił tego fakt, że coraz bardziej angażował się w randki z Sage. Być może chodziło tutaj o tę męską dumę, która nakazywała mu wykreślenie się z friendzone, a może zwyczajnie mylił troskę i zainteresowanie Ginny z jakimś głębszym uczuciem.
Nie był pewien, ale zwyczajnie lubił spędzać z nią czas, więc zatroszczył się o cały ekwipunek w postaci kocyka, koszyka z przekąskami (zmusił Claire, by cokolwiek mu pokazała) i taniego wina, które właśnie jej otwierał za pomocą korkociągu z plastiku. Nie sądził, że bycie w klasie średniej jest takie kłopotliwe i był o krok od zapytania dziewczyny jak ona sobie z tym radzi.
Ostatnio jednak rozmowy o pieniądzach nie szły mu dobrze, więc postanowił łaskawie to przemilczeć i skupić się na ekranie, który zaraz miał zmienić się w jakąś krwawą jatkę.
- Pomyśleć, że jako lekarze nie mamy dość krwi codziennie - zaśmiał się cicho. W końcu sam dziś ledwo się umył z wypadku, a teraz miał na luzie oglądać jakiś horror.
Ludzie ze szpitala to był jednak inny gatunek.

Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Hellomyloveiamsorryiamlama

Bycie panem swojego losu to dość śmiałe i ciekawe wyzwanie, jakie tylko człowiek mógł sobie zarzucić. Brzmiało idyllicznie i szczerze powiedziawszy z perspektywy wydawało się dość proste. Decydujesz sam o sobie. Ale ileż to razy było tak, że nawet jeśli człowiek żył w iluzji tego, iż sam o sobie decydował, to tak naprawdę wcale tak nie było, gdyż był podatny na otoczenie, zdarzenia i los. A los potrafił sprawić takiego kopa w tyłek, że chodziło się później obolałym przez parę ładnych tygodni. I Ginny coś na ten temat doskonale wiedziała. Ona zdecydowanie była podatna na bodźce zewnętrzne, którym poddawała się mniej lub bardziej. Nie sądziła jednak, że i Alfie potyka się o te wszystkie kłody, które rzucał mu los. Wydawało jej się, że w ostatnim czasie u chłopaka nieco się ustabilizowała sytuacja – choć musiała przyznać, że mogło jej co nieco umknąć i zdecydowanie nie była na bieżąco.
Tyle, że różnica klasowa między nimi wydawała się dość widoczna. I Ginny podejrzewała, że gdy tylko Alfie wyjawi swojej rodzinie, że wrócił do Lorne Bay i wróci w łaski pierworodnego syna, to będzie mu… cóż, na pewno lżej. Zdążyła już poznać Claire. I zdawała sobie sprawę z tego, że niektórzy ludzie mają po prostu łatwiej, ale nie należało im tego bynajmniej zazdrościć, bo prawdopodobnie odbija się to na nich na innym polu życia. A Alfie był przecież zgoła inny niż jej się początkowo wydawało i przecież się starał, i niejednokrotnie podziwiała go za te szesnastogodzinne dyżury i starała się zostawiać mu przynajmniej parę ciastek, by w dowolnym momencie mógł podbić sobie poziom cukru, podczas dyżuru. Bo przecież takie gesty wobec przyjaciela wcale nie były zakazane. Choć Ginny troszczyła się być może o niego trochę mocniej niż o innych kolegów i koleżanki z pracy.
Zaskoczyło ją zresztą, że pamiętał, i że wciąż miał ochotę na kino plenerowe. Zaskoczyło ją nawet bardziej, że przygotował się do tego i przytaszczył ze sobą kocyk, koszyk i wino. Ginny również przygotowała dla nich przekąski w postaci chrupek, ciasteczek i nawet udało jej się wytrząsnąć dla nich skądś bubble tea. Podwinęła spódnicę i klęczała zatem na przyniesionym przez niego kocyku, by z zaciekawieniem spoglądać na jego próbę otwierania wina. — Kwestia odreagowania — odparła ze wzruszeniem ramion. — Tak samo jak czarny humor. Chyba jakoś musimy sobie radzić, żeby nie zwariować — oznajmiła, podnosząc na niego wzrok i wreszcie się uśmiechnęła. — Będzie fajnie — zapewniła tylko szeptem pełnym podekscytowania.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Cóż, prawda była dość brutalna. Im bardziej był uprzywilejowany i wygrany ze względu na pochodzenie, tym przechodził przez większe trudności z adaptacją. Był pewien, że czytał kiedyś na ten temat jakąś mądrą książkę i w razie apokalipsy zombie (albo innego kataklizmu) byłby pierwszą osobą, która by zginęła. To dlatego, że praktycznie całe życie spędził w cieplarnianych warunkach i nie umiał sobie radzić w sytuacjach ekstremalnych. Był w stanie przewidzieć więc, że ginie podczas pierwszego ataku zimy, a na dodatek jego rodzina jest zmuszona zjeść go, bo przecież nie będą siedzieli głodni i patrzyli jak się marnuje.
Tak, zdecydowanie ostatnio zbyt wiele czasu tracił na amerykańskie seriale i czuł się z tego powodu brudny, ale sympatyzowanie z rówieśnikami nagle stało się łatwiejsze.
Nie zamierzał jednak chwalić się (jeszcze) Ginny znajomością popkultury uznając, że jego lubi i szkoda byłoby to zatracić. Fakt jednak był taki, że może i przystał na rodzinny obiad i miało się ku lepszemu, ale nadal czuł się jak outsider i to doświadczenie go lepiej formowało niż nawet szkoła medyczna. Była szansa, że kiedyś przestanie być tym samym bogatym paniczem i zejdzie do strefy mroku.
Tak zwykł nazywać supermarkety, które podobno w tych wielkich lodówkach oferowały jedzenie do mikrofalówki. Ostatnio jednak jak próbował ją podłączyć, nastąpiło spięcie i teraz spożywał kolację przy świecach.
Albo w takim towarzystwie i tylko ślepy by nie zauważył, że naprawdę starał się zrobić wrażenie. Tak, by wszystko było idealne i by oboje mogli się zrelaksować.
Poza tym chyba nie sądziła, że nie zauważa tych ciasteczek? Niejednokrotnie ratowały mu życie.
- Uwielbiam czarny humor, choć nie zawsze go chwytam - parsknął, ale wszak nadrabiał już braki kulturowe i wkrótce mógł być całkiem obrotny w tej dziedzinie. - Nie wątpię, ale na wszelki wypadek możesz mi zakrywać oczy - przechylił się do niej, by szepnąć jej na uszko i chyba musieli wyglądać na zakochanych, bo jakieś dziewczę posłało im uśmiech, który dla niego był niemalże jak okejka na fejsie. Uniósł nawet głowę, by tej nieznajomej pomachać i nagle jak w zwolnionym tempie ujrzał kogoś, kogo wcale nie zamierzał już nigdy oglądać, a i jej grymas ust nagle przemienił się w dezaprobatę.
Pięknie, jakby to ona jeszcze miała prawo do krzywienia się na jego widok.
- Chyba czeka nas przedstawienie - rzucił jedynie przepraszająco do Ginny, by zminimalizować straty, które miały za chwilę wybrzmieć, bo oto do ich wspólnego kocyka piknikowego zbliżała się prawdziwa gwiazda horroru o imieniu Jackie.
Jego była i kiedyś uznawana za miłość jego życia. Najwyraźniej jednak czas robił swoje i go dokształcał nie tylko w kwestii popkultury, a blondynka o twarzy dziecka miała odtąd prześladować go w prywatnych koszmarach.

Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Jeśli Alfie zostałby na czas apokalipsy sparowany z Ginny to być może wzrosłyby choć trochę ich szanse na przeżycie. Sama Montgomery też pewnie nie za bardzo mogła się popisać, ale obejrzała tyle horrorów thrillerów w swoim życiu, że przynajmniej nie zginęłaby pierwsza. Na pewno sporą zaletą był jej wzrost i możliwość wciśnięcia się w różne szczeliny, więc pewnie nawet do zawalnych gruzami supermarketów by się włamywała. I tym samym zapewniłaby im jedzenie na jakiś czas.
W sumie ciężko było nie zauważyć tych jego starań. Tyle, że Ginny wciąż uparcie i głupio wmawiała sobie, że stara się jako jej przyjaciel – jako ktoś, komu zależy na tej relacji, bo prawdopodobnie nie zna zbyt wielu osób w Lorne Bay. Wydawało jej się, że siostra Alfiego zaaklimatyzowała się całkiem nieźle i znalazła sobie już grono przyjaciół. Za to Alfie… być może ze względu na swój stosunkowo jednak niedawny powrót miał z tym pewien problem. A przynajmniej tak się wydawało Ginny. I nie to, żeby się nad nim litowała. Po prostu szczerze lubiła jego towarzystwo, nawet jeśli czasem musiała udawać, że nie widzi jego szczenięcego spojrzenia.
Mam tak samo z brytyjskim czarnym humorem — oznajmiła Ginny i tylko bezradnie wzruszyła ramionami, obdarzając go przy tym uśmiechem. I lekko się zarumieniła, gdy tak poczuła jego ciepły oddech na szyi, bo trochę się nie spodziewała, że tak się do niej nachyli nagle. Nawet przebiegł ją dreszcz, choć w myślach skarciła się za takie reakcje jej ciała. Chciała natomiast odpowiedzieć mu łagodnym uśmiechem pełnym zrozumienia, kiedy nagle dostrzegła jego twarz i to jak nagle zrzedła mu mina. — Co się stało? — Chciała nawet szybko się odezwać, ale wówczas on poinformował ją o nadchodzącej dramie. — Jakie przedstawienie…? — zdołała tylko szepnąć mocno zaniepokojona jego przepraszającym tonem i najwyraźniej nadeszła upiorna eks Alfiego, której Ginny bynajmniej nie spodziewała się spotkać w takich okolicznościach. Ani żadnych innych tak w gwoli ścisłości. I kiedy tylko wspomniana dziewczyna znalazła się w zasięgu wzroku, Ginny z niemałym szokiem stwierdziła, że nie tylko kolor włosów mają podobny, ale że ogólnie dzieli je bardzo podobny typ urody.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Nie czuł się aż tak samotny. Właściwie z prostego powodu- rezydentura wykluczała takie atrakcje, bo nie miał czasu pomyśleć o tym, że odkąd skończył się jego związek, stał się jednym z tych odludków, którzy żyją tylko pracą. Nie przeszkadzało mu to zbytnio, bo nigdy nie definiował się przez pryzmat imprez, w których uczestniczy, ale jednocześnie uwierało go, że o n a miała na niego taki wpływ. W końcu dla niej porzucił swoje śmiałe marzenia o Edynburgu i skończył ponownie w tej potwornie dusznej dziczy, w której trudno było wyłuskać coś dobrego.
Poza Ginny.
Nie wiedziała nawet jak bardzo doceniał fakt, że od samego początku mógł być z nią całkowicie szczerym i że akceptowała go takiego jakim był, nawet jeśli był bakteriofobem i już planował pozbycie się wszystkich insektów po tym pikniku na świeżym powietrzu. Wprawdzie już nie łudził się, że kiedykolwiek odwzajemni jego szczenięce wręcz zauroczenie, ale przecież już raz połamał sobie serce i przetrwał, więc nie mogło być aż tak źle.
Było. Wszystko o czym ostatnio myślał nagle zwizualizowało się przed jego oczami. Ktoś mu mówił, że manifestacje to mocna rzecz i choć śmiał się z tego (był lekarzem i nie wierzył w takie rzeczy), teraz okazywało się, że był głupcem. W końcu sobie przywołał byłą dziewczynę, która gdzieś zgubiła dziecko i kolegę od dziecka. Najwyraźniej szczęśliwe rodziny plus horrory wzajemnie się wykluczały, ale oczywiście nie jej udział na tym piknikowym świecie. Mógł się tego domyślić, w końcu ona nigdy nie rezygnowała z przyjemności dla kogoś i nawet bycie matką nie nauczyło ją poświęcenia. A może zwyczajnie jak ten kretyn był na nią wściekły i projektował sobie historyjkę, która nie miała niczego wspólnego ze stanem faktycznym?
Aż w duchu się skarcił i podniósł się, a potem po dżentelmeńsku podał dłoń Ginny. Zachowywanie pozorów zawsze wychodziło mu wybornie, więc uśmiechnął się niemal promiennie na jej widok, choć szykował się już na serię wyrzutów, bo ruszył dalej.
Jackie to była jedna z tych śmiesznych istot, która zachowywała się jak piękny pies ogrodnika.
- Nie wiedziałam, że na dobre wróciłeś do Australii… - a on nie wiedział, że to jeszcze była jej sprawa, zjeżył się i po raz pierwszy miał ochotę zrobić coś głupiego i uciec z tego miasta. Nie zamierzał jednak dać tego po sobie poznać, więc nieco nieśmiało objął swoją dzisiejszą randkę. Wprawdzie Ginny była jego przyjaciółką, ale przecież nikt nie musiał wiedzieć, prawda?
Kłamstwo powoli wchodziło mu w krew.
- Tak, miałem powód, by zostać - wskazał na swoją ulubioną (obecnie) blondynkę i modlił się, by nie zdradziła z tym, że wpakowała do friendzone.
- To urocze. Nadal pediatria?
- A co chcesz małego do mnie zapisać? Byłoby trochę niezręcznie - i tylko Ginny mogła wyczuć, że coraz mocniej zaciskał palce na jej ramieniu. Pieprzona idiotka, złamała mu serce, zmusiła go do niepotrzebnego powrotu, a teraz stała tu naprzeciwko niego i nie czuła ani grama wyrzutów sumienia.
Witaj w świecie dorosłych, panie Buxton.

Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Za to życie Ginny sprowadzało się całkiem podobnie tylko do pracy i spędzenia czasu w domu ze swoimi współlokatorkami; chociaż czasem nawet i ta druga opcja była dla niej wręcz wyczerpująca. Czasem swoje towarzystwo ofiarowała jedynie Vanessie, z którą mogła pomilczeć po ciężkim dniu na oddziale ginekologicznym i przyjaciółka niczego od niej nie wymagała. Gdy na farmę już docierała po pracy, zazwyczaj nie miała zupełnie siły ani chęci na wychodzenie ze swojego pokoju. Choć wciąż momentami się do tego zmuszała. Głównie po to, by spełnić prośbę i sprawić przyjemność którejś ze swoich przyjaciółek/współlokatorek. Albo gdy sama przekonywała się z uporem, że owszem, powinna jednak się socjalizować z innymi, nawet jeśli nie ma na to szczególnie ochoty.
Innymi dniami znów miała – tak jak chociażby tego dnia, gdy spędzała czas w towarzystwie Alfiego. Darzyła go sympatią i wręcz ciężko było się przy nim nie uśmiechać, nawet jeśli niekoniecznie zgadzała się ze wszystkim, co robił i mówił. Ale zawsze był otwarty na dialog – w przeciwieństwie do jej byłego – i to najbardziej w nim doceniała.
Za to nie spodziewała się zupełnie takiego spotkania. Ujęła dłoń Alfiego, choć w jej oczach mógł dostrzec przerażenie i niezrozumienie, które dość szybko udało jej się zamaskować. Sama ostatnio przecież zmusiła swoją przyjaciółkę do udawania zakochanej parki, gdy na horyzoncie pojawił się jej własny, toksyczny eks w galerii handlowej. Zatem chyba nie powinna mieć pretensji, że Alfie próbował z nią zrobić to samo przed swoją byłą. Wpatrywała się tylko w chłopaka uważnie, przynajmniej do momentu, gdy nie odezwała się owa dziewczyna, która z taką bezczelną śmiałością do nich przystąpiła. I nagle wszystko nabrało sensu.
Poczuła, że Alfie ją obejmuje i idąc za ciosem udawania, lekko i swobodnie do niego przylgnęła, jakby był to całkiem naturalny dla nich gest i pozwalając mu tym samym się objąć, a następnie uśmiechnęła się promiennie, gdy nazwał ją swoim powodem do pozostania w Lorne Bay. Dopasowała się do niego i objęła go wolną ręką w pasie. Nawet posłała mu łagodne, przelotne spojrzenie. Nie zamierzała go wsypać i właśnie to chciała mu zakomunikować. Instynktownie przecież wyczuwała, dlaczego tak się zachowywał i z racji tego, iż sama była w podobnej sytuacji całkiem niedawno, postanowiła na to przystać.
Poczuła też jak napina się cała jego postawa po kolejno wymienionych zdaniach, dlatego postanowiła szybko się wtrącić. — Jestem Gina. Miło cię poznać — odezwała się pogodnie. Ale wbrew swoim słowom nie wyciągnęła do niej ręki na powitanie. — Właśnie mamy randkę i oglądamy film, więc… — To mile i łagodnie wypowiedziane acz sugestywnie urwane zdanie miało świadczyć przede wszystkim o tym, że dziewczyna powinna się ulotnić i Ginny właśnie daje jej ku temu furtkę. Już też bez większego zażenowania wtulała się w bok Buxtona, wciąż patrząc wymownie na dziewczyną.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Po części zazdrościł jej tego lekko akademickiego życia, które toczyło się wokół swoistego rodzaju komuny. Wprawdzie nie sądził, że kiedykolwiek nadawałby się do tego rodzaju mieszkania, ale kiedyś stary profesor powiedział mu, że powinno przełamywać się swoje lęki. Sprowadzało się to do tego, że powinien kiedyś zamieszkać w domu pełnym ludzi, zarazków, szumu i ciągłych imprez. To zdecydowanie przygotowywałoby go do sytuacji, która właśnie miała miejsce i która tak bezczelnie wytrącała go z równowagi, choć na pozór wyglądał na całkiem opanowanego.
Dziękował za to swojej matce, która tłumaczyła mu wielokrotnie jak złe jest okazywanie emocji w takich chwilach i jak wyrzec się tego zupełnie ludzkiego odruchu, by komuś soczyście nawrzucać. Swoją cegiełkę dołożyły do tego studia medyczne i praktyka lekarska, bo od wyrazu jego twarzy mogło zależeć samopoczucie pacjenta. Nie mógł więc tak po prostu dać się przyłapać tej dziewczynie na wściekłości, która wręcz w nim buzowała i która sprawiła, że objął Ginny. Trochę z powodu tej dziwnej gry w zerwanie, gdzie wygrywa ten, który ogarnie szybciej lepszy i bardziej zdrowy związek, a po części dlatego, że od kilku miesięcy to ona została wmanewrowana w historię jego złamanego serca i wszystkich konsekwencji, jakie to za sobą niosło. Wiedziała i ta świadomość sprawiała, że po części to właśnie ona trzymała go w tym momencie w jednym kawałku, choć kosztowało go to wiele samozaparcia.
Spojrzał na nią jednak i delikatnie odwzajemnił uśmiech, przeszłość mogła mu naskoczyć, choć miała dalej te same oczy, w których kiedyś tonął i ten uśmiech, który nieco przygasł na słowa Montgomery.
- Och randka, jasne, rozumiem - ale nie rozumiała i widział na jej twarzy niedowierzanie i złość, że poszedł dalej, co doprowadzało go do szczytu swojej cierpliwości, bo zabawne było to, że ktoś taki jak ona jeszcze miał czelność mieć pretensje, że nie został jej wyjściem awaryjnym.
A może kobiety tak miały, że widziały go w roli opcji na później. Uśmiechnął się jednak do niej po swojemu i opadł na kocyk razem z Ginny unosząc głowę, by stwierdzić, że ta mara zniknęła gdzieś w tłumie i nie dybie na ich wino.
- Dzięki i przepraszam. Nienawidzę takich spotkań - szepnął jej, zupełnie jakby jego była miała się czaić gdzieś w zaroślach i podsłuchiwać. - Pewnie się domyślasz, że to była dziewczyna, która ułożyła sobie życie beze mnie - dodał lekko. Bardzo chciał jej pokazać, że traktuje to obojętnie i bardzo casualowo, ot, spotkanie jakich wiele, ale drżały mu dłonie, gdy sięgał po wino i nalewał sobie i jej. W końcu niecodziennie udaje się związek przed jakąś… Nawet w myślach krygował się, by jej nie nazwać zbyt brzydko i te ograniczenia tak naprawdę go zjadały, bo nie umiał odpowiednio wyrzucić z siebie wszystkich emocji, które właśnie się w nim kotłowały.
Pieprzona kurtuazja.

Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Widocznie Ginny jeszcze nie potrafiła wyzbyć się tak całkowicie emocji i jakakolwiek próba zapanowania nad nimi i okazywaniem uczuć była dla niej dość ciężka. Po prostu z niej momentami dawało się czytać jak z księgi choćby po samej ekspresji. Momentami. Bo przecież ból, który nosiła, podczas ostatniego związku jakoś udało jej się do czasu skutecznie ukrywać. Z dwojga złego chyba wolała jednak, by czytano z jej twarzy wszystko niż gdyby ponownie przyszło jej dusić w sobie wszelkie emocje. Nikt nie nauczył jej w zasadzie jak postępować w konkretnych sytuacjach.
Aczkolwiek rozumiała, że zastana sytuacja była znacznie inna. Poza tym może nie znała Alfiego wystarczająco długo, ale napięcie atmosfery i spięcie w jego postawie nie mogło jej umknąć. Stąd jej odruchowa reakcja. Chciała mu pomóc, bo przecież uważała go za… chyba mogła powiedzieć to szczerze, kogoś kto pretendował na jej przyjaciela. Wciąż nie wiedzieli przecież o sobie wszystkiego, ale może wcale nie musieli. Wystarczyło, że ich relacja sobie kiełkowała swoim torem, i wystarczyło też to, że oboje się przecież o siebie troszczyli w ten czy inny sposób.
Niemniej, na to okazane przez dziewczynę zrozumienie, Ginny tylko skinęła głową i delikatnie się uśmiechnęła. Widziała te gromy w jej oczach. Zawód i pretensje. Ale właśnie tego oczekiwała. Na szczęście dziewczyna odpuściła i odeszła. Ginny momentalnie odetchnęła, bo mimo wszystko nie przywykła do konfrontacji. Od tego miała Vanessę.
W porządku, Alfie. Ostatnio byłam w bardzo podobnej sytuacji z moim byłym — odparła z pełnym współczuciem i zrozumieniem. Oczywiście, od razu domyśliła się, kim była owa dziewczyna i nawet chłopak nie musiał jej tego mówić. Choć trzeba przyznać, że eks Ginny nie był na tyle bezczelny (albo odważny), by skonfrontować się z nią w galerii handlowej. Może dlatego, że była w obecności Nessy, ale mimo wszystko. Za to była dziewczyna Alfiego widocznie nie miała żadnego problemu by do niego podejść. Nawet pomimo tego, iż znajdował się przecież w obecności innej dziewczyny.
Hej — szepnęła i instynktownie chwyciła go za dłonie, zauważywszy uprzednio owe drżenie. Nie spodziewała się po nim takiej reakcji. — W porządku? Nie sądziłam, że aż tak to spotkanie na ciebie zadziała — powiedziała powoli, przyglądając mu się z lekkim zatroskaniem.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Po części jego obojętność była dziełem rodziny, a po części tego, że medycyna przynajmniej u niego odbierała pewną rozrzutność, jeśli chodzi o dzielenie się emocjami. To pacjenci mieli prawo być zdenerwowani, przerażeni i zasmuceni. Lekarze zaś mieli obowiązek powstrzymywać swoje prywatne odczucia i traktować je raczej jako wypadek przy pracy, a nie empatię. Dla Buxtona ona objawiała się w konkretach- w uleczeniu albo przynajmniej ulżeniu w cierpieniu, a nie w pustych słowach, które miały zaspokoić sumienie pocieszającego.
Czy to świadczyło, że jego dawny związek upadł tak nisko, że porównywał swoją byłą dziewczynę do pacjentki? Może faktycznie powinien strzelić się w czoło i przywołać do porządku. Na szczęście jednak dziewczyna odeszła, a towarzystwo Ginny miało okazać się po raz kolejny wybawieniem.
Nie wiedział kompletnie jak to się stało, ale z każdym dniem dziewczyna stawała mu się coraz bliższa, a jej punkt widzenia świata, tak różny od Alfiego zaczynał wywierać na nim niezatarte wrażenie. Być może powinien się nawet go bać, choć przecież oboje utrzymywali tę relację w ryzach silnej przyjaźni zadając kłam stwierdzeniu, że ta nie istnieje między kobietą, a mężczyzną.
Najwyraźniej istniała i co więcej obejmowała tak niedorzeczne funkcje jak udawanie dziewczyny swojego kumpla.
- Widziałaś się z tym bydlakiem? - nie znaczyło to jednak, że nie zareaguje całkiem po rycersku na wspomnienie mężczyzny, który zostawił u niego całkiem niemiłe wrażenie po krótkiej rozmowie z Ginny na jego temat. Nie musiał wiedzieć więcej, ale na samą myśl, że ten człowiek mógłby jej coś zrobić, przechodziły go dreszcze i czuł się całkiem bezsilny. - Byłaś bezpieczna? - upewnił się i zdecydowanie wolałby zostać przy tej rozmowie, ale nie był aż takim egoistą, by kazać jej się babrać w najgorszych wspomnieniach. Nie, gdy zdawał sobie sprawę z tego ile przyszło jej przeżyć.
Gdy jednak wreszcie zapytała czy z nim jest w porządku, w pierwszym odruchu miał ochotę uśmiechnąć się i zapewnić ją, że w najlepszym i cieszy się, że tamtej poszło w pięty. Tyle, że to znowu byłoby duszenie w sobie emocji, które kiedyś musiały wybuchnąć gejzerem i zalać wszystko co przyszło mu z takim mozołem składać.
To właśnie dlatego spojrzał na nią i pokręcił powoli głową.
- Nie, Ginny, już dawno nie jest w porządku. Ona nie tylko zniszczyła mnie, ale moje relacje z rodziną. Nie wiem czy uda mi się to wszystko poskładać, a poza tym w łódce są szczury i zaczynam do nich gadać, bo nie mam do kogo - tę ostatnią wypowiedź okrasił jednak lekkim uśmiechem, żeby nie myślała, że z niego taki zupełny maruda.

Ginny Montgomery
stażystka położnictwa / studentka — Cairns Hospital
20 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jakiś czasu temu zerwała z toksycznym chłopakiem, ale nadal ciężko jej się z tego wydarzenia wyzbierać. Pragnie w przyszłości być położną, więc póki co odbywa staż w szpitalu w Cairns.
Udawanie sympatii swoich przyjaciół było chyba jakimś niepisanym paktem między dwójką osób o relacjach bliskich aka przyjacielskich. Bowiem dokładnie to samo zaszło między nią a Vanessą po wyjściu z kina, gdy na horyzoncie pojawił się Joshua. Wówczas Nessa również niczego nie kwestionowała tylko poddała się grze. Zupełnie jak Ginny chwilę temu. Przyszło jej to z zadziwiająco łatwością, ale stało się tak być może dlatego, iż podświadomość podpowiadała jej, że Alfie potrzebuje w tym momencie jej pomocy. Jej wsparcia w postaci udawanej dziewczyny. Chociaż trzeba oddać Buxtonowi, że ten nie zaskoczył jej żadnym skrajnym zachowaniem typu pocałunek.
Drgnęła nieco spłoszona tą nagłą zmianą nastroju, gdy wspomniał w taki sposób o jej byłym. Ujmujące było to, że Alfie nawet nie znał w pełni tamtej sprawy – bo znał chyba jedynie cząstki wspomnień Ginny i tego przez co przeszła – ale i tak wstawiał się za nią za każdym razem, gdy wspominała o byłym. — Byłam bezpieczna — zapewniła go i tylko skinęła głową z delikatnym uśmiechem. Na szczęście miała tuż obok siebie swoją niezawodną przyjaciółkę, która to w każdej chwili była gotowa rzucić się na jej byłego partnera, gdyby tylko zaszła taka potrzeba. — On nie jest… nie jest już dla mnie żadnym zagrożeniem — oznajmiła dziewczyna, ale dość odruchowo objęła się ramionami.
Ale tylko na moment, bo zaraz to jego miała ochotę przytulić po tym wyznaniu, które jej zaserwował. Autentycznie zrobiło jej się go żal i trochę poczuła się bezradnie z tym, że nie do końca wie, jak mogłaby go pocieszyć. Dlatego przesunęła się w jego stronę i lekko go szturchnęła, chcąc rozładować napięcie. — Mówiłam ci, że w razie czego przyjmę cię pod swój dach. Zwłaszcza jeśli rodzina szczurów zrobiła inwazję na twoją łódź — powiedziała żartem, ale pod tym żartem kryło się oczywiście zaproszenie do tego, by zagadywał do niej, ilekroć tylko czuł się źle. — Nadal nie widziałeś się z rodzicami? — spytała po chwili, spoglądając na niego uważnie. — A z siostrą? — dopytała jeszcze, bo wydawało jej się, że z Claire chyba miał całkiem dobre relacje.
Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Pewnie gdyby miał więcej w sobie odwagi i swady to wykorzystałby tę sytuację i zmusił Ginny do zrobienia czegoś więcej. Nie czuł się jednak komfortowo przymuszając do czegokolwiek kogokolwiek. Może to z powodu jego przyszłego zawodu, który wymuszał poniekąd troskę o pacjentów (małych i dużych), a może bycie starszym bratem sprawiło, że Alfie był odpowiedzialny i rzadko ulegał tak niedorzecznym podszeptom i pokusom.
Już raz pocałował ją po pijaku i chciałby, by następny pocałunek (o ile taki się pojawi) był raczej spowodowany ich wzajemną ochotą niż przymusem, polegającym na huraganie o nazwie była.
Swoją drogą musiał przyznać, że przy swojej nowej przyjaciółce dochodził do swoistego rodzaju epifanii, bo nie mógł absolutnie zrozumieć czemu wtedy tamta dziewczyna przykuła jego uwagę. W porównaniu do Montgomery- tak cudownie troskliwej i oddanej ludziom, na których jej zależy- wypadała niesamowicie blado.
To właśnie z tego powodu (albo sobie tak wmawiał) odczuwał potrzebę, by ochronić ją przed wszystkim co było złe, jej były plasował się wysoko na tej liście niegodziwców, co było o tyle zabawne, bo Alfie akurat nigdy go nie poznał i ufał jedynie osądowi Ginny.
Nie potrafił jednak nie reagować, gdy widział, że na samo wspomnienie o nim obejmuje się bezradnie ramionami. Co za podły skurwysyn.
- Całe szczęście, bo byłem gotów wyzwać go na staroświecki pojedynek, a pewnie nie miałby skąd pożyczyć szabli - uśmiechnął się próbując jej poprawić humor, choć wypadałoby, żeby zaczął od siebie. Mimo wszystko jednak jego sprawa była dość stracona i dlatego westchnął, gdy zaproponowała mu chwilową przeprowadzkę.
- Nie mów tak, bo jeszcze jeden martwy szczur i skorzystam - zagroził jej nieco rozbawiony (więc cel swój osiągnęła), ale zaraz uśmiech mu zgasł, gdy wspomniała o Claire. Tak, wiedział, że siostra chciała dobrze i że powinien już przestać się gniewać i wrócić do domu pełnego wygód, ale nie chciał zdecydowanie, by to wynikało z jego desperacji. - Claire nie ustąpi. Ta dziewczyna momentami mnie przeraża - dodał rozczulony i jednocześnie pełny wręcz braterskiej dumy. - Chciałaby, żebym właśnie porozmawiał z rodzicami, ale nie wiem czy potrafię i czy to wszystko w moim życiu to nie jest sprawdzian przed ostateczną dojrzałością. Ginny, jak mam być lekarzem, skoro nie umiem ogarnąć sobie samodzielnie mieszkania i życia? To się nie godzi - może i ludzie wiele wymagali od niego, ale najwięcej Buxton wymagał od samego siebie.
I co gorsza, zajmował jej tylko czas rozmową, a przecież przyszli tutaj na seans, piknik i na oderwanie się od problemów. Najwyższa więc pora, by się zamknąć.

Ginny Montgomery
ODPOWIEDZ