Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
2.
Naprawdę nie spodziewała się tego, że pójście do galerii będzie tak udane. Jasne, poszła tam, bo miałą swoje zadanie, które chciała lekko ulepić I sobie ustabilizować grunt. Ale wbrew pozorom bawiła się naprawdę dobrze. Nawet za dobrze jak na byłą żonę. Jak już wróciła do domu to nawet rozkminiała, że może te wszystkie razy kiedy nie tyle odmawiała Jamesowi, co go po prostu wystawiała, byłyby równie udane. Takie rozmyślenia oczywiscie utwierdziły ją w przekonaniu, że była naprawdę dupną żoną I jakby miała kogoś obwiniać o rozpad tego małżeństwa, to mogła obwiniać tylko siebie. No I w sumie to nie tak, że kiedykolwiek obwiniała Jamesa. Wiedziała, że w dużej mierze odpowiedzialność była po jej stronie. Po prostu nie chciała o tym myśleć, no ale nieważne.
Następnego dnia po tej imprezie napisała do Jamesa smsa I podziękowała mu za zaproszenie I poinformowała go, że naprawdę dobrze się bawiła. Nawet ten obraz, który sobie kupiła był czymś… fascynującym. Nie nazwałaby go dziełem sztuki, ale coś w nim go urzekło I chodziła po mieszkaniu czy tam domu, nie pamiętam co ona ma jeśli ma cokolwiek, I szukała idealnego miejsca. No tak czy siak, poczekała dwa dni zanim znowu skontaktowała się z Jamesem. Nie chciała być nachalna. Tym bardziej, że jednak była byłą żoną. Zapytała go czy ma ochotę wybrać się na jakąś kolację, może drinka I jakiś tam spacerek. No I jej nie odmówił, więc rzeczywiście się umówili. Zjedli sobie miła kolację rozmawiając o wszystkim I o niczym, o pierdołach I poważnych rzeczach, wypili drinka I uznali, że nadszedł czas na spacer. Zaszli sobie nawet do jakiegoś sklepu, żeby kupić sobie jeszcze jakiegoś drinka na wynos.
-Dobra. Będę z tobą szczera. Jest ogólnie powód, dla którego chciałam się z tobą zobaczyć. – Zatrzymała się nawet gdzieś na boku, żeby nie przeszkadzać innym przy spacerkach. A okolica jednak była piękna. Idealna na spacery. –Poza tym oczywiście, że chciałam cię zobaczyć dla samego zobaczenia cię. – Te dwa drinki dodały jej troche odwagi, więc nie miała oporów z powiedzeniem czegoś takiego. –Chciałam cię o coś zapytać. – Mogłaby zapytać od razu, ale trzeba wprowadzić troche suspensu. No I mogła obserwować jego początkową reakcję. Może się wkurwi I w ostatniej chwili Selene będzie udawała, że chodzi jej o coś innego.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
#15

Nie spodziewał się tego, że Selene się do niego odezwie i to jeszcze z zaproszeniem na jakieś wspólne wyjście. Prędzej czy później pewnie sam, by to zrobił, bo jednak chciał zachować z nią dobry kontakt i cieszył się z tego ile udało im się osiągnąć w kwestii poprawienia swoich relacji. Mało kto mógł się pochwalić tym, że ma tak dobre stosunki z byłą żoną więc Diamini był z nich naprawdę dumny! Poza tym, świetnie się bawił na imprezie w galerii, chociaż był dość mocno zdziwiony obrazem, który Selene postanowiła kupić. Sam nie wiedział czemu, ale jakoś po prostu to do niej nie pasowało. Doceniał jednak gest i fakt, że chyba próbowała nieco zaszaleć i zrobić coś, czego normalnie, by nie zrobiła. Miał nadzieję, że ona też dobrze bawiła się w jego towarzystwie, a skoro dostał zaproszenie a drinka, to pewnie właśnie tak było. Kto powiedział, że nie można się przyjaźnić ze swoimi eks? Jakiś wariat. Oczywiście to nie tak, że teraz nagle zaczął ją traktować jak kiedyś Chandlera, co to, to nie. Była wciąż dla niego chyba najważniejszą osobą w jego marnym życiu, no może na równi z jego bratem. Pewnie wciąż byłby w stanie zrobić dla niej wiele więc nawet się nie zawahał godząc się na ich kolejne spotkanie. Musiał przyznać, ze wyjście było bardzo miłe, a restauracja na wysokim poziomie... na dodatek porcje mieli dość spore, bo nawet on czuł się najedzony. James był dużym facetem, lubił sobie dobrze zjeść i doceniał dobrą kuchnię. Sam nie wiedział czego ma sie spodziewać po takim spotkaniu, na nic się więc nie nastawiał chociaż miał jakieś dziwne przeczucia. Czyżby posiadał jednak jakąś intuicję? Jeżeli tak, to przez długi czas musiał ją w sobie ignorować. - Ohh... a już myślałem, że po prostu mnie lubisz - powiedział drocząc się z nią i stanął naprzeciwko niej marszcząc nieco czoło. - Coś się stało? - Zapytał, bo trochę to jednak było dziwne. Zaczął sie na szybko zastanawiać czy zrobił coś nie tak i teraz ich czeka jakaś poważna rozmowa na ten temat, albo może nagle się dowie, że nie powinni się jednak ze sobą przyjaźnić i widywać. No, albo co gorsza chciała mu powiedzieć, że sie z kimś spotyka i chyba w tym momencie serce, by mu pękło, co było durne, bo przecież chciał dla niej jak najlepiej, ale może nie z innym facetem. To zresztą też nie było najmądrzejsze, bo przecież się przyjaźnili i powinien się cieszyć jej szczęściem, nawet jeżeli miałaby je znaleźć w ramionach innego mężczyzny. Aż mu się zrobiło niedobrze na samą myśl. - Jasne, o co chodzi? - Zaczął się zastanawiać o co mogłaby go chcieć zapytać, ale nic nie przychodziło mu do głowy więc przyglądał się jej z ciekawością. - Tak, korzystam z odżywki do włosów, mogę Ci podać nazwę - dodał żartując sobie, żeby w ten sposób nieco rozluźnić atmosferę, a później napił się łyka swojego drinka, bo coś tak czuł, że nie o to chciała zapytać. 

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
W tym wszystkim najbardziej stresujące było to, że James mógł po prostu odmówić. Nie bała się zadać tego pytania. Obawiała się tego co będzie jak powie nie. Czy znowu będzie między nimi niezręcznie? Chociaż ciężko tu mówić o niezręczności, po rozwodzie najzwyczajniej na świecie stracili ze sobą kontakt. To śmierć Chandlera na nowo ich do siebie zbliżyła. Co jeżeli wszystkie sygnały odbierała niepoprawnie? Co jeżeli James był miły, bo po prostu był miłym człowiekiem? Co jeżeli jego dobroć po prostu nie pozwalała mu na to, żeby kazać jej wypierdalać tam skąd przylazła? Może powinna wrócić do Grecji. Tak naprawdę przyjechała tutaj dla niego. Jasne, teraz będzie miała też siostrę, ale nadal… co jak oglądanie Jamesa będzie coraz bardziej bolesne, bo coraz bardziej będzie sobie zdawała sprawę z tego, że pozwoliła mu odejść? W dodatku nie potrafiła zrobić nic, żeby mu powiedzieć prawdę.
-Nie no co ty. Przestań. Dobrze wiesz, że cię… w sensie, że wiesz… nigdy nie… – Zatrzymała się na chwilę, bo się zestresowała I potrzebowała się uspokoić. Wzięła głęboki oddech. –Możemy nie być już małżeństwem, ale to nie zmienia faktu, że jesteś dla mnie ważny. Bardzo. – Miała to samo odczucie, które on miał. Na liście osób, na których jej zależało najbardziej, był zaraz za siostrą. Rozwód niczego nie zmienił. Mimo wszystko nie był to dobry moment, żeby mu powiedzieć, że nadal go kocha. Jasne mógłby to odebrać jako miłość, którą czuje się do przyjaciela, ale w jej przypadku to nie był ten rodzaj miłości. Wolała jednak niczego nie narzucać. –Nie, nie. Nic się nie stało. – Pokręciła głową I upiła swój alkohol z butelki. Nie wiem co tam mogła pić, ale pewnie te tanie, biedronkowe drinki. Nie będzie przecież opierdzielać taniego browara z puszki. Absolutnie jej to nie przystoiło.
-No tak. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. – Nawet sobie dotknęła tych jego włosów. –Nikt nie rodzi się z tak dobrymi włosami. Trzeba o nie dbać. – Uśmiechnęła się I zaraz cofnęła rękę, żeby schować ją w kieszeni. –Dobra. – Tak, była już gotowa. –Wiem, że to takie troche wybieganie w przyszłość I to taką… niby nie do końca odległą, ale jednak też nie bliską, ale biorąc pod uwagę nasze grafiki wolałabym zapytać teraz. – Bardziej chodziło o jego grafik, bo ona tak czy siak przecież musi wziąć wolne. Nie miała wyboru. Kwestią do dogadania było to czy on się zabierze z nią. –Jak dobrze wiesz, albo może nie wiesz, bo nie pamiętasz, ale niedługo babcia kończy 90 lat I oczywiście rodzina organizuje huczną imprezę I tak sobie pomyślałam, że może… chciałbyś polecieć ze mną jako moja osoba towarzysząca? – Zapytała I serce biło jej jak oszalałe. Nawet w pracy przy najbardziej stresujących sprawach nie denerwowała się jak teraz. –Oczywiście za wszystko za płacę. Głównie za transport, bo hotel oczywiście nie wchodzi w grę. – Głównie dlatego, że jej rodzina nabrałaby podejrzeń. –Wiesz jak wszyscy cię uwielbiają. Zwłaszcza babcia. Ucieszyłaby się. – Postanowiła, że teraz się zamknie, żeby już mu nie mącić w głowie. Da mu po prostu odpowiedzieć. Jak nie to nie. Trudno. Będzie musiała wymyślić coś sensownego. Jakąś wystawę w galerii w Ohio.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
James pewnie w tej chwili powinien ją pociągnąć za język i dowiedzieć się co dokładnie miała teraz na myśli, ale widział, że się tym zaczęła dziwie stresować więc nie chciał jej dokładać nerwów. Nawet jeżeli zżerała go ciekawość! Położył jej więc dłoń na ramieniu i się uśmiechnął. - Tak wiem, jestem Twoim ulubionym byłym mężem - miał nadzieję, że tym stwierdzeniem jej pomógł i mu się tu teraz nie zapowietrzy. Nie chciał wywierać na niej żadnej presji, a gdy kontynuowała to kiwnął głową i trochę się jednak zmieszał. Czuł dokładnie to samo, a jednak tak dziwnie było usłyszeć to z jej ust. - Ty dla mnie też, niektóre rzeczy się najwyraźniej nie zmieniają po podpisaniu papierów - skrzywił się lekko, bo w sumie może byłoby lepiej, gdyby wraz z pozostawieniem podpisu, na kartce papieru zostawały tez te wszystkie uczucia, którymi kiedyś siebie obdarowali, a które nie odchodziły tak łatwo. Czasem zastaawiał się nad tym co by było gdyby zamiast decydować się na rozwód postanowili jednak o swoje małżeństwo zawalczyć. Ja ciągle zapominam o tym, że on myśli, że ona go zdradziła i chyba on też jakoś o tym zapominał, bo nie potrafił być na nią za to zły. Oczywiście było mu cholernie przykro i czuł się oszukany, ale być może nie był tak dobrym mężem za jakiego się uważał i przez to musiała szukać miłości i ukojenia w ramionach innego wikinga.
- To nie ja, to moja szauma - rzucił puszczając jej oczko i chciał nawet zatrzymać jej dłoń, bo kiedyś bardzo lubił jej dotyk, być może to też się nie zmieniło... ale był za wolny i zanim się ogarnął to ona już tą rękę zabrała. - No to mów o co chodzi - pospieszył ją, bo był tym mocno zaciekawiony. Później ze spokojem słuchał jej słów i kiwał głową na znak, że wszystko do niego dociera. Gdy skończyła mówić to on nie za bardzo wiedział jakie słowa powinny teraz wyjść z jego ust. Każda decyzja jaką podejmie mogła być zarówno dobra jak i zła... - Pamiętałem o Twojej babci, chciałem jej nawet wysłać kartkę, ale nigdzie nie znalazłem takiej z napisem "200 lat eks babciu" - czasem się zastanawiał jak takie durne żarty pojawiały się w jego głowie. Pewnie przebywał w Coles i rozmawiał z Brunem zbyt czesto. - To nie brzmi jakoś super źle, chętnie bym się wybrał ale pod jednym warunkiem. - Teraz bardzo poważnie spojrzał na twarz swojej byłej żony i nawet lekko zmarszczył czoło. - Nic nawet nie mów o płaceniu za mnie gdziekolwiek - może i nie miał aż tyle pieniędzy co ona, ale nie było u niego aż tak źle. Miał trochę oszczędności. - Przydadzą mi sie wakacje więc w sumie dlaczego, by tego nie połączyć - oj to mógł być naprawdę bardzo zły pomysł. Z drugiej strony może gdy spędzą ze sobą więcej czasu to na nowo pojawią się w ich te cechy, które ich irytowały podczas ich związku i łatwiej będzie stać się zwyczajną parą rozwodników. - Twoja mama nas nie wygodni z domu za rozwód? - Zapytał unosząc lekko brew, bo dobrze wiedział, że jego była teściowa jest konserwatywna... zupełnie jak jego ojciec. - Twa siostra z żoną też będą? - Jeżeli tak, to mógł być pewien, że będzie jakaś mała awantura na rodzinnym spotkaniu, a tego nie chciałby ominać.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
Wiedziała, że teraz nie ma żartów I mówią sobie wszystko na poważnie. Posłała mu nawet delikatny uśmiech nie kryjąc tego, że te słowa były bardzo miłe. Cieszyła się, że o tym wiedział. Chociaż akurat w tej kategorii nie miał żadnej konkurencji. –Nie tylko. Powiem ci lepiej. Jesteś też moim ulubionym mężem. Nie tylko byłym. – Nadal konkurencja była mała, ale zasługiwał na uznanie. Poza tymi fałszywymi I okropnymi oskarżeniami o zdradzanie go, był naprawdę fantastycznym mężem. Każda kobieta o takim marzyła, a tylko ta jedna konkretna go nie doceniała. –Teraz poważnie, James. – Zaczęła I chwyciła go za rękę, którą lekko ścisnęła. –Naprawdę się cieszę z tego jak obecnie wygląda nasza relacja. Nigdy bym nie pomyślała, że będę się tak dobrze dogadywać z byłym, ale to co mamy teraz… naprawdę to doceniam. – Jeszcze raz ścisnęła delikatnie jego dłoń. Ona też pomyślała o tym, że może za szybko wyskoczyli z rozwodem. Może po prostu przechodzili przez ciężki okres I za szybko się poddali? Może gdyby się wstrzymali to teraz byliby na romantycznym spacerze jako małżeństwo? Może nie byliby sami, może mieliby to upragnione dziecko.
-Oszalałaby ze szczęścia, gdyby dostała od ciebie kartkę. – Już pominęła kwestię tego, że prawdopodobnie dostanie zawału jak tylko zobaczy Jamesa na swojej imprezie urodzinowej. Od momentu, w którym Selene przedstawiła swojego chłopaka rodzinie, wszyscy go pokochali. Łącznie z rodzicami, którzy nie byli tacy pełni sympatii kiedy w grę wchodziła małżonka jej starszej siostry. –Pewnie gdybyś jej dał taką z życzeniami z okazji osiemnastych urodzin, to nie dość, że uwierzyłaby ci, że ma osiemnaście lat, to jeszcze zaczęłaby cię podrywać. – Wiedziała, że było to możliwe. Babcia kończyła za kilka tygodni dziewięćdziesiąt lat, a zachowywała się jak młoda osoba. Na pewno młodsza od Selene. –Okej. Dajesz. Jestem gotowa rozważyć naprawdę wszystko. – Były rzeczy, których by nie zrobiła, ale wiedziała, że James nie postawi jej warunku, który będzie niekomfortowy, dla któregokolwiek z nich. Nawet trzymała ręce przed sobą, zaciskając je na butelce z drinkiem. Była tak podekscytowana, że się zgodził, że tylko czekała na ten warunek. Trochę ją przerósł, bo jednak nie będzie się do końca czuła z tym komfortowo, ale jednak było to coś na co mogłaby przystać. Tylko po to, żeby poleciał z nią na Kretę. –Dobra. Umowa stoi! – Nawet troche z radości podskoczyła. –Chociaż może jednak dasz się zaprosić na soulvaki? – Zaproponowała. Często bywali razem na Krecie podczas swojego związku, a później małżeństwa. Tak często, że nawet mieli swoją ulubioną restaurację. Selene miała tylko nadzieję, że ta nadal funkcjonowała.
-Dziękuję, dziękuję! – Poczuła niesamowitą ulgę, że poszło tak łatwo, nawet się do niego przytuliła w ramach podziękowania I chciała przedłużyć przytulenie, żeby poczuć zapach jego szaumy, ale wolała nie sprawiać, żeby było dziwnie. Dlatego też odsunęła się I jeszcze raz posłała mu uśmiech. –Oczywiście, że nie. – Machnęła ręką I nerwowo parsknęła. –Ale lepiej nie wspominać im o rozwodzie. Swojego już się nasłuchałam. – Kłamała. Nikt w rodzinie nie wiedział o rozwodzie. No oprócz siostry, ale tej mogła zaufać. –Freya będzie na pewno, ale czy Naima się pojawi to nie wiem. – Wzruszyła delikatnie ramionami. –Niby rodzice nie mają z tym problem, ale po wypadku mogę się tylko domyślać, że czuje się niekomfortowo z tym wszystkim. – Praktycznie wszyscy są dla niej obcymi ludźmi. Nikt nie chciałby być postawiony w takiej sytuacji. Zwłaszcza gdzie otoczenie było też lekko rasistowskie.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Ohh... to jest prawdziwy zaszczyt - powiedział i położył sobie ręke na ciele w miejscu, gdzie pod skórą i jego wspaniałymi mięśniami pikało jego małe serduszko. - Ty też jesteś moją ulubioną z żon - z tego co pamietał to żadnej innej nie miał więc konkurecje miała żadną, ale to i tak było spore wyróżnienie. W sumie w ciągu tych dwóch lat po rozwodzie to każde z nich mogło sobie w jakiś sposób ułożyć już życie z kimś innym. On mógł mieć teraz narzeczoną, a ona w końcu miałaby możliwość związać się z tym swoim kolegą, z którym go zdradzała... przynajmniej w jego mniemaniu. - Też się cieszę, że tak wszystko się ułożyło, pewnie niewiele osób może się pochwalić pozytywnymi relacjami ze swoimi eks małżonkami i bardzo się cieszę, że należymy do tej wąskiej grupy wyjątków - doceniał to jak wszystko się potoczyło i chyba Chandler czuwał nad nimi z piekła i dzięki niemu to potoczyło się w ten, a nie inny sposób. Trochę tylko przykre, że musiał stracić przyjaciela, by naprawić kontakty z Selene, ale najwyraźniej nic się nie dzieje bez przyczyny.
- Może lepiej nie, wolałabym nie doprowadzać Twojej babci do szaleństwa - zaśmiał się, bo brzmiało to po prostu strasznie i wolał nie! Później miałaby mu za złe, że przez niego ma babcię w wariatkowie. - O jezu, to byłoby doprawdy ciekawe doświadczenie - pokręcił aż głową na samą myśl o tym, że mógłby być podrywany przez jej babcię, która pewnie wygląda jak Helen Miren. Nie wiem czemu, ale jakoś tak mi do Selene i Freyi pasuje. - Swoją drogą, nie wiem czy istnieje taki zwrost jak who's your grandpa, ale pewnie by nie działał na żadną dziewczynę - w sumie, teraz mógłby podrywać jedynie jakieś 18-stki albo 20-stki na tekst who's your daddy, a tak to miałby szansę wyrywać Selene na dziadka. Ugh to gorsze niż tekst o hot babci.
Trochę teraz żałował, że rzucił tylko tekstem o pieniądzach skoro była w stanie się zgodzić na wiele więcej, ale nie oszukujmy sie James był dobry człowiekiem i nie dojebałby nic w stylu "musisz iść ze mną do łożka żebym pojechał z Tobą na urodziny Twojej babci", nie to zdecydowanie nie było w jego stylu. Co troche było smutne, bo gdyby mu się udało być chociaż trochę bardziej wrednym dupkiem, to nagle okazałoby się, że świat jest ładniejszy i łatwiej się w nim żyje. No, ale niestety, mamusia go za dobrze wychowała. Nawet nie był rasistą po ojcu... - Dałem Ci się już zaprosić na drinka i na urodziny babci... jak się jeszcze dam zaprosić na soulvaki to może wyjdę na super łatwego? - Zapytał oczywiście w bardzo żartobliwy sposób, bo oczywiście, że był łatwy. - No, ale niech stracę - kiwnął głową i posłał jej uśmiech, bo samo, nawet takie drobne uszczęślwianie jej, sprawiało mu przyjemność i cieszył się, że mógł wywołać uśmiech na jej twarzy.
Trochę się zdziwił, gdy go przytuliła, ale odwzajemnił uścisk i bardzo mocno sie musiał powstrzymywać żeby nie zrobić jakiejś głupoty w stylu, powąchania jej włosów, bo wiedział, że później ten zapach, by za nim chodził przez kolejne kilka dni. - Nie ma za co, załatwię sobie trochę wolnego w galerii, całe szczęście moja asystentka jest już na tyle ogarnięta, że może mnie zastąpić - no jej babcia wybrała idealny moment na imprezę urodzinową. Poza tym dobrze wiedział, że teraz w Grecji będzie ciepło i ładnie więc przy okazji będzie miał miłe wakacje z pięknymi krajobrazami. Może nawet wypożyczy sobie łodkę na dzie czy dwa? Nigdy nie wiadomo. - Dobra to omijamy ten temat - przytaknął, bo nie chciał żeby była jakaś dziwna atmosfera na imprezie u babci. Lubił jej rodzinkę i chętnie spędzi z nimi trochę czasu.
James teraz to aż się zmarszczył i spojrzał na Selene tym razem z powagą. - Wypadku? - Nic mu o tym nie było wiadome. - Nie odzywała się do mnie od jakiegoś czasu, ale myślałem, że to normalne w naszej sytuacji - no bo okej można powiedzieć, że trochę się przyjaźnił z Naimą, ale być może wolała stanąć po stronie szwagierki, tak jak Matthew stał po jego. - Wszystko z nią w porządku? - Dopytał, bo może jednak powinien do niej zadzwonić i się z nią spotkać, ciężkie te zycie.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
-Jestem pewna, że mówisz to każdej ze swoich żon, ale tym razem zaakceptuje I przymrużę oko na kłamstwo. Będę się szczycić tym tytułem. – Miała dobry humor, więc mogła się zachowywać jakby nie była sobą. Normalnie pewnie nie kontynuowałaby żartów, albo nie byłaby w tym po prostu taka dobra. Teraz bawiła się naprawdę dobrze I dobrze się z tym czuła I chciała to kontynuować. W domu pewnie będzie do późna rozkminiać, że skupiając się na karierze przegapiła dużo momentów ze swojego życia. Może nawet nie odkryła tego kim mogłaby być. Może mogła być zabawną osobą, a nie zimną I powściągliwą kobietą? Może się rozwiedli, bo przestała być osobą, w której James się zakochał?
-Dokładnie! Nie będę cię okłamywać. Sama nie wierzyłam w to, że kiedykolwiek znowu uda nam się porozmawiać. A teraz? Spójrz na nas. – Naprawdę była szczęśliwa z powodu tego jak wyglądałą ich obecna relacja. Lepiej mieć go w swoim życiu jako przyjaciela niż nie mieć go wcale. Ostatnie dwa lata nie były łatwe. Tym bardziej, że ona wybrała Lorne ze względu na niego. Zostawanie tutaj było bolesne, ale jednocześnie w jej przypadku miało sens ze względu na pracę. Będzie musiała odwiedzić grób Chandlera, żeby mu podziękować. Zdecydowanie.
-Błagam. Nigdy nie mów tego przy babci. – Chyba by nie przeżyła. Ani Selene ani babcia. Gdyby obie usłyszały taki tekst to obie by zeszły na zawał. W tym przpadku, Selene pewnie byłaby bardziej zażenowana niż cokolwiek innego.
Prawda była taka, że pewnie gdyby powiedział o pójściu do łóżka w zamian za zgodę to by się zgodziła. Już nawet nie po to, żeby poleciał z nią na Kretę, ale tylko po to żeby znowu być blisko niego I żeby sobie obczaić wszystkie zmiany jakie zaszły w jego ciele. W sumie to mogła go zaprosić na plażę, żeby poobserwować delikatnie. Ale no nawet jej nie wypadało zaproponowanie czegoś takiego. Nawet nie w żartach.
-Nie wyjdziesz na łatwego. Po prostu potwierdzisz, że lubisz być rozpieszczany. – Też sobie zażartowała, ale naprawdę nie miała nic przeciwko, żeby go rozpieszczać. Nie robiła tego za bardzo jak byli małżęństwem to teraz mogła się odwdzięczyć. Poza tym rozpieszczanie go brzmiało lepiej niż “urabianie go” tylko po to, żeby na te urodziny babci się zgodził. –Po prostu chce się odwdzięczyć. – Bo naprawdę w przypadku zaproszenia na jedzenie chodziło tylko I wyłącznie o to, żeby mogła mu podziękować za to, że z nią pojedzie. To, że troche nieświadomie będzie tkwił w środku jej intrygi to już inna sprawa.
-Super. Jak tylko dostanę potwierdzenie odnośnie konkretnej daty to dam ci od razu znać. – Nie chce mówić teraz kiedy to jest, bo musimy jeszcze zgrać inne gry I rzeczy, żeby to się odbyło, więc będzie najwięcej sensu, jak data na razie pozostanie tajemnicą. –Dziękuję. Naprawdę wolę, żeby rozmowy o naszym rozwodzie nie przyćmiły święta babci. – Głównie dlatego, że jakby rodzina się dowiedziała o tym rozwodzie, to Selene byłaby odpowiedzialna za masowe morderstwo na swojej rodzinie. Wszyscy poschodziliby na zawały. Tym bardziej, że przez dwa lata jakimś cudem udało jej się ich okłamywać, że James jest albo w pracy albo na delegacji, albo gdziekolwiek gdzie nie może podejść do telefonu, żeby z nimi porozmawiać. Tych telefonów na szczęście nie było za dużo, bo sama Selene była zajęta pracą, a poza tym to był też różnica czasu.
-Nic nie wiesz? – Była szczerze zdziwiona, bo zakładała, że wie. Z drugiej strony, Naima po wypadku nie była sobą, więc naturalnie, że nie mogła się z nim skontaktować, żeby o wypadku mu powiedzieć. A Freya pewnie założyła, że to Selene powie byłemu mężowi o wszystkim. –Przepraszam. Powinnam ci powiedzieć. – Podrapała się po grzbiecie nosa. –Krótko przed śmiercią Chandlera, Freya I Naima miały wypadek samochodowy. Dosyć poważny. Obie są całe I zdrowe, ale… – Zbliżyła się troche do niego, bo chciała zniżyć głos do szeptu, a gdzieniegdzie specerowali też inni ludzie. –Naima jest teraz na odwyku alkoholowym. Końcówka. Znowu wpadła w nałóg. Prowadziła pod wpływem. No i… straciła pamięć. Nie pamięta absolutnie niczego. Podejrzewam, że dlatego o niczym nie wiedziałeś. Normalnie Naima by ci o tym powiedziała, a Freya pewnie założyła, że ja ci powiem. – Trochę było jej przykro, że dowiaduje się o czymś takim z opóźnieniem. Chociaż z drugiej strony, nie miałby nawet co zrobić, bo Naima zamknięta na odwyku, wpuszczali tylko najbliższych. Nie mógłby jej nawet odwiedzić.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Zaśmiał się, bo wymiana takich głupotek była o dziwo naprawdę miła i kojąca. Co prawda niestety wydarzyła się ona za późno. Mogli tak sobie mówić, gdy byli małżeństwem. Mogli chodzić na długie spacery, trzymać się za ręce, oglądać wspólnie zachody słońca, a później zasypiać w swoich ramionach w ich wspólnym domu. Nie było im to jednak dane, co trochę go dołowało, ale nie chciał się do tego przyznawać, żeby nie psuć momentu. Chciałby móc skupić się tylko na pozytywach ich obecnej relacji i zapomnieć o wszystkim co było, ale to niestety nie było takie proste. Gdzieś tam w głębi serca wciąż miał do siebie żal, że nie zawalczył o to małżeństwo tylko poddał się, bo tak było po prostu łatwiej.
- Prawda? Nie spodziewałem się, że tak to się skończy ale absolutnie nie narzekam, szczególnie, że w końcu widzę Cię taką zadowoloną i uśmiechniętą. Już zapomniałem jaki to piękny widok. - Na jego twarzy zresztą też wymalowany był uśmiech, bo spotkania z Selene należały do naprawdę przyjemnych, lubił na nią patrzeć, bo przypominał sobie nie tylko te smutne momenty, ale też i te wesołe, które sprawiły, że w końcu postanowili się pobrać i jak było im dobrze na samym początku ich małżeństwa. - Powinnaś to robić częściej - miał na myśli śmianie się i bycie taką po prostu wesołą osobą, bo bardzo to do niej pasowało, nawet jeżeli na co dzień była zupełnie inna.
Zaśmiał się i przytaknął, bo oczywiście nie miał w planach mówić jej babci takich tekstów. Nie był pojebany. Gdyby wzięła Bruna na tej wyjazd to pewnie coś takiego, by się mogło przytrafić. Całe szczęście James Diamini był ogarniętym typem i wiedział jak sie zachować wśród ludzi. - Yhym... okej, tak może być, ale tylko jeżeli Ty lubisz mnie rozpieszczać - bo jeżeli to był dla niej jakiś obowiązek, bo inaczej czułaby się źle, to nie chciał czegoś takiego. Powinna go rozpieszczać z własnej woli, bez poczucia, że musi mu się jakoś specjalnie odwdzięczać. - Nie musisz tego robić, zgodziłaś się mi towarzyszyć na evencie w galerii więc tak naprawdę to ja jestem Twoim dłużnikiem (albo Bogiem hehe). - Jeżeli już chcieliby robić takie wyliczenia, to właśnie tak to wyglądało. Ona coś zrobiła dla niego, to teraz on z chęcią zrobiłby coś dla niej.
Później już wsłuchał się w jej słowa, gdy opowiadała o wypadku siostry i jej żony. Zmarszczył czoło i dokładnie jej słucha. Dziwił się, że nie miał kontaktu z Naimą, ale no różnie to w życiu bywało. Nie spodziewał się, że przytrafiło się coś tak okropnego. - Twojej siostrze musi być ciężko... Naimie zresztą też, jak będziesz rozmawiać z Freyą to przekaż jej moje wyrazy współczucia - powiedział i teraz to sie zastanawiał czy powinien się jakoś skontaktować ze swoją przyjaciółką czy jednak nie. - Nie będę ich na razie niepokoić, ale gdy Naima trochę dojdzie do siebie to pewnie ich odwiedzę - byli w końcu ze sobą dość blisko więc czuł, że powinien to zrobić. - A Ty jak się z tym trzymasz? To musiało być stresujące i ciężkie. - Zapytał, bo oczywiście o nią i jej zdrowie psychiczne też się martwił. Pewnie, by ją teraz przytulił w ramach pocieszenia, ale ograniczył się tylko do delikatnego złapania ją za dłoń.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
Jego kolejne słowa były bardzo pokrzepiające, a jednocześnie trochę łamiące serce. Było jej trochę przykro, że zapamiętał ją jako kogoś pozbawionego uśmiechu. Ale też go nie winiła. Ostatnia część ich małżeństwa kręciła się tylko i wyłącznie wokół jej pracy. Odcięła się od niego, skupiła się na sobie i na swoim. Do domu wracała przetyrana i myśląca jedynie o tym, żeby iść spać. Nie było czasu na uśmiechy. –Przepraszam, że wspomnienia, z którymi cię zostawiłam nie były wypełnione… wiesz… szczęściem, uśmiechami i zadowoleniem. – Była nieco zażenowana tym, że w końcu poruszyła to głośno i że przyznała się do tego, że jest świadoma rozpieprzenia ich małżeństwa. A przynajmniej tego, że ona przestała być sobą, bo skupiała się na czymś innym. –Chcę żebyś wiedział, że nie ma dnia, w którym nie żałuję naszego rozstania. Przepraszam, że nie walczyłam o nas bardziej. – Posłała mu delikatny, ale smutny uśmiech. –Ale ciebie też dobrze widzieć uśmiechniętego i szczęśliwego. Dobrze wyglądasz. – Już nie chciała mu powiedzieć, że tak naprawdę to wcale się nie uśmiecha i wcale nie jest zadowolona. A przynajmniej kiedy jest bez niego. Więc po prostu to co się z nią dzieje i to co on widział, było spowodowane tylko i wyłącznie jego obecnością. Reszta raczej się nie zmieniła.
-Oczywiście, że lubię. Już nie chciałam tego mówić, ale moje rozpieszczanie ciebie jest podszyte nutką egoizmu. Po prostu lubię widzieć ten dziecięcy uśmiech pełen radości. – Nawet go delikatnie poklepała po policzku. Naturalnie chciała wykorzystywać każdą okazję, żeby trochę go podotykać. Wolałaby bardziej sprawdzić jego klatkę piersiową czy uda, ale no to już byłoby nieco niezręczne jakby zaczęła go klepać po udach. Musiała się więc pilnować i ograniczać. I nawet była z siebie dumna, bo dobrze jej szło. A jednak troszkę sobie podpiła. –Wiem, ale naprawdę chcę to zrobić. Nawet nie traktuje tego jako odwdzięczenie się. Po prostu chcę cię zaprosić i spędzić z tobą czas. – Zaproponowała uznając, że to będzie idealny kompromis skoro już ustalili, że oboje cieszą się z tego, że ze sobą rozmawiają i dobrze się dogadują.
-Jest jej ciężko. Mówi, że nie, ale widzę to po niej. – Spuściła lekko wzrok. –Tyle w życiu przeszły, że człowiek by pomyślał, że zasługują w końcu na szczęście i spokój, a jednak świat robi wszystko, żeby im przeszkodzić. – Wykrzywiła się w jakimś dziwnym grymasie. Siostra oczywiście była dla niej najważniejsza, więc Selene zrobiłaby dla niej wszystko. Tak jak udało jej się poruszyć niebo i ziemię, żeby Naima nie musiała się ciągać po jakiś sądach w związku z wypadkiem. Jasne, na pewien czas została pozbawiona prawa jazdy i miała sądowo narzucony odwyk, ale poza tym wszystko było pozałatwiane. –Przekażę. Dam ci też znać jak Naima będzie w domu. Myślę, że twoja wizyta naprawdę by ją uszczęśliwiła. Freya mówiła, że odnosi wrażenie, że Naima czuje się samotna i opuszczona. – Oczywiście miało to sens biorąc pod uwagę, że była zamknięta na odwyku i niespecjalnie pamiętała kim jest.
-Dziękuję. – Złapała jego dłoń nieco pewniej i nawet na chwilę splotła jego palce ze swoimi. Spojrzała na te ich dłonie i poczuła ukłucie bólu. –Nie sądzę, żeby to co ja czułam chociaż częściowo pokrywało się z tym przez co przechodziły one. – Jasne, dla Selene to również było ciężkie, ale to nie ona zostawała z tym sama tak jak miała Freya. –Chodź. Może jeszcze uda nam się złapać kawałek zachodu. – Zaproponowała i nawet pociągnęła go za sobą, żeby tak nie stali. Puściła też jego rękę, bo ileż można.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Przestań, to nie tak, że pamiętam tylko te szare chwile z naszego małżeństwa. Było też całkiem sporo tych miłych momentów - ale jednak ostatni okres ich związku nie był niestety nimi przepełnionymi. Nie chciał jednak żeby Selene czuła sie w jakiś sposób winna, bo Diamini był ostatnią osobą, która zrzucałaby to na nią. Nie za bardzo wiedział co powinien jej odpowiedzieć na kolejne zdanie, bo chyba nie było odpowiednich słow, których mógłby użyć. Wszystko w jego głowie brzmiało dość trywialnie i głupio. Oczywiście, że on też żałował, że tak to się wszystko skończyło, ale sam nie wiedział czemu trochę się obawiał powiedzieć to na głos. Starał się w końcu ruszyć do przodu, ale było ciężko to zrobić, gdy w sercu wciąż tliły się jakieś uczucia względem blondynki stojącej naprzeciw niego. - Też powinienem się wtedy bardziej postarać, powinienem Cię mocniej wspierać zamiast się oburzać i sprawiać Ci przykrość swoim niezadowoleniem. Dobrze wiedziałem jak praca jest dla Ciebie istotna, nigdy tego przede mną nie ukrywałaś i powinienem to bardziej uszanować dając Ci przestrzeń, której potrzebowałaś. Nie sprawdziłem się w roli wspierającego męża za co Cię mogę tylko przeprosić - szkoda, że nie porozmawiali szczerze i otwarcie przed rozwodem. Może jednak Selene nie była Greczynką, a on nie był Australijczykiem, bo jak nic pasuje do nich to stwierdzenie, że mądry Polak po szkodzie.
-Dziecięcy uśmiech? - Zaśmiał się i pokręcił lekko głową. - Nie wiem czy teraz powinienem się obrazić czy potraktować to jako komplement, że się tak szybko nie starzeje - tego pierwszego i tak nie umiałby zrobić, bo nie należał do osób, które łatwo się obrażają, pozostało mu więc to drugie. - Ja z Tobą też, wiec mam tylko nadzieję, ze pogoda nam dopisze i Twoja babcia nie zacznie mnie podrywać - bo jednak nie wiedziałby co wtedy zrobić. Nie chciałby być niegrzeczny i babci odmówić, ale zgodzić też by się nie chciał. Byłby poważny problem.
Kiwnął głową i miał nadzieję, że Selene szybko się do niego odezwie i okaże się, że jej szwagierka jest już w domu, a wtedy będzie mógł ją odwiedzić. Bardzo współczuł Freji tego co się przytrafiło, musiała się z tym strasznie czuć, patrzeć na osobę, którą się kocha wiedząc, że ona absolutnie Cię nie poznaje. - Nie ma się co dziwić, nie pamięta nikogo więc pewnie czuje się osamotniona i otoczona obcymi twarzami. To musi być spory test dla ich związku, ale przetrwały już tyle, że i z tym sobie poradzą. - Były zdecydowanie silniejsze niż Selene i James. Naima nie raz opowiadała mu o problemach, które miały i ile musiały się napracować, by być razem. Strasznie im tego zazdrościł, mimo wszelkim przeciwności udało im się jakoś być razem. Zupełnie nie tak jak jemu i Selene.
- Tak, chodźmy. Mamy jeszcze trochę do wypicia - wskazał na swój kubek z drinkiem, a później poszedł za nią. W końcu zatrzymali się i mogli oprzeć się o barierki jednocześnie patrząc na ocean czy tam morze, nad którym powoli zachodziło słońce. - Dziwne, że nie robiliśmy tego wcześniej. - Mówił oczywiście o tym, że gdy byli razem to nie zdarzało im się chodzić na długie wieczorne spacery. Może do takich rzeczy trzeba było dojrzeć i im się w końcu udało. - Powinniśmy teraz zrobić coś szalonego... - powiedział i przeniósł wzrok na Selene jednocześnie posyłając jej uśmiech. Skoro już byli tutaj razem i robili rzeczy, których nie robili jako małżeństwo, to może powinni jeszcze trochę dołożyć do pieca i zrobić coś po prostu głupiego.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Sędzia — sąd
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
both inside and out, and just like the cold that is harsh and burning, I will always be the warmth to soothe you and make you feel better. I will love you.
— Wiem, wiem. I nie mówię, ze nie było dobrych chwil. Po prostu mogłam ta końcówkę rozegrać nieco inaczej. - To tez nie tak, ze jakoś utrudniała mu życie podczas separacji i rozwodu. Nie kłóciła się z nim o majątek. Wręcz przeciwnie. Cała oficjalna procedura rozstania była naprawdę… dobra, przyjemna to naprawdę złe słowo, ale odbyło się bez dodatkowych zgrzytów, które mogłyby wpłynąć na ich relacje w sposób negatywny. Ostatecznie oboje kończyli ze złamanym sercem. - Nie zrobiłeś nic źle. Z perspektywy czasu mogę z czystym sercem to powiedzieć. Byłeś wspaniały do samego końca. Byłeś zbyt długo cierpliwy i wyrozumiały. - Każdy inny facet zapewne pierdolnalby w pizdu relacje z taka typiara i znalazł sobie kogoś na boku. James wiernie trwał i przygotowywał obiady wiedząc, ze druga połowa związku zje zimny posiłek albo nie tknie go wcale. Czekał starając się być wyrozumiałym, ale ostatecznie doprowadziło to donikąd. Selene żałowała tego, ze zmarnowała mu tyle czasu. Powinna odejść wcześniej zamiast patrzeć jak mężczyzna, którego kocha traci ostatnie fragmenty szczęścia. - Praca nigdy nie powinna być ważniejsza od ciebie. - Dodała jeszcze posyłając mu delikatny, acz wypełniony smutkiem uśmiech.
- Zdecydowanie. - Pokiwala głowa. - Dlatego myśle, ze dobrze jej zrobi jak ja odwiedzisz. Dogadywaliscie się, wiec może striggerujesz coś co pomoże jej odzyskać cześć utraconej siebie. - Chciałoby się powiedzieć, ze im więcej znajomych twarzy tym lepiej. Z drugiej jednak strony lepiej biednej Naimy nie zasypywać ludźmi. Lekarze mówili, ze do wszystkiego musi dojść sama i to powoli. - Oczywiście jeśli będziesz miał czas i ochotę. - Dodała pospiesznie, bo jednak nie chciałaby, żeby James odebrał to w jakiś dziwny albo negatywny sposób. Dogadywał się z Naima, to prawda, mimo wszystko jednak była ona częścią rodziny od strony Selene. Nie chciałaby, żeby Diamini czuł się niekomfortowo lub niezręcznie. - Tak długo walczyły o to, żeby być razem, ze na tym etapie jest to chyba po prostu kolejna przeszkoda. - Prawdopodobnie najcięższa z jaka kobiety dotychczas się zmagały, ale nadal coś co z pomocą prawdziwej miłości uda im się pokonać. Hehe.
- Prawda. Dziwne. - Zgodziła się z nim. Spacery były tak randomowe i zwykle, a jednak rzadko kiedy robili to razem. Zazwyczaj jeździli autami, a w garażu stały nieużywane rowery, które kiedyś sobie kupili obiecując, ze będą się wybierać na przejażdżki. Wyszło jak wyszło. Przez nią i przez jej prace.
Spojrzała na niego i nawet nie ukrywała tego, ze mu się przygląda. Co miał konkretnie na myśli? Co było szalone w ich przypadku? Bo dla niej fakt, ze jest tu z nim teraz i piją tanie, gotowe drinki było szaleństwem. Jakby ktoś jej powiedział dwa miesiące temu to by wyśmiała. Kompletnym szaleństwem byłoby pocałowanie go, a właśnie o tym teraz myślała. Nie, ona o tym marzyła. Wiedziała jednak, ze wpieprzenie się w ten sposób ponownie do jego życia zniszczyłoby to co zbudowali przez ostatnie tygodnie. Wolała nigdy go już nie pocałować, ale mieć go zawsze przy sobie niż wrócić do życia, którego nie był częścią. Przeniosła wzrok na wodę, która dzisiaj była wyjątkowo spokojna i wręcz zachęcająca. - Powinnismy się wykapać. - Powiedziała nadal patrząc na ciemne morze. - Jest to dosyć szalone biorąc pod uwagę, ze nigdy nie robiliśmy tego razem. A rozmawialiśmy o tym. Pamiętasz? Zabrałeś mnie wtedy do Nowego Jorku, kupiłeś bilety na The Waitress na Broadwayu. - Uśmiechnęła się, bo do dzisiaj była to jej ulubiona randka. Spędziła z nim romantyczny tydzień w Nowym Jorku i spełniła marzenie oglądając ulubiony musical na żywo. - Wiesz, ze niedługo wyjdzie ten musical, ale w wersji wiesz… jako film. W sensie, ze nakręcili przedstawienie. Tak jak zrobili z Hamiltonem. - Może nie wiedział, a pamietała, ze podobało mu się przedstawienie. - Mozemy obejrzeć razem. - Zaproponowała, dopila swojego drinka, wyrzuciła butelkę do śmietnika i skierowała się w stronę zejścia na plaże. Zaczela nawet ściągać marynarkę, żeby wiedział, ze nie żartowała z ta kąpielą.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Przestań, teraz to już mi tylko słodzisz zupełnie niepotrzebnie - powiedział i pewnie, gdyby nie fakt, że był cały zarośnięty jak nie włosami to brodą, to być może gdzieś tam pojawiłby się jakiś delikatny rumieniec. Zresztą ona myślała swoje, a on swoje. Gdyby był taki dobry jak to mu teraz próbowała wmówić to na pewno nie dopuściłby do rozpadu ich związku. No, ale jednak. Znów zdał sobie sprawę, że nie był wystarczająco męskim mężczyzną, bo prawdziwy facet walczyłby o żonę, a jego wola walki chyba została gdzieś pośród bliskowschodnich pól. Diamini całe życie posiadał w sobie wiele sprzeczności, z jednej strony robił wszystko, by przypodobać się ojcu, a z drugiej zupełnie nie chciał być taki jak on. Być może w takiej sytuacji powinien być jednak bardziej stanowczy. Ciężkie życie miał ten biedny James, ale uśmiechnął się delikatnie na jej kolejne słowa. Wiedział, że z biegiem czasu łatwiej jest wszystko powiedzieć, ale wtedy te 2-3 lata temu zachowanie Selene wcale nie wskazywało, że praca była dla niej na drugim miejscu. - Nawet jeśli, by tak nie było, to nie powinienem Ci mieć tego za złe, wiedziałem z kim się żeniłem - powiedział wprost, bo przecież od początku oczywiste było to, że Selene jest ambitna i chce odnieść sukces w swoim zawodzie. On zawsze martwił się tym, że będzie dla niej jak piąte koło u wozu i będzie tylko ciągnąć ją w dół.
- Oczywiście, że będę miał ochotę, a czas się na pewno znajdzie - to już nawet nie chodziło, że Naima była jej szwagierką, tylko po prostu ją lubił i zawsze się dobrze dogadywali. Byli ze sobą blisko przed jej wypadkiem i James miał nadzieję, że mimo wszystko uda się im na nowo jakąś więź przyjaźni nawiązać. Nie chciał się też jej narzucać więc jeżeli okaże się, że tym razem nie będą mogli się ze sobą tak dobrze dogadać, to oczywiście się wycofa i da kobiecie przestrzeń.
- Myślisz, że to znaczy, że jesteśmy już starzy? - Zapytał unosząc lekko brew, nabijał się teraz z całej tej sytuacji, bo zawsze się widzi jak tylko starzy ludzie mają czas na spacery... zazwyczaj do lekarza, ale jednak! Młodzi ludzie ciągle się gdzieś spieszą i szkoda marnować czasu a chodzenie, skoro można gdzieś dojechać autem. Selene i James na bank było takim małżeństwem, co zamiast iść na plażę te 500 metrów to wsiadali w auto i jechali, oczywiście zakładając, że w ogóle na plażę chodzili jako małżeństwo.
- Mam coś szalonego na twarzy? - Zauważył, że się na niego gapiła więc musiał zapytać. Może był brudny, albo ptak mu nasrał na brodę i nawet tego nie poczuł? Nigdy nie wiadomo, a przezorny zawsze ubezpieczony. Całe szczęście, że nie powiedział nic o ptasiej kupie, bo zabiłby moment. James nawet nie wiedział co szalonego mogliby zrobić, ale chciałby aby ta chwila wryła im się w pamięć na długo. Mogli mieć swoje nowe, szczęśliwe wspomnienie, idealne do Patronusa. No, ale trzeba przyznać, że go zaskoczyła. Nie spodziewał się tego, ale kiwnął głową, bo zdecydowanie to było coś szalonego. - Tak... rzeczywiście rozmawialiśmy o tym - powiedział marszcząc nieco czoło, bo przypomniał sobie ten tydzień w Nowym Jorku. - Pamiętasz jak wpadliśmy tam na taką dziwną parę? Tą co łazili z matrioszkami, to były szalone dzieciaki - jebać to, że wtedy byli mniej więcej w podobnym wieku. Uśmiechnął się do tych wspomnień, bo były naprawdę urocze. - Ooo naprawdę? - Nie wiedział, ale w sumie to się ucieszył, bo lubił ten musical. Nie aż tak jak Hamiltona, bo to jego top of the top. - A słyszałaś o tym musicalu Hadestown? Też jest podobno super, może się kiedyś wybierzemy? - Nie wiedział czemu, ale jakoś nagle łatwo się zaczęło robić plany na przyszłość. Przecież przyjaciele też sobie mogą polecieć na weekend do Nowego Jorku... why not. - Możemy obejrzeć, bardzo chętnie - kiwnął głową i w końcu ruszył za nią w stronę zejścia na plażę. Szedł za nią i obserwował jej ruchy z uśmiechem, który wymalowany był na jego twarzy. Gdy zeszli już na dół i podeszli bliżej wody to i on ściągnął z siebie marynarkę, pod którą miał zwykłą białą, podkoszulkę na szerokich ramiączkach. - W razie gdyby była bardzo zimna, to zajmę Ci kolejkę u lekarza - stwierdził z rozbawieniem i położył marynarkę na piasku, a później ściągnął swoje buty i skarpetki. Postanowił, że ja szaleć to szaleć i koszulkę też ściągnął. - Gotowa!? - Zapytał podchodząc do niej bliżej cały uchachany, bo to było naprawdę szalone i strasznie się cieszył, że zrobią wspólne coś durnego. Pływanie po alkoholu właśnie takie było.

selene andrianakis
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
ODPOWIEDZ