olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Julia Crane

Zastanawiała się czasami, czy gdyby wpasowywała się w te romantyczne klimaty, które większości społeczeństwa narzucała Szkocja, czy wtedy byłoby jej lżej? Może jakoś łatwiej? W końcu zamiast ciężko pracować fizycznie mogła dać się zakląć w rolę eterycznej, anielskiej postaci i tą swoją ładną buzią (i obowiązkowo idącym wtedy do pary pięknym wnętrzem) uszczęśliwiać jakiegoś swojego prywatnego pana Rochestera. (Nie)szczęśliwie jednak daleko było jej do takiego wzniosłego ideału. Próżno było u niej szukać delikatnego usposobienia, czystości myśli czy po prostu dobroci. Stwarzała i może odpowiednie pozory i pewnie sporo osób nabierało się na ten jej niewinny uśmiech, niepewnie rysujący się w otoczeniu tych niebiańskich blond loków. Albo szczerość intencji tańczącą w niebieskich jak niebo oczach? Cóż, nie trzeba było jednak wcale daleko szukać, by odkryć jej popisowe numery. Rzucenie narzeczonego po dziesięciu latach związku, na dodatek dla innego? Zaprzyjaźnienie się z kochanką męża twojej przyjaciółki? Proszę bardzo. Ainsley nie była dobrym człowiekiem i biada każdemu, kto będzie miał okazję się o tym przekonać - jeden swojego Heathcliffa ma, drugi się nim po prostu staje.
- Hm, przygotowywałam się raczej na to, że wypomnisz nam Nessie - najpierw zrobiła teatralnie zamyśloną minę a potem roześmiała się serdecznie. W końcu wierze w potwora z Loch Ness było pewnie bliżej tym przesadnym, niż mocno stojącym na ziemi, prawda? Choć między Bogiem a prawdą śmiała się teraz bardziej sama do siebie - najwyraźniej bowiem dopiero po trzydziestce odnalazła w sobie tą całą przesądność, przez którą właśnie łapała się na tym, nie c o pożyczyć a skąd w ich kręgach wytrzasnąć kochającą się parę.
Czy pewnym (nie)śmiesznym przewrotem był fakt, że jeszcze kilka- może kilkanaście miesięcy temu wskazywałaby w tym miejscu Aspen i jej męża? Teraz jednak była bliższa wyjawienia przyjaciółce informacji o jego romansie, niż trwania nadal w takim przekonaniu. Zakładała z jednej strony, że Julia - jako tym razem przyjaciółka, ale Flanna - wszystko wie, mimo wszystko ostatnie czego chciała Ainsley to wychodzić w oczach Crane na ostatnią plotkarę, którą przecież nie była. No dobra, może i była, ale tylko i wyłącznie w obecności męża!
- Byliśmy - jedynie przez grzeczność nie dodała z mężem. - Na początku roku u Rohrbacha na wernisażu. Spędził na nim z żoną może jakieś półtora minuty? Trochę tak jakby w ogóle nie była częścią... częścią niczego? - i tak jakby znikał posuwać blondynkę o czym mówił jej mąż. Złapała się właśnie na tym, że stała się naprawdę taką beznadziejnie zakochaną żoną, a jej szanowny małżonek stał się tematem równie doskonałym co studia dla studentów prawa. Zdanie bez odpowiedniego wspomnienia zdaniem straconym. Jednak wzmianki o posuwaniu blondynki nie zamierzała przytaczać. - Przykro było na to patrzeć. I pewnie też nie powinnam tego mówić, ale czuję się że się rozstaną i to nawet jeszcze w tym roku - jak to szło? O słodka naiwności? Gdyby Ainsley tylko mogła wiedzieć gdzie dokładnie przyjdzie się rozstawać kuzynce i jej mężowi, pewnie tak śmiało nie szafowałaby takimi wnioskami.
- Co? Hej, mogę być i przesądna, ale nie jestem wierząca. Nie rajcują mnie historie o skomplikowanym życiu duchowym po śmierci albo innej reinkarnacji - wiadomo, przecież to głównie ludzie niewierzący biorą ślub w kościele, i to taki udzielany z rąk biskupa. Towar pierwszej potrzeby. - Choć z drugiej strony to nie wiem czy tak seksowny duch mógłby w jakikolwiek sposób być przy tym przerażający. To chyba byłoby takie nawiedzenie, ale erotyczne? - sama nie wiedziała do końca ku czemu zmierza ich rozmowa, ale w żaden sposób jej to nie przerażało. Londyn oswoił ją i przyzwyczaił do tego, że podczas spotkań z Julią Crane można liczyć na zupełnie wszystko i jedyne co człowiek może zrobić to brać z tego całymi garściami. Co zamierzała robić w tym momencie i pani Remington. - Widzisz? O tym właśnie mówię - uwielbiała tą jej pewność siebie. Co więcej, uważała często, że jej przyjaciółka powinna tego uczyć inne kobiety. Nie jedna była jej wdzięczna. Jej zadowolenie i rozbawienie przerodziło sie jednak w realnie wypisujące się na jej twarzy zaskoczenie. Owszem, liczyła się z tym że po takim wieczorze z Julią nie dość że zapomni kiedy bierze ślub, to jeszcze i z kim.
- Ej, ale wiesz że ja j u ż n i e j e s t e m panną? - oddzielnie podkreślała i już, i nie, i jestem, tak jakby bez tego to mogło odpowiednio do Julii nie dotrzeć. Przez cały czas jednak liczyła się z tym, że Julka nakręcona na jakiś pomysł wcale a wcale go nie odpuści. - Wyciągnęłaś telefon, żeby to załatwiać? - wskazała idealnie wymanikiurowanym (co za słowo!) paznokciem na jej urządzenie a raczej na to, że jak gdyby nigdy nic zaczęła sobie na nim klikać. Odruchowo sprawdziła i swój telefon, rejestrując wiadomość od męża na którą uśmiechnęła się tylko sama do siebie. Najwyraźniej czekał ich wieczorny rajd po socjalach jej przyjaciół. I przyjaciół tych przyjaciół. Czas przypomnieć sobie hasło do Facebooka.
Westchnęła słysząc, że Julia ma Flanna.
- Uważaj, bo zacznę być o niego zazdrosna! - pokiwała na nią karcąco palcem. Kto by się spodziewał, że 2 szeregach jej bliskich zajdą aż takie przegrupowania? Nie chodziło już nawet o to, że w jej życiu pojawiła się Desi (choć też!), a raczej o to że miejsce Aspen zajął jej mąż, z którym nie dość ze nie darzyli się specjalną sympatią, to jeszcze okazywało się że od lat obracali się w kręgu wspólnych znajomych. Świat mógł być zaskakując mały, jeśli tylko chciał.
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Tak, wielokrotnie stawała przed tym samym dylematem. Gdyby nie ucieczka z domu to pewnie pozwoliliby się jej zajmować sztuką- bogate żony muszą mieć jakieś hobby poza zaspokajaniem pasji męża- miałaby dwójkę dzieci i przystojnego mężczyznę z wysokich sfer. Być może również byłaby po rozwodzie, gdyby on przygruchał sobie jakąś sekretarkę czy inną dziewczynę z gminu, ale urocze odszkodowanie za poniesione urazy psychiczne pewnie by jej to odpowiednio wynagrodziło. Ponadto pewnie niebawem znalazłby się kolejny i zanim by się obejrzała, do drzwi zapukałaby czterdziestka, a ona nie umiałaby robić niczego więcej poza wrażeniem. Przymusowo letnim, bo przecież temperament nie przystał ułożonej pannie, a jej humorki mogła sobie zostawić dla służby, którą by (obowiązkowo!) pomiatała.
Tymczasem uciekła zaledwie po ukończeniu osiemnastki i tego samego roku poznała Adama, który ściągnął ją na samo dno i jednocześnie sprawił, że jej namiętność, pasja i ogromna potrzeba tworzenia ożyły. Już nie mogła zostać dekoracją, bo zawsze i wszędzie odgrywała główną rolę. Śmiała się z tego, by nie być basic dla nikogo i choć ten tytuł brzmiał tandetnie, jakimś cudem uczyniła z tego dewizę życia. Tego na tyle spaczonego, że teraz miała gdzieś swoją kostkę, bo trzeba było nadrobić towarzyskie zaległości sprzed kilku miesięcy i choć bardzo chciała to trudno jej było skupić się na szkockich przesądach, skoro działy się wokół tak skandalizujące rzeczy.
Machnęła więc ręką na jej słowa, zupełnie jakby ignorując cały ten wątek, ale u Julii oznaczało to zazwyczaj tyle, że kiedyś do tego wróci. Pewnie, gdy nie będzie zbyt trzeźwa i świadoma swoich słów.
- W Nessie sama wierzę. To bardziej prawdopodobne niż uczciwy i lojalny facet - takich to mogła policzyć na palcach jednej ręki, a gdy Ainsley zaczęła opowiadać o małżeństwie kuzynki to mogłaby tylko współczująco kiwać głową. Mogłaby, gdyby nie pewne zdarzenia, które teraz rzucały zupełnie inne światło na tę relację i na to szczęśliwe małżeństwo. Tak, czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal czy jakoś tak. Uśmiechnęła się jednak. - Myślę, że jeśli mają się nienawidzić to lepiej, żeby się rozstali. Nie każdy musi mieć swoje szczęśliwe zakończenie i da się z tym żyć - ale w jej ustach zabrzmiało to niezwykle gorzko, więc uśmiechnęła się nareszcie promiennie i postanowiła nie skupiać uwagi na przeszłości, a na przyszłości, a ta się rysowała całkiem owocnie przynajmniej przed jedną z dziewcząt od Atwooda.
Nie wykluczała z tego arsenału świetlanej przyszłości nawet czegoś tak przerażającego jak odwiedziny po śmierci. Roześmiała się jednak, gdy zrozumiała do jakich wniosków dochodzi jej przyjaciółka.
- Myślę, że na seks wpadałabym do kogoś innego, nie obraź się! - puściła jej oczko, po czym bardzo platonicznie cmoknęła ją w usta nie przestając się śmiać. Dobrze się złożyło, że się spotkały, bo jeszcze Ainsley była gotowa wyjść za mąż bez tradycyjnej imprezy, a to wróżyło niepowodzenie w małżeństwie. Tak przesądna Szkotka jak ona powinna zdawać sobie z tego sprawę, więc wyjątkowo Julia nie spoczęła na laurach swojej pysznej urody, którą umiała doprowadzać facetów (w tym Flanna swojego czasu) do wrzenia, a postanowiła zacząć planować wieczór, którego świeżo upieczona pani Remington nie zapomni.
Poprawka, pewnie niewiele z niego będzie pamiętać, ale czymże jest mała amnezja przy zabawie?
Uśmiechnęła się więc szeroko i na jej pytanie tylko kiwnęła głową. Bilety sprzedawały się jak świeże bułeczki, więc nie dość, że musiała się pośpieszyć, jak i być dyskretną, więc szybko schowała telefon sprzed oczu przyszłej pani młodej i się wyszczerzyła, gdy stwierdziła, że zaczyna być zazdrosna o Flanna.
Mało brakowało, a rzuciłaby jej tekstem, że już nie ma potrzeby, ale o swoich byłych relacjach, zwłaszcza tych nieplatonicznych nie rozmawiała.
- Chodź, pewnie się nam zmniejszyła już ta kolejka, a mamy sporo do ustalenia! Czy masz jakieś granice tego całego wieczoru panieńskiego? - zapytała troskliwie, ale ktokolwiek znał Julię Crane to wiedział, że to tylko jedno z tych pytań pro forma.

koniec
Ainsley Remington
ODPOWIEDZ