pediatra — szpital w cairns
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
  • VI
To tak pokrętne logicznie, kiedy czujesz, że wielki głaz spada ci z serca, a jednocześnie cholernie za tym głazem tęsknisz. Ale Heidi powoli uczyła się żyć ze swoimi sprzecznościami. Niektóre zupełnie się nie wykluczały, kiedy usilnie starała się pomóc swojej mamie, a jednocześnie bardzo chciała załamać się i popłakać sobie gdzieś w kącie. Albo jak bardzo marzyła, by dzielić swoje ciężary z siostrą, która gdzieś tam na świecie brylowała wśród gwiazd, a w tym samym czasie czując coś odwrotnego – że nie chce jej tym wszystkim przytłaczać. To były kwestie miłości, które przez całe życie ją gubiły, dlatego teraz postanowiła nie robić absolutnie nic.
Codziennie wstawała, chodziła do pracy, a później wracała długą drogę do Lorne Bay, by pobyć z mamą. Kiedy mama zostawała w szpitalu w Cairns, Heidi znajdowała sobie tam kąt, by również jej nie zostawiać. To był naprawdę trudny czas, widzieć tak silną, prężnie działającą kobietę przypiętą do tych wszystkich rurek, cierpiącą, choć starająca się nie pokazać tego po sobie. Kiedy wracała do domu po chemii była znów pełna wigoru. Spacerowały wtedy po miasteczku, wdychając świeże powietrze, odkrywając je na nowo, ciesząc się z tego, co miały.
Kiedy w szpitalu pojawił się on, nie walnął jej grom z jasnego nieba. Nic z tych rzeczy. Kolejny z kolegów, marynarz, przyjechał tylko na pół roku, miał zupełnie inne doświadczenia, z któreych zamierzała czerpać, jeśli tylko miałaby taką możliwość. Możliwość się znalazła, bo mieli wspólnego pacjenta. Heidi nie sądziła, że będzie im się tak dobrze współpracować, a przede wszystkim rozmawiać. Mimo że znali się naprawdę krótko, jakoś tak machinalnie zaczęła odszukiwać go na szpitalnych korytarzach. Teraz również miała parę minut przerwy na lunch, dlatego opuściła swoje dzieciaki i czysto teoretycznie wyruszyła do kafejki, po drodze zahaczając również o oddział ogólny. – Masz ochotę zwiedzić stołówkę? – zapytała, kiedy wyłonił się zza jakichś drzwi. To było zaproszenie. Może dziwne, ale musiał się nauczyć, że Heidi była dość dziwna w obyciu. Bardzo, bardzo nie próbowała o nic prosić, nawet wtedy, kiedy potrzebowała pomocy, bo naprawdę wdzięczność wobec wszystkich dookoła narobiła jej sporo kłopotów.

abraham goldschlag
lekarz w marynarce wojennej — royal australian navy
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
008.

Powoli zaczął zapuszczać korzenie, stabilizować swoje dotąd trochę niepoukładane życie. Powoli wkraczał taki w taki wiek, gdzie wymagało się od niego odpowiedzialności, która objawiać miała się posiadaniem własnych czterech ścian, związku, który miał przetrwać każdy sztorm i posadzonego drzewa w ogródku, które miało zwiastować szybkie nadejście potomka. I on był na to wszystko gotowy, pięć lat temu. Kiedy jednak kobieca postać zniknęła z jego życia równie niespodziewanie co w nie wkroczyła, Abraham ponownie oddał się swojej równie wiernej co nieprzewidywalnej ukochanej - wodzie. Wskakiwał na każdy rejs, w którym pozwolono mu wziąć udział, a jeżeli wysyłano go na przymusową przerwę on przesiadał się jedynie w następny samolot i leciał w miejsca, gdzie opieka medyczna nie jest powszechnie dostępna bądź gdzie medyk z jego przeszkoleniem mógł się przydać.
Teraz jednak ponownie otwierał się na możliwość stabilizacji, nawet jeżeli nie do końca wyglądała ona w ten sposób, w jaki sobie wyobrażał. Sądził, że był gotów związać się z Lorne Bay. W końcu to tam osiadł jego najlepszy przyjaciel wraz ze swoimi dziećmi, tam schronienie znalazł także jego brat. Dlatego kierując się obecnością garstki bliskich mu osób postanowił postąpić w sposób dojrzały i jeszcze silniejszym węzłem przywiązać się do tej okolicy. Wynegocjował dobre warunki - miał przez pół roku poświęcać się pracy w szpitalu w Cairns, a na kolejne pół roku wypływać w morze, aby dalej pełnić służbę w marynarce, z którą nie był jeszcze w stanie się pożegnać.
Zaskakującą mogła być jego propozycja o rozwój kwalifikacji i poszerzenie specjalizacji o pediatrię. Natomiast w ramach swojej działalności charytatywnej wielokrotnie pomagał w domach dziecka w krajach ogarniętych wojną, gdzie świadczył usługi medyczne i uważał, że jest to jedno z najtrudniejszych, a jednocześnie najbardziej satysfakcjonujących zajęć. Dzieci potrafią być trudne, często nie chce się im przekazywać najgorszych wieści i trzeba je ubrać w słowa umiejętnie. Natomiast w głowie nadal miał obraz swojej matki, która pracowała właśnie jako chirurg dziecięcy i to jaki uśmiech potrafiła wywołać na twarzy dziecka, mimo iż znajdowało się z dala od domu, przytłoczone niejednokrotnie sterylną bielą sali szpitalnej.
Becky nie miał problemu z nawiązywaniem znajomości, natomiast z miejsca sympatią zapałał do doktor Debussy, z którą współdzielił opiekę nad jednym z małych pacjentów i która niejako wzięła na siebie odpowiedzialność wprowadzenia go na oddział. Wyszedł właśnie z sali, zamierzając udać się do gabinetu, kiedy zaczepiła go właśnie Heidi. - Właściwie i tak miałem iść na przerwę - uśmiech uformował się wśród zarostu. Zerknął w stronę kobiety, nie gubiąc zwyczajnego dla siebie, pozytywnego usposobienia. - Panie przodem - zwrócił się do niej. Jeżeli miał być szczery jeszcze nie do końca pewnie poruszał się pewnie po terenie szpitala. Zapewne potrzebował czasu, aby zaaklimatyzować się w nowej przestrzeni. Bez większego protestu zrównał z nią krok i dostosował tempo do niej. - Polecasz coś szczególnie? - zagadnął, odnosząc się oczywiście do zaopatrzenia szpitalnej stołówki.

heidi debussy
ambitny krab
lenny
ernest, larabel, jose, jolene, priscilla, nova
ODPOWIEDZ