Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Jęknął i po raz kolejny złapał za telefon. Była druga osiemnaście, a Jasper od ponad godziny starał się zasnąć. Wykończony długą i intensywną zmianą w Shadow miał dość. Bolała go głowa i chociaż zwykle był wyrozumiały w stosunku do sąsiadów to tym razem po prostu nie umiał zapanować nad irytacją. Kilka razy uderzał pięścią w ścianę, ale na próżno, bo po kilku minutach ciszy impreza odbywająca się w mieszkaniu klatkę obok, ponownie przybierała na intensywności.
- Kurwa - burknął sam do siebie, po czym zwlekł się z łóżka i naciągając na siebie spodnie, a na ramiona zarzucając rozpiętą bluzę, wyszedł ze swojego apartamentu. Minutę później stał pod właściwymi drzwiami, w które walnął kilka razy dłonią, bo oczywiście dzwonek nie działał, albo po prostu zagłuszała go dudniąca muzyka. Aż dziwne, że nikt poza nim nie wniósł skargi. Chociaż może policja już interweniowała, albo była w drodze, ale rozbawieni goście mieli to najwyraźniej w dupie.
Ainsworth nie miał, bo migrena dość mocno mu doskwierała. Poza tym kolejnego dnia z samego rana miał zjawić się u Diviny, a więc tym bardziej chciał odpocząć. Dlatego wbrew swojemu luźnemu podejściu do życia, postanowił zachować się jak wybitnie dojrzały i narzekający na życie człowiek. Tylko pojęcia nie miał jak szybko "karma" postanowi do niego wrócić.
Było kilka osób na tym świecie, których miał nadzieję już nigdy nie spotkać na swojej drodze i to z różnych powodów. Niektórzy byli po prostu popieprzeni i niebezpieczni, inni nie warci zachodu, a kolejni mogliby nieco namieszać w jego, już i tak dość skomplikowanym, życiu. Tina, bo tak przedstawiła mu się kiedyś Celestine Hemingway (i tylko pod takim imieniem ją znał) zdecydowanie należała do każdej z tej grup. Łączyła ich przyjemna, aczkolwiek kompletnie popieprzona przeszłość, która na dodatek nigdy nie powinna być tematem do żadnych rozmów. Jasper nigdy nie powinien więcej spotkać tej kobiety, a już na pewno nie w takim miejscu jak Lorne Bay. Dlatego w pierwszej chwili kompletnie nie rozpoznał w pijanej blondynce swojej niezrównoważonej kochanki sprzed kilku lat i jak gdyby nigdy nic rozpoczął monolog z opierdolem.
- Ściszcie tą pieprzoną muzykę, albo zadzwonię po gliny - warknął, gdy tylko drzwi się uchyliły, a jego spojrzenie przelotnie przecięło sylwetkę podpitej panienki, która na pierwszy rzut oka niekoniecznie kontaktowała. - Kurwa, rozumiem imprezować, ale dajcie spokój. Jest pierdolony czwartek. Ludzie jutro idą do pracy - dodał jeszcze, aby nie wyjść na takiego starego sknerę, bo w zasadzie nigdy nie miał nic przeciwko dobrej zabawie, ale wszystko z umiarem.

Celestine Hemingway
studentka — JCU
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Księżniczka, którą wrzucono w realia gminu. Sieje zniszczenie, bo sama mocno jest zniszczona.
4.

Nienawidziła tego, jak jej życie aktualnie wyglądało i nawet nie potrafiła udawać, że jest inaczej. Potrzebowała więc jakiegoś sposobu, by radzić sobie z frustracją. Czegokolwiek, co na moment pomogłoby jej zapomnieć o pieprzonych studiach i ograniczonym budżecie, prowadzącym, który robi problemy i rodzinie, która myślała, że jej pomaga, a tak naprawdę szkodziła. Alkohol i narkotyki były dobrą ucieczką. Po prostu się zjarała, bo to akurat ogarnęli jacyś ludzie, których do siebie zaprosiła. Nie była szczególnie wybredna, poza tym muzyka zagłuszała każde narzekanie, a ona z radością tańczyła, podtrzymując w dłoni szklankę z drinkiem, z którego cały czas popijała. Jakby problemów nie było, a życie należało do wyzwań z kategorii prostych. Nikt w tamtym momencie nie mógł zepsuć jej humoru, nawet dudnienie do drzwi. Z resztą, jak je usłyszała, zrobiła teatralne "ooooo - oo" i przykładając dłoń do ust, ruszyła na powitanie komuś, kto się tam awanturował.
Mogła być pijana, mogła być zjarana... mogła być nawet w jeszcze gorszym stanie, ale pamięć do twarzy miała niezłą, szczególnie tych twarzy, które zwiedzała na wiele sposobów. Przy tym jej stan nie interesował się powodami, dla których Jasper stał na jej progu. Nie szukała logicznego wyjaśnienia dla jego obecności. Po prostu tutaj był. Coś pierdolił, ale był stał sobie, zdenerwowany, a ona potrzebowała jakiegoś przełamania rutyny. Im więcej się działo, tym lepiej.
- Po gliny? To już sam nie potrafisz radzić sobie w takich sytuacjach - rzuciła prześmiewczo, opierając się o framugę w nieco zbyt kuszący sposób, by nie dało się ukryć tego, do jak bezwstydnych kobiet należy. Diabeł zawsze tkwił w szczegółach. - Yhm... pierdol pracę. Musisz być w niej strasznie przemęczony, skoro mnie nie poznałeś - zmarszczyła przy tym nos, nie ukrywając tego, że taki stan rzeczy nieszczególnie jej się spodobał. Jej duma ucierpiała, a typowa dla niej mieszanina frustracji i irytacji, już dochodziła do głosu. - Może musisz się nieco schylić i spojrzeć na mnie z innej perspektywy, żeby ci się odświeżyła pamięć - cmoknęła, bo podobno to ona była pijana. Mogłaby się jeszcze bardziej denerwować, albo chociaż zapytać, co tutaj robił, ale ostatecznie... rozmawiał z nią, raczej jej się nie przewidziało, cokolwiek go tutaj sprowadziło - w tamtym momencie miała to w dupie. Jakby nie patrzeć, nareszcie to cholerne Lorne Bay odrobinę zyskało w jej oczach. Z tą też myślą uniosła jedno ramię do góry, tak by jej ręka szła wzdłuż framugi, wydłużając tym samym jej sylwetkę w całkiem zmysłowy sposób. Nogą powoli pchnęła drzwi, by otworzyły się szerzej. - To jak? Wejdziesz? - zapytała kusząco, patrząc w te jego ciemne oczy, swoim lodowatym spojrzeniem, które teraz mogłoby parzyć. - I wcale nie mam na myśli mieszkania - dodała z naciskiem, nie spuszczając z niego wzroku nawet na moment.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Wzrok Jaspera prześlizgnął się po zgrabnej sylwetce blondynki. Miała na sobie wyzywający strój i przybrała na tyle ponętną pozę, że nawet mimo chęci, nie dałoby się przejść obok niej obojętnie. Jednak uwagę Ainswortha nie przyciągnęła bezwstydność imprezującej sąsiadki, a słowa, którymi się do niego zwróciła.
- Słucham? - Zmarszczył brwi poświęcając więcej atencji twarzy blondynki i przeczesując przy tym rozczochrane włosy, bo kilka kosmyków opadło mu na oczy. - Nie wiem o czym mówisz. Znamy się? - Nadal nie dochodziło do niego o czym właściwie była ta konwersacja, aż w pewnej chwili... - O kurwa - rzucił, gdy nagle w jego umyśle otworzyła się właściwa szufladka podpisana imieniem dziewczyny. Sam nie wiedział czy to ten jej uśmieszek, ponętny ton głosu, czy bezczelność podpowiedziały mu jakiego epizodu ze swojego życia zaraz przyjdzie mu żałować. - Bardzo zabawne, widzę charakterek nic ci się nie zmienił. - Nagle całe zmęczenie go opuściło, nagły skok adrenaliny sprawił, że oczy Jay'a otworzyły się szerzej. W głowie od razu pojawił mu się wielki czerwony znak ostrzegawczy, wręcz wyjący o tym jak ta blond piękność może stać się powodem jego klęski. Nie mógł jednak panikować, ani dawać po sobie znać o tym jak cholernie chciałby, żeby ta noc okazała się po prostu okrutnym koszmarem. - Co ty tutaj właściwie robisz? - Dodał zaraz, bo gdy widział ją po raz ostatni wsiadała do luksusowej limuzyny. Do teraz w pamięci miał widok jej pełnego satysfakcji spojrzenia jakim go obdarowała poprawiając przy tym swoją kusą spódniczkę. Nie miała wtedy na sobie bielizny, bo nim zniknęła, po raz ostatni gorąco go pożegnała i uznała, że zostawi mu ją na pamiątkę.
Skołowany obserwował otoczenie. Obserwował ją i niczego nie rozumiał. Jak panienka z wyższych sfer, której życie opływało w luksusy i eksluzywne imprezy mogła znaleźć się w przeciętnym apartamentowcu w jakimś Lorne Bay. Nic tutaj nie składało się dla Jaspera w żadną, logiczną całość.
Chyba zbyt długo milczał i dopiero jednoznaczna propozycja jaką wysunęła mu Tina sprawiła, że wrócił myślami do chwili obecnej.
- Wybacz, ale nie mam ochoty na imprezy - odparł, starając się zabrzmieć tak jakby właśnie nie złożono mu wyuzdanej propozycji. Kilka lat temu, gdy ją poznał bez zawahania skorzystałby z takiego zaproszenia, ale wtedy chciał odreagować i chwilę pobawić się bez zobowiązań, a obecnie był zupełnie innym człowiekiem. - I pewnie nie tylko ja, więc ogarnij swoje towarzystwo i ściszcie ten pieprzony hałas, bo nie każdy może pozwolić sobie na pierdolenie pracy - dodał, bardziej dosadnie przedstawiając własne stanowisko i tym samym czując się nieco pewniej, chociaż wciąż miał szybkie tętno. Asekuracyjnie także zapiął bluzę, bo jakoś tak nie najpewniej poczuł się niekompletnie odziany w towarzystwie Tiny.

Celestine Hemingway
studentka — JCU
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Księżniczka, którą wrzucono w realia gminu. Sieje zniszczenie, bo sama mocno jest zniszczona.
Mimo wszystko nie należała do kobiet, które miałyby poczuć się urażone dlatego, że nie zostały od razu rozpoznane. Jej pewność siebie miała się na tyle dobrze, by takie szczegóły na nią nie rzutowały. Zamiast tego skupiła się na tym, by jej miną jasno przedstawiała zadowolenie, to z gatunku nieprzyzwoitych, kiedy już Jaaper dopasował ją do dobrych wspomnień. Całkiem ładnie na to zareagował, nie ma co ukrywać.
- Ano, nie musisz się martwić, z moim charakterem bez zmian, tylko uda mam jeszcze mocniejsze - puściła mu oko, bezczelnie mierząc go wzrokiem od stóp do głów. Przydałaby się jej dobra rozrywka, a Jasper był całkiem przyjemnym wspomnieniem. Mogłaby nadal się z nim pobawić, zaoszczędziłby jej poszukiwania i ewentualnych rozczarowań. - Szukam swoich majtek - odpowiedziała mu głupio, jakby czytając w jego myślach, bo i ona przypomniała sobie okoliczności w jakich się pożegnali. - Ale jak ich przy sobie nie masz, to zadowolę się twoimi - wzruszyła ramionami, a jej wzrok zleciał w dół, w wiadomym kierunku. Tłumaczyć tego, co naprawdę tutaj robiła, nie zamierzała. Lubiła Jaspera, pociągał ją i potrafił się bawić, ale nie był też nikim, przed kim musiałaby się tłumaczyć. Tym bardziej, że swojego aktualnego położenia nie uważała za coś, czym należało się chwalić.
- Nie zapraszam cię na imprezę, tylko do łóżka, agenciku - prychnęła przewracając oczami i może gdyby nie była pijana, zastanawiałaby się co właściwie sam Jasper tutaj robił, ale póki co powody jego obecności nieszczególnie ją interesowały, a przynajmniej tak długo, jak mogła z niej korzystać. Poza tym parsknęła śmiechem, gdy zapiął swoją bluzę i w końcu odbiła się płynnie, z gracją zdradzającą lata spędzone na salach tanecznych, których również od lat nie odwiedzała. - Pierdolenie pracy... bardzo ładne określenie, to właśnie robiłeś ostatnio, dosłownie - przypomniała mu, niejako rozkoszując się jego postawą. Nie rozumiała jej, ale lubiła wyzwania. - Jaka pruderia... obawiasz się, że się na ciebie rzucę, jeśli się nie zasłonisz? - zatrzymała się przed nim i złapała za zamek bluzy, ciągnąc go w dół. - Nie chcesz imprezy, to daj mi inną rozrywkę- wzruszyła ramionami, jakby rozmawiała z nim o pogodzie. Była upadłą kobietą, od dawna nie szanowała samej siebie, bo lata temu zabrano jej do tego prawo, zniszczono ją, rozbito na kawałki, a wszystko to, co była z nich w stanie poukładać, stało właśnie przed Jasperem.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Celestine już w pierwszych kilku słowach wpakowała Jaspera w patową sytuację. Jej pojawienie się nie mogło skończyć się niczym dobrym, a tym bardziej teraz, gdy życiowa sytuacja Ainswortha była bardzo bardzo zagmatwana i niebezpieczna. Brakowało mu tylko tego, aby na jego drodze stanęła była kochanka, która wiedziała o nim zdecydowanie zbyt wiele i której temperament i charakter od razu sprawiały, że każdemu zapalają się ostrzegawcze lampy. Jay musiał więc to wszystko dobrze rozegrać, bo zrobienie sobie wroga w Tinie, na pewno nie było mu na rękę, a z drugiej strony nawet nie musiał domyślać się tego, czego blondynka mogłaby od niego oczekiwać. Wiadomym jednak było, że obecnie ich relacja nie będzie miała nic wspólnego z początkami znajomości, gdy chyba nawet za pierwszym razem nie znali swoich imion. Zresztą, Jay do teraz nie wiedział jak panna Hemingway naprawdę się nazywa.
- Składasz takie propozycję każdemu sąsiadowi, który przychodzi ciebie uciszać? - Zagadnął, odnośnie tych majtek, a jednocześnie faktycznie poczuł jakby Celestine zaczęła mu czytać w myślach. Był cholernie zdenerwowany, ale starał się nie dać po sobie niczego poznać, bo liczył na to, że jakimś cudem uda mu się wywinąć z tego wszystkiego, a później unikać Celest do końca życia. Niestety nie musiał długo czekać, aby przekonać się, że Hamingway naprawdę stanowiła zagrożenie, bo gdy nazwała go agentem, zareagował od razu. - Shhh... siedź cicho, Tina - mruknął, niwelując na dystans między nimi. Oczywiście, że tym samym jego zachowanie stało się podejrzane, ale obawiał się, że gdyby nie zareagował, a potem Celest wróciła do swoich gości, z radością opowiedziała by o tym, że właśnie zapukał do niej agent federalny, który ją kiedyś pukał. - Zmieniłem pracę i niekoniecznie moja przeszłość jest w niej mile widziana, więc jakbyś była tak miła i o niej nie wspominała, byłbym bardzo wdzięczny, a za tę nieprzespaną noc mogłabyś mi się tak zrewanżować - dodał, niby miło, niby naturalnie, niby gdzieś tam się z nią drocząc, ale jednocześnie czuł, że na tym nie będzie końca tej rozmowy. Nie wyszło chyba do końca tak jak chciał, bo blondynka szybko praktycznie do zera zniwelowała dzielący ich dystans i dość jednoznacznie wyjaśniała mu jak mogliby spędzić resztę tej nocy. I pewnie gdyby jego serce obecnie nie należało do Pearl, nawet by się nie zastanawiał, bo wolałby samemu dopilnować tego, aby usta Celest zajęte były czymś innym niż paplaniem na lewo i prawo o ich spotkaniu. Nie mógł jednak się skusić, a co gorsza obawiał się, że Hemingway tak szybko jego życia nie opuści. Musiał jej odmówić, ale też przy tym jej nie urazić, a takie igranie z ogniem i nieprzewidywalną Tiną mogło nieść za sobą przykre konsekwencje. - Widzę właśnie, że to zasłonięcie się i tak nie pomogło - mruknął, pozwalając Celestine na to, aby rozpięła jego bluzę, bo każdy gwałtowny ruch mógłby rozbudzić w niej niepotrzebne podejrzenia, a chociaż na tę noc, Jasper chciał mieć pewność, że będzie siedziała cicho. - Zachłanna jak zawsze - rzucił, ale potem zrobił krok w tył i zmierzył blondynkę wzrokiem, którego pewnie pragnęła. - Jesteś pijana i masz gości, więc wróć do nich, a pogadamy jutro. Pamiętaj o naszej umowie i ściszę tę cholerną muzykę - dodał, a potem po prostu skierował się do klatki schodowej, aby czym prędzej zniknąć i nie pozwolić Tinie na kontynuowanie tej farsy.
Oczywiście nie spał już praktycznie do rana, a potem przeprosił Divinę, pytając czy może posiedzieć w domu jeszcze chwilę, bo nie da rady przyjechać na czas. Zamiast do willi Hawhtorne'a skierował się ponownie do Celestine i zadzwonił do drzwi.
- Mówiłem, że się pojawię - oznajmił, gdy wreszcie otworzyła.

Celestine Hemingway
studentka — JCU
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Księżniczka, którą wrzucono w realia gminu. Sieje zniszczenie, bo sama mocno jest zniszczona.
Przewróciła oczami, słysząc jego pytanie, które oczywiście w żaden sposób nie odbiło się na jej pewności siebie.
- Oczywiście, że nie... poza tobą poznałam jeszcze jakiegoś dziadziusia z dołu, a w takich nie gustuję - odpowiedziała nawet niekoniecznie kłamiąc. Nie wstydziła się tego, jaka jest, poza tym akurat Jasper nie miał prawa kręcić na to nosem. W przeszłości wcale nie przeszkadzała mu jej otwartość i szczerze mówiąc, nie spodziewała się, że teraz miałoby to się zmienić. - Siedź cicho? Uuuu, zmuś mnie - oczy w odcieniu lodowego błękitu teraz jakby rozbłysły tym rodzajem blasku, który nie mógł zwiastować niczego dobrego. Poza tym była pijana, podenerwowana całym tym Lorne Bay, więc poskakanie na kimś tak przyjemnym dla oka, jak Ainsworth zdecydowanie wydawało się dobrym pomysłem. - Ja tobie coś rewanżować? To chyba ty powinieneś chcieć mnie udobruchać - przypomniała mu, jak to wygląda z jej perspektywy. Widziała jednak, nawet w tym stanie, że był jakiś wycofany, co nieszczególnie jej się podobało. Zakrawało nudą, której nienawidziła. - Nagle stałeś się wstydliwy? Rozczarowujesz mnie - przyznała, gdy odpięła jego bluzę i nie omieszkała przejechać palcami po skórze na jego piersi. - Nie chcę z tobą gadać - parsknęła, patrząc na niego z politowaniem. Cała jej postawa świadczyła o tym, jak świadoma jest swoich atutów. Odprowadziła go więc wzrokiem, nadal nie wierząc, że sobie po prostu poszedł. - Pogłośnię! - zawołała jeszcze za nim i faktycznie wróciła do mieszkania. Nie sprawiła jednak, że muzyka leciała głośniej, nie ściszyła jej też. Po prostu bawiła się, aż nie wywaliła za drzwi wszystkich, a potem nie padła w łóżku. Niekoniecznie planowała wstawać z samego rana, a nawet z samego południa, więc pukanie do drzwi było dla niej niezbyt przyjemnym odkryciem. Najpierw coś warknęła, ale kiedy to nie ustąpiło, odrzuciła kołdrę i stanęła stopami na podłodze. Przeszła przez pomieszczenie mając na sobie zaledwie krwiście czerwone koronkowe stringi i w ostatniej chwili zreflektowała się na tyle, by sięgnąć po jakiś t-shirt. Z resztą ledwo przeciągnęła go przez głowę, a już otwierała drzwi, co też sprawiło, że przybysz mógł zobaczyć sporą część jej brzucha, zanim obciągnęła materiał w dół. Przez zaspanie w pierwszej chwili była zaskoczona, ale zaraz potem zawisnęła na drzwiach i uśmiechnęła się w sposób, jaki nie zwiastował niczego dobrego.
- Idealnie, agenciku... właśnie potrzebowałam kogoś, kto umyłby mi plecy - zaśmiała się i zamachała dwoma palcami, jakby imitowała przebieranie nóg, zbliżając dłoń do dekoltu jego koszuli, za który złapała, pociągając go w głąb mieszania. - Nie będziemy rozmawiać na klatce - oznajmiła, gdyby się buntował i gdy już wciągnęła go do środka, zamknęła za nim drzwi, dociskając je swoim ciałem, po czym nie odwracając od niego spojrzenia, przekręciła klucz.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Musiał rozegrać to delikatnie i w jakiś sposób wpłynąć na Tinę tak, aby trzymała język za zębami i z nikim nie dzieliła się wiedzą na temat jego przeszłości. Świadomy był jednak tego, że może wydać jej się to niezwykle podejrzanym, dlaczego miała by go kryć, więc postanowił odrobinę nagiąć prawdę, aby dopasować historię do scenariusza, który ewentualnie mógłby wpłynąć na podejście panny Hemingway do sprawy. Oczywiście byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby mógł dać jej w zamian to co ostatnio tak chętnie ofiarował, ale sytuacja się zmieniła i nawet przyparty do muru nie miał zamiaru posuwać się do zdrady. Wiedział jednak, że bardzo subtelnie uświadomić będzie musiał Celestine, że nie zaspokoi jej pragnienia, a to z kolei też mogło utrudnić mu przekonanie blondynki do trzymanie języka za zębami. Znalazł się w patowej sytuacji, ale pozostawienie jej bez zmian nie wchodziło w grę.
- Prosiłem ciebie o coś, Tina - burknął, bo już na samym wstępie uświadomiła mu jak ciężkie stoi przed nim zadanie i absolutnie mu się to nie spodobało. Nie oponował jednak i gdy pociągnęła go za fragment lnianej, lekko rozpiętej koszuli, którą miał na sobie, pozwolił jej na to i wszedł do środka. - Niezłe mieszkanko. Widzę zmieniłaś standardy - rzucił, starając się ignorować to jak intensywnie mu się przypatrywała. Swoją drogą, gdy otwierała mu drzwi jego wzrok nie omieszkał zlustrować sobie jej brzucha, a potem linii koronkowych majtek, które ledwo co zakrywał tshirt jaki na siebie naciągnęła. Miała rozczochrane włosy, zmęczone spojrzenie i reszki makijażu na twarzy, a więc prawdopodobnie dopiero co się przebudziła. Zresztą muzyka z jej mieszkania dręczyła go do późnych godzin nocnych nim w końcu ucichła i pozwoliła zaznać chociaż odrobiny snu. - Skąd się tutaj w ogóle wzięłaś, co? Ostatnim razem wsiadałaś do limuzyny, a dwóch gości nosiła za tobą walizki, a dziś... - Rozejrzał się po mieszkaniu, gdzie łatwo było dostrzec ślady wczorajszej imprezy. Ogólnie póki mógł starał się prowadzić luźną rozmowę, a nie nawiązywać od razu do tego, że po pierwsze nie przeleci jej, bo jest za jęty, a po drugie będzie wdzięczny jak ona zapomni o jego "byłej" profesji, bo może mu nieźle uprzykrzyć życie. Naprawdę nie było mu śpieszono do tych tematów. - Impreza się udała, co? - Mruknął jeszcze, usuwając z parapetu kilka butelek po winie, po czym otworzył szerzej okno i dostrzegając leżącą obok popielniczkę uznał, że to dobre miejsce, aby zapalić papierosa i gospodyni nie będzie miała nic przeciwko temu. - Palisz?

Celestine Hemingway
studentka — JCU
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Księżniczka, którą wrzucono w realia gminu. Sieje zniszczenie, bo sama mocno jest zniszczona.
Zaśmiała się perliście, kiedy nazwał ją imieniem, którego nie nosiła. Oczywiście, że prosił, a ona zrobiła mu na przekór, bo nie mogła się oprzeć. Przecież nietrudno było się domyślić, że właśnie tak to się skończy. Niby była zaspana i miała kaca, ale jednak była gotowa rozbudzić się nieco szybciej, gdyby Jasper zdecydował się zapewnić jej co do tego dobry powód.
- Zmieniłam? Mieszkasz w tym samym budynku, a gustowałam w tobie już wcześniej... nie tylko luksusem człowiek żyje - rzuciła, przewracając oczami, z pewnego rodzaju rozbawieniem. Fakt, nienawidziła tej kawalerki, ale nie zamierzała z nim rozmawiać o swojej sytuacji mieszkaniowej. No, może mogłaby mu co najwyżej pokazać zalety i minusy jej nowego materaca, gdyby chciał. W zasadzie o tym głównie myślała widząc go w drzwiach i dlatego też kompletnie nie przejmowała się tym, jak niewiele ubrań na sobie miała. Z resztą koszulka ledwo sięgała linii bielizny, zostawiając jeszcze cieniutki pasek brzucha na widoku. - A dziś potrafię sama ponieść swoją walizkę... wiesz, jestem dorosła, znudziło mi się granie księżniczki - zbyła ten temat, bo niekoniecznie wciągnęła go tutaj, by omawiać głupie warunki postawione jej przez ojca. W ogóle miała wrażenie, że Jasper zachowuje niepotrzebny dystans, co do obrazu, jaki miała w głowie, niekoniecznie jej pasowało. Póki co jednak obserwowała to z lekkim rozbawieniem. Czyżby go onieśmielała?
- Przyszedłeś tutaj sprzątać butelki i rozmawiać o mojej wczorajszej imprezie? Trzeba było skorzystać z zaproszenia, nie musiałbyś o nią podpytywać - zauważyła, przechylając lekko głowę. - Skoro mnie namawiasz do złego - odpowiedziała na jego pytanie i skróciła między nimi dystans, wyciągając sobie z trzymanej przez niego paczki, papierosa dla siebie. Przy okazji przełożyła też jedną nogę przez parapet, tak że usiadła na nim okrakiem, opierając się plecami o framugę. No i cóż, widziała, gdzie wzrok mu uciekał, więc uśmiechnęła się bezczelnie. Z resztą koszulka z lekkiej bawełny też nie pozostawiała wcale tak wiele dla wyobraźni, tym bardziej, że odznaczały się na niej dodatkowo dwa kolczyki, umiejscowione w dość wrażliwych miejscach. - Zachowujesz się tak, jakbyśmy nie widzieli już siebie nago, Jay... a póki co jestem jeszcze ubrana, więc wyluzuj, bo ta twoja zachowawczość zaczyna mnie kręcić - dogryzła mu, po tym jak zaciągnęła się papierosem i wypuściła z płuc siwą chmurę. ułożyła też przed sobą dłoń i poklepała wolną część parapetu zachęcająco.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Czuł się jak zwierzę, które samo weszło do klatki lwa licząc na łaskę. W zasadzie, gdyby okoliczności były inne z wielką ochotą oddałby się swojemu oprawcy, bo przecież było mu z Tiną dobrze... Chociaż to określenie w żaden sposób nie oddaje tego jak przez kilka dni po prostu pieprzyli się bez żadnych moralnych zasad, wiedząc dobrze o tym, że nigdy w życiu nie przyjdzie im tego powtórzyć. Po prostu doskonale się bawili nie myśląc o żadnych konsekwencjach, a nawet w swojej dobroduszności podzielili się tą zabawą z kimś jeszcze. Piękne czasy, w których na chwilę życie Jaspera nie przepełniała ułuda i kłamstwo. Miał odpocząć, zregenerować siły i się nie wychylać. Cóż... Wyszło mu prawie doskonale, bo skąd miał wiedzieć, że jedna z bogatych panienek, które mieli chronić okaże się w przyszłości jego nemezis?
- Miałem inne plany, a tak szczerze to przyszedłem pogadać - wyznał zgodnie z prawdą, starając się póki co ignorować jej zaczepne przytyki. Podobnie też postępował, gdy w grę wchodził wzrok, którym go pożerała i skąpy strój jaki na sobie miała. - Och... Aleś się zrobiła porządna - rzucił, gdy zabierała z paczki jednego z papierosów, a potem... Walczył dzielnie, ale był tylko facetem, a pozycja w jakiej Celestine usiadła na parapecie była niepoprawnie seksowna i nie było opcji, aby wzrok Jaspera nie zbłądził lustrując jej ciało. Zresztą sama tego chciała, nawet nie ukrywając tego w komentarzu, który zaraz przerwał ciszę i sprawił, że Ainsworth się opamiętał. Jeszcze - było słowo kluczem, bo nie było opcji, aby stan rzeczy do jakich odnosił się ten wyraz miał się zmienić. - Zachowawczość? Z tego co pamiętam zdecydowanie wolałaś bezpośredniość i bezwstydność - rzucił, póki co starając się utrzymywać w oczach blondynki ułudny obraz człowieka jakiego znał z przeszłości. Nie skorzystał jednak z jej zaproszenia, a raczej nie tak jak oczekiwała, bo tylko oparł się biodrami o parapet, po czym odpalił sobie papierosa. - A tak serio... Jakim cudem zamieszkałaś tutaj? Coś odjebała, że skończyłaś jak zwykły śmiertelnik? - Zagaił jeszcze przez moment starając się krążyć tematem wokół Tiny, odsuwając prawdziwy powód swojego przybycia w czasie, chociaż musiał jakoś do niego nawiązać niekoniecznie rozbudzając w dziewczynie zbędne podejrzenia. - Chociaż skoro balujesz w środku tygodnia to chyba jeszcze nie tak źle i normalną pracą się nie zhańbiłaś - dorzucił, trochę zaczepnie, trochę niby na luzie, a przy tym nawet uśmiechnął się łobuzersko spoglądając do boku na twarz blondynki.

Celestine Hemingway
studentka — JCU
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Księżniczka, którą wrzucono w realia gminu. Sieje zniszczenie, bo sama mocno jest zniszczona.
Nie brała nawet pod uwagę scenariusza, w którym Jasper mógłby do niej przyjść jedynie w celu porozmawiania. Nudziło jej się w Lorne Bay i miała sporo stresów, znalezienie kogoś, kto pomoże jej się rozluźnić i nie będzie oczekiwał niczego więcej, było więc kluczowe. Jak tylko odkryła, że mieszkają obok siebie, jej plan był raczej jasny i prosty w realizacji, a jak ona sobie coś ustali, to niekoniecznie chce potem z tego rezygnować.
- Pogadać? Nie wiem, czy jestem w nastroju na rozmowy - zmarszczyła czoło, a jej usta zdradzały, że była rozbawiona. No bo jak miałaby nie być, skoro takie głupoty jej tutaj próbował wciskać. Przynajmniej to jak zlustrował jej ciało, spodobało się już jej bardziej. W końcu rozmowa stała się też nieco przyjemniejszą, a ona poczuła przyjemne dreszcze podniecenia. - Najbardziej to wolałam twojego kutasa, to się raczej nie zmieni - wzruszyła ramionami z miną niewiniątka, jakby wcale nie pozwoliła sobie na taką wulgarność. Inna sprawa, że on sam to wywołał, powołując się na tą bezpośredniość i bezwstydność. Zaciągnęła się papierosem, z zadowoleniem obserwując, jak siada na parapecie, nawet jeśli tylko biodrami, ważne, że nie czaił się po kątach, jak jakiś nieśmiały chłopiec, który kompletnie nie byłby w jej stylu. - Zwykły śmiertelnik? Ten los mi akurat nie grozi - prychnęła, przechylając się do przodu, żeby zmniejszyć dystans między nimi. Potem natomiast bezczelnie oparła przedramię o jego bark, zerkając od boku na jego twarz, z bardzo podejrzliwą miną. - Powiedzmy, że rodzice próbują mi dać nauczkę, ale to nie jest takie istotne. - dopaliła papierosa i bezczelnie wywaliła go za okno, nawet nie patrząc gdzie poleciał. Zamiast tego delikatnie oparła dłoń na jego poliku i zmusiła do tego, by obrócił głowę w jej kierunku. - Jesteś jakiś spięty, agenciku - zauważyła, nie odrywając od niego swoich błękitnych oczy. Trochę jak wąż hipnotyzujący swoją ofiarę. Przechyliła więc głowę, nadal utrzymując kontakt wzrokowy, z którego jak na razie nie zamierzała rezygnować. - Jak mały chłopiec, którym przecież nie jesteś - zaśmiała się i puściła jego twarz, wierząc, że samo spojrzenie utrzyma ją w miejscu. Dłoń natomiast znalazła dla siebie wygodniejsze miejsce nad kolanem Jaspera, chociaż długo tam nie zabawiła. - Potrzebujesz rozluźnienia - wymruczała słodko, jak jakąś obietnicę, gdy jej palce przesunęły się w górę, aż ku wypukłości na jego spodniach. Nie należała do wstydliwych kobiet, a już w szczególności nie powinna być wstydliwa przed kimś, kto przecież doskonale wiedział do czego jest zdolna.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Igrał z ogniem, ale łudził się, że jakoś uda mu się ogarnąć tę sytuację i nie sprowokować Celestine zbyt szybko. Oczywiście, że okłamywał sam siebie, bo doskonale pamiętał jak szybko ich ubrania lądowały na podłodze, gdy tylko pojawiał się w jej otoczeniu. Rozmowy? Może odbywali jakieś sporadyczne, ale poza wychwalaniem tego jak popieprzone rzeczy robią, niekoniecznie poruszali głębsze tematy. Dlatego też ta cała jego wizyta w jej mieszkaniu była w zasadzie już sama w sobie perwersyjna, a przecież nic nie miało się wydarzyć.
- Kac? - Zapytał durnie, a potem wszystko potoczyło się dość szybko. Kłamstwem byłoby powiedzieć, że dreszcz podniecenia nie dosięgnął Jaspera, gdy Celestine bezczelnie wyznała mu czego by chciała. Był tylko facetem, a przed sobą miał wyuzdaną pannę z jaką wiązały się w jego pamięci naprawdę nieprzyzwoite wspomnienia. - Uznam to za komplement - odparł, starając się zachować niewzruszoną postawę i ponownie zaciągnął się papierosem. - Tak sądzisz? Życie bywa przewrotne - mruknął, nadal skupiając się na paleniu. Nie zareagował nawet, gdy dostrzegł kątem oka jak blondynka zaczyna się do niego zbliżać, zmieniając swoją pozycję. - Sądziłem, że jesteś już dużą dziewczynka i nie potrzebujesz by nadal ciebei wychowywano - skomentował jej słowa, nadal igrając z ogniem. Uparcie jednak nie spoglądał w stronę Hemingway, ale ona już sama zadbała o to, aby odwrócił się w jej kierunku.
Błękit jej oczu hipnotyzował, a spojrzenie jakim obdarowała Jay'a wywoływało dreszcze obiecując rozkosz, którą mogłaby mu dać. i chociaż nie potrafił tak po prostu odwrócić od niej wzroku, nie czuł się też bezsilny, chociaż na pewno w innych okolicznościach nie próbowałby nawet walczyć.
- Prosiłem, abyś mnie tak nie nazywała - powtórzył po raz któryś, a jednocześnie poczuł ulgę, bo może teraz uda mu się jakoś naturalniej przejść do odpowiedniego tematu. - Tina, to nie jest zabawne - dodał, ale wciąż nie oderwał spojrzenia od jej twarzy, a blondynka i tak go nie słuchała, realizując zupełnie inny plan jaki miała na to spotkanie. Wyrzucił papierosa za okno, bo i tak nie potrafił skoncentrować się teraz na paleniu, a potem poczuł dłoń Celestine na swoim ciele. Odetchnął cicho i złapał ją za nadgarstek. Zapewne nie spodziewała się tego, że mógłby jej nie ulec. Koniec końców sam do niej przyszedł jak obiecywał i wcale od progu nie rzucał hasłami o swoim związku z Pearl. Sam się prosił o taką niekomfortową sytuację i modlił o to, aby po jej wyjaśnieniu Tina w ramach rewanżu nie postanowiła uprzykrzyć mu życia. Dlatego był delikatny, dlatego postępował z nią jak niebezpiecznym zwierzęciem, bo doskonale wiedział, że sprowokowanie jej może skończyć się dla niego fatalnie. - Mam kogoś - oznajmił wreszcie i nim blondynka poczułaby zbyt wiele satysfakcji, odsunął jej dłoń od swojego ciała.

Celestine Hemingway
studentka — JCU
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Księżniczka, którą wrzucono w realia gminu. Sieje zniszczenie, bo sama mocno jest zniszczona.
Igranie z nią zdecydowanie nie było dobrym pomysłem, bo zwyczajnie nie znosiła najlepiej sytuacji, w których nie dostawała tego, czego chciała. Od momentu, w którym wpuściła go do tego mieszkania, nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że miałaby z nim jedynie rozmawiać. Była za młoda na takie pogawędki z sąsiadami.
- Raczej ogólna niechęć do niepotrzebnych dyskusji - odpowiedziała, chociaż kac też jej doskwierał. Nie był jednak na tyle silny, by nie znalazła w sobie energii na pewne aktywności. - Dziwnie się zachowujesz - wypomniała mu w końcu, bo nie była ślepa. Kiedyś o wiele szybciej łapał, na co miała ochotę, a teraz zdawał się bardziej skupiać na papierosie, niż na myśli, że mógłby nadal ją mieć. - Doprawdy? Sądziłeś, że nie potrzeba mi lepszego wychowania? - zapytała przewrotnie i parsknęła śmiechem. Nie przeszkadzały jej takie przytyki, miała na nią zbyt wysoką samoocenę. Ta sama ocena pozwalała jej postępować tak śmiało i nawet nie brała pod uwagę, że Jasper miałby się jej wywinąć.
- Prosiłeś - zgodziła się z nim, a jej uśmiech stał się nieco bardziej bezczelny. - A ja mam przez to jeszcze większą ochotę to robić - przyznała bez cienia zawahania w głosie. Czego mógł się spodziewać? Znał ją na tyle, by móc przewidzieć w niej właśnie taką reakcję. Poza tym nie znała skali problemów, jakie obecnie w jego życiu mogłoby wnieść ujawnienie zawodu, jakim się parał. - Mimo to mnie bawi - wyszczerzyła się na potwierdzenie tych słów, ale uśmiech szybko zszedł z jej twarzy, gdy tylko złapał ją za nadgarstek. Uniosła brew, nie kryjąc, że nie jest zadowolona, a kiedy wyjaśnił skąd takie zachowanie, na początku jedynie zmrużyła oczy, a potem... przewróciła nimi ostentacyjnie. - Nie chcę z tobą chodzić, tylko się z tobą pieprzyć - zauważyła, jakby nie rozumiał czegoś wybitnie prostego i oczywistego. Mimo to na moment odpuściła i dała mu tą odrobinę przestrzeni, w której znów oparła się górną częścią pleców o okienną wnękę, a że tym samym bardziej eksponowała swój biust i wypchnięte w jego kierunku biodra z rozchylonymi udami, to to już inna inszość. - Możesz też zawsze po nią zadzwonić... chyba, że związałeś się z jakąś nudziarą, to wtedy może nam zawadzać - kontynuowała swój wywód, jednocześnie zabierając sobie od niego kolejnego papierosa, którego zaraz obudziła. - Bo nie uwierzę, że nie masz teraz na mnie ochoty... - zniżyła trochę ton głosu, wzrokiem powoli i bardzo sugestywnie zjeżdżając od jego twarzy w dół, aż do miejsca, w którym prawie trzymała dłoń jeszcze chwilę temu.

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ