stomatolog — norco family dental
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I've been cold, I've been merciless but the blood on my hands scares me to death.
#3

Nie planowała tu dzisiaj przychodzić. Od kilku lat uparcie unikała zatłoczonych miejsc, czując się w nich zwyczajnie... źle.
Obco.
Jakby na siłę próbowała się dopasować do układanki, będąc częścią zupełnie innej. Nie znosiła tego uczucia; tego nieuzasadnionego lęku zdającego się ją paraliżować przy każdym przypadkowym napotkaniu cudzego spojrzenia.
Więc egzystowała samotnie, zamykając się w czterech ścianach własnej głowy. Może były to pierwsze oznaki szaleństwa i powolnej utraty kontaktu z rzeczywistością, a może była już tak daleko od normalności, że nie umiała zawrócić. Nie znaczyło to jednak, że Reverie od czasu do czasu nie starała się naprawić spalonych mostów. W te lepsze dni - bo zdarzały się i takie - resztkami sił zmuszała się do dania z siebie czegoś więcej. A wspomniane więcej nie miało żadnej konkretnej formy; zmieniało się w zależności od okoliczności i natchnienia. Niekiedy oznaczało to podjęcie nowego hobby, a innym razem wiązało się z wypadem do miejscowego pubu w czwartkowy wieczór.
Tak jak teraz. Choć jej nastrój z godziny na godzinę stopniowo ulegał degradacji, Reva i tak przekroczyła próg lokalu z dumnie uniesioną głową. Jakby chciała zademonstrować wszystkim wokół, że nie miała powodu do wstydu. Być może dawno temu wyrzekła się tego miasteczka, traktując je jak największe zło, ale wróciła. I na razie nie zapowiadało się, by szybko je opuściła. Musiała więc pogodzić się z myślą, że ciekawscy ludzie i tak będą mówić. Oceniać. Oskarżać. Snuć teorie spiskowe. Gdyby była kimś innym, może wygłosiłaby dramatyczną przemowę i odwołałaby się do ich moralności. Ale będąc sobą, wybrała drogę milczenia i ignorowania pewnych rzeczy, nieważne, jak bardzo przykre by one przy tym nie były. Dlatego z zaciętą miną ruszyła w kierunku baru, przez swoje przesadne skupienie nie zauważając drobnej kobiety, która zmierzała w przeciwną stronę. I niesionych przez nią drinków, które w wyniku zderzenia natychmiastowo wylądowały na ciemnym swetrze Reverie. Ona jednak zdawała się na to nie zważać, całkowicie swoją uwagę poświęcając nieszczęśnicy, z którą przyszło jej zaliczyć tak niefortunne spotkanie. - O Boże, przepraszam, nic Ci się nie stało? - spytała z zażenowaniem, mierząc ją przy tym badawczym spojrzeniem, jakby w ten sposób starała się dostrzec wszystkie szkody wywołane własnym gapiostwem.

bronwyn mcinerney
powitalny kokos
ładnie
-