gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Roześmiał się w odpowiedzi na słowa Blake. Oboje należeli do tego typu człowieka, który nawet gdyby faktycznie zarobił te miliony, to jego świat nagle nie zmieniłby się o 180 stopni. Jeśli chodziło o Jeremy’ego, to pewnie nadal mieszkałby albo na rodzinnej farmie, albo w przyczepie. Kasa dawała mu poczucie bezpieczeństwa w razie, gdyby zaczęło mu się palić koło dupy. Ale nigdy nie była dla niego celem czy wyznacznikiem wartości człowieka.
– Jakie było najdziwniejsze zgłoszenie, do jakiego jechałaś? – spytał z zainteresowaniem, skoro już zahaczyli o temat jej pracy. Paxton w zasadzie też czasami napotykał się na żmije na swojej drodze – z tym, że w ludzkim ucieleśnieniu. Więc tak, on też totalnie miał do czynienia z niebezpiecznymi gadzinami!
– O proszę, nie wiedziałem, że lubisz przebieranki – uniósł zaczepnie brew, kiedy wspomniała o stroju księgowej. I oczywiście, że na moment wrócił wspomnieniami do ich gorących chwil. – To taka księgowa vel niegrzeczna uczennica – dodał, kiedy dokładnie opisała swój strój. No cóż, zdecydowanie ten zawód przestanie kojarzyć mu się z nudnym wstukiwaniem cyferek do arkuszy w excelu.
– Nie zwracaj, nie zwracaj. Potraktuj ją jako zachętę na kolejny raz – odparł starając się utrzymać poważny wyraz twarzy. Prawdę mówiąc Blake nadal go kręciła, więc tego typu zalążki flirtu przychodziły mu aż nadto naturalnie. Ale, ale! Do czasu. Bo kiedy wspomniała o kimś, to trochę jakby mina mu zrzedła.
– No proszę. To pewnie on stoi teraz w pierwszym rzędzie kiedy ty walczysz z bykiem? – spytał posyłając jej łagodny uśmiech. – „Nie na tą chwilę” brzmi tak, jakby coś jednak całkiem mocno wisiało w powietrzu. Pytanie, kiedy nastąpi oberwanie tej chmury – dodał. Oczywiście życzył przyjaciółce jak najlepiej i nie liczył na to, że nagle wpadnie mu w ramiona. Natomiast uświadomił sobie, że cholera, naprawdę dużo zmieniło się w tym Lorne od czasu jego ostatniej nieobecności.
– Przyjechały za mną tylko kłopoty – roześmiał się. – Nie, nikogo nie ma – uściślił już nieco poważniejąc. Niestety, podróżowanie po kraju nie sprzyjało poważniejszym relacjom damsko-męskim. Zazwyczaj kończyło się więc na jednej, dwóch spędzonych wspólnie nocach, po których Jeremy (czasami po angielsku, ale ciii) wymykał się do swojego mustanga i odjeżdżał w siną dal.
– Ja po prostu potrafię docenić naturalny talent podrasowany ciężką pracą – odparł. [b[ - Tylko wiesz, mam już swoje lata i dla mnie upadek z mechanicznego byka to niemal zderzenie ze śmiercią [/b] – roześmiał się, starając się zachować maksymalnie poważny wyraz twarzy.
Blake Hargrove
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Można by, gdybać czy Blake postrzegałaby pieniądze tak samo, gdyby nie jej doświadczenia rodzinnie, ale... w sumie nie wydawało się. Z drugiej strony w dzieciństwie dostawała teoretycznie wszystko czego chciała - a jednocześnie nie to co dzieci najbardziej potrzebują. Mimo to wyrosła na ludzi, ale też i przez to faktycznie kasa nie jest jej głównym celem życiowym. Jasne, za coś żyć trzeba, wiadomo, ale cieszyła się, że mogła zarabiać robiąc to co lubi.
- Hmmm... najdziwniejsze zgłoszenie. Na pewno było takich już kilka. Hm... Czy wezwanie do kangura w domu się liczy? Albo ugrzęźnięcie w oknie przy próbie ucieczki z randki? Lub przypadkowe spotkanie pewnego piosenkarza bo podczas wakacji przypadkiem na drzewie zawiesił mu się spadochroniarz co domy pomylił? - a może coś bardziej dramatycznego? Dlatego dała kilka opcji bo raczej tragicznych wypadków dziwnymi by nie nazwała.
- Ciekawie tak założyć czasem coś czego nie włożyłoby się na co dzień - odparła tajemniczo, teoretycznie nie zdradzając jak bardzo jest wkręcona w przebieranki. - Niegrzecznej uczennicy dałabym spódniczkę w kratkę i podkolanówki - dodała "niewinnie" bo i ona mogła się podroczyć. Nie będzie się przyznawać, że miała takie ciuchy, ekhm ekhm... No, ale oddzielnie to nic złego, prawda?! Razem w sumie też... ale mniejsza bo faktycznie lubiła przebieranki, ech.
- Czyli na kolejną koszulę? - jak tak się bawić będą to jeszcze biednemu Jeremy'emu nie zostanie żadna koszula. Dobrze przynajmniej, że miał zamiar zostać na jakiś czas chociaż na miejscu to pogoda na pewno dopisze i takiego odzienie nie będzie mu potrzebne, o.
- Jeszcze nie miał okazji ujrzeć moich jakże kaskaderskich wyczynów, więc wciąż jesteś w ścisłej czołówce kibiców - mimo, że lubiła tą część siebie to jednak nie rozpowiadała o tym na lewo i prawo. Jak kogoś lubiła to chętnie dzieliła się swymi upodobaniami, więc i na Ezrę być może niedługo pora przyjdzie niedługo. - Ciężko stwierdzić. Gdybyś go poznał to od razu stwierdziłbyś, że nie jest w moim typie, a jednak coś na rzeczy jest. Ale też nie będę Cię męczyć "konkurencją" - dodała o wiele bardziej luźniejszym tonem i lekko go szturchnęła bo nie chciała aby czuł się źle czy dziwnie w takiej sytuacji. Swoje za sobą mieli, wiele ich łączyło i doceniała, że przyjaciółmi zostali. Wciąż jednak sama czuła ten magnetyzm i bądź co bądź... Jeremy był w stu procentach w jej typie, a tak dziwnie się układało jak o uczucia najwyraźniej chodzi.
- Powątpiewam by Twój stan singla długi taki pozostał. Zwłaszcza jak sam chcesz trochę tutaj zabawić. A w razie czego zawsze mogę się sprawdzić jako skrzydłowa - być może bo nie próbowała, ale ten pierwszy raz kiedyś być musi, o. Nie sądziła jednak by taki Jeremy potrzebował pomocy, ale niech wie, że w razie czego. Kto jak nie kobieta zna się na innych kobietach, prawda?
- Czyli nie wierzysz w moją profesjonalną pierwszą pomoc? - "oburzyła" się jakże teatralnie zaskoczona takim obrotem spraw. - No, ale dobra. Nie chciałabym abyś serio ucierpiał, więc ewentualnie zamienimy to na zabawy z lassem - bezpieczniejsza opcja, czyż nie? Nawet jeśli brzmiało to dwuznacznie to akurat nie to miała na myśli! Widać jednak ciężko się tego wyzbyć z ich rozmówek.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
– Wow. Nie wiedziałem, że ściąganie kotów z drzew jest już takie passe – roześmiał się, no bo w zasadzie czego się spodziewał? Byli w Australii, tutaj zima wypadała na lipiec i sierpień, więc i praca strażaka nie mogła wyglądać typowo. – A ta randka musiała być naprawdę kiepska, skoro zakończyła się waszą interwencją – dodał, wyobrażając sobie jaki to musiał być koszmar – idziesz na randkę w nadziei, że miło spędzisz czas, a lądujesz między oknem a framugą i wszyscy wiedzą, że zwiewałeś/aś.
Uśmiechnął się tajemniczo, kiedy Blake wspomniała o spódniczce i podkolanówkach. Ale wolał nie kontynuować tematu, bo nie wiadomo, gdzie by ich to zaprowadziło! Choć Jer nie miałby nic przeciwko.
– Na kolejną i tym samym jedyną, jaka mi pozostała – odparł z uśmiechem. Nie był gościem, który lubił się elegancko ubierać. Wręcz przeciwnie, najlepiej czuł się w jakimś roboczym wdzianku typu zwykłe jeansy i koszulka. No ewentualna koszula w kratę, jak na prawdziwego brodatego drwala przystało.
– Serio? To na co czekasz? Jeśli chcesz podbić jego serce, widok ciebie na byku jest najprostszą drogą. Żadne tam przez żołądek do serca i inny tego typu bullshit – uniósł zaczepnie brew. – Dzięki. Doceniam, bo sam właśnie bardzo staram się nie robić ci tutaj sceny zazdrości – odpowiedział jej lekkim kuksańcem w bok. Wiadomo, oboje sobie żartowali, ale też pomimo tego co ich łączyło Paxton nie czuł się teraz niezręcznie. No dobra, może nie zostanie jej powiernikiem ani nie doradzi kiedy sprawy między Blake a jej wybrankiem przybiorą zawrotne tempo… Ale luźną rozmową Jeremy zawsze poratuje, o.
– No proszę, jeszcze zaczniemy chodzić na podwójne randki – stwierdził falując zabawnie brwiami. – Ale tak serio, na razie nie szukam nikogo. Wiesz, nie jestem najlepszy w związku, a w szczególności w te stałe – dodał z lekkim uśmiechem. No ale wszyscy wiemy, jakie życie potrafi być przewrotne. Nikogo nie szukasz, a samo cię znajduje. Magia!
– Absolutnie wierzę – uniósł ręce do góry, tak jakby Blake przyłapała go na gorącym uczynku. – Tylko obawiam się, że jeśli skręcę sobie kark, to już nie będzie czego zbierać i ratować – dodał rozbawiony. Co prawda w formie był całkiem niezłej, ale ujeżdżanie byka było jednak, hmm… specyficzną dyscypliną. – Z lassem? Masz na myśli wiązanie i te sprawy? – spytał zaczepnie na nią spoglądając. No nie mógł się powstrzymać!
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
- Nie bój nic. Koty też się zdarzają - może nie tak często bo ogólnie nie jest to uważane za nagły wypadek, ale również miała z tym styczność. - Taaa, nie było to zbyt dobre wyjście. Dlatego przed pójściem na randkę dobrze wybrać lokal z dużymi oknami - nie ma to jak uczyć się podczas wezwań. Nie żeby Blake miała zamiar to stosować bo jak była na okropnej randce - a i takie się zdarzały niestety - to jednak dzielnie trzymała się do końca by już potem nigdy osobnika owego nie zobaczyć. Dzięki temu nie ugrzęzła w żadnym oknie.
- Zostaniesz wystarczająco długo to już będę wiedzieć co za prezenty ci kupować - koszule się każdemu przydadzą. Tak jak i inne ciuchy, ale to jak Hargrove się wybierze na prezentowe zakupy to wtedy orzeknie co - jej zdaniem - by Jeremy'emu pasowało. A wiadomo, że największe zakupowe szaleństwo przyjdzie w grudniu. Stąd też nadzieja, że Paxton wytrwa w jednym miejscu do końca roku przynajmniej.
- Na pewno niedługo - przyznała po takiej zachęcie i w sumie dobry pomysł bo jak się nie spodobają takie zabawy Ezrie to jednak no... ciężej byłoby mówić o innych rzeczach, które Blake dotyczą. Byk to dobry sprawdzian. - Właśnie widzę jak powstrzymujesz ten kipiący dym z uszy - odrzekła z małym rozbawieniem acz fakt faktem też czuła się w jego obecności na luzie. Tym bardziej nie chciała szarżować z jakimiś super wielkimi szczegółami, radami itp. Z drugiej strony sama chętnie by doradziła - jakby trzeba było - odnośnie randkowania jakby Jeremy'emu ktoś wyjątkowy serce skradł.
- Wykrakałeś i zaraz na takiej wylądujemy - podniosła ręce w geście poddania bo jak do tego dojdzie to Jeremy będzie mógł tylko siebie winić. Swoją drogą na takiej podwójnej randce pewnie lepiej jakby nie zdradzili co ich łączyło tak dosadnie. - Nie byliśmy co prawda w związku, ale zawsze doceniałam nasz wspólny czas. Taki obecny również - by nie było, że tylko ten intymny. - Poza tym myślę, że kiedyś trafi ci się ta, dla której jednak będziesz chciał się starać. Nawet jeśli gładko to nie pójdzie - była pełna nadziei. Oczywiście nie pchała go na jakieś randki w ciemno, ale prędzej czy później była przekonana, że Jeremy spotka kogoś kto będzie mu głowę zaprzątał dwadzieścia cztery godziny na dobę.
- No dobra. Ze skręconym karkiem to byłby już problem - zwłaszcza, że kark ładny to tym bardziej szkoda łamać. - Czasem trzeba cel uwiązać aby nie zwiał, prawda? - odpowiedziała równie zaczepnie i prawdę mówiąc raczej z nikim innym w taki sposób by nie rozmawiała o takich sprawach, ale widać przy nim trudno się powstrzymać.

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Jer obecnie nie był w stanie stwierdzić nawet, czy zostanie w Lorne do Bay do końca miesiąca. Nie chodziło to u chęci, ale bardziej o konieczność zwinięcia żagli, kiedy grunt zacząłby palic mu się pod nogami. Aczkolwiek wizja tego, że ktoś zadbałby o niego kupując koszule była bardzo nęcąca i na pewno zaliczała się do plusów ewentualnego zatrzymania się w rodzinnym mieście na stałe!
– A tak serio… czujesz, że coś może z tego być? Coś poważnego, jak to mówią – uściślił, bo pod „coś” mogło kryć się wiele. Randkowanie, niezobowiązujące spotkania… Chociaż widząc to, że Blake opowiadając o Ezrie mimowolnie się uśmiecha, może było wystarczającą odpowiedzią. – Chętnie też policzę się z tym gościem, jeśli śmie czymś zaleźć ci za skórę. Na przykład… odmówi podawania ci śniadania do łóżka albo będzie zabierał na słabe randki – zapowiedział, niech Blake wie, że w razie czego może na niego liczyć! Przynajmniej w takiej formie, bo w dawanie rad Jeremy był dość kiepski. Jego życie uczuciowe, a nawet ogólniej rzecz ujmując – życie – na pewno nie było książkowym przykładem podążania za dobrymi radami.
– O widzisz, to tak jak ja. Nawet milczało się z tobą przyjemnie – odparł posyłając jej lekki uśmiech. Jer bardzo doceniał właśnie te znajomości, gdzie można było przy kimś się po prostu zamknąć i pobyć chwilę – choć razem – to jednak osobno ze swoimi myślami. I Blake była dla niego właśnie taką osobą, bo nawet kiedy oboje pochłonięci byli czymś innym w swoich głowach, to ta cisza nigdy nie była niezręczna. Czuł z nią więź nie tylko fizyczną, ale i właśnie tego rodzaju – przyjacielską. I racja, jedynie o tej drugiej powinni ewentualnie wspominać na potencjalnej podwójnej randce z nowymi partnerami. – Pewnie będzie szło jak po gruzie – zaśmiał się. Cóż, nie potrafił w delikatności i subtelności, więc jego potencjalna dziewczyna powinna mieć mocne nerwy. A już na pewno nie może być paniusią, która nigdy nie dosiadłaby mechanicznego byka, o.
– Prawda… Albo skuć. Chyba tak bezpieczniej – przytaknął z miną niewiniątka. – Chociaż jeśli cel chce zwiewać, to czy należy go zatrzymywać siłą? Może lepiej pozwolić mu odejść? – spytał nieco filozoficznie, wychodząc lekko poza tereny łóżkowe i wchodząc w te bardziej związkowe.
Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
Widać Blake miała więcej nadziei jeśli chodziło o pozostanie Jeremy'ego w mieście na dłużej. Co prawda pewnie sporo osób było takich co po prostu nie potrafili na miejscu wysiedzieć i świat musieli zwiedzić, ale osobiście uważała, że akurat Paxtonowi przydałoby się stałe miejsce, które domem nie tylko będzie mógł nazywać, ale i przede wszystkim będzie z niego korzystał.
- Tak, myślę... Albo taką mam nadzieję? Ciężko odróżnić. Ale wydaje się człowiekiem, który woli stałe związki. Może... - jak tak została zapytana to ogarnęła, że w zasadzie nie pytała o to Ezry. Tak się wydawało, ale okładka często bywa myląca, prawda? Nawet jeśli Brooks sprawiał od początku dobre wrażenie. - Dzięki, zapamiętam. Gdyby wiedział to nawet nie odważyłby się pewnie pomyśleć o takich karygodnych wykroczeniach - i ponownie się uśmiechnęła bo nawet jak targały nią wątpliwości to jakoś Jeremy skutecznie jej humor poprawiał swą osobą.
- Awww, też zawsze chętnie z Tobą pomilczę - również bowiem nigdy nie czuła w ich ewentualnie cichych chwilach jakiegoś zażenowania. Czasem bywały takie dni, gdzie albo nie miało się za wiele ochoty rozmawiać albo zajmowało się swoimi sprawami, ale nie znaczyło to czegoś złego. Nie z każdym jednak to działało. - Nawet jeśli to będzie to warte tego całego "gruzu". Poza tym może źle zapamiętałam, ale raczej wyzwań się nie boisz. Tak samo jak troszeczkę się ubrudzić - gruz, brud, i takie tam. Po prostu miała w niego wiarę! Może większą niż on sam, ale serio chciała go wesprzeć jak tylko się dało. Widać była tutaj tą pozytywniej myślącą, ale uważała Paxtona za naprawdę fajnego faceta i liczyła, że znajdzie on w końcu nie tylko swoje miejsce, ale i spokój ducha - przy kimś odpowiednim jeśli nie przy samym sobie.
- Zgadzam się. Wierz mi, że siłą nikogo bym nie trzymała. Inaczej od lat nie widziałbyś światła dziennego - szturchnęła go ponownie lekko dla żartu, ale część o nie trzymaniu siłą mówiła na serio. - Ale tak. Choćby serce pękało to na siłę nikogo przy sobie nie będę trzymać. W zasadzie to jego akurat chyba nawet zniechęcać próbowałam... Nieświadomie - bo lepiej to brzmi niż świadomie, prawda? No, ale była jednak ostrożna po tym wszystkim co kiedyś przeszła, więc nieszczególnie się spieszyła. Zwłaszcza, że Ezra był od niej młodszy - kolejna cecha "nie w jej typie".

Jeremy Paxton
gość od brudnej roboty — u handlarza z bronią
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach poszukiwań mordercy młodszej siostry wraca do Lorne Bay. Oficjalnie łowi ryby na kutrze, woląc nie mówić głośno o tym, czym się naprawdę zajmuje. Po godzinach włazi ubłoconymi buciorami w życie Makayli (dosłownie).
Jeremy wyczuwał niepewność po stronie Blake co do jej sytuacji z Ezrą, ale jednocześnie uważał że takie podejście jest o wiele zdrowsze niż nieokiełznana fascynacja jakąś osobą. W każdym razie życzył Blake jak najlepiej. Ale też chciał żeby wiedziała, że gdyby jednak coś poszło nie po jej myśli, to zawsze może na niego liczyć. Mimo, że złożył tę deklarację w formie żartu, to mówił poważnie.
– Ale nawet gdybyśmy bardzo chcieli, dzisiaj ani trochę nie udaje nam się pomilczeć – puścił jej oczko. W końcu mieli wiele tematów do przegadania. Byli co najmniej jakiś rok w plecy jeśli chodziło o apdejty co do ich losów.
Uśmiechnął się pod nosem słysząc jej kolejne słowa. Faktycznie niegdyś nie bał się wyzwań. Obecnie wydawało mu się, że również tak było. Ale z drugiej strony – im człowiek starszy, tym jednak bardziej docenia stabilność i pewność niektórych rzeczy w swoim życiu. Czy byłby w stanie jeszcze podjąć się wyzwania, żeby nie stwierdzić po niedługim czasie, że to jednak nie dla niego? Tego nie wiedział. Ale może właśnie o to w tym chodziło – jeśli miał się sparzyć, to najpierw musiałby próbować ugasić ten ogień. Ale filozoficzny ten sobotni poranek…
– To wcale nie byłaby dla mnie taka zła opcja – odparł unosząc lekko brew, a następnie roześmiał się kiedy poczuł lekkiego kuksańca. – Poczekaj… jak to było? Z tego co zapamiętałem, to wyzwań się raczej nie boisz – dodał parafrazując jej własne słowa. No gdzie dziewczyna, która dosiadała mechanicznego byka, mogłaby bać się dobrze rokującej relacji? Nawet takiej, w której uważała że to ona mogłaby być „tą złą”? – Nie przychodzi mi do głowy absolutnie nic, czym mogłabyś kogokolwiek do siebie zniechęcić, ale nawet jeśli coś takiego wymyśliłaś, a facet wciąż się wokół ciebie kręci… to chyba nie masz się nad czym zastanawiać – podsumował o dziwo miłym akcentem. Szok, że Paxton potrafił wydusić z siebie jakiekolwiek ślady pozytywnego myślenia swoją drogą! W każdym razie w tym miłym i pozytywnym tonie kontynuowali swój spacer, gadając na mniej i bardziej poważne tematy.

/zt
ODPOWIEDZ