architekt — w rodzinnej firmie
35 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Od zawsze związana z dzielnicą Sapphire River. Architekt. Pracuje z ojcem w rodzinnej firmie remontowo-budowlanej, a w wolnych chwilach biega za swoimi trzyletnimi córkami.
/ start!

Kiedy wysłała do swojego brata dość enigmatyczną wiadomość o treści "Zgubiłam dziecko, pomusz!!!", ani trochę nie ściemniała. Naprawdę zapodziała jej się gdzieś jedna z bliźniaczek!
Popołudniu urządziła dziewczynkom małe leżakowanie. Położyła je w łóżeczkach, ucałowała, a sama poszła do swojego gabinetu, żeby trochę popracować. Niestety, nie było jej dane długo cieszyć się spokojem, bo już mniej więcej po upływie godziny mała Zola ("To Zola. Zola ma kokardki we włosach. Zoya ich nie lubi. Pamiętaj, Deb, tak je rozpoznasz i nigdy już ich nie pomylisz.") przybiegła do pokoju i zaczęła płakać. Mama wzięła ją na kolana, uspokoiła i poszła po drugie dziecko, ale... Nie było go w łóżeczku! Nie zaczęła panikować od razu. Sprawdziła wszystkie możliwe kryjówki, które zazwyczaj wykorzystywali podczas zabawy w chowanego. Zajrzała za wszystkie zasłony, sprawdziła wannę, prysznic, a nawet wnętrze pralki oraz piekarnika. Pewnego dnia prawie spaliła w nim lalkę jednej z dziewczynek, nie chciała powtórzyć tego błędu z własnym dzieckiem. Kiedy upewniła się również, że córki nie ma w lodówce, w żadnej z szaf ani pod jej biurkiem, odezwała się do Diona. Brat na pewno pomoże znaleźć jej zaginioną córkę.
- Dobrze, że jesteś. Potrzymasz Zolę? Ręka mi zdrętwiała od noszenia jej po całym domu, a trochę się bałam, że jeśli ją puszczę, to i ona się zgubi.
Nie czekała na odpowiedź. Po prostu wcisnęła mu jedną z bliźniaczek, a sama przysiadła na moment na kanapie.
- Nie mogła nigdzie wyjść. Drzwi były zamknięte, nie otwierałam też okna w ich pokoju. Nie mam pojęcia, gdzie mogła się schować, ale powoli kończą mi się już pomysły - westchnęła. - Gdzie byś się schował, gdybyś miał trzy lata?
Może do kosza na brudne pranie? Cholera, tam jeszcze nie zajrzała! Nic dziwnego, że od razu pognała do łazienki, gdzie - niestety - młodej nadal nie było.

Dion A. Winslow
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
013.

W y ł ą c z n i e jego starsza – czy to nie powinno wiązać się z większym rozsądkiem? – siostra była zdolna wysłać mu wiadomość o takiej treści. Co więcej, tylko ona była w stanie naprawdę z g u b i ć dziecko. Niemałe, bo trzyletnie, a takie niełatwo po prostu zawieruszyć pod stertą nieuprasowanego prania. Dion całkiem dobrze znał obie siostrzenice, dlatego przypuszczał, że całe zajście było ukartowane po to, by wyprowadzić matkę z równowagi. I kiedy Debbie rwała włosy z głowy, zapewne nazywając siebie okropnym rodzicem, dziewczynki bawiły się w najlepsze.
Takie były jego przypuszczenia, lecz co, jeśli nie miał racji, a jedna z bliźniaczek rzeczywiście się zgubiła?
Z uwagi na to, że Paddy był w szkole, łatwo było mu wyrwać się z domu. Bo chociaż nie lubił zostawiać Giselle samej – termin porodu zbliżał się wielkimi krokami, a on zwyczajnie nie chciał niczego przegapić – pomocy siostrze odmówić nie mógł. Oczywiście ze względu na siostrzenicę, to ona była w tym zamieszaniu najważniejsza.
Nie zdążył odpowiedzieć. Wziął dziewczynkę i przywitał się z nią tajnym gestem, ustalonym przed dwoma miesiącami. Był dumny, że Zola go zapamiętała.
— Prawdopodobnie za zasłonką. Lub pod kocem — stwierdził, a to oznaczało, że Dion był b e z n a d z i e j n y w chowanego. — Sprawdzałaś pod łóżkami? W koszu na pranie? Jesteś absolutnie pewna, że nie mogła wyjść z domu? — wolał się upewnić. Wystraszony rodzic to rodzic, który popełnia błędy. Widział to wielokrotnie w pracy, ale sam też zachowywał się podobnie, kiedy tracił kontrolę nad Paddy’m.
— A z tobą, moja panno, mamy do pogadania — powiedział, udając ostry ton i jednocześnie połaskotał siostrzenicę po brzuszku. — Założę się o pięć dolarów, że wiesz, gdzie schowała się twoja siostra. To duża kasa! Będziesz mogła kupić te czekoladowe kotki, których mama zabrania ci jeść. Musisz tylko powiedzieć, gdzie jest Zoya — próbował nakłonić Zolę do mówienia. Znał dzieci aż za dobrze, by nie wywęszyć spisku. Całe szczęście, że Paddy był tylko jeden! Kiedy jego c ó r k a (bo niedawno poznał płeć nienarodzonego jeszcze dziecka) przyjdzie na świat, różnica wieku między nimi będzie zbyt duża, by wspólnie spiskowali przeciwko niemu oraz Giselle.

Deborah A. Winslow
architekt — w rodzinnej firmie
35 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Od zawsze związana z dzielnicą Sapphire River. Architekt. Pracuje z ojcem w rodzinnej firmie remontowo-budowlanej, a w wolnych chwilach biega za swoimi trzyletnimi córkami.
Może powinno, może powinna mieć na drugie imię "rozsądek", ale była od niego starsza zaledwie o kilka minut i to tylko dlatego, że w czasie porodu kopnęła Diona w głowę, rzez co ten został z tyłu. Na pewno tak było, a przynajmniej takiej wersji trzymała się sześcioletnia Deb, która mówiła, że jej brat jest głupi, bo nie chce podzielić się z nią zabawkami. Dziś bez wahania oddałaby mu wszystkie swoje lalki, nie chcą nawet w zastaw jego samochodzików. Dziś zdecydowanie potrzebowała jego pomocy.
- Dion, zajrzałam już wszędzie. Szukałeś kiedyś swojego dziecka w pralce? Bo ja tak, przed chwilą i zdecydowanie tego nie polecam.
Póki co nie dopuszczała do siebie myśli, że całość mogłaby być spiskiem uknutym przez dwie diabelskie trzylatki. Kiedy ich mama oraz jej brat byli w tym wieku, ledwo potrafili się ze sobą dogadać. Była chyba zbyt zestresowana, by zacząć logicznie myśleć.
- Na pewno nigdzie nie wyszła. Tego jestem pewna. Kiedy pracuję, wejściowe drzwi zawsze zamykam na klucz, bo doskonale wiem, do czego one są zdolne. Tak, o tobie mówię - spojrzała na Zolę, która chyba niespecjalnie przejęła się paniką Deb. Nic dziwnego, w tym momencie cała jej uwaga skupiła się na wujaszku. Zapewne nie miała pojęcia, czym jest pięć dolarów, ale doskonale wiedziała, czym są czekoladowe kotki. Nic dziwnego, że zaczęła zaraz radośnie klaskać, oczywiście ku przerażeniu matki, bo ta oczkami swojej wyobraźni widziała już scenę, w której mała Zola wsiada do samochodu prowadzonego przez nieznajomego mężczyznę wabiącego niewinne dzieci tekstem z gatunku "mam piwnicy czekoladowe kotki, chcesz je zobaczyć?". Póki co dziewczynka była jednak solidarna z siostra, bo pokręciła przecząco głową, śmiejąc się przy tym zupełnie tak, jakby wszyscy byli równie rozbawieni, jak ona.
A mała bratanica... Oby tylko nie wpadła zbyt szybko w sidła demonicznych kuzynek.
- Powinnam zamknąć ją w pralce bez wody i jedzenia? Myślisz, że wtedy zaczęłaby mówić? - szepnęła do swojego bliźniaka. Naprawdę kończyły jej się już pomysły na możliwe kryjówki. W tym momencie jedynym miejscem, w którym nie szukała drugiej córki, była przestrzeń pod podłogą, ale... Nie, tam raczej nikt by się nie schował.

Dion A. Winslow
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Wyglądało na to, że r y w a l i z a c j a towarzyszyła im, gdy jeszcze bezwiednie dryfowali w wodach płodowych ukochanej matki. Dion istotnie przegrał pierwszą próbę, tym samym zaskarbiając sobie wieczną urazę w oczach ojca pragnącego, by pierworodnym okazał się męski potomek. Wtedy nie zdawał sobie z tego sprawy, lecz im był starszy, tym bardziej cieszyło go, że nie pojawił się na świecie jako pierwszy. I choć kochał ją szalenie, nie oddałby jej ulubionego, sterowanego pilotem, wyścigowego samochodu.
— Czy ona nie jest za duża, by wejść do p r a l k i? — spytał, podrzucając siostrzenicę, by móc pewniej chwycić ją w ramionach. Siostrze natomiast przyjrzał się z odrobiną współczucia, ale też pobłażliwości; chciał zachować resztki rozsądku, ponieważ strach o dziecko prawdopodobnie pozbawił ich Debbie. Domyślał się, jaką gonitwę urządzały myśli w jej głowie oraz jak koszmarne pojawiały się w niej scenariusze. Próbował więc za wszelką cenę uśmiechać się, by stworzyć pozór kontrolowania sytuacji, mimo że sam również czuł rosnącą obawę. Nawet jeśli to była wyłącznie dziecinna z a b a w a, ukryta dziewczynka mogła utknąć, zrobić sobie krzywdę lub zwyczajnie się wystarczyć. Z drugiej strony… Czy nie znał ich zbyt dobrze, by wiedzieć, że wybryki leżą w ich naturze?
— Dobrze, to naprawdę dobrze. Bo ile w tym domu może być skrytek? — spytał retorycznie, rozglądając się, jakby był tutaj po raz pierwszy. — Żałuję, że nie zabrałem Paddy’ego. On wyciągnąłby z ciebie wszystko, szkrabie — skierował do trzymanej na rękach Zoli. Mogli spróbować wymóc na dziewczynce odpowiedź, zasugerować, że siostrze mogło coś grozić, sprawić, by poczuła się niepewnie i zdradziła sekret, jednakże Dion nie był fanem takich rozwiązań; manipulowanie dziećmi, choć bywało skuteczne, nie było rozsądne i mogło nastręczyć problemów w późniejszym życiu.
— Myślę, że wtedy nałykałaby się proszku do prania i puszczałaby bańki nosem — zażartował, szturchając siostrzenicę w czubek nosa. — Zanim zaczniemy cokolwiek planować, odstawię cię na moment — dodał. Gdy Zola stanęła na własnych nogach, złapał ją za rękę, by Debbie przypadkiem nie wpadła w panikę, że druga z córek wymknie się im sprzed nosa.
— ZOYA! PRZYSZEDŁ TWÓJ ULUBIONY WUJEK I MA DUŻO SŁODYCZY. WYDŹ DO MNIE I SIĘ PRZYWITAJ, A MOŻE COŚ DOSTANIESZ! — zawołał, nie szczędząc gardła. Zerknął przy tym na Debbie. — Nie zaszkodzi spróbować, nie? — wzruszył ramionami, licząc, że Zoya skapituluje.

Deborah A. Winslow
architekt — w rodzinnej firmie
35 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Od zawsze związana z dzielnicą Sapphire River. Architekt. Pracuje z ojcem w rodzinnej firmie remontowo-budowlanej, a w wolnych chwilach biega za swoimi trzyletnimi córkami.
- Na to nigdy nie jest się za dużym - odparła po chwili zastanowienia. Rzeczywiście, argument przedstawiony przez brata brzmiał logicznie, bo Deb nie potrafiłaby chyba wyobrazić sobie córki wchodzącej do pralki. Przecież by się do niej nie zmieściła. Chyba. Może powinna przeprowadzić teraz testy z udziałem drugiej bliźniaczki i wepchnąć ją do bębna, by sprawdzić, czy ta pierwsza mogłaby się tam schować? O tak. Cała ta sytuacja zdecydowanie odebrała jej rozum.
- Może to i dobrze, że go nie zabrałeś. Jeszcze i on by się zgubił i co wtedy?
Liczyła na to, że Paddy był mądrzejszy od swoich kuzynek i nie dałby się wciągnąć w ich chore zabawy. Tyle tylko, że sama była kiedyś dzieckiem i doskonale wiedziała, że najwięcej radości daje w życiu najbardziej szalone zachowanie i te zabawy, które najbardziej denerwują rodziców.
Ona też nie chciała straszyć małej i nią manipulować. Nie chciała, by dzieci przestały jej ufać i by w przyszłości nie przychodziły do niej ze swoimi problemami oraz rozterkami. Nie chciała również, by maluchy zaczęły na własnej skórze sprawdzać, czy po jedzeniu proszku do prania da się puszczać bańki nosem, dlatego rzuciła bratu spojrzenie mówiące mniej więcej tyle, co "nie drąż tematu, błagam". Na szczęście Zola chyba nie załapała, o czym mówił wujek lub w jej głowie pojawiła się już wizja słodyczy, bo wlepiła spojrzenie w Diona.
- A daś mi?
Od razu przykleiła się do jego nogi. O tak, to zdecydowanie był sposób, w jaki zamierzała go przywitać, żeby dostać coś słodkiego. Przecież wujek obiecał, prawda? Dziecięca logika była zaskakująco prosta. Jeśli go przywitają, dostaną słodycze. Nic dziwnego, że czekała teraz, aż ukochany wujek wyciągnie z kieszeni całą garść lizaków i jej ulubione ciasteczka w czekoladzie. Pociągnęła go nawet za nogawkę spodni, żeby przyspieszyć nieco cały proces dokarmiania.
- Kochanie - przykucnęła przy córce - ale to są takie specjalne, magiczne słodycze, które możecie jeść tylko wtedy, kiedy jesteście razem, bo jeśli będziesz jadła je sama, zaczną smakować jak pasta do zębów. Nie lubisz smaku pasty, prawda?
Pokręciła przecząco głową. Nie lubiła ani pasty, ani szczoteczki. Nic dziwnego, że przez dłuższą chwilę mała walczyła z myślami. Na szczęście w końcu chyba uległa, po spojrzała na wujka, potem na ich wspólny pokoik, po czym powoli zaczęła go tam prowadzić. To znak, że liczba kryjówek ograniczyła się już niemal do minimum.

Dion A. Winslow
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Słowa siostry dosłownie b ł a g a ł y o zweryfikowanie! Gdyby nie nagląca konieczność znalezienia trzylatki, prawdopodobnie rzuciłby wyzwanie, chcąc zobaczyć, jak dorosła – starsza od niego! – kobieta pakuje się do pralki. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Deborah zdolna była udowodnić mu swoje racje, choćby za cenę upokorzenia się przed bratem, który nie omieszkałby uwiecznić wygłupów na zdjęciu. Rodzinna kolekcja fotografii wymagała bezustannego rozszerzania.
— Nie żartuj! Paddy to złote dziecko. Nie ucieka, nie robi mi na złość i zjada całą porcję brokułów, zdarza mu się nawet prosić o dokładkę — wspomniał. Zasadniczo nie było to prawdą, ale również nie było kłamstwem. Dion uwielbiał idealizować chłopca, który w jego oczach nie posiadał wad. Prawdopodobnie wiązało się to z odejściem matki Patricka; gdyby wychowywali go wspólnie, złe cechy mógłby zrzucić na obecność kobiety, w tym wypadku za wszystko odpowiadał sam. I choć mogłoby się wydawać, że to starsze dzieci wciągały te młodsze w szalone zabawy, bliźniaczki miały tak silną ekspresję, że bez trudu namówiłby kuzyna na psoty.
— Niezły numer. Muszę zapamiętać — szepnął, kiedy siostra z a c z a r o w a ł a nieistniejące słodycze. Wprawdzie na Paddy’ego taka sztuczka już nie zadziała, jednak lada moment na świat miała przyjść jego córka, a jak zdążył się przekonać, dziewczynki bywają trudniejsze w opanowaniu!
Poszli więc wspólnie do pokoju bliźniaczek.
Dion szedł powoli, uważając na uczepioną jego nogi siostrzenicę, która oczekiwała obiecanych słodyczy. Mógł chociaż zabrać tabliczkę czekolady nim wyszedł z domu! Teraz miał puste ręce i ogromne oczekiwania w oczach Zoli, która zapewne łatwo nie zrezygnuje.
— Zola, pobawimy się w ciepło–zimno? — spytał, zerkając na dziewczynę, a następnie na jej mamę. Podejrzewał, że Debbie przeszukała wszystkie najbardziej oczywiste kryjówki, więc będą musieli wykazać się nie lada pomysłowością, by przechytrzyć trzylatkę.
Dion podszedł do łóżka i znacząco spojrzał na roześmianą buzię siostrzenicy, która zdążyła już zajrzeć mu do kieszeni spodni, w której znalazła wyłącznie skórzany portfel – na ten moment był dla niej mało interesujący.
— ZIMNO! — zapiszczała rozbawiona.

Deborah A. Winslow
architekt — w rodzinnej firmie
35 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Od zawsze związana z dzielnicą Sapphire River. Architekt. Pracuje z ojcem w rodzinnej firmie remontowo-budowlanej, a w wolnych chwilach biega za swoimi trzyletnimi córkami.
Sama może nie weszłaby do pralki, ale z chęcią wcisnęłaby do niej obie córki i wybrała program wirowania na najwyższych obrotach. Może to czegoś by je nauczyło, chociaż Deb byłyby skłonna uwierzyć, że bliźniaczki będą potem mówiły, że mama zabrała je na super karuzelę.
- Muszę kiedyś przysłać dziewczynki na jakieś przeszkolenie do młodego. Niech nauczy je jedzenia brokułów. O, zresztą, niech w ogóle nauczy je jeść.
Co jak co, ale kobieta była pewna, że dziewczyny wezmą przykład ze swojego starszego kuzyna. Już teraz był chyba ich ulubionym członkiem rodziny (oczywiście poza wujkiem Dionem, bo on zawsze będzie ich numerem jeden) i miał na nie wielki wpływ. Niech psocą sobie do woli, o ile zjedzą potem jakiś porządny obiad.
Oczywiście taka opcja była możliwa tylko wtedy, kiedy Zoya się znajdzie.
- Teściowa kupiła im kiedyś truskawkową pastę do zębów. Wiesz, taką dla dzieci. Po jednym myciu musiałam ją schować, bo Zola chciała zjeść całą tubkę. Od tej pory daję im tylko miętową, najgorszą w smaku.
W takich okolicznościach jej magia działała. W innych sytuacjach nie do końca by się sprawdziła. Ale co poradzić? Trzeba eksperymentować!
- Tego nie próbowałam - szepnęła do brata. Cholera, będzie musiała zacząć stosować to znacznie częściej, bo najwyraźniej taka forma zabawy ani trochę nie budziła podejrzeć w głowie jej dziecka. Oby tylko żaden obcy pan nie wpadł na to, by bawić się z nią w ciepło-cieplej-mamwpiwnicymałekotki.
- Na pewno zimno? Skup się, kochanie - poprosiła małą, ale ta wyglądała na wyjątkowo pewną siebie. Wciąż kręciła głowa i powtarzała "zimno". Zrobiła to także wtedy, kiedy Deb podeszła do szafy.
- Ujku, a kiedi jeś zimno na dwojku? - spytała po chwili, bo chyba zdała sobie sprawę z tego, że w Australii ciągle jest ciepło. Zimno było dla niej nieco pojęciem nieco abstrakcyjnym.

Dion A. Winslow
Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
Dzieciom Debbie jednego nie można było odmówić – wyobraźni. Przekonany był, że przejęły ją od matki. A przecież ostrzegał, by nie czytała im przed snem Przygód Zwariowanej Betty i Bandy Rozbójników z Zielonego Pagórka – już sam tytuł, wyraźnie za długi, by mógł być zapamiętany przez dziecko wciąż niewymawiające niektórych liter, wskazywał, że to nieodpowiednia lektura. Co z tego, że Deborah uwielbiała te książeczki, kiedy oni byli malcami.
— Mam lepszy pomysł. Podrzucę ci Paddy’ego na tydzień, może pięć dni. Będą mogły uczyć się od niego przez całą dobę — starał się brzmieć zachęcająco, ale prawdę mówiąc, nie zdołałby oddać syna pod opiekę siostry na tak długo. Z jednej strony niesamowicie odpocząłby od rodzicielskich obowiązków, lecz z drugiej tęskniłby jak cholera.
— Te pasty są wstrętne — wtrącił opierając się na doświadczeniu, bo przecież nie raz zdarzało mu się zapomnieć o kupieniu pasty dla siebie, lecz te dla syna miał zawsze w zapasie.
— Też mam swoje sztuczki — szepnął, obserwując bawiącą się dziewczynkę.
Gdyby nie siostrzenice, zapomniałby o tym etapie; zadawanie pytań było naturalne dla tego wieku, lecz Paddy powoli z tego wyrastał. Zadawał pytania nauczycielkom, a w domu skupiał się na innych zainteresowaniach.
Podszedł do okna – licząc w duchu, że usłyszy głośne i dosadne z i m n o.
— Pamiętasz te dni, kiedy pada ulewny deszcz i nie można wyjść z domu, żeby bawić się na podwórku? Deszcz jest zimny i mokry — powiedział, choć w Australii bywały również przyjemnie ciepłe deszcze, po których ziemia zaczynała parować. Liczył na to, że Zola nie pociągnie go za język, choć znając życie…
— Rozmawiałaś ostatnio z mamą? Wciąż wścieka się o to, że tak późno powiedziałem jej, że Giselle jest w ciąży? — spytał, zerkając na siostrę.
— Zimno! Zimno! Zimno! — słowo wydobywało się z ust dziewczynki raz za razem, przez co można było odnieść wrażenie, że przestała skupiać się na celu zabawy.

Deborah A. Winslow
ODPOWIEDZ