udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
/ po grach

Wpadła. Po uszy.
Miała problem.
Zrobiła coś, czego nie powinna była robić, a teraz nie miała już możliwości, by się z tego wykręcić. No bo co? Przecież nie wyskoczy z jadącego pojazdu, prawda? Nie rzuci się na kierowcę i nie sprawi, by auto uderzyło w drzewo. Mogłaby wtedy uciec, ale wystarczyła sama myśl o ewentualnych konsekwencjach sprawiała, że ten plan wydawał jej się nierealny.
Chyba że skłamałaby, że na drodze nagle pojawiła się jakaś wściekła owca, która ich zaatakowała...
Nie. Musiała wyrzucić z głowy tego typu pomysły. Zresztą, teoretycznie nie działo jej się nic złego. Nie została porwana. Nikt jej nie uprowadził. Nie dopadła jej przeszłość i ludzie z jej poprzedniego życia. Po prostu odeszła z pracy, a Luke Winfield, typ, na którego była mocno uczulona i którego naprawdę nie lubiła, zaoferował, że odwiezie ją do domu. Nieopacznie przytaknęła, bo myślała, że znów sobie z niej żartował, a tymczasem barman od razu zabrał od niej pudełko z rzeczami, jakie zdążyła zgromadzić w Shadow i poszedł do swojego samochodu. Co miała zrobić? Poszła za nim, wsiadła i mniej więcej właśnie tak znalazła się w pułapce.
- Tutaj musisz skręcić w lewo - odezwała się w końcu, gdy powoli dojeżdżali do skrzyżowania, jednego z wielu, jakie przyjdzie im jeszcze "zaliczyć". Nie zamierzała na niego patrzeć. Owszem, na swój sposób doceniała jego miły gest, ale nie znaczyło to ani trochę zmiany jej podejścia. Przecież to ich ostatnie spotkanie. Nigdy więcej nie będzie już musiała zajrzeć do Shadow, więc już nigdy na niego nie wpadnie, prawda?
PRAWDA?
- A tam będziemy jechali w prawo - dała mu jeszcze jedną wskazówkę, tym razem związaną z rozwidleniem, które powoli było już widoczne na horyzoncie.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke nie miał pojęcia, że zwykła propozycja pomocy wywoła u Dianie coś na kształ zespołu stresu pourazowego. Akurat miał dobry dzień, widział że Mason się pakuje i wszystko wskazywało na to, że to jej ostatni dzień w pracy (choć Luke początkowo założył, że Diane musiała coś przeskrobać i została przez Makaylę wyrzucona). Sam też akurat się zbierał, był autem i był trzeźwy (rzadka kombinacja, więc trzeba było korzystać), więc zapropnował Mason podwózkę. Prawdę mówiąc nie pamiętał już nawet, że w zeszłym roku byli na felernej randce w ciemno i Luke nawet przez moment podbijał do Diane. Ale przez te ostatni rok wiele się zmieniło, Luke wyobracał kilka innych panienek, jego myśli krążyły wobec jeszcze innej i cóż, Diane, ten statek już odpłynął. Oczywiście gdyby zaproponowała mu seks w ramach podziękowań, to by nie odmówił, głupi nie był!
- Wiesz co, zawsze uważałem Carnelian Land za totalne zadupie, ale ty to chyba mieszkasz na jego totalnym końcu. Macie tam chociaż prąd i bieżącą wodę? - spytał unosząc zaczepnie brew. Oczywiście się droczył... a może nie. - O, patrz, krowa - wskazał palcem na zwierzę po ich prawej stronie. Krowa tak mocno przykuła jego uwagę, że prawie wjechał w pole kukurydzy i w ostatniej chwili wrócił na trasę. I cóż, niezależnie od tego, czy Luke miał 10 lat i jechał tu odrabiać pracę domową z matmy z Tate Callaway, czy prawie 30 lat, tego typu egzotyczne zwierzęta zawsze przykuwały jego uwagę.
- No to co, czemu odchodzisz? Skoro Wyatt cię nie wyjebała, to nie mam pomysłu co się tam wydarzyło. Coś ci się nie podobało? Atmosfera? Hajs? Koledzy z pracy? - przy ostatnim pytaniu posłał jej szatański uśmieszek. - Shadow to wcale nie takie najgorsze miejsce. Jeśli wiesz jak gadać z ludźmi to z napiwków dawało się czasem uzbierać drugą pensję. I nie wiem, zainwestować w coś, cokolwiek. Albo przejebać na przyjemności, to też jest spoko opcja - i zaczęło się - Luke wpadł w słowotok na pełnej...
Diane Mason
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Ten statek to Titanic i płynie w kierunku góry lodowej, która na pewno znalazła się na tych wodach z dalekiej Syberii. W tym momencie Diane mogłaby zaproponować mu jedynie wieniec pogrzebowy, bo naprawdę nie chciała mieć z nim już nic wspólnego i gdyby nie to, że wyskakiwanie z jadącego pojazdu nie byłoby zbyt mądre, a jej rzeczy pojechałyby dalej, z nim, zrobiłaby to bez wahania.
- Nie uwierzysz, ale mamy tam też kanalizację, więc nie musimy stać w kolejce do wychodka za stodołą. Boże, Winfield, gdzie ty się wychowywałeś?
Nie chciała już nawet komentować tej krowy, bo to nie miało sensu. Zresztą, umówmy się, on sam, cały, nie miał sensu. Czasami zastanawiała się nawet z jakiej parodii on się urwał, bo nie chciało jej się wierzyć w to, że ktoś może być tak nienormalny, jak on. Byle bydło potrafiło sprawić, że zjeżdżał w kukurydzę? To co by się stało, gdyby nagle dostrzegł na poboczu półnagą i nieco zagubioną tancerkę z Shadow? Wjechałby w drzewo? A może staranowałby kombajn i jeszcze wmawiałby panu rolnikowi, że to on uderzył maszyną w jego auto?
- Znalazłam lepszą pracę - odparła krótko. Lepszą, bo bez niego. To był plus. Minusem było to, że faktycznie zarobi chyba nieco znacznie mniej. No, chyba że sześciolatki potrafią już dawać napiwki i mają w ogóle jakąś ogólną pulę gotówki, z której mogą płacić swoim nianiom za jakieś ekstra usługi jak na przykład podawanie naleśników ze słodką śmietaną, a nie kwaśnym jogurtem naturalnym lub serwowanie lodów pomimo zakazu rodziców.
I kogo tu Wyatt wyjebie, tego wyjebie. Ups, to nie będzie już ona, hehe.
- Czy ty musisz tyle gadać? Nie możesz po prostu podrzucić mnie do domu w ciszy? Znasz takie słowo? Cisza! To wtedy, kiedy na przykład dwie osoby jadą samochodem i żadna z nich nic nie mówi.
Dlaczego on? Dlaczego właśnie on musiał zaoferować jej podwózkę na farmę? Przecież doskonale by sobie bez niego poradziła. Co byłoby trudnego w dotarciu do domu z pudełkiem własnych rzeczy zabranych z szafki w nocnym klubie?

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Ze szkodą dla Luke'a lodów to tu niestety żadnych nie było wink wink wink. Prawdę mówiąc Winfield nie rozumiał tej całej niechęci Diane w stosunku do niego. Okej, odbyli tę nieudaną randkę, Luke się ponabijał, bo nie mógł przecież zostawić tej wtopy bez komentarza, ale przecież to było rok temu. Gdyby nie to butne zachowanie w stosunku do niego, to pewnie już dawno by zapomniał że coś takiego w ogóle miało miejsce w jego życiu, a tymczasem Diane całą swoją postawą przypominała mu o tym nieszczęsnym wydarzeniu.
- W mieście - odparł krótko, spoglądając na niąz wyraźną wyższością. Luke był francuskim pieskiem, przyzwyczajonym do maksymalnej wygody w życiu. Oczywiście nie wliczał w to wszystko lat spędzonych na polu kempingowym, na którym fakt, nie mieli kanalizacji i srało się do wychodka. No chyba, że ktoś miał przyczepę nowej generacji, to chociaż mógł się odlać do kibla usytuowanego obok łóżka, pełna wygoda. A na widok tancerki z Shadow na pewno by się nie obrócił, bo nie patrzył na nie jak na obiekty fantazji. Były dla niego zwykłymi koleżankami z pracy i znał zbyt wiele szczegółów z ich rodzinnego życia, żeby w ogóle móc się interesować nimi w taki sposób.
- Wow - odparł z o dziwo nieudawanym podziwem. - To gdzie się ustawiłaś? W jakimś klubie w Cairns, co? Kurwa, tam to muszą dobrze płacić, pewnie imprezuje tam sporo osób z całego stanu. A tutaj to wiesz, miejscowi menele i gangusi wannabe, ciągle te same mordy - skomentował, oczywiście dorabiając sobie do jednego zdania wypowiedzianego przez Diane całą historię. I tak, był przekonany że na pewno ją prześwietlił, więc po co w ogóle dawać jej dojść do słowa? A sześciolatki cóż, może i mają duże serca, ale kieszenie puste. Chyba, że Diane dostanie garść pełną żwirku w podzięce, no przecież liczy się gest, co nie.
- Daj spokój, pomilczysz sobie w grobie - odparł od razu. - Nie wiem, czy odnotowałaś, ale właśnie wyświadczam Ci przysługę, więc mogłabyś tak nie piłować swojej ślicznej buźki, jeśli nie chcesz dymać stąd pieszo - dodał posyłając jej sztucznie miły uśmiech. - No już się nie bocz, porozmawiajmy o czymś neutralnym skoro to być może ostatni raz w życiu kiedy mamy taką okazję. No, to o czym chcesz pogadać? - rzucił, czekając aż Diane zaproponuje komfortowy dla siebie temat, skoro jego gadka jej nie odpowiadała.
Diane Mason
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
- No tak. Miastowy.
O ile oczywiście Lorne Bay można było porównać do miasta. Dla niej wciąż było niewielką mieściną, ale chyba właśnie to jej się tu podobało. W stolicy była anonimowa. Nikogo nie znała, nikt nie znał jej. Tutaj w końcu nawiązała jakieś relacje międzyludzkie, zarówno te fajne, pozytywne, jak i takie jak ta z Winfieldem. I on się dziwił, że nie chciała mieć z nim nic wspólnego? Poprzednia Diane miała do czynienia z różnymi ludźmi, nawet i znacznie gorszymi, niż on, ale żaden z facetów, których miała okazję spotkać, nie był tak obleśny, chamski i niewychowany, jak on. Po prostu miała dość tego prostaka i szczerze dziwiła się każdej frajerce, która łapała się na te jego denne teksty.
- Ty naprawdę masz w głowie tylko jedno - pokręciła głową. - Po prostu znalazłam lepszą pracę. W zupełnie innej branży.
Nie chciała mówić w jakiej, bo pewnie by ją wyśmiał. Problem polegał na tym, że prawdopodobnie wyśmiałaby nawet samą siebie, ale była w takiej, a nie innej sytuacji i po prostu nie mogła nie przystać na propozycję "swojego przyszłego pracodawcy". Nie mogła zostać w klubie. Musiała poszukać sobie czegoś innego, a skoro Brooks naprawdę chciał zaufać jej do tego stopnia, by powierzyć jej swojego syna, to chyba nie mogła mu odmówić. A napiwek od dziecka, nawet taki w postaci mocnego uścisku, byłby chyba w porządku.
- Wielka mi przysługa - mruknęła. Mimo wszystko nieco się uciszyła, bo nie chciała wracać do domu pieszo. Wciąż jeszcze mu nie ufała, wciąż nie miała pojęcia, dlaczego ją podwoził, ale postanowiła to docenić. - Możesz opowiedzieć mi o tym, jak znalazłeś się w Shadow. Gość z twoim wykształceniem...
No nie mogła powstrzymać się przed wbiciem mu szpileczki. Tyle tylko, że i ona sama pracowała w tym klubie, na szczęście dość krótko i chyba z tym skończyła.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke tam był święcie przekonany, że gdyby nie dał jej kosza (tak, on tak to wspomina), to Diane wciąż miała na niego zagięty parol (tak, takie wspomnienie też miał). A może wciąż się do niego ślini po kątach i dlatego jest dla niego taka cięta? W końcu żadna laska nie lubi odrzucenia i jak widać Masona wciąż nie mogła przeboleć tego, że Luke ostatecznie nie zabrał jej na prawdziwą randkę. Tak, Luke był mistrzem tworzenia sobie w głowie różnych scenariuszy i - co gorsza - bardzo uparcie w nie wierzył.
- W innej branży? - powtórzył za nią unosząc lekko brew. - Jeśli planujesz zostać gwiazdą porno, to jest duża szansa że prędzej czy później i tak się o tym dowiem - parsknął śmiechem ze swojego żarciku. Luke is just being Luke. - No dobra, żartowałem, no powiedz gdzie będziesz pracowała, nie będę Cię oceniał - dodał już nieco poważniej, a na jego czole powinna teraz zapalić się czerwona dioda "LIAR". Nie potrafił panować nad swoimi reakcjami, więc Diane miała jakies 90% procent szans na to, że jej nowa profesja zostanie przez Luke'a obśmiana z góry na dół.
- Mam magistra - odparł marszcząc brwi. Oczywiście uważał, że tym papierkiem można sobie tyłek podetrzeć, ale jego starzy tłukli mu do łba, że studia są taaakie ważne. To nic, że skończył je później niż przeciętny koleś w jego wieku ze względu na swoje problemy z uzależnieniem. I że nie robi nic, co chociaż w 10% pokrywałoby się z jego zawodem. - No, ale wiesz jak to jest. To miała być praca na chwilę, ale sprawdziłem się na tyle dobrze, że coraz trudniej mi stamtąd po prostu odejść. Klienci mnie lubią, Wyatt docenia, hajs jest dobry... - zaczął wyliczać, ściema za ściemą. - Poza tym daj spokój, wyobrażasz sobie mnie siedzącego pod krawatem przy biurku na jakimś nudnym etacie? - spojrzał na nią pytająco, w międzyczasie zatrzymując auto pod wskazanym adresem. Póki co zza szyby i trochę niepewnie oglądał tę chatę, która cóż, zachęcająco to nie wyglądała.
- Chyba podałaś mi zły adres, tu raczej nikt nie mieszka - skomentował, zerkając na Diane w oczekiwaniu aż poda mu inny adres, który mógłby wrzucić do Google Maps.
Diane Mason
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Jak to jest, że cały świat patrzył na wszystko zupełnie inaczej, niż Luke? Co on miał w głowie, kiedy myślał sobie, że ktokolwiek mógłby chcieć zagiąć parol na kogoś takiego, jak on? Przecież to się leczy! Może jego brat, Tom, powinien zaciągnąć go na jakąś terapię? Tylko skąd gwarancja, że to pomoże? W tym przypadku doktor Candy zaleca długo trwałe zamknięcie w zakładzie psychiatrycznym.
- Boże, dlaczego ja przez moment myślałam, że jesteś normalny?
Zdecydowanie nigdzie jej nie zobaczy. Raz, TO NIE TAKA BRANŻA, dwa, nie dla psa kiełbasa. Po co ona w ogóle się odzywała? Dlaczego zgodziła się na to, by akurat on odwoził ją do domu? Mogła powiedzieć, że ma bałagan, alergię, kiłę albo... Nie. Tego ostatniego nie miała. To już prędzej on, bo wyglądał na takiego, któremu choroba weneryczna rzuciła się na mózg. Teraz już zdecydowanie nie powie mu, czym będzie się zajmowała.
- O, a ile kosztował? - zatrzepotała rzęsami. Oczywiście, że ani trochę mu nie wierzyła. To nic, że ona sama nie miała żadnego dokumentu potwierdzającego ukończenie studiów, ale hej! Była o wiele młodsza, niż Luke i wciąż miała szansę na uzupełnienie wykształcenia. Po nim raczej nikt nie spodziewał się niczego dobrego.
- Trzy razy nie. Boże, ty naprawdę masz o sobie mega wielkie mniemanie - pokręciła przecząco głową. Może i ktoś go lubił, może i coś tam sobie zarobił, ale halo, Wyatt wcale go nie ceniła i nawet Diane nie uwierzy w jego opowieści. - Tak naprawdę to w ogóle sobie ciebie nie wyobrażam. Może to będzie trudne do zaakceptowania, ale nie wszyscy ludzie o tobie myślą.
Musiała jednak przyznać, że Luke - barman wyglądał nieco bardziej logicznie, niż Luke - urzędnik. O, takowemu to nigdy nie powierzyłby swoich spraw.
To nie była chata. To był porządny, duży dom, ale wiadomo, on, taki francuski piesek, zdecydowanie tego nie doceni. Zresztą, czego oczekiwać po facecie, który z pewnością nie umie nawet dokręcić uszczelki przy umywalce.
- Ja tu mieszkam - odparła. - No, ale dzięki i... w ogóle.
Otworzyła sobie drzwi, wyciągnęła też pudełko ze swoimi rzeczami, które podróżowało na tylnym siedzeniu. Bało brakowało, a pomachałaby mu jeszcze na pożegnanie, ale uznała, że jednak nie byli aż tak blisko. Zresztą, już mu podziękowała, prawda?

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
To przecież oczywiste - cały świat się myli, a jedynie Luke ma rację. Niewykluczone, że miał jakieś zaburzenia, ale żeby je wykryć najpierw musiałby przestać być takim zakapiorem i upartym osłem i pójść się przebadać. Czyli w jego przypadku było to niewykonalne.
- O, a kiedy dokładnie? - rozbawiony uniósł brew. W zasadzie historia ich znajomości była dość krótka - on przez dłuższy czas w ogóle nie odnotowywał, że w Shadow pojawiła się nowa kelnerka, potem przypadkiem poszli na randkę. Następnie Luke odnotował w końcu, że ta nowa (która pracowała w Shadow z nim już od roku) ma ładne nogi, a następnie wycofał się z zaproszenia jej na randkę, którą zapewne zaplanowałby tak, że zakończyłaby się śniadaniem u niej lub u niego. No ja nie wiem gdzie tu Diane mogła dopatrywać się normalności. A wenerek nie miał, spokojna głowa, regularnie się badał, bo jego ciało było zbyt wrażliwe, by móc przyjąć na siebie jakąś kiłę czy inną mogiłę.
Prychnął pogardliwie w odpowiedzi na jej pytanie o cenę swojego magistra. Zapłacił za niego zdrowiem psychicznym, bo kto to słyszał kazać studentom coś pisać i zaliczać. No chore, studia są od upijania się, ćpania i zaliczania lasek, a nie kolokwium.
- Nie tylko mniemanie mam mega wielkie - rzucił od niechcenia, nawet na nią nie spoglądając. Niestety jej nie będzie dane rozwiązać tej zagadki, co Luke miał jeszcze dużego. Podpowiem - na pewno nie były to umiejętności społeczne oraz aspiracje życiowe. - A jednak siedzisz w moim aucie. I może nawet zostanę na śniadanie... - stwierdził ledwo powstrzymując śmiech, bo nie, totalnie nie brał tej opcji pod uwagę, ale co mu szkodziło trochę powkurzać Mason, skoro być może widzą się po raz ostatni?
Zaskoczony uniósł brwi, kiedy Diane dokonała swojego mieszkaniowego coming out'u. Zrobił z ust dziubek, zupełnie tak jakby zobaczył w galerii sztuki jakiś okaz, który szczególnie go zainteresował.
- No przecież nie zostawię cię samą z tym ciężkim pudłem - zanim zdążyła odpowiedzieć, wyskoczył z auta i chwycił za wcale nie takie ciężkie pudełko z jej rzeczami z Shadow. - Muszę to zobaczyć w środku - dodał, bardziej sam do siebie niż do niej i ruszył w kierunku tej rudery, zachowując się jakby naprawdę wszedł do jakiegoś starożytnego mazoleum i nie mógł uwierzyć, że takie miejsca przetrwały na ziemi tyle lat.
Diane Mason
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
- Kiedy cię poznałam.
Wystarczyła chwila rozmowy i cały czas prysł. Teraz doskonale wiedziała już, że Luke był... dość specyficzny i niekoniecznie był to ten rodzaj bycia specyficznym, który mógłby podobać się Diane. Byli zupełnie inni i bardzo dobrze się stało, że Luke jednak nigdzie jej nie zaprosił.
Spojrzała na niego nieco zażenowana. Tego typu słów można chyba było się po nim spodziewać i ani trochę nie była zaskoczona. Uznała, że nie rozpędzała karuzeli żenady, bo już teraz obawiała się komentarzy, które mogłaby usłyszeć, gdyby ich rozmowa brnęła w tym kierunku. I tak doskonale wiedziała, że mniemanie Luczka o samym sobie było totalnie największe ze wszystkiego, co miał do zaoferowania. Innymi rzeczami naprawdę nie była zainteresowana.
- Nie, nie smakowałoby ci. Wiesz, mleko świeżo wydojone od krowy, jajka prosto od kur, niektóre trochę brudne...
Liczyła na to, że tymi argumentami uda jej się skutecznie zniszczyć wszelkie plany Winfielda dotyczące śniadania. Przecież taki mieszczuch jak on, prawie że francuski piesek, pogardzi takimi specjałami. Oczywiście ściemniała, bo jednak ani krowy, ani kur na tej farmie nie było, ale Luke nie musiał o tym wiedzieć. Zresztą, żadnego śniadania i tak nie będzie tu jadł.
- Ale ja sobie poradzę - odparła natychmiast. Szkoda, że na nic się to nie zdało, bo Luke zaczął już powoli iść w stronę domu. Co miała zrobić? Uciec? Chyba nie. Co jej szkodzi wpuścić go na pięć, góra dziesięć minut? Tym bardziej, że... No właśnie. Widzą się przecież ostatni raz.
- Nie spodziewaj się luksusów. To normalny dom - uprzedziła go, kiedy otwierała drzwi. Rzeczywiście, szalenie luksusowo to tu nie było. Było... Przytulnie. Może nieco staromodnie, może typowo "wiejsko", ale chyba właśnie to najbardziej podobało jej się w tym domu. - No to... Dzięki i... Cześć?
Oby on tez powiedział "cześć" i sobie poszedł.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Jedynie wzruszył lekceważąco ramionami, bo wciąż nie wiedział czego Diane od niego chciała. Brzmiało to tak, jakby miała wobec niego jakieś oczekiwania, a przecież spotkali się raptem raz i na dodatek przez całkowity przypadek. To już nie jego wina, że stworzyła sobie w głowie jakiś jego obraz, który był niezgodny z rzeczywistością.
- Mam nadzieję, że wiesz że to tylko grzecznościowa podwózka? - zmarszczył brwi, żeby nie miała żadnych wątpliwości. Cóż, Luke juz nie był nią zainteresowany, sorry Diane! I nie, nie brał pod uwagę, że znowu sam się zagalopował w swoich rozkminach i że to on stworzył sobie w głowie alternatywną rzeczywistość.
- Blah - skrzywił się, przynajmniej to zrobił zgodnie z jej oczekiwaniami. - I co, sama idziesz rano do kurnika? A wieczorami dla rozrywki doisz krowy? - zaśmiał się szyderczo. Akurat nie wyobrażał sobie Diane w roli takiej właśnie farmerki, ale co on właściwie o niej wiedział? Jedynie tyle, że była dziwna i totalnie nie potrafiła we wdzięczność drugiemu człowiekowi za okazane serce.
Oczywiście zignorował jej wszelkie protesty i po prostu wbił jej na chatę. W środku rozglądał się z zaciekawieniem, parę razy dotknął ściany jakby miał przypuszczenie, że za chwilę się zawali.
- Nie no, nie jest tak źle... Nie wygląda jakby zaraz dach miał wam spaść na głowę - stwierdził niezależny ekspert w dziedzinie budownictwa, dr hab Luke Winield. - Tylko wali trochę stęchlizną, powinniście tu zamontować sobie klimę - dodał, tracąc już zainteresowanie bezpiecznym dotachaniem jej pudełka, tylko rzucił je gdzieś w kąt, nie zwracając uwagi na to, że coś właśnie z niego wypadło. Znowu zignorował jej kolejne słowa, nie załapując nawet że Diane właśnie go wyprasza.
- W ile osób tu mieszkacie? - spytał, siadając sobie na wyspie kuchennej i chwytając jabłko z leżącego na niej koszyka. - Na bank nie stać cię na wynajem całego domu, chyba że w międzyczasie zostałaś żoną arabskiego szejka i zesłał cię tu na mieszkanie jako karę za bycie jego najmniej lubianą żoną - uniósł pytająco brew, wgryzając się w jabłko.
Diane Mason
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Miała tylko jedno oczekiwanie - żeby już nigdy więcej na niego nie wpadła. Tym bardziej teraz, po jego tekstach.
- Bogu dzięki - mruknęła pod nosem. Uznała jednak, że powinna mu za to wszystko podziękować, dlatego więc przytaknęła. Nie wypadało być niewdzięcznicą. Przecież to ich ostatnie spotkanie w życiu. Luke nie powinien zachować w głowie właśnie takiego obrazu Diane (o ile w ogóle za rok będzie pamiętał o tym, że kiedyś ją poznał).
- Tak, mniej więcej tak - skłamała. - Albo dostaję je od sąsiada - dodała po chwili. Również kłamała, bo jeszcze nie zdarzyło się jeszcze, żeby osobiście odbierała taką paczkę, ale przecież Harper na pewno dostawała jajka, mleko i inne wiejskie dobra od swoich rodziców. Boże, oby tylko nie doszło do tego, że Diane, chcąc udowodnić coś Winfieldowi, zainwestuje w koguta, dwie kurki, jedną krowę, kilka zabudowań gospodarczych, pastwisko i elektrycznego pastucha.
Mniej więcej tego się spodziewała. Tego typu ocen oczekiwała. Fakt, nie był to czterogwiazdkowy hotel, ale Mason nie zamieszkała tu ze względu na luksusowe warunki. Potrzebowała własnego kąta, a po drodze jakoś tak wyszło, że naprawdę polubiła swoje współlokatorki i obecne nie wyobrażała sobie wynajmowania pokoju w jakimś innym miejscu.
Głośno westchnęła i zajęła się pakowaniem rzeczy do swojego pudełka. Na szczęście nie wypadło z niego nic szalenie osobistego, więc przynajmniej nie musiała jeszcze dodatkowo się przed nim tłumaczyć. O braku klimatyzacji również nie zamierzała mu opowiadać. Obawiała się, że próba jej zamontowania mogłaby skończyć się zawaleniem domu, więc tym bardziej nie chciała drążyć tego tematu.
- Dlaczego najmniej lubianą? Ludzie mnie lubią - odparła niemal natychmiast. - Jest nas tu kilka i naprawdę dobrze się ze sobą dogadujemy. Wynajmuję tu tylko pokój - ale oczywiście z dostępem do kuchni, łazienki, bieżącej wody i kanalizacji. Chociaż... A może warto wkręcić Luczka, że toaleta to tylko za stodołą? Tka drewniana, wokół której rosną pokrzywy i czasem wypełzają z nich żmije?
Nie. Lepiej nie. Wtedy mężczyzna gotów byłby uznać ją za totalną wieśniaczkę.
- No to... Może chcesz kawy? Soku? Herbaty? Wody? Mineralnej, nie takiej ze studni - zaproponowała. Skoro już tu wszedł, to wypadało jakoś go ugościć, prawda?

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke tam wolał postawić sprawę jasno, żeby sobie Diane nie zaczęła czegoś wyobrażać i nie doszukiwała się w jego nagłym przypływie dobroci oznak zainteresowania. Jasne, kiedyś zapraszał ją na drinka, żeby ją potem przelecieć, ale to było dawno, kto by tam pamiętał takie szczegóły!
- Jezu, to wy tu serio tworzycie jakąś komunę. Jeszcze mi powiedz, że macie wspólny wychodek za stodołą - parsknął śmiechem pod nosem, próbując sobie wyobrazić Diane wstającą na poranne siku i lecącą w piżamie za stodołę. Dobrze, że Australia co do zasady była upalna, bo inaczej zapalenie pęcherza gwarantowane. No i Diane nic tak naprawdę nie musiała udowadniać Luke'owi - on już sobie wyrobił zdanie na temat jej warunków mieszkaniowych na podstawie widoków zza okna.
- Gdyby twój szejk cię lubił, mieszkałabyś teraz w Dubaju i jeździła do sklepu na tygrysie, a nie potrzebowała podwózki na farmę - odbił piłeczkę posyłając jej zaczepny uśmieszek. Pewnie te lubiane żony prowadziły właśnie takie lajfstajl, podczas kiedy taka Diane musiała zapewnić sobie siatkę dostaw jajek po sąsiadach. Trochę niesprawiedliwe, ale skoro jej to pasowało... - Może być piwo zero procent - odparł w międzyczasie w odpowiedzi na jej pytanie. Luke w dom, Bóg w dom, co nie.
- I czemu akurat farma? Nie wolałabyś mieszkać gdzieś bliżej centrum? - spytał o dziwo nieco bardziej serio, już bez grama nabijania się. Był ciekaw, czemu Diane wybrała akurat tę lokalizację. Z tego co mówiła wynikało, że bądź co bądź znalazła się tu trochę z przypadku - nie przeprowadziła się do najlepszej psiapsi czy do faceta. Równie dobrze mogła więc wynajmować pokój na przykład w Opal Moonlane, jak hrabia Luke. Co do toalety, Winfield zdążył już o to wypytać wcześniej, więc Diane ma jeszcze szanse na wkręcenie go! - Gdybyś była dla mnie milsza, zaproponowałbym ci pokój u mnie, no ale sama rozumiesz - posłał jej niewinny uśmieszek. Oczywiście się nabijał, bo juz miał wystarczająco dużo kłopotów z jedną babą z pokoju obok, na co mu kolejne!
Diane Mason
ODPOWIEDZ