barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Szczerze planowała dać sobie święty spokój z całym tym nagłym zauroczeniem Gustem. Wiedziała, że nie przejdzie jej łatwo ani samo z siebie, tak po prostu. Zdawała sobie sprawę, ze trzymanie gęby na kłódkę ze swoimi uczuciami będzie wymagało od niej wiele zaangażowania – a o ile potrafiła się naprawdę uprzeć na swoich celach, tak zamykanie gęby, kiedy powinna, nie przychodziło jej nigdy łatwo. Nie mogła jednak zrobić nic innego. Gust był zajęty, miał dziewczynę, z którą właśnie remontował dom, w jego świecie było jedynie miejsce dla Billie Winfield – przyjaciółki, nic poza tym. Dlatego zamierzała być właśnie tym – tylko i wyłącznie jego przyjaciółką. Koniec z nocnymi spacerami po mieście, siadaniem na jego kolanach, trzymaniem go za rękę. Nie mogli przecież dłużej udawać, że to wszystko było tylko i wyłącznie przyjacielskie. Zresztą, nawet gdyby było, na miejscu jego dziewczyny Billie nie byłaby zadowolona ze sposobu, w jaki Gust zachowywał się wobec swoich przyjaciółek. Musiała być w porządku. I tak zupełnie szczerze mówiąc, pewnie dałaby sobie jeszcze przynajmniej kilka dni na to, żeby poukładać sobie wszystko w głowie, ale… Wyszło, jak wyszło i właśnie zmierzała w kierunku jego domu. A tak właściwie, domu jego i jego dziewczyny… Wszystko dlatego, że Mamie Johansen się nie odmawia i skoro uprzejmie poprosiła Billie, żeby coś Gustowi zaniosła, to… Nie mogła odmówić.
Stresowała się. To chyba całkiem zrozumiałe. Ich ostatnie spotkanie było dość… szczególne. Nadal pamiętała to, jak dobrze jej dłonie pasowały do jego własnych, jak przyjemnie było ułożyć głowę na jego ramieniu… Nieważne. Zdecydowanie powinna o tym zapomnieć. Zwłaszcza teraz. Nie mogła mieć tych wszystkich rzeczy w głowie, kiedy odwiedzi go w jego domu i być może (o, zgrozo) natknie się na jego dziewczynę. Nie, nie, nie. Tylko platoniczne myśli, tylko platoniczne uczucia…
- No żeby cię… - rzuciła sama do siebie pod nosem, bo kiedy zbliżała się do wejściowej bramki do jego domu, zobaczyła go kręcącego się przy tarasie. A konkretnie jego plecy – pozbawione koszulki. Bogowie idiotek, miejcie litość dla swej córki.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Wszystko stało na głowie, świat zwariował już dawno temu, a on, zupełnie szczerze mówiąc, sam nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Wziął te kilka dni na łódce na poukładanie myśli w głowie, ale miał wrażenie, że naprawdę nic mu to nie dało. Chyba po prostu nie stwierdził niczego aż tak odkrywczego w gruncie rzeczy? Albo już za bardzo się przyzwyczaił do słuchania całkowicie własnego rozumu, nie serca, bo serce... No, ono chciało co chciało i z rozsądkiem zazwyczaj nie miało to nic wspólnego. Wiedziało czego nie chciało, a to, co łączyło go z Mishą definitywnie zaliczało się do tej kategorii. Działało w bazie, pomiędzy kolejnym milionem rzeczy, które trzeba było zrobić, gdzieś przelotnie, na chwilę, moment spokoju. Działało w bazie.. Ale tutaj już nie. Gdyby się mocniej zastanowił, potrafiłby nawet wskazać te rzeczy, które skazywały ich na porażkę, ale hey; potrafił sobie znaleźć zajęcie i wcale o tym nie myśleć.
Naprawdę starał się też nie myśleć o Billie. To o niej głównie myślał podczas tych kilku dni na wodzie i po zestawieniu wszystkiego co czuł, z wszystkim co chciał, przeciwko temu co wydawało się najlepsze dla niej i najbardziej rozsądne z punktu widzenia dobrego przyjaciela; postanowił się trochę zdystansować. Nie, nie potrafiłby się odciąć tak całkowicie i nie, definitywnie nie mógłby przestać jej odpisywać i oferować ze swojej strony jedynie ciszę radiową, ale.. Nawet, gdyby go chciała; nie powinna. Jeszcze pół roku zanim wróci fizycznie. Cholera wie ile jeszcze więcej czasu, zanim wróci tak naprawdę i czy w ogóle wróci. Nie chciałby jej obarczać swoimi problemami tak czy siak, nawet jako przyjaciółki, a co dopiero jako..
Nie ważne.
Miał dom do wyremontowania, nawet, jeśli nie miał zamiaru w nim mieszkać. Mógł jeszcze zmienić zdanie, nie? Może po powrocie cisza i święty spokój w samotności dobrze mu zrobią? Albo skończy jak ci weterani, którzy odgradzają się od świata kilkumetrową, kolczastą siatką..
Było słonecznie, o dziwo, ale względne ciepło i bezchmurne niebo zrzucał na kapryśną, wiosenną pogodę. Idealną, żeby popsuć coś w ogrodzie i zupełnie nie zastanawiać się o tym, czy podejmuje dobrą decyzję, trzymając mordę na kłódkę, czy może największy życiowy błąd. Tak jak ten, w którym sobie mądrze i ambitnie wymyślił, że chce wszystko w tym domu robić sam. No debil. Był zawodowym żołnierzem, cholera, a nie budowlańcem? Halo? Zdarzało mu się pomagać przy budowaniu bazy, pewnie, ale nigdy jeszcze nie był w takiej, w której z nudów budowaliby polowego, murowanego grilla, jako taki quirky, fancy aspekt... Przynajmniej Ollie dobrze się bawił, przynosząc swojemu panu raz po raz piłkę pod nogi i grzecznie czekając, aż ten ją kopnie. Temu to niewiele było potrzeba do szczęścia...
A kiedy zamiast przynieść piłkę znów pod jego stopy, pobiegł z nią w stronę bramki, blondyn się wyprostował, obrócił i.. Poczuł jak jego wnętrzności wykonują bardzo popisowe salto w tył, a uścisk pod mostkiem na krótki moment zabrał mu oddech. Zawsze tak miał na jej widok, czy to było nowe? Huh. Nie miał bladego pojęcia.
- Hey! Fantastycznie, że jesteś, może nie zwariuję, próbując to ogarnąć. Twoje inżynierskie super-moce też się na pewno przydadzą. - rzucił w jej stronę w ramach zaproszenia, obracając się znów do własnego laptopa i krzywo narysowanego pseudo-planu. Świetne popołudnie się zapowiadało.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Uważała to za prawdziwą złośliwość ze strony wszechświata, że napatoczyła się tutaj właśnie w takich okolicznościach. Nie żeby nigdy nie widziała faceta bez koszulki, bo i owszem – zdarzyło się nawet więcej niż kilka razy. Parę krótkich lat (wcale nie tak wiele, a już na pewno nie kilkanaście!) minęło również od czasów, kiedy była nastolatką. Z drugiej jednak strony, niezależnie od wieku i doświadczeń, była tylko prostą kobietą. I kiedy stawała oko w oko z mężczyzną, którego naprawdę lubiła i to niekoniecznie wyłącznie platonicznie i zdawała sobie sprawę, że mężczyzna ten również mocno podoba jej się fizycznie, a myśli w jej głowie przyspieszały tempa, gdy wśród nich zaczynały plątać się również te czysto retoryczne, co by było, gdyby nie miał na sobie także czegoś więcej… No, to już była naprawdę złośliwość. Zresztą, to przecież nic, że wyglądał dobrze, musiała się opamiętać.
Wdech, wydech, Billie, wszystko będzie dobrze, po prostu zachowuj się jak gdyby nigdy nic, dokładnie tak jak zawsze.
Otworzyła bramkę i na szczęście od razu została sprowadzona na ziemię. Psy zdecydowanie są najlepszym przyjacielem człowieka i każdy, kto myśli inaczej, jest w błędzie. - Ollie! – może powinna zacząć najpierw od przywitania pana domu czy cokolwiek, ale najwidoczniej jej priorytety były ułożone tak, jak były. W pierwszej kolejności zawsze dalmatyńczyk z entuzjazmem lecący do niej z piłką w pysku, wywijając przy tym ogonem na prawo i lewo, potem ewentualnie całą reszta wszechświata. Ewentualnie. Pochyliła się do Olliego, wytarmosiła go za uszami, co najmniej jakby nie widziała go trzy miesiące a nie trzy dni, a potem odrzuciła jego piłkę i ruszyła w stronę Gusta, przywdziewając na twarz uśmiech… Skłamałaby mówiąc, że nie miała się przy tym na baczności. W każdej chwili spodziewała się, że zza jakiegoś winkla wyłoni się nagle jego Misha. Z jakiegoś powodu wyobrażała ją sobie ze starannie ułożoną fryzurą idealnie wymodelowanych loków, rozkloszowanej sukience rodem z lat sześćdziesiątych i tacą z dzbankiem słodkiej mrożonej herbaty i ciasteczek… Pojebane.
- A co tak właściwie próbujesz ogarnąć? – zapytała na wstępie, w swoim stylu uznawszy, że powitania są tylko formalnością i mogą być ponad to. Do rzeczy, nie? W pewnym momencie, podchodząc bliżej, zawahała się w pół kroku. Uśmiech zastygł na jej ustach. Czy… Dobrze widziała? Serce zabiło jej szybciej. Pokonała dzielącą ich odległość… Bezwstydnie wpatrywała się teraz w jego brzuch, gdzie znadowała się poszarpana blizna z całą pewnością po przygodzie, której Billie wolała sobie nie wyobrażać.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Ani przez moment nie wpadło mu do głowy, że powinien się może ubrać. Było całkiem ciepło, on sporo się ruszał, naprawdę lubił słońce i już zdążył się przyzwyczaić, że generalnie przy podobnych robotach nikogo to nie obchodzi. Faktem było też, że ludzie zwykle reagowali dość mocno na to, jak wyglądała jego jeszcze wciąż nie do końca blizna.. Czy raczej zbiór blizn i to chyba to było głównym szok-czynnikiem. Przypominał sobie o tym, że może nie wygląda tak do końca normalnie w momencie, w którym ktoś obok łapał mocniej powietrze, otwierając szerzej oczy, zastanawiając się, czy ma pytać, czy nie wypada. Nie wiedział, czy wypada. Zwykle żartował, że mogło być gorzej. Gdyby ładunek był stworzony poprawnie, pewnie nie miałby nogi i być może kawałka ręki. Prawdopodobnie gdyby był stworzony dobrze, szrapnel dostałby się wszędzie tam, gdzie miał się dostać i.. No, wiadomo, elo, kopnąłby w kalendarz i teraz nie musiał się męczyć z własną niezręcznością bycia świadomym swoich własnych głupich pragnień i jeszcze głupszych uczuć wobec kobiety przed nim, jakby miał znów naście lat, a nie był szanowanym podoficerem z kilkoma odznaczeniami, kurwa mać.
- Chcę postawić grilla. Takiego, wiesz... Huh? - oderwał spojrzenie od swojego laptopa, chcąc jej pokazać o czym właściwie mówił, gdyby tak wszystkie zebrane materiały na trawniku trochę dalej nie mówiły same za siebie. Cement, klej, cegły, trochę metalu, trochę narzędzi.. I zero pomysłu jak się za to zabrać, typowo. Urwał, tak czy siak, nie wiedząc do końca dlaczego stała obok i się na niego gapiła, jakby stał na własnych rękach w stroju spidermana. Podążył za jej spojrzeniem, zerkając na siebie i dopiero wtedy wydał z siebie krótkie "ah" po którym wzruszył lekko ramionami. - Nie mów mojej mamie. Nie wie za co dostałem tamto jedno.. Nie ważne. Mogę się ubrać po prostu. - zmarszczył lekko brwi, postępując krok w tył i łapiąc głębszy oddech, odrywając od niej spojrzenie, by rozglądnąć się za własną koszulką. Gdzieś ją pierdolnął.. Tylko gdzie?

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Wiedziała, czym się zajmował i wiedziała, jakie wiązało się z tym ryzyko. Jak się okazywało, była różnica pomiędzy posiadaniem wiedzy o czymś a stanięciem z tym praktycznie oko w oko. Okazywało się, że nie była do końca świadoma tego, jak bardzo rzeczywiste były zagrożenia, z którymi spotykał się na co dzień. Wojsko nie było spacerkiem po zielonej trawie wśród kwiatów – nie bez powodu zrobiła taką gównoburzę tych kilka lat temu, kiedy Gust w ogóle wpadł na ten przegenialny pomysł na swoją karierę. Do tej pory z jakiegoś powodu nie uświadamiała sobie w pełni, że mogło mu się coś stać. Być może dlatego, że sam nigdy nie dał po sobie poznać, że cokolwiek się faktycznie działo podczas ich głupich rozmów o wszystkim i niczym i serii nadrabiania memów. Teraz miała naoczny dowód na to, że wiele ryzykował i… Chyba trochę zaschło jej w gardle.
Gdy cofnął się o krok, automatycznie postąpiła krok do przodu, może robiąc nawet trochę dłuższy niż zrobił on (co nie zdarzało się często, miała w końcu dwa razy krótsze nóżki niż ten wielkolud). Zanim zdążyła zastanowić się nad tym, co wyprawiała, wyciągnęła też łapę, żeby lekko dotknąć tych jego blizn palcami.
- Wszystko w porządku? – spytała w pierwszej kolejności. Z jakiegoś powodu to było pierwsze, co się jej nasunęło. Nie żadne co się stało ani ocenianie go w jakikolwiek sposób. Zwyczajne zapytanie, jak poważne to było dla niego obecnie. Bo mimo że zapytała, o co zapytała, domyślała się, że w jakimś stopniu nie jest w porządku. Nie wiedziała, jak do tego doszło, ale zdecydowanie wyglądało jak coś, co może pozostawić po sobie nie tylko fizyczny slad. A z drugiej strony – co ona mogła w ogóle o tym wiedzieć? Absolutnie nic.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Nie chciał jej mieszać w gówno, którego doświadczał. Próbowała go powstrzymać, kiedy by jeszcze na to czas, próbowała wbić mu trochę rozsądku do głowy, ale to było dawno temu, klamka zapadła, a on nie miał prawa sprawiać, żeby stresowała się z powodu jego głupich wyborów. O ironio, łapał się nawet na poczuciu winy, kiedy podczas swojej pierwszej misji w pierdolonym Afganistanie, leżąc w ciasnej, płytkiej dziurze wykopanej na szybko kaburą broni, próbował zasnąć, bez dostępu do jakiejkolwiek sieci. Bo nie mógł złapać się tej odrobiny normalności, którą mu oferowała? Pocieszał się tylko faktem, że nie wiedziała. Że ludzie w domu rzadko wiedzieli, i to było jak najbardziej w porządku. Nie musieli. Ba, im mniej wiedzieli, tym lepiej spali. Później było łatwiej, zwłaszcza, kiedy jego oddział opuścił gorącą strefę. Mógł oddawać się memikom i nadrabianiu plotek, był to właściwie najwyższy punkt jego dnia, czas na relaks.
Spiął mięśnie, łapiąc głębiej oddech i na moment go wstrzymując, gdy nie dość, że nie pozwoliła mu się odsunąć, to jeszcze miała czelność go macać. Już pomijając macanie, serio; nerwowe zakończenia zagrzebane głęboko pod grubą blizną, nie dawały rady nawet czegokolwiek poczuć w niektórych punktach, a w innych dawały tylko dziwną, tępą i trochę mrowiącą sensację. Jakby trochę stłumioną? Nie do końca wyczuwalną? Zacisnął na moment szczękę, nie zastanawiając się zbyt długo, złapał jej dłoń i przycisnął płasko do swojego ciała.
- Nie mam bladego pojęcia o co pytasz. I nie rób tak, to strasznie głupie uczucie, bo nie mam tu czucia zwykle. Czasem mam za dużo. Trudno to wytłumaczyć. - zmarszczył brwi, przez moment szukając odpowiednich słów, ale dość szybko się poddając. Nie był lekarzem, nie pytał też jak to działa tak do końca i dlaczego miał dni w których nie czuł kawałków swojej skóry w ogóle, a były też takie, kiedy material koszulki bolał, ocierając się przy chodzeniu. Jakiś dziwny rodzaj bólu fantomowego? Pewnie tak. Wolał się nikomu nie przyznawać.. Ale pierwsza część była pełną prawdą i tylko prawdą. Nie miał pojęcia o co pytała. O bliznę? chyba nie wyglądała jakby, było z nią wszystko w porządku..?
W całej tej sytuacji, zupełnie nie wiedział, czy przyspieszyło mu serce ze stresu wywołanego dotykiem na mocno pokiereszowanej części ciała, czy może bardziej z powodu tego, że to ta konkretna kobieta go dotykała. Nie miał czasu się nad tym zastanowić.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Dobrze wiedziała, że nie powinna tak robić. Pchanie się z łapami w stronę nagich części ciała zajętego faceta było dokładnie jedną z tych rzeczy, od jakich w tej konkretnej sytuacji, w przypadku tego konkretnego faceta, powinna trzymać się jak najdalej. Nie dotykać, nie wchodzić w jego przestrzeń osobistą… Nie zadzierać głowy do góry, na kilka chwil wstrzymując oddech, gdy jej dłoń znów znalazła się na jego brzuchu przyciśnięta przez jego własną. Grali to już, prawda? Tylko on miał wtedy bluzę, ona znacznie chłodniejsze dłonie, ale jej mina – jak jej się wydawało – zarówno wtedy jak i teraz była porównywalnie idiotyczna, bo przez tych kilka chwil świat zawęził się do tych kilku metrów kwadratowych, na których właśnie stali… Co było tym bardziej głupie, bo jego mina ani trochę nie sugerowała tego, że był z tej sytuacji zadowolony. I trudno mu się dziwić, serio.
Skinęła tylko głową, przyjmując do wiadomości, że nie powinna tak robić i tym razem być może faktycznie przyswoi to sobie na tyle, aby nie wyskakiwać do niego więcej z łapskami. Brzmiało rozsądnie. Jego spojrzenie spod zmarszczonych brwi skutecznie sprowadziło ją na ziemię. Chyba na całe szczęście. Wzięła oddech.
- No… Wiesz, czy możesz trawić, schylić się, żeby zawiązać buty… Takie tam – podsumowała niezwykle konkretnie i z wyczuciem, standardowym dla siebie. Może nie powinna klasycznie wtykać nosa w nie swoje sprawy? Albo choćby nie robić tego w ten również typowy dla siebie niedelikatny sposób. Ale jej pytania nie brały się z tego, że była mendą (chociaż była – tylko że starała się nie być wobec niego), a bardziej z troski, którą najwidoczniej potrafiła okazywać na swój własny, wypaczony sposób. - To znaczy jeśli nie chcesz tego tematu poruszać, to w porządku - zaznaczyła również, żeby nie było, że na cokolwiek naciska.
A zupełnie inną sprawą było to, że tylko ona jedna wiedziała, ile kosztowało ją trzymanie przy sobie tej drugiej dłoni, którą jeszcze miała wolną. Powtarzanie sobie, że był zajęty, działało tylko do pewnego stopnia. W większości była przecież kretynką.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Nie, nie, to była zupełnie inna sytuacja. Tamta na ławce była spokojna, powolna a ich bliskość ciepła i naprawdę chciana. Teraz go zaskoczyła. Wyskoczyła do niego nagle z dłońmi, a on naprawdę nie wiedział o co chodziło, bo wyraźnie nie myśleli w momencie o tych samych rzeczach.. W tamtym definitywnie myśleli, w tym.. W tym to był trochę atak i tak, zdecydowanie odbiło się to na jego twarzy w pierwszym momencie, chociaż dość szybko złagodniała, mięśnie trochę się rozluźniły, gdy nie próbowała zwiedzać jego blizn na własną ręką, a grzecznie zostawiła ją pod jego własną. Przyglądnął się jej tak czy siak i o ile nie był najlepszy w odczytywaniu miłych i miękkich intencji, tak.. Musiał znów wziąć trochę głębszy oddech, żeby przywrócić się do porządku. Przecież zdecydował już, bardzo dorośle i racjonalnie, że to nie miało w ogóle prawa bytu, tak? No tak. Był żołnierzem, Billie nie chciała mieć nic wspólnego z żołnierzem. Nawet gdyby chciała, jeszcze jechał w pizdu i to wszystko byłoby całkiem niesprawiedliwe dla obojga. Nie ważne jak bardzo chciał się do niej pochylić, czy zgarnąć ją do siebie jak na tamtej głupiej ławce, poczuć ją bliżej, schować twarz w jej włosach..
Stoooop.
Tak, temat był odpowiedni. Uziemiający jego myśli do czegoś mniej przyjemnego niż.. No, niż wszystko powyżej i część tego co miał w głowie.
-Ah. Tak, miałem szczęście. Ale muszę jeździć na badania co jakiś czas, bo wycieli mi kawałek jelita, wiec wisi nade mną cukrzyca.. Ale jeszcze jest okay... Zwykle nic nie czuję, ale czasami mam dni, że nie mogę założyć koszulki, bo mnie napieprza bez powodu, ale to bardziej.. O, to. - skoro zapytała, a on naprawdę nie miał powodów, żeby nie być szczerym w tej kwestii.. To odpowiedział. A na koniec, złapał jej dłoń pewniej, podnosząc tak, żeby być w stanie przycisnąć jej środkowy i wskazujący palec do swojego ciała w odpowiednim miejscu. Właściwie sam się dziwił, ale jeśli już miał te dni, kiedy cholernie bolało go to nic, gdy już udało mu się zawęzić ognisko bólu, znajdowało się bardziej na biodrze, w miejscu gdzie kilka głębszych cięć znaczyło ślad po oparzeniu. Może gdzieś tam były te flaki, których już nie miał? Albo może nie wyciągnęli jakiegoś kawałka szkła czy gwoździa i czasami go szturchał? Tak czy siak, poprowadził jej palce w odpowiednie miejsce, zdając sobie sprawę dopiero po chwili jak głupi to jest pomysł; przesuwając z centralnej części jego brzucha, niżej, praktycznie do linii spodni, a później na bok, zatrzymując się na wysokości biodra.
Zdecydował już, podniesione ciśnienie nie miało definitywnie nic wspólnego z irytacją, ale dalej nie był pewny, że lekko przyspieszony oddech to była reakcja na stres, czy może zupełnie inny rodzaj napięcia. Nie, żeby to miało znaczenie, nie? Wytłumaczy jej, przejdą z tym do porządku dziennego i zajmą się grillem z cegły. To brzmiało jak dobry plan.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Szczerze? Nie myślała o niczym konkretnym, kiedy pchała się do niego z łapami. Jej intencją nie było jakieś sugestywne obłapianie go, na pewno nie. Nie próbowała zmniejszyć między nimi dystans czy wpychać się do niego ze swoją bliskością, bo serio, powzięła naprawdę mocne postanowienie, żeby nie być tym rodzajem głupiej kretynki i chciała się tego trzymać. Wychodziło, jak wychodziło, ale to był najwidoczniej krótki moment, kiedy szok przesłonił jakiekolwiek racjonalne myśli, które mogłyby zalęgnąć się w jej głowie. Zareagowała w idiotycznym odruchu, którego nie potrafiłaby usprawiedliwić nawet przed sobą samą. Naprawdę nie wiedziała, co się stało i jak do tego doszło, ale… Nie mogłaby zaprzeczyć, ze trzymanie dłoni na jego ciele nie było wcale najgorszym doświadczeniem. Nawet jeśli mogła się domyślić, że nie do końca w porządku był z tym, jak bezczelnie naruszyła jego osobistą przestrzeń. Cóż, z dwojga złego wolała to, że przytrzymał jej dłoń po swojemu niż to gwałtowne odskoczenie, jakby jej dotyk parzył, jakie zafundował jej podczas tej pamiętnej wizyty, gdy naprawiał jej pralkę…
Na szczęście wyjątkowo ugryzła się w język, zanim z jej gęby zdążyło wypaść coś idiotycznego w stylu zapewnienia go, że w gruncie rzeczy nie musiał wcale tej koszulki zakładać… No bo litości, co to w ogóle byłby za żenujący tekst? Nieważne, że całkiem zgodny z prawdą i jej rzeczywistą opinią… Zresztą, jeśli pominąć bycie głupią babą, racjonalna część jej małego móżdżku rozumiała, że to nie mogła być dla niego komfortowa sytuacja. Nie powiedziała nic, a z jej głowy momentalnie umknęły wszelkie komentarze, gdy postanowił przesunąć jej dłonią po jego ciele. Starała się zachowywać przyzwoicie, ale nie potrafiła nic poradzić na to, że coś w jej klatce załomotało mocniej, a w glowie zaszumiało. Nawet nie spojrzała w stronę, gdzie skierował jej dłoń, nadal patrząc na jego twarz.
- Wiesz… Gdyby ktoś nas teraz zobaczył, sytuacja wygląda na dość niedwuznaczną – pozwoliła sobie na tę uwagę, a kąciki jej ust zadrgały nieznacznie. Nie powinna była. Wiedziała, że to nie było tym, na co wyglądało, ale od kiedy wytłumaczenie „kochanie, to nie jest tak, jak myślisz” miało jakąkolwiek moc? Absolutnie nigdy. Dlatego powinna się odsunąć, zanim z jego domu wyłoni się jego dziewczyna, a sytuacja stanie się jeszcze bardziej niezręczna…
Cóż, w tym przypadku – jak w większości decyzji, które podejmowała w swoim życiu – niestety zupełnie zignorowała to, czego nie powinna i nie odsunęła się nawet o milimetr.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Kontrola dawała mu spokój, to właściwie nie było niczym odkrywczym. Wolał prowadzić jej dłoń po tym konkretnym, dość sporym, kawałku swojego ciała, z którym czuł się średnio komfortowo. Pomijając estetyczne wrażenia; po prostu nigdy nie wiedział, kiedy postanowi zacząć idiotycznie boleć, mrowić albo dawać mu inne mało przyjemne sensacje, na które nie mógł nic poradzić. Poza tym, w tej konkretnej sytuacji nie miał już dziewczyny i był całkowicie wolnym facetem, więc nie czuł się wcale źle z jej dłonią na swoim ciele.. Chociaż powinien. Bo zdecydował co zdecydował i powinien się tego trzymać, tak? Totalnie tak.
Zupełnie nie wpadł na to, że przecież nie powiedział Billie o swoim zmianie statusu związku.. Jakoś tak zapomniał w całym zamieszaniu, a już zupełnie poza tym, to by było trochę dziwne, nie? Jasne, kumple rozmawiali o takich rzeczach, ale w tym konkretnym przypadku.. No, nie, to by zabrzmiało jak zaproszenie. To było trochę bardziej skomplikowane.
- Hm? A kogo to obchodzi co robię i z kim we własnym ogródku? - przechylił lekko głowę, przyglądając jej się ciekawie. Nacisk jej palców na ten konkretny punkt zaczął być jednak trochę niekomfortowy, więc zupełnie z automatu, znów schował jej dłoń w swoją, przesuwając trochę wyżej i opierając luźno na szczycie biodra. Na tamtą chwilę już jej nie trzymał tak naprawdę, mogłaby zabrać dłoń, jeśli chciała bez najmniejszego problemu. Jeśli by chciała. Jeśli nie chciała, to właściwie on też nie miał nic przeciwko. Uśmiechał się nawet lekko, chociaż to mogła być równie dobrze całkiem podświadoma reakcja, kiedy zobaczył jej drgające kąciki ust i rozbawienie tańczące w jasnych oczach.
Uwielbiał jej oczy, swoją drogą. Pewnie nigdy jej tego nie mówił, bo, po raz kolejny, to by było totalnie dziwne, ale szczerze uważał, że mógłby się w nie patrzeć codziennie do końca życia.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Znowu to robiła. Narzucała się ze swoją obecnością, niebezpiecznie zmniejszała między nimi dystans, doprowadzała do sytuacji, która nie powinna mieć miejsca, bo zwyczajnie nie była w porządku wobec kogokolwiek. Na swoje usprawiedliwienie nie miała za to nic poza głupim, sztampowym „tak jakoś wyszło”. Bo faktycznie wyszło i rzeczywiście nie wiedziała, jak do tego doszło poza tym ogólnikowym jakoś. Dlaczego jej w ogóle na to pozwalał? Bo znał ją naprawdę dobrze i wiedział, że odpieprzała często głupoty bez zastanowienia, za którymi w gruncie rzeczy nie kryło się nic poza tą głupotą? Bo sam na krótki moment się zapomniał…? A może dlatego, że to nic nie znaczyło? Ot, niewinny dotyk dłoni przyjaciółki zmartwionej jego stanem, to wszystko. Mogłaby znaleźć milion wytłumaczeń i usprawiedliwień – tylko że ich nie szukała.
- Twoją dziewczynę na przykład? Mieszka tu chyba. No a wiesz… Niedwuznaczna sytuacja – wyjaśniła, uśmiechnęła się szerzej, zerkając na niego, a potem wymownie w stronę dłoni prawie na jego spodniach. Gdyby pokusiła się o to, żeby przesunąć swoje palce choć trochę… Albo jeszcze bardziej zmniejszyć między nimi dystans, może zaryzykować i dotknąć go drugą dłonią, wspiąć się na palce i…
Nie. Stop.
Zabrała grzecznie rękę, chować ją za swoimi plecami, gdzie splotła ją z tą, która do tej pory była wolna. Odsunęła się nawet o pół kroku, zwracając mu jego przestrzeń osobistą, do tej pory okupowaną bez zaproszenia. Zerknęła w końcu w bok, na wszystkie materiały, które zgromadził w swoim ogródku i potem nawet w stronę laptopa. Uniosła się na palce, wróciła na pięty, zerknęła znów na Gusta i klasnęła w dłonie.
- No to co, od czego chciałeś zacząć? I gdzie chcesz ten grill postawić? – zapytała rzeczowo i przy okazji ściągnęła ze swoich pleców plecak, który odłożyła gdzieś na bok, żeby nie przeszkadzał w tej ważnej misji. Nie wiedziała, czy będzie mogła się przydać, ale… Może faktycznie posiadała jakieś magiczne inżynierskie supermoce, dzięki którym cała konstrukcja nie zawali się po pierwszym kwadransie?

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Parsknął. Nie mógł się powstrzymać i po prostu parsknął śmiechem, kiedy rzuciła tekstem o dziewczynie i grzecznie się odsunęła, jakby nigdy nic. I naprawdę, naprawdę chciał nie wyprowadzać ją z błędu, bo tak byłoby znacznie łatwiej, prawda? Najwyraźniej postanowiła dokładnie to samo co on, trzymać się względnie na dystans i nie rumakować za bardzo w jego stronę; definitywnie nie tak, jak ostatnim razem sobie pozwolili, dając się trochę ponieść temu, co było łatwe, miłe i zdecydowanie zbyt przyjemne. A nawet nic takiego nie robili! Ot, siedzieli sobie uroczo i się przytulali, nie? Zdecydowanie mógł sobie wyobrazić, że obecna sytuacja mogłaby zdecydowanie rozwinąć się w słodką scenę. Zupełnie nie platoniczną. Zwłaszcza biorąc pod uwagę napięcie między nimi, które nawet on czuł, a był serio beznadziejny w te klocki... Nie istotne, prawda? Odsunęła się, przekonana o tym, że jest zajęty i.. Chciał wyprowadzić ją z błędu, ale w tej sytuacji mogła to źle zrozumieć? Mogła to zrozumieć jako zaproszenie, czyli dokładnie tak, jak chciał zabrzmieć, ale.. Wybrała dobrze. Pokiwał głową, ogarniając swoje rozbawienie, zaraz potem lekko przeskoczył przez barierkę.
- Tam. I nie mam pojęcia. Chyba trzeba jakieś fundamenty wylać, nie? Wiesz jak to się robi przypadkiem..? Mam deski, zbrojenia też mam, trochę narzędzi, żeby przyciąć.. - podniósł głos, żeby mogła go słyszeć wyraźnie, kiedy podchodził do swoich zebranych zabawek; przy okazji kopnął piłeczkę Olliego, ku jego ogromnemu zadowoleniu.
Dwie godziny później był z siebie naprawdę dumny, bo o ile to na pewno nie był tak głęboki fundament, jak powinien, to jakiś był. Beton był też na jego roboczych spodniach, a rękawice to w ogóle nadawały się do wywalenia. Kilka dużych kropel zdobiło jego włosy i jak do tego doszło, naprawdę nie wiedział.
Przez cały ten cyrk, dał Billie miejsce głównego kierownika budowy; przysunął jej na miejsce jeden z ogrodowych leżaków i podręczną lodówkę, żeby poczęstowała się czym tam chciała. On preferował wodę, stwierdzając, że piwo wypije jako nagrodę, za postawienie.. Może nie całego grilla, ale jakiejś części tego grilla.
- Nikt tu nie mieszka. Ja, przez jakiś czas, właściwie tylko, żeby skończyć ten dom, a później pewnie będę go wynajmować. Misha nie jest w obrazku. - rzucił mimochodem, siadając na tyłku na trawie i tym samym wyznaczając dla siebie przerwę. Przyłożył sobie na moment zimna butelkę do czoła, później szyi i na końcu karku, zanim ją otworzył i upił z niej kilka łyków. Lepiej. Nigdy nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie murowanie było męczące.. Chyba preferował stawianie konstrukcji z kartonu.

billie winfield
golabki
AR#7194
ODPOWIEDZ