Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Zwykle był w domu zanim się obudziła. Właściwie to nie miał nawet pewności, czy wiedział, że w zwyczaju miał wstawać o idiotycznie wczesnych godzinach, ubierać się i biec przed siebie... Ale zazwyczaj udawało mu się wrócić, wskoczyć pod prysznic a potem dołączyć do niej do łóżka jeszcze na moment, bądź zająć się robieniem śniadania. To było, swoją drogą, całkiem zabawne, z jaką łatwością przyszło mu przestawienie się na mieszkanie z Billie i że w jego głowie pojawiły się już nowe schematy związane z tym miejscem.. Tak czy siak; zwykle mu się udawało wrócić do domu jak człowiek ze swojego joggingu, ale zwykle też nie potykał się o małe dziewczynki z kijami. Kay była naprawdę miłą, rozgadaną i promienną osobą, ale wciąż nie mógł sobie w głowie ułożyć co jej przyszło do głowy, żeby chcieć się bić z prawie dwumetrową szafą. No bo.. Dlaczego, huh? Prawda, że nic takiego się nie stało i przez ten cały czas, kiedy odprowadzał nowopoznaną dziewczynę do domu, był raczej milczącym, ale generalnie pozytywnie nastawionym towarzyszem.. Dopiero teraz, kiedy już wbiegał z Olliem po schodach klatki prowadzących do mieszkania, głodny i z jakiegoś powodu super zestresowany, czuł rosnącą irytację. Może właśnie dlatego, że Billie definitywnie już zdążyła wstać, a on, mimo lodówki pełnej pyszności, nie miał dla niej śniadania? Może.
Otworzył drzwi, pozwalając Olliemu wejść przodem, zanim.. Wszedł i trochę się zagotował, kiedy typowy widok rozpieprzonych po przedpokoju butów zadziałał na niego bardziej niż zwykle. Zamknął za sobą drzwi, opierając się o nie plecami, złapał głębszy oddech, na moment przytrzymując powietrze w płucach, odchylając w tył głowę i wbijając spojrzenie w sufit. Trzy.. Cztery.. Pięć.. Zimne drzwi pod płasko położonymi na powierzchni dłońmi stanowił niezły punkt uziemienia, nawet jeśli miał wrażenie, że czuje w nich własny puls, odbijający się też w uszach. Sześć.. Siedem.. Osiem.. Chyba był zmęczony. Cała ta pochrzaniona akcja z kijem, zakrzywienie światopoglądu, że może jednak rzeczywiście miał trochę problem ze sobą, stres najpierw w obawie o zdrowie Olliego, potem o to, czy nie czeka go pozew o napaść.. I na koniec wisienka na torcie w postaci małego przedpokoju, przypominającego trochę pobojowisko, które miał w głowie. Nie był zły. Chyba. Był zmęczony. Poirytowany na.. Kay? Siebie? Billie?... Nie, chyba tylko na fakt, że naprawdę przestawał mieć możliwość dalszego oszukiwania się, że wszystko było z nim względnie w porządku, a jego psycha była totalnie niewzruszona. Dziewięć.. Dziesięć.. Powoli wypuścił powietrze z płuc, przymykając jeszcze na moment oczy i przez krótką chwilę naprawdę mając ochotę zjechać po tych drzwiach, zwinąć się w kulkę pod nimi i pooddychać jeszcze przez moment, ale.. Nie, nie wiedział, czy Billie była już na nogach. Definitywnie nie chciał, żeby widziała go totalnie pokonanego przez.. Właściwie nic. Przez codzienność w swojej głowie.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie wiedziała, czy obudził ją jakiś koszmar, naturalna niespokojność ducha, jaka dopadała ją od czasu do czasu czy może to, że połowa łóżka zdążyła się wychłodzić – a może tak naprawdę żadna z tych rzeczy. W pewnym momencie otworzyła oczy i wiedziała, że już nie zaśnie. Zwłaszcza po tym, jak zorientowała się, że godzina jest nieludzko wczesna, ale jednocześnie nie na tyle, aby udało jej się złapać przyzwoitą ilośc snu, zanim zadzwoni budzik. Przewracała się z boku na bok przez chwilę, próbowała nawet puścić jakiś niezbyt ciekawy film na youtubie, jednak nic nie nakłoniło jej głowy do snu. W końcu uznała, że dalsza walka nie miała sensu. Gust najprawdopodobniej wziął Olliego na poranny spacer (bardziej bieg), a – głupia sprawa – Billie nie do końca wiedziała, kiedy zazwyczaj z nich wracali. Chętnie przeciągnęłaby ten poranek o jeszcze kilka minut z nim obok w łóżku, ale… Nie mogła dłużej bezczynnie leżeć. Uznała, że jedyną słuszną opcją będzie się podnieść i być może zrobić coś względnie produktywnego.
Pokręciła się po mieszkaniu, ale nie znalazła żadnych naczyń, które mogłaby umyć, żadnych skarpet, które mogłaby wrzucić do kosza na brudy, nawet żadnego miękkiego koca, który mogłaby poskładać we względnie estetyczną kostkę. Uznała, że czas wybrać jakieś ubranie na kolejny dzień w pracy, a potem wziąć prysznic. Nie przejmowała się tym, że kilka par butów, spośród których próbowała wybrać tę najbardziej odpowiednią, porzuciła beztrosko tuż za wejściem do ich mieszkania. Nie przejmowała się też tym, że woda kapała z jej włosów i ramion, kiedy ubrana tylko w ręcznik wyszła w końcu z łazienki i… Natknęła się na Gusta opierającego się o drzwi wejściowe, co z jakiegoś powodu zupełnie ją zaskoczyło.
- Dzień dobry? – zagadnęła względnie pogodnie. Na tyle, na ile była w stanie być pogodna o tej porze, tuż po wstaniu i jeszcze przed pierwszą poranną kawą (i śniadaniem). Być może gdzieś z tyłu głowy zamigotała jej myśl, że coś było nie do końca w porządku w tym obrazku, ale też gotowa była przyjąć za opcję, że zwyczajnie był zmęczony biegiem z Olliem po schodach na górę…

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Potrzebował tylko chwili, naprawdę. Na złapanie oddechu, wyciszenie się, uspokojenie idiotycznych nerwów, które brały się chyba z ciągłego, nieustannie idiotycznie wysokiego poziomu stresu, towarzyszącego mu już na każdym kroku. Łatwo było o wściekłość, kiedy mózg miał dość bycia w gotowości na dosłownie każdą ewentualność.. A on naprawdę nie lubił się wściekać. Naprawdę.
Usłyszał najpierw kroki, później jej głos, ale zanim otworzył oczy, wziął jeszcze jeden, głębszy oddech. Nie zaczynaj. Nie zaczynaj. Nie. Zaczynaj... Powtarzał sobie w głowie przez tą krótką chwilę i nie, nawet nie chodziło o zaczynania jakiejś awantury czy czegoś w ten deseń, w dupie miał te cholerne buty w tym momencie, były nawet spoko opcja do kopnięcia. Zaraz.
- Byłby znacznie lepszy, gdyby nie małe dziewczynki z dużymi kijami. - wyrzucił i nawet jego samego zaskoczyło ile jadu ulało się razem z jego głosem. No, właśnie tego miał nie zaczynać. Znał to z terapii, naprawdę ciężko mu było przestać jeśli już pozwolił sobie na okazywanie tego, co czuł. Wiedziała to z tej całkiem przyjemnej i pozytywnej strony.. Ale ze wściekłością miał dokładnie to samo. Miał ochotę klnąc, bić, kopać, szarpać, obijać kogoś, albo siebie i generalnie czuł, jakby każdy najmniejszy mięsień drżał mu lekko pod skórą, błagając i poganiając, żeby dał temu wszystkiemu ujście. Nie ważne, że przed chwilą biegał, że powinien być całkiem zmęczony. Nie ważne. - Poczekaj. - poprosił, spiął dłonie w pięści, wyskoczył z własnych butów, zostawiając je niedbale dokładnie tam, gdzie były, a potem wyminął ją, by znaleźć dla siebie trochę więcej miejsca.. Paść na podłogę i na tych zwiniętych pięściach zacząć robić pompki? Nie miał tu drążka, nie miał niczego, co mógłby skopać i boksować, pompki to była spoko alternatywa. Na pewno lepsza od krzyczenia i robienia dziur w ścianach.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Czyli jednak ten dzień nie zaczął się jak dobry. Mogła się domyślić, sądząc po minie Gusta i ogólnie negatywnej aurze, jaka od niego biła. Zajęło jej chwilę znalezienie odpowiedzi na podstawowe pytanie – czy był zły na nią? Wydawało jej się, że nie dała mu większego powodu, ale na pewno znalazłoby się kilka mniejszych. Jej bałaganiarstwo, chaos, jaki tworzyła wokół siebie… albo może odkrył, że Ollie na komendę „podaj łapę” kładł się na ziemi… Ale nie. Nie wyglądało na to, żeby chodziło w tym przypadku o nią. Jego lakoniczna odpowiedź na jej powitanie też o tym świadczyła. Może i z jego perspektywy była mała dziewczynką, ale nie posiadała dużego kija. Największym, który miała pod ręką, była miotła – a nie sądziła, żeby Gust miał obrazić się na nią, gdyby w końcu kiedyś za nią złapała, zwłaszcza z zamiarem użycia jej we właściwym celu…
Grzecznie usunęła mu się z drogi, gdy przetoczył się obok niej jak gradowa chmura, podążając za nim wzrokiem. Zanim będzie mogła podjąć decyzję, co zrobić, chyba będzie potrzebowała nieco większej ilości informacji na temat tego, co tak bardzo wyprowadziło z równowagi jej zazwyczaj niewzruszonego mężczyznę… Ale na to jeszcze przyjdzie czas. Na jej twarzy mimowolnie pojawił się szerszy uśmiech, gdy dokonał zbliżenia z podłogą i zaczął robić pompki. Przeszła parę kroków i jak gdyby nigdy nic usiadła na kanapie, skąd miała nienajgorszy widok na te popisy.
- O, mogę czekać – oznajmiła. - Żałuję tylko, że nie zdążyłam zrobić sobie kawy.... – dodała calkiem szczerze. Podparła łokcie na kolanach i brodę na dłoniach. Najwidoczniej uznała, że najlepszym sposobem na rozwiązanie sytuacji, będzie pozwolenie jej się rozwijać. Przynajmniej przez jakiś czas. Da mu przestrzeń, trochę ochłonąć… Pytania o to, co się stało, nie uciekną. Chyba.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Był zły tak ogólne. Na życie. Czasami mu się zdarzało, co irytowało go jeszcze bardziej, kiedy nie mógł przypiąć tej jednej rzeczy, która irytował go najbardziej, a wszystko było bez sensu. Sięgając pamięcią, nie byłby w stanie sobie nawet przypomnieć, czy miał tak zawsze, czy to była jakaś nowa rzecz, związana z jego bardziej i mniej mądrymi życiowymi decyzjami.. A potem stwierdzał, że to mało istotne. Wiedział natomiast, że to, co pomagało najbardziej, to było wyżycie się na czymś i porządne zmęczenie. Pompki brzmiały jak dobry pomysł, a te znienawidzone, na pięściach, może nawet miały sprawić, że ogarnie się nieco szybciej. Może. I tak musiał co kilka pompek na pięściach, odbijać się mocniej od podłogi, żeby ułożyć dłonie płasko na kilka następnych. Nienawidził robić pompek na pięściach, ok?
- To zrób.. - rzucił, przy okazji wypuszczania powietrza, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że robi jej mały pokaz. Generalnie przyzwyczajony był, że ludzie wokół też ćwiczyli i robili różne dziwne rzeczy, nikt nie zwracał na nikogo uwagi, zajęci swoimi powtórzeniami i.. No, w sumie nie byli na siłowni, a Billie, o ile ćwiczyła z nim czasami na swój sposób, nie należała chyba do zagorzałej fanki fitnessu.. Tak, musiał wziąć poprawkę na to.
Po dobrej chwili, zaraz po raz kolejny zmieniać ułożenie dłoni, odbił się mocniej jedną ręką i wywalił płasko na plecy z głuchym westchnieniem. Lepiej. Zdecydowanie lepiej. Mógł się trochę bardziej skupić, a pieczenie w mięśniach stanowiło bardzo dobrą, uziemiającą sensację.
- Okay.. Zaraz coś zrobię do jedzenia, ok? Tylko chwilę wychilluję. - powinien też iść pod prysznic, ale to zawsze mogło poczekać. Plan dnia i tak mu się pokruszył, więc.. Nie było mowy o leceniu na autopilocie.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Preferowaną przez nią aktywnością było przynoszenie do domu wina, jedzenia na wynos i ciastek, a potem podnoszenie tego wszystkiego w odpowiednich proporcjach z wysokości stolika kawowego na wysokość twarzy, a potem nawet dalej – do samej gęby. Podnoszenie ciężarów jak nic. Do tego za barem wyrabiała dzienny limit kroków dla dwóch osób, a od czasu do czasu oprócz dreptania z jednego miejsca na drugie, zdarzało jej się też tańczyć. Całkiem lubiła też wieczorne spacery, rejsy żaglówką w pogoni za horyzontem i parę innych rzeczy robionych wspólnie z Gustem, które wprawiały jej serce w szybsze bicie. Liczy się jako cardio, prawda? No i umówmy się, jeśli chodziło o fitness – więcej przyjemności i głupiej satysfakcji dawało jej obserwowanie jego niż pocenie się samej.
- Teraz? Nie, nie, to nie jest najlepszy moment – odpowiedziała mu po prostu nadal z lekkim uśmiechem, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, ze nie oczekiwał od niej żadnej riposty, bardziej czy mniej ciętej i najprawdopodobniej było mu wszystko jedno, czy coś do niego mówiła. Takie momenty średnio nadają się do prowadzenia porannych small-talków. Nie wspominając o tym, że jego nastrój sugerował, że nie był tym zainteresowany. Nie przerywała, nie wpieprzała się, nie zagadywała, dopóki nie zrobił tego, co najwidoczniej musiał zrobić. Gdy w końcu opadł na podłogę, ona też zsunęła się z kanapy, a potem przesunęła do niego. Ręcznik, który miała na sobie, będzie nadawał się do prania, ale nie zwykła przejmować się takimi rzeczami.
- Mogę nam zrobić śniadanie – zaproponowała. - Będzie kilka poziomów niżej od twoich śniadań, ale… Robię nienajgorsze omlety i wychodzi mi naprawdę zajebista szakszuka – stwierdziła i wzruszyła ramionami. Dał jej parę razy do zrozumienia, że na tym dworze to on był panem i władcą kuchni, ona mogła co najwyżej pomagać mu (czasami) albo być totalnie bezużyteczną ale uroczą (zazwyczaj), ale to nie oznaczało, że nie potrafiła dogadywać się z garnkami. Gotowała nawet nieźle, jeśli tylko miała ochotę, ale najczęściej nie widziała powodów, żeby odbierać mu tę przyjemność… - Chcesz mi powiedzieć, czemu zawdzięczam ten mały pokaz? – zapytała, a palcami łagodnie przejechała po jego ramieniu. Widziała przecież, że coś było nie do końca w porządku, a skoro część emocji chyba rozładował, wyżywając się na swoich własnych mięśniach, uznała za właściwe spytać, czy chciał zrzucić z siebie ewentualną resztę tego ciężaru też werbalnie.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Tak, wspólna aktywność fizyczna była jak najbardziej wystarczająca. Z resztą, lubił z nią spędzać czas, czy to aktywnie, czy jako kanapowy ziemniak, a swoje małe sesje joggingowo/workoutowe traktował trochę jak małą medytację. Chwilę dla niego, żeby się trochę zdystansować od wszystkiego, zmęczyć, dać sobie zastrzyk endorfinek, a potem wparować pod prysznic; wiadomo, prysznic po ćwiczeniach to była jedna z najprzyjemniejszych rzeczy pod słońcem.
Jedna z wielu. Definitywnie prysznic przegrywał tym jak się czuł, kiedy jego ulubiona dziewczyna wydawała się nie móc doczekać, aż będzie mogła się znaleźć bliżej. Było w tym coś idiotycznie uroczego. Mógł być zły przed momentem, ale i tak uśmiechnął się, zerkając na nią z dołu, kiedy się przysiadła i zaczęła głaskać po ramieniu, którym zaraz ją objął. Właściwie dopiero teraz zwrócił uwagę na jej outfit i nawet nie starał się zapanować nad głupim uśmiechem, który wykwitł na jego ustach.
- Hey~.. - mruknął, zupełnie innym tonem niż jeszcze chwilę temu, trochę jakby po złości nie było śladu.. I w sumie to całkiem prawda. Jasne, gdyby bardzo lubił się trzymać negatywnych emocji, pewnie mógłby się przypieprzyć do czegoś, ale po co? Miał obok Billie, wyglądającą super dobrze w jej ręczniku, która w dodatku postanowiła go miziać. Po co miał być zły?
- ..szak.. co? - parsknął krótko, na moment marszcząc brwi, kiedy podnosił się na łokciach, żeby nie leżeć tak całkiem plackiem na własnych plecach. I tak, kuchnia była jego królestwem, ale nie widział powodu dla którego miałby je przed nią chronić, nie? Zwłaszcza, kiedy proponowała mu jakieś potrawy, o których w życiu nie słyszał. Zawsze mógł podglądać i nauczyć się czegoś nowego.
- Zaraz. - odpowiedział krótko, nadal z tym samym głupim uśmiechem, a chwilę później bez wcześniejszego ostrzeżenia, pociągnął ją na siebie, kradnąc całusa. Były rzeczy ważne i ważniejsze. Mówienie o swoich przygodach podczas joggingu było ważne.. Ale dawanie swojej żonie dziewczynie atencji i uwagi na które zdecydowanie zasługiwała, było znacznie ważniejsze. Prysznic też mógł poczekać, wiadomo, nigdzie się mu nie spieszyło tego konkretnego dnia.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Sama czasami była zaskoczona tym, jak bardzo poszukiwała jego bliskości. Zazwyczaj wcale nie była dotykalska i nie lubiła, kiedy ludzie wkraczali bezczelnie w jej osobistą przestrzeń – czyli zbliżali się na mniej niż bezpieczne półtorej metra. To był kolejny plus bycia barmanką, od ludzi dzieliła ją jeszcze dość szeroka barowa lada i było to bardziej niż w porządku. Przy nim jednak… Nie wiedziała, jak to działało. Trochę jakby w jej głowie coś się przestawiało, gdy Gust znajdował się w pobliżu. Ciągnęło ją w jego stronę, uwielbiała jego dotyk i sama szukała go przy każdej okazji, nawet jeśli miał być wyjątkowo subtelny, lekki i niepozorny, jak to zwykłe i łagodne głaskanie go po ramieniu tylko dlatego, że mogła.
Parskneła cicho w odpowiedzi na jego reakcję na jej widok. Nie jej wina, że wrócił akurat wtedy, kiedy wyszła spod prysznica i że nie miała możliwości (ani chęci), żeby poświęcić kilka chwil na założenie na siebie czegoś normalnego. Zresztą, po co by miała? Nie raz widział ją nawet w mniejszej ilości materiału na sobie, nie widziała powodu, żeby się przy nim w jakikolwiek sposób krępować. Poza tym po cichutku musiałaby przyznać, że podobne mruknięcia i uśmiechy schlebiały jej i przyjemnie łechtały kobiece ego.
Zanim zdążyła mu wyjaśnić czym była szakszuka, została przyciągnięta znacznie bliżej niego, na co zareagowała beztroskim chichotem, który zresztą Gust szybko uciszył. Nie narzekała. Chętnie odpowiedziała mu dłuższym pocałunkiem, układając dłoń na jego szyi. I to prawdopodobnie byłby dobry moment na to, żeby spieprzyła tę chwilę jakimś głupim żartem, komentarzem nie na miejscu albo czymkolwiek w tym stylu, ale nie, nie tym razem. Zamiast mówić cokolwiek tylko wpatrzyła się w niego z głupim uśmiechem i zagryzła wargę. Oprócz tego, że stawala się przy nim dotykalska, to jeszcze potrafił sprawić, ze brakowało jej języka w gębie. Cudotwórca jakiś, czy co?

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
No to była ich dwójka. Naprawdę lubił swoją przestrzeń, lubił być sam, był w tym naprawdę dobry i zawsze uważał, że było mu bliżej do ekstremalnego introwertyka, a w samotności ładował energię. Nie pamiętał w który momencie ich znajomości Billie stała się jednym z "jego" ludzi, którzy mimo swojego głośnego i intensywnego sposobu bycia, nie męczyli go samą swoją obecnością. Tym samym nie pamiętał kiedy to się stało, że została jego bliską przyjaciółką na tyle, że był okay z dawaniem jej przejażdżek na barana czy opierania się o nią jak o mały, uroczy pachołek, gdy stała się nagle znacznie niższa od niego. To wszystko wyszło jakoś tak.. Naturalnie. A potem zaczął na nią patrzeć trochę inaczej, musiał się dystansować na swój sposób, co wcale mu się nie podobało tak naprawdę. Ale teraz byli tutaj. I byli razem. Niezbadane były ścieżki...
Naprawdę spodziewał się tego głupiego żaru, tekstu, komentarza, przytyku czy czegokolwiek. To byłoby bardzo w stylu Billie, nie? Idealny moment, żeby czymś walnąć, sprawić, żeby przewrócił oczami, nie przestając się przy tym uśmiechać prawdopodobnie, a potem machnąć na nią ręką, mówiąc, że głupek z niej.. Zanim sięgnąłby po kolejnego małego całusa, tak dla zasady i żeby przypadkiem nie myślała, że rzeczywiście udało jej się wyprowadzić go z równowagi. To naprawdę nie było takie łatwe. Trzeba było mieć do tego kijka i nim wywijać, na przykład, tak.
- ...tak? - wyglądała, jakby naprawdę chciała coś powiedzieć, jakby jej się powoli tworzył w tej ładnej główce jakiś chochliczy plan dowolnych rozmiarów. W sumie była jak taki chochlik trochę, nie? Burza włosów, duże, jasne, błyszczące oczy i zawadiacki uśmiech.. Definitywnie widział ją w roli chochlika. Nie mógł nic poradzić jednak, że sam się idiotycznie uśmiechał, to było silniejsze od niego, naprawdę. Widząc, jak przygryza wargę, podniósł jedną dłoń, by przesunąć kciukiem po jej dolnej wardze. Ust nie miała chochliczych, nie; powiedziałby raczej, że były bardzo miękkie i przyjemne.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie wiedziała, czy kiedykolwiek miała okazję zobaczyć go rozgniewanego faktycznie na nią. Ten popis sprzed chwili był tak naprawdę jednym z nielicznych momentów, kiedy miała okazję zaobserwować, jak emocje wzięły nad nim górę i potrzebował je rozładować. Przecież nie od dziś twierdziła otwarcie, że był najbardziej cierpliwym człowiekiem, jakiego znała. A ten mały emocjonalny wybuch ani trochę nie zmieniał jej opinii.
- No przecież ja absolutnie nic nie mówię – odpowiedziała bez waleczności tylko dlatego, że rozbroił ją tym małym gestem. Najwidoczniej przeczuwał, że coś czaiło się na końcu jej języka i tylko czekało, aż gotowa będzie to wypuścić, co zresztą nie było niezgodne z prawdą. Faktycznie, zazwyczaj miała bardzo dużo do powiedzenia, w większości niezbyt mądrych rzeczy i faktycznie zazwyczaj nie starała się tego powstrzymywać. Teraz jednak na tych kilka chwil miała ochotę tak po prostu zamilknąć i w cichej kontemplacji popatrzeć w oczy mężczyzny swojego życia, chłonąc to wszystko, co między nimi było. To, jak go kochała, uwielbiała szczerze każdą komórką swojego ciała, jak nie potrafiłaby chyba teraz bez niego żyć i jak bardzo podobało jej się bycie tak blisko niego, zwłaszcza gdy sam ją do siebie przyciągał i jasno okazywał, że mu się podobała. Mimo upływającego czasu, żadna z tych rzeczy nie traciła swojej mocy ani uroku… Ale mimo wszystko, nadal była Billie Winfield. Wzięła więc głębszy oddech… - Oj, bo… Szakszuka to takie danie kuchni bliskowschodniej, typowe na śniadanie i gdybym wiedziała, że jej nie znasz, już dawno próbowałabym przez żołądek trafić do twojego serca. Poza tym… - zatrzymała się tylko na pół chwili. - Jednak nie potrzebuję już wcale kawy, a jeśli tak mają wyglądać poranki, kiedy jesteś zdenerwowany, to mogę sama cię budzić jeszcze wcześniej i robić wokół siebie znacznie więcej bałaganu. Tylko zgłaszam wniosek o mniej koszulki. No a tak w ogóle marginesem… spada mi ręcznik – dodała na koniec całej tej wypowiedzi, którą wyrzuciła z siebie praktycznie na jednym wydechu, a którą zakończyła szerokim, choć całkowicie niewinnym (ta, jasne…) uśmiechem, a jedną łapą już faktycznie jechała po jego boku i tym samym koszulce. I każda z rzeczy, które mu właśnie powiedziała, była totalnie prawdziwa.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Było coś totalnie rozbrajającego w jej gadulstwie, naprawdę. Jego mózg działał w podobnie niezbadany sposób, w którym wszystko wydawało się działać na raz i w pięciu różnych kierunkach, tak, to rozumiał, ale jako człowiek zwykle raczej niewielu słów, totalnie uznawał za urzekające, tą jej paplaninę. Naprawdę. Mógłby tak na nią patrzeć i idiotycznie się uśmiechać, słuchając, licząc kolejne sekundy przez które wydawała się nie potrzebować powietrza. Powinien jej kiedyś zaproponować nurkowanie z butlami, z tą pojemnością płuc to będzie dla niej spacerek po parku.. To była jakaś myśl.
Śmiał się lekko pod nosem, kiedy tak mu opowiadała i właściwie to już zaczął, gdy złapała ten większy oddech, zapowiadając tym samym, że to będzie jedna z tych, jego ulubionych, opowieści bez łapania powietrza. Ta najbardziej rozbrajająca. Dalej nie miał pojęcia co to była SZKSZKSZK (totalnie tak to zapamięta), wiedział tylko, że to było bardzo świszczące słowo, pochodziło gdzieś ze wschodu i że to było śniadanie. No i dobra, tyle na razie mu wystarczało, serio, poczeka cierpliwie, aż Billie będzie próbować zdobyć jego serce jeszcze bardziej, niż już je miała, ale wątpił, żeby to w ogóle było możliwe.
- Właściwie robię pompki zwykle na obudzenie, nie piję kawy przed biegiem, bo... - bo bym się zrzygał, chciał powiedzieć, ale bardziej zajęła go dłoń na jego boku i mały, zupełnie niewinny komentarz o spadającym ręczniku. Znów się roześmiał, kręcąc lekko głową.
- Dwa zdjęcia do wniosku, i dwa tygodnie na rozpatrzenie. - rzucił, ale dłoń, którą wcześniej głaskał ją po twarzy, już w tamtym momencie podnosił, by ściągnąć sobie termiczną koszulkę przez łeb. W sumie mógłby się kłócić, że te ciuszki były tak przylegające, że równie dobrze nic na sobie mógł nie mieć.. Ale zamiast się kłócić, przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i przekręcił się tak, żeby znaleźć się nad nią. Ręcznik na pewno tego nie przeżył, umówmy się, ale przynajmniej nie musiał się martwić, że będzie jej niewygodnie przez ten krótki moment, kiedy wtulał twarz w jej szyję, obsypując ją lekkimi całusami. Takie jego nieme "uwielbiam cię najbardziej", nic nowego w sumie.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Czasami myśli pojawiały się w jej głowie w przerażającym tempie i zatrważających ilościach. Zazwyczaj trzymała je dla siebie. A przynajmniej próbowała, bo energia tak czy siak szukała ujścia. W szybszym chodzeniu, przypadkowych podskokach, w tańcu, czasem w przeklinaniu do siebie, drapaniu skórek przy paznokciach, innym razem dawała się rozwodnić winem, a następnego dnia już jej nie było. Lubiła, że mogła powiedzieć mu niemal wszystko, co rodziło się w jej głupim mózgu, nawet jeśli byłoby najbardziej absurdalną rzeczą na świecie lub najbardziej kosmicznym, abstrakcyjnym przeskokiem myślowym, jakiego nie dokonałby najprawdopodobniej nikt poza nią. Lubiła też to, że gdy jej mózg zaczynał nerwowo zgrzytać, mogła się przy nim schronić i przynajmniej przez kilka chwil to nie było tak natrętne i uciążliwe. Mogła być rozgadaną wariatką albo najbardziej introwertyczną z introwertyczek i to było bardziej niż w porządku. I wiedziała, że za tę przestrzeń, którą jej dawał – przestrzeń do bycia sobą – nie będzie w stanie odwdzięczyć mu się żadną ilością szkszk zaserwowanych do łózka ani podobnych widoków o poranku (zwłaszcza że najprawdopodobniej kiedyś mu się znudzą, siłą rzeczy i z naturalnych względów). Mogło jej się to udać tylko dając mu to samo od siebie albo starając się najlepiej, jak umiała.
W odpowiedzi na jego szczery śmiech sama uśmiechała się szeroko. Była z siebie ewidentnie dumna.
- Czyli to ja powinnam wstawać jeszcze wcześniej? – zapytała i była wyraźnie zmęczona na samą myśl wstawania o porze, o której wstawał Gust. Westchnęła nawet ciężko i wymownie z głośnym „ugh!”, po czym przewróciła oczami. Są poświęcenia, do których była zdolna i takie… Do których mogłaby być zdolna w przypadku odpowiednich argumentów, które by ją do tego przekonały, wiadomo. No, dzisiejsze wstanie wcześniej niż zwykle wychodziło jej na dobre…
Wsunęła dłoń w jego głosy. Całusy składane na jej szyi działały bez zarzutu. Objęła go drugim ramieniem, przymknęła oczy i mruknęła cicho. - Spodnie też możesz ściągnąć, dla równowagi – palnęła i dopiero po kilku chwilach dotarło do niej, że przewracali się po tej podłodze z tego prostego powodu, że chwilę wcześniej chciał odpocząć po wysiłku fizycznym… - Chyba że to nie jest najlepszy moment – dodała, a palcami przesunęła po jego plecach. Nie wszystko musiało być zgodne z jej zachciankami, nie?

Gust Johansen
ODPOWIEDZ