Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Mogło być na pozniej, właściwie sam chyba wybrałby taka opcje, gdyby postawiła przed nim dwie; pospiesznie, albo później. Nie lubił się spieszyć.. w niczym, tak naprawdę. Lubił brać swój czas, lubił, kiedy wszystko było zrobione dokładnie i z największa dbałością o szczegol, cokolwiek by to nie było. Sprzątanie, gotowanie, czy zajmowanie się swoimi bliskimi na różne sposoby; tak, zdecydowanie wolał skupić się na ta chwile na wszystkim, co jako dorośli ludzie zrobić musieli. Ona coś zjeść przed praca, on zadbać o śniadanie swojego czworonoga. Marudził tylko trochę, bo nie dane mu było poszatkować warzywek (co serio lubił, psychopata), ale przynajmniej mógł jej zebrać przez ramie od czasu do czasu na to co tam się działo na tej patelni. Naprawdę starał się przy tym jej nie zaczepiać. Naprawdę! Udało mu się pewnie raczej średnio na jeża to nie zaczepianie, ale jakkolwiek silnym człowiekiem by nie był na co dzień, Billie nie od wczoraj stanowiła jego słaby punkt, wiec można mu było wybaczyć. Spędził na pewno resztę tego poranka jak zawsze, z ta różnica, ze zamiast pichcić dla niej, próbował zgadywać co dała do tego magicznego Szkszk. Fun.
Resztę dnia spędził na kreatywnym nic-nie-robieniu. Przez ostatnie kilka dni wysprzątał mieszkanie, wiec po ogarnięciu wszystkiego po ich śniadaniu i pokonaniu pościeli na łóżku nie miał za bardzo co robić, wiec.. trochę przeglądał książki, które miała, trochę buszował w szafce z przekąskami, dłuższa chwile spędził wymyślając co by dobrego zrobić do jedzenia na później, a potem zabrał swojego czworonożnego syna na spacer na bazarowe zakupy.. kreatywne nic-nie-robienie, bo w teorii zrobił tylko jedzenie (to curry, które wcześniej planował), ale w praktyce robił po drodze dużo innych, całkiem nieznaczących rzeczy, nie? Dzień skończył na kanapie, z padem w rękach i nogami wyrzuconymi na oparcie kanapy. Jak do tego doszło, ze przybrał pozycje prawie do góry nogami? Nie miał pojęcia. Czy jego kręgosłup będzie na niego bardzo zły później? Definitywnie.
Tak czy siak, czekał tylko aż Billie wróci z pracy, wiadomo, lepiej się nic nie robiło i odpoczywało we dwoje.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
To, że wyszła do pracy, wcale nie oznaczało, że jej głowa wyszła razem z nią. To znaczy jasne, w tym dosłownym sensie miała nadal głowę na karku, wykonywała swoją pracę, nie robiła głupot i nie odklejała się za bardzo od rzeczywistości, ale jej myśli cały czas wracały do tego poranka i do miejsca, w którym byli, kiedy wychodziła z domu. Bardzo nie lubiła niedokończonych historii, powodowało to w niej wewnętrzny niepokój – a w tym przypadku zostawiła za sobą aż dwie. Pierwsza była całkiem oczywista. Ciężko wyrzucić z głowy myśli o takim mężczyźnie i upojnych chwilach na kuchennym blacie, które mogły być a których nie było. Nie miała go dość, nie nudziła się i nie sądziła, żeby to kiedykolwiek miało się zmienić. Druga rzecz znacznie mniej rzucała się w oczy, ukryła się pomiędzy wymienianymi pocałunkami i wzajemnym dotykiem, ale Billie wcale nie zapomniała o tym, że coś go tego poranka zdenerwowało. I to zdenerwowało całkiem mocno, sądząc po reakcji. Wprawdzie sprawnie ochłonął, ale mimo wszystko – nie często widywała go tak poruszonego i… Trochę się martwiła, a trochę chciała wiedzieć.
Przez jakiś czas zastanawiała się nawet, jak powinna odpowiednio poruszyć ten temat, ale ostatecznie przestała. Zastanawianie się zbyt długo nad tym, co powinna zrobić, nigdy nie wychodziło jej na dobre. Znacznie lepiej szło jej działanie spontanicznie i płynięcie z prądem, więc… Po prostu zamierzala go zagadnąć, a szczegóły zostawiała przyszłej Billie.
Przyszła Billie tymczasem zastała swojego mężczyznę w bardzo nietypowej pozycji, kiedy wróciła do domu. Oczywiście w kuchni pachniało nieziemsko i gdyby nie to, że Gust najwidoczniej zapomniał, jak używać kanapy, pewnie od razu poszłaby przeprowadzić audyt w garnkach.
- Bawisz się w człowieka nietoperza? Leniwca? Ugryzł cię radioaktywny Amerykanin i teraz chcesz chodzić do góry nogami? – zapytała z rozbawieniem, kiedy już rozpłaszczyła się ze wszystkich rzeczy, obdarzyła odpowiednią ilością uwagi Olliego i weszła do środka. Już chwilę później kucała tuż przy nim, żeby dać mu całusa na powitanie.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Działał dokładnie odwrotnie, do niej i nawet nie wiedziałby, które miało więcej racji; pewnie każde z nich po trochę. Ona wydawała się chaosem zdającym na improwizacje w momencie, i szczerze, wychodziło jej to naprawdę dobrze przez większość czasu. Zwłaszcza, jeśli jej super pomysły nie prowadziły jej w żadne kłopoty, był z tym jak najbardziej okay; wiedział tez, ze lubiła kisić się w swoich własnych myślach przez jakiś czas, a później nagle wybuchać, powodując małe tornado. On natomiast cała ta masę wymyślenia wykonywał zazwyczaj w trwającym momencie; przebiegał z prędkością światła po wszystkich opcjach, myślał o tym, co do tego doprowadziło i co sprawiło, ze znalazł się w tym miejscu, w którym się znajdował. Zazwyczaj. Najczęściej tez, podobnie jak tego dnia, w momencie w którym zamykał konkretny temat, przechodził z nim do porządku dziennego i nie zawracał sobie nim myśli. Był zły, a potem nie był. Chciał sobie wziąć Billie, ale nie było czasu, ale na pewno bedzie mial okazje to naprawić w najbliższej przyszłości; albo tej dalszej, gdyby nie miała po prostu ochoty, przecież tez by to uszanował, prawda?
Dlatego tak beztrosko grał w głupia gierkę w trybie prawie nietoperza, zwisając z kanapy i nie przejmował się dokładnie niczym.
- Wszystko powyższe, najbardziej leniwiec. - odpowiedział z rozbawieniem i normalnie walnąłby tym wszystkim i poszedł do niej, ale musiał skończyć tylko ta jedna, jedyna rzecz, żeby później nie zapomnieć i.. meh. Wcisnął guziczek na padzie, usypiajacy konsole w momencie, w którym znalazła się obok niego. Były rzeczy ważne i wazniejsze, a witanie się z jego ulubionym człowiekiem zdecydowanie było wazniejsze od jakiejstam gierki. Nawet jeśli całus na spidermana był dla niego całkiem nowy. Znów się lekko zaśmiał, zaraz zrzucił nogi z oparcia kanapy i położył się na niej jak człowiek, przeciągając krótko; oczywiście nie zauważył wcześniej, ze mięśnie zastały mu się cholernie przy tym graniu… a podnoszenie się z poprzedniej pozycji, przekręcanie o 180’ brzmiało jak niezbyt dobry pomysł. Zamiast tego, wyłożony, rozłożył ramiona zapraszająco.
- Wskakujesz? Chyba ze jesteś głodna, zrobiłem curry, ale w sumie nie mam pomysłu z czym je zjeść. -opcji jak zacząć resztę dnia było wiele, ale z tego wszystkiego.. ta, żeby się do niego przytulić i ta, żeby coś zjeść, chyba były najbardziej racjonalne.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie potrafiła tak zwyczajnie strząsać z siebie myśli, jakby nie miały żadnego znaczenia. Bez problemu przechodziła do porządku dziennego nad wydarzeniami. Jeśli coś się stało, to się stało, akceptowała to i szukała rozwiązań na to, jak dalej radzić sobie z sytuacją, w której się znalazła. Kiedy mleko się wylało, trzeba było je wytrzeć i kupić nowa butelkę, zamiast zastanawiać się nad przyczynami, dla których się tak wydarzyło. Zresztą, nie lubiła mleka, więc to naturalne, że nie zamierzała płakać nad jego rozlaniem… No, cokolwiek. Jeśli jednak w grę wchodziły pewne niedopowiedzenia i rzeczy, które nie były dla niej do końca jasne, miała problem z odpuszczaniem. Drążyła, rozważała, nie mogła się odczepić, na co jeszcze nakładał się jej szalony upór. Potrzebowała zakończeń, jakie by nie były.
Dlatego też rozumiała, że musiał zakończyć to, w co sobie tam akurat grał, zanim mogł się na moment oderwać i skupić na czymkolwiek innym. Nie oczekiwała, że zawsze niezależnie od okoliczności będzie ją witał już w progu i tak naprawdę tego nie potrzebowała. Potrzebowała wiedzieć, że będzie obok i że będzie mogła się do niego przytulić po długim dniu – czego nie omieszkała uczynic, kiedy zapraszająco rozłożył ręce. Ułożyła się na nim, układając głowę na jego ramieniu.
- Z frytkami – powiedziała, ale tylko dlatego, że była to najgłupsza rzecz, jaka przyszła jej do głowy. Chociaż z drugiej strony czy curry z frytkami rzeczywiście było taką złą opcją? Frytki były zajebiste i były też pewnie dobrym dodatkiem do wszystkiego. Nawet do curry. Albo zupy. Byle w tej zupie nie pływały, wiadomo. No, tak czy siak, nie spodziewała się, że jej pomysł spotka się z entuzjazmem i wcale tego nie oczekiwała. - Trochę jestem. Trochę śmierdzę po pracy. Trochę muszę najpierw odpocząć – rzuciła całkiem szczerze, bo zanim będzie w stanie zabrać się za cokolwiek, musiala trochę ochłonąć. Pobyć w spokojnym, przyjemnym miejscu i do tego w końcu nie być na nogach. - Jak się czujesz? – zapytała w ramach wstępu do tego, co chodziło za nią od tego poranka, a co nadal chciała poruszyć. To wydało jej się całkiem niezłym i naturalnym rozpoczęciem rozmowy.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Jeśli coś było naprawdę istotne, to wychodził z założenia, ze jeszcze wypłynie na powierzchnie? Może to było złe podejście, ale znał się, wiedział, ze nią tendencje do nakręcania się w jednym temacie za bardzo, naprawdę próbował unikać drążenia tematu w głowie, jakikolwiek by on nie był. Preferował się gruntować, skupiając myśli na tym, co akurat robił; czasami do przesady, czasami zapominając o wszystkim innym.. a tej gierki i tak nie „dokończył”, bo wolał ja całować, wiadomy wybór.
Zmarszczył nos, kiedy powiedziała o frytkach, wyda z siebie ciche „ew”, ale postanowił tego nie komentować inaczej; przynajmniej nie na głos. W swojej głowie zaczął się zastanawiać czy maja frytki, albo czy miałby z czego zrobić jej te frytki, gdyby rzeczywiście chciała się na ich temat uprzeć… kim on był, żeby oceniać czyjeś zachcianki? Czasami przegryzal piwo czekolada i nie, nie żeby to było dobre połączenie, ale po prostu miał ochotę na czekoladę i na piwo, wiec wybierał wrzucać w siebie jedno i drugie na raz. Może ona miała ochotę maczać frytki w curry, zamiast w ketchupie No i dobra, nie zabroni jej!
Słuchał jej, przytrzymując przy sobie, kiedy układał się tak, by było im obojgu wygodnie. W końcu zdecydował ze zamiast leżeć plackiem na plecach, przechyli się odrobine pod katem w jej stronę, żeby zrobić jej lepsza poduszkę z własnego ramienia i klatki, a przy okazji nie wbijać bioder nigdzie. Twarde krawędzie nie były najprzyjemniejsze zazwyczaj, zwłaszcza, kiedy chciało się odpocząć po długim dniu w pracy, Hm? Przesunął palcami po jej włosach, głaszcząc i przy okazji odgarniając je do tylu, a ręka na której leżała, wtulał ja w siebie. Tak, tak było dobrze, sam odetchnął jakby pracował cały dzień i to była najlepsza jego cześć. Nie pracował cały dzień, ale ta druga cześć się zgadzała.
- Odpocznij.. włosy ci pachną jak frytki, tu się zgodzę. -rzucił z rozbawieniem, troche przyznając jej racje z tym „smierdzeniem”, ale nie, żeby mu to jakoś bardzo przeszkadzało; co tylko potwierdził, wkładając na moment nochal w jej frytki-włosy, żeby dać jej całusa w głowę. Nope, nie przeszkadzało mu tk ani trochę - Ja? Ja bardzo okay. Cieszę się, ze jesteś. Byliśmy na targu z Olliem, kupiliśmy dużo dobrych rzeczy.. - zaczął jej opowiadać niespiesznie, raczej cicho i spokojnie o swoim bardzo nie napakowanym akcja dniu. Głaskał ja przy tym delikatnie, uznając, ze miękki ton i gesty, wygodna pozycja na kanapie, definitywnie dobrze zadziała na jej samopoczucie.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Nie przeszkadzały jej wcale jego ostrzejsze krawędzie czy bardziej wystające elementy ciała – a na pewno nie wtedy, kiedy układała się na nim, żeby znaleźć sobie bezpieczne i spokojne miejsce w jego ramionach, idealne do odpoczynku po pracy. Zresztą, o ile spora przestrzeń jego ciała była dość zbita i twarda, to nie było w nim zbyt wielu faktycznie ostrych i wystających krawędzi, które mogłyby się wbijać w jej biodro albo ugniatać pośladek. Bo umówmy się, jeśli w jakiś sposób ugniatał jej pośladek, to z premedytacją, a ona traktowała to jako coś przyjemnego i bardzo na plus, także wszystko było w porządku. No i tak już zupełnie poza tym, najważniejsze było to, że to były jego ramiona, w których się układała – przestrzeń, w której zawsze potrafiła znaleźć sobie spokojne miejsce od niepokojów i zła całego świata. Miejsce, którego nie zamieniłaby na żadne inne, choćby bardziej miękkie i mniej ostre.
Minusy jej szczerego uwielbienia dla leżenia w jego ramionach były takie, że nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, jakie pozycje uwzględniające jej skromną osobę, były dla niego rzeczywiście wygodne. Jako głupia baba zakładała, ze ułoży się przy niej tak, aby było mu przynajmniej względnie komfortowo i da jej znać, gdyby przypadkiem zaczęła go swoim ciężarem dusić, uwierać lub odcinać krążenie w którejkolwiek z kończyn. A skoro sam nie narzekał, to i ona nie zadawała zbyt wielu pytań… Zwyczajnie gdy się przestawiał, próbowała współpracować najlepiej, jak umiała.
- Tylko nie polej ich tym curry – stwierdziła z lekkim rozbawieniem. Bo niby rzuciła głupi komentarz o curry pasującym do frytek, więc równie dobrze mogła dalej brnąć w ten sam temat, nawet jeśli nadal nie brała do końca na poważnie tego, że mogłaby jeść curry z frytkami. Mimo wszystko nie odsunęła się ani nie speszyła, bo skoro on nie brzmiał, jakby narzekał, a ona też sama go ostrzegła, to wszystko było w porządku, prawda? Zwłaszcza że naprawdę podobało jej się, jak odgarniał i bawił się jej włosami.
- Mmm… Jakich dobrych rzeczy? – zapytała ze szczerym zainteresowaniem, ale jednocześnie czując się zdecydowanie zbyt komfortowo. To znaczy nie żeby narzekała, bo nie miała najmniejszego zamiaru – zwyczajnie odklejała się powoli od rzeczywistości przy jego cichych, spokojnych pomrukach i łagodnym, opiekuńczym głaskaniu, a… To nie tak miało wyglądać, prawda? - Bo myślałam, że byłeś na mnie rano zły… - palnęła głupio to, co plątało jej się dość luźno po głowie faktycznie od poranka, a czego w obecnym stanie ducha nie była nawet w stanie przepuścić przez żadne filtry, żeby nie zabrzmiało jak coś totalnie wyrwanego z kontekstu.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Biodra potrafiły się całkiem nieprzyjemnie wżynać, hey. Był w stanie mniej więcej stwierdzić gdzie bardziej wystawały mu kości, mimo że w większości były obleczone kawałkiem mięśnia i tłuszczu; w niektórych miejscach mimo wszystko był bardziej kościsty, niż mogło być to wygodne, okay? Jako człowiek, który po latach służby potrafił zasnąć dosłownie w każdej pozycji, w każdych warunkach i, jeśli był wystarczająco zmęczony i zdesperowany, w każdym hałasie, z wyczuleniem na niektóre dźwięki... Nie, serio, leżenie z nią na kanapie było zawsze bardzo wygodne. Billie była też na tyle lekka, że nawet gdyby przestał czuć rękę pod nią, nie zajęło by mu długo, żeby się przestawić i dostosować swoją pozycję tak, żeby działało. Nie fizyka kwantowa.
- Hm?.. - zagadnął lekko zdezorientowany, rozpraszając się zarówno jej bliskością jak i przez przytulanie swojej twarzy do jej włosów i.. A, no tak, włosy, frytki, curry; dobra, rzeczywiście miało to jakiś sens. Parsknął tylko, kiedy już się zorientował o czym mówiła i lekko pokręcił głową wychodząc z założenia, że nie, nie musiał jej wcale odpowiadać. I tak, mieli jakieś ziemniaki, jeśli chciała te frytki.. To mógł jej zrobić frytki. I nawet postarałby się nie krzywić za bardzo, kiedy maczałaby je w jego curry.
- Jedzonko. Na blacie jest pełna micha owoców, zapełniłem też półkę na warzywa.. Wydałem idiotyczną kwotę na sery od pewnego przeuroczego farmera i kupiłem bardzo ładnie wyglądające wino.. - opowiadał jej dalej, ciągnąc tym samym, miękkim tonem i głaszcząc ją trochę nieobecnie, sam się lekko usypiając w tym wszystkim. Uśmiechał się do siebie przy tym, właściwie bez żadnego konkretnego powodu; po prostu było mu naprawdę dobrze i raz po raz w podobnych momentach przypominał sobie jakie miał cholerne szczęście. Nie oddałby swojego życia z nią za żadne skarby świata.
- Hm?.. - najwyraźniej miał dzisiaj dzień na mruczenie. Zmarszczył i tak lekko brwi, próbując sobie przypomnieć do czego mogłaby się odnosić z tym, że niby był na nią zły rano... Nie bywał na nią zły. Irytował się czasem, to prawda, ale.. - Mówisz o butach, o które się można było zabić? Nah, nie byłem zły na ciebie. To znaczy, buty na środku przejścia są super denerwujące, ale do przeżycia. Byłem zły, bo skręciłem rękę jakiejś dziewczynie. Bo wymachiwała kijem. - odpowiedział, kiedy w końcu dodał dwa do dwóch i stwierdził, że pewnie rzeczywiście nie próbował nawet ukryć swojego poirytowania. W gruncie rzeczy nie był nawet zły na tamtą dziewczynę, na Kayleigh; na siebie, jeśli już na kogoś.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Jak dla niej nie było przyjemniejszego miejsca, w którym mogłaby beztrosko odpoczywać niż jego ramiona, to było całkiem proste.
Chciała mu zaczać tłumaczyć ten swój drobny żarcik, bo zdawała sobie sprawę z tego, że był totalnie nieśmieszny, co oznaczało, że swoim tłumaczeniem tak czy siak nie będzie w stanie go zepsuć. Ale wtedy parsknął cicho, a ona uśmiechnęła się szerzej. No, znali się już trochę, wiedział już mniej więcej, w jaki sposób działał jej mózg i jakimi ścieżkami zwykły podążać jej skojarzenia. Prawda była też taka, że ona z kolei bardzo dobrze znała jego gotowanie i nawet gdyby nie czuła obłędnego zapachu, jaki unosił się w mieszkaniu, bez problemu mogłaby się domyślić, że to było najlepsze curry, jakie kiedykolwiek jadła, konkurujące tylko z innymi curry, które kiedykolwiek zrobił. Nie mogłaby go bezcześcić jakimiś tam frytkami, nawet gdyby były to najlepsze frytki świata – czyli też zrobione przez Gusta.
- Mmm… uwielbiam sery i wino – była prostą dziewczyną, okej? Doceniała proste przyjemności. Jak spędzanie wieczora w ramionach najfajniejszego faceta, jakiego kiedykolwiek znała i emocjonowanie się deską serów z kieliszkiem wina. Nawet jeśli byłyby to tylko proste sery i jeszcze prostsze wino. I chociaż owoce nie ekscytowały jej już aż tak bardzo, to zawsze chciała sprawdzić, czy ten cały hype na karmienie się nawzajem truskawkami w czekoladzie, nie jest trochę przereklamowany… Cholera, rozpieszczał ją. Gotował dla niej, kupował smakołyki i nie marudził, że ugniatała go na kanapie i prawdopodobnie wierciła się w łóżku. Jak ona sobie poradzi bez niego, nawet jeśli to miało być tylko kilka miesięcy? Człowiek zdecydowanie zbyt szybko przyzwyczaja się do dobrego.
Prawda była taka, że jej powieki zaczęły robić się nieco cięższe od tego miłego mruczenia i głaskania i pewnie powoli zaczęłaby przysypiać, nie będąc tego nawet do końca świadomą, ale… - Czekaj… Co? – opowieść o skręconej ręce i wymachiwaniu kijem nieco ją rozbudziła. Aż odchyliła głowę, żeby na niego spojrzeć. - Ale… Dlaczego? – dawno nie była tak zdezorientowana. I nie wiedziała, czym bardziej – czy tym, że jakaś dziewczyna mogłaby wymachiwać kijem w jego stronę (samobójczyni jakaś czy co?) czy może że jej wielki, ale szalenie łagodny niedźwiedź mógł skręcić komuś rękę.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Tak, znał ją już trochę i... tak, zdecydowanie wydał idiotyczne pieniądze na pyszne lokalne sery i jeszcze bardziej pyszne wino, ale tego wiedzieć nie musiała, prawda? Pewnie i tak się domyśli, kiedy zobaczy ich opakowania i skosztuje później, ale chyba nie mogła mu za to wygarnąć, nie? Był raczej z natury oszczędny, nie potrzebował pierdółek wokół siebie, nie wydawał na ciuchy, rzadko kupował jakieś gierki na konsolę, ale jedyna rzecz, gdzie naprawdę rzucał pieniądze jak szalony, to było jedzenie. Kochał gotować i kochał jeść, więc całkiem naturalne wydawało mu się, że jego kuchnia była zawsze wyposażona w najlepsze przyprawy, w owoce i warzywa z dobrych źródeł, sery.. a jeśli chodziło o alkohol? Nigdy nie był jakimś specjalnym fanatykiem; doceniał chłodne piwo w gorący dzień, grzańca w chłodny, doceniał wino do kolacji i nie pogardził czasami czymś mocniejszym.. Ale robił to raczej rzadko, więc dlaczego miałby oszczędzać?
Naprawdę zdążył już tą historię z kijem wykopać na tyły swojej głowy. Potraktował całe przeżycie jako nauczkę na przyszłość i coś, o czym musiał definitywnie wspomnieć swojemu lekarzowi, bo jednak.. Nie chciał stanowić niebezpieczeństwa dla losowych osób na ulicy, tylko dlatego, że mieli w ręce coś, co mogłoby z łatwością stanowić broń? Ludzie rzucali patyki psom (czego nie polecał, nie najbardziej bezpieczna praktyka), dzieciaki miały zabawkowe pistolety, które wyglądały idiotycznie realnie z daleka i czasami ktoś na pewno będzie mocniej gestykulował, rozmawiając, prawda..? Tamta dziewczyna też zdecydowanie zareagowała zbyt przesadnie, prawda, zwróciła się do niego z kijem w przekonaniu, że jej zagraża; ale tak naprawdę zaczął jej zagrażać dopiero w momencie, w którym ten kij złapała. Był wysokim, dobrze zbudowanym facetem, który lubił biegać o idiotycznych godzinach; oczywiście, że czasami zdarzy mu się spotkać kogoś, kto serio może się przestraszyć i nie powinien reagować aż tak surowo. Westchnął ciężko, kiedy zapytała go o szczegóły i przez krótki moment zastanawiał się jak to zrobić, żeby nie rozgadać się za bardzo i przedstawić wszystko rzeczowo.
- Biegliśmy z Olliem niedaleko latarni, zakręciliśmy zza krzaków, prosto na taką raczej drobną dziewczynę z kijem, która powiedziała, żebym się nie zbliżał i miała ten kij wyciągnięty w naszą stronę, więc.. Wiem, wiem, to był tylko kij i ona naprawdę nie wyglądała jak ktoś, kto potrafiłby go użyć, ale musiałem go jej zabrać. Trochę za mocno jej wykręciłem nadgarstek, ale spoko, jak już się uspokoiła i przyjęła do wiadomości, że nie, nie chciałem jej nic zrobić, tylko uparła się na wymachiwanie tym kijem, wziąłem ją do apteki, opatrzyłem i dałem swój numer, gdyby było z tym nadgarstkiem źle. - opowiedział jej, podciągając sobie pod głowę zwinięty koc, by móc na nią zerkać od czasu do czasu. Chyba zawarł wszystkie istotne części? Zaatakował pannę, bo trzymała w jego stronę wyciągnięty kij i wydawała się zbyt zdenerwowana, żeby mógł jej z tym kijem ufać. Tak.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Podejście, jakie Billie miała do kwestii finansów, było dość… Specyficzne. Odkąd wrociła do Lorne Bay i podjęla pracę jako barmanka w Moonlight, zarabiała nieco mniej niż jako asystentka projektanta w biurze projektowym w Perth. Do tego wynajmowała mieszkanie sama, odkąd Blanche postanowiła robić karierę gdzie-tam-ją-poniosło i była zbyt dumna, aby prosić rodziców o pomoc, mimo że totalnie by mogła, a oni nawet by tego nie odczuli. Ba! Prawdopodobnie nawet by nie zauważyli, gdyby skorzystała z danych do karty kredytowej tatusia, które nadal posiadała. Nie zamierzała tego jednak robić. Utrzymywała się ze swojej pensji i chociaż wymagało to od niej pewnych umiejętności odpowiedniego rozplanowania budżetu domowego, potrafiła nad tym zapanować. Wiedziała, ile musi wydac na rachunki, jaki ma budżet na jedzenie i ile może odłożyć na drobne przyjemności – w tym oczywiście wino. Umiała oszczędzać, ale też nie spinała dupy na sztywno, kiedy bardzo chciała czy wręcz potrzebowała rozpieprzyć trochę hajsu na głupoty. Wszystko było kwestią umiejętnego zarządzania. Także nie, nie była skąpa, ale lubiła o sobie myśleć jako o kobiecie względnie rozsądnej w kwestiach finansowych. Względnie – bo nadal była tylko kobietą. Gusta uważała natomiast za znacznie lepiej zorganizowanego i bardziej odpowiedzialnego od siebie w tych kwestiach. Nie spodziewała się po nim szastania na lewo i prawo pieniędzmi, których nie posiadał tylko po to, żeby sprawić sobie czy jej drobną przyjemność. Więc nawet kiedy Billie już się dowie, ile wydał na to wino i te sery, nie będzie ani przerazona ani oburzona, bo stwierdzi, że widocznie uznał, że niczemu to nie szkodzi, a zdecydowanie ufała jego ocenie w takich kwestiach. Ewentualnie wytknie mu w żartach, że jest burżujem, a ona nie jest wystarczająco fancy w swoim dresie z Guchi (nie mylić z Gucci, wiadomo), żeby oddawać się przyjemnościom tak wysokiego kalibru…
No, w każdym razie nie zamierzała narzekać. Przypieprzać się też zresztą nie – ani do jego zakupów ani do opowieści o poranku. Biorąc pod uwagę jego poranny nastrój, uznała, że temat jest dość delikatny i wszelkie głupie dowcipy byłyby nie na miejscu… No… Prawie… Nie mogła nie uśmiechnąć się lekko na koniec tej historii, mimo że bardzo starała się od tego powstrzymać. - Czyli… Jakaś panna totalnie poderwała cię na atak kijem… Ciekawa taktyka, o tym jeszcze nie słyszałam – stwierdziła, wkładając całą swoją siłę woli, aby nad sobą panować. Na szczęście uporu miała niemało, więc jakoś się jej to udało. Wiedziała, że to były głupie żarty i że istniała szansa, że dziewczynie wcale nie chodziło o to, żeby wyciągnąć od niego numer tylko faktycznie przestraszyła się wielkiego chłopa z psem i… No, pojebało ją o poranku. Albo może generalnie należała do kategorii tych niezbyt sprytnych. Na ten komentarz nie pozwoliłaby sobie zresztą, gdyby Gust nie wydawał się być w gruncie rzeczy zrelaksowany w tamtej chwili.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Gdyby nie fakt, że był przyzwyczajony do jej czasami mocno specyficznych żarcików, może by się nawet oburzył za ten przytyk. Zajęło mu moment, zanim w ogóle ogarnął o co jej chodziło; moment, przez który zerkał na nią bez zrozumienia, lekko mrużąc oczy i marszcząc brwi, bo.. Serio? Ludzie tak robią? Już pomijając, że wydawało mu się to grą totalnie nie wart świeczki, ryzykowną i generalnie głupią, ale.. Huh?
Prychnął, kiedy stwierdził, że to wyraźnie jeden z jej mało śmiesznych żarcików, a przynajmniej jego średnio bawił. Halo, zrobił komuś krzywdę z powodu powodów, tak, ale wyjątkowo mało zabawnych i tak, teraz już nie był tak poirytowany jak wcześniej, prawda.. Tyle że wciąż nie uważał, żeby to było jakoś specjalnie zabawne czy generalnie tematem do żartów. Po tym prychnięciu stwierdził, że w sumie to już się należał na tej kanapie i wolałby jednak wstać pójść być nagle grumpy gdzie indziej. Oswobodził się całkiem zgrabnie jak na człowieka swojej postury, krótko przeciągnął, stając na moment na palcach, łapiąc równowagę, zanim przeszedł te kilka kroków do kuchni. Trzeba było odpalić te sery, sprawdzić czy rzeczywiście były warte swojej ceny.
- Grzeję to jedzenie, hm? - postawił pytajnik tam na końcu, ale właściwie to nie było pytanie. On odpalał ser, a jej po pracy należało się jedzonko które wcześniej zrobił, tak? I w końcu zamiast robić do tego frytek, postanowił postawić ryż; dobry ryż i curry to trochę jak wino i sery, wiadomo.
A jej żarcik i w ogóle cały temat postanowił pozostawić na kanapie, za sobą, bo po co znów się irytować. Bez sensu.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Owszem, to był wyjątkowo głupi żart, zdawała sobie z tego sprawę już w momencie, kiedy go wypowiadała. W tym, że był dodatkowo totalnie nie na miejscu, zorientowała się dopiero po kilku chwilach, kiedy było już nieco za późno, aby powstrzymać wypowiedziane słowa. Jakby nie było, cała ta sytuacja zdawała się nim dość mocno wstrząsnąć, na co przecież sama zwróciła uwagę i to, że cała ta zagrywka z wyskakiwaniem z kijem na wielkiego chłopa mogła być podrywem ze strony jakiejś przypadkowej panny, wcale nie było w tej opowieści najważniejsze. Zrozumiała jego reakcję. Wiedziała, że ją znał, podobnie jak jej żarty i że zorientował się, że nie mówiła na poważnie, ale też przyjęła do wiadomości, że to nie było miejsce, czas ani temat do podobnych komentarzy. Pozwoliła mu się wyswobodzić spod niej i pójść do kuchni. Dała mu kilka chwil na skupienie się na czymś innym, zakrzątnięcie się, odpalenie jedzenia, zanim zdecydowała się go tam odnaleźć. Podeszła do niego bliżej. Najpierw położyła dłoń na jego plecach, a czoło oparła na jego ramieniu. Chwilę później podniosła się, żeby złożyć w tym samym miejscu łagodny pocałunek, co w jej języku zazwyczaj równało się z przeprosinami za swoją głupotę. Potem odsunęła się, na dłuższą chwilę przedłużając dotyk swojej dłoni w okolicach jego łokcia, a następnie przedramienia, zanim oparła się plecami o blat tuż obok niego.
- Wszystko jest w porządku, Gust. Wszystko będzie w porządku – powiedziała spokojnym tonem i na chwilę palcami musnęła jego dłoń lub przedramię. Nie chodziło jej o nią, o to, co działo się właśnie teraz, w tej chwili. Piła do tego, co miało miejsce tutaj, w Lorne Bay, generalnie. To było małe miasteczko, w gruncie rzeczy bezpieczne miasteczko. Czasami mniej bezpieczne rzeczy się zdarzały, ale to były wyjątki, nie reguły. Poza tym było już po wszystkim. Zareagował, jak zareagował, a potem pomógł nieznajomej dziewczynie. Wszystko jest w porządku. Czy powinna mówić coś więcej? Mogła. Naprawdę mogła mu powiedzieć, że to była prawdopodobnie reakcja wyuczona na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat bycia w nieustannym napięciu, w samym centrum trudnych sytuacji. Mogła potem dodać do tego, że ostatecznie nie zrobił dziewczynie wielkiej krzywdy i po wszystkim jej pomógł, więc zrobił więcej niż większość osób zrobiłaby na jego miejscu. Na koniec pewnie podkreśliłaby, że nadal był tym samym facetem, który kierował się tym, co było słuszne i wyraziła przekonanie, że nerwowość z pewnym czasem minie.. Ale liczyła, że to wszystko uda jej się zawrzeć właśnie w tym krótkim, ciepłym i szczerym zapewnieniu, że wszystko jest w porządku. I będzie w porządku.

Gust Johansen
ODPOWIEDZ