Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Nie brała tego na poważnie wyraźnie.. a przecież mogło być gorzej. Gdyby serio zaatakował go ktoś z bronią? Albo gdyby sprawiał wrażenie, jakby rzeczywiscie wiedział co robi i jak użyć tamtego badyla? Mogło być znacznie gorzej, gdyby zamiast drobnej panny, stanął przed nim facet jego postury, wymachujący bronią nie po raz pierwszy w życiu. Mógł komuś naprawdę zrobić krzywdę przez zwykle nieporozumienie. To było dla niego naprawdę poważne, bo przecież granice niedługo miały się zatrzeć, prawda? Miał wrócić, co oznaczało, ze musiał nauczyć się jak zamknąć tamten rozdział swojego życia, tylko.. naprawdę nie wiedział, czy potrafił. Tu nie chodziło o żart i jego niesmacznosc czy ton zupełnie nie pasujący do tego, co jej mowil, bardziej o to, ze nie chciał, żeby irytacja z rana przeskoczyła na nią z tak głupiego powodu. Mogła nie uważać tego za poważna sprawę, przecież nie siedziała mu w głowie, prawda? Może myślała, ze byl tak naprawdę kwiatem lotosu, którego nie dało sje niczym sprowokować tylko dlatego, ze zwykł dla swoich bliskich mieć nieskończone pokłady cierpliwości. Nie mógł jej winić za to.
Szanował, ze dała mu trochę przestrzeni. Dokladnie tyle, ile potrzebował właściwie, zanim go dotknęła, na co zareagował z początku tylko głębokim westchnieniem. Nie był zły… i, tak, rozumiał jej nieme przeprosiny. Na jej słowa odpowiedział tylko przytakującym mruknięciem, chociaż pewnie nie było w nim specjalnie dużo wiary w to małe zapewnienie. Nie mógł wiedzieć. Ona tez nie mogła wiedzieć. Nikt nie mógł wiedzieć jak będzie. Wyszedł tego poranka na jogging z psem i nie mógłby przypuszczać, ze zrobi komuś krzywdę tylko dlatego ze przesadził, zareagował zbyt nerwowo. Zamiast dodawać do tego wszystkiego jakiekolwiek słowa, przesunął się nieco bliżej niej, objął jednym ramieniem i oparł czoło o jej bark. Nie musiała nic mówić, czy próbować go serio przekonać.. właściwie nie było w tym większego sensu? Będzie i tak jak będzie i żadne zapewnienia nie mogły tego zmienić.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Na swój sposób wzięła tę sytuację na poważnie. I nie, nie chodziło o to, że na poważnie podejrzewała go o uleganie nietypowym podrywom przypadkowych małolat spotkanych w przypadkowych miejscach. Bo o ile wierzyła, że mógł zwracać na siebie uwagę, nawet nie zdając sobie z tego do końca sprawy i że tym samym ta czy inna małolata mogła próbować na nim podrywów (nic dziwnego w gruncie rzeczy), w tym również tych bardzo nietypowych, tak nie do końca było to rzeczą, która w tamtym momencie zaprzątała głowę Billie. Potraktowała poważnie wyznanie, że najprawdopodobniej skręcił rękę jakiejś dziewczynie a kontekst sytuacji nie sprawił wcale, że przejmowała się tym mniej. Podejrzewała, że przesadził, a sądząc z jego reakcji, zaskoczył tym pewnie nawet samego siebie. Zwyczajnie czasami w trudnych sytuacjach próbowała rozładować napięcie głupim żartem. Najwidoczniej nie w każdym momencie się to sprawdzało. Nie miała złych intencji i to nie tak, że cokolwiek bagatelizowała.
Przez kilka chwil głaskała go spokojnie po włosach i karku. Później podniosła na niego spojrzenie, zanim wspięła się na kuchenny blat za sobą, żeby nie musieć aż tak zadzierać głowy, aby spojrzeć mu w oczy. Odnalazła jego dłoń i łagodnie ujęła ją w dwie swoje. Tym razem była poważna, ale bardzo łagodna. -Jesteś najbardziej opiekuńczym i troskliwym człowiekiem, jakiego znam – zaczęła od absolutnie szczerego wyznania. Historia, którą się z nią podzielił, wcale tego nie zmieniła. - Byłeś w stresujących sytuacjach, widziałeś wiele rzeczy, których nie potrafię sobie pewnie wyobrazić – dodała równie spokojnie. - Ale wiem… Znam cię i wiem podkreśliła - że co by się nie działo, chcesz najpierw chronić i to na dodatek najpierw wszystkich wokół, dopiero potem samego siebie – uzupełniła, posyłając mu lekki uśmiech, a jedną dłoń podniosła, żeby pogłaskać go po policzku. - Przepraszam, natura wiejskiego filozofa – parsknęła w ramach usprawiedliwienia tej małej psychoanalizy, której się dopuściła nieproszona i przewróciła oczami, po raz kolejny uciekając się do tej nutki humoru w gruncie rzeczy poważnej sytuacji. - Wszystko wymaga czasu, powrót do małego miasteczka w środku australijskiego niczego też – zakończyła i posłała mu odrobinę szerszy, choć ciepły uśmiech.
Miał rację, nie mogła wiedzieć ze stuprocentową pewnością, że wszystko będzie dobrze. Ale mogła w to szczerze wierzyć i ze swojej strony zrobić wszystko, aby jak najbardziej ułatwić mu dojscie do tego dobrze.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Miała taką magiczną zdolność, że co by się nie działo, potrafiła go całkowicie rozbroić i zmienić całkowicie tory, po których biegł jego mózg. Powiedziałby, że przez czułość, którą się wobec niego posługiwała, ale właściwie to było względnie nowe, prawda? Pamiętał przecież kiedy jeszcze byli w szkole i zdarzyło mu się stresować czymś całkowicie głupim i nieistotnym; pamiętał też to, z jaką łatwością potrafiła sprawić, że odbijał się zupełnie w inną stronę i nawet sam nie wiedział, kiedy to się stało. Po prostu się działo, nie? Wcale nie dziwne, że totalnie się rozsypał, kiedy pojechała w cholerę na studia.. Dał jej przestrzeń, kiedy wskakiwała na blat i przyjął tą zmianę pozycji z kolejnym, niemym westchnieniem, tym razem wyrażającym aprobatę, chociaż trochę zmęczonym. Może dniem, może dyskusją na którą zeszli, może tym, że myślenie o tym co będzie i jak będzie naprawdę go stresowało; nawet kiedy go głaskała i była obok, nawet jeśli wiedział, że będzie obok i to się nie zmieni; wciąż przerażało go to wszystko tak samo bardzo. Niepewność nie była jego ulubioną rzeczą na świecie.
Przyglądał się jej, kiedy zaczęła mówić i nawet delikatnie się uśmiechnął na ten wstęp. Chciał oczywiście wtrącić, że przecież był taki tylko dla niej.. Ale nie, właściwie to nie była prawda. Miała rację, rzeczywiście dbał o wszystko i wszystkich wokół, tak już miał i taki już był. Mięśnie jego szczęki mimowolnie się spięły lekko, gdy wspomniała o rzeczach, które widział i które przeżył, ale zaraz twarz mu się rozluźniła na nowo. Podniósł jej dłoń do swoich ust, całując lekko jej wierzch, gdy już skończyła mówić i rzuciła swoim żarcikiem.
- Mhm, jesteś barmanem z krwi i kości, hm? - słynęli z bycia wiejskimi filozofami, nie?.. Chyba?... Czy to byli bardziej ich klienci..? Zdecydowanie zbyt rzadko bywał w barach, żeby wiedzieć na pewno. To, tak czy siak, też był taki mały żarcik. Przecież doskonale wiedział, że Billie była znacznie więcej niż barmanką, hm? Przysunął się bliżej niej, na moment stykając ich czoła i dla wygody wsuwając się między jej nogi. Trochę powtórka z rana, tyle że rozmowa trochę poważniejsza i tym razem to on robił jedzenie..
- Tak czy siak, dałem jej numer gdyby coś się z tym nadgarstkiem bardziej działo, lekarze nie są tani, nie? Była super drobna, więc nie wiem. - dokończył jeszcze, znów się prostując, po części po to, by zerknąc sobie przez ramię na przygotowywane jedzonko i czas, żeby nie przegotować ryżu.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Miała wiele magicznych zdolności (wkurzanie do nieprzytomności najbardziej cierpliwych ludzi, spanie ciurkiem przez długie godziny, zapamiętywanie imion już po pierwszym razie, kiedy je usłyszała albo znajdowanie żartu w absolutnie każdej sytuacji), ale akurat tę konkretną uważała za zwyczajną szczerość, niepodszytą żadnym szczególnym rodzajem magii. Mówiła prosto z serca, dokładnie tak, jak uważała. Wiele razy przekonała się, że to działało lepiej niż owijanie w bawełnę albo łagodne prowadzenie kogoś na rzekomo właściwe tory. Otwierała się przed nim, mówiła wprost to, co uważała i pozostawała jemu zrobienie z tym tego, co uważał za stosowne. Nie miała w końcu złych intencji. A czułość faktycznie była jedynie dodatkowym bonusem. Czymś, co wymykało jej się zupełnie mimowolnie. Jakkolwiek to o niej swiadczyło, nie potrafiła się powstrzymywać od głupich małych gestów, w których zawierały się ciepłe uczucia, jakie wobec niego miała.
- Jestem po prostu bardzo mądra – i na dodatek odrobinę pyskata, bo nie potrafiła się powstrzymać od tego komentarza, po raz kolejny odrobinę humorystycznego, ale uznała, ze może sobie na niego pozwolić. W końcu Gust uśmiechał się lekko, składał pocałunki na jej dłoni… Tak, chyba mały dowcip był w porządku. Nawet jeśli faktycznie była bardzo mądra (tsja…). - A wszystko, co powiedziałam, jest szczerą prawdą – dodała, zanim położyła obie dłonie na jego policzkach i złożyła na jego ustach czuły, długi pocałunek.
Nie zapomniała o tym, że gotowało im się jedzenie. Nie zamierzała czegokolwiek przeciągac. W końcu sama nie chciała, żeby cokolwiek się przypaliło. Szkoda byłoby tego curry, pachniało obłędnie i Billie nie wątpiła, ze było absolutnie niesamowite. I przez moment nic nie mówiła, kiedy jak gdyby nigdy nic powrócił do tematu dawania swojego numeru telefonu jakiejś obcej i na dodatek super drobnej dziewczynie. - Jesteś zbyt dobry dla tego świata – uznała po prostu na koniec i z lekkim rozbawieniem pokręciła głową. Wiedziała, ze nie pownna być zazdrosna… Bo to przecież nie było tak, prawda?

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Była mądra, w to na prawdę nie wątpił.. Ale uważał tak czy siak, że przypisywała mu za dużo pozytywnych rzeczy. Nic nie było tak do końca biało czarne, prawda? Tak, znała go od tej delikatniejszej, bardziej opiekuńczej i naprawdę czułej strony, ale miał też tą, która diametralnie się od niej różniła. Fakt, była w większości wyuczona przez lata, niektóre cechy, które w nim nie dominowały, zostały wywleczone na wierzch i wzmocnione i.. Nie, nie uważał, żeby był jakimś wybitnie dobrym człowiekiem. Pewnie nie powinien tak o sobie myśleć, ale mimo wszystko były takie aspekty w jego przeszłości, które nijak nie chciały się odczepić, nie mógł i nie chciał dać sobie spokoju w ich kwestii. Postanowił się z nią jednak nie kłócić. Nie chciała w nim widzieć kogoś, kto rzeczywiście chciał wyrządzić drugiej osobę krzywdę i może miała w tym jakąś rację.. Ale jego punktem było właściwie to, że zdecydowanie mógł tą krzywdę komuś zrobić, jak się okazywało nawet całkiem przypadkiem. W odruchu, refleksie, przyzwyczajeniu czy jakkolwiek ktokolwiek chciał to nazwać. Pozwolił się zamknąć, odpowiadając na jej łagodny pocałunek chętnie i porzucając temat definitywnie. Mieli zbyt różne poglądy na temat jego skromne osoby, a on nie miał na tą debatę weny tego wieczora.
Przesunął się zgrabnie do podgrzewanego jedzenia, pomieszał, posprawdzał, zerknął krótko na zegarek, stwierdzając, że da wszystkiemu jeszcze minutę czy dwie.
- Hm? Ale czemu? To ja tu jestem winny w tej sytuacji, więc.. - miał też możliwości, żeby zapłacić za prywatnych ortopedów i innych specjalistów bez kolejki, znacznie wolał tą opcję, niż ewentualne sądzenie się z tamtą dziewczyną. Nie, nie wyglądała na typ, który wszystko brał do sądu czy na policję, ale taka możliwość zawsze gdzieś tam wisiała, prawda? Przezorny ubezpieczony.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Ani na moment nie wątpiła, że mógł wyrządzić komuś krzywdę, gdyby tylko uznał to za konieczne – ale właśnie to było w tym wszystkim kluczową sprawą. Nie chodziło o jego chęci, nie uważała, że był agresywny z natury i gotowy do rzucania się na innych ludzi z zębami czy pięściami tylko dlatego, że mógł, bo był większy i na pewno potrafiłby wyrządzić krzywdę. Wiedziała jednak, że by tego nie chciał. Obserwowała to na przestrzeni lat. Znali się nie od dzisiaj, do cholery. Widziała go w naprawdę wielu sytuacjach i tak, widywała go również od tej nieco bardziej nerwowej strony – kiedy marszczył brwi w bardzo charakterystyczny sposób, zaciskał szczęki jeszcze zanim zaciskał pięści, napinał się cały, gotowy w każdej chwili dać upust swojej nerwowości. Nie była naiwna, wiedziała, że bywał zarówno najbardziej łagodnym niedźwiedziem świata jak i groźnym grizzly w pewnych okolicznościach, które tego niedźwiedzia wyzwalały. I chociaż nie uważała, żeby mała dziewczyna z kijem była odpowiednia okolicznością, która mogłaby sprowokować niedźwiedzia…
No okej, może rzeczywiście w swojej głowie trochę go usprawiedliwiała. Ale to wcale nie dlatego, że oceniała go zbyt dobrze i postrzegała go tylko i wyłącznie przez różowe okulary. Była jego najlepszą przyjaciółką przez długie lata, teraz była jego kobietą – jeśli ktoś miałby najwięcej shittalku do powiedzenia na jego temat, to ona, nie? Zwyczajnie uważała, że to on oceniał siebie samego zbyt surowo.
- Nie powiem, że odrobinę nie przesadziłeś – stwierdziła szczerze, pozwalając mu się odsunąć do swoich garów. - Jeśli ta dziewczyna była naprawdę drobna, a to było rano, a ty byłeś z psem… No wiesz, może głupio spanikowała… - wiedziała, że wiedział. Widziała to po nim już teraz. Gdyby nie wiedział, nie miałby az takich wyrzutów sumienia. - Chodzi mi tylko o to, że i ja wiem i ty wiesz, że nie chciałeś jej tak naprawdę zrobić krzywdy. I chociaż tego już możesz nie wiedzieć, najprawdopodobniej wcale nie zrobiłeś, bo pewnie już by dzwoniła – dodała i wzruszyła ramionami. - Plus to ona groziła ci kijem… Pewnie się nie spodziewała, że uznasz to za realną grożbę… - i w tym momencie zdała sobie sprawę, że za bardzo psychologizuje, więc uznała za stosowne przestać. Zsunęła się z blatu i ponownie stanęła za nim, układając dłonie na jego bokach i policzek nad łopatką.
- Dobra, przestaję. Nie będę cię usprawiedliwiać, ale ty też spróbuj się za bardzo nie obwiniać. Wszystko ma swoją przyczynę, nie? – rzuciła dość niejasną rzecz, ale – po raz kolejny – nie czuła się kompetentna do psychologizowania. - A jeśli się naprawdę martwisz, to sam do niej zadzwoń – uznała w końcu luźno, bo bycie głupią babą to jedno, ale jego komfort psychiczny był jednak znacznie ważniejszy. - Mój Boże, Gust, to pachnie obłędnie – dodała chwilę później, bo faktycznie, to jego curry pachniało nieziemsko. Zresztą dokładnie tak jak zawsze. A ona nawet nie była ani trochę religijna.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Słuchał jej, przy tych swoich garach i, tak, trochę musiał walczyć z chęcią przewrócenia oczami na jej pseudo psychologizowanie.. Mogli sobie tak gdybać do rana i w końcu dojść do wniosku, że może w ogóle tamta dziewczyna pracowała dla Alkaid czy innego ISIS i była wtyką. Wszystkie okoliczności było możliwe, do pewnego stopnia, nie? Wolał trzymać się suchych faktów. Przegiął, zareagował mocniej niż sytuacja tego od niego wymagała, wykręcił rękę swojej niedoszłej napastniczce i tyle.. Nie chciał się tu usprawiedliwiać, czy szukać powodu dla którego tamta dziewczyna w ogóle podniosła tego kija w pierwszym miejscu. Bez sensu. Nie odpowiadał na gdybania Billie, krzątając się jeszcze przez moment do kuchni.
- Nah. Jeśli coś się będzie działo, to do mnie napisze i tyle. - a przynajmniej miał taką nadzieję, nie był jej matką, ojcem czy innym opiekunem i w gruncie rzeczy mogła mieć w nosie jego pomoc, nie? To też była jedna z tych ścieżek, którymi mogło się potoczyć gdybanie.
Uśmiechnął się lekko, gdy przytuliła się do jego pleców, w momencie, w którym nakładał jej jedzenie, zastanawiając się, czy może z łapczywości też by coś zjadł..
- Dobrze! Trzymaj. Zapytałbym, czy chcesz to popić winem, ale nie wiem, czy curry i wino to dobre połączenie. - rzucił z rozbawieniem, odwracając się w jej stronę z talerzem dla niej. On tam do curry preferował herbatkę.. Ale mógł być dziwakiem w tej kwestii, w pełni przyjmował taką opcję jako ewentualność.

billie winfield
golabki
AR#7194
ODPOWIEDZ