Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Znał to bardzo dobrze! Nie zdarzało mu się już gubić we własnych myślach, a przynajmniej nie tak często, jak to było, kiedy dorastał, ale jego głowa wciąż rzadko odpoczywało. Pewnie gdyby podjął trochę inne decyzje lata wstecz, miał na sobie znacznie mniej większych i tych całkiem drobnych blizn, to może jego myśli nie byłyby aż tak głośne... Ale tego wiedzieć nie mógł. Tak czy siak, nawet on czasami się gubił w jej sposobie myślenia, chociaż nawet wtedy to akceptował. Billie była Billie. Brał ją z całym dobrodziejstwem inwentarza odkąd pamiętał i nie wyobrażał sobie, żeby mogło być inaczej. Nawet jeśli czasy się zmieniły, gówniary z kijami napadały ludzi w parku, a on bał się fajerwerków; kiedy miał ją obok siebie, w jednym pomieszczeniu, nawet nie koniecznie w ramionach, wszystko wydawało się na swoim miejscu. Jakby było pełne, jakby niczego mu już nie brakowało, a co by się nie działo, wszystko będzie dobrze. Dawała mu coś, co mógł nazwać poczuciem bezpieczeństwa i to było dla niego całkowicie niepojęte, bo w końcu to on był tu dwumetrowym, barczystym żołnierzem z bronią, ale jednak.. Wyraźnie miała tą supermoc chronienia go przed nim samym. Coś, czego nie posiadał nikt inny.
Umówmy się, gdyby wstawała wcześniej, umierałaby pod wieczór, a to mogłoby mocno przeszkadzać jej w pracy.. - Niee, spokojnie, może za dekadę albo dwie mi się zmieni w drugą stronę i będę spał po dziesięć godzin, zamiast cztery-pięć. - parsknąłł jeszcze krótko, bo taka opcja chyba zawsze istniała. Może jak już będzie starszym, dorosłym facetem z płowiejącymi włosami i znacznie większą ilością piegów, będzie mu dane się wyspać? Może.
Na tą chwilę był młody, a energii miał zwykle zbyt wiele. Zwłaszcza jeśli chodziło o zachcianki Billie, okay? Aż chyba wstydziłby się przyznać jaką satysfakcję dawało mu spełnianie jej zachcianek.. wszelakich. Roześmiał się krótko w jej szyję, najwyraźniej teraz już w szampańskim nastroju, a zamiast odpowiadać, przesunął całusy na jej ramię, potem dekolt, dopóki sama nie zagadnęła, czy to dobry moment. Hę? A. Że zmęczenie. No tak. Kto by o tym pamiętał? Podniósł głowę, żeby na nią zerknąć, zmarszczył brwi i, po raz kolejny, zamiast odpowiadać, podniósł się równo na ramionach, które przez momentem znacznie oszczędzał... Oczywiście, że zaczęły drżeć i boleśnie przypominać mu, że przed chwilą trochę się zmęczył. Skrzywił się tylko trochę.
- Meh. Bywam kreatywny. - wzruszył jednym ramieniem, wracając do poprzedniego układu, w którym jedno ramię ułożył znacznie niżej, opierając ciężar ciała na podłodze. Nie najbardziej komfortowe wiszenie, prawda, ale nie zwykł dbać o swój komfort w podobnych sytuacjach, huh? - Ty mi powiedz. W sumie miałem niby iść pod prysznic.. - domyślał się, że mimo mądrej termo koszulki, na skórze jego pleców dało się czuć pot i że to mogło nie być najbardziej przyjemne, zwłaszcza świeżo po prysznic.. - Fiiiine. - wywrócił oczami, zrzucił na jej szyję jeszcze dwa całusy, zanim podniósł się z podłogi, pociągając ją za sobą, za ręce zawieszone dalej na jego własnej szyi. Nie zwrócił uwagi, że ręcznik został na podłodze, bo kogo by to obchodziło, skoro i tak był do prania? Obrócił się wokół własnej osi lekko, trzymając ją przy sobie, niecnie wykorzystując fakt, że dyndała nóżkami w powietrzu, będąc na tej samej wysokości co on. Urocza.
Dopiero po tym małym obrocie odstawił ją na podłogę i wyprostował się.
- Pójdę przestać śmierdzieć. Ale poczekaj na mnie z tym szkszk, chcę podglądać. - tak, Gust, na pewno będziesz zwracać uwagę na jedzenie...

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Działali. Sama nie wiedziała, na jakiej zasadzie, bo przecież pod żadnym względem to nie powinno funkcjonować tak dobrze. Czasami miała wrazenie, że są skrajnymi przeciwieństwami, że cenią sobie totalnie odmienne rzeczy, mają zupełnie inne usposobienia i nastawienie wobec życia. Ona była żywiołowa, była inicjatorką, nie potrafiła usiedzieć na tyłku i manifestowała to masą skrajnie idiotycznych pomysłów. On też miewał swoje za uszami, wiadomo, ale zazwyczaj był tym, który trzymał ją przy ziemi i nie pozwalał za bardzo rozpędzić się w tych kretynizmach, a jednocześnie lojalnie kroczył tuż za nią, aby w razie czego przytrzymać ją, gdyby miała wyjebać się na pysk, bo coś poszłoby nie tak, jak miało.
Działali. Nie wiedziała, ile razy potrafił uspokoić ją, kiedy zapętlała się we własnym szaleństwie. Ile razy sprowokował ją do wycofania się, przemyślenia i wrócenia z czystą głową, aby stwierdzić, że w gruncie rzeczy nie miała racji. Ile razy sprawił, że była lepszą osobą? Nie wiedziała, ale miała wrażenie, że sprawiał to na każdym kroku.
Działali. Przyszedł do mieszkania w ewidentnie złym nastroju, a teraz…
- Bo wiesz, wstawanie rano nie jest moją mocną stroną – przyznała. - Nie żebym żałowała, że przytrafiło mi się dzisiaj… Ale nawet dla takich widoków… - stwierdziła bezczelnie, posyłając w jego stronę szeroki uśmiech, a dla zaznaczenia, o jakie widoki jej chodziło, pogłaskała go po policzku. Wiadomo, tego poranka powitała ją po prysznicu nie tylko jego zaspana twarz, ale też całkiem aktywny pokaz męskiej siły i nadmiarowej energii, ale zwyczajne, proste i spokojne budzenie się tuż obok niego sprawiało jej wystarczającą satysfakcję. Nie było lepszej rzeczywistości, w której mogłaby się obudzić. Chociaż mówienie o podobnych rzeczach na głos, podobnie jak wczesne wstawanie, również nie było jej mocną stroną.
Nie wątpiła ani w jego kreatywność ani determinacje czy tym bardziej upór. Nie chciała go jednak męczyć tuż po tym jak dobrowolnie sam zmęczył się sam, a drżenie rąk, gdy próbował się na nich utrzymać, tylko upewniło ją w przekonaniu, że powinien odrobinę odpocząć. Nie spodziewała się jednak, że jego sposobem na rozwiązanie tego problemu będzie… Próba wymknięcia się jej? Nie narzekała, kiedy ją podniósł za sobą. Uczepiła się go jak mała koala, oprócz rąk na szyi, zaplatając też nogi wokół jego ud, a gdy ją obracał… Postanowiła go pocałować. Bo mogła i naprawdę chciała. I nie, nie odczepiła się od niego, mimo że zorientowała się, że chciał ją grzecznie odstawić. Trzymała się go twardo i z uporem. Jak dla niej nie skończyli jeszcze poprzedniego tematu!
- Ummmhh…. – wyrzuciła bardzo elokwentnie w ramach sprzeciwu. - Wiesz, ja mam odpowiednio dużo sił, żeby zająć się obojgiem nas… - powiedziała z wyjątkowo szerokim i głupim uśmiechem i w końcu dała się odstawić na ziemię, ale ani myślała się odsuwać. Ręce zza jego szyi przeniosła na ramiona i zagryzła wargę. Czy zawsze to on musiał być na górze, zajmować się absolutnie wszystkim, dbać o nią? Nie żeby narzekała. Wręcz przeciwnie, dość często i nie bez powodu miała te swoje zachcianki, jak sam zauważył. Ale to mogło działać w dwie strony… I nie, absolutnie nie przeszkadzał jej spocony mężczyzna.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Może uzupełniali się dokładnie tam, gdzie było trzeba? Może w swojej lojalności naprawdę potrafił przenosić góry? Czasami miał wrażenie, że ich relacja, to był jeden wielki zorganizowany chaos, ale naprawdę, nie chciał by niczego poza tym; byli idealnie różni i, zupełnie szczerze, uwielbiał te jej cechy, których nie rozumiał. Zupełnej dezorganizacji przy wyjściu z domu na przykład? Obserwował ją jak jakiegoś egzotycznego kota, który truchta w tę i z powrotem po swoim wybiegu, tylko zamiast łapania obiadu, Billie próbowała zorganizować wszystko, co było jej do wyjścia rzeczywiście potrzebne. Tu dopasować buty, tam dokończyć makijaż, tu upić trochę kawy, wrócić do makijażu.. to było fascynujące. Naprawdę. Obserwował ją spokojnie zawsze z tym samym, na pewno bardzo głupim wyrazem twarzy i nie mógł się powstrzymać od myśli, że to, właśnie to była kobieta, którą weźmie sobie za żonę. Idealna w swoich niedoskonałościach, z których każde pojedyncze kochał mocniej od poprzedniego. Idealna dla niego i idealna z nim. Działali bo.. Chyba właśnie dlatego? Że te różnice, nawet jeśli przyprawiały czasem o ból głowy, w gruncie rzeczy były czymś, w czym mogli znaleźć urok? Może. Nie wiedział, daleko mu było do filozofa, wiedział tylko tyle, że uwielbiał to, jak działali.
Uznał, że temat wstawania, jest jednym z tych, na które nie musiał odpowiadać.. Z resztą, zajęty był zrzucaniem na jej skórę kolejnych małych całusów i ignorowaniem zmęczonych mięśni ramion. To naprawdę nie był jakiś specjalny problem, serio, po prostu musiał przenosić ciężar ciała trochę częściej, żeby nie nadwyrężyć ich za bardzo.. Ale końcem końców stwierdził, że okay, rzeczywiście, nie dość, że jego ramiona bardzo prosiły o przerwę, to jeszcze w dodatku potrzebował tego prysznica. Dwa w jednym tak? Pójdzie pod prysznic, przestanie śmierdzieć, jego ręce trochę odpoczną i wróci do niej w znacznie lepszym stanie, na pewno bardziej przygotowany na wyzwania, które mogła rzucić w jego stronę.. tyle że wyraźnie miała inne plany, hm? Roześmiał się lekko w tego całusa, którym go zaatakowała, nie mając większego wyboru, ten obrót był odrobinę mniej zgrabny, bo jednak ciężej było, kiedy tak go oplatała nogami. Nie narzekał, tak czy siak, był w stanie z tym handlować, Billie przecież lubiła być koalą, nie?
Zamrugał szybciej, zerkając na nią, lekko przechylił nawet głowę, potrzebując krótkiej chwili, żeby przetworzyć co właśnie usłyszał. I stwierdził, że totalnie nie miał pojęcia, czy potrafił tak po prostu.. zrelaksować się i dać się sobą zająć? Przyglądnął się jej, zagryziona warga nie uszła też jego uwadze, a ciśnienie które odbiło mu się w uszach było chyba sumą tego wszystkiego. Był też pewny, że jego twarz zmieniła trochę kolor, ale to też nie było nic nowego, taki już był chyba jego urok.
- Przed momentem marudziłaś, że nie wypiłaś kawy, huh? - wypomniał jej, mimo wszystko lekko rozbawiony, przesuwając spokojnie dłońmi po jej bokach. - Ale tak czy siak.. Wypuścisz mnie pod ten prysznic, hm? - wykonał ruch, jakby chciał się wyprostować, przynajmniej do momentu, w którym poczuł minimalny opór jej ramion. Jedną dłoń przesunął na jej bark, obrócił głowę w stronę jednej z obejmujących go rąk i złożył kilka małych pocałunków. Nie wiedział jak się z tym czuł, nie.. Ale wiedział, że prysznic musiał zaliczyć najpierw.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Już dawno zapomniała o tej kawie. Tak czy siak myślała o niej tylko w kontekście elementu, którym mogłaby zająć dłonie, gdy wykonywał przed nią swój poranny pokaz ćwiczeń. Być może kubek i powolne popijanie z niego pozwoliłoby jej uziemić swoje myśli w konkretnym punkcie i nie odbieglyby aż tak daleko... A może to wszystko tak czy siak nie miało znaczenia? Gust miał niemal magiczna umiejętność skupiania jej uwagi na sobie, niezależnie od tego, co by się działo i czym byłaby aktualnie zajęta. Czasami nie musial się nawet starać - to że była głupia babą robiło wystarczającą robotę. A kiedy był blisko, trzymał ją przy sobie, obsypywał pocałunkami... Jak miałaby myśleć o czymkolwiek innym? Naprawdę była prostą kobietą o prostych potrzebach i zachciankach.
- Znacznie skuteczniej podnosisz mi ciśnienie - odpowiedziała bez ogródek, uśmiechając się szeroko. Chyba nie musiała mu tego mówić, na pewno się zorientował, że była dość pobudzona...
Rozumiała jednak znaczenie słowa "nie", więc bez marudzenia uwolniła go ze swoich objęć, najpierw przesuwając ręce z jego karku na klatkę, zanim je grzecznie opuściła. Podniosła się, żeby dać mu całusa w policzek. - Idź, Idź... Uwalniam cię - stwierdziła z lekkim rozbawieniem i szerokim uśmiechem. A kiedy poszedł, uznala za stosowne narzucić na siebie przynajmniej bieliznę i górę od piżamy (za którą służyła jej jedna z jego koszulek z dawnych lat). Nastawiła kawę, pokrecila się chwilę bez celu. Miała na niego zaczekać z tym śniadaniem... Chciała na niego zaczekać, skoro ją o to poprosił, chociaż być może powinna sekret tego jednego dania zachować dla siebie, żeby mieć jakiegoś asa w rękawie i móc go wyciągac od czasu do czasu w tych chwilach, kiedy tak dla odmiany chciałaby go zaskoczyć śniadaniem do łóżka... Ale zwyczajnie musiała się czymś zająć, wiec... Gdy wrócił spod prysznica mógł odnaleźć ja stojącą przy blacie w kuchni, zasmarkana i zapłakaną... Nad krojoną cebulą.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Wcale jej nie uciekał.. A przynajmniej nie czuł, jakby uciekał? Na pewno nie chciał, żeby potraktowała to jako "nie", bardziej jako "nie teraz". Nie uważał się za przesadnego czyściocha, ale zdecydowanie nie był fanem bliskości zaraz po workoutcie? Tak, jasne, rozumiał ewenement feromonów i innych biologicznych pierdółek, ale nie czuł się komfortowo taki klejący się od potu, uh. Żeby nie zrozumiała tego jako jakieś odrzucenie, przesunął jedna dłoń na jej policzek i ukradł dla siebie krótkiego całusa, zanim zrobił w tył zwrot. Oczywiście zbierając za sobą ten porzucony na podłodze ręcznik, huh, przecież nie mógłby tam leżeć... Wcale nie był pedantem. W ogóle.
Nie miał też zamiaru spędzać zbyt dużo czasu pod tym prysznicem, szybki, żeby się odświeżyć przy pomocy letniej wody, odetchnąć trochę, zarówno po przeżyciach dnia, jak i ogarnąć trochę po podniesieniu ciśnienia przez jego ulubioną dziewczynę... Tak, zdecydowanie poczuł się znacznie lepiej, na tyle, że postanowił do niej wrócić odziany w ręcznik związany na biodrach. Pomijając, że nie wziął ciuchów, zbyt rozproszony jej bliskością, ale hey, przed chwilą chciała się z nim bawić.. A teraz płakała nad cebulą. Parsknął, pokręcił głową, podchodząc bliżej.
- Chciałem zapytać, czy mam jej przywalić, ale widzę, że sobie nieźle radzisz. - rzucił lekko, przesuwając się za nią. Najpierw wsunął dłonie na jej biodra, pochylając się do niej i przytulając swój policzek do boku jej głowy. - Hmmm, jak przesuniesz dłoń bliżej ostrza, tak, żeby złapać je między kciukiem i palcem wskazującym, masz wtedy więcej kontroli nad nożem. Nie pytałaś o pro tip kuchenny, sorry. - poprawił się na koniec, lekko roześmiał, zaraz potem pochylił głębiej, żeby pocałować ją w policzek. Nie chciał być backseat chefem, nie? Yup, on się miał tylko patrzeć i uczyć jak robić szkszk.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Tak naprawdę to, czy miał na myśli "nie" czy "nie teraz" w tamtym momencie nie stanowiło dla niej większej różnicy - tak czy siak nie poczuła się wcale odsunięta ani odrzucona. Rozumiała, że wrócił z dalekiej wyprawy (o której tajemniczych komplikacjach nadal nie zapomniała, żeby nie było), był zmęczony zarówno po bieganiu z Olliem jak i krótkim workoucie, który urządził sobie już w domu, była w stanie pojąć, że wiązał się z tym pewien rodzaj dyskomfortu. Szanowała to. Bliskość była dla obu osób, prawda? I jeśli jedna nie czuła się w danym momencie z tym w porządku z jakichkolwiek powodów, to nie miałoby w tym momencie żadnego sensu. Jej zachcianki były jej zachciankami, nie musiał być w pełnej gotowości do realizowania każdej z nich. Zwłaszcza ze coraz częściej odnosiła wrażenie, że była na niego nakręcona niemal zawsze, gdy był w poblizu. Wystarczylo, że się do niej uśmiechnął, przytulił do pleców, położył dłonie na biodrach, a w jej głupiej głowie zaczynało wirować. Zresztą, nie tylko w głowie...
Uśmiechnęła się, rozluźniając ramiona, które do tej pory miała dość spięte przez walkę z cebulą. Zaraz jednak jeknela cicho, bo oczy nadal ją piekły i było to wybitnie niekomfortowe. - Zamorduje mendę. Nie wyjdzie z tego starcia cało - powiedziała groźnym tonem (wyjątkowo walecznego ratlerka) i dla efektu (humorystycznego, tak) dźgnęła cebulę kilka razy wierzchem noża, jakby chciała jej pokazać, kto rządził w tej kuchni... Gust. Oczywiście, że był to Gust. Odwróciła głowę w jego stronę. - Szanuję wskazówki, jesteś w tym lepszy ode mnie - przyznała bez ogródek, bo taka była prawda. - A mooozeee... - przeciągnęła sylabę i zamrugała szybciej. - Może chciałbyś mi w tym pomóc? - zapytała i uśmiechnęła się do niego ładnie. Czy próbowała mu wcisnąć właśnie najgorsza z mozliwych kuchennych robót? Owszem. Czy była okropna? Totalnie, jak praktycznie zawsze.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Właściwie sam nie wiedział jak to działało, ale wcale nie przeszkadzał mu fakt, że wydawała się mieć na niego ochotę zawsze. Sam też nie był święty, zwyczajnie był lepszy w panowaniu nad swoimi zachciankami i pragnieniami, lata praktyki.. Uwielbiał z nią być na każdy ze sposobów. Mogli razem gotować, mogli się przekomarzać, wymyślać co niestworzone, oglądać głupoty na netflixie, mogli też nie wychodzić z łóżka zajmując się zabawami dla dorosłych, albo po prostu relaksując się w swoich ramionach, opowiadając o najbardziej codziennych, zwykłych rzeczach; uwielbiał każdą z tych rzeczy, jeśli były z nią. Tak, nadal uważał, że był mocno introwertyczny i potrzebował mieć swój kąt i swój czas na podładowanie baterii.. Ale z drugiej strony Billie nigdy nie była osobą, która mu tą energię zabierała? Wystarczało mu po prostu milczeć, słuchając jej, albo chillować obok z padem i gierką, czy czytać coś mniej lub bardziej poważnego; nie musiał się od niej oddzielać grubym murem, bo wszystko co mieli, przychodziło mu super naturalnie. Życzył każdemu takiego związku.
Zachichotał cicho, widząc jak dźga biedne warzywo i.. Tak, mógł się domyślić, że zagoni go do krojenia. Nie miał właściwie nic przeciwko, nawet jeśli zazwyczaj wolałby ją nauczyć jak robić to dobrze i szybko; jeszcze będzie miał okazję. Na tą chwilę był trochę głodny.. Mruknął twierdząco, ukradł sobie jeszcze jednego małego całusa i odsunął się kawałek, żeby mogła zrobić mu miejsce przy desce. Normalnie sprawdziłby najpierw ostrość noża, ale niedawno sam je ostrzył więc.. Po prostu wziął się do pracy szatkowania wszystkiego co obrała.
- Ok, chef, proszę o instrukcje. - z tego co widział, Szkszk robiło się z cebulą.. No, dobra, ale na pewno było więcej rzeczy, które trzeba było zrobić, nie? A jeśli mogła go wykorzystać do pomocy, to był bardziej niż chętny dać się wykorzystać, hah.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Była głupia, porywcza i zdecydowanie nie lubiła panować nad swoimi zachciankami. Zresztą, nie miała w tym większej wprawy. Odkąd pamiętała, nie zwykła się powstrzymywać przed realizowaniem idiotycznych pomysłów od razu po tym, jak wpadły do jej pustego łba. Mniej więcej tak samo było w przypadku jej nie do końca grzecznych myśli koncentrujących się wokół Gusta. Mogłaby próbować zatrzymywać je dla siebie, wcielać się w rolę absolutnie cnotliwej i niewzruszonej królowej lodu, ale… Po co? Uważała, że nie ma niczego złego w tym, że postrzegała swojego mężczyznę jako atrakcyjnego ani tym bardziej w tym, że miała ochotę mieć go przy sobie blisko – naprawdę blisko – częściej niż rzadziej. Jeśli tylko obojgu to pasowało i jeśli oboje mieli czerpać z tego coś pozytywnego, to – dlaczego nie? Tylko czasami jeszcze na tym etapie nie wiedziała, czy go tym wszystkim nie przytłoczy. Mógł przecież nie mieć takich samych potrzeb cielesnych jak ona, prawda? Była w stanie to uszanować. A z drugiej strony… cholera… robił jej sieczkę z głowy samym tym, że przytulał się do niej jeszcze lekko wilgotny po prysznicu i ubrany w sam ręcznik.
Przymknęła oczy na tego całusa, mimo że był krótki i oparła się plecami o jego klatkę na jedną chwilę. Bardzo chciała kontynuować to, co zostało przerwane, zanim poszedł pod prysznic, ale obiecała mu też śniadanie… No i jako że to on jej wtedy uciekł pod prysznic, uznała, że być może potrzebował rzeczywiście ochłonąć…
- Jeszcze kolendra – powiedziała, skoro prosił o instrukcje. - I możesz zrobić z czosnkiem tę magiczną rzecz, którą robisz z czosnkiem – wskazała też na obrany czosnek. Ona zazwyczaj używała po prostu praski do czosnku, bo była leniwa i basic. Gust był na zdecydowanie wyższym poziomie, więc mogła z tego skorzystać. - Ale nie wiem, czy powinnam ci zdradzać moje sekrety… To jest jedna rzecz, której nie robisz lepiej ode mnie… - parsknęła, pokręciła głową i obróciła się w jego stronę, zaplatając dłonie na piersi i zadzierając głowę buńczucznie.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Dobra, tak zupełnie szczerze mówiąc, czasami się powstrzymywał od proponowania jej wrócenia do łóżka, tylko dlatego, żeby nie zaczęła myśleć, że to jest wszystko, czego chciał w ich życiu. Niby głupie, ale chyba jakiśtam ukryty sens dałoby się w tym znaleźć? Seks z nią był fantastyczny, tak, nie musiał się nawet jakoś specjalnie zastanawiać, żeby stwierdzić "odkąd jesteśmy razem, mógłbym nie wychodzić z łóżka" i chyba po prostu nie chciał, żeby za szybko się nim znudziła. Nie miał pojęcia, czy tak to działało, ale po co ryzykować, nie? I wcale nie chciał się z nią drażnić, paradując w ręczniku zaraz po prysznicu! Nie miał złych zamiarów.. Chciał tylko pomóc przy robieniu jedzenia i nie widział potrzeby, żeby się ubierać na tą chwilę? Tak. Pójdźmy z tą opcją. Inna prawda była taka, że gdzieś głęboko w środku nadal tliła się blado złość i jeśli czegoś nie chciał robić zły, to to było na pewno wszystko co intymne. Jakoś tak.. Nie, po prostu nie, angry fumblings nie było dla niego.
- Jak chcesz tą kolendrę? - dopytał, uśmiechając się szerzej, kiedy usłyszał o "magicznej rzeczy z czosnkiem". W sumie nic magicznego w niej nie widział, ale skoro Billie uważała, że jest magiczna, to niech jej będzie. Złapał łodyżki kolendry i w sumie niewiele się zastanawiając, zaczął odrywać jej listki, uznając, że łodyg pewnie i tak nie będzie wykorzystywać.. a on potem mógł zrobić z nich bazę do curry. To był jakiś plan.
- Jedna..? No co ty. - parsknął zerkając na nią trochę, jakby właśnie zjechała na linie przez dziurę w suficie od sąsiada z góry. Tak, jasne, mógłby się zgodzić, że niektóre jej słabości może rzeczywiście były czymś, co nie sprawiało mu problemu, ale.. Nie, na pewno nie "wszystko". Sam się nie potrafił ogarnąć tak, jak ona ogarniała jego, czy się uspokoić albo spacyfikować. Definitywnie sam nie potrafiłby się tak całować też. Roześmiał się lekko na samą myśl. - Przesadzasz. Ale jak chcesz, to mogę nie patrzeć.. Ubrać się za ten czas, ogarnąć coś do picia, stół, wiesz, przydać się na coś. - wzruszył lekko ramionami, bo hey, jeśli chciała, to naprawdę mógł grzecznie poczekać na swoje śniadanie i pomagać tak, jak zwykł to robić w dom; nie wchodzić pod nogi i ogarnąć wszystko wokół. No i ubrać coś na gołą dupę, to też mógłby zrobić.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Ha, najgłupsze w tym wszystkim było to, że ona obawiała się dokładnie tego samego – że jeśli będzie ciągnęła go do łóżka za każdym razem, kiedy miała na to ochotę, on pomyśli, ze tylko tyle się dla niej liczylo. A przecież to zupełnie nie było prawdą. Uwielbiała też te ciche poranki, kiedy każde z nich robiło powolutku swoje, szykując się do dnia. Lubiła, gdy zajmował się swoją grą na kanapie, podczas gdy ona czytała książkę, mając go zaledwie w zasięgu wzroku. Lubiła ich długie rozmowy o wszystkim i o niczym, uwielbiała wszystkie małe przekomarzanki, doceniała poważne rozmowy, dzięki którym dogrywali wspólne bycie razem. Uwielbiała, kiedy kręcił się w kuchni, a ona mogła mu przeszkadzać. Ale nie mogła nic poradzić na to, jak cholernie lubiła jego bliskość i jak mocno na nią działał samym tym, że się uśmiechał, okej? Starała się, wszyscy bogowie kretynek jej świadkiem. Czasami bywało jednak ciężko…
- No… Taką szast-szast… - odpowiedziala niezwykle konkretnie i jeszcze wykonała gest ręką mający najwyraźniej oznaczać szatkowanie. Same listki, listki z łodyżkami – w gruncie rzeczy wszystko jedno. Ważne, żeby było poszatkowane drobno i dało się tym posypać dzieło, którego miała dokonać. A słysząc jego protest parsknęła cicho pod nosem. - Ja mówię tylko o gotowaniu – sprecyzowała i uśmiechnęła się szeroko i całkiem bezczelnie. - Oczywiście, że totalnie lepiej od ciebie przybijam gwoździe, wkręcam żarówki… U, prowadzę samochód, o jeździe na wrotkach nie wspominając! – wymieniła wszystkie idiotyczne rzeczy, które wpadły jej właśnie do głowy, mimo że tak naprawdę nie miała nic na potwierdzenie, że w którejkolwiek z nich była faktycznie lepsza od Gusta. No może ewentualnie w tych wrotkach, jeśli on wciąż postrzegał je jako buty totalnej zagłady i zniszczenia i zupełnie im nie ufał. A przecież jazda na wrotkach to była świetna zabawa!
Wszystko w niej zgłosiło protest, kiedy uznał, że się ubierze. Stęknęła z niezadowoleniem, wyciągnęła w jego stronę dłoń, najpierw przejeżdżając palcami po przedramieniu, a potem łapiąc za nadgarstek, żeby przyciągnąć go bliżej siebie. Niewazne, że pomagał jej z nieszczęsną cebulą i czym tam jeszcze. - Czemu mi grozisz tym, że się ubierzesz? – powiedziała żartobliwie. Sama płynnie wskoczyła na kuchenny blat, a wolna dłoń ułożyła na jego szyi. I chyba chciała jeszcze coś powiedzieć, bo otworzyła lekko usta… Ale ostatecznie się powstrzymała. Mogła usprawiedliwić to tym, że tuż obok nich pojawił się Ollie.

Gust Johansen
Wrócił z czynnej służby — zastanawia się co dalej
33 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
..przy tobie znów chcę wszystkiego i jeszcze to wszystko mógłbym móc..
Z jednej strony mieli te swoje obawy, ale z drugiej strony, skoro obydwoje chcieli... To czy było w tym coś złego? Przecież jeśli któreś z nich nie miałoby ochoty, czasu, byłoby zbyt zmęczone czy po prostu wolało spać; nikt nikogo nie zmuszał. Ba. Jeśli już ją zaczepiał, miał wrażenie, że nie robił tego tak smooth jak ona; więc posiłkował się bardzo idiotycznymi, wymownymi żarcikami-pytaniami, czy w ogóle go chciała, okay? Może to była kwestia tego, że nie miał w gruncie rzeczy za dużo doświadczenia, a może po prostu to jego niezręczność przez niego przemawiała, ale tak czy siak, wolał się super mocno upewnić, czy nie nagabuje jej za bardzo i czy jej się nie narzuca swoją hiper-aktywnością. Chciał mieć czyste sumienie i definitywnie nie czułby się z tym okay, gdyby chodziła z nim do łóżka z ciężkim westchnieniem pod tytułem "no dobra, niech ci będzie". Naaah, żadna zabawa w tym, więc... Bywał całkiem kreatywny w swoich głupich pytaniach. A czasami zwyczajnie mówił jej wprost, że wygląda niesamowicie dobrze w jego koszulce na przykład, po prostu plątając się swoim nieogarnięciu po całym mieszkaniu; i że nie, nie musi tej koszulki ściągać, ale on by naprawdę bardzo chciał jej poprzeszkadzać i wycałować każdy najdrobniejszy kawałek jej skóry.. Zdarzało mu się bycie przesadnie szczerym. Czasami.
Ona natomiast nie musiała wcale używać słów, okay? Zwykle radziła sobie super dobrze, gestem uśmiechem i spojrzeniem dając mu do zrozumienia, że tak, chętnie by się oderwała od codziennej rutyny na moment czy dwa; jak teraz, kiedy łapała go za nadgarstek i przyciągała go do siebie, sprawiając, że ze śmiechem odrzucał od siebie nóż na deskę, zaraz obok tej prawie pokrojonej cebuli.. I zamiast zajmować się dalszym mordem, wsuwał się zgrabnie między jej nogi, przesuwając dłońmi od jej kolan w górę; nie musiała go namawiać, żeby sam przysunął się znacznie bliżej i przyciągnął ja do siebie mocniej z idiotycznym uśmiechem. - Nie wiem, założyłem, że chcemy robić jedzenie i... Cześć pies. - nie, nie tylko przyszedł do nich, ale jeszcze szturchnął go zimnym nochalem w gołą łydkę, machając ogonem jak szalony. Blondyn rozproszył się na moment, marszcząc brwi, przyglądając krótko psiakowi, potem zerkając w stronę jego misek i... - Ah. Czekaj, jestem najgorszym ojcem świata. - i to tyle. Dał jej krótkiego całusa, zanim równie zgrabnie wymknął jej się z rąk, pochylając najpierw do dalmatyńczyka, by dać mu całusa w czoło, a potem, gadając do niego, jakby co najmniej rozumiał, przeszedł do jego misek, by sypnąć mu śniadankiem. Jak mógł zapomnieć? Eh.

billie winfield
golabki
AR#7194
barmanka — moonlight bar
32 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I throw myself into the sea,
Release the wave, let it wash over me
Naprawdę nie należała do subtelnych osób. Nie lubiła owijać w bawełnę, nawet nie była pewna, czy by potrafiła. Nie wierzyła w eufemizmy i zwroty owinięte miękką watą tylko po to, aby przypadkiem kogoś nie zranić. Prawda bywała brutalna, ale właśnie o to w niej chodziło. Prawda była też czymś, co Billie mocno sobie ceniła i dlatego nie próbowała jej ukrywać – a na pewno nie wtedy, kiedy w grę wchodziły jej uczucia do Gusta. Był meżczyzną jej życia, najlepszym facetem, jakiego znała, leciała na niego jak idiotka i nie potrafiła tego ukrywać. Nawet gdyby miała się postarać, wyszłoby jej pewnie dość żałośnie. Za każdym razem było po niej widać, jak podążała za nim stęsknionym wzrokiem, jak głupio uśmiechała się pod nosem, nie wspominając o tym, jak szukała jego dotyku, jak przysuwała się do niego bliżej, zaczynała składać pocałunki na odsłoniętych kawałkach jego skóry… Okej, najwidoczniej zdecydowanie preferowała okazywać mu swoje zainteresowanie czynami niż słowami. Ale słowa też potrafiły na nią działać. Nawet jeśli nie musiał jej wcale ostrzegać i ani trochę nie miałaby nic przeciwko, gdyby pewnego dnia złapał ją wpół, przycisnął do ściany i zrobił to, co uważał za stosowne (albo niestosowne w tym konkretnym kontekście, ekhm).
W swojej własnej durnocie totalnie wypadło jej z głowy to, że to był zwykły poranek zwykłego dnia roboczego i że niedługo powinna zbierać się do pracy i że w związku z tym pewnie dobrze by było, gdyby coś zjadła a oprócz tego wokół ich dwójki zapatrzonej w siebie tak, jakby cały świat nie istniał, toczyło się także normalne życie. Mieli obowiązki, mieli czworonożnego syna, czasami pewne rzeczy wymagały odstawienia na półkę oznaczoną na później.
Nie mogła protestować. - A ja najwidoczniej matką – mogła tylko parsknąć, chociaż to nie było przecież śmieszne. Powinni być zdecydowanie lepsi, jeśli chodziło o troszczenie się o Olliego. Wypuściła Gusta, sama zsunęła się z blatu, przejechała dłonią po grzbiecie Olliego i skoro Johansen dopełniał ojcowskich obowiązków, wróciła do deski do krojenia. Dokończyła cebulę, zajęła się czosnkiem, odnalazła swoją ulubioną patelnię, postawiła oliwę w zasięgu dłoni i całą stertę przypraw, zanim w końcu rozpaliła ogień…

Gust Johansen
ODPOWIEDZ