Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Ciekawe co musiałoby się stać, aby Pearl chociaż na moment przestała prychać i drapać jak wściekła kotka. W sensie Jasper wiedział co, ale miło byłoby wiecznie o to nie walczyć, a po prostu czasem dostać miłą Campbell w ramach niespodziewanego bonusu.
- E tam inne... Ja bym chciał, żebyś ty mnie porozpieszczała - odparł ponętnie. - Pierdolisz. Masz kilka siniaków i zadrapań, ale bez przesady. Takie widoki mnie nie zniechęcają, Perełko - wyjaśnił jak to z nim jest, bo to, że nie prezentowała się dobrze było tylko jej własną opinią. Dla Ainswortha była wciąż niesamowicie atrakcyjna tym bardziej, że ich relacja zdążyła ewoluować do takie poziomu, że powierzchowność nie odgrywała w niej najistotniejszej roli. - Tłuszcz... - burknął pod nosem kręcąc głową z niezadowoleniem, po czym prychnął, bo dobrze wiedział, że jego sylwetka w ostatnim czasie prezentowała się jeszcze lepiej niż zwykle, bo zmienił plan treningowy. - Perwersyjna pannico, zrewanżujesz mi się za to - oznajmił, a potem zaśmiał się, gdy kazała mu rozbierać się wolniej. Ostatecznie powygłupiał się chwilę, a swoją koszulkę rzucił w kierunku Pearl nie zważając na to, że mogła zamoczyć się w wannie.
- Spoko, kumam - mruknął, bo chociaż sam nie narzekał na swoją sytuację majątkową to dobrze wiedział jak czasem wygląda życie z problemami (nawet jeśli te były upozorowane). - Czyli nie wiesz na ile, przypuszczalnie, z tobą zamieszka? - Dopytał i powoli zaczął się zastanawiać nad tym, czy Pericles mógłby być jego sprzymierzeńcem w sprawie bezpańskich zwierzaków, które od czasu do czasu pomieszkiwały na farmie Campbell. - Nie wiem - odpowiedział zgonie z prawdą. - Bywasz nieobliczalna i na samym początku pilnowałaś, abyśmy na siebie z twoim kuzynem nie wpadli - dodał zaraz, bo takie były fakty i Jay nie chciał ponownie przez to przechodzić. - No, no... Każdemu czasem się zdarzy przypadkiem przed kimś rozebrać. Znam z autopsji - mruknął pod nosem nadal udając niezadowolonego, ale kącik jego ust uniósł się nieznacznie. - Nie gapię się, bo nawet nie mam na co. Siedzisz cała schowana w tej pianie, bezsensu - poskarżył się, bo nawet jakby chciał, nie miałby jak dostrzec wdzięków jej ciała. - I nie przesadzasz aby troszeczkę? Wyluzuj z tym uważaniem siebie za mniej atrakcyjną, bo masz sińce. Ja przez dwa tygodnie chodziłem z obitym nosem i nie wątpiłem w to, że nadal ciebie jaram - dodał, a potem dmuchnął pianą w twarz Pearl, bo nachylił się delikatnie w jej stronę. - No to chodź tutaj. Oprzyj się o ten mój tłuszcz i rozkoszuj swoim księżniczkowym życiem - oznajmił, układając się znów po swojej stronie wanny i zachęcająco rozkładając ramiona, a przy okazji jednym z nich łapiąc za stojący nieopodal kieliszek z winem.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Zaśmiała się cicho, kręcąc głową na boki.
- Kto tu jest rozpieszczony, Jasper? Masz strasznie dużo wymagań - wytknęła mu. - Poza tym sądziłam, że ciebie rozpieszczam... - te ostatnie słowa dodała już znacznie mniej zadowolona, bo nie miała sobie nic do zarzucenia, nawet jeśli też nie przesadzała, nie chcąc wyjść na jakąś obsesyjną desperatkę. - Więc zrobiłeś mi karczemną awanturę o kilka siniaków? - odwróciła kota ogonem. Wiedziała, jak wyglądała. Nie mogła na siebie patrzeć. Przynajmniej większość opuchlizny już zeszła, ale prawie całe ciało pokrywały jej bordowe i fioletowe krwiaki, na obrzeżach obrzydliwie żółte i brązowe, jakby jej skóra gniła. Zaognione zadrapania, z poszarpanym naskórkiem... samo myślenie sprawiało, że ją coś skręcało.
- Ja zawsze rozbieram się ponętnie, więc to raczej tobie zmniejszył się dług o zaledwie jeden - wyjaśniła, jak ona to widziała, gdy się rozbierał, bo ani myślała zostawiać go z poczuciem, że będzie miała jakiś dług do spłacenia.
- Nie wiem ile, ale Perry dużo czasu spędza na swojej łódce, więc nie jest jakimś upierdliwym lokatorem, więc mi to nie przeszkadza - wyjaśniła od razu, tym razem mówiąc nieco więcej, niż jedynie bazując na jakiś półsłówkach. - Bo kiedy ostatnio u mnie spał, robiłeś wszystko, żeby w promieniu dziesięciu kilometrów wiedzieli, że się pieprzymy - wypomniała mu, jak zwykle używając dosadnego określenia, przewracając oczami. To nie tak, że chowała któregoś z nich. Po prostu nie chciała, by poznali się, gdy Jasper był nagi i zajęty wiadomymi czynnościami. - Chcę, żebyście się poznali, jak należy... jak rodzina poznająca mojego chłopaka, a nie typa, który od czasu do czasu robi swoje i znika nad ranem - wyjaśniła jeszcze nieco więcej na ten temat, by Jasper miał pewność, że ich sobie przedstawi przy odpowiedniej okazji. - Wiem, że nie przeszkadza ci to, że twój brat widział mnie nago... chociaż widział to złe słowo - mruknęła z przekąsem, który miał dać mu do zrozumienia, że nie da się nabrać na to jego narzekanie. - To był tylko obity nos, nie wyglądałeś przez niego nieatrakcyjnie - zauważyła, bo w jej rozumieniu tych dwóch sytuacji nie dało się porównać. - Poza tym co innego facet z obrażeniem, a co innego laska - kontynuowała, chociaż nie czuła się w pełni swobodnie z tym tematem, ale też w życiu by się do tego nie przyznała. Bez przesady, miała swoją godność. - No i nie widziałeś swojej miny, jak mnie zobaczyłeś - dodała nieco ciszej, przechylając głowę do boku. Chciała złapać za kieliszek ze swoim winem, ale Jasper go sprzątnął, co spotkało się z jej niezadowoleniem. - Nigdy nie leżę z głową po tamtej stronie - zauważyła, po czym przesunęła stopę tak, by z brzucha przenieść ją na jego tors i docisnąć go z powrotem do ściany wanny, kiedy się nad nią nachylił. - Poza tym wino jest moje, ty możesz zjeść pizzę - wyjaśniła, zerkając na kawałek, który chwilę temu jej przyniósł. Zaraz jednak jej wzrok powrócił do stopy, którą przesunęła jeszcze wyżej, na szyję Jaspera. - Mogłabym ci teraz zmiażdżyć krtań - rzuciła głupio, delikatnie dociskając stópkę, jakby chciała go tym przestraszyć, chociaż oczywiście było to formą głupiej zabawy. - Wiesz, że jesteś pierwszym facetem, który siedzi ze mną w mojej wannie? - mruknęła już znacznie ciszej.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
- Muszę ciebie kiedyś nagrać, abyś usłyszała jakie głupoty wygadujesz - odparł, bo wcale nie uważał siebie za wybitnie rozpieszczanego przez blondynkę. Właściwie to daleki był od chociażby zbliżania się do takich wniosków, bo żywot z Campbell u boku nie był zbyt łatwy. Zaś jej słowa odnośnie kłótni, którą odbyli tego wieczoru skwitował dość groźnym spojrzeniem, bo jeszcze nie przetrawił do końca wszystkiego co między nimi zaszło.
- Ma łódkę? - Zagadnął, chociażby z czystej ciekawości, bo niewiele wiedział o Perry, a przecież ten odgrywał dość istotną rolę w życiu Pearl, więc warto byłoby go lepiej poznać. - Oho... A ty byłeś z tego powodu bardzo nie zadowolona. Na tyle, że w promieniu dziesięciu kilometrów każdy o tym wiedział - skomentował jej słowa, które trochę połechtały jego ego, więc jak na małego narcyza przystało, uśmiechnął się zadowolony pod nosem. - Rozumiem, że to na nim powinienem zrobić wrażenie, a nie na twoich rodzicach, tak? - Rzucił, aczkolwiek miał już tę wątpliwą przyjemność by poznać państwo Campbell i cóż... Uważał, że wyszedł przed nimi całkiem nieźle tym bardziej, że pogodził się ze świadomością tego, że matki Pearl po prostu zadowolić się nie da. Jej córka była wybredną pindą, ale ona sama przechodziła wszelkie pojęcie.
- Zmartwiłem się jak zobaczyłem te siniaki, nic więcej - oznajmił dobitnie. - Dopowiadasz sobie, bo jesteś przewrażliwiona na punkcie wyglądu, a uwierz mi już nie tylko twoje cycki mnie przy tobie trzymają, a jakimś cudem pok...onałem opór jaki stawiał twój przebrzydły charakter i to za nim teraz szaleję - prawie połknął własny język, gdy starał się wybrnąć ze sytuacji, bo troszkę poniosły go emocje w tej wypowiedzi i o mały włos nie wypaliłby ze słowami, których chyba póki co wolałby nie wypowiadać.
Zaraz potem nastąpiła seria uwag ze strony Pearl, które trochę Ainswortha bawiły, a trochę irytowały. Śledził z uwagą drogę jaką stopka blondynki pokonywała po jego ciele, po czym złapał ją w kostce i odsunął od swojego gardła.
- A mogłabyś przez chwilę przestać narzekać? - Burknął, po czym pociągnął ją lekko za stopę, ale tylko odrobinę. -I przestać odgrywać chojraka? W życiu nie zrobiłabyś mi krzywdy, a czasem... Czasem mogłabyś się ugryźć w język nim coś pierdolniesz - dodał, bo wcale nie spodobały mu się to groźby, nawet jakbyły formą żartu. Po prostu nie rozumiał, czemu w ogóle w taki sposób sobie pogrywała. W każdym razie zamiast się z nią droczyć, wolałby odpocząć i porelaksować się chwilę. Dopił wino, aby ona nie mogła tego zrobić, bo miała coś zjeść, a nie mroczyć się alkoholem, a potem pocałował kilka razy jej kostkę, bo nadal zaciskał palce na jej nodze. - Wiem i podoba mi się ta myśl - przyznał, bo miał pełną świadomość tego, że wiele z rzeczy jakie robili, a jakie wcale nie były jakieś spektakularne, dla Pearl były czymś zupełnie nowym. W końcu już na samym początku przyznała mu się do tego, że nie spraszała swoich kochanków do tego domu, a to poniekąd już samo w sobie sprawiało, że Jasper czuł, że znajduje się na wyróżnionej pozycji.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Nie wiedziała, jak ma odpowiedzieć na jego słowa, więc w zasadzie postanowiła sobie je generalnie odpuścić. Może też zrobiło jej się trochę głupio... nie, żeby chciała jakoś bardzo go rozpieszczać, ale przy tym nie chciała, by myślał, że się dla niego nie stara. Wciąż uczyła się poszukiwać złotego środka.
- Tak, dostał po wujku - odpowiedziała trochę mechanicznie, bo myślami nadal była przy wcześniejszych słowach Jaspera. Tak, jak on pamiętał ich kłótnię, tak ona nadal pamiętała, że wyszedł beż słowa, wprawiając ją w niemałe przerażenie związane z tym, że ją zostawi. - Lubię nasz seks, więc nie mam powodów, by być niezadowoloną, ale wtedy spaliśmy ze sobą pierwszy raz, a ja nie chciałam gorszyć kuzyna - zauważyła nieco dokładniej obrazując swoje myśli bo nie chciała, żeby pozostały tu jakieś nieporozumienia. Szczególnie teraz, gdy nadal z tyłu głowy tkwiła jej myśl, że Jasper nie czuje się rozpieszczany. - Nie gadam z moimi rodzicami, wiec raczej szybko się z nimi nie spotkamy - może nie odpowiedziała wprost, ale jak najbardziej mógł sobie z tego wywnioskować, że opinia Perry'ego była dla niej najważniejsza. Chwilę się nad tym wahała, bo było jej głupio, a jej kuzyn był w zasadzie niewiele od niej młodszy, ale no... - Myślę, że brakuje mu w naszej rodzinie dobrego męskiego wzorca... próbowałam to jakoś wypełnić, ale chyba się nie nadaję - mruknęła uśmiechając się kwaśno, bo siłą rzeczy zaczęła rozpamiętywać to spotkanie z kuzynem, gdy został pobity, a ona niewiele mogła zrobić.
- Co to kurwa znaczy, że jestem przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu? Wcale tak nie jest! - prychnęła i miał szczęście, że ją to zdenerwowało, bo przez to umknęło jej prawie wyznanie, na które o mało co sobie nie pozwolił. - Też nie masz najłatwiejszego w obyciu charakteru! - prychnęła przewracając oczami.
- Nie mogłabym, już mam taki przebrzydły charakter - nie uważała, że narzeka, a raczej nie robiła tego na serio, więc gdy zwrócił jej uwagę, poczuła się kiepsko i zabolało to jej dumę. - Serio masz teraz muchy w nosie, bo zażartowałam, że zmiażdżę Ci krtań? Bez przesady! - parsknęła kręcąc głową na boki, by zaraz zmrużyć oczy, gdy widziała, jak wypija resztę jej wina. Nic jednaj nieboowiedziala, a kiedy podniósł wzrok na talerz z pizzą, jęknęła teatralnie, ale wzięła go do ręki. - Cudownie, przynajmniej w tej kwestii trafiłam w twoje uznanie - mruknęła pod nosem. Chwile oceniała wzrokiem pizze, ale ostatecznie wzrok orzenioska na Jaspera. - Czasem się boję, że mnie nie lubisz - zauważyła, ale żeby nie dawax mu powodów do irytacji w końcu wzięła gryza pizzy, nawet jeśli żołądek odmawiaj jej jeszcze posłuszeństwa.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Całkiem przyjemnym doznaniem było przekonanie się, że Campbell naprawdę zależało na tym, aby Jasper zaprezentował się przed jej kuzynem z jak najlepszej strony. Ewidentnie dało się dostrzec w zachowaniu blondynki sporo zmian, ale z drugiej strony nadal pozostawała sobą, wredną i udającą bardziej niedostępną niż była w rzeczywistości.
- Och, a szkoda... Liczyłem na miłą pogawędkę z twoją matką - skomentował, udając teatralnie swoje rozczarowanie. - A tak swoją drogą to czemu akurat z Perrym masz taki dobry kontakt? - Dopytał nie chcąc kończyć tego tematu, bo nie na co dzień Pearl była tak skora i chętna do prowadzenia rozmów dotyczących jej rodziny i krewnych. - Ty? Męski wzorzec? Dla faceta kilka lat młodszego od ciebie? - Zadał kilka tych pytań, po czym roześmiał się cicho. - Czasem zastanawiam się czemu za wszelką cenę chcesz uchodzić za takiego rebela i buntownika na jakiego się kreujesz - dodał, przy okazji dzieląc się swoimi przemyśleniami na temat tego w jaki sposób Pearl niekiedy starała się zaprezentować samą siebie. Pamiętał te jej wszystkie akcje rodem z filmów sensacyjnych, machanie nożem i udawanie groźniejszej niż w rzeczywistości była. Pojęcia nie miał po co to robiła.
- Jest, jest i dobrze o tym wiesz, Perełko - zaśmiał się w odpowiedzi na oburzenie blondynki. - Wiem, ale nie staram się tego ukrywać i wmawiać ci, że jest inaczej. No i też potrafię wyluzować, a ty wiecznie trzymasz gardę, jakbyś toczyła ze mną jakąś głupią, wyimaginowaną bitwę - dodał, lekko zmęczonym tonem.
Czasem miał ochotę po prostu kazać jej się zamknąć i przestać zgrywać taką pindę, bo dobrze wiedział, że nie było jej na rękę udawanie twardej suki, ale nie umiała wyjść ze swojej roli. Teraz, gdy siedzieli w wannie było podobnie. Zamiast pozwolić się im zrelaksować i zapomnieć o karczemnej awanturze jaką odbyli, Pearl wciąż coś tam marudziła.
- Zastanawiam się po prostu po cholerę tak w ogóle zażartowałaś. Co to miało mi pokazać, że jesteś groźniejsza ode mnie? Bardziej męska i odważna? Nie rozumiem - mruknął, spoglądając na to jak blondynka zabiera talerz z pizzą. Tyle dobrego, że zaczęła jeść. - Chyba ja się powinienem o to bać. Przed chwilą mi groziłaś, okłamałaś mnie dziś i nie chcesz, abym ci w niczym pomagał... Ja zaś zrobiłem ci kąpiel, przyniosłem jedzenie i wino, a teraz wszedłem do tej cholernie gorącej wody, aby się tobą nacieszyć. Nie wiem więc, kto tu kogo nie lubi - dodał, ponownie rozkładając wygodniej ramiona na krawędziach wanny i na moment przymykając oczy, aby uspokoić oddech. Nie chciał się znów wkurwić, chciał się zrelaksować, ale byłoby kłamstwem powiedzieć, że postawa Campbell była mu obojętna. Zjebała, powinna być milsza, nie była i tym go najzwyczajniej w świecie wkurwiała.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła cicho, bo akurat o swojej matce nie lubiła rozmawiać. Było jej łatwiej, gdy ignorowała panią Campbell tak długo, jak sytuacja na to pozwalała. Perry z kolei był inną historią i chociaż dziwnie było jej tak opowiadać o rodzinie, w zasadzie sama chciała, żeby Jasper i jej kuzyn się polubili. Tylko, że ten temat też zakrawał o kwestie, których wolała nie poruszać. Nie z nim, a ogólnie... nie o wszystkim potrafiła mówić.
- Trzymaliśmy się razem, jak byliśmy młodsi - próbowała jakoś ubierać to w słowa, ale przeszłość i wracanie do niej nigdy nie było dla niej niczym przyjemnym. - Pericles cierpi na narkolepsję, a ja... powiedzmy, że nie zawsze byłam cool laską. Nie należałam do tych popularnych w szkole, on też nie, no, a moja idealna starsza siostra związała się z popularsem, więc... tak sobie byliśmy we dwójkę w cieniu reszty - patrzyła gdzieś do boku, na szlafrok wiszący na wieszaku, bo czuła się naprawdę dziwnie w tym temacie. Takie odsłanianie się nie było dla niej czymś typowym. Tylko, że jeśli ktoś był tego warty, to chyba właśnie Jasper. - Nie jestem buntownikiem, ale nie jestem też mięczakiem. Broniłam Perry'ego w dzieciństwie i zamierzam to robić nadal, gdy zajdzie potrzeba - odpowiedziała niemalże od razu, w końcu na niego spoglądając. Sęk w tym, że Pericles nie był już dzieckiem i ta opieka Pearl pewnie też na nic nie była mu potrzebna.
- Nie śmiej się ze mnie... powinieneś się chyba cieszyć, że chcę dla ciebie ładnie wyglądać - odwróciła nieco kota ogonem. Miała sporo kompleksów, ale o tym też nie lubiła mówić. Bo wtedy musiałaby rozmawiać o tym, jak walczyła z otyłością, a potem o tym, jak z chorobliwym odchudzaniem się, potem zaś o tym, jak ze swojego ciała zrobiła źródło dochodów, a potem, jak tylko dzięki niemu nie była sama... nienawidziła każdej tej myśli z osobna i aż ją wzdrygało na myśli, jak to wyglądało. - Na początku lubiłeś te nasze potyczki słowne - zmarszczyła delikatnie czoło. - Nie wzdychaj tak, Jasper... przeraża mnie to - przyznała szczerze, bo znów czuła się trochę tak, jak wtedy gdy wyszedł i ją zostawił. Znów narastała w niej panika, że miał jej dość, a ona coraz częściej zdawała sobie sprawę z tego, że nie da rady sobie bez niego. Nawet jeśli Jasper nie wiedział o tym, jak głęboko była do niego przywiązana. Czuła się teraz, jak karcone dziecko, a trzeba przypomnieć, że w jej życiu mało kto ją karcił. Raczej szybko pozostawiono ją samą sobie. Pozwoliła by cisza wypełniła pomieszczenie, bo nie chciała wyrywać się z odpowiedzią.
- Nie wiem co powiedzieć - przyznała w końcu, odkładając jednak póki co kawałek pizzy na bok. Poczuła się paskudnie i nie umiała podnieść na niego spojrzenia. - Nie chcę, żebyś myślał, że jestem okropna... ani, że ciebie nie lubię, kiedy ja ciebie - wooohooo... wolnego. Także tak, kolejna chwila ciszy. - Lubię bardzo bardzo - wybrnęła. - Naprawdę bardzo - i chyba nie umiała się z tego uwolnić. - Chodzi mi o to, że jesteś dla mnie ważny, ale jestem też strasznie popierdolona i nie wiem, o niczym nie myślałam, położyłam ci stopę na szyi i tyle, bo brakowało mi kontaktu fizycznego, ale musiałam coś powiedzieć - zmarszczyła czoło, czując się nieswojo z tym, że przyszło jej się tłumaczyć. Wkurwiało ją jednak najbardziej to, że kochała tego typa, który siedział przed nią, a on sugerował, że mogłaby go nie lubić i to wszystko miało miejsce z jej winy.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nie umiał wyobrazić sobie Pearl w innym wydaniu, niż to jakie prezentowało się przed jego oczami. Dlatego odrobinę wyobraźni i wysiłku kosztowało go zobrazowanie sobie historii, którą opowiedziała mu blondynka. Zrozumiał też dlaczego jest związana ze swoim kuzynem mocniej, niż z pozostałą częścią rodziny, przy czym sama przyznała się do tego, że nie nadal odczuwa silną potrzebę by opiekować się Periclesem.
- Wiem, że nie jesteś mięczakiem - uśmiechnął się spoglądając na Campbell, która przez kilka chwil faktycznie przestała być w jego oczach taką ostrą laską, a nabrała wymiaru małej, nieco niezdarnej dziewczyny z sąsiedztwa. - Udowadniasz to na każdym kroku, ale też jak widać niekoniecznie kończy się to efektem jakiego byś oczekiwała - dodał, jasno nawiązując do stanu w jakim obecnie się znajdowała.
Jej posiniaczona i poraniona skóra może i nie była tak dobrze widoczna w zaciemnionej łazience, ale Jasper wciąż miał przed oczami widok jej ciała, które wprawiło go w przerażenie. Musiało boleć, każdy ruch musiał sprawiać jej dyskomfort, z jednocześnie miała wciąż na tyle sił i determinacji by z nim walczyć i do ostatniej chwili starać się ukryć tę niewygodną prawdą o swoim wypadku. Uparta kobieta.
- Cieszę się, ale nie jestem płytkim gnojem, który ciebie rzuci za to, że się pokaleczyłaś, Pearl - odpowiedział, bo z jednej strony rozumiał jej podejście, z drugiej było ono krzywdzące wobec niego. - Lubię je, ale nie sądzisz, że czasem mogłabyś wyluzować? Mam wrażenie, że wiecznie starasz się ze mną wygrać, nigdy nie możemy być na tym samym poziomie - wyjaśnił, bo o ile faktycznie to przekomarzanie i potyczki słowne go jarały, o tyle czasem chciał, aby było normalnie, aby blondynka za wszelką cenę nie starała się mu pokazać jak jest ponad to chociaż znał prawdę.
W końcu zaczęła mówić, a chociaż przychodziło jej to z trudem, zdecydowanie zaskoczyła Ainswortha swoją otwartością. Przy czym odniósł wrażenie, że podobnie jak i on, tak i Pearl nie do końca chciała wszystko zdradzać, ale nie potrzebował więcej, aby ukoić nerwy. Chociaż chyba był bardziej poirytowany nim ogarnęła go satysfakcja z dobrze zrealizowanej lekcji wychowania panny Campbell.
- Wiem, że mnie lubisz. Wiem, że ci zależy. Wiem, że jesteś zaangażowana i wiem, że lubisz jak jestem blisko, więc nie musisz udawać, że ciebie nie skrzywdzę jak coś spierdolę, bo to też wiem. Ty też mnie zranisz jak coś się pojebie i już za późno, aby jakiekolwiek gierki mogły to zataić, albo zmienić - wyrzucił z siebie, jednocześnie sięgając po stopę Pearl i układając ją sobie na klatce piersiowej. Chwilę ją podrażnił, po czym pochylił się, by sięgnąć ustami kolana blondynki. - Więc jak coś chcesz to mów, albo to rób, a nie udawaj, że złapałaś mnie za rękę, bo chcesz sprawdzić kto ma silniejszy uścisk - dokończył, posilając się o jeszcze jedno, małe porównanie, po czym znów spojrzał na Pearl i po ostatnim pocałunku złożonym na jej skórze, oparł się wygodniej o krawędź wanny nie odrywając wzroku od blondynki.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Dla niej to na pewno lepiej, że nie mógł jej sobie wyobrazić w gorszym wydaniu. Wcale nie zamierzała mu tego ułatwiać, pokazywać żadnych zdjęć, ani za bardzo wspominać tamte czasy.
- Żyję, więc plan minimum wciąż udaje mi się zachować - zażartowała kwaśno, nie wiedząc, co innego mogłaby powiedzieć. Mimo wszystko cieszył ją fakt, że był świadomy tego, że nie była jakąś miękką kluchą. Dużo ją kosztowało to, by być, kim była.
- Jestem typem rywalizującym, ale postaram się z tym trochę powalczyć - obiecała, ponownie przyłapując się na tym, że brakowało jej lepszych wypowiedzi. Nie sądziła, że tak to wyglądało ze strony Jaspera, poza tym było jej głupio, ale też... też skłamałaby mówiąc, że nie zrobiło jej się miło na myśl, że nie tylko jej wygląd się liczył. - No wiesz... niby nie rzucisz, ale przestałeś się do mnie odzywać i wyszedłeś, więc mam prawo się cykać - mruknęła już znacznie ciszej, chociaż wolała nie wracać do tego, jak się czuła, gdy opuścił jej dom w milczeniu.
Nie była pewna, czy lubiła te lekcje wychowawcze Jaspera... nie była na pewno do takich przyzwyczajona. Zwykle nikt sobie nie zawracał nią na tyle głowy. Wysłuchała go uważnie, czując się, jak brzdąc, który znów nabroił, ale wbrew swojemu negatywnemu odbiorowi tej sytuacji, cieszyło ją to, że dostrzegał jak jej zależy. No i samo to, że przyznał, że też by cierpiał... paradoksalnie to była najlepsza część. Świadomość, że nie tylko jej uczucia teraz wisiały na włosku.
- Czyli, że chciałbyś, żebym ci bardziej okazywała uczucia? - wypaliła niby głupio, niby zaczepnie, ale jednak wstrzymała oddech, czekając na odpowiedź. Śledziła przy tym ruchy jego dłoni na swojej nodze. - Jak tak do mnie mówisz, to czuję się trochę jak dzieciak - dodała jeszcze, bo nie byłaby sobą, ale zanim zdążyła sobie tego zabronić lub zanim on zdążył coś powiedzieć, przechyliła się w przód, zmieniła pozycję i wtuliła się w jego tors, czując nacisk jego mięśni na swojej skórze. Kojące... właśnie tego potrzebowała. - A więc troszkę jednak mnie lubisz - przymknęła oczy i nosem przejechała po zagłębieniu w jego szyi, chowając tam twarz. Zaraz z resztą nie powstrzymała się i po tym jak nieco wygodniej ułożyła się na nim, zabierając włosy z pleców, bo te drażniły widoczne na nich szramy, złożyła jeszcze kilka pocałunków na jego szyi. - To może się nie rańmy, co, Jasper? - jeszcze jeden pocałunek, po którym po prostu opadła swobodnie na jego tors, czerpiąc z tej bliskości, której po prostu potrzebowała. Owszem, była gotowa zgrywać najbardziej nieczułą osobę świata, byleby dopiąć swojej zemsty, ale nawet jeśli jakoś ignorowała ból po upadku, to nawet ona tym wszystkim była zestresowana... i wcale nie chciała być w tym sama. - Ale jak się ma głowę po tamtej stronie wanny, widok jest ładniejszy... na lustro i fikusa, a nie kibel - mruknęła, by nie pokazać za bardzo, jaka to jest bezbronna. Tym bardziej, że już obróciła się na plecy, może zbyt gwałtownie, bo cicho syknęła. Była jeszcze jedna kwestia. - Będziesz wracał do siebie? - zapytała cicho, specjalnie po tym jak zmieniła pozycję, by widział jedynie tył jej głowy. W tym stanie na seks nie było co liczyć... więc z tej strony nie miał powodów by zostawać, ale jednak... wcale nie chciała, by wychodził.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Widział jak powoli coś zaczyna do Pearl docierać. Nadal była niepewna, jakby powoli stawiała kroki na lodzie, bojąc się, że lada moment skruszy się pod jej stopami, ale dzielnie szła naprzód. Musiała w końcu się przełamać i zejść z bezpiecznego brzegu, ale zapewne gdyby Jasper nie opuścił go pierwszy, ona sama by się na to nie zdecydowała.
- Nie odzywałem się może z dziesięć minut i nawet nie doszedłem do auta, Perełko - skomentował jej słowa z lekkim przekąsem, bo skoro ten jego krótkotrwały bunt tak mocno ją zszokował to co by się stało, gdyby faktycznie odjechał i odezwał się do niej dopiero w chwili, w której zrozumiałaby, że spieprzyła? - Chciałbym, abyś nie uważała, że to słabość ujawniać się z własnymi uczuciami. - Postarał się troszkę doprecyzować wypowiedź Pearl, bo nie o samo afiszowanie uczuć mu chodziło. Niejednokrotnie w chwilach, które mogłyby być w jakiś sposób znaczące, Campbell nagle odstawiała dziwny teatrzyk byleby tylko nie dać po sobie znać jak niepewnie się czuje. Owszem Jay też miał z tym problem, ale nie byli ze sobą od tygodnia, czy dwóch, a kiklku miesięcy, więc nie było sensu udawać dłużej, że "spoko luz, jakbyśmy się jutro rozstali to spłynie to po mnie jak po kaczce" - Jesteś dzieciakiem, ale mi też daleko do dojrzałego dorosłego, więc pasuje to idealnie - dorzucił, a jeszcze nim blondynka zdążyła mu przerwać, sam wspomniał o tym, że sam nie należy do jakiś ideałów. Doskonale wiedział, że Campbell była wyczulona na punkcie swojego wieku, z jakiegoś powu, więc nie chciał jej denerwować.
Całe szczęście zaraz potem Pearl wreszcie zrobiła to, na co Ainsworth czekał w zasadzie od momentu, w którym znalazł się w tej za gorącej kąpieli. Gdy tylko wtuliła się w jego ciało, objął ją ramionami. Trwał tak z nią przez chwilę, rozkoszując się bliskością, ale jego niegrzeczne dłonie szybko zaczęły sunąć po krągłościach blondynki zatrzymując się na jej zgrabnych pośladkach.
- Troszkę - wyszeptał z uczuciem, gdy samemu złożył kilka pocałunków na jej ramieniu. Wcale nie było to prawdą, co pewnie sama mogła wywnioskować z tonu jego głosu. Nie lubił jej. Kochał ją i wiedział, że będzie miał z tego powodu wiele kłopotów. W zasadzie musiał pogodzić się z tym, że albo wycofa się z misji, albo postawi jasne warunki, że poza doręczeniem informacji, jak zwykle nie zrobi nic więcej, bo nie mógł narażać Pearl... Pearl, która była także zamieszana w życie Hawthorne'a i dla której immunitet musiał jakoś wywalczyć. - Byłoby znakomicie, ale pewnie coś w końcu spieprzymy... Ważne żeby potem było tak jak teraz - skomentował jej słowa, nawet nie łudząc się co do tego, że w końcu się poranią. Nie należeli do łatwych ludzi, a ich temperamentne charaktery i zawziętość musiały od czasu, do czasu dawać o sobie znać. - Ja tam patrzyłem na ciebie, marudo - burknął, bo właśnie o to znów wpadli w taką desakralizującą chwilę, ale było to tak bardzo do przewidzenia, że Jasper po prostu zaśmiał się na koniec. - A mam? Myślałem, że mogę zostać - odpowiedział, troszkę nie rozumiejąc jej pytania. Oczywiście nie chciał się narzucać, bo i tak już czuł, że przesadzał z tym jak dbał o Pearl, czego mogła sobie nie życzyć, ale sama zaproponowała wspólną kąpiel, a raczej po niej Ainsworth nie planował opuszczać jej domu. - Pomógłbym ci posmarować te obolałe plecki, może rano zrobił... W południe zrobił lunch, bo powinnaś coś zjeść i muszę też nakarmić koty - dodał, niby wyliczając od tak te wszystkie czynności, ale naprawdę nie chciał zostawiać teraz Campbell samej.
W pojedynkę radziła sobie z konsekwencjami wypadku, wizytą w szpitalu i od kilku dni męczyła się pewnie przy każdym, drobnych ruchu. Nie mógłby więc tak po prostu jej zostawić i udawać, że już wszystko jest dobrze.
- Obiecaj mi, że będziesz mi mówić gdzie się szlajasz... Wiem, że nie chcesz, abym jeździł z tobą, ale chociaż niech ktoś wie co robisz - odezwał się ponownie. Od jakiegoś czasu z czułością wodził palcami po skórze Pearl, ostrożnie zahaczając o poranione i zesiniaczone miejsca. Niby nie były one tak widoczne w spowitym mrokiem pomieszczeniu, ale zdecydowanie zaciemnione obszary odznaczały się na jej skórze.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Może i było to tylko dziesięć minut, ale dla niej nawet z pięć oznaczało panikę. Za bardzo jej już na nim zależało, by z lekkością przyjmować to, że go zawiodła. Nigdy nie chciała tego robić, ale jednocześnie zawodzenie osób, na których jej zależało, stanowiło jej najmocniejszą stronę. Bała się, że w przypadku Jaspera jest to tylko kwestią czasu, kiedy zrozumie, że nie chce się denerwować przez kogoś takiego, jak Pearl, a ona nie pozbieralaby się, gdyby ją porzucił. Zbyt wiele już dla niej znaczył.
- Wezmę to pod uwagę - dziwne, bo dla niektórych ten temat był ciężki i sądziła, że dla Jaspera też, a z kolei on o tych uczuciach zdawał się mówić swobodniej. Kiedy aż tak rozłączyły się ich poziomy, w mówieniu o tym, co czuli? - To zabrzmi głupio... ale nawet nie zauważyłam, kiedy z niepoważnego kawalarza, stałeś się takim racjonalnym partnerem, Jay - przyznała, nie mając oczywiście niczego złego na myśli. To tylko dzięki temu, że taki był, potrafiła znaleźć odwagę do poruszania podobnych tematów. Inaczej bałaby się, że mówiąc o tym, przerazi go i nakłoni do wprowadzenia między nimi dystansu. Głupie, ale to jej wcześniejsze doświadczenia wymogły na niej takie myślenie. - Czyli mówisz, że oboje jesteśmy metaforycznymi dzieciakami? - mimo wszystko musiała to jakoś skomentować, wyrównać ich, by ten jej kompleks wieku się nie objawił. Poza tym uważała że wcale nie jest dużo młodsza od Jaspera. Tłumaczyła to tak, że ona ma prawie trzydzieści, a on trochę ponad i tyle.
Potrzebowała jego bliskości i nie umiała już jej sobie odmówić. Dopiero będąc blisko niego, poczuła, że może się odprężyć, a słysząc jak przyznaje jej rację... cóż, w jej głowie to troszkę miało całkowicie inne znaczenie.
- Ja ciebie też troszkę - przyznała przymykając oczy, w chwili, w której zaraz docisnęła usta do jego szyi po raz kolejny. Stał się dla niej najważniejszą osobą, jaką miała. Nie wiedziała kiedy to zaszło, ale takie były fakty, tylko przy nim czuła się spokojnie i bezpiecznie, a przy tym nic jej tak nie przerażało, jak myśl, że miałby zniknąć. - To skoro nie umawiamy się na brak ranienia, to chociaż na to, że ogarniemy każdy syf? - stresowała się, bo proponując takie deklaracje, niejako przyznawała się do tego, że nie chce się z nim nigdy rozstawać, że chce naprawiać różne sytuacje, zamiast z siebie rezygnować. Było to więc stresujące, ale też naprawdę potrzebiwala tego typu deklaracji. Odwróciła się jednak faktycznie po niej, do Jaspera tylem, bo musiała robić te postępy małymi kroczkami.
- Siedzisz za mną, więc ja na ciebie nie mogę patrzeć- mruknęła niby z przekąsem, alw jego parsknięcie sprawiło, że poczuła ulgę, której potrzebowała. Przynajmniej chwilową, bo sposób, w jaki zrozumiał jej słowa, sprawił, że zaczęło męczyć ją sumienie. Pozwoliła mu mówić, gryząc się z tym co bezpieczne, a tym, co chciała, żeby wiedział.
- Koty? Mam nadzieję, że liczba mnoga bierze się stąd, że masz na myśli tego rudzielca i mnie - zaczęła od najłatwiejszej kwestii do poruszenia. Wzięła jeszcze głębszy wdech dla animuszu, a potem nie było już odwrotu. - Oczywiście, że możesz zostać... jesteś tu zawsze mile widziany Jasper i nie musisz ani mnie pytać o pozwolenie, ani też czekać na zaproszenie- wyjaśniła stresując się, alw też chciała by ta kwestia była jasna. - Po prostu jestem w takim stanie, w którym no wiesz... nie mam sily na seks, a ty mówiłeś, że chcesz na siłownię... dlatego zapytałam o twoje plany i no, chciałam wiedzieć, czy w ogóle chcesz zostać- ciężko było jej tak poruszać się po tych tematach. Mimo to próbowała, tym bardziej, że mimo swojego twardego charakteru, wiedziała, że gdyby miała zasnąć sama, to by się załamała i nie zmrużyła oczu. Złapała dłoń, którą gładził jej ciało i przełożyła ją przed siebie tak, by mogła w nią wtuliła polik, a na jej wnętrzu złożyć kilka drobnych pocałunków. - Jeśli to sprawi, że będziesz spokojniejszy, mogę ci mówić gdzie jeżdżę - zgodziła się, nawet jeśli stresowała ją poniekąd ta deklaracja. - Nie chcę, żebyś musiał się o mnie martwić, więc postaram się, żebyś był spokojniejszy, ale... nie odpuszczę Jay, bo bez tego nie wiem co miałabym ze sobą zrobić. Ale mogę obiecać, że do końca mojej sprawy, nie dam nikomu mnie zabić, okay? - uśmiechnęła się, co być może mógł wyczuć na skórze dłoni, w którą nadal była wtulona.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
To nie tak, że mówienie o uczuciach przychodziło mu łatwiej. Po prostu uznawał, że na pewnym etapie i po pewnym upływie czasu nie ma sensu dłużej udawać, że między nimi nie ma nic poważnego. Dlatego wkurzał się, gdy Pearl starała się wmówić sobie samej, że jest inaczej, a raczej gdy przybierała tę sztuczną i nieprawdziwą postawę mało zaangażowanej.
- Przecież byłem taki racjonalny od samego początku. W przeciwnym wypadku już tej pierwszej nocy, gdy poznałem Ciebie w Shadow, wylądowałabyś w moim łóżku. - Było miło i romantycznie, ale Jasper potrzebował też wyjść z tej roli poważnego człowieka, więc przypomniał Pearl o tym, że rzucanie głupich żartów nadal będzie jego konikiem. - Tak, ale ty większym - skomentował, po czym zacisnął mocniej ramiona na ciele blondynki. - Ogarniemy - zadeklarował, a słysząc wyznanie Campbell, na kilka chwil zamknął oczy, aby doskonale zapamiętać ten moment. Chciał się w nim zapomnieć i zatrzymać, bo niestety, ale rzeczywistość w jakiej trwali była budowana na glinianych nogach i Ainsworth doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że lada moment wszystko to co mają może się zawalić. - Siedzisz za mną, więc ja na ciebie nie mogę patrzeć - powtórzył za Pearl, symulując jej barwę głosu, aby trochę ją podręczyć.
A zaraz potem wspomniał o kotach, co jeszcze przez jakiś czas pozwoliło im na zrobienie przerwy w poważnej dyskusji, na którą zdobyli się tego wieczoru. Takie dojrzałe rozmowy nie były w ich stylu, bo raczej na co dzień większość czasu spędzali na durnych przepychankach słownych i prowokowaniu siebie, ale jak już przyszło co do czego, o dziwo potrafili się porozumieć. Owszem niekiedy początki konwersacji bywały ciężkie, ale potem jakoś to szło, gdy obydwoje odsłonili karty.
- Też - potwierdził, aczkolwiek poza rudzielcem, był jeszcze jeden szaro-bury kot, dwa czarne i puszysty, kremowy kocurek, który nadal nie dawał się dotknąć, ale wpadał na jedzonko. - Jak to nie będzie seksu? To wychodzę - rzucił z oburzeniem, po czym udał próbę podniesienie się z wody. - Jesteś czasem uroczo głupiutka, wiesz? Jak czujesz się niepewnie na jakimś polu to śladu nie widać po bezczelnej pani dziennikarz - dodał, a nim Pearl zdążyła odnieść się do jego słów. Objął ją mocniej ramieniem i zaczął drażnić ustami i zarostem po szyi, aby obniżyć skuteczność jej argumentów. - Na siłownię chciałem iść, bo myślałem, że ty nie chcesz mnie widzieć, także wiesz... Jutro tam pojadę, a dziś zostanę z tobą, bo potrzebujesz opiekunki i uwagi - oznajmił i sięgnął po talerz z pizzą, aby podsunąć go Pearl pod nos. - Jedz - rozkazał, a samemu odpalił sobie papierosa. - Nie mówię, że masz odpuszczać. Chcę tylko, abyś była w tym wszystkim bardziej ostrożna. Tylko ci się wydaje, że wiesz co robisz... Dlatego chcę wiedzieć gdzie znikasz i z kim się spotykasz. Nawet jak sam nie mogę ci towarzyszyć, to przynajmniej będę widział gdzie ciebie szukać, gdybyś znów wpadła w kłopoty - wyjaśnił i chociaż wolałby, aby nie wpadała więcej w żadne tarapaty to nie mógł jej niczego zabronić. Po pierwsze nie czuł się w pozycji do tego, a po drugie chyba jarała go ta jej zawziętość, determinacja i lekkie niezrównoważenie. Chciał więc, aby nadal pozostawała sobą, tylko przy okazji, aby on mógł ją w tym asekurować.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Chociaż nie mówiła o tym na głos, potrzebowała takich rozmów. Tego brakowało jej w większości relacji z mężczyznami, jakich w życiu doświadczyła... przestrzeni na jakąś dyskusję, poczucia, że ktoś chciał poznać jej punkt widzenia, a przy tym sam miał coś do przekazania.
- Tej pierwszej, kiedy upiłam się na barze i Nate mnie ogarnął? Masz wyobraźnię, Jay - prychnęła, ciesząc się przy tym, że rozładowało to trochę napięcie i mimo ciężkiego tematu, jak i kiepskiego początku tego spotkania, teraz czuła się po prostu dobrze. Nawet jeśli trochę jej na nerwy działał, ale w ten sposób, który sprawiał, że więcej do niego czuła. - Nie przeciągaj struny - pogroziła mu przy tym, chociaż w głównej mierze skupiła się na deklaracji, że będą ogarniać. Bo w tym momencie już nie wyobrażała sobie, jakby to miało być, gdyby Jasper ją zostawił. Nie była gotowa na kolejne załamanie. Uśmiechnęła się więc, ale przy tym wbiła mu łokieć w bok, gdy ją przedrzeźniał, żeby sobie nie myślał!
- Jasper, przy moim stylu życia, zwierzęta to skrajna nieodpowiedzialność - zauważyła nieco pewniej, by zaraz zachwiać się odrobinę, kiedy markował tą próbę wyjścia z wanny. Przewróciła oczami, ale przynajmniej ten ciężki temat nie był aż taki ciężki
- Jak tęsknisz za moją bezczelnością, to zaraz mogę coś na to zaradzić - nie byłaby sobą, gdyby tego nie powiedziała. - Dlatego unikam tematów, w których czuję się niepewnie, szczególnie, gdy się ze mnie nabijasz - burknęła, naburmuszona lekko, ale ostatecznie chciała, żeby tutaj został i to liczyło się dla niej najbardziej. Bała się jednak niesamowicie tego, że kiedyś zostanie jej wypomniane, że zbyt wiele sobie wyobraża. Ostatecznie nie padły między nimi żadne górnolotne deklaracje. - Wsparcia i uwagi, to chciałeś powiedzieć - poprawiła go ostrożnie, odprężając się znacząco. Westchnęła przy tym i złapała za talerzyk, który jej podsunął. - Ale takiego delikatnego wsparcia i uwagi, a nie musztry, Jasper... wychodzi z ciebie ten policjant - mruknęła, bo kiedyś wspominał jej o swojej przeszłości. Mimo swoich słów uniosła jednak kawałek pizzy i przystąpiła do nie pierwszej tego dnia próby zjedzenia jej. - Wiesz, że tego nienawidzę... gdy mówisz, że nie wiem, co robię. Strasznie mnie to drażni - zauważyła spokojnie, przeżuwając pizzę. Nie pierwszy raz jej to sugerował i jasne, była teraz poobijana i też pewnie, wyciągał ją kiedyś z pieca krematoryjnego, ale było to niejako ryzykiem wpisanym w zajęcie, jakie obrała sobie za cel. - Ja odkąd wiem, że nie jesteś tylko cwaniakiem z baru, nie podkopuję twoich kompetencji - zauważyła wzdychając cicho, po czym ugryzła kolejny kawałek pizzy. Uznała też, że warto nieco rozładować napięcie. - Gdybyście z Nathanielem w końcu dorośli do tego, by załatwić mi broń palną, byłabym bezpieczniejsza - rzuciła więc, a żeby dać mu do zrozumienia, że to nie wstęp do dyskusji, odwróciła się na moment przez ramię, w momencie w którym muskał ją ustami po skórze i wolną dłonią pstryknęła go w nos.

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ