Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zrobiło mu się gorąco ze strachu i stresu, gdy usłyszał pierwsze słowa Pearl po tym jak ponownie znalazł się w salonie. Jasper przekonany był, że mówiła o nim, a nie o sobie i dopiero po chwili ochłonął skupiając się na właściwym przekazie jaki skrywał się za wypowiedzią Campbell. Skłamałby mówiąc, że nie zaskoczyła go ta nagła, dosadna szczerość. Blondynka nie należała do osób potrafiących bezpośrednio mówić o swoich uczuciach i wyjątkowo miło było nie doszukiwać się prawdy między wierszami. Z drugiej strony całe to wyznanie odebrał jako dowód na to, że jej także zależy. Cholernie zależy, tak jak i jemu i chyba już nie było tylko mowy o zwykłym zaangażowaniu, a czymś naprawdę poważnym. Przerażająca myśl, a przy tym niesamowicie przyjemna. I gdyby tylko za plecami Ainswortha nie stało potężne kłamstwo, którym codziennie sam karmił Pearl, pewnie upajałby się tą chwilę, dymny z tego, że udało mu się złamać tę pyskatą dziennikarkę.
- Mr. Biscuit - odpowiedział, przerywając milczenie i podrapał rudawego kota za uchem. - Mieszka z tobą od dwóch tygodni, ale zamieszkuje gościnnie stryszek nad szopą. Całkiem mu tam dobrze - dodał, kilka niepotrzebnych informacji, po czym wreszcie podniósł wzrok na blondynkę. Bez wątpienia mógł dostrzec w jej spojrzeniu coś na kształt strachu. Nie spodziewał się, że jego chwilowy bunt może tak mocno na nią wpłynąć, ale z drugiej strony trochę lepiej pojmował czemu w ogóle zrobiła to co zrobiła i zachowała się tak jak zachowała. Wszystko to było skomplikowane i niejasne, ale z drugiej strony on czuł się podobnie i chyba tylko dlatego nie potrzebował drążyć dalej w wyznaniu Campbell. To co mu powiedziała zupełnie mu wystarczało. - Pearl też jestem popieprzony i w zasadzie powinienem powiedzieć ci dokładnie to samo co ty mi teraz - zaczął, a nim ruszył w stronę kanapy, pozwolił kotu na zeskoczenie z jego ramion i swobodne rozglądanie się po pomieszczeniu. Sam Jasper westchnął cicho, a chociaż atmosfera była całkiem poważna to i tak na jego twarzy majaczył cień uśmiechu. - Tylko, że ja chcę być popieprzony z tobą. Jak masz coś odjebać to zrób to, ale ze mną. Mów mi co robisz, gdzie jesteś, pozwól ci pomóc, bo kurwa wiem, że przecież masz tą swoją, prywatną misję i czekam, aż powiesz mi o niej więcej, bo sam nie chcę dopytywać, chociaż wiem i tak już zbyt wiele. I się boję. - Mówiąc to wszystko pokonał dzielący ich dystans i zatrzymał się tuż przed blondynką, by przyklęknąć przed nią i oprzeć się przedramionami o jej kolana. - Powkurwiam się na ciebie za to, że szlajasz się sama po jakiś podejrzanych miejscach, ale czego mogłem się spodziewać, skoro poznałem ciebie w Shadow? Więc wolę ciebie asekurować w tym twoim pojebanym świecie, aniżeli znów patrzeć jak cierpisz, albo nie możesz uspokoić się drżąc cała z przerażenia - dodał nawiązując nie tylko do historii z tamtego wieczoru, ale także z nocy, gdy wyciągnął Pearl z pieca krematoryjnego. Ilekroć martwił się o blondynkę, przypominał sobie jej krzyk, gdy była uwięziona, a potem łzy, gdy w amoku szukała schronienia z jego ramionach. I nie zliczyłby ile razy paraliżował go strach na myśl o tym, co by się stało, gdyby nie zdążył na czas.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Była przerażona i to, że Jasper wrócił, jeszcze nie oznaczało, że miała poczuć się lżej. Nadal mógł ją olać i o niej zapomnieć, bo w sumie, mimo, że prezentowała dość wysoki poziom pewności siebie, ostatecznie nie uważała, aby było w niej coś, co pomagało utrzymać przy sobie ludzi. Dobry seks to nie powód, dla którego facet decyduje się na małżeństwo - nauczyła się tego już dawno temu, podobnie jak dawno temu zrozumiała, że dużo więcej do zaoferowania nie ma.
- Pedalskie imię - kolejny raz pociągnęła nosem, patrząc na kota i udając przy tym, że wcale nie była tak rozbita, jak była w rzeczywistości. - Nie lubię zwierząt - dodała, widząc, jak Jasper pozwala temu rudzielcowi krążyć po jej domu. Nie powiedziała jednak już nic więcej na ten temat, bo bardziej cieszyło ją to, że zaczął do niej mówić. Pchlarz rozrzucający sierść dookoła był więc niewielką zapłatą, za odzyskanie części normalności w ich relacji. Chwilę temu wyrzucała z siebie potok słów, a teraz mogła jedynie patrzeć i słuchać, jak on mówił, podczas gdy ona próbowała zapanować nad drżeniem swojej brody.
- Ten piec krematoryjny był jednorazową akcją - mruknęła cicho, nie wiedząc co innego mogłaby powiedzieć. Prawda była taka, że była zmęczona i obolała, sponiewierana zarówno fizycznie, jak i psychicznie i w tej chwili miała po prostu dość, a znoszenie na trzeźwo trudnych momentów nie należało do jej ulubionych czynności. Ucieszyła się jednak, że miała go obok, niby poprawiła koc na nogach, tak, by zasłaniał je całe i nie pokazywał jej obrażeń, ale tak naprawdę palcami delikatnie zahaczała o jego przedramiona, kiedy już się na niej oparł. To, że ciężar jego rąk wywoływał na obolałych mięśniach dyskomfort, całkowicie zignorowała, bardziej ciesząc się z tego, że ma go obok, bo przecież jeszcze chwilę temu był gotowy zostawić ją z odgrzaną pizzą i wrócić do siebie. Westchnęła cicho i czuła, że przechodzi naprawdę trudny czas, jak na siebie, a jako, że wstydziła się takich emocji, to wolała się zwyczajnie pochylić i oprzeć czoło na jego ramieniu, chowając tym samym twarz w jego szyi. - Wkurwiaj się na mnie, ale nie zostawiaj mnie tak w ciszy... przez te dwie minuty po twoim wyjściu myślałam, że oszaleję - wyszeptała, ale będąc tak blisko jego ucha, miała pewność, że spokojnie ją usłyszy. - Poza tym chrupnęło mi coś w ręce, gdy walnęłam nią o ścianę - dodała zgodnie z prawdą, teraz delikatnie przesuwając nosem po jego szyi, próbując skupić się na zapachu jego skóry i tym samym zapomnieć o tej całej niefortunnej sytuacji. - I byłeś tu i nawet mnie nie przytuliłeś... już nie mówiąc o pocałowaniu. Nie chcę takich wizyt - podzieliła się dalej ze swoją opinią na temat tego, jak wszystko źle między nimi przebiegło. - Ale to, że tu teraz jesteś, oznacza, że mi wybaczasz, prawda? - wolała się tez upewnić, bo w końcu na tym jej najbardziej zależało i też najbardziej przerażała ją myśl, że mogłoby być inaczej.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zmrużył lekko oczy słysząc jak nieprzyjemne Pearl określiła imię rudego kocura. Poza tym wcale nie musiała dodawać wzmianki o tym, że nie przepada za zwierzętami, bo gdy tydzień temu przyłapała go na dokarmianiu dwóch innych kotów, użyła dokładnie takich samych słów.
- A skąd wiesz jaką on ma orientację? Może mu odpowiada... - Burknął, na moment odwracając wzrok od blondynki i przyglądając się jak rudy sierściuch spaceruje z zainteresowaniem po salonie.
Dopiero po tej krótkiej rozmowie, Jasper zdobył się na powrócenie do kwestii, którą miało na jakiś czas przerwać jego milczenie. Jak się okazało Pearl wcale nie była takim twardym zawodnikiem za jakiego ją miał. Swoją drogą przypomniały mu się słowa Nathaniela, który właśnie tak ją opisał. Niby udawała pannę, która powściągliwie i z rezerwą podchodzi do jakiegokolwiek angażowania się, ale iluzja jaką tworzyła posiadała bardzo wiele mankamentów, które szubko ujawniały prawdę na temat jej sztuczek. Całe szczęście Jasper nie potrzebował jej tego wykładać, a wręcz przeciwnie po prostu powiedział czego sam oczekiwał od ich relacji i nie zagłębiał się w to jakim uczuciowym dzieciuchem tak naprawdę była siedząca na przeciwko niego blondynka.
- Ojeju... - Wyrwało mu się z lekkim rozbawieniem, gdy Pearl przyznała, że prawie oszalała gdy zostawił ją na dwie minuty. Przy tym też wtuliła się w jego ciało i uznał to za niezwykle rozkoszne i przyjemne. Całe szczęście miał na tyle instynktu samozachowawczego, aby nie dzielić się swoimi spostrzeżeniami z Campbell. Przecież obydwoje udawali, że tak naprawdę nadal jest ostrą i niewzruszoną laską. - Dobrze, będę się na ciebie wkurwiać, a milczeć tylko jak zasłużysz na prawdziwą karę - zgodził się, ale widząc, że sztuczka z nieodzywaniem się może działać, nie miał zamiaru z niej rezygnować. - Pokaż - odezwał się po tym, jak przyznała mu się do odczuwania bólu w dłoni, ale oczywiście, gdy chciał się odsunąć mu na to nie pozwoliła. Odczekał więc chwilę, bo w zasadzie ten moment bliskości był i dla niego nie tyle co przyjemny, ale też naprawdę ważny. - Też nie chcę wizyt, w których zamiast mnie bajerować, karmisz mnie jakimiś bajeczkami - odparł z przekąsem, odsuwając tylko lekko głowę, aby móc spojrzeć kątem oka na Pearl. - Tak, ale powiem ci, że urabiasz mnie jak rasowa kotka - wyznał, bo przecież takiej kochanej i miłej Campbell nie uświadczył od dawna. Raz, była jeszcze równie słodka, gdy zapomniała się i pstryknęła go palcami w złamany nos. Wtedy z przerażenia nawet określiła go mianem "skarba", ale potem wszystko wróciło do normy. - Nie będziesz więcej ściemniać w taki sposób? - Zapytał, gdy wreszcie odsunął się nieco bardziej i mógł ponownie przyglądać się jej twarzy. Specjalnie skonstruował tak pytani, bo przecież przekonany był o tym, że na zero kłamstw nie ma co liczyć. Nie od niej, była zbyt popieprzona, a on nie chciał, aby składała mu fałszywe obietnice. - A buziaka dostaniesz po tym jak sprawdzę co z twoją dłonią - dokończył, kierując spojrzenie na rękę Pearl i od razu dostrzegając wybity palec. Może nie jakoś znacznie, ale jednak... - Masz w domu lód, prawda? - Spytał, a nim odpowiedziała ułożył odpowiednio dłoń nastawiając jej staw. Moment dystrakcji miał pomóc blondynce przejść przez ewentualny dyskomfort jaki poczuła, ale na wszelki wypadek też Jasper był przygotowany na to, aby asekuracyjnie osłonić się poduszką. - Biedny paluszek - dodał, po tym jak już ponownie mógł obejrzeć jej dłoń i faktycznie schylił się, aby pocałować obolałe miejsce.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Przewróciła oczami, chociaż nie z taką manierą, jak zwykle, bo nadal towarzyszyła jej niepewność.
- Pedalstwo to nie domena homoseksualistów... znam wielu pedalskich kolesi, a nawet lasek i bardzo mało homoseksualistów, którzy tacy są... a ten rudy wypłosz ma imię, jak cipcia, jak tak wolisz - może nie było to najbardziej górnolotnym przemyśleniem, ale przynajmniej coś mówiła i niekoniecznie było to zwierzanie się z uczuć, których się wstydziła. No, ale teraz i tak było już za późno, by przykrywać pewne fakty dyskusją o imieniu kota, który panoszył się po jej salonie.
Poczuła się nieco głupio, gdy nad nią ojojał, ale to dlatego, że wzbierał w niej wstyd i niepewność, po jej własnym wyznaniu. Nie umiała odnaleźć się w tej sytuacji i nienawidziła tego zagubienia, które jej doskwierało.
- Wolę inne kary... nawet zdzielenie pasem byłoby przyjemniejsze - zauważyła całkiem serio, bo takie psychologiczne zagrania ją miażdżyły. Szczególnie w kontekście tego, jak zależało jej na Jasperze i jak bała się, że kiedyś rzeczywiście zapanuje między nimi milczenie. Nie na chwilę, na czas wymierzenia lekcji, ale już na stałe. Dlatego teraz musiała odreagować i tak szybko nie zamierzała się od niego odsuwać, czerpiąc z tego, że jednak ma go obok. Poza tym była twarda... ale ona też przeżywała to, w jakim okropnym stanie aktualnie było jej ciało. Fajnie byłoby być słabszą, rozbeczeć się i czerpać ze wsparcia, ale Pearl miała swoje gówniane porachunki do udźwignięcia i nie mogła sobie pozwalać na ten luksus rozpaczy zbyt często. - Wierzyłam, że robię to w dobrej sprawie.... ale okay, już tak nie będę - zgodziła się, całkiem ciesząc się w duchu z tego, jak dobrał słowa. Nie, żeby planowała, jak tu teraz je obejść i znów go okłamać. Nie. Wcale nie chciała tego robić, ale wiedziała, że mataczenie miała we krwi i są rzeczy, o których mówić nie chce i nie potrafi. Jak jej przeszłość chociażby. - Nie chcę, żebyś sprawdzał, chcę żebyś mnie żałował i całował - wyjaśniła, mimo to pokazując mu dłoń. Nie potrzebowała w nim lekarza, a dowodów na to, że jest dobrze i bardziej się martwi, niż chce dawać jej nauczkę. Tylko, że ta podła menda tego nie rozumiała i kiedy ona planowała mu odpowiedzieć na pytanie o lodzie, bo w zasadzie pół zamrażalki miała w specjalnych kompresach chłodzących, on... cóż...
- Kurwa! Ja pieprzę! - warknęła, wyrywając mu rękę i docisnęła ją do brzucha, zginając się w pół, gdy sprawił, że palec wrócił na swoje miejsce. Bolało jak diabli. - Już nie chcę... zabrała mu dłoń, bo czas na czułości minął i przesunęła się na kanapie w jej róg, patrząc na niego spode łba, jakby jej spojrzenie krzyczało "a ja ci ufałam, draniu". Aż jej oczy zaszły łzami, nie, żeby miała płakać, tylko tak normalnie, z nagłego bólu i reakcji organizmu. - Potem się dziwisz, że ci nie mówię, jak mnie coś boli - mamrotała pod nosem, nadal, po czym otuliła się szczelniej kocem, w mały kokonik, z którego wystawała tylko twarz i te zmrużone oczy, wycelowane w jego osobę.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Przewrócił oczami, gdy dała mu wykład. Oczywiście słuchał go jednym uchem, będąc bardziej zaaferowany tym, aby Pearl z jego postawy jasno wyczytała jak bardzo ma w nosie to co tam sobie marudziła o pięknym kocurku chodzącym po salonie.
- Ej! A zdajesz sobie sprawę z tego, że on się tak sam nie nazwał? - Burknął, wreszcie, oczywiście udając oburzonego. Chociaż z drugiej strony uważał imię kota za całkiem chwytliwe. - I to nie żaden wypłosz, a szanowany i wiekowy kocur... i nie cipa - dodał, troszkę poważniej, bo miał miękkie serce co do zwierząt i właściwie obok żadnego przybłędy nie umiał przejść obojętnie.
I jak przyjemnie byłoby nie iść dalej w tej rozmowie, ale niestety między nimi mimo wszystko sytuacja była dość napięta. Szczerze mówiąc z początku Jay zakładał, że po raz kolejny przyjdzie im stoczyć batalię, ale wyznanie Pearl prędko wyprowadziło go z tego mylnego założenia. Nie poszło tak kiepsko, a wręcz przeciwnie ten podły wieczór był w pewnym sensie przełomowym dla ich związku.
- Dziele pasem byłoby dla ciebie rozkoszą, więc nawet mnie tak nie podjudzaj bezczelnie - zaśmiał się, czując ulgę, gdy usta Pearl znalazły się na jego szyi. Uwielbiał jej zadziorny charakter, ale jeszcze lepiej czuł się w momentach, w których ta podła kotka łasiła się do niego jakby wcale nie skrywała w sobie podłej bestii. - W dobrej sprawie następnym razem poprosisz mnie o pomoc jak będziesz chciała powęszyć w jakiś podjerzanych miejscach - podzielił się tym jak on to widzi, bo przecież sama Pearl wiedziała o tym, że nie robiło na nim większego wrażenia to gdzie się kręciła, a raczej... Robiło, ale nie był tym zaskoczony, bo niejednokrotnie spotkali się w ciemnym zaułku w pobliżu miejsc okrytych co najmniej "kiepską" sławą. - Będę żałował i całował, ale najpierw sprawdzę - oznajmił, nie chcąc jej odpuszczać, a chwilę później po pomieszczeniu rozległ się niewybredny krzyk blondynki.
- Przepraszam, ale musiałem - przyznał, bo faktycznie zrobiło mu się troszeczkę szkoda Pearl, gdy tak uciekła do niego zawijając się kocem jakby to miało pomóc jej uporać się z bólem. - Inaczej bolałoby cały czas i było tylko gorzej. Chodź, daj pocałuję - dodał, zbliżając się i chcąc sięgnąć do biednej dłoni blondynki, by ją cmoknąć. - Przyniosę ci lód, dobrze? Za chwilę nie będzie aż tak boleć - wyjaśnił i faktycznie chwilę później wrócił niosąc zimny okład, bo akurat tych znajdowało się całe multum w zamrażalce Campbell. - Co chciałaś się dowiedzieć od tego gościa, którego goniłaś? - Zapytał, zajmując miejsce obok Pearl i łapiąc za jej rękę, aby móc lepiej przyjrzeć się temu jej uszkodzeniu i przyłożyć do niego okład. - I co powiedzieli ci w szpitalu? Nie masz żadnych złamań, ani obrażeń poza tymi siniakami? Sprawdzali ci kostkę? - Rzucał pytaniami jak na przesłuchaniu, a widząc jakim spojrzeniem obdarzyła go przy tym Pearl, uśmiechnął się podle nim zadał kolejne z nich. - A w głowę może się przypadkiem nie uderzyłaś? Wiesz czasem takie powtórne pierdolnięcie może naprawić stare szkody - dorzucił, szczerząc się jak dzieciak, a nie dorosły facet, ale musiał jakoś rozładować to napięcie i też pokazać tej kupce nieszczęść, że już jest dobrze i ani mu się śni jej zostawiać.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła tylko, bo już nie wiedziała co jeszcze mogłaby powiedzieć o kocie, którego wcale nie chciała w swoim domu. Tak naprawdę nie chodziło o to, że nie lubi zwierząt, ale nie lubiła odpowiedzialności. Ledwo samą siebie ogarniała, a co dopiero jakieś inne stworzenia, które nie powiedzą, czego potrzebują i jeszcze zrobią jej szkody w mieszkaniu. No, ale tego już postanowiła mu nie tłumaczyć.
- Pasem można zdzielić na wiele sposobów - przewróciła oczami, bo jakby chciał, mógłby z tego zrobić karę. Zaraz natomiast odrobinę się spięła. Była gotowa go informować i rozmawiać, ale kolejna sugestia Jaspera już niekoniecznie jej się spodobała. Owszem, nadal przerażało ją to, że mógłby ją zostawić, ale to nie znaczyło, że była gotowa naraz przebudować całą siebie, by tego uniknąć. Dlatego też odsunęła się na tyle, by móc na niego spojrzeć. - Mogę z tobą o tym rozmawiać, ale nie potrzebuję opiekuna, gdy pracuję - wypowiedziała to bardzo ostrożnie, polubownie, bez żadnego nacisku w głosie, a wręcz z czymś, co miało być prośbą o to, aby kolejny raz nie zaczynali tematu. Nie teraz, gdy brakowało jej energii i wszystko ją bolało. Planowała o tej godzinie leżeć albo w wannie, albo w łóżku, więc nie przewidywała takich burzliwych emocji na wieczór. Ani emocji, ani bólu, jaki rozniósł się po jej ręce, gdy nastawił jej palec.
- Mogłeś mnie chociaż ostrzec - jęknęła, nadal strategicznie zajmując róg kanapy. - Już nie potrzebuję, sobie sama poradzi - rzuciła odnośnie dłoni, wcale jej nie podając, bo w głowie nadal miała wspomnienie bólu sprzed chwili i urazę, względem tego podstępu. Chciała złapać za przyniesiony okład chłodzący, ale Jasper zdążył złapać jej dłoń, a ona jej nie cofnęła na czas. Olała to jednak, bo... jego pytania były bardziej kłopotliwe, niż wybity palec i bombardował ją dość dużą ich ilością. Chwilę się wahała, ale ostatecznie westchnęła cicho.
- Typ jest informatorem w półświatku. Chciałam wypytać czy sam coś wie, albo do kogo powinnam uderzyć - wyjaśniła ostatecznie, by zaraz głowić się nad kolejnymi pytaniami. Naprawdę poczuła się, jak winny na ławie przesłuchań, a chociaż nie było w niej entuzjazmu, to jednak szukała w głowie odpowiedzi. - Nie ma złamań, żebra są po prostu obite, kość ogonowa i biodro stłuczone, mam parę szram na plecach i szyi, mam patrzeć, czy się nie zaogniają, a poza tym to głównie sińce i krwiaki, które powinny się wchłonąć - o tym to już w ogóle było jej głupio mówić. - Mam oszczędzać kostkę, bo jest nadwyrężona - wzruszyła ramionami, licząc na to, że to już koniec jego pytań i cóż... niby się nie pomyliła, ale jednak pomyliła. W wyniku tego złapała za poduszkę i rzuciła mu ją w twarz. - Ach tak? To może tobie przyda się wpierdol? - burknęła, zaplatając w odruchu ręce pod biustem, ale zaraz syknęła, bo zrobiła to zbyt szybko i wszystko ją zabolało w wyniku tego manewru. Czuła się jak gówno i dlatego też spojrzała na pizzę leżącą przed nią. - Nie obraź się, ale nie mam za bardzo apetytu. Planowałam wziąć coś przeciwbólowego, pójść do wanny, wypić kieliszek wina i wrócić do łóżka - wyjaśniła, bo mimo wszystko była w kiepskim stanie, a ich kłótnia dodatkowo spompowała z niej resztki energii.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nie drążył dalej, chociaż wcale nie spodobało mu się to co usłyszał. Zdecydowanie wolałby "opiekować" się Pearl podczas tych jej wypadów, a przynajmniej mieć jakiekolwiek pojęcia gdzie się udaje i w razie czego znajdować się w pobliżu, by móc jej pomóc, gdyby sprawy wymknęły się spod kontroli. Mógł sobie jednak gadać, bo "chcieć", a "móc" to dwie różne sprawy, a z Campbell to już w ogóle jakby słowa należące do zupełnie nieznanych sobie dialektów.
- Jakbym ostrzegł to byś nie pozwoliła mi tego zrobić - odpowiedział nie przejmuj się tym jak bardzo Pearl była skwaszona. - I cicho, wcale sobie sama nie poradzisz - dodał, po czym cmoknął ten jej wybity palec i ponownie przyłożył do niego opatrunek.
Ku własnemu zaskoczeniu, ale chyba też zadowoleniu, słuchał z uwagą odpowiedzi na pytania jakie zadał blondynce. Co więcej, zamiast suchych, wymuszonych i krótkich zdań, otrzymał całkiem szczegółowe i rozwinięte wypowiedzi co wprawiło go chyba w jeszcze większe zdziwienie. Jasper zdążył już przywyknąć do wyciągania z Campbell informacji, albo na siłę, albo podstępem, albo po długiej, słownej batalii, a tutaj... A nie zaraz, zaraz, przecież mieli za sobą okropną kłótnię i chyba tylko z tego powodu, Pearl nie migała się od składania wyjaśnień jak na przesłuchaniu należało.
- Wielu próbowało, ale i tak nic się nie zmieniało - zaśmiał się, po tym jak złapał lecącą w jego stronę poduszkę i odrzucił ją na bok. Mimo wszystko słowa Campbell gdzieś tam w niego uderzyły, bo nie brzmiało to kolorowo. Te wszystkie stłuczenia, siniaki i obicia zapewne musiały sprawiać blondynce okropny ból i dyskomfort, a nadwyrężona kostka irytować i ograniczać mobilność, chociaż oczywiście Pearl nie dawała po sobie nic poznać, a przynajmniej gdy Jay zjawił się w jej domu takie sprawiała wrażenie. - Jesteś okropnie uparta, nie? Torturowałaś siebie, żeby nie zdradzić przede mną jak cholernie boli ciebie każdy ruch... Eh, nie wiem czy ty jesteś po prostu taka szurnięta, czy jednak masz masochistyczne zapędy, Perełko - oznajmił spoglądając na nią ze swego rodzaju polubownością i rozrzewnieniem. Zaraz potem zerknął na pizzę, smętnie leżącą na kawowym stoliku i zapewne już zimną. - To może... Przygotuję ci kąpiel, naleję wina, przyniosę tam kawałek pizzy, a potem pozwolę ci jojczyć o tym jak ciebie wszystko boli i przytulać się do mnie? - Zaproponował zalotnym tonem, bo nie miał już serca, aby dłużej Pearl dręczyć, chociaż... Może jeszcze odrobinę podłości w sobie odnalazł. - Ale najpierw musisz mnie pocałować. Ładnie, tak żebym zapomniał jaką kłamczuchą dzisiaj byłaś - dodał, po raz kolejny określając blondynkę w sposób, którego nie powstydziłby się żaden fachowiec-hipokryta.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Cieszyło ją, że Jasper nie drążył tej kwestii wspierania jej na akcjach. Nie chciała na nowo się kłócić, a jej zemsta... była jej. Musiała dokonać jej w pojedynkę, by chociaż po części poczuć się lepiej. Uznać, że pomściła siostrę. Poza tym teraz była na tyle zmęczona, że i tak nie miałaby siły dźwignąć tego tematu.
- Sam być nie pozwolił... nie jestem jakąś miękką kluchą, co to się boi bólu - zadarła nos z przemądrzałą manierą, nie wiedząc tak naprawdę, co by było, gdyby zapytał. Nie można przez to powiedzieć, że kłamała... po prostu nie wiedziała, bo nikt nigdy nie podszedł do niej i nie powiedział, że trzeba nastawić. Miała kilka razy wybite palce... ale była wtedy pijana lub naćpana i niewiele z tamtych sytuacji pamiętała. - Kompletnie nie wierzysz we mnie - mruknęła zerkając do boku, ale tym razem pozwoliła pocałować się w palec. Mogła udawać, mogła się zapierać, mogła to w sobie zwalczać, ale miała dwadzieścia sześć lat i była zmęczona. I czasem chciała odzyskać ten czas, gdy nie musiała tak pędzić, z wiecznie podniesioną głową i prostymi plecami. Gdy po prostu mogła się skulić i przyznać przed sobą, że mocno ją to wszystko boli i też się bała. Po prostu.
- Nie jestem masochistką - mruknęła, przewracając oczami, ale też nie wiedziała, co innego mogłaby powiedzieć. - Mówiłam ci wiele razy, że jestem trudna - wzruszyła więc ramionami, ale nie umiała się przy tym nawet uśmiechnąć, bo wiedziała o ilu rzeczach Jasper nawet jeszcze nie wiedział i to ją przygniatało nawet bardziej, niż te wszystkie obrażenia. Chociaż one też coraz głośniej dawały o sobie znać. Dopiero, kiedy Ainsworth znów przerwał ciszę, udało jej się uśmiechnąć. - Nie najgorzej brzmi ten twój plan... chociaż nie chcę, żebyś mnie widział w takim stanie - zauważyła, przełykając ślinę. - Więc w łazience musiałoby być ciemno... i dodaj do tej listy przeciwbólowe tabsy - dorzuciła jeszcze, a na potwierdzenie wcześniejszych słów, sprawdziła, czy aby na pewno jej nogi dobrze osłonięte są kocem. Po tym natomiast prychnęła już znacznie śmielej. - O nie, nie, nie... powiedziałeś, że jak sprawdzisz, co z moją dłonią, to ja dostanę buziaka... więc teraz nie próbuj się wykpić i oczekiwać ode mnie zapłaty - wyjaśniła, jak to widzi. - Ja co najwyżej mogę ci to drobinę ułatwić, nachylając się - robiła dokładnie to, o czym mówiła, chociaż nie było jej zbyt wygodnie w tej pozycji. - Obiecałeś - przypomniała jeszcze, przymykając przy tym oczy.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Była masochistką. Pytanie tylko, czy o sama o tym nie wiedziała, czy po prostu nie była na tyle odważna, aby się do tego przed samą sobą przyznać. Zbyt wiele razy Jasper widział Pearl w sytuacjach, w których celowo robiła sobie krzywdę tylko po to, aby coś zataić, aby coś udowodnić i aby przypadkiem nie wyjść na mięczaka. Musiała więc mieć jakieś skrzywienie, zresztą nie tylko ona.
- To dobrze, bo lubię wyzwania i nigdy nie idę na łatwiznę - odparł, mając nadzieję, że dzięki temu oczy Pearl przestaną być tak przygaszone. Możliwe, że też wyrzuty sumienia przypomniały Ainsworthowi o swoim istnieniu, ale nie chciał im poświęcać zbyt wiele uwagi. W gruncie rzeczy poza tym jak okrutnie okłamywał ją w kwestii tego kim był i co robił, wszystko inne było przecież prawdą. Zależało mu na niej jak na nikim innym od bardzo dawna i cholernie nie chciał tego spierdolić, a jednocześnie wiedział, że od początku ten związek budowany był na kłamstwie i nie wróżyło to niczego dobrego na przyszłość. - Okej, dodam do tego leki i zapalę tylko świece, zgoda? - Był nad wyraz ugodowy po tym jak Campbell niegrzecznie go dziś potraktowała, ale chciał jej zapewnić komfort zdając sobie sprawę z tego jak cholernie musiała cierpieć i męczyć się do tej pory. Liczył jednak na to, że blondynka grzecznie go posłucha i da mu buziaka, zamiast tego nieładnie upomniała się o zrealizowanie obietnicy, o której Jay już zdążył zapomnieć. - Obiecałem zanim ode mnie uciekłaś i powiedziałaś, że już nie chcesz - burknął, niby udając poważnego. - To ja powinienem być tutaj przepraszany, wiesz? - Dodał, ale ostatecznie pochylił się, aby cmoknąć te jej usta. W zasadzie to chciał skończyć na jednym, powierzchownym pocałunku, ale nie potrafił, bo gdy tylko musnął wargami usta Pearl zechciał zasmakować ich bardziej i mocniej. Właściwie to nie miałby nic przeciwko temu, aby pogodzili się tak jak to mieli w zwyczaju, ale nie pozwolił temu pragnieniu na dobre się rozochocić, mając na uwadze to w jakim obolałym stanie była blondynka.
Ostatecznie jakiś czas później, gdy Campbell siedziała już w gorącej kąpieli, Jasper ponownie przyniósł jej kolację i kieliszek wina.
- To nie sprawiedliwe wiesz? - Oznajmił, siadając przy wannie na podłodze i odpalając papierosa. Oparł też kark o ceramiczną krawędź, aby móc zerknąć do boku na twarz blondynki. - Zjebałaś, a teraz i tak to ja ciebie rozpieszczam... Masz ze mną za dobrze - dodał, wypuszczając strużkę dymu. - Powinnaś mnie przepraszać na kolanach, a nie zażywać kąpieli i sączyć wino - poskarżył się, aczkolwiek tak naprawdę to chciał ją nieco porozpieszczać, bo nawet jeśli na co dzień bezsprzecznie dogryzali sobie na każdym kroku to ostatecznie przecież świat by jej rzucił do stóp, a przynajmniej wydawało mu się, że byłby w stanie to dla niej zrobić.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Potrzebowała takich zapewnień, nawet jeśli nie byłyby stuprocentową prawdą, to potrzebowała wiedzieć, że nadal chciał walczyć o kogoś takiego, jak ona.
- No dobra, zgoda - rzuciła na wydechu, chociaż gdzieś tam wciąż czuła się niepewnie z tym, w jakim stanie było jej ciało. Mimo to nie zamierzała już robić im pod górę, wystarczająco ich to spotkanie kosztowało. - Nie każę ci przepraszać... chcę jedynie żebyś naprawił to spotkanie i przywitał mnie tak, jak należy - wyjaśniła, mając nadzieję, że rzeczywiście ją pocałuje. Kiedy tak się stało, sama pozwoliła sobie zatracić się w tej pieszczocie, dłonią przejeżdżając wzdłuż jego żuchwy, badając fakturę skóry pokrytej drażniącym zarostem. Dotarła palcami na jego kark, przejeżdżając po nim najpierw niepewnie, a potem opierając na tym uchwycie nieco więcej ciężaru, jakby chciała zadbać o to, by lepiej trzymać się jego ust. Ich oddechy mieszały się w końcu ze sobą, w znaczeniu innym, niż wtedy, gdy w kłótni na siebie krzyczeli i Pearl szybko zrozumiała, że właśnie tego było jej trzeba, właśnie na to liczyła od początku. Mimo bólu, uniosła się nieco, by pogłębić pieszczotę i prawdę mówiąc nie najlepiej pamiętała, kiedy wstała z kanapy i ruszyła na górę do łazienki. Wiedziała tylko, że zadbała o dużą ilość piany i to, by woda nie była przejrzysta, po czym rozebrała się, jak Jasper był na dole i weszła do wanny. Każde zadrapanie zapiekło okrutnie, ale wytrzymała to, popijając tabletki winem, jak miała w zwyczaju od bardzo dawna. Powinna może czuć wyrzuty sumienia, że postępuje w ten sposób przed Ainsworthem, ale skoro nie widział w tym nic złego, ona też nie zamierzała podkreślać swojej bliskiej relacji z alkoholem.
- Mam strasznie potłuczone kolana, więc wstrzymaj fantazje, cowboyu - przewróciła oczami, ale przy tym zagłębiła się nieco bardziej w pianie, jakby pomimo światła świec Jasper mógł zobaczyć coś więcej, niż Pearl chciała mu pokazać. - Fajnie jest być rozpieszczaną... - zauważyła, sięgając po wino, a niekoniecznie po pizzę. Przed Jasperem raczej niewielu facetów chciało ją rozpieszczać... gdy ją zdobywali, to owszem, ale potem? Potem niekoniecznie. Musiała przepić tę myśl, a ból głowy sprawiał, że na jedzenie patrzyła z przymrużeniem oka. - Chociaż dziwnie mi... sądziłam, że też będziesz siedział w wannie - dodała trochę ciszej, ale i tak było ją doskonale słychać w pustej łazience, a w zasadzie to w pustym domu. Podobnie, jak słychać było jej stęknięcie, gdy dłonią chciała potrzeć kark i mydliny naprowadziła idealnie na rozcięcia na szyi o które wcześniej rozpętała się ta cała afera. To był dopiero drugi dzień, a już miała dość tego stanu, w którym czuła się jak gówno. Nienawidziła tego.
- Mój kuzyn ma się niebawem do mnie wprowadzić na jakiś czas... skończy się siedzenie w wannie przy otwartych drzwiach - uznała, że warto mu o tym powiedzieć. Nie o tych drzwiach, a o Periclesie, chociaż to też było dla niej ciekawe. To nie tak, że Jasper z nią tutaj mieszkał, byli parą i było im nieźle, ale chciała, żeby wiedział.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
W przerysowany sposób okazał swój smutek w reakcji na słowa Pearl i ułożył usta w podkówkę.
- Wiesz... Kwestię kolan zawsze można obejść, wystarczy odrobina fantazji - oznajmił, bo przecież nie mógł tak po prostu odpuścić, nawet jeśli wcale nie myślał o tym, aby akurat tego wieczoru usilnie namawiać blondynkę do grzechu. Z drugiej strony powinna odpokutować swoje winy, ale na to przyjdzie odpowiednia pora. - Mówisz? Chciałbym się przekonać kiedyś jak to jest - skomentował ironicznie, aczkolwiek swoją pannę uważał za wybitnie egoistyczną osobę, która rozpieszczanie siebie samej ma wpisane w DNA, więc trochę chciał jej dogryźć. - Właściwie to miałem taki zamiar, ale nie chciałem, abyś oskarżyła mnie o jakieś niecne plany - odpowiedział. - No i nie wiem, czy będzie ci wygodnie, a mówisz te biedne kolanka takie obolałe... - dodał, ale właściwie nie czekał zbyt długo.
Oddał papierosa blondynce i w czasie, w którym ona relaksowała się kąpielą i poruszyło kolejny temat, Jasper zaczął pozbywać się własnej garderoby. Osobę kuzyna Pearl znał tylko ze słyszenia. Wiedział, że byli ze sobą blisko, niczym rodzeństwo, ale nie miał jeszcze sposobności go poznać. Za to Pearl jego brata znała aż za dobrze i Ainsworth sam nie wiedział, co powinien o tej kwestii myśleć.
- Wprowadza się? - Powtórzył, nawet nie kryjąc zaskoczenia, bo sądził, że blondynka ceniła sobie swoją niezależność i samotność. - Czemu? - Dopytał jakoś tak odruchowo, po czym sięgnął po kieliszek z winem i upił z niego znaczną część, nic nie robiąc sobie z tego, że stał nago po środku łazienki i zamiast wejść do wanny, najpierw uraczył się alkoholem. - Chyba nie zabronisz mi teraz do ciebie przychodzić, co? - Rzucił zaraz potem i ostatecznie podjął kroki, aby znaleźć się w gorącej kąpieli i zająć miejsce na przeciwko Pearl. - Ty poznałaś Dantego - burknął, bo chociaż bawiło go to jak się poznali, lubił czasem poudawać, że się na to dziecinnie boczy. - Może ja Perrego też był mógł? - Zaproponował, bo jakoś nie wiedziało mu się znów ukrywanie po nocach i uciekanie nim młodszy Campbell obudzi się nad ranem, albo odwrotnie czekanie aż wyjdzie z domu, by móc wymknąć się z sypialni Pearl. Uważał ich związek za coraz bardziej poważny, więc chyba mogli wzajemnie przedstawić się kilku ważnym osobom ze swojego życia... No może na rodziców jeszcze nie była pora, ale z drugiej strony...

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła jedynie i nie ciągnęła tematu, bo czuła, że wówczas tylko Jaspera by zachęcała. Chociaż zwykle nie stroniła od podobnych zabaw, to teraz naprawdę było z nią źle, a z drugiej strony mówienie o tym sprawiało jej dyskomfort, bo wcale nie chciała się przyznawać do tego, jak poważny był jej stan. Czuła się niezręcznie, gdy ktoś się o nią martwił i o ile lubiła być rozpieszczana, gdy nic jej nie dolegało, to kiedy faktycznie tego potrzebowała, wolała radzić sobie w pojedynkę.
- Jestem pewna, że niejedna kobieta ciebie już rozpieszczała, Jasper, więc nie pierdol... - przewróciła oczami, nie dając się złapać na tą jego zagrywkę. - Jakie niecne plany? - skrzywiła się delikatnie. - moje ciało wygląda aktualnie tak obrzydliwie, że o nic ciebie bym nie oskarżyła - mruknęła, zabierając z jego dłoni papierosa, po czym sama się nim zaciągnęła. - Oprę się o twój tłuszcz i będzie mi miękko - wyjaśniła, sięgając po telefon. - Czekaj! - zawołała, włączając latarkę, by następnie ją na niego nakierować. - Teraz możesz się rozbierać - wyjaśniła i wcale nie było to żartem, bo oparła ramię o brzeg wanny, a na nim polik i przyglądała się bacznie temu przedstawieniu, które sama sobie zapewniła. - Wolniej trochę - a nawet ingerowała w przebieg całej tej sceny, chociaż osobiście rozegrałaby to jeszcze inaczej. Nie chciała jednak być zbyt wymagającą.
- Ma problemy finansowe, ale jest już duży i nie chce mojej pomocy... a przynajmniej nie innej, jak odstąpienie mu pokoju na jakiś czas - wzruszyła ramionami, tłumacząc skąd taka decyzja. Nie zamierzała zdradzać tajemnic swojego kuzyna, ale też nie zamierzała zostawiać Jaspera bez jakichkolwiek informacji. Uważała, że była w stanie zachowywać się tak, by w stosunku do każdego z panów być jak najbardziej sprawiedliwą. Poza tym, skoro Jasper pił jej wino, Pearl jak typowy dzieciak, uszczypnęła go w pośladek, a potem śledziła jeszcze jak wchodził do wanny i w końcu wyłączyła latarkę, chowając się w pianie. - A myślisz, że zabronię? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, marszcząc delikatnie nos, nie tyle przez jego słowa, co przez to, co teraz robił. - Poznałam Dantego przypadkiem - przypomniała mu, chociaż w zasadzie nie zamierzała ukrywać swojego kuzyna przed Jasperem, ani Jaspera przez Periclesem. Ale teraz, jak Jay sam z tym wyjechał, chciała go nieco przeciągnąć, tym bardziej, że... - Dlaczego tam usiadłeś? - zapytała oburzona, napierając stopą na jego brzuch. - Mam przez to wrażenie, że się gapisz - osunęła się jeszcze bardziej w dół, jakby dla pewności, że niewiele poza nosem i czubkiem głowy wystaje.

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ