naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
004.

to od wasn't a part of my plan
{outfit}
Kiedy życie rozpada ci się na kawałki, nie myślisz o tym, jak bardzo gorzej może jeszcze być. Wiesz, że jest źle, a chociaż starasz się przed tym uciekać, nie istnieje nic, co mogłoby zatrzymać tę machinę niepowodzeń. Gage właśnie czegoś takiego doświadczyła, ba, doświadczała bezustannie, a pierwszym gwoździem do jej trumny była zdrada byłego już męża. Miłość, którą darzyła Ernesta, była, jak jej się wydawało, najszczerszym z istniejących uczuć. Wydawało jej się, że on to odwzajemniał, a jednak o tym, w jak wielkim była błędzie, dowiedziała się dość boleśnie. Nie pamiętała już, co było pierwsze – czy były to ślady szminki na jego koszuli, czy może jednak woń damskich perfum, które zdecydowanie nie należały do niej. Kropeczki łączyć zaczęła już wcześniej, ale nie chciała tego zaakceptować do momentu, w którym on sam nie powiedział jej prawdy. Została zraniona, odepchnięta przez osobę, której najbardziej potrzebowała, a gdyby tego było mało, resztki jej samooceny zburzone zostały za sprawą zwolnienia, które kilka tygodni później otrzymała z pracy. Wtedy zrozumiała, że nie miała już nic. Zrozumiała też, jak bardzo jest bezwartościowa, a to przekonanie stało się czymś, czego nie potrafiła znieść. Chcąc przed nim uciec, rzuciła się w wir barowych eskapad, które często kończyły się tak, iż nie była w stanie dotrzeć do domu o własnych nogach. Potrzebowała pomocy, ale jedyny ratunek, na jaki mogła liczyć, to książę na białym rumaku w postaci barmana, który ostatkiem sił upychał ją do taksówki. Warto jednak nadmienić, że alkohol prędko stał się czymś, co przestało jej wystarczać. Gage potrzebowała więcej, a żeby to zyskać, korzystała z pomocy szemranego towarzystwa z baru. Teraz już alkoholowi wtórowały narkotyki, a ona na krótkie chwile zapominała o tym, co miało miejsce w jej rodzinnym domu. Zapominała o tym, iż była tak koszmarną matką, że teraz nie pamiętała już uśmiechu własnego syna.
Nie miała pojęcia, jak trafiła na oddział ratunkowy, ani też jak to się właściwie stało, że przedawkowała. Wiedziała to, ponieważ głowa cholernie ją bolała, a opiekujący się nią lekarz zdołał wszystko jej streścić. Płukanie żołądka nie było niczym przyjemnym, ale był to pierwszy raz, kiedy jej się to zdarzyło. Wyszła z tego cało, choć bywały chwile, kiedy zastanawiała się, czy lepiej nie byłoby, gdyby jednak nikt nie wezwał pogotowia. Jedną z tych chwil był moment, w którym to właśnie Ernest przekroczył próg jej szpitalnej sali. - Niech zgadnę, akurat przejeżdżałeś? - zapytała z przekąsem, w duchu przeklinając to, że do tej pory nie pofatygowała się, aby uporządkować formalności i wykreślić jego nazwisko z miejsca osoby, która powinna być powiadomiona w razie wypadku. Poza synem nie łączyło ich przecież nic, dlatego oczywistym było, że wcale go tu nie chciała.

pisarz — własne mieszkanie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
002.

To twoja wina.
Szyderczy głos pobrzmiewał mu w uszach, kiedy na złamanie karku jechał w stronę szpitala w Cairns. Odstawił Henry'ego do sąsiadki, która w awaryjnych sytuacjach pomagała mu w opiece nad małym, kiedy pilnie musiał wyjść i nie mógł wziąć go ze sobą. Ucałował chłopca w czoło i powiedział, że nim się obejrzy tata będzie z powrotem.
I kiedy jechał ulicami Lorne Bay, kierując się w stronę Cairns upierdliwe myśli nie chciały odejść nawet na krok. On naprawdę sądził, że może uda im się jakoś to przetrwać, że terapią uda im się odbudować zaufanie, które niewątpliwie nadszarpnął. Bo przecież to nie tak, że jej nie kochał. Bo kochał. Miłością bardziej prozaiczną, miłością, której nie umiał docenić, póki jej nie stracił. A stracił ją już przed rozwodem, kiedy przyszło zwolnienie, a ona zraniona uciekła w ramiona podstępnego sprzymierzeńca - alkoholu oraz używek. Próbował, a przynajmniej tak mu się wydawało, ale jako jeden z głównych faktorów jej nieszczęścia poruszał się po cienkim lodzie. Aż w końcu stanął przed wyborem, który rozdzierał mu serce. Albo ona, albo jego syn.
To bolało, bo z powodu głupiego uniesienia, artystycznego wyobrażenia o miłości romantycznej stracił je obie. Pamela uciekła z powrotem w ramiona męża, który najwidoczniej przyjął ją łaskawiej niż Gage przyjęła jego. I nie miał zamiaru jej obwiniać.
Ale te wszystkie historie, rozdzierające serce kłótnie zwyczajnie nie miały znaczenia, kiedy parkował samochód pod szpitalem i biegł w stronę recepcji. Pielęgniarka pokierowała go w stronę sali Gage. Przedawkowanie, kolejne słowo, które wwiercało się w jego myśli, wbijało klinem, rozbijając wszystko inne, wszystkie racjonalne mechanizmy funkcjonujące w głowie zdrowego człowieka. Widok jej na łóżku szpitalnym skręcał mu żołądek. Obracał się w kręgu artystów, ludzi, którzy żeby poradzić sobie z emocjami, uciszali je różnego rodzaju substancjami. I cholera, pożegnał już niejednego znajomego z powodu przedawkowania. Przez chwilę nawet nie dotarła do niego kąśliwa uwaga, jaką wypluła w jego kierunku. Zmartwienie mieszało się z poczuciem winy. - Szpital zadzwonił - odparł, zamykając za sobą drzwi. Głos wiązł mu w gardle. Nie wiedział co miał jej powiedzieć. Przeprosić? Wyjść? Ubrać swoją złość w słowa, czy przełknąć ją wraz z innymi egoistycznymi uczuciami, które narastały? - Jak się czujesz? - zwyczajne pytanie, które każdy człowiek odwiedzający kogoś w szpitalu powinien zadać. A mimo to, nie umiał zamknąć ust, nie umiał powstrzymać się chociażby na chwilę - Dlaczego, Gage? - głupie pytanie, na które z pewnością dostanie głupią odpowiedź. Ale naprawdę nie rozumiał - czy ich syn znaczył dla niej aż tak mało? Przecież nadal była jego matką, nadal jej potrzebował.

Gage Forsberg
powitalny kokos
lenny
abraham, larabel, novalie, priscilla
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Sprawił, że się rozpadła. Tamtą jedną zdradą – tym, że zrobił to w najgorszym momencie jej życia, doprowadził do tego, iż ze spójnej całości, stała się uszkodzonym egzemplarzem, którego nijak nie dało się naprawić. Ciężko powiedzieć, czy kiedy byli razem, czuła, że nie kochał ją w sposób, w który mężczyzna powinien kochać kobietę swojego życia. Wiedziała, że ich relacja obarczona była różnego rodzaju skazami, ale ilekroć pojawiał się problem, oni dzielnie stawiali mu czoła, nie dając się pokonać. Byli twardym duetem, dlatego Gage pozwoliła sobie uwierzyć, że wspólnie zdołają przejść wszystko, a jednak tak wcale się nie stało. Co gorsze, Forsberg wcale nie potrafiła go nienawidzić. Pomimo każdej krzywdy, którą jej wyrządził, ona nie umiała spojrzeć na niego, jak na kogoś, kto popełnił w swoim życiu błąd. Ostatecznie wiedziała przecież, że dla ich syna był znacznie lepszy od niej – od matki, która nie potrafiła się pozbierać, zamiast tego pocieszenia szukając w alkoholu i cięższych używkach. To właśnie ta myśl – to, że zawiodła tego pełnego uśmiechu chłopca, sprawiała, że Gage z dnia na dzień staczała się coraz bardziej. Kiedy już napędziła to koło autodestrukcji, nie była w stanie go zatrzymać. Dziś, jak widać, ktoś musiał zrobić to za nią.
Zaklęła pod nosem, kiedy powiedział jej, co go tu ściągnęło. Nie była głupia, zdołała połączyć ze sobą kropki, a jednak to głębokie przeświadczenie o tym, jak niewiele już dla niego znaczyła, pozwalało jej założyć, że Ernest w ogóle nie powinien był się tu znaleźć. Miał swoje życie, którego ona nie była już częścią, dlatego nie był zobowiązany udawać, że się nią przejmował. Przed kilkoma miesiącami udowodnił przecież, że w ogóle mu na niej nie zależało – nie sądziła, aby w tej kwestii cokolwiek miało się zmienić. - Wspaniale. Nie widać? - parsknęła i lekko poruszyła dłonią, do której przyczepione były czujniki, mające najpewniej rejestrować pracę jej serca. Wypuściła głośniej powietrze, mając to dziwne wrażenie, że każdy oddech sprawiał jej ból. Była blada, chudsza niż przed kilkoma miesiącami, a oczom brakowało tej charakterystycznej iskry, która tkwiła w nich za młodu. Gage była obecnie najgorszą wersją samej siebie, a chociaż miała tego świadomość, nie było nic, co mogłaby, albo raczej co chciałaby z tym zrobić. - Dlaczego co? - zapytała, zwężając powieki, co było sugestią, że Ernest zaczynał właśnie stąpać po grząskim gruncie. Choć właśnie znajdowała się w szpitalnej sali, a za sobą miała przedawkowanie, Gage za nic w świecie nie przyznałaby się do tego, że miała problem. Wolała twierdzić, że była to wyłącznie rozrywka. - Chyba nie myślisz, że sobie to zaplanowałam - po raz kolejny parsknęła, tym razem zerkając na niego z pewną dozą politowania. Starała się przedstawić to tak, jakby to Ernest właśnie się wygłupił, ale chyba oboje wiedzieli, że było odwrotnie. Nie radziła sobie i najwyraźniej potrzebowała, by ktoś przyszedł jej na pomoc.

pisarz — własne mieszkanie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Trudno powiedzieć, jak kochał Gage.
Z pewnością kochał ją za codzienne rzeczy. Za to jak zaspana uśmiechała się, przecierając twarz dłońmi. Za małe rzeczy. Ta miłość była spokojna. Dawała spokój rozedrganemu sercu artysty. Dała mu rodzinę, stworzyła przystań, do której mógł wracać. A jednak, żądne porywów, żądne wyniszczającego ognia serce pognało go w ramiona innej. Nie umniejszał jednak swojej winie, wiedział, że to on stał się pierwszym ruchem, który rozpoczął efekt domina i doprowadził do sytuacji, w której znajdowali się teraz. Być może odejście wraz z Henrym było błędem, ale nie umiałby zostawić go przy Gage. Nie w takim stanie. W innych okolicznościach - odszedłby całkowicie na jej warunkach. Tutaj jednak w grę wchodziło dobro jego dziecka, a życie Henry'ego stało się priorytetem, celem nadrzędnym. Żałował jedynie, że potrzebował tak gwałtownego sprowadzenia na ziemię, aby zdać sobie sprawę z priorytetów.
Nadal bolało, kiedy widział ją w takim stanie. Bo mimo swego czynu, którym skreślił ich małżeństwo to nie przestał darzyć jej uczuciem. Nie zdołał wykreślić jej postaci ze swojego życiorysu. I z pewnością nie cieszyło go położenie, w którym obecnie się znalazła. A najbardziej bolało go to, że nie chciała dać sobie pomóc. Nie skomentował więc jej uszczypliwości, ignorując ją całkowicie. Zamiast tego przeszedł przez salę szpitalną i zajął miejsce na jednym z krzeseł, które zostało tu postawione. - Dlaczego sobie to robisz? Dlaczego robisz to Henry'emu? - bo przecież o niego tu chodziło. Ernest już nic dla niej nie znaczył, ale miał nadzieję, że ich wspólne dziecko jeszcze znajdowało miejsce w jej sercu. W ostatnim czasie jego grupa rozpoczęła przygotowania do Dnia Matki. Wiedział, jak bardzo jego syn chciał, aby Gage znalazła się wśród mam siedzących na widowni. I tym bardziej nie wiedział, co miałby mu powiedzieć, jeżeli jego była żona nie będzie w stanie pojawić się w szkole. - Nie chcesz starać się dla siebie, dobra, ale on cię dalej potrzebuje, nie widzisz tego? - jeszcze teraz miała szansę, jeszcze wyglądał jej z nadzieją w oknie i cieszył się na najmniejszy skrawek kontaktu. Jednakże z czasem przestanie tego szukać. Z czasem stanie mu się obca. - Myślę, że nie myślałaś, Gage. Kiedy zauważysz, że masz problem? Że normalni ludzie nie lądują w szpitalu z powodu przedawkowania - słowa dobierane coraz mniej ostrożnie wypadały z jego ust, a on już nawet nie próbował ich zatrzymać. Po prostu pozwolił im płynąć, wyrzucając z siebie wszystko co myśl na język przyniosła. - Nie karz naszego syna za błędy, które nie są jego - już nawet nie prosił, on błagał. Gdyby mógł pewnie wiłby się na szpitalnej podłodze. Czasu już nie cofnie, nie cofnie słów, które padły i nie cofnie decyzji, które podjął. Ale żadna z tych decyzji nie należała do Henry'ego.

Gage Forsberg
powitalny kokos
lenny
abraham, larabel, novalie, priscilla
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Wydawało jej się, że ich związek nie potrzebował niczego więcej; wydawało jej się, że tworzyli zgrany duet, który wspólnie osiągnąć mógł wszystko. Naprawdę łudziła się, że ich związek był silny, a jednak nie brała pod uwagę tego, że mogła być dla niego wyłącznie substytutem uczucia, które kiedyś żywił do kogoś innego. Czy sama kochała go wystarczająco? Biorąc pod uwagę to, z jaką łatwością wszystko zaprzepaściła – z jaką łatwością pozwoliła mu odejść, chyba nie do końca. Choć bez wątpienia darzyła go miłością, ta nie była dostatecznie poważna, aby przetrwać każde zło. Podobnie musiało być z miłością, którą kierowała do własnego syna. Czy jego też nie kochała wystarczająco, skoro tak bardzo go zaniedbała? Skoro była zbyt słaba, aby zrezygnować z przyjemności – z nałogów, które powoli ją pochłaniały, chyba nie mogła określić się mianem dobrej matki. Zatem nie, nie mogła kierować do Ernesta pretensji o to, że uwolnił od niej ich syna. Nie miała mu tego za złe, ponieważ w całym tym zamieszaniu, jakim było jej życie, wiedziała, że nie powinna wciągać w to dziecka. Rozumiała to, a jednocześnie cholernie się za to nienawidziła. Nie taką matką chciała być, ale czy istniała choćby jedna płaszczyzna, na której nie zawiodła?
Przypomniał jej o tym. Wystarczyło to krótkie pytanie, aby Gage wręcz fizycznie odczuła policzek, który jej zadał. To, jaką matką była, wyrzucała sobie niemal w dzień w dzień, dlatego zdecydowanie nie potrzebowała, aby ktoś jeszcze jej to przypominał. Przymknęła powieki, starając się zapanować nad własnym grymasem – nie chciała okazać mu słabości, zamiast tego udając, że była silna. Udawała, że w ogóle jej to nie ruszało, choć może właśnie to czyniło w jego oczach złą osobę? Gdyby pokazała, jak bardzo ją to wszystko bolało – gdyby powiedziała o tym komuś i sięgnęła po pomoc, może wszystko poukładałoby się inaczej. Rzecz w tym, że Gage wcale nie zamierzała tego robić. - Przestań - burknęła, kiedy zaserwował jej tę litanię. Nie chciała jej do siebie dopuszczać, bo wcale nie chciała się od tego uwalniać. Właśnie przed takimi myślami uciekała, ukojenie znajdując w używkach. Nie było to jednak coś, do czego popchnęła się sama, o czym zresztą planowała mu przypomnieć. Najpierw skrzywiła się, a później posłała mu chłodne spojrzenie. - Moje również nie są, Ernest - rzuciła, zerkając na niego wymownie. Czy winiła go za położenie, w którym obecnie się znalazła? W pewnym stopniu owszem, ponieważ nie mogła zaprzeczyć temu, że przyczynił się do zniszczenia ich rodziny, to on to wszystko zapoczątkował. - Powiedziałeś mu już, dlaczego tak to wygląda? - odbiła piłeczkę, tym razem skupiając się na jego przewinieniach. Oboje nie byli święci, oboje mieli swoje za uszami, od czego nigdy nie będą mogli uciec. Gage próbowała, a jednak to w ogóle jej nie wychodziło – czy podobnie było z nim? Czy myślał czasami o błędach, które popełnił, choć nie chciał? Była tego ciekawa.

pisarz — własne mieszkanie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Był Ikarem, który wzleciał zbyt wysoko.
Albo Werterem, który zapędził się w swoim pościgu za miłością ponadwymiarowa, która - w przypadku Ernesta - przyniosła śmierć jego rodzinie. I dopiero kiedy wyślizgnęła mu się spomiędzy palców, a właściwie kiedy sam wypuścił ją ze swoich objęć zdał sobie sprawę jak wiele dla niego znaczyła. Z tym, że było już za późno - nie chciała go słuchać, nie chciała dać im drugiej szansy. I jako ten, który odpowiedzialny był za początek ich końca chyba pierwszy raz w pokorze usunął się w cień. A może właśnie wtedy powinien walczyć o odzyskanie jej zaufania, o ile w ogóle było to możliwe?
Bardziej teraz bolało cierpienie jego syna - bo wiedział, że on był prowodyrem, że zagubienie (bo nie wierzył, że Gage była stracona) jego byłej żony znalazło swój początek w jego niewierności. W jego nierealnym wyobrażeniu swojej codzienności, któremu ulegał za każdym razem, kiedy pojawiało się na horyzoncie. Mea culpa, jeżeli tego chciała to mógłby bić się w pierś i Bóg jeden mu świadkiem - jeżeli w ogóle jeszcze chciał go słuchać - że co wieczór wyznawał swoje winy. Zacisnął szczęki jeszcze mocniej, a żuchwa zaznaczyła się mocniej na twarzy. Kłykcie pobielały, zaciskając się na oparciach. Złość i poczucie winy cały czas mieszały się w niebieskich oczach, które teraz uciekły od twarzy Gage.
Podciągnął nogę wyżej, opierając kostkę o kolano, a dłonie zacisnęły się na łydce, jakby drewniane podłokietniki zaczęły go palić. Jakby potrzebował ciągłego ruchu dłoni, aby rozproszyć chaotyczne myśli, które nie pozwalały uformować mu zdań. - Dobra, więc nie wiń go za moje błędy, bo on nie ma z tym nic wspólnego - ta niesprawiedliwość względem niewinnego chłopca bolała najbardziej. Bo w tej wojnie między rodzicami on cierpiał najbardziej. Zabolało. I wiedziało, że jej pytanie miało zaboleć. Dlatego nie powiedział początkowo nic, mieląc myśli w ustach, chcąc nieco uważniej dobrać słowa, jakoś ostudzić je nim wypłyną na światło dzienne. - Co chcesz ode mnie usłyszeć? Kolejne przepraszam? Przecież wiem, że jest ono dla ciebie bez znaczenia - zaczął, a bardziej niż złość, która początkowo wstrząsała ciałem pisarza przemawiał przez niego żal, za tym co było, wstyd za to co zrobił i tęsknota do tego co mogłoby być. - Że żałuję? Każdego dnia. Zapewnienie, że gdybym mógł cofnąć czas postąpiłbym inaczej? - pewnie zrobiłby wiele rzeczy inaczej, niestety z bardziej egoistycznych powodów niż był w stanie przyznać. A przynajmniej troska o Gage i Henry'ego nie była jedynym czynnikiem. - Wiem, że to moja wina i żyję z tą winą każdego dnia - chociaż chciał zapanować nad chaosem to ten wydostawał się z jego ust, wyrzucając frazy w bezsilności, jakby łudził się, że któraś w końcu zaspokoi bestię, która kazała jej sięgać po strzykawkę. - Ale za sięgnięcie po strzykawkę, za wybranie narkotyków ponad swojego syna. Za to nie możesz mnie winić.

Gage Forsberg
powitalny kokos
lenny
abraham, larabel, novalie, priscilla
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Mógł być albo zbyt naiwny, albo zbyt dobry, jeśli wierzył, że ona miała jeszcze jakieś szanse. Gage była przecież realistką i sama potrafiła dostrzec, iż zaplątała się we własnej codzienności. Dala się pochłonąć własnym demonom tak mocno, iż nie potrafiła zrezygnować z jedynej rzeczy, jaka do pewnego momentu przynosiła jej ukojenie. Bo nie, sięganie po narkotyki nie pociągało już za sobą takiego efektu, jak do niedawna. Dzięki nim wcale nie czuła ulgi – ta przychodziła wyłącznie chwilowo, a później brunetka jeszcze głębiej pogrążała się w swoim cierpieniu. Nie dostrzegała tego, że coś, co niegdyś uważała za ratunek, jeszcze bardziej ją wyniszczało, przez co ona naiwnie sięgała po więcej. Zatem nie, nie była zagubiona, ponieważ zdecydowanie bliżej było jej do stracenia, tym bardziej w obliczu tego, iż znikąd nie szukała pomocy. Uważała, iż zwyczajnie na nią nie zasługiwała, ponieważ w idealnym świecie dałaby sobie z tym radę sama. Wydawało jej się, iż życie stawiało ją przed kolejną próbą, której ona zwyczajnie nie była w stanie sprostać, a te spostrzeżenia po raz kolejny wydawały się bolesne. Jak zresztą wszystko, co wiązało się z ich wspólną historią i z rodziną, która jeszcze niedawno zdawała się być spełnieniem jej marzeń. Czyżby z tego nie pozostało jej już nic, poza bezgranicznym bólem?
Miała ochotę go rozszarpać, naprawdę. Był prawdopodobnie jedyną osobą, która z łatwością była w stanie wywołać w niej taką reakcję, co sugerowało, że nadal budził w niej żywe uczucia. Mogły nie być one związane z miłością, którą kiedyś go darzyła, a jednak były naprawdę intensywne. Teraz jednak przepełnione były złością i czymś, czemu blisko mogłoby być do nienawiści, gdyby nie to, że mimo wszystko nie umiała tego zrobić – nie umiała stwierdzić, że go nienawidzi, ponieważ za to, co robił dla ich dziecka, naprawdę go podziwiała. - Cholerny hipokryta - burknęła, wyraźnie sfrustrowana tym, iż nie mogła teraz ruszyć się z miejsca i wymierzyć mu policzka, ponieważ w jej mniemaniu dokładnie na to zasługiwał. Zacisnęła usta w wąską linię, po czym prychnęła cicho i spojrzeniem uciekła gdzieś w bok. Choć nie uważała, aby miał rację, z jakiegoś powodu i tak ciężko było jej znieść jego spojrzenie – może dlatego, że się wstydziła? Było jej głupio z powodu tego, że oglądał ją w takim stanie, ponieważ jakiś cichy głosik w jej głowie sugerował, iż w ten sposób dawała mu satysfakcję. Pokazywała, że zupełnie sobie bez niego nie radziła. - A kiedy ty o nim pomyślałeś, Ernest, co? Kiedy postawiłeś go na pierwszym miejscu? Wtedy, jak szukałeś mu nowej matki? Myślisz, że jest z tego powodu zadowolony? - wycedziła przez zaciśnięte zęby. Najgorsze było w tym jednak to, że nie próbował odpierać jej ataków – za to złościła się na niego jeszcze bardziej. Wydawał się zdawać sobie sprawę z własnych błędów, a kiedy przyznawał jej rację, odbierał jej możliwość wyrzucenia mu tego wszystkiego, ponieważ to zdawało się bezcelowe. Wszystko, dosłownie wszystko był w stanie zrobić nie tak, a ona naprawdę się przez to wściekała.

pisarz — własne mieszkanie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Może był naiwny, może zbyt dobry, może zbyt głupi? A może to wszystko na raz? Mówi się, że docenia się utratę czegoś, dopiero wtedy, kiedy wymknie się to z rąk. W tej sytuacji było podobnie - nawet nie wiedział jak bardzo może tęsknić za Gage dopóki jego własna głupota, niewyobrażalny wręcz egoizm zmieszany z pisarską arogancją sprawiły, że postawił wyobrażenie o miłości ponad to, co już miał i przecież kochał szczerze, chociaż trochę inaczej. Nie, nie uważał, aby Gage miała mu kiedykolwiek wybaczyć, sam się zastanawiał, czy umiałby sobie wybaczyć, gdyby role się odwróciły. Jednakże nie umiał przejść obojętnie wobec odejścia tej Gage, w której się zakochał, której zaspany uśmiech przez długi czas był pierwszą rzeczą, jaką widział po przebudzeniu.
Wyrzuty sumienia - to one mogły odgrywać tu kluczową rolę. Te pożerały go całego i właściwie jedynie Henry powstrzymał go przed podążeniem jej ścieżką. Jako artysta miała stereotypowe wręcz skłonności do sięgania po wszelkiego rodzaju używki, ale to zakończyło się wraz z przyjściem na świat ich syna. I czasem, aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, w związku z rozbiciem ich rodziny miał ochotę otępić zmysły, rozwodnić myśli w błogim stanie nieważkości. Nie robił tego, właściwie rzadko nawet sięgając po coś innego niż papierosy. To miała być jego kara - gryzące go sumienie, które odezwało się trochę za późno.
Nie sprzeczał się nawet, pozwolił jej słowom uderzyć w czuły punkt. Wiedział, że na to zasłużył, ale to nie zmieniało faktu, że wstyd i ból paliły niczym żywy ogień. Spuścił wzrok w podłogę, wcale nie dawało mu to satysfakcji, a raczej przypominało mu jak pieprzonym egoistą był. W imię czego? W imię miłości, której tak naprawdę nie było. - Myślisz, że tego nie wiem? Cholerny hipokryta, pieprzony egoista, czy cokolwiek jeszcze wymyślisz, to wszystko prawda - przyznanie tego na głos przychodziło mu z trudem, właściwie nie był pewien, czy to nie był pierwszy raz, kiedy zmierzył się z tym na głos. - Masz pełne prawo być na mnie zła, nienawidzić nawet i ja to zrozumiem, popełniłem cholerny błąd, którego jak widać nie umiałem już naprawić, może się nawet nie dało, nie wiem. Ale się staram, dla niego. Jakkolwiek zadość uczynić mu to, że przeze mnie... - wziął oddech, odwracając wzrok w stronę okna, jedynie przelotem przebiegając po jej sylwetce. - nie ma matki - bo taka była prawda. Nie było jej - nawet jeżeli osoba podobna do niej chodziła jeszcze po świecie i oddychała to nie była to już mama Henry'ego. - Nie proszę o wybaczenie, Gage, nie śmiałbym. Proszę jedynie, żebyś nie karała Henry'ego za to, co zrobiłem ja - to nie był czas na rozdrapywanie ich małżeństwa, rozkładanie go na czynniki pierwsze i dociekania, czy zdrada była jedynym czynnikiem ich rozstania, dlaczego nie próbowali o siebie walczyć (bo przecież niektórym się udawało, prawda?).

Gage Forsberg
powitalny kokos
lenny
abraham, larabel, novalie, priscilla
naprawia auta — lorne bay mechanic
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
chodzący wrak człowieka, którego życie posypało się po zdradzie i pozbawieniu jej praw rodzicielskich przez byłego partnera
Starała się. W przeszłości przecież naprawdę chciała dać temu szansę – spróbować od nowa. Chciała pogrzebać wszelkie przeciwności gdzieś głęboko, zapomnieć o tym, co wydarzyło się między nimi złego, ale to właśnie Ernest jej na to nie pozwolił. To właśnie on ugiął się przed swoją niewiernością, co ostatecznie doprowadziło brunetkę do ruiny. Może gdyby to wszystko nie zeszło się ze sobą w czasie – gdyby jego zdrady były odrębnym elementem jej przeszłości, nienachodzącym na utratę pracy, Gage wcale by w siebie nie zwątpiła. Potrafiła być przecież silna, kiedyś właśnie dzięki temu budując sobie piękną przyszłość. Szkoda tylko, że po niej nie było już ani śladu, ponieważ wszystko, co dobre, odeszło razem z nim. Czuła się tak, jakby wszystko jej odebrał.
Doświadczyli czegoś całkowicie odmiennego – jego rodzicielstwo utrzymywało w ryzach, ona zaś ugięła się pod własnymi słabościami. Może to macierzyństwo ją osłabiło? Może to wtedy, kiedy na świat przyszedł Henry, ona zaczęła bać się myśli, że ich idealna rodzina mogłaby się rozpaść? A kiedy to nadeszło, Gage nie zdołała sobie z tym poradzić, poddając się swoim mankamentom. Obecnie tego żałowała, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że nie była święta. Miała na sumieniu wiele, za wiele rzeczy powinna pewnie też go przeprosić, ale na to nie zamierzała się decydować, ponieważ to on zniszczył ich do końca. To on sprawił, że po ich rodzinie nie pozostało nic i to on sprawił, że nie umiała być dobrą matką.
Tym jednak teraz ją złamał. Tymi słowami sprawił, że coś w jej wnętrzu pękło, jednocześnie sprawiając, że cały ten żal i złość odezwały się w niej znów. Czy on naprawdę to powiedział? Czy rzeczywiście wytknął jej, że kompletnie nie nadawała się na matkę? Teoretycznie powinna mieć świadomość tego, że mówił prawdę – usunęła się przecież w cień i pozwoliła mu przejąć pieczę nad ich dzieckiem, ponieważ wiedziała, że wyjdzie mu to na dobre, a jednak nie umiała przyznać się do porażki. Nie umiała przyznać, że ich syn rzeczywiście nie miał matki, dlatego w jej oczach zapłonęła wściekłość. Czyżby w tym momencie zaczęła na nowo go nienawidzić? - Wyjdź stąd - wycedziła przez zaciśnięte zęby, palce obu dłoni zaciskając natomiast ciasno na brzegach szpitalnego łóżka. Aparatura, do której była podłączona, zaczęła wydawać mniej miarowe dźwięki, ponieważ jej serce szalało teraz ze złości. Jak widać, były mąż nadal umiał rozbudzić w niej intensywne odczucia. - Wynoś się stąd Ernest i więcej tu nie wracaj. Nie mam ochoty cię oglądać - przyznała, nadal ślepa na to, co próbował jej przekazać. Chyba bała się tego, co poczułaby, gdyby w końcu przed samą sobą przyznała, jak bardzo zawiodła. Bała się, że nie umiałaby wówczas spojrzeć sobie w oczy. Z tym mierzyła się od długiego czasu, ale ewidentnie tę walkę przegrywała, a on teraz dodatkowo jej to utrudniał.

pisarz — własne mieszkanie
33 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zawsze błędnie zakładał, że to ona będzie w stanie być silna za ich oboje, że gdy on się potknie, gdy popełni błąd ona będzie w stanie go podnieść, ściągnąć go na ziemię z wyimaginowanego świata, w jakim często zamykał się artysta. Teraz, kiedy życie zaśmiało mu się szyderczo w twarz, wiedział, że nie miał prawa oczekiwać od niej aż takiego poświęcenia. Było to wręcz nieludzkie. Podobno niektórych rzeczy nie można było wybaczyć i Ernest w końcu zdawał sobie sprawę z tego, że zdrada, której się dopuścił była właśnie jedną z takich rzeczy.
On wiedział, że zawiódł na każdej możliwej płaszczyźnie; jako ojciec, jako mąż, jako przyjaciel i mężczyzna. Otrzepanie z kurzu swojego pokruszonego ojcostwa i próba pielęgnacji zdrowia i dobrobytu to jedyne co mu pozostało. Próbował w ten sposób uzyskać odkupienie, o które nie śmiał jednak prosić głośno. W milczeniu zajmował się chłopcem, wsłuchiwał się w jego napady złości, które z uwagi na terapię nieco zelżały. Bez słowa pomagał też bliźniakowi, który był mu tak znajomy, a jednocześnie nigdy nie był bardziej obcy.
Ona za to nie zawiodła - nigdy nie zawiodła, ani jako żona, ani jako matka, ani jako pracownik. A mimo to życie postanowiło z niej zadrwić i dopiero wtedy ugięła się pod ciężarem bolesnych doświadczeń. W pewnym sensie jej się nie dziwił - jakżeby mógł, nie był chyba aż tak bezczelnym hipokrytą.
Jego spojrzenie przepełnione smutkiem i okaleczone poczuciem winy wróciło do niej, gdy w złości kazała mu wychodzić. Nie powinien jej denerwować, nie teraz, gdy maszyny zaczęły pikać z większą częstotliwością. Wstał zatem, dłonie wycierając o materiał spodni. Podszedł jeszcze do jej łóżka, a na szafkę położył białą kopertę. Nie obarczył jej jednak swoim spojrzeniem ani razu. - Niedługo jest dzień matki w szkole, Harry miał nadzieję, że się pojawisz - wyjaśnił jedynie i odwrócił się, aby wycofać się z sali szpitalnej.

/ zt x 2
powitalny kokos
lenny
abraham, larabel, novalie, priscilla
ODPOWIEDZ