lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#8

Gdy Rosie dostała telefon z miejscowej policji, to się zdenerwowała. Taki telefon nigdy nie bywa przyjemny, ani nie wróży nic dobrego. Niezależnie od tego, jak bardzo czekała na wieści o siostrze, tak zawsze było to coś, co doprowadzało ją niemal do paniki. Nawet teraz, kiedy wszystkie złe wieści zostały jej już przekazane, kiedy pogodziła się już ze śmiercią siostry i ją pochowała, tak ręce się jej trzęsły i musiała się naprawdę skupić, aby prowadzić samochód.
Nie znała adresu, który Turner jej podał, każąc się pojawić tam o określonej godzinie. Nie powiedziała Carterowi dokąd się wybiera, skoro i tak był na służbie i nie mógłby z nią pojechać. Te sprawy, wszystko co dotyczyło jej siostry i jej zniknięcia załatwiała jednak sama, bez pomocy ani wsparcia z żadnej strony. Nie miała pojęcia, co Turner chciał jej pokazać, lub powiedzieć. Nie mogła skupić się cały wieczór, po raz kolejny powodując, że sprawa Noemi nie pozwalała jej skupić się na pracy i żyć normalnie. Zupełnie jak za dawnych czasów była beznadziejną kelnerką, myląc zamówienia, rozlewając napoje i tłukąc naczynia. Wszystko wróciło do niej z dwojoną siłą. Myślała, że to wszystko ma już za sobą, a naprawienie relacji z mężem było tego potwierdzeniem. W końcu... Po pogrzebie sprawy jakby wróciły do normalności, może nie było już jej siostry w jej życiu, ale był kto inny, kto ją kochał, kto ją wspierał i na kogo mogła liczyć w każdej sytuacji. W każdym razie, nie była już sama.
A w tym momencie? Znowu nic nikomu nie mówiła i jechała spotkać się z policją. W nieznanym jej miejscu, w nieznanym celu. W końcu po tym, jak raz się zgubiła i niemal zakopała w błocie, dojechała pod wskazany adres. Choć konkretnym adresem trudno było to nazwać, raczej to był jakiś pół dziki parking w parku narodowym, ale chyba dobrze trafiła, bo czekał już na nią tam samochód z rejestracjami z Lorne Bay.
Szybko zatrzymała samochód, zaciągnęła ręczny hamulec i wyskoczyła z niego, nawet nie patrząc czy coś jedzie i czy ją nie stuknie. Głupi ma zawsze szczęście, więc dotarła do czarnego auta i zapukała w szybę kierowcy, aby się przekonać, czy to na pewno Preston czekający na nią.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Kiedyś, kilka tygodni albo nawet już miesięcy temu, pani Shaughnessy — bo z informacji, które udało się Turnerowi zasięgnąć, kobieta jest po ślubie — złożyła wniosek o odtworzenie tego, w jaki sposób zdaniem policji zginęła jej siostra. Z pewnych przyczyn było to wówczas niemożliwe, chociażby dlatego, że sprzęty, jakimi dysponuje lokalna policja, są oddalone o lata świetlne, od tych wszystkich nowoczesnych urządzeń i technik, pozwalających na możliwie najbardziej przybliżoną retrospekcję konkretnych zdarzeń. Inną przyczyną tego, że wniosek kobiety przepadł gdzieś między aktami, była pewna sugestia, którą mogłoby się okazać przychylne rozpatrzenie wniosku.
W każdym razie, po wizycie kobiety na komisariacie, zgodnie z obietnicą, jeszcze raz przyjrzał się sprawie. Potem nawet udało im się spotkać, natomiast później sprawa jakoś samoczynnie przycichła, jednak detektywowi ciągle coś nie dawało spokoju. Nawet jeśli ponowna analiza sprawy nie przyniosła żadnych nowych dowodów, to Preston zaczął bardziej na poważnie brać inne hipotezy, które wcześniej z różnych przyczyn zostały odrzucone.
Natrafiając któregoś dnia na tamten wniosek z dosyć odległą już datą, postanowił, może trochę pozasłużbowo pojechać na miejsce odnalezienia ciała młodej kobiety. Jeśli Rosie nie wyraziłaby chęci, aby wybrać się tam z nim, by chociaż w niewielkim stopniu odpowiedzieć na tamtą niedawną prośbę, to Turner prawdopodobnie wybrałby się tam sam. Wówczas nie musiałby przynajmniej udawać, a skoro blondynka zdecydowała się skorzystać z jego oferty, to nie może tak jawnie podważać wcześniejszych teorii swoich kolegów oraz w pewnym sensie też jego własnych.
Na tę małą przejażdżkę Preston wybrał się swoim prywatnym samochodem. Miał w pamięci te wszystkie sytuacje, kiedy policyjne radiowozy grzęzły w błocie podczas okresu większych deszczów. Był też w cywilu, miał przy sobie jedynie służbową odznakę, gdyby któryś ze strażników rezerwatu zaczął się czepiać, że jakaś dwójka dziwnych ludzi węszy na jego terenie.
Turner przybył na miejsce spotkania pierwszy. Był chwilę przed czasem, a jednak siedząc w samochodzie na opustoszałym parkingu przeszło mu przez głowę, że kobieta ostatecznie się rozmyśliła. Zerkał co jakiś czas na telefon, wyczekując wiadomości albo połączenia przychodzącego, a jednak po chwili opustoszały parking rozświetliły światła nadjeżdżającego samochodu. W końcu zaparkowała i wysiała z pojazdu. Musiał się na moment zamyślić, bo to ona jako pierwsza znalazła się przy jego aucie.
- Dzień dobry. - powiedział, wysiadając z czarnego SUV-a, który miał być rodzinnym pojazdem, a okazał się idealny do jazdy po nierównym terenie. Przynajmniej w tym jednym względzie nic nie stracił. - Cieszę się, że zdecydowała się Pani przyjechać. Rozumiem, że to może być trudne i chcę na wstępie zaznaczyć, że w każdej chwili możemy przerwać, wystarczy jedno słowo. - podjął. Zabrzmiało to, jak ustalanie słowa bezpieczeństwa w zgoła innych okolicznościach od tych, w których znajdowali się teraz, ale mężczyzna wolał dmuchać na zimne. Już i tak sporo ryzykował, przyjeżdżając tutaj bez towarzystwa któregoś ze swoich kolegów po fachu. Ale z drugiej strony, komu by się chciało ruszać tyłek i to po godzinach? No Turner nie przewidywał tabunu chętnych, więc nawet nie puścił tematu po komisariacie. Przynajmniej nie zrobił tego oficjalnie. - Bo wie Pani, gdzie jesteśmy, prawda? - kontynuował, skupiając spojrzenie na blondynce.

Rosie Shaughnessy
lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rosie robiła naprawdę wszystko, aby dowiedzieć się, co się stało z jej siostrą. Mimo oficjalnego zakończenia śledztwa, czy tam poszukiwań dziewczyny, bo po odnalezieniu jej ciała nikt nie bawił się w bieganie z lupą, nie dawała za wygraną. Już dawno posunęła się do działań, które daleko wychodziły poza jej strefę komfortu. Nie bała się niczego, ani nikogo. To chyba było widać, po tym jak wojowała z pracownikami miejscowej komendy. Pewnie gdzieś w internecie wyczytała, że mogłaby poprosić o odtworzenie śmierci siostry, czy jak to się nazywało. Nie bardzo wierzyła w to, że ktokolwiek spojrzy na jej prośbę poważnie i chyba nie było w tym nic dziwnego, skoro nie koniecznie miała pozytywne doświadczenia z Lorne Bay PD?
Gdy Thompson zadzwonił do niej, była zdziwiona i to dość konkretnie, lecz pozytywnie, że to się udało. Postanowiła zignorować fakt, że trwało to dość długo. Jednak trzeba przyznać, że nie do końca zdawała sobie sprawę, że to nie jest oficjalne działanie, bo chyba tak trzeba to nazwać? Że Preston robi to trochę na własną rękę, bo jako jedyny ma serce i nie ma Shaughnessy za wariatkę pierwszej klasy. Na pewno wpłynęłoby pozytywnie na odbiór tego konkretnego policjanta.
-Dzień dobry-powiedziała. Być może widoczne było, że była tego dnia trochę zdenerwowana, niepewna. Nie da się ukryć, że oglądać miejsce śmierci kogoś bliskiego na zdjęciach, czy czytać opis to coś zupełnie innego, niż oglądać to miejsce na własne oczy. Właściwie to nie spodziewała się niczego konkretnego po tym miejscu - przecież nie było chyba prawdopodobne, że zostały jakieś ślady, tylko zła aura. Choć niekoniecznie Rosie wierzyła w takie rzeczy.
-Nie ma sprawy. -powiedziała. Totalnie nie wiedziała, jak się zachowa. Robiła już różne niewygodne rzeczy w trakcie poszukiwań siostry, łącznie z identyfikacją zwłok, ale to jednak było coś innego. Trochę się stresowała, ale nie znaczyło to, że się przez sekundę choć zastanawiała, aby się wycofać.
-Tak. To tutaj znaleźliście Noemi. -przyznała zakładając dłonie na piersi. Nie wiedziała czego oczekiwać po tym spotkaniu, ale nie mogła się doczekać, aż Preston powie jej wszystkiego, czego się dowiedział, czy co wie. Kto jej miał to przekazać, jak nie policja? Byli jej winni tego, przynajmniej blondynka tak uważała.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Czasem prywatni detektywi bawią się w odtwarzanie różnych zdarzeń, związanych ze sprawą, którą akurat zgodzili się zająć. Do Lorne Bay Police Station nigdy wcześniej nie spłynęła taka prośba, bo wiadomo, że to wszystko musi zawsze zostać przeprowadzone na drodze formalnej, jednak Turner od kolegów po fachu mógł usłyszeć, że to tylko dodatkowa komplikacja, która w dodatku jakoś znacząco nie posuwa sprawy w kierunku jej rozwiązania. W każdym razie było paru medialnych detektywów, którzy również o tej metodzie chętnie opowiadali w telewizji i Internecie. A skoro Rosie interesowała się zdarzeniami podobnymi tego, w jakiej sytuacji mogła znaleźć się jej siostra, to siłą rzeczy musiała natrafić na wzmiankę o takiej procedurze. Tak Preston sobie to tłumaczył. No bo z jakiego innego powodu miałaby w ogóle wiedzieć o dyskusyjnej wciąż metodzie śledczej?
Sprawa została zamknięta, ale Preston przez cały czas miał z tyłu głowy rozmowę z siostrą denatki. Niby jego obietnica z komisariatu nie była wiążąca, nie podpisywał żadnej umowy, nie należało to również do jego obowiązków zawodowych, ale choćby nie wiadomo jak bardzo próbowałby zmówić sobie, że wszystko jest okej, to podskórnie wiedział, że hipoteza zapisana w aktach jakoś wybitnie się nie klei. I przecież miał sporo wolnego czasu i dostęp do całej dokumentacji, więc postanowił trochę pokombinować. Owszem, nie robił tego w zgodzie z procedurami — które swoją drogą musiał wymyślać jakiś idiota — ale dużo gorzej mogło się dla niego skończyć wciągnięcie w to całe śledztwo pani Shaughnessy, niż działanie na granicy procedur.
Normalnie w takich sytuacjach pod ręką powinien być psycholog, policjant od spraw technicznych, który by to wszystko rejestrował, no i oczywiście drugi policjant. No właśnie, normalnie. Zaistniałe okoliczności były dalekie od normalności, a detektywowi pozostaje mieć nadzieję, że kobieta nie dostanie ataku paniki, który zagrażałby jej albo jego bezpieczeństwu, no i że po tak długim czasie na nic potencjalnie związanego ze sprawą nie natrafią. To z jednej strony byłoby ekscytujące, ale z drugiej dosyć ryzykowne. Chyba po prostu oboje są trochę wariatami, a Prestonowi w dodatku mocno brakuje zawodowych wyzwań w życiu.
Turner nie bierze realnie pod uwagę teorii dotyczących aury, albo tego, że jakieś miejsce ma słabszą energię i to z tego powodu tam częściej zdarzają się wypadki czy ludzie są krzywdzeni. Z drugiej strony, nawet po jego grubej skórze przeszłyby ciarki, gdyby znalazł się w szkole, w której jakiś szaleniec zastrzelił kilkadziesiąt dzieci czy w lokalizacji, w której doszło do zamachu terrorystycznego. Tutaj, w parku krajobrazowym, dla niego było zupełnie neutralnie, ale zdawał sobie sprawę, że dla blondynki wcale tak nie będzie, dlatego rozpoczął ostrożnie.
Skinął głową, na potwierdzenie słów Rosie.
- Chciałaby Pani się przejść w tamto miejsce, skoro już i tak przejechaliśmy taki kawał drogi? Czy woli Pani zostać tutaj? - zapytał, jednocześnie w naturalnym odruchu sprawdzając, czy zabrał z samochodu wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, typu telefon, wspomniana wcześniej odznaka, no i prywatne dokumenty, bo bez nich może jedynie zdejmować kapsle z butelek tym kawałkiem blachy.
Jeśli kobieta wyraziła zainteresowanie, to policjant wskazał jej kierunek, w którym powinni ruszyć. Droga zajmie im kilka minut, muszą przemieścić się w miejsce rezerwatu, do którego nie można wjechać samochodem. To swoją drogą sugerowało, że ciała Noemi nikt nie mógł podrzucić autem. Nie było tam wyraźnych, świeżych śladów opon.
lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rosie była już w lepszej kondycji finansowej, niż w trakcie poszukiwań siostry, ale dalej nie bardzo ją było stać na wynajmowanie prywatnych detektywów. Zwłaszcza, że nie były to do końca osoby, których darzyła szczególnym zaufaniem. Nie miała o nich najlepszego zdania, sądziła że robią więcej zamieszanie wokół siebie, niż dobrego. Poza tym, tym odtwarzaniem ostatnich chwil życia Noemi powinien zająć się ktoś kto może nie do końca był zaangażowany od początku, lecz przynajmniej miał wszelkie materiały. Tak, Rosie miała właśnie takie zdanie o Prestonie i jego kolegach. Z resztą to chyba nie była żadna tajemnica, ani nic o czym policja nie wiedziała. Patrząc na ilość wizyt blondynki na komisariacie, musieli wiedzieć, że coś jest na rzeczy i ta niechęć działała zdecydowanie w dwie strony.
Stąd tym bardziej zdziwienie, gdy dostała od Turnera telefon. Może jednak miała zbyt ostre zdanie na jego temat? Już ostatnio potraktował ją dość... ludzko? A przynajmniej tak, jakby chciała. A to już był wielki plus, więc mogła sobie dać spokój z tym dopytywaniem, jak udało mu się załatwić zgodę od przełożonych na taką akcję. NO i przede wszystkim, jak doszło do śmierci Noemi, kto się do tego przyczynił i tak dalej.
-Chce wiedzieć wszystko. I zobaczyć to, aby ...Nie wiem, po prostu chcę.-zapewniła policjanta. Przechodziła już przez ciężkie sytuacje, była przy psie tropiącym szukającym jej siostry, co nie było do końca przyjemnym przeżyciem. Pewnie się zestresuje i przestraszy, ale przetrwa tą sytuację.
-Chodźmy. -powiedziała, kierując się we wskazaną stronę. Ktoś podrzucił jej ciało... AHA! Preston też twierdził, że to nie było samobójstwo. Gdyby tylko powiedział to na głos, to nie mógłby się opędzić od Rosie i jej "a nie mówiłam!" -Z tego co pamiętam....-zaczęła, bo oczywiście, że czytała raport ze znalezienia ciała i tak dalej - jako główna zainteresowana, miała dostęp do danych, choć może niepełnych. -Ktoś przypadkiem się na nią natknął, tak? Trochę tam ciało leżało...-dodała. Nie dziwiła się, że nie było tu tabunu ludzi którzy mogli cokolwiek zobaczć.

Preston Turner everleigh haynes
policyjna detektyw — w wydziale narkotykowym
35 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw wydziału narkotykowego, sprawiedliwie dzieląca swoje siły na walkę z przestępcami, budowanie swojego nowego związku z Eve i próby nie zamordowania swojego byłego męża, Chrisa.
+ Rosie Shaughnessy, Preston Turner

To miał być dzień pracy jak każdy inny. Roboty w ostatnim czasie było co prawda coraz więcej, bo nie wiedzieć czemu wszystko większego, co dotyczyło narkotyków zupełnie cudownie wybierało wiejsko-anielską sielankę australijskiej prowincji akurat w okolicach Cairns i Lorne Bay. Jeśli jednak wyjątkowo żaden sufit nie zamierzał spieprzyć się im w wydziale na łeb, ani strażacy nie wyławiali wraku auta ich informatora z jakiegoś zalewu, dzień można śmiało było uznać za udany, a plany ograniczyć na słodką bumelantkę w biurze. Nie była co prawda nawet w połowie swojej zmiany, kiedy przyszedł do niej wkurwiony Gordon.
- Ty byś kurwa chociaż układała te papiery, jak już coś sprawdzasz? - syknął i zwalił jej na biurko kilka pokaźnych tomiszczy akt zamkniętej już sprawy. Everleigh obrzuciła go więc karcącym spojrzeniem, cóż to w ogóle za zakłócanie jej błogiego spokoju! Może i ich zawodowa współpraca i ewentualna wynikająca z tego specyficzna przyjaźń była raczej szorstka, ale znali się jak łyse konie i już tylko to wystarczyło aby załapali oboje o co chodzi. W aktach grzebał ktoś inny. Gordon, jako ten najbardziej towarzyski i znający na komendzie dosłownie wszystkich, rzucił się w wir małego prywatnego śledztwa.
Małego, prywatnego śledztwa, które niedługo czasu później doprowadziło ich na miejsce, związane z jedną z ich spraw, takiej zamkniętej już jakiś czas temu. Jej partner po drodze wyposażył się na stacji paliw w zestaw obiadowy, postanowił więc poczekać w samochodzie, tym samym odbierając przepisową przerwę. Do swojego kolegi po fachu i ślicznej, towarzyszącej mu blondynki wysiadła więc sama Haynes. Jak w tych wszystkich policyjnych gniotach wcisnęła na nos okulary przeciwsłoneczne i zarzuciła włosami jak modelki w reklamach kosmetyków do włosów. Ever od zawsze umiała robić wrażenie samym swoim pojawieniem się, i powiedzieć że często tego wręcz nadużywała to jak nie powiedzieć zupełnie nic. Po kilkunastu krokach (pewnie nawet w stylu jakiegoś Horatio z CSI: Miami) dołączyła do towarzystwa. Przywitała się skinięciem głowy i nawet błysnęła blachą, jak na poważną policjantkę przystało.
- Detektyw Haynes, ten obibok w samochodzie to detektyw Gordon, wydział narkotykowy, bla bla bla - kiwnęła głową na boki, jakby w ten sposób mogła przewinąć całą dalszą część formułki. Znała i Prestona, znała i młodszą Shaughnessy. Właściwie to poczuła się nawet odrobinę dotknięta, że dziewczyna nie przyszła z jakimiś problemami bezpośrednio do nich. - Wpadliśmy, na razie zupełnie po koleżeńsku, zapytać co tu się właściwie odpierdala? - i ściągnęła teatralnie z nosa te okulary, by móc oboju posłać karcące spojrzenie. Nic o nas bez nas, czy jak to tam było, prawda?
słoik
maruda
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston nie dostał żadnego formalnego pozwolenia, bo uznał, że nie musi nikogo informować. Po tam długim czasie przecież nie zatrą żadnych śladów. Jeśli te tam kiedykolwiek były, bo z jakiegoś powodu nie zostawały zdjęte przez techników, którzy przyjechali na miejsce zbrodni razem z komendantem i prokuratorem, to już dawno zniszczyli je pracownicy rezerwatu, zwierzający, którzy nie trzymają się wytyczonych ścieżek, no i dzikie zwierzęta, których w tym okolicach można znaleźć całkiem dużo. Nie poszedł też do komendanta z tym papierkiem sprzed kilku miesięcy, bo wiedział, że jeśli nic nie znajdzie, to ten nie będzie chciał, żeby zawracać mu dupę takimi głupotami. Nie zwolnią go za niesubordynację, skoro nawet poważne oskarżenia nie pozbawiły go możliwości posługiwania się odznaką. Nawet przez moment nie przeszło mu przez myśl, że mogłoby się to dla niego skończyć naganą, w końcu nie ma zbyt wielu policjantów, którzy chcieliby na dłużej zabawić w takiej dziurze, a gdyby ściągnęli kogoś za karę, to mieliby tylko więcej problemów. W konsekwencji tego wszystkiego, co wydarzyło się w zawodowym życiu Turnera, trudno oprzeć się wrażeniu, że wyrzucenie go z policji, jest praktycznie niemożliwe. No może gdyby udowodniono by mu tamte zarzuty, to dzisiaj zbierałby śmieci na poboczu wzdłuż autostrady, ale mniej poważne przewinienia przechodzą bez konsekwencji i to również w przypadku jego kolegów po fachu. Bo nie można powiedzieć, że Preston jest w tej kwestii jakiś wyjątkowy.
Przy tym wszystkim trzeba powiedzieć sobie szczerze, że detektyw postanowił przyjrzeć się sprawie Noemi z czysto egoistycznych pobudek. Nie stał za tym altruizm czy chęć zdjęcia ciężaru z barków najbliższych denatki, tylko potrzeba zagłuszenia własnych problemów i poszukiwanie adrenaliny w pracy, bo wypisywanie mandatów na drodze wylotowej z Lorne Bay jakoś tego nie zapewnia. Z tego też powodu Preston zaczął brać pod uwagę wszystkie wątki, nawet te rodem wyjęte z kryminału napisanego przez Remigiusza Mroza. Jednocześnie, jak to w przypadku detektywa bywa, nie dzielił się z ludźmi tymi swoimi przemyśleniami, co jest może i dobre, bo gdyby ktoś wiedział, że Turnerowi zdarzało się tworzyć takie tablice, jakie budują sobie stalkerzy, to mógłby mieć problemy z wytłumaczeniem się.
- Tak, to był jeden z tutejszych pracowników. W weekendy pracują w mniejszym składzie, ale kiedy w nowym tygodniu robili swój zwyczajowy obchód, natrafili na ciało twojej... to znaczy Pani siostry. - powiedział zgodnie z tym, co było zapisane w raporcie.
Szybko jednak usłyszał odgłosy nadjeżdżającego samochodu. Zupełnie nikogo się tutaj nie spodziewał, a już na pewno nie swoich kolegów z komendy. Co prawda wydział narkotykowy wmieszał się w sprawę Noemi, a właściwie na jakimś etapie ją przejęli, a potem również zamknęli, ale skoro przestali się tym interesować, to co teraz tutaj robią?
Zaraz się pewnie dowie, bo z samochodu wysiadła Haynes, zostawiając swojego partnera jak zwykle daleko w tyle.
- Spacer w promieniach popołudniowego słońca. Nie widać? - odpowiedział z przekąsem.
Preston w dużej mierze wyzbył się już tego przeświadczenia, że kobiety nie mogą być tak samo skutecznymi policjantami, co mężczyźni, ale Everleigh wciąż momentami działała mu na nerwy. Choć to bardziej z powodu międzywydziałowej konkurencji, która nawet na takim zadupiu musiała zaistnieć, bo nikt nie jest zadowolony, kiedy premia przechodzi mu koło nosa.

Rosie Shaughnessy
everleigh haynes
lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rosie nie zdawała sobie sprawy z tego, że to nie jest do końca oficjalna część dochodzenia, czy też oficjalne działanie policji. Szczerze? Absolutnie jej to nie obchodziło. Wiele rzeczy robiła, których nie powinna, czy to świadomie lub nie. Może i jej zachowanie i jej oczekiwania nie wpasowywały się w oficjalne standardy, czy instrukcje postępowania w przypadku poszukiwań dorosłych. Jej zależało na jednym - aby dowiedzieć się jak naj więcej i rozgryźć sytuacje. Jak to mówią, gdy zamykają drzwi, wejdź oknem. Gdyby jednak ktoś jej powiedział, że Preston może mieć przez nią problemy, to pewnie trochę wyrzutów sumienia by się pojawiło. Czy by to ją powstrzymało od czegokolwiek? Raczej nie, jeśli ktoś chciał już jej pomóc, to nie powstrzymywałaby się przed tym, Zwłaszcza, że inicjatywa wyszła od mężczyzny, a nie ona go do tego przekonywała.
-Proszę mi mówić po imieniu, naprawdę żadna różnica-stwierdziła. Naprawdę, żadna różnica. Choć tak naprawdę byli w kraju anglojęzycznym, gdzie raczej każdy wali sobie na ty, nie przejmując się konwenansami. Tak też Rosie była przyzwyczajona, ale nie miała najmniejszego problemu, aby mówić do Turnera per "panie władzo". Był na wyższym stanowisku od niej, miał więcej władzy, więc w sumie były powody, aby używać tej formy grzecznościowej.
-No tak, zrozumiałe. Czyli nie mogła leżeć tutaj więcej niż 3 dni.-sztuka dedukcji na pewno była na wysokim poziomie, skoro obchód był w piątek, a następny w poniedziałek, to coś musiało się tutaj wydarzyć w trakcie weekendu. Przypadek? A może ktoś doskonale wiedział, że nie zostanie wtedy przyłapany przez nikogo?
Przyjazd następnego samochodu nieco ją zdziwił. Trzy auta, w przypadkowy dzień w takim miejscu? To na pewno nie mogło się zbyt często zdarzać. Jeszcze tylko brakowało, aby pracownicy rezerwatu się pojawili i zapytali, co to za spęd i dlaczego oni o niczym nie wiedzą.
Gdy wydział narkotykowy się zainteresował sprawą Noemi, to nie da się ukryć, że jej młodsza siostra była więcej niż zdziwiona. Jedyne, co mogłaby przyznać, że Williams potrafiła i nawet lubiła zrobić pot brownie, ale to po raczej nie byłoby ścigane przez jakiekolwiek służby, a po drugie wydział narkotykowy nie zainteresowałby się poszukiwaniem takiego cukiernika. Niestety, nikt specjalnie nie chciał nigdy wytłumaczyć Rosie, skąd oni się wzięli i o co tak naprawdę chodziło. Już pal licho, czy to były jakieś pomówienia, oskarżające zaginioną o kontakty ze świadkiem narkotykowym, ale musiały, skoro to zostało w pewnym momencie porzucone, przynajmniej oficjalnie.
Shaughnessy spojrzała nieco zdziwiona na Turnera, a potem z powrotem na Haynes. Wyczuła jakiś zgrzyt pomiędzy tymi dwoma pracownikami i poczuła się nieco dziwnie.-Nic, zupełnie nic.-rzuciła cicho, bo nie była aż tak pewna siebie i wyszczekana, aby powiedzieć coś w stylu "randka z Prestonem" czy "coś, czego wy sami nie chcieliście zrobić". W tym momencie kobieta poczuła, że lepiej by było, jakby jej mąż cokolwiek o tym spotkaniu wiedział i chciał jej towarzyszyć. Ten to na pewno palnął by coś takiego, że Everleigh inaczej by się do nich odzywała. A ona, czyli Rosie, nie posiadała aż tak ciętego języka.

Preston Turner everleigh haynes
policyjna detektyw — w wydziale narkotykowym
35 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw wydziału narkotykowego, sprawiedliwie dzieląca swoje siły na walkę z przestępcami, budowanie swojego nowego związku z Eve i próby nie zamordowania swojego byłego męża, Chrisa.
+ Rosie Shaughnessy, Preston Turner

Cóż, Ever straciła jakiekolwiek kompleksy dotyczące ewentualnej słabszej płci w policji już sporo czasu temu. Nie mogła się bowiem czuć gorsza od swoich kolegów po fachu, kiedy z równą im skutecznością składała tych pieprzonych ćpunów po miejscowych chodnikach. Zupełnie nieważnym aspektem okazywało się to, że często potrzeba było dwóch, trzech a w skrajnych sytuacjach nawet i z czterech osób by dopalonego za dużymi ilościami mechanicznej przyjemności doprowadzić do porządku, ale... Ale Haynes była w swojej robocie cholernie skuteczna i nie powinna być to dla nikogo żadna nowość.
Może więc to, że ktoś próbował robić coś za plecami pracowników jej wydziału, a może jednak magiczne zaginięcie ich informatora czy wyłowienie z sadzawki wraku jego auta, przyniosło ich tu dziś z Gordonem, ale fakt był prosty - nie miała najmniejszego zamiaru zbierać zjebki od jakiegokolwiek przełożonego (a w ostatnim czasie rozmnożyli się jak jakieś karaluchy). Westchnęła więc jedynie słysząc te odpowiedzi wzięte zupełnie znikąd.
- Czy ja wyglądam na kogoś, kto ma za dużo wolnego czasu? - rzuciła w eter, nie wskazując w jasny sposób odbiorcy tego pytania, więc jedno i drugie mogło czuć się wywołane do tablicy niczym uczeń do odpytki. Przestąpiła z nogi na nogę w typowo zniecierpliwiony sposób. Prestonowi rzuciła jeszcze jakieś karcące spojrzenie, po czym wyraz jej twarzy zmienił się niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i rozpogodniała, kierując się bardziej w stronę blondynki.
- Pani Williams, tak? - pamiętała, że tak nazywała się znaleziona tutaj denatka i na dodatek w jakimś kościele dzwoniło, że ta nadal żywa to jej siostra. Dosyć łatwo więc oceniła, że może ją tytułować tym samym nazwiskiem. - Czy w sprawie pani siostry c o k o l w i e k się zmieniło? Przypomniała sobie coś pani, znalazł się jakiś swiadek, dowód albo choćby i wizja nawiedzonego jasnowidza? Bo zakładam, że nie pojawiacie się tutaj całkowicie bez celu? - musiała odrobinę zejść z tonu, sama się już złapała na tym, że zaczęła dziewcsyne traktować jak jakaś podejrzaną w pokoju przesłuchań, a ona biedna pewnie tylko nadal próbowała dojść do prawdy. Było to urocze i dramatyczne, ale Ever nie mogła pozwolić na taką samowolę budowlaną, kiedy te wszystkie pieprzone miejskie ćpuny rozpasały się tak, że w mieście giną ludzie. Może nie niewinne jednostki, ale nadal ludzie.
słoik
maruda
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Jakiekolwiek wyrzuty sumienia są tutaj zbędne. Preston z własnej woli udał się na tę małą wyprawę, nikt nie przymuszał do tego, z pistoletem przyłożonym do skroni. No może nieco większym problemem jest to, że zdecydował się zabrać ze sobą główną zainteresowaną, ale za to również on ponosi pełną odpowiedzialność. Jednocześnie nie sądził, by mogły go spotkać w związku z tym, poważne zawodowe konsekwencje. We will see.
- W porządku Rosie. - skinął głową. Czy i on powinien zaproponować przejście na Ty? Z pewnych prywatnych powodów byłoby to mile widziane, zaś z tych służbowych, to może lepiej, aby się za bardzo nie spoufalali. Zresztą za moment będą mieli doskonały przykład tego, dlaczego zachowanie pozorów bywa przydatne i zaoszczędza kłopotów. Jest jeszcze jedna sprawa, Prestonowi schlebia cała ta hierarchiczność. Choć wydaje mu się, że nie nadużywa swojej pozycji, to lubi to uczucie, bycia ponad policjantami zajmującymi się patrolami czy dzielnicowymi.
- Tak. - skinął głową. Nie zdradził niczego nowego. Wszystko to blondynka mogła wyczytać już wcześniej w raporcie, a sądząc po jej zaangażowaniu, zakładał, że treść dokumentu kobieta zna niemalże na pamięć. -Zresztą pokrywa się to z oszacowaną godziną zgonu Noemi. - dodał. Oficjalnie trzymał się wersji, że wszystko wydarzyło się już na terenie parku, ale gdzieś tam z tyłu głowy miał przemyślenia, że trzy dni to całkiem dużo na zabicie kogoś i przywiezienie ciała w miejsce, w którym w weekendy nie kręci się zbyt wielu ludzi. Lepiej jest czasami zostawić pewne sprawy dla siebie, Preston nauczył się trzymać język za zębami. Niestety czasem działa to też na jego niekorzyść, np. kiedy ktoś z jego kolegów albo koleżanek po fachu przypieprza się o byle pierdołę, zamiast zająć się swoim poletkiem.
- Ty może i nie, ale Gordon... on, to już zupełnie co innego. - spojrzał znacząco w kierunku zaparkowanego samochodu, z zajętym jedzeniem funkcjonariuszem wewnątrz. - Gdyby przestał się opierdalać, to pewnie ja nie musiałbym marnować jedynego w tym tygodniu dnia wolnego. - dodał, wracając spojrzeniem do szatynki. Między słowami dało się wyczytać, że w wydziale Haynes nie potrafią porządnie zamykać spraw, więc trzeba kogoś doświadczonego i z minimalnym zapałem do pracy. Zresztą uraz Prestona miał dłuższą genezę. Wszystko zaczęło się ze trzy lata temu, kiedy zginął jego partner i przyjaciel, a wszystko dlatego, że policjanci z wydziału narkotykowego nie potrafili złapać przemytników, którzy prowadzili przekręty w porcie już od dłuższego czasu. To znaczy, trochę też górę wzięła ich własna brawura, ale łatwiej jest widzieć winnego w kimś innym.
Pytanie, czy w sprawie, którą prowadzi wydział narkotykowy, cokolwiek się zmieniło, tylko potwierdziło negatywne nastawienie Turnera. Spojrzał jednak tylko wymownie na policjantkę tejże jednostki. Gdyby byli sami, powiedziałby, co na ten temat myśli, mieli jednak świadka, który przez sprzeczkę dwóch funkcjonariuszy, tylko wytworzyłby sobie kolejne teorie w głowie. Gra nie była warta świeczki.

Rosie Shaughnessy
everleigh haynes
lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Szczerze, Rosie było tak obojętne, czy jej siostry szukał policjant, czy policjantka, że równie dobrze mógł to robić tylko i wyłącznie pies policyjny. Dla niej liczył się efekt, a nie cokolwiek innego. Jednak wiedziała, co to jest seksizm w miejscu pracy, bo jednak gdy pracowała w przedszkolu, jakieś 95% pracowników to były kobiety i tylko pojedynczy dyrektorzy i panowie złote rączki ratowały te statystyki. Jednak gdyby któryś z panów przedszkolaków próbował powiedzieć, że jest lepszy tylko dlatego, że jest mężczyzną, to raczej spotkałby się z parsknięciem śmiechem. No niestety, takie walki z reguły przynosiły przeciwny efekt. Choć absolutnie nie znaczyło, że trzeba o cokolwiek się kłócić, wystarczy być dobrym w tym, co się robiło i tak pokazywało, że dana płeć nie jest słabsza, czy gorsza.
-Shaughnessy. Cieszę się, że pani detektyw wie cokolwiek o sprawie, o którą tu chodzi-powiedziała, choć nie dało się ukryć, że druga część jej wypowiedzi została wypowiedziana nieco ciszej, choć i tak nie na tyle, aby ktokolwiek nie dosłyszał jej treści. Może jedynie Gordon, ale to pewnie dla jego dobra, bo jeszcze by zakrztusił się kanapką po tym, jakby parsknął. Czy szukała guza? Nie, ona po prostu miała dość tego, jak każdy wydział, każdy glina, czy przedstawiciel służb podchodził do dramatu, który ona przeżywała każdego dnia, nie wiedząc co się stało z jej siostrą. To było to, o co blondynka od samego początku miała pretensje do służb, że niespecjalnie się czymkolwiek przejmowali, choć zapewniali że wszystko wiedzą i trzymają rękę na pulsie. A wystarczyło zadać proste pytanie, żeby się okazało, ze jest zupełnie inaczej. Cóż, przynajmniej Turner wiedział, jak ona się nazywa, ale on miał o wiele więcej możliwości wbić sobie tą wiedzę do głowy. Z Haynes, Rosie rozmawiała może raz, czy dwa razy.
Shaughnessy, bo wciąż posługiwała się nazwiskiem po mężu (choć w przypadku rozwodu powinna pomyśleć o powrocie do panieńskiego, bo było niewątpliwie łatwiejsze do napisania i wypowiedzenia), przyglądała się to w stronę policjanta, to w stronę policjantki i jej sługusa. Po jej zachowaniu można było jasno zrozumieć, że dopiero po chwili zorientowała się, że pytanie było skierowane bezpośrednio do niej, co ją trochę zaskoczyło.-Przepraszam, nie wiedziałam, że to ja jestem odpowiedzialna za prowadzenia śledztwa, a pani nie może doczekać się efektów? Byłam święcie przekonana, że to WY jesteście policją, a ja poszkodowaną!-odpowiedziała, zerkając na Prestona. Raczej nie liczyła na to, że ją poprze, bo strzelałby sobie w stopę przyznając rację blondynce która raczej nie wypowiadała się zbyt dobrze o ich dotychczasowej pracy. Nie dało się jednak ukryć, że zaginięcie jej siostry, to jeden z takich tematów, który doprowadzał ją do takiego stanu, że była skłonna się wykłócać i nawet rzucać całkiem ciętymi ripostami. Przynajmniej w porównaniu do codziennego życia.

Preston Turner everleigh haynes
policyjna detektyw — w wydziale narkotykowym
35 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw wydziału narkotykowego, sprawiedliwie dzieląca swoje siły na walkę z przestępcami, budowanie swojego nowego związku z Eve i próby nie zamordowania swojego byłego męża, Chrisa.
+ Rosie Shaughnessy, Preston Turner

Ale to nie do mnie tak, do mnie nie aż chciałoby się zacytować klasyka.
Pokiwała twierdząco głową i odwróciła się w stronę Gordona, który właśnie czynił w aucie porządki po zjedzonym przez siebie posiłku. Wróciła spojrzeniem do Prestona.
- Gordon jest cudny, nie? Pieprzony obibok. Pewnego pięknego dnia dam sobie spokój i zacznę opieprzać tak jak on - nawet się lekko zaśmiała, ale szybko doprowadziła do porządku - prywatne wycieczki w końcu to się robi co najwyżej na komendzie. Tym bardziej, że okazało się, że panna pani Shaughnessy należy do gatunku tych raczej pyskatych przedstawicieli rodzin ofiar.
- Shaughnessy - skinęła zatem przepraszająco głową. - Pani wybaczy, ale w zakres moich służbowych obowiązków nie wchodzi śledzenie rubryk towarzyskich - wytłumaczyła poważnie, no bo jednak Jezu - przecież chyba jej w żaden sposób nie obraziła tytułując ją nazwiskiem panieńskim. Chyba, że takie teraz były zwyczaje, że jednak dla zamężnej kobiety sugerowanie, że jest wolna to pewna obelga. Koniec świata w każdym razie.
- Pani Shaughnessy - odrobinę podniosła głos, aby uspokoić monolog słów, który właśnie opuszczała usta blondynki. - Pragnę przypomnieć, że śledztwo zostało zamknięte, a to że pokrzyczy pani na mnie na samym środku niczego, niczego w tym temacie nie zmieni - tak jak i jej działania na własną rękę. Choć temu akurat trzeba by się pewnie było lepiej przyjrzeć. Życie to nie był niestety film czy serial kryminalny i rzadko kiedy widzimisię rodzin okazywało się do czegoś przydatne. Raczej niestety odwrotnie, przynosiło same szkody.
- Mogę cię prosić na słówko? - wróciła jednak, jak gdyby nigdy nic do Prestona i kiedy odeszli na dobre kilka kroków, i tak dosyć konspiracyjnie przyciskając głos, zaczęła mu coś tłumaczyć.
- Nie musiałbyś marnować tego mitycznego jedynego wolnego dnia, gdybyś zainteresował się na tyle, że nasze Troskliwe Misie zaczynają się czyścić i sporo rzeczy zaczyna śmierdzieć. Bob, nasz informator, ten z tatuażem na ryju, pamiętasz? Jasne, że pamiętasz. Powiesili go w lesie jak psa a wcześniej chyba przejechali czołgiem. Romantycznie, nie? A wy z tą wyszczekaną niunią wpadacie sobie na ich trasę przelotową i węszycie tam, gdzie już zostawili jakieś gówno. Życie wam niemiłe? - tak, starała się w tym momencie być jak najbardziej profesjonalna, z drugiej strony jednak przemycając jak najbardziej zawoalowane spierdalajcie stąd w podskokach na jakie mogła się zdobyć. Nie robiła tego w końcu dla złośliwości, już w momencie zamykania sprawy siostry panny-pyskatej wiedziała, że ten temat będzie wracał jak bumerang, ale chyba byłoby całkiem miło jakby tym razem zrobił jedno okrążenie więcej.
słoik
maruda
ODPOWIEDZ