fotograf — na zlecenie
37 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Did I really want to stay on this road longer, knowing it was only going to end in devastation?
  • 1.
Chyba już nie potrafił.
Przypomnieć sobie jej perlistego śmiechu, za każdym razem gdy późnym wieczorem układała poduszkę między nogi - ponieważ tylko tak potrafiła zasnąć. Nie umiał wyobrazić sobie momentu, kiedy w półmroku nieopodal świecącej jednej lampki - z okularami na nosie siedząc na rogu materiałowej kanapy wczytywała się w swoją ulubioną powieść „Zapach domów innych ludzi” - Bonnie-Sue Hitchcock - mógł przysiąść, że przekartkowała te strony setki razy. Bo tylko to ją uspokajało. To jak znikała na kilka godzin w łazience by przesiedzieć w ponad poł wlanej wody w wannie - tak gorącej, że nie mógłby nawet włożyć palca - zawsze żałował, że nie umiał dzielić z nią tych chwil. Tej radości wypisanej na jej delikatnych rysach twarzy - gdy bawiła się z Chandler'em - na tej samej kanapie - i jak opowiadali sobie żarty, czasem niekoniecznie z tych przyzwoitych. To jak z dnia na dzień starała się zeszyć ranę po stracie mamy - jednak nigdy nie próbowała jej zastąpić.
To jak ich kochała.
To jak on ją kochał.
A teraz zniknęła. Od pięciu dni znajdowała się siedem metrów pod ziemią. Marianne Ferguson nie żyła. Czy on potrafił sobie z tym poradzić?
Dochodziła piąta popołudniu siedział w kuchni w prawej dłoni trzymał kubek z poranną kawą w środku. Zwykle popijał taki garnuszek w trakcie całego dnia - być może to jedynie przyzwyczajanie, lub nie był (tak jak większość Australijczyków) fanatykiem kofeiny. Sobota zazwyczaj wiązała się z jednym istotnym spotkaniem - co tydzień, dokładnie za piętnaście piąta do drzwi pukała Helen McCurhy - czterdziestopięcioletnia sądowa kurator - by zaledwie kwadrans później w futrynie Connell ujrzał swoją byłą żonę - ponoć robili to dla syna - jednakże nie zawsze te wizyty kończyły się pomyślnie.
Dzisiaj było identycznie - Helen w ciszy, z notesem na kolanach znajdowała się w jednym rogu pokoju niczym jak w teatrze obserwowała dwuosobowy „spektakl” - Channie skupiał całą swoją uwagę na zabawkach, a Gage? Z tej perspektywy Feldstein niezbyt miał możliwość przyjrzenia się zachowaniu kobiety. Czy czuł się źle, że ich spotkania są kontrolowane? Część niego zapewne odczuwała dyskomfort - w końcu pomimo wszystko nadal darzył brunetkę uczuciami - była matką jego dziecka - przez tyle lat stanowili jedność. Kochali się. Jednak to była opinia sądu - nie mógł sprzeciwiać się temu wyrokowi - ale równocześnie nie chciał - sama do tego doprowadziła, sama zamieniła się w zupełnie inną osobę niż jaką znał i podziwiał - całkowicie jej nie poznawał; rzecz jasna dostrzegał w tym też swoją winę, ale jak to mężczyzna - zupełnie nieświadomy rozległych uczuć kobiet nie mógł pojąć - że dla innych rozstanie może bardziej wpłynąć. Tylko, że oni byli dorośli - a dla Connell'a najważniejsze było dobro syna. - Tatusiu? Mógłbyś na chwilę przyjść? - z rozmyślań wyrwał go głos chłopca, odstawił szklankę na blat i skierował się wprost do salonu. - Tak? - rzucił. - Mama opowiadała mi, że urodziła się wczoraj nowa koala w sanktuarium, możemy tam pojechać jutro we trójkę? - sześciolatek się uśmiechnął, a wzrok fotografa najpierw skupił się na dziecku, by później zerknąć w stronę kuratorki - a ostatecznie powrócić spojrzeniem do brunetki. Pierwsza myśl: Czy w coś pogrywała? - Hmmm, jutro mam sesję, a Ty szkołę, pamiętasz? - odpowiedział, krzyżując ramiona. - A pojutrze? - kąciki ust artysty delikatnie pofalowały wyżej, by zaraz spojrzeć na kobietę. - To co Ty mamo, jesteś chętna? - czyżby wyglądała lepiej? I nie miała za sobą tygodniowej libacji alkoholowej? Czy rzeczywiście się zjawi? Czy za godzinę już o tym zapomni?

Gage Forsberg