Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła jedynie na jego odpowiedź, ale tym razem to ona odpuściła, nie wdając się w przepychankę słowną.
- Spona - rzuciła luźno, jakby kwestia prezentów świątecznych nie była niczym ważnym. Z drugiej strony, kiedy zaczął grzebać o tych świętach, żałowała, że nie pociągnęła tematu skarpet. Przez chwilę chciała mu się wtrącić, potem jednak odpuściła, a potem... potem coś ścisnęło ją w klatce piersiowej i już sama nie wiedziała, czy aby na pewno przeszkadzała jej perspektywa zimnego posiłku. W końcu w cale nie podjęła ponownie jedzenia.
- Moja siostra kochała święta - mruknęła w końcu cicho. - Najpierw pojechałam do Diviny, potem na cmentarz, a potem przyjechałam tutaj. Z matką zaczynały gotować już tydzień wcześniej i... - zacisnęła mocniej dłonie na sztućcach i już żałowała, że w ogóle podjęła ten temat. Zwierzenia nie przynosiły jej nigdy ulgi. Zawsze mijały się boleśnie z jej oczekiwaniami. Teraz jedynie na nowo rozpalił się w niej obraz wesołej Lucille, która kochała święta tak mocno, jak Pearl ich teraz nienawidziła. W jednej chwili na nowo miała ochotę sięgnąć po wino. W zasadzie to zrobiła, osuszając kieliszek, ale gdyby nie obecność Jaspera, na nim by się nie skończyło. - Jestem chujową kompanią do świętowania. Siedzę tu i jestem pewna, że wczoraj katowałeś jakieś kolędy, pomagając przy stole - jej kącik nawet zadrżał, jakby miała się uśmiechnąć, jakby chciała to zrobić, ale ostatecznie sobie na to nie pozwoliła. - Gdybym ci powiedziała o moich planach, zniszczyłabym ci wszystko to co wczoraj miałeś - zawyrokowała nieco ciszej i w końcu wróciła do jedzenia, szybko wsuwając w siebie kolejne porcje dania, kęs za kęsem, skupiona tylko na różnych potrawach, by ostatecznie podnieść się z miejsca. Czuła palącą potrzebę usunięcia wspomnienia o tym, co przed chwilą powiedziała, więc ruszyła do monstery.
- Chcę zobaczyć, co tam dla mnie przygotowałeś - poinformowała biorąc za paczkę od niego i jednocześnie podając mu tą, w której znajdował się voucher na tatuaż. Usiała na swoim miejscu i zaczęła odpakowywać. Pierwszy zobaczyła szal i oczy na moment wyraziły jej zachwyt, gdy po niego chwyciła. - Kurwa... chyba zacznę uważać za twoją największą zaletę, twój styl - zażartowała, szczerząc się, gdy zarzuciła sobie prezent na szyję, ale wtedy dotarło do niej, ż to nie koniec. O ile nóż rozumiała, to jeszcze perfumy? - Jay, nie przesadziłeś trochę z tymi prezentami? Szal zdecydowanie by wystarczył - powiedziała zaraz, bo mimo wszystko... wiedziała jaką ma sytuację, a raczej znała ściemę, którą ją karmił. O długach i problemach z interesami z przeszłości. Miała więc prawo wierzyć, że nie miał hajsu do szastania na lewo i prawo i chciała, aby wiedział, że tego od niego nie oczekuje.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Temat Lucille był swoistym tabu, którego Ainsworth nie chciał poruszać dopóki sama Pearl nie zacznie wspominać o siostrze. Nic więc dziwnego, że wyjawienie prawdziwego powodu, dla którego nie obchodziła świąt z rodziną, wcale nie przyszło blondynce tak łatwo. Z drugiej strony, Jasper nawet jakby chciał, nie potrafił w pełni pojąć tego co czuła, bo najwyraźniej trauma jakiej doświadczyła była zbyt wielka, a harda Campbell wcale nie tak silna, aby sobie z nią poradzić. W zasadzie nie było to zaskakujące, bo Ainsworth od dawna wiedział, że za tą fasadą silnej i niezależnej kobiety kryje się ktoś zupełnie inny i może poniekąd już zmęczony tym wiecznym udawaniem i trzymaniem gardy.
- Nic byś mi nie zniszczyła, rozumiesz? - Nie mógł jednak pozwolić na to, aby karmiła siebie samą nieprawdą. Dlatego zaprzeczył, łapiąc jednocześnie jedną z jej dłoni. - W najgorszym wypadku zabrałbym ciebie do siebie, albo do Dantego i tam katował kolędami - dodał, aby nieco rozluźnić tę ciężką atmosferę, bo doskonale wiedział, że samo wyznanie prawdy było dla Pearl i tak olbrzymim krokiem. Nie chciał naciskać. - A tak serio to, jak chcesz możemy uznawać, że to zwykła kolacja, a nie święta, totalnie luz. W zasadzie nawet tak wygląda - dopowiedział, bo nagle pojął, że może wcale blondynka nie chciała niczego obchodzić, a on poniekąd zmusił ją do czegoś, co wywoływało w niej kiepskie wspomnienia.
Tyle dobrego, że prezenty zawsze poprawiały nastrój, praktycznie każdemu i tak było też w przypadku Pearl, bo ewidentnie Jay widział autentyczną radość, gdy odpakowała swoje podarunki.
- No nie wiem, czy ci sie uda... Ciężko zdecydować się na jedną z moich zalet, gdy jest ich tak wiele - rzucił nonszalanckim tonem, gdy na jego twarzy wykwitł ten tak naturalny dla niego, zbyt pewny siebie uśmieszek. Przymrużył też lekko oczy, gdy blondynka spojrzała na niego i przesunął wzrokiem po jej ciele zagryzając lekko wargę, aby dotarło do niej, że k a ż d ą swoją zaletę miał na myśli. - Dziwnie mówisz "dziękuję, jesteś zajebisty, nie spodziewałam się, że dostanę chociaż jeden prezent, bo byłam bardzo niegrzeczną dziewczynką"... Chociaż nie, czekaj... "w zamian będę bardzo niewdzięczną dziewczynką" - o tak brzmi lepiej - zażartował, zerkając co jakiś czas na Pearl, ale będąc bardziej zajętym rozpakowywaniem prezentu od niej. Najpierw oczywiście dostrzegł zdjęcie i chociaż był już roześmiany to tym razem inne emocje wykwitły na jego twarz. - Oprawiłaś nasze zdjęcie - powiedział, jakby blondynka nie wiedziała co sama zrobiła. - To miłe. Em... Spokojnie, nikomu nie powiem, że masz uczucia - dodał zaraz, ale jeszcze przez kilka sekund przyglądał się fotografii. Dopiero potem zajął się voucherem i zdecydowanie ten prezent zaskoczył go równie mocno. - Dzięki, Kicia, no bez dwóch zdań wykorzystam, aczkolwiek wcale nie musiałaś nic kupować. To zdjęcie i tak wygrywa - oznajmił, chociaż naprawdę cholernie cieszył się z tego tatuażu to jednak uczucia, które musiały kierować Pearl podczas wybierania tej fotografii były dla niego o wiele cenniejszym prezentem.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Niestety nie dało jej się tak łatwo przekonać.
- Mów co chcesz, ale najlepsze co mogłam zrobić, to pozwolić ci spędzić ten czas bez ojojania nade mną - wzruszyła ramionami, znów sięgając po kieliszek z winem. - Mogą to być święta... skoro już przyjechałeś z jedzeniem, niech to będą święta - bo mimo wszystko, wbrew temu, co mówiła, wcale nie lubiła świąt. Po prostu... było to skomplikowane i ucieczka w prezenty wydawała się najbezpieczniejszą opcją.
- Kiedy poznam te zalety? - zmrużyła oczy, nie dając mu tak łatwo satysfakcji, a zaraz potem parsknęła. - Niewdzięczną? Pierwsze słowo do dziennika! - złapała go za słowo, szczerząc się przy tym głupio, po czym w końcu sięgnęła za perfumy i skropiła się nimi, nawet jeśli czuła wyrzuty sumienia. Miały przyjemną woń, bardzo w jej stylu. Nieco ciężkie, właśnie takie, jak lubiła. - Naprawdę przesadziłeś... czuję się głupio, jak tyle mi kupiłeś - dodała mimo wszystko, po czym sięgnęła po nóż. Tu nie mogła się głupio nie wyszczerzyć. - Oho... broń. Rozumiem, że na następne urodziny dostanę już pistolet? - zagadnęła, bo nie miałaby nic przeciwko. - Nie mam uczuć, jestem estetką, a to nienajgorsze zdjęcie i bardzo spoko ramka - prychnęła, zaplatając ręce pod biustem. - Jasne... nie musiałam nic kupować, w łeb się pieprznij, są święta - mruknęła, bo rzeczywiście było ckliwie, więc jej krnąbrna natura kazała to rujnować. Bardzo. Szczególnie, że nie był to koniec. Podniosła się więc i podała mu rękę z typową dla siebie zblazowaną miną. Kiedy na nią spojrzał, cmoknęła cicho.
- Chciałeś skarpety... nie zapakowałam ich, musisz iść ze mną na górę - oznajmiła, a kiedy na nią spojrzał, dla pewności zmrużyła oczy. - Serio dostaniesz skarpety, więc niech ci żadne bezeceństwa nie chodzą po głowie, dopiero co się objadłam - na wszelki wypadek podkreśliła, a kiedy złapał ją za dłoń, pociągnęła go w stronę schodów. Nie puszczała jego dłoni, prowadząc go i nie oglądając się do tyłu. Takim to sposobem, wbrew jej słowom weszli do łazienki. Nawet się nie zatrzymała, weszła z nim, otworzyła szafkę za lustrem. - Tu masz szczoteczkę i dezodorant - przeszli koło wanny. - To żel pod prysznic, taki prezentowy basic dla faceta, jak nie wiesz co mu kupić - mruknęła, jakby to było prawdą. Obróciła się i wyszła z nim z łazienki, a następnie wchodząc do garderoby i w końcu go puszczając. - A tu masz swoje skarpety... i gacie - dodała, a sama wycofała się pod framugę, o którą się oparła. Przygotowała dla Jaspera odrobinę miejsca w swojej garderobie. Wisiały tam jego ubrania, które mu ukradła, na szafce leżały okulary i dobrze im znany pasek, a we wspomnianej szufladzie, lekko uchylonej rzeczywiście było kilka kompletów czystej bielizny i tych nieszczęsnych skarpet.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Niech to będą święta... Jasper miał szczerą nadzieję, że Pearl nie robiła nic przeciw sobie i ostatecznie zrozumiał dlaczego nie chciała mu nic mówić, a chociaż nadal uważał, że powinna to w pewnym sensie nie umiał nie docenić jej decyzji. Odpuścił więc ten temat, jak i tłumaczenie się z własnego przejęzyczenia, bo blondynka mogąc mu dopiec wyglądała na przeszczęśliwą, nie umiał więc nie pozwolić jej nacieszyć się tą chwilą.
- W życiu nie dostaniesz pistoletu do ręki dla własnego i innych dobra - rzucił z miejsca, bo samo posiadanie noże przez Pearl wiązało się ze sporym ryzykiem, ale w ostatecznym rozrachunku, pistoletem mogłaby narobić większych szkód. - Poza tym nauczę cię jak tym machać, aby się nie pozacinać. To tak w ramach bonusowego prezentu - dodał, bo faktycznie chciałby poduczyć Campbell chociażby podstawowej samoobrony. Najwspanialej byłoby, gdyby nigdy nie musiał tego robić, a ona jej używać, aczkolwiek poznał tę buńczuczną dziennikarkę na tyle dobrze, by wiedzieć, że zdrowy rozsądek nie został wpisany w jej geny. - Mhmm... I tak dziekuję - rzucił, uśmiechając się głupio, bo przyłapanie Pearl na byciu miłą, zawsze wprawiało go w dobry nastrój.
A ten polepszył się jeszcze bardziej, gdy blondynka kazała mu wstać i iść za sobą na górę. Oczywiście, że w pierwszej chwili Jay pomyślał iż jej drugi prezent będzie miał bardziej intymny charakter, ale za cholerę nie spodziewał się tego jak bardzo... Stojąc w garderobie i patrząc na przygotowane dla siebie półki i szuflady, przez kilka sekund nie potrafił zdobyć się na żadne słowo, ani gest. Z jednej strony ogarnęła go swego rodzaju radość, bo taki podarunek od Pearl Campbell znaczył o wiele więcej niż jakikolwiek materialny prezent. Z drugiej strony Ainsworth zdał sobie sprawę, że sprawy między zaszły tak daleko, że nie było już mowy o jakimkolwiek płytkim związku. Zależało mu na Pearl od dawna, to nie było dla niego niczym nowym, ale dopiero w chwili, w której ona swoim zachowaniem jasno dało mu znać, jak samo mocno się zaangażowała, dotarło go niego, że przyszłość może przynieść im cholernie wiele rozczarowań, komplikacji i strachu. Durnie pozwalał sobie i jej na kroczenie w tym kierunku, a co gorsza nie chciał zawracać, ani niczego przerywać. Nie miał tylko najmniejszego pojęcia o tym co będzie dalej.
- Rozumiem, że jak przeniosę tutaj kilka rzeczy to jednocześnie stają się one także twoją własnością? - Zapytał, gdy po kilku sekundach wreszcie odwrócił się do niej. Cieszył się i starał się skupić tylko na tym uczuciu, na tym, że miał Pearl obok, że była przy nim bezpieczna i póki co nic im nie zagrażało. To było najważniejsza, a przynajmniej na tamten moment. - Dziękuję, ten prezent wygrywa nawet z ramką - dodał, gdy stał już na tyle blisko, aby objąć talię blondynki dłonią. Przez moment spoglądał w jej sarnie oczy, a potem pochylił się, by musnąć z czułością nosem jej nosek i dopiero potem sięgnąć do jej ust.

pearl campbell
<koniec> :xmaskiss:
ODPOWIEDZ