Internistka — Lorne Bay Medical Center
31 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka z Chicago, która pod przymusem ląduje w Australii, by zamieszkać z Augustem, który ma mieć na nią baczenie po tym jak zamordowano jej małżonka a jego byłego partnera. Podejmuje prace w tutejszej przychodni i próbuje zacząć od nowa w zupełnie obcym środowisku.



Po całodobowej podróży nad Oceanem Spokojnym i uderzającym w nią jetlagu spowodowanym różnicą czasu, marzyła jedynie o odświeżającym prysznicu i miękkiej pościeli. Problem stanowiła jednak niewiedza i brak jakichkolwiek informacji o miejscu pobytu w którym przyjdzie jej się zatrzymać przez najbliższe.. no właśnie, jak długo? Służby mundurowe szczędziły jej wszelkich informacji, odtajniając przed nią jedynie miejsce w które się uda - skromne miasteczko Lorne Bay w stanie Queensland w Australii. Wiedziała o tym miejscu tyle co zdążyła wyczytać w Internecie w przerwie między lotami i tym co opowiadał jej August, który przed czterema latami przyjechał do Chicago by ramie w ramie z jej zmarłym mężem przyskrzynić przemytników spędzających jej rodzinie sen z powiek. Pierwszą jej myślą, po poznaniu lokalizacji do której miała się udać, był właśnie Hemingway, który być może przejmie opiekę nad nią do czasu rozwiązania sprawy morderstwa Marka. Nie uważała by był to dobry pomysł, zważywszy na wydarzenia sprzed jego powrotu do Australii, jednak wiedziała, że w każdym, innym miejscu na świecie, byłaby skazana wyłącznie na siebie. Mogłaby wylądować w Ameryce Południowej lub Europie, gdzie w wielu miejscach miałaby problem choćby z porozumieniem się w swoim ojczystym języku. August był jej jedyną szansą na nowy początek i poukładanie sobie wszystkiego w zupełnie obcym miejscu.
Po przylocie i nużącej odprawie, zgarnęła swoje bagaże, których ilość przekroczyła dopuszczalną wagę i za którą zmuszona była dodatkowo płacić, kierując się w stronę wyjścia, prowadzącego na podjazd dla taksówek, autobusów i parking. Wiedziała jedynie, że miał ją ktoś odebrać i zanim zdążyła spanikować, jeden z mężczyzn zgarnął ją z pod budynku i pomagając z walizkami, zaprowadził do auta. Miała opory w darzeniu zaufaniem każdego, przypadkowego człowieka, jednak nie miała żadnej sposobności by jakkolwiek zweryfikować dane i profesje mężczyzny. Zmuszona była pójść za nim i w ciszy modlić się, że faktycznie trafi do Hemingwaya.
Po godzinnej przejażdżce z lotniska w Cairns, podjechali pod jeden z domów, mieszczących się na niewielkim osiedlu. Mężczyzna pomógł wypakować jej z auta cały bagaż i odprowadził ją pod same drzwi, nie spuszczając z niej oka nawet po tym jak nadusił na dzwonek. Kiedy w drzwiach pojawiła się znajoma twarz, brunetka odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się, choć okoliczności były dalekie jakiejkolwiek radości.
Sama nie przypuszczałam, że twój widok mógłby mnie kiedykolwiek tak radować — odparła i zrobiła krok naprzód, pokonując próg wejściowy. Nie była pewna jak powinna przywitać się z mężczyzną, jednak po odłożeniu torby i jednej z walizek, odwróciła się by móc zawisnąć mu na szyi. Po ostatnich wydarzeniach związanych ze śmiercią Marka, pogrzebem i szeregiem oddziałów policyjnych, przewijających się przez jej dom, potrzebowała wsparcia. Wiedziała też, że jej małżonek był przyjacielem Hemingwaya i że wieść o jego śmierci uderzyła w niego równie mocno co w nią. Wierzyła, że nie będzie doszukiwał się w jej zachowaniu tego, co pchnęło ją w jego ramionach cztery lata temu.


August A. Hemingway
ballada
marta
donalda, nicholas, milo, sidney, tripp, suzie
Agent Federalny — Australian Federal Police
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Znudzony praworządnością agent federalny, który dał się przekupić.
005.

Wiadomość o nagłej śmierci mężczyzny, z którym August współpracował przez prawie dwa lata, kiedy przebywał poza granicami Australii, zaskoczyła go. Zaskoczyła go do tego stopnia, że gdy usłyszał nazwisko zmarłego, nie potrafił przypomnieć sobie, gdzie wcześniej je słyszał. Minęło kilka ciągnących się w nieskończoność minut, nim uświadomił sobie, kto padł ofiarą ataku. Nie, jego ignorancja – lub pamięciowe problemy – nie wynikały z tego, że odstawił niegdysiejszego przyjaciela na bok. Po prostu w chwili, w której przekazano mu informacje o strzelaninie, był nietrzeźwy. Właściwie był pijany do tego stopnia, że ledwie był w stanie utrzymać telefon przy twarzy, z ogromnym trudem łącząc pojedyncze fakty w jedną, całą historię. Dopiero kiedy wytrzeźwiał, a głowa przestała go boleć, skrupulatniej podszedł do tematu. Przede wszystkim postarał się o to, by sprawa przemytniczego kartelu sprzed czterech lat została ponownie otwarta. Na tym jednak nie koniec…
Nieco później, bo po ponad dwóch dobach od morderstwa, oznajmiono mu, że wdowa po Marku zostanie w trybie pilnym przetransportowana do Australii i zakwaterowana w j e g o domu. Skłamałby, mówiąc, że cieszyła go perspektywa dzielenia się własną przestrzenią. Nie odpowiadała mu również przypisana rola opiekuna. Niestety nie mógł pozwolić sobie na sprzeciw. Każdorazowe ściąganie na siebie uwagi przełożonych wiązało się ze sporym ryzykiem, dlatego zamiast środkowego palca, który z ogromną przyjemnością pokazałby szefostwu, przytaknął. Co więcej, zaangażował się.
Firma sprzątająca przed godziną opuściła jego dom, który teraz pachniał w cholernie nienaturalny sposób, wywołując u Augusta swędzenie w nosie. Niedługo później dostał krótką wiadomość informującą go, że transport jest w drodze i niedawno opuścił lotnisko. Dla rozluźnienia nalał sobie ginu o wyraźnie jałowcowym posmaku i zalał go gorzkim, mocno gazowanym tonikiem. Stanął przy oknie i czekał. Nie kontrolował upływu czasu, mimo że co chwila zerkał na zegarek. Już miał podejść do barku i ponownie zaserwować sobie drinka, kiedy usłyszał dzwonek.
Po otwarciu drzwi nie wiedział, co powiedzieć. W pierwszej kolejności zamierzał zaproponować pomoc z bagażem, a następnie zaprowadzić ją do pokoju, który w najbliższym czasie miał zastąpić jej dotychczasowe mieszkanie. Zamiast tego jedynie rozchylił wargi, bo nim zdecydował się na jakiekolwiek słowa, Portia znalazła się w jego ramionach. Przytulił ją. Postanowił dać kobiecie – ale również samemu skorzystać z okazji – chwilę na uspokojenie nerwów.
— Wejdź do środka. Wezmę torby — powiedział, powoli wysuwając się z uścisku. Nie mogli, a nawet nie powinni, długo stać przed wejściem. Mimo że dzielnica skupiała wyłącznie najbogatszych mieszkańców miasteczka, nie byli oni mniej wścibscy niżeli starusze panie mieszkające w zrujnowanych domkach blisko portu.

portia rothwell
Internistka — Lorne Bay Medical Center
31 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka z Chicago, która pod przymusem ląduje w Australii, by zamieszkać z Augustem, który ma mieć na nią baczenie po tym jak zamordowano jej małżonka a jego byłego partnera. Podejmuje prace w tutejszej przychodni i próbuje zacząć od nowa w zupełnie obcym środowisku.
Porzucenie miasta w którym dorastała, nie przyszło jej z łatwością, a wizja dzielenia się przestrzenią osobistą z dawnym partnerem zmarłego małżonka, nie napawała jej radością. Jednorazowy numerek nie świadczył przecież o tym, że byli sobie bliscy - wręcz przeciwnie. Poznała go podczas wspólnej kolacji i wiedziała tyle ile opowiedział jej o nim Mark ale wciąż był dla niej obcym mężczyzną. Przez najbliższe tygodnie, może miesiące, będzie musiała wieść zupełnie nowe i różniące się od poprzedniego życie - bez rodziny, przyjaciół i męża, którego nieobecność przerażała ją najbardziej.
Po godzinnej podróży autem, niewiele mogła jeszcze powiedzieć o Australii, którą odwiedzała po raz pierwszy. Jedyną różnicą, którą dostrzegła jeszcze zza okien samolotu, było słońce, a po zejściu z pokładu - temperatura. Ludzie dookoła nie byli odziani w wierzchnie ubrania, a na dworze nie panował chłód, mrożący jej policzki. Była to całkiem mila odmiana, zważywszy na pogodę i porę roku panująca obetnie w Chicago, jednak nie sprawiała ona, że martwiła się mniej. Wolała swe dawne życie i zimową aurę zza okien własnego domu, aniżeli letnie wakacje u boku obcych ludzi. Potrzebowała przepracować żałobę i opłakać małżonka, a zamiast tego, została siłą wepchnięta na pokład samolotu, który przeniósł ją na zupełnie inny kontynent.
Widok Augusta cieszył ją bardziej aniżeli się spodziewała, lecz zdawała sobie sprawę z tego, że był po prostu jedyną, znaną jej twarzą od ponad doby. Rozumiał też stratę z jaką się mierzyła i był w stanie pojąć ból, który w sobie nosiła, bez konieczności mówienia o tym. Znał Marka, przyjaźnili się. Musiał przecież czuć choćby namiastkę tego co ona, prawda?
Dziękuje — odparła grzecznie, wypuszczając mężczyznę z uścisku i wypuściła nerwowo powietrze z ust. Gdy się oddalił, weszła w głąb salonu i wciskając dłoni w kieszenie spodni, rozejrzała się dookoła, chcąc poznać otoczenie w którym przyjdzie jej mieszkać przez następnie miesiące. Było przytulnie i zbyt czysto jak na faceta, więc pomyślała w pierwszej chwili, że nie był stałym bywalcem we własnym domu, co o dziwo mocno ją zmartwiło. Nie chciała być teraz sama, zwłaszcza w nowym miejscu. Z namysłu wyrwał ją dźwięk trzaskających za jej plecami drzwi, przez które przed momentem przeszedł mężczyzna. Nieco speszona zajęła miejsce na brzegu kanapy i schowała dłonie między uda, oczekując na gospodarza. Gdy ten po chwili wrócił do salonu, zabrała ponownie glos. — Nie spodziewałam się tu takich upałów, będę musiała wybrać się na jakieś zakupy — odparła i wzruszyła ramionami. Nie miała w torbach wystarczająco miejsca, by zapakować wszystkie letnie ubrania, dlatego liczyła na to, że mężczyzna wskaże jej jakieś miejsce na szybkie zakupy. Nie będzie przecież biegać w jednej parze spodenek i jednej sukience. Poza tym nic tak nie poprawia kobiecie nastroju jak przechadzka po centrum handlowym.


August A. Hemingway
ballada
marta
donalda, nicholas, milo, sidney, tripp, suzie
ODPOWIEDZ