ghost writer — ocean reeve publishing
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

[akapit]

DWA

Kiedy mamy świadomość tego, że bliska nam osoba choruje, a jej stan nie ulega poprawie, zdaje się, że mamy też dostatecznie dużo czasu, aby przygotować się na jej odejście. Właśnie tak wydawało się Giannie, która przed przeszło trzema laty dowiedziała się o chorobie swojego ówczesnego partnera, wtedy też podejmując decyzję o tym, że musiała się nim zaopiekować. Robiła to, ponieważ czuła się do tego zobowiązana, a jednak warto zaznaczyć, że uczucia, którymi go darzyła, już dawno wygasły. Chciała być jednak dobrą osobą; chciała postąpić właściwie, ponieważ w tym samym czasie ciągnęły się za nią wyrzuty sumienia związane z relacją, w którą wówczas się wdała. A choć nie dopuściła się zdrady w sensie fizycznym, i tak miała wrażenie, jakby zrobiła coś źle. I za to próbowała odpokutować.
Uczucia, które nagromadziły się w niej w ciągu ostatnich miesięcy, nie były czymś, co wynikało z jej wyrzutów sumienia. Wiązały się one ze stratą, którą przeżyła pomimo tego, że do swojego partnera nie była już przywiązana w sposób, który połączył ich początkowo. Uczucia wygasły, oni oddalili się od siebie, ale to wcale nie znaczy, że on przestał być dla niej ważny. Nie, Gianna nadal go sobie ceniła i nadal nie mogła pogodzić się z tym, że tak dobry człowiek odszedł z tego świata w wyniku choroby, na którą bynajmniej nie zasługiwał. Czasami myślała, że byłoby lepiej, gdyby to ona została nią obarczona.
Długi czas próbowała udawać, że jest w stanie samodzielnie poradzić sobie z własnymi uczuciami. Wydawało jej się, że zdoła je przepracować, nie angażując w to osób trzecich. Nie chciała tego, zwyczajnie wstydząc się tego, że miałaby się otworzyć. I może to właśnie ten wstyd przesądził o tym, na jaką formę terapii się zdecydowała?
Wyjazd z Lorne Bay nastąpił z dnia na dzień. Po prostu spakowała walizkę, wsiadła do odpowiedniego autokaru, a kilkanaście godzin później meldowała się już w odpowiednim ośrodku. Kierując się tu, nie była szczególnie entuzjastyczna, a jednak pocieszała ją myśl o tym, że znajdowała się z dala od ludzi, których tak dobrze znała. Tutaj mogła ukryć się, wyciszyć, a własnymi myślami podzielić się z osobami, które jej nie znały, i które nigdy więcej nie pojawią się w jej życiu. Brzmiało to jak plan idealny, dlatego pierwszej nocy starała się nie zdusić w sobie pozytywnego nastawienia. Kolejnego dnia miała wziąć udział w pierwszej, grupowej terapii, na którą została zaprowadzona, a tam zajęła jedno z wolnych miejsc. Była pewna, że prędko zostanie wprawiona w dyskomfort, ale nie przypuszczała, że stanie się to nie za sprawą toczącej się tu rozmowy, a w wyniku tego, iż próg pomieszczenia przekroczyła znajoma postać. Kiedy wzrok Gianny spoczął na jej sylwetce, poczuła, jak przez jej kręgosłup przemknął dreszcz. Miała być tu przecież bezpieczna, oddalona od osób, które mogłyby ją rozpoznać, a jednak już pierwszego dnia przekonała się o tym, w jak wielkim była błędzie. Dość boleśnie została z niego wyprowadzona.

Eve Paxton