manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
/ po grach

Opuściła nieco szybę od strony pasażera, by do auta wleciała odrobina świeżego powietrza. Potrzebowała go, chociaż atmosfera panująca w środku, atmosfera pomiędzy nią i szwagrem, wcale nie była aż tak ciężka, by ciąć ją nożem, lub by któreś z nich musiały wysiąść z samochodu. Zresztą, to akurat byłby trudne do realizowania podczas jazdy. Bo jechali. Wracali z Cairns. Nie pojechali tam razem. O nie. Ona miała do załatwienia własne interesy (okej, nie takie własne, bo chodziło o interesy jej szefa) i spędziła tam dwa dni, on również zajmował się swoimi sprawami. Zupełnym przypadkiem okazało się, że oboje planują wrócić do Lorne Bay tego samego dnia, w dodatku o zbliżonej porze. Dlaczego więc nie mieliby wrócić razem, tym bardziej że przecież Makayla wciąż nie odzyskała prawa jazdy? No właśnie. Co mogło być złego w ich wspólnej przejażdżce? Okej, pomijając to, co łączyło ich jeszcze kilka miesięcy temu... co złego mogło się jeszcze wydarzyć? To tylko podwózka, przysługa, za którą zamierzała odpłacić mu się drinkiem. Oczywiście tu, na miejscu, w Lorne, bo przecież nie w drodze.
- Naprawdę cieszę się, że wracasz akurat dziś. Jesse podrzucił mnie wczoraj do Cairne, ale od razu wracał, a ja miałam kilka spraw do załatwienia i nie mogłam wrócić razem z nim - odezwała się w końcu. - Musiałam zajrzeć do The Woolshed - nocnego klubu w Cairns. - Gdyby ich DJ był dobry, podkupiłabym go i zaproponowałabym mu znacznie więcej, niż teraz zarabia, ale wcale nie jest tak rewelacyjny, jak mówią.
Teoretycznie wcale nie musiała mu o tym mówić, bo ani trochę nie musiało go to interesować, ale nie chciała podróżować w ciszy. Nie dlatego, że ta mogłaby okazać się niezręczna. Co to, to nie. Oboje byli przecież dorośli. Nawet jeśli nastał ten moment, kiedy stali się sobie bliżsi, niż standardowy szwagier i szwagierka, to ani trochę nie oznaczało to, że nie umieli przebywać w jednym pomieszczeniu (w tym wypadku w jednym samochodzie) i normalnie ze sobą rozmawiać. Ich romans był historią. Przyjemną jak diabli, ale historią, a Adam, jako ojciec jej jedynego siostrzeńca i chrześniaka w jednym, zawsze będzie dla niej ważny i zdecydowanie nie będzie chciała tracić z nim kontaktu, nawet po jego rozwodzie z jej starszą siostrą.
Tymczasem, powoli dojeżdżali już do jej dzielnicy. Nie zatrzymają się przed jej domem, auta nie był mile widziane w Tingaree, ale co złego by się stało, gdyby raz jeszcze złamali zasady?
- Wstąpisz na drinka?
Wiadomo, że w łamaniu zasad chodziło o tę pierwszą, związaną z parkowaniem. Drink był tylko bonusem.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Adam nie wyczuwał w całej tej sytuacji żadnego zagrożenia. Nie to, żeby miał szwagierkę za jakiegoś niebezpiecznego drapieżnika, który tylko czyhał na to, by rzucić mu się do gardła. Po prostu uważał, że to co wydarzyło się między nimi (a w zasadzie - wydarzyło się kilkanaście razy) tych parę miesięcy temu było już zakończonym rozdziałem. Nigdy co prawda nie przeprowadzili poważnej rozmowy na temat tego, że robią coś złego i powinni przestać, ale byli dwójką dojrzałych ludzi którzy nie musieli sobie tłumaczyć takich rzeczy. Dla obojga sytuacja była jasna - było miło, nawet bardzo miło, ale każdy miesiąc miodowy się kończy i należało powrócić do szarej rzeczywistości. A szara rzeczywistość była taka, że Makayla była siostrą jego żony i jednocześnie chrzestną jego syna. I o ile Grace była najmniejszym problemem, tak mącenie dziecku w głowie było ostatnią rzeczą, jaką Brooks chciał robić.
- Nie ma sprawy - zapewnił cały czas wpatrując się w drogę. - To Jesse jednak jeździ autem? - uniósł brew, bo z tego co pamiętał młodszy brat Kay i Grace był raczej z tych, którzy przywiązywali się do drzew zamiast przyczyniania się do zwiększania ilości dwutlenku węgla w powietrzu. - Chyba lepiej zatrudnić kogoś spoza konkurencji, żeby wyrobił sobie i klubowi własną markę. No, ale to Ty tutaj znasz się na zarządzaniu takim miejscem - skomentował krótko, no bo co on tam wiedział? Umyślnie zresztą nie wymienił nawet nazwy Shadow, bo na samą myśl o tym miejscu wzrastało mu ciśnienie, które i tak ostatnimi czasy miał już całkiem podwyższone.
Kiedy znaleźli się przy granicy z Tingaree i brunetka skierowała w jego stronę zaproszenie, na moment zawiesił na niej wzrok, zastanawiając się co odpowiedzieć. Znali się nie od dziś, mieli za sobą pewną przeszłość, za sprawą Joey'a w pewien sposób już zawsze będą ze sobą powiązani. Postanowił więc postawić na całkowitą szczerość, tak aby nie pozostawiać między nimi miejsca na niedopowiedzenia i dwuznaczne aluzje.
- Spotykam się z kimś - odparł wprost. Nie wiedział do końca, czy prawidłowo odczytał jej intencje, ale uznał że tak czy owak powinna wiedzieć. Zwłaszcza, że wszystko wskazywało na to, że jego znajomość z panną Fairweather zmierzała w jak najlepszym kierunku.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
W głowie małego Brooka już teraz kłębiło się mnóstwo myśli oraz pytań. Większość z nich dotyczyła pewnie rozstania jego rodziców oraz tego, jak to wszystko będzie dalej wyglądało. Dobrze, że miał przy sobie dwójkę dość twardo stąpających po ziemi ludzi: oddanego tatę i super ciotkę, a to, że kilka razy seks uderzył im do głowy... Przynajmniej mieli już za sobą ten niezręczny moment, kiedy między dwojgiem ludzi pojawia się jakaś chemia i tkwią w dziwnym zawieszeniu. O, jak przy trzęsieniu ziemi. Płyty skorupy ziemskiej ocierają się o siebie, czuć, że napięcie rośnie i rozładować je może tylko potężny wstrząs. Oni go przeżyli i naprawdę nieźle funkcjonowali.
- Tylko wtedy, kiedy naprawdę musi - czyli na przykład wtedy, kiedy poprosi go o to starsza siostra. - Gdyby był najlepszy, wolałabym, żeby grał dla nas. Ale nie jest.
Trudno, chyba faktycznie będzie musiała poszukać kogoś świeżego, młodego, komu nie będzie przeszkadzało miejsce, w jakim przyjdzie mu pracować. Będzie to od niej wymagało odrobiny wysiłku, a i owszem, ale nie z takimi problemami Makayla dawała sobie radę.
Poradzi sobie również ze spojrzeniem, jakim obdarzył ją szwagier. Uśmiechnęła się pod nosem, dała sobie chwilę, by zebrać myśli i przenieść wzrok na Adama.
- Mam całkiem niezłą szkocką. Nie chcę pić jej w samotności - przyznała. - To tylko drink. Zdecydowanie nie pójdziemy po nim do łóżka. No, chyba że będziesz się przy tym bardzo upierać - zachichotała. Adam powinien wyczuć, że ostatnie zdanie było żartem. Dziś, wyjątkowo, nie to było jej intencją. Naprawdę potrzebowała towarzystwa, ale takiego... Zwykłego. Ludzkiego. - Zresztą, ja też z kimś widuję - dodała jeszcze na koniec, by zapewnić go, że w jej słowach nie było żadnego drugiego dna. Po prostu chciała się z nim napić, a teraz, kiedy Adam zaskoczył ją takimi rewelacjami, zdecydowanie nie mogła już puścić go do domu bez chwili rozmowy.
- To co, wejdziesz? Tylko z góry ostrzegam, nie licz na to, że nie padnie żadne pytanie o to, kim jest twoja dziewczyna - lojalnie go uprzedziła. Warto to docenić!

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Mały Brooks pewnie miał jeszcze jakieś tam resztki nadziei, że tata jednak będzie z mamą. Adam oczywiście przy każdej możliwej okazji uświadamiał synkowi, że to się nie wydarzy - brzmiało może i brutalnie, ale na pewno nie gorzej niż mydlenie dziecku oczu byleby tylko przestało zadawać trudne pytania. Ale o kontaktach ojca z ciotką Joey miał nigdy się nie dowiedzieć, dlatego króki romans Adama i Makayli musiał pozostać tajemnicą na zawsze. Bez rzucania aluzji i dwuznacznych tekstów.
Przytaknął jedynie głową na znak, że rozumie. Nie chciał już dalej brnąć w tematy związane z Shadow, choć trochę korciło go aby podpytać o to jak spisuje się tam Diane. I czy w ogóle tam jeszcze pracuje, bo przecież zgodnie z sugestią Adama już dawno miała roznosić kawki i herbatki zamiast drinków.
- Nie wiem, co bardziej mnie przekonuje. Szkocka czy obietnica braku seksu - puścił jej oczko, żartobliwie pozwalając sobie ten jeden jedyny raz pójść ze szwagierką w te klimaty. Kto wie, może gdyby był stuprocentowym singlem... Ale nie był i choć z żadnej ze stron nie padła żadna deklaracja co do bycia w związku, to Mabel stała się istotną częścią jego życia, której nie chciał zaprzepaszczać paronastoma minutami przyjemności.
- O proszę - uniósł zaskoczony brew, bo tego się po Wyatt nie spodziewał. - Jestem tego świadomy i biorę to ryzyko na klatę - oznajmił wysiadając z auta. Odczekał chwilę aż Makayla zabierze z tylnego siedzenia torebkę i będzie gotowa na wyprawę do jej domu. - Chcesz? - spytał wyciągając w jej stronę paczkę fajek. Sam odpalił papierosa, przez parę minut delektując się nim w zupełnej ciszy.
- To ktoś rokujący? A może chcesz, żeby po posprawdzać tu i tam? - spytał z uśmiechem kiedy zaczęli oddalać się od parkingu. W życiu by nie przypuszczał, że kiedykolwiek - po tym, co się między nimi wydarzyło - będą w stanie swobodnie rozmawiać na tematy okołozwiązkowe.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Wiadomo, nie będą rzucać aluzjami przy młodym. Jej samej też zależało na to, żeby chłopiec jak najdłużej pozostał niewinnym i radosnym dzieckiem, ale chyba nie stanie się nic złego, jeśli dorośli rzucą jakimś dwuznacznym komentarzem, kiedy Joey'a nie będzie w pobliżu? Byli dorośli, jedna żartobliwa uwaga nie sprawi przecież, że znów się na siebie rzucą.
- Akurat w to drugie nigdy ci nie uwierzę - uśmiechnęła się. Ta przyjemność mogłaby trwać dłużej, niż paręnaście minut, ale doskonale rozumiała jego argumentację i nie zamierzała nawet z nią polemizować. Ucieszyła ją myśl, że Adam zaczął układać sobie życie. Przecież po takich przejściach, jakie zafundowała mu Grace, nie musiało być to takie oczywiste. Oby tylko szwagier nie powiedział jej, że zaczął spotykać się z Leighton, następną w kolejce panną Wyatt, bo to przebiłoby chyba wszystko, co mogłaby wyobrazić sobie biedna Makayla.
Przytaknęła. Sięgnęła po papierosa.
- Za każdym razem powtarzam sobie, że to już ostatni - odezwała się po chwili, gdy ona również mogła się już zaciągnąć. Trzeba mieć w życiu jakieś przyjemności, prawda? Fajka, drink, miłe towarzystwo, czy może być jakiś przyjemniejszy sposób na spędzenie dzisiejszego wieczoru? Mógłby być, a i owszem, ale skoro ustalili już, że poprzestaną tylko na przyjacielskiej pogawędce, nie wypadało zmieniać reguł gry już w jej trakcie. Zresztą, naprawdę potrzebowała dziś czyjegoś towarzystwa.
- Nie ma takiej potrzeby, ale doceniam chęci - puściła mu oczko. - To raczej nie jest relacja, o której ktoś chciałby nakręcić film - chyba że taki dla dorosłych. - A ty? To ktoś rokujący? Może powinnam sprawdzić jej finanse?
Celowo użyła tego samego sformułowania, co Adam. Teraz jego kolej na odrobinę zwierzeń. O szczegóły Makayla wypyta go już w jej domu, który powoli wyłaniał się już zza drzew.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
- I słusznie. Tylko cię podpuszczam - odparł śmiejąc się pod nosem. "Układać życie" brzmiało bardzo poważnie, ale było to chyba najlepsze określenie. Jasne, w tle jego relacji z Mabel istniał ogromny bałagan związany z niedokończonym jeszcze małżeństwem. I nie, Adam nie oczekiwał że Fairweather pomoże mu ten bałagać ogarnąć i ułożyć. Nie miał takiego prawa, bo to na nim spoczywał ten obowiązek. Żałował, że nie mógł wejść w ten związek z czystą kartą, ale cóż - każdy miał jakiś większy bądź mniejszy bagaż i Brooks chciał jedynie, żeby Mabel za bardzo nie odczuła na swoich barkach tego, co on w nim niesie. Swoją drogą, gdyby Adam wziął się za trzecią siostrę Wyatt, to by było już lekko chore. Jedna, dwie rozumiem, ale trzy kobiety z tego samego miotu? Nie brzmi to dobrze.
- Daj spokój. Trzeba mieć jakieś nałogi, nie można być zbyt idealnym - puścił jej oczko. Adam od lat bezskutecznie próbował rzucić palenie, ze skutkiem jak na załączonym obrazku. W tej kwestii nie miał zbyt silnej woli. Grunt, że miał w innych i w obecnej sytuacji między nim a Makaylą faktycznie nie było krępująco, czego zaraz po ich "zerwaniu" dość mocno się obawiał.
- Wiesz, czasami dana relacja nie musi pełnić określonej roli ani dawać się wpychać w jakieś ramy. Jeśli tobie jest z nim okej, a jemu z tobą i nikogo przy tym nie krzywdzicie, to czasami bez sensu jest na siłę to jakoś nazywać - stwierdził. Trochę chciało mu się śmiać w zasadzie, bo nigdy by nie przypuszczał, że będzie dawał szwagierce, swojej byłej kochance porady związkowe.
- Tak. Nie - odparł krótko, rozbawiony jej odbiciem piłeczki. - Myślę, że to co jest między nami jest bardzo rokujące. Z tym, że obawiam się czy nie bierze zbyt dużo na swoje barki. Ona ma czystą kartę, ja - niekoniecznie - odparł wpatrując się gdzieś w dal. Przez chwilę milczał, kiedy Kay szukała w torebce kluczy, którymi po chwili otworzyła drzwi wejściowe i zaprosiła do środka.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Bagaż - w jego przypadku to idealne określenie, bo jego żona to stara torba, w dodatku rozdarta. Adam powinien jak najszybciej wyrzucić ją (ich małżeństwo) do kosza, ale tego typu torby mają to do siebie, że nawet przy okazji pozbywania się ich z przestrzeni publicznej, potrafią sprawić mnóstwo problemu. Czasami naprawdę było jej wstyd, że to właśnie jej siostra zachowywała się w taki sposób i stwarzała Adamowi tyle problemów, ale co ona mogła? O, mogła chyba tylko trzymać kciuki za to, by rozwód nastąpił szybko i obejdzie się bez ofiar.
- Powtarzam to sobie każdego poranka, a potem spoglądam w lustro i dochodzę do wniosku, że jednak można nim być - powiedziała śmiertelnie poważnie, by zaraz potem się uśmiechnąć. Nie dało się jej odmówić pewności siebie. Być może miała odrobinę zbyt wybujałe ego. Co z tego? Przecież i tak żartowała. Aż tak idealna to nie była nawet ona.
- Ja nie krzywdzę - odparła nieco ciszej. Adam nie musiał tego słyszeć. Byłoby nawet lepiej, gdyby tego nie zrobił, bo naprawdę nie chciała wysłuchiwać teraz kazań. Jej zdecydowanie było dobrze, jemu chyba też, rzeczywiście ciężko byłoby wcisnąć ich relację w jakieś ramy (chociaż z pewnością znaleźliby się tacy, który znaleźliby na to odpowiednie określenie), więc po co to zmieniać i komplikować? A dobre rady od szwagra, byłego kochanka, zawsze są w cenie. On jeden przynajmniej jej nie oceniał, bo też miał swoje za uszami. Widział w niej człowieka i o dziwo przy nim Makayla nie miała większych oporów przed tym, by po prostu nim być. No, tym człowiekiem.
- Nie da się ukryć - zauważyła. Z dalszą częścią wykładu postanowiła poczekać, aż znajdą się u niej, co nie trwało jakoś szalenie długo. Weszli do środka, Wyatt zapaliła światło, zdjęła szpilki, by jej stopy mogły nieco odpocząć, po czym rozczesała dłonią włosy, by i one poczuły, że są już w domu. - Rozumiem, że zna twoją sytuację? A przynajmniej wie o tym, że nie jesteś jeszcze do końca rozwiedziony? - spytała idąc w stronę barku. Wyciągnęła z niego butelkę oraz dwie szklanki i... Na tym jej rola się skończyła. Nie była aż tak niezależna i wyemancypowana, by samodzielnie polewać. W tej kwestii zawsze zdawała się na mężczyzn, być może utwierdzając przy tym kilka krzywdzących stereotypów. - Nikt nie wie, ile to wszystko potrwa i co jeszcze zrobi Grace, żeby bardziej namieszać. Myślisz, że twoja dziewczyna będzie na to przygotowana? Że wytrzyma nieczyste zagrywki mojej siostry? Że uda wam się jej nie wkurwić? Bo kiedy dowie się, że z kimś się spotykasz... Jestem pewna, że będzie starała się oczernić was w sądzie. Zrobi z niej kochankę, która odbiera żonie męża, a z ciebie zdradzającego chuja, który przestał dbać o syna.
Nie chciała, żeby źle odebrał jej słowa. Nie chciała też, żeby rezygnował ze szczęścia. Po prostu... Znała Grace i chciała się upewnić, że odgłos skrzydeł latających w brzuchu Adama nie zagłuszy głosu rozsądku, którym powinien się kierować do momentu odzyskania wolności.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Torba, nie torba - problem polegał na tym, że dorobili się jeszcze małego pakunku w postaci Joeya. Dlatego nawet jeśli ich małżeństwo skończyłoby na wysypisku śmieci i dodatkowo zutylizowane, to smrodek już na zawsze z nimi pozostanie. Wiem, głębokie porównanie.
Roześmiał się słysząc jej żarcik. Adam lubił pewne siebie kobiety, więc być może dlatego właśnie tych parę, paręnaście miesięcy temu poddał się chwili i na moment zapomniał, że słabość do szwagierki w jego ówczesnej sytuacji nie była delikatnie mówiąc czymś pożądanym.
- Ty nie. A on? - spytał unosząc brew. Owszem, słyszał jej słowa, ale o dziwo nie przymierzał się do wywalenia jej tu całego moralizatorstwa rodem z Pisma Świętego. Jasne, miał swoje standardy moralne, ale dawał sobie przestrzeń na bycie człowiekiem. Makayli również, bo prawdopodobnie był jedną z paru osób na całym globie, które potrafiły dostrzec w Kay właśnie tę ludzką twarz, pomimo błędów jakie popełniła. I prawdopodobnie będzie popełniała dalej, bo nawet bycie ideałem nie zawsze potrafi przed tym ustrzec wink wink.
- Tak, wie o wszystkim. Tak naprawdę poznaliśmy się już wiele lat temu, Mabel bardzo dobrze zna też moich braci. Dlatego nawet jeśli chciałbym coś ukryć, to prędzej czy później i tak by to wyszło - odparł siadając sobie w fotelu i czekając na tę obiecaną whisky. - Ale nie ukrywam przed nią niczego. Wie o Grace, o Joeyu, ale jego jeszcze nie poznała. Myślę, że to dla niej cholernie trudne, więc nie chcę niczego przyspieszać. Oczywiście również ze względu na Joeya - dodał rozmasowując sobie skronie. No i skoro to on miał czynić honory polewania, to oczywiście rozlał szkocką do dwóch szklanek i jedną przesunął w stronę Makayli.
- Nie wiem - odparł na temat potencjalnego przygotowania Mabel na to, co być może wymyśli Grace. - Wiesz, tak naprawdę to cholernie się boję, co będzie dalej. Dalej jesteśmy na etapie miesiąca miodowego, ale z tyłu głowy mam tę myśl, że owszem, z punktu widzenia sprawy rozwodowej to ja jestem tym, który "znalazł pocieszenie". Grace na pewno będzie chciała wykorzystać to w sądzie - stwierdził, chyba po raz pierwszy wypowiadając na głos swoje obawy. - A ja nie mam zamiaru kryć się z Mabel po kątach, bo nie jest jakąś tam zwykłą kochanką czy dziewczyną do przygodnego seksu - dodał pewnie. Ups, chyba trochę pocisnął przy tym Makayli, która jakby nie było przez chwilę pełniła obie te role w jego życiu.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Joey był jednak najfajniejszym smrodkiem w całym mieście. Nie miała własnych dzieci, raczej nic nie wskazywała na to, by miała się ich doczekać (bo i z kim?), więc wszystkie swoje uczucia, wszystko to, co było w niej dobrego, przelała właśnie na chłopca. To, co fundowali mu rodzice, ani trochę jej się nie podobało, ale potrafiła zrozumieć determinację Adama. Jako facet był na straconej pozycji, musiał więc walczyć, ale to, co robiła Grace... Tak. To był jeden z kolejnych powodów, przez które Makayla wciąż nie chciała mieć z nią nic wspólnego.
- Nie mnie - odparła. Chyba nie chciała już o tym rozmawiać, bo i co więcej mogła dodać? Oboje wiedzieli, jak nacechowana była ta relacja, Adam nie chciał jej moralizować, ona i tak by go nie posłuchała... Nie teraz. Nie dziś. Wspomniała o tym, by Brooks naprawdę nie czuł się przez nią w żaden sposób osaczony. To, że przez chwilę łączyło ich coś więcej, niż tylko rodzinne więzi, wcale nie oznaczało, że nie mogli po prostu posiedzieć, pogadać i wspólnie się napić.
- Więc najgorsze już chyba za wami - sięgnęła po swoją szklankę. Miała tu na myśli oczywiście opowieści Adama o tym, jak mu się żyje, z czym musi się zmagać i co mogło być dla niego problematyczne. Wiadomo, znacznie to wszystko spłyciła, bo problemy zaczną się dopiero teraz, ale tłumaczenie komuś jego sytuacji... Tak. Tego zdecydowanie nie dałoby się ogarnąć na trzeźwo. Ba, niczego, co wiązało się z Grace, nie dało się ogarnąć bez alkoholu. To dlatego upiła naprawdę duży łyk szkockiej.
- Dostałam ją od jednego z kontrahentów klubu. To nie łapówka, ale jeśli mam do wyboru dwóch dostawców, z czego jeden daje mi takie prezenty, zdecydowanie wybiorę właśnie jego - pozwoliła sobie na niewielki przerywnik, również po to, by zebrać nieco myśli. - Obawiam się, że w świetle prawa nie ma tu żadnej różnicy. Kodeksy są do bólu wyprane z uczuć.
Czy jej pocisnął? Skoro tak uważał... Ona sama powiedziałaby raczej, że pocisnął sam sobie. Porządny Adam. Stróż moralności. Żonaty facet, który wciąż nie miał rozwodu. Dla niej to było coś więcej. Ha, więcej. Nie był przygodnym kochankiem czy facetem na jedną noc. To było kilka nocy, w czasie których zdecydowanie dało się wyczuć chemię. Gdyby nie ona, do niczego by nie doszło. Doskonale widziała, że nigdzie ich to nie zaprowadzi, że to tylko chwilowy poryw, ale pozostawił jej miłe wspomnienia. Jeśli Adam widział "udział" Makayli w swoim życiu inaczej, tak, jak to ujął, to chyba nie będzie jej go żal i zdecydowanie będzie chciała dzielić się już z nim swoim wybornym alkoholem. Może powinien już iść do domu.
Niech wie, że DOSKONALE zrozumiała jego słowa. Bez słowa podeszła do sporego lustra wiszącego w korytarzu i zdjęła kolczyki, by zaraz potem przesunąć jedną z rąk na plecy. Dlaczego akurat dziś musiała założyć tę sukienkę, z rozpięciem której zawsze miała problem?

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Jej słowa skomentował jedynie lekkim uśmiechem, nie kontynuując już tematu. Nie zamierzał jej prawić morałów, ba - cieszył się, że Kay się z kimś spotyka, nawet jeśli były to tylko schadzki na seks. On kogoś miał, ona również nie traciła czasu na płakanie w poduszkę, że jest sama - wszystko między nimi było jasne. Przynajmniej Adam nie widział tu pola na niedomówienia, mimo że przecież nigdy nie przeprowadzili poważnej rozmowy na ich temat. A czy facet Kay kogoś ranił - to już w ogóle nie była jego sprawa. Nie jego cyrk, nie jest małpy.
- Tak mi się wydaje. To jednak duże ułatwienie, że nie muszę szukać tego dobrego momentu na powiedzenie Mabel, że teoretycznie wciąż mam żonę i dziecko - westchnął. - Tylko właśnie, to dopiero wierzchołek góry lodowej. Nie wiem, jak zniesie zderzenie z nią, jeśli coś takiego miałoby nastąpić - stwierdził, rozmasowując sobie skronie. Wiedział, że niezależnie od tego, jak bardzo próbował nie myśleć o tym, co będzie dalej, nie uniknie zderzenia z rzeczywistością. A rzeczywistość, po zdjęciu różowych okularów, miała niestety sporo odcieni szarości.
- Wiesz, brzmi mi to jednak dokładnie tak, jak łapówka - posłał jej zaczepny uśmiech. - Ale uznajmy, że to drobny gest wdzięczności za wybór oferty - dodał, nie chcąc tutaj bawić się w złego policjanta. Był tu przecież całkiem prywatnie i nie chciał psuć zabawy.
- I to jest w tym wszystkim najgorsze - podsumował, dopijając swoją porcję i spoglądając pytająco na Makaylę, czy ma dalej polewać. Może miała na dziś inne plany, a on tu siedział i ględził o prawie-byłej żonie i nowej dziewczynie.
Co do ich wspólnych nocy, nie było tak że Adam żałował. Ten krótki epizod z Wyatt był dokładnie tym, czego w tamtym momencie potrzebował. Ba, oboje tego potrzebowali - w końcu byli dwójką dorosłych, dojrzałych ludzi. Wiedzieli, co robią i jakie będą tego konsekwencje. Ale mimo wszystko był realistą i najodpowiedniejsze słowo na określenie tego, co ich wtedy łączyło, to jednak romans. Owszem, bardzo przyjemny, ale jednak wciąż był to romans.
Odprowadził ją wzrokiem, kiedy skierowała się w stronę lustra, obserwując jej poczynania z biżuterią i sukienką.
- Potrzebujesz pomocy? - spytał, trochę nie wiedząc, gdzie powinien zawiesić wzrok.
Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
- Tak. Z tym zdecydowanie się zgodzę - przytaknęła. Nawet ona wolałaby wiedzieć, czy facet, z którym mogłaby się spotykać, niósł ze sobą bagaż w postaci żony oraz dziecka. Umówmy się, była w takim wieku, że nie stanowiło to dla niej problemu, ale nastolatką też nie była, więc panowie (oraz panie) w akceptowalnym przez nią zakresie wiekowym na pewno mieli już za sobą jakoś bagaż doświadczeń. Mocno zdziwiłaby się, gdyby był inaczej
- Nikt nic mi nie udowodni. Zresztą, teraz wciągnęłam w to również ciebie, więc musiałabyś przyznać się do łapówkarstwa - uśmiechnęła się. Wiadomo, że żartowała. Nie zamierzała go do niczego wciągać. Po prostu chciała się z nim napić. Oboje mieli na to ochotę, chodziło tylko i wyłącznie o drinka (lub dwa, ewentualnie siedem) i naprawdę nie chciała, żeby Adam był dziś złym gliną. Dobrym? Również. Niech po prostu na jeden wieczór zapomni o swojej profesji i napije się dobrej szkockiej z matką chrzestną swojego dziecka.
No i niech polewa. Jej planem na dziś zdecydowanie było picie, bo jego żona i dziewczyno-kochanka... Cytując Adama, nie jej cyrk, nie jej małpy.
I tak, to był romans. Nie można nazwać tego inaczej. Następnym razem niech szuka sobie jednak zwykłej kochanki albo dziewczyny na jeną noc w jakimś innym miejscu. Nie pod jej adresem. Może potrzebował wizytówki Shadow albo innego lokalu o ściśle określonej profesji?
- Możesz mi to rozsunąć?
Bo tylko o to chodziło. Przecież nie będzie się przed nim obnażała, więc naprawdę nie było powodu, by jego wzrok omiatał ściany jej chatki, na których, swoją drogą, nie było nic ciekawego. Chciała tylko zmienić strój, w czym Adam poniekąd jej pomógł, bo zrobił to na pewno. Z resztą suwaka Makayla już sobie poradziła, ale zrobiła to już w swojej sypialni. Co prawda nie domknęła drzwi, ale będący w salonie Brooks nie miał szansy na to, by cokolwiek zauważyć. Zresztą, nie zostawiła go samego na kilka godzin. Wystarczyło tylko kilka chwil (w sam raz na to, by dolać im jeszcze odrobinę alkoholu) i Makaya zaraz wróciła, tym razem w jeansach i luźnej koszulce. Od razu usiadła też na kanapie i sięgnęła po swoją szklankę.
- Wiesz, zastanawiałyśmy się z Leighton czy mogłybyśmy zabrać małego do jakiegoś lunaparku - zerknęła na niego. Wiadomo, cała ta mistyfikacja musiałaby odbyć się w czasie, gdy Joey był pod opieką taty, bo Grace na pewno zgłaszałaby jakieś sprzeciwy.

Adam Brooks
Detektyw w obyczajówce — Lorne Bay Police Station
35 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Najstarszy z Brooksów. Rozwodzi się z żoną, która uprzykrza mu życie na każdym kroku i z którą ma 6-letniego synka. Z Wydziału Zabójstw czasowo karnie trafił do obyczajówki. Po godzinach niańczy Diane i randkuje sobie z Mabel.
Otóż to, im wiek stawał się coraz bardziej słuszny, tym więcej doświadczeń kolekcjonował człowiek. I tych - po prostu - życiowych, i tych związkowych. Adam co prawda nigdy nie był facetem skaczącym z kwiatka na kwiatek, bo przecież z Grace pobrał się w dość młodym wieku. Jednak ostatnie wydarzenia między nimi zdecydowanie przyczyniły się do tego, że bagaż Adama stawał się coraz cięższy i cięższy.
- Wow. Takie rzeczy pod czujnym okiem stróża prawa - roześmiał się pod nosem. Brooks nie był tym typem gliniarza, który będą na domówce zaczyna spisywać wszystkich kiedy zaczyna robić się za głośno. Zresztą, u Makayli był dzisiaj przecież całkowcie prywatnie. W końcu wciąż byli rodziną, prawda?
Adam nie miał pojęcia, że jego słowa wzbudziły u Makayli taką złość. Był przekonany, że ona podchodziła do sprawy bardzo podobnie. Nigdy nie wykazywała przecież, że liczyła na coś więcej niż tylko seks. Były to przyjemne wspomnienia, ale jednak - tylko wspomnienia. Zwłaszcza, że wszystko wskazywało na to, że teraz oboje ruszyli dalej.
Po chwili wstał i ruszył w kierunku Makayli czekającej przed lustrem. Pomógł jej z górną częścią zamka, z resztą Wyatt poradziła sobie już będąc w innym pokoju. W sypialni, uściślając, którą Adam zdążył już bardzo dobrze poznać parę miesięcy temu. Czekając na szwagierkę dolał im alkoholu, tym razem jednak nie siadając w fotelu, a opierając się o kuchenny blat.
- Jasne, Joey kocha takie atrakcje - odparł, po czym uśmiechnął się pod nosem, co było jego normalną reakcją na każde wspomnienie o synku. - Wiesz, czasami zastanawiam się kiedy ten maluch tak urósł. Ostatnio stwierdził, że już nie chce być śmieciarzem, tylko strażakiem. Co za awans społeczny - uniósł z rozbawieniem brew. Oczywiście wiadomo, nie chciał tu obrażać śmieciarzy, bo pandemia której w świecie pbfowym nie ma, ale była w realu pokazała, że właśnie takie mało cenione zawody w gruncie rzeczy są najważniejsze w obliczu kryzysu. - Zatrudniłem nianię - dodał, uznając że już chyba może oficjalnie dzielić się tą informacją.
Makayla Wyatt
ODPOWIEDZ