strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#potem o

Remi kochał swoją pracę. Naprawdę, uwielbiał ją nawet jeśli była trudna, wymagająca i bardzo często bolesna. Zdarzało się wręcz, że była cholernie bolesna, czego dowodem była blizna na jego plecach, którą skrupulatnie ukrywał przed oczami wszystkich ludzi, swoimi zresztą też. No był takim małym narcyzem, chociaż nie aż takim dużym, żeby jakoś próbować te blizny usunąć, a przecież są na to sposoby. Jakieś lasery, masaże, różne specyfiki,... no na tym się znał już tak średnio, ale podejrzewał, że medycyna estetyczna ma całe kurde milion różnych rzeczy na niwelowanie tego. Niemniej, no nawet nie sprawdzał, ani nie googlował. Miał koszulkę.i jak sobie ćwiczył dzisiaj na siłce w remizie, to też ją miał na sobie. A kogo zobaczył w drzwiach nagle przy tym swoim ćwiczeniu? A no był to Jason Brooks, jego walczący z ogniem ziomeczek!
- O proszę, a kto się tutaj za nami stęsknił - rzucił z rozbawieniem i nawet wesoło brwiami poruszył w górę i w dół. - Przyszedłeś sprawdzić, czy nie oszukuje i pilnować czy mam dość ciężaru i powtórzeń? - zapytał, bo skoro Jason był na l4, to się pewnie dawno nie widzieli! No i chciał ogólnie zapytać co tam i jak tam, ale facetom chyba tak nie wypada od razu do troski przechodzić, trzeba trochę alfa gadki rzucić, czy coś tam. Dobra, o tym Remi chuja wiedział, ale był w remizie, tu są inne zasady, co nie.
towarzyska meduza
-
strażak — w Fire Station
42 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
loading...
remi blackwell

Bycie strażakiem to wciąż była praca marzeń i snów Jasona, nawet pomimo upływu czasu i faktu iż powoli co raz bardziej rdzewiał. Po przekroczeniu czterdziestki zdawało się jakby sam się sypał, zwolnił i stracił też czas reakcji. Może to właśnie przez to nie dopatrzył tej belki, która spadła mu na bark i narobiła swoich szkód. Co prawda teraz już czuł się lepiej ale mentalnie dalej było mu gorzej. Nie chciał kończyć ze strażą, tym bardziej jeśli wciąż miał ambicje aby zepchnąć komendanta ze stołka, po prostu nie i koniec. Od tamtego wypadku trochę już upłynęło a on sam już nie nosił stabilizatora samego w sobie, jedyne co to naklejał sobie jeszcze taśmy i robił ćwiczenia według fizjoterapeuty. Powoli też zdawał się wracać do pracy chociaż to głównie było uzupełnianie papierów albo kontrolo przeciw pożarowe, a więc nuda sama w sobie.
Nie odbywało się to codziennie ale kilka razy w tygodniu a może nawet i w miesiącu, to też czasami zajrzał do remizy i do kumpli. Możliwe, że nie wszyscy wiedzieli o jego "tajnych" misjach ale cóż, może to i lepiej? Niech myślą, że odpoczywa ciągle jak stary dziadek, którym powoli się stawał ale cicho, to jeszcze nie pięćdziesiątka.
Ciągle mógłby pokazać na przykład takiemu Blackwellowi iż co nieco potrafi a i w podciąganiu dalej byłby lepszy, tyle tylko iż nie chciał kozaczyć aby znowu kontuzja nie stała się poważna.
- Hoho. niosę dary i prezenty. - rzucił na starcie, wprawiając się w dobry jednak nastrój bo przecież to nic złego, że kolega mógł mieć z niego ubaw czy inne takie.
- Nie? Wykonuje ciemne i ważne misje na swoim urlopie, wiedziałbyś gdybyś był grubszą rybą a nie taką płotką wciąż. - odpowiedział mu, pewnie podchodząc bliżej aby sprzedać mu jakiegoś kuksańca w bok tak dla zasady. Zresztą czuł się trochę odpowiedzialny za formę Remiego, w końcu dawniej go motywował działając obok czy prześcigając się w mini zawodach. Teraz był jak emeryt trochę, ale spokojnie - jeszcze wróci mu forma.
- Śmiej się śmiej. Gdy przebijesz barierę czterdziestki, sam się poczujesz jak stary dziad. No i wiadomo już szybkość nie ta, regeneracja także. Dalej czuje jakby coś mi przeskakiwało. - westchnięcie jakie z siebie wydawał chyba dobitnie podkreślało jaki stan emocjonalny teraz miał. Kochał straż i oddawał się tej pracy z całego serca, czasami może za bardzo skoro żona gdzieś mu zwiała ale co tam. Aż tak się tym nie przejmował a nawet jeśli to na wierzchu zachowywał poker face większy niż ci co grają w karty na przykład.
powitalny kokos
Jason Brooks
brak multikont
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
No dobra, to sobie tutaj ładnie zakończe historię. Remi był naiwniakiem i traktował wszystkich członków załogi trochę jak rodzinę. Oczywiście nie wiedział, że niektórzy z nich to paskudne skurwysyny, które nie zasługiwały na chodzenie wśród ludzi za paskudztwa, których się dopuszczali, ale hej, no wiadomo że Jason nie był jednym z nich. Więc tak, dobrze było go znowu tutaj zobaczyć i spędzić z nim trochę czasu. Zwłaszcza, że Remi też swego czasu prawie zginął przez spadającą belkę, do teraz miał blizny i poparzenia, które niestety nieustannie mu o tym wydarzeniu przypominały. U niego jednak minęło już sporo czasu, wrócił do dawnej sprawności i… nigdy nie miał ambicji na zajmowanie wyższych stanowisk niż do tej pory. Ale za to bardzo kibicował Jasonowi, bo czemu nie, nadawał się!
- Jak święty Mikołaj! - pochwalił go, bo kto nie kochał Mikołaja? A no właśnie, Remi wciąż też na przykład trochę w niego wierzył.
- Lubię być płotką. Pamiętaj, bez reniferów Mikoś nigdzie nie dojedzie - przypomniał mu z rozbawieniem. No i potem sobie coś pogadali o starości, o czterdziestce i regeneracji. O chorobach, fizjoterapii i tak dalej! No było fajnie, co nie. O straży też sobie przecież długo gadać można,. zwłaszcza jak się zorganizowało jakieś jedzenie|!

/zt x2
towarzyska meduza
-
ODPOWIEDZ