Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
- Wyglądają okej? - spytała przyjaciółki, mając na myśli swój biust któremu uważnie przyglądała się w łazienkowym lustrze i nie czekając na odpowiedź Sage nieco niżej ściągnęła bluzkę na dekolcie. Poprawiła błyszczyk na ustach, po czym ominęła Gilmore klepiąc ją po drodze w tyłek. - Zabawmy się! - puściła Sage oczko i dziarsko ruszyła ku wyjściu z toalety, w stronę baru.
Tak naprawdę nie było jej stać na tę imprezę. Ani tę, ani poprzednią, ani prawdopodobnie każdą kolejną. Nie było jej nawet stać na sukienkę ani buty, które dzisiejszego wieczoru miała na sobie - zwinęła ją w zeszłym tygodniu z centrum handlowego w Cairns. Ale czy to wszystko przeszkadzało jej w prowadzeniu na pozór ułożonego i stabilnego życia? Absolutnie nie. Już jako małolata musiała nauczyć się kombinować jak stwarzać pozory. Wolałaby umrzeć niż gdyby ktoś dowiedział się, w jakiej biedzie się wychowywała i która akurat w jej przypadku okazała się być dziedziczna. No ale! Dzisiaj miała zamiar dobrze bawić się z dawno nie widzianą Sage, a nie zastanawiać się nad tym, czy zdoła opłacić w tym miesiącu czynsz. Poza tym hej, były atrakcyjnymi kobietami, a takie zazwyczaj rzadko siedziały przy barze bez drinka. Cóż, przynajmniej taka była filozofia Pat, którą nie dzieliła się na lewo i prawo, ale której skrzętnie się trzymała.
Kiedy siedziały przy barze, zamówiły po jednym drinku na start (na tego jednego było ją akurat stać). Czekając na zamówienie Tribbiani rozejrzała się po lokalu, a po chwili zaczęła klepać Gilmore po udzie.
- Patrz tam - niezbyt dyskretnie kiwnęła głową na jednego z typów siedzących po drugiej stronie baru. - Od paru minut gapi się na Ciebie jak sroka w gnat. Zaproś go do nas - dodała zachęcająco, rzecz jasna mając nadzieję że towarzysz wpatrujący się w Sage przyprowadzi ze sobą kolegę.

Sage Gilmore
architekt — c.w. construction
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
chodząca życiowa rewolucja. nie grzeszy nadmiarem pieniędzy, więc wyniosła się od matki. pracę na kilka etatów zamieniła na tą wymarzoną, architekta. a dużo dosyć przypadkowych znajomości na jedną najbardziej szczególną - to alfiemu oddaje całą swoją uwagę.
+ Patrizia Tribbiani

Nie zwracała szczególnej uwagi na to, co ze swoimi cyckami wyczynia właśnie jej przyjaciółka, zbyt pochłonięta była malowaniem ust, znajdując się w jakieś pseudo wyzywającej pozie. Zastanawiała się jak to jest, że we wszystkich filmach lub reklamach kosmetyków ta czynność wygląda tak kurewsko seksownie, a w jej wykonaniu chyba raczej jakby raczej pochłonięta była w myślach całkowaniem. Przesrane.
- Zawsze - oceniła okiem eksperta, przyglądając się obciąganiu dekoltu w jego odbiciu. Zacmokała w stronę psiapsi i sama się wyprostowała, żeby zachwycać się teraz tym, co mogła oglądać w tym nieszczęsnym lustrze. No, stara, jest naprawdę nieźle - ponownie wysiliła się na wyjątkowo fachową ekspertyzę. W ostatnim czasie coraz częściej zdarzało się jej bywać w barach, pubach czy na balkonach ludzi, których nawet nie zna. I nawet przygoda z oblechem w zielonym chyba niczego jej skutecznie nie nauczyła, skoro Pat tak łatwo udało się ją wyciągnąć i dziś.
Nie mogła zatem nie przystać na jej propozycję zabawienia się i ruszyła za nią, a wychodząc z łazienki otwierzyła drzwi z impetem. Nieważne, że po drugiej stronie mogły znokautować jakąś niewiastę w potrzebie, obie z psiapsi wyglądały dzisiaj zabójczo i to wystarczyło, by skutecznie wszystko inne miała w głębokim poważaniu.
Zanim się zorientowała, siedziały już przy barze, każda z drinkiem - oczywiście jednym z tych z początku stawki cenowej, jednak nie tym najbardziej podłym. Z daleka wyglądały na te naprawdę solidnie doinwestowane. Upiła łyk.
- Stara, do teraz stać mnie było co najwyżej na pasztet i szklankę kranówki, teraz mój budżet do końca miesiąca zamyka się w minus dwa pasztety i kranowa zgarniana z domu - nieważne jednak, bo było warto i strzeliła sobie tego drinka na raz, na hejnał. Na odwagę. Bo zaraz bez słowa wystartowała do wskazanych chłopaków. Wiele można o Sage Gilmore powiedzieć, ale nie to że jest słaba w bajerowaniu. Jej uśmiech rozpuszczał skutecznie niejedno, niekoniecznie tylko męskie, serduszko. Panowie więc szybko znaleźli się obok dziewczyn, Sage jednak szeptem poinformowała swoją aktualną towarzyszkę:
- Skucha, raczej gołodupce, trzeba spławić - trzeba spławić, ale ze dwa drinki najpierw mogą na rozgrzewkę dziewczynom postawić.
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Niektóre laski miały jakiś wrodzony talent do bycia hot chick zawsze i wszędzie, nawet stojąc w kolejce po kebaba czy do kibla. Patrizia w swojej próżności od zawsze marzyła o tym, żeby stać się właśnie jedną z tych it girls, ale póki co życie podrzucało jej pod nogi tyle jebanych kłód, że sukcesem było już to że jeszcze jako tako trzymała pion. Co choćby dzisiejszego wieczoru miało znaczenie, bo Tribbiani miała na sobie zajebiście wysokie szpilki na platformie, w których jeden niewłaściwy krok groził złamaniem otwartym. Dlatego kluczowe było znalezienie dobrego punktu widokowego, z którego nie trzeba było zbyt często się ruszać, czyli - blisko baru i z dobrym widokiem na dobrze rokujący towar.
- Jeśli dobrze to dzisiaj rozegramy, to mogły to być dwa ostatnie pasztety w Twoim życiu - zafalowała brwiami. - Blah, kranówa. Wiesz co chciałabym mieć kiedyś w domu? Dystrybutor prosecco. Prosecco do śniadania, lunchu, obiadu i kolacji. Teraz nawet nie jem tylu posiłków dziennie - wywróciła oczami. No ale kiedy już znajdzie w końcu tego nadzianego typa, będzie mogła jeździć do Cairns na te swoje brunche. Pewnie będzie mogła zamówić nawet dietę pudełkową, bo przecież sama rąk nie będzie sobie brudziła gotowaniem. Nawet jeśli była to jedna z niewielu rzeczy, w których była całkiem dobra.
- Go girl! - krzyknęła jeszcze za Sage, kiedy ta ruszyła w stronę namierzonej zwierzyny. Poprawiła się na krześle i z perlistym uśmiechem obserwowała, jak psiapsi przyprowadza typów. W międzyczasie szybko dopiła swojego drina, żeby przypadkiem nie musiała odmawiać propozycji postawienia im drinków. Mina trochę jej zrzedła, kiedy dotarły do niej słowa Sage. Okej, pierwszy naleśnik zawsze nieudany i takie tam. Posłała więc Gilmorce porozumiewawczy uśmiech, po czym przerzuciła wzrok ponownie na towarzyszy, robiąc ich dokładną obczajkę zanim wreszcie jej wzrok zatrzymał się na twarzy jednego z nich.
- Moja przyjaciółka, Sage, ma dzisiaj urodziny - oznajmiła, totalnie mijając się z prawdą. Był to dość prosty komunikat - możecie chwilę z nami pobalować, my napijemy się na wasz koszt, a potem zjeżdżajcie, bo jednak chcemy świętować ten dzień we dwójkę na babskim wyjściu. - Wypijecie z nami za jej zdrowie? - spytała unosząc zaczepnie brew.

Sage Gilmore
architekt — c.w. construction
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
chodząca życiowa rewolucja. nie grzeszy nadmiarem pieniędzy, więc wyniosła się od matki. pracę na kilka etatów zamieniła na tą wymarzoną, architekta. a dużo dosyć przypadkowych znajomości na jedną najbardziej szczególną - to alfiemu oddaje całą swoją uwagę.
+ Patrizia Tribbiani

Niektóre laski nie muszą wyrywać w barach przykrych gołodupców jako sponsorów ich drinków. Gdyby tylko mogła, westchnęła by sobie tak głośno, że aż by jej w gardle z tego wszystkiego zaschło. Jakie to jest kurwa łatwe, urodzić się w odpowiednim domu i żyć jak pączek w maśle. Ostatnio przy Wrenie palnęła o opcji bogatego wyjścia za mąż i coraz częściej ten pomysł przecinał jej myśli.
- Jebać pasztety. Zobaczysz, pewnego pięknego dnia będę tak kurwa bogata, że będę mogła jeść obrzydliwe foie gras na śniadanie choćby codziennie. A jak będzie trzeba to będę to zagryzać pieprzonym białym kawiorem prosto z Syberii - powiedziała z całą możliwą mocą i żeby to dodatkowo zaakcentować zamachnęła mocno ręką, że niby wszystko jej dynda i powiewa. Nawet walnęła przez to jakiegoś gościa, ale jej firmowy czarujący uśmiech załatwił jednak wszystko.
Jej dzisiejsze łowy na start faktycznie okazały się pierwszym naleśnikiem do wyrzucenia. Panowie byli chyba obiektem zainteresowania po raz pierwszy, ewentualnie naczytali się zbyt dużo informacji na wszelkich incelskich stronkach, bo ledwo barman postawił przed dziewczynami urodzinowe drinki a tym zaczęło się zbierać na czułości. Za szybko, za bardzo i ze zbyt wielkim vibem zboków zza krzaka. W przeciwieństwie jednak do nich, dziewczyny grały dzisiaj mecz na swoim podwórku, wystarczył więc tylko jeden umówiony sygnał i jeden z (śmiało można chyba uznać, że zaprzyjaźnionych już) ochroniarzy, pozwolił się panom znaleźć na drugim końcu tego miejsca. Albo nawet i za drzwiami, jeśli mieli niezbyt wyparzone języki. Nie Sage i Pati to szczęśliwie sprawdzać.
Usiadła sobie odrobinę zrezygnowana koło przyjaciółki i zabrała za popijanie nieszczęsnego drinka niezgody. Zamiast typowej fancy nazwy, powinien zostać nazwany na cześć pustych portfeli tych napaleńców. Westchnęła i odstawiła szkło na blat już po pierwszym łyku.
- Poznałam ostatnio jednego prawnika. W kategorii wiekowej "jeszcze nie zdziadziały". Całkiem niezły. Mówiłam już że jest prawnikiem? - czuła się dzisiaj zupełnie spłukana i pewnego rodzaju rozdrażnienie chyba wyrzuciło akurat takie wyznanie. Równie dobrze mogła przecież wspomnieć o tym, jak to się całowała po dziesięciu minutach znajomości po jakimś obskurnym balkonie. Ale no, po prostu nie pasowało. A może nie traktowała tego akurat tak płytko?
Sage Gilmore wiele rzeczy ostatnio przestawało pasować.
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Dla Pati wyjście bogato za mąż brzmiało niemal jak spełnienie wszystkich marzeń. Szczerze, nie miałaby oporów aby być jedną z tych pań domu, których jedynym zadaniem w ciągu dnia jest ładnie wyglądać i robić za ładną ozdobę dla swojego typa. Już dawno przestała wierzyć w te brednie o prawdziwej miłości i szczęśliwym zakończeniu. No ale miała wzorce jakie miała, czyli ojca który zostawił jej rodzinę z długami i matkę, która lada dzień mogła umrzeć z przepicia.
- Bitch, życzę Ci tego z całego serca - odparła, szturchając ją po przyjacielsku ramieniem i uśmiechając się tajemniczo znad drinka. Trochę wstydziła się przyznać, że nie wie co to jest to całe foie gras, za doświadczeniem z kawiorem mogła się poszczycić. Kompletnie jej nie smakował i miała ochotę go zwrócić po pierwszym kęsie, ale pochylona nad nim wyglądała tak fancy, że wytrzymała te wszystkie niedogodności niemal tak, jakby była prawdziwą damą. Typ, z którym była wtedy na randce tak bardzo dał się nabrać na to całe zgrywanie damy, że nawet nie odważył się pocałować jej w usta na pożegnanie, jakby bał się że dostanie za to plaskacza.
No ale tak, kolesie zdecydowanie przedawkowali internety albo odbyli zbyt wiele szkoleń z kołczami podrywu, bo nawet Pati - mimo niezbyt wysokich (oprócz cyfr na koncie) wymagań wobec facetów - była zniesmaczona. Grunt, że zagrożenie szybko zostało zneutralizowane i dziewczyny mogły delektować się drinkami już tylko w swoim towarzystwie. Nie były to driny z najwyższej półki co prawda, ale darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda, jak to ktoś mądry kiedyś powiedział. Pewnie Paulo Coelho albo inny słynny filozof.
- Prawnik. Wow - wydusiła z siebie z entuzjazmem, otwierając szeroko oczy. "Prawnik", "lekarz" czy "architekt" to jednak zawsze kojarzyli się głównie z ustawionymi typami. - Czemu od razu nie mówisz o takich rzeczach? Tylko wylatujesz mi tu z jakimiś pasztetami - zaczęła żywo gestykulować, no bo hej, to przecież brzmiało jak wiadomość wieczoru! I na dodatek zwiastun nadziei po ich nieudanej próbie podrywu. - Jeszcze nie zdziadziały czyli co, przed czterdziestką? - spytała mrużąc oczy. No dobra, po 40-stce faceci też byli hot, ale wtedy zazwyczaj już ciągnął się między nimi jakiś bagaż. Była to żona jeszcze ujdzie, ale zazwyczaj typ miał dzieciaka, co potęgowało widmo dzielenia się z kimś jego kasą. - Gdzie go poznałaś? Ty to zawsze wiesz, gdzie się zakręcić - wywróciła teatralnie oczami, trochę zapominając że dzisiejszego wieczoru obie startowały z podobnej sytuacji materialnej, więc z tym zakręceniem się Sage to jednak różnie bywało.

Sage Gilmore
architekt — c.w. construction
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
chodząca życiowa rewolucja. nie grzeszy nadmiarem pieniędzy, więc wyniosła się od matki. pracę na kilka etatów zamieniła na tą wymarzoną, architekta. a dużo dosyć przypadkowych znajomości na jedną najbardziej szczególną - to alfiemu oddaje całą swoją uwagę.
+ Patrizia Tribbiani

Sage za to wręcz z uporem maniaka trwała przy tym, jak to w końcu uda się jej - oczywiście cudownie i zupełnie samej, bez pomocy żadnego bogatego bolca - odbić się z dosyć niskiego stopnia na drabinie majętności, w jakim nieszczęśliwie się aktualnie (i raczej od zawsze do tej pory) znajdowała. Nie po to w końcu wypruwała sobie żyły harując na niewiadomo ile etatów, biorąc niewiadomo ile fuch, żeby finalnie ta jej nieszczęsna architektura okazała się niewypałem, prawda? Prawda. Przyjdzie więc k i e d y ś taki piękny dzień, kiedy będzie miała tyle pieniędzy, że nie będzie wiedziała co z nimi zrobić.
- Wzajemnie - przełknęła ślinę dosyć głośno. - Kurwa, zupełnie jak jakieś nieudane życzenia urodzinowe, że jesteś pod takim wrażeniem, że jedyne co robisz to wzajemnujesz - zachichotała jak ostatnia idiotka. Brakowało jeszcze muśnięcia rzęsami w zwolnionym tempie i byłaby doskonałą Karen, wzywająca właśnie managera tego przybytku. Aż zrobiła skonsternowaną minę, tak była zażenowana swoim aktualnym zachowaniem. Damn, miała być babeczką z klasą a chichocze po jakiś zupełnie randomowych barach jak ostatni przychlast. To nie robi z pewnością dobrze dla wizerunku.
- No. Prawnik - zupełnie jakby poznawanie ich było jakimś świętym Graalem wolnych jeszcze kobiet. Przynajmniej w Lorne Bay. - S t a r a - zaczęła przedłużając, jakby w ten sposób chciała jedynie dodatkowo zwrócić na siebie uwagę. - Nie legitymowałam. Ale nooo... z trzydzieści? Dobrze zachowane trzydzieści pięć? Przed czterdziestką na pewno - normalnie jakby to była jedna z tych wesołych wiadomości, gdzieś między "mamo, zarabiam tam naprawdę przyzwoite pieniądze" a orientowaniem się, że nazbyt wesoły tryb życia nie zagwarantował dodatkowej przygody z rzeżączką. Hehe. - Prawnik to mój sąsiad. Ale to trochę skomplikowane wszystko... Bo jest jeszcze drugi - biedna Pati zaraz się spieprzy z tego hokera, i to jedynie z wrażenia. - Ten nie jest moim sąsiadem - przerwała uspokajająco. - Jest stażystą w szpitalu, więc będzie lekarzem. Noooo, aleeee - zagryzła nawet paznokieć, szybko jednak doprowadzając się do ogarnięcia, przecież nie można tak bezkarnie drapać topu na pazurach, no kto miał o tym wiedzieć jak nie ona?! - I ten jest m i ł y - a to oznacza, że jest w hierarchii wyżej niż "zostanie moim mężem, bo będzie bogaty". Dziewczyna go autentycznie l u b i ł a, choć oczyma wyobraźni już widziała jak dostaje od swojej psiapsi w łeb za choćby pomyślunek w angażowanie się w relację z jakimkolwiek typem, z drugiej jednak strony miała wrażenie, że no inaczej po prostu tego określić nie może. - Chodź, napijemy się, bo pierdolę już kocopoły. Będę najwyżej minus trzy pasztety, będę żyła miłością, jebać to - i zaczęła dosyć intensywnie zwracać uwagę barmana, przecież nie będzie się darła. Jeszcze nie.
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Patrizia była idealną osobą przy której można było wyjść z roli damy z klasą. Co prawda sama usilnie próbowała się na taką stylizować, tak przy znajomych czy przyjaciołach wrzucała sobie na luz. Cóż, jak widać dzisiejszy połów zaczęły falstartem, a na horyzoncie wciąż nie pojawiała się nowa partia godna zawieszenia na nim oka.
- Prawnik... - powtórzyła za Sage, podpierając brodę dłonią. Prawnik, lekarz - to zawsze robiło wrażenie. Kiedy babcia Tribbiani jeszcze żyła, a Pati była jeszcze niewinną dziewczynką, zawsze z podziwem komentowała poczynania wszystkch sąsiadek: "ta sobie przygruchała lekarza", a "tamta usidliła takiego jednego prawnika z Cairns". Więc tak właśnie Pati dorastała w przeświadczeniu, że złapanie bogatego faceta z dobrym zawodem to niemałe osiągnięcie.
- Bylebyś nie musiała go wspierać viagrą - wzruszyła ramionami. Nawet sześćdziesiętolatek na upartego byłby dobrym okazem, o ile jego maszt wciąż dawał radę wstawać sam bez angażowania do tego wszystkich majtków z pokładu. - COO!? - faktycznie aż wybałuszyła z wrażenia oczy i na wszelki wypadek złapała się dłonią na blat... po czym uderzyła z otwartej dłoni bark Sage. Nie na tyle, żeby zrobić psiapsi krzywdę, ale na tyle żeby wiedziała że Pati była totalnie zazdrosna!
- Chcesz mi powiedzieć, że wyrwałaś najpierw prawnika, a zaraz potem lekarza? No dobra, przyszłego lekarza, ale będzie nim! Kurwa, Sage, musisz zagrać w bingo! - niemal krzyknęła z tej ekscytacji, przyciągając tym samym wzrok paru klientów znajdujących się najbliżej dziewczyn.
- Ugh, miły. Najgorszy typ faceta - wydała wyrok skrzywiając się teatralnie. No ale co ona mogła wiedzieć, skoro mili goście okazujący jej szczere zainteresowanie zawsze byli przez nią skreślani już na samym początku. Po prostu nie wierzyła w to, że facet może być miły całkiem bezinteresownie. - Tylko ten zawód go ratuje! To jest lekarz, Sage. Przyszły l e k a r z - wyjaśniła psiapsi dokładnie wypowiadając każdą literę, tak gdyby ta przed chwilą nie powiedziała jej dokładnie tego samego. No ale wyczuła, że pod słowem "miły" kryje się cały wór nieopisanych zalet, do których Sage gdzieś tam skrycie mogła sobie wzdychać. - Sage, to jest jak gra w sapera. Możesz się tylko raz pomylić - dodała złowrogo wymierzając z psiapsę palec wskazujący. A że do drinka nie trzeba było jej dwa razy namawiać, zamówiły po kolejce szotów na dobre trawienie rzucanych przez Sage tematów.
- No ale co, który lepszy? Ten lekarz to pewnie młodszy, nie? Młodsi zazwyczaj przegrywają doświadczeniem, if you know what I mean - posłała Sage porozumiewawcze spojrzenie znad szocika.

Sage Gilmore
architekt — c.w. construction
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
chodząca życiowa rewolucja. nie grzeszy nadmiarem pieniędzy, więc wyniosła się od matki. pracę na kilka etatów zamieniła na tą wymarzoną, architekta. a dużo dosyć przypadkowych znajomości na jedną najbardziej szczególną - to alfiemu oddaje całą swoją uwagę.
+ Patrizia Tribbiani

Jak cudownym duetem musiało być do oglądania niezastąpione duo Patricii i Sage!
- Prawnik... - powtórzyła po przyjaciółce, zupełnie jakby zawód wykonywany przez biednego Wrena padł jeszcze za mało razy. - JEZUNIE. Wszystko z nim w porządku! - oburzyła się pewnie odrobinę na wyrost, zupełnie jakby zaprzeczała nosicielstwu trądu a nie problemom z erekcją. Skrzywiła się nawet. Jej lekko szumiąca główka zaczęła właśnie wyrzucać obrazki penisów dotkniętych tym pierwszym i, drogi Boże, Sage Gilmore chyba nigdy nie była tak bliska dożywotniego odstawienia alkoholu jak w dniu dzisiejszym.
- NOOOO TOOOOO!! - odpowiedziała, trochę przy tym swoją psiapsi przedrzeźniając. - Klęska urodzaju czy ki chuj - zaśmiała się nawet, choć wszystko wyglądało raczej tak jakby w tym momencie marudziła. Nie mogła jednak narzekać, bo jej życie towarzyskie w ostatnim czasie wręcz kwitło. - Gwoli ścisłości, to oni się wyrwali tak trochę... jakby sami? Pojawili się i boom, po prostu w moim pokręconym żyćku sobie są - bo przecież nie było tak, że uroda, zgrabne ciało i ten firmowy uśmieszek Gilmore miały w tym jakikolwiek udział, prawda? Jak w jakimś średniowieczu, rodzice postawili ich przed faktem dokonanym, ej ty tam, teraz bierzecie sobie i ślub i narka, siemanko. Jak w tych gifach z memów, now kiiiiiiiss. Hehe.
- Weź, ale nie że miły bo jest laną kluchą, której trzeba przypomnieć, że trzeba oddychać. Facet jest naprawdę mocne 10/10, w pewnych miejscach 12/10 - w tak wymowny, jak się tylko dało sposób puściła w tym momencie w stronę Pati oczko. - No i przy tym nie skręca cię z cringe'u kiedy się odzywa. Cud, miód całuje, miękkie nóżki od razu masz. No kurwa, taki typ, że jakby umawiała się z nim twoja znajoma, to jej go zazdrościsz. No i ma przepiękne dłonie, na bank będzie chirurgiem, chirurdzy muszą mieć piękne dłonie - Pati i Sage, jeśli chodzi o relacje damsko-męskie miały już chyba swój własny, niesposany co prawda słownik. Pewne słowa czy wręcz już związki frazeologiczne były tak jasnymi wyznacznikami czegoś zupełnie innego, że pewnie stawały się trochę prywatnym żartem. A i kwestia stopniowania wszystkiego była raczej taka, że niechętnie można się tym było chwalić innym. - Nie, żeby i pan prawnik jakoś bardzo odstawał nie? - no przecież znikąd się jej rozterki nie biorą, prawda?
- Daaamnnn, czy muszę wybierać? Na razie jest dobrze - bo jej głupiutka, kochliwa główka nie związała się jeszcze (JESZCZE) emocjonalnie z żadnym z bohaterów opowiadań. Potem dopiero będzie płakusianie i zgrzytanie zębami, ale przecież przerabiały to już we dwójkę nie raz. I nadal nie potrafią wyciągnąć choćby cienia wniosku.
Na sugestie Tribbiani, zdecydowanie pokiwała głową na boki, w przeczący sposób.
- Wręcz przeciwnie - i zrobiła dramatyczną pauzę na dwa łyki drinka. - Było w o w, ale to takie w o w do kwadratu - i już na samo wspomnienie, dopiła zawartość swojego szkła na raz. Sage najwyraźniej musi się w najbliższym czasie zakochać, bo jedyne co jej teraz zostało to żyć miłością.
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
Zmrużyła oczy, słysząc zapewnienia Sage, że z prawnikiem wszystko jest w porządku. No wiadomo, że rozmawiały o jego penisie i braku problemu z jego stawaniem na baczność, więc wniosek mogła wyciągnąć tylko jeden.
- Spałaś już z nim! - rzuciła ciut głośniej niż zamierzała. - Czy ja Cię w ogóle znam? Czy cokolwiek o Tobie wiem? - dodała oburzona, no bo hej, u Sage tyle się działo, a Pati dowiadywała się o tym dopiero teraz? I na dodatek pewnie jako ostatnia, no skandal. - No jeszcze Ci się na tacy sami podali? No nie do wiary - westchnęła. Nigdy nie wątpiła w urodę i siłę przyciągania Sage, więc w zasadzie w ogóle nie powinno jej to dziwić. No ale cóż, skoro sama szczęścia z facetami nie miała, to chociaż posłucha sobie opowieści jak to jest być otoczoną wianuszkiem mężczyzn. Oparła więc brodę na dłoniach i zasłuchiwała się w opowieściach o penisie 12/10 i super lizanku. Tak, głównie to zapamiętała.
- "Taki typ, że jakby umawiała się z nim twoja znajoma, to jej go zazdrościsz". Mów mi więcej! - roześmiała się, bo przecież sama teraz była taką psiapsi, która słuchała Sage z wypiekami na twarzy i nutką zazdrości! Ale takiej zdrowej, połączonej z radością że coś takiego przytrafiło się bliskiej jej osóbce. - Okej, okej, no i co Ci robił tymi dłońmi? Ma delikatny dotyk, czy taki wiesz, dziki, że od razu masz ochotę na niego wskoczyć? - dopytywała, bo wiadomo, jak faceci gadali o takich sprawach to pewnie kończyło się na: "...no i się bzyknęliśmy". A kobiety to jednak muszą sobie poopowiadać więcej - czy właśnie dotyk był taki, czy taki? Gdzie ją całował i czy był to pocałunki namiętne, czy bardziej czułe? Czy utrzymywał kontakt wzrokowy, czy było zapalone światło, czy to, czy tamto, czy siamto.
- Jak jest dobrze, to dbaj o to, żeby było jeszcze lepiej. No i żeby jeden nie dowiedział się o drugim, bo przypał. Lepiej trzymać dwie sroki za ogon i poczekać, z którą pofruniesz dalej - o taką mądrością życiową się podzieliła z Sage. No bo przecież po co zdecydować się na jednego faceta, z drugiemu nie mydlić oczu, skoro można pławić się w zainteresowaniu obydwu i czekać, który ostatecznie wypadnie lepiej. Prosta sprawa, tu nie było pola na żadne dylematy.
- Było w o w? W o w do kwadratu na dodatek? Wow - dodała, jeszcze chwila i sama się zauroczy tym wow lekarzem. - Sage, ja tak dawno nie uprawiałam seksu, że musisz mi wszystko opowiedzieć - dodała zrezygnowana, trochę olewając że na jej dość głośne wyznanie nawet barman posłał jej spojrzenie typu "I feel u, girl, be strong".

Sage Gilmore
architekt — c.w. construction
24 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
chodząca życiowa rewolucja. nie grzeszy nadmiarem pieniędzy, więc wyniosła się od matki. pracę na kilka etatów zamieniła na tą wymarzoną, architekta. a dużo dosyć przypadkowych znajomości na jedną najbardziej szczególną - to alfiemu oddaje całą swoją uwagę.
+ Patrizia Tribbiani

Gilmore może nie była najbardziej pruderyjną z dziewcząt, ale kiedy Pati tak namiętnie informowała o jej życiu seksualnym spokojnie z połowę baru, wciągnęła głośno powietrze i w końcu walnęła ją pięścią w ramię. Zaśmiała się jednak całkiem serdecznie, bo w końcu nie było tak że się będzie o to gniewać czy odstawiać tu sceny.
- Jezu, Pat, zwolnij konia! - zerknęła na boki, jakby rozglądając się w poszukiwaniu ewentualnych świadków wybuchu ekscytacji w wykonaniu jej przyjaciółki. - Odmawiam składania zeznań! - i nawet jakoś teatralnie ułożyła dłonie na klatce piersiowej. - Wątpisz w naszą znajomość?! Wstydziłabyś się! - próbowała jak najbardziej skutecznie odbić piłeczkę od swojej skromnej osoby.
Siadła sobie w końcu wyluzowana i popijała w najlepsze drineczka. Był p r z e p y s z n y i wchodził jak woda. Rozejrzała się po Moonlight w poszukiwaniu ewentualnych ofiar, które przed wysłaniem ich na drzewo postawiłyby jej i jej dzisiejszej towarzyszce parę trunków. Ale albo w lokalu panowała zupełna posucha, albo panowie, którzy tak rozgościli się ostatnio w jej życiu, byli odpowiedziali za swoiste wyłączanie radaru. Westchnęła ciężko. Trudno, najwyżej jej budżet będzie wynosił minus sto pasztetów i już ostatecznie zostanie jej się jedynie zakochać i żyć miłością.
- A chętnie! - zareagowała śmiechem na rzucone przez przyjaciółkę luźno mów mi więcej. - Ma zupełnie cudowne ręce. Takie cudowne, że kiedy pomyślisz że mógłby cię macać na izbie przyjęć, to masz ochotę się trochę potłuc - owszem, to co powiedziała było już ostatecznie wręcz durne, ale jakie jej myśli dotyczące Alfiego czy Wrena nie były? Zaczesała włosy palcami do tyłu, jakby w ten sposób mogła wybrnąć z tych głupot, które opuszczają jej usta.
Na sugerowane przez Patrizię wyjście tylko wywróciła oczami:
- Weź, stara... Ja się z nimi tylko l u ź n o widuję, nie planuję zamążpójścia. Nie ma żadnych obietnic, żadnych zobowiązań. Czy ja w ogóle wyglądam na kogoś, kto ma teraz czas na jakieś poważne związki? - jak bowiem dosyć ogólnie wiadomo praca na dwa etaty i do tego studia nie są raczej wielką zachętą do angażowania się w cokolwiek więcej.
Wywróciła oczami po raz kolejny, a kiedy zdała sobie sprawę z tego że ich rozmowie przysłuchuje się wyraźnie zainteresowany tematem barman, jedynie obojętnie (przepraszająco?) wzruszyła ramionami w jego stronę.
- Wow - powtórzyła raz jeszcze, jakby to co powiedziała do tej pory, i to ile razy powtórzyła to Patrizia to było jeszcze za mało. - Nie słuchaj jej, tylko się tak droczy - wytłumaczyła jednak barmanowi swoją psiapsi, bo typ nadal od nich nie odchodził. Po chwili jednak postawił przed nimi po jakimś fancy kolorowym drinku: - Na koszt firmy, chyba się wam dzisiaj przydadzą - rzucił dosyć nonszalancko i poszedł w drugą stronę baru, zanim zdążyły choćby podziękować.
- Typ ma nas chyba za mocno zdesperowane - westchnęła ciężko, ale że darowanemu koniowi się wcale w zęby nie zagląda, przygarnęła do siebie kolejne szkło. Lepiej, żeby jego zawartość była pyszna.
Opiekuje się staruszkami — Oak Tree Retirement Village
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Za dnia pracuje jako opiekunka w domu spokojnej starości, a wieczorami poluje na bogatą parę portek, której mogłaby się uczepić. Mieszka w wynajmowanej przyczepie, ledwo wiąże koniec z końcem, ale nie traci pogody ducha
- Hej! - krzyknęła, kiedy oberwała od Sage pięścią w ramię. Nie było w tym żadnej złości, a jeśli nawet, to tylko za to że miała takie braki wiedzy o życiu seksualnym przyjaciółki. - Och, już nie dramatyzuj! To ja tu jestem ofiarą - skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej, po czym parsknęła śmiechem. Uwielbiała Sage właśnie za to, że mogły się na siebie dla żartu powściekać, a nawet trochę sobie skopać tyłki, ale koniec końców Gilmore była jedną z niewielu osób w życiu Pati, przy których czuła się tak swobodnie i mogła być w 100% sobą. Może powinna zaproponować przyjaciółce pakt, że jeśli to 40-stki sobie nikogo nie znajdą, to się spikną? Kuszące, ale po dzisiejszym wieczorze i tych wszystkich informacjach o facetach, brunetka jednak mocno zaczęła wątpić w to, że jej niecny plan wypali.
- Luzik, cały czas obserwuję co się dzieje - oznajmiła, widząc jak Sage z powątpieniem rozgląda się po lokalu. A potem aż wydała z siebie pomruk zadowolenia, kiedy Sage tak plastycznie opisywała dłonie swojego absztyfikanta-przyszłeg-lekarza. - Uwielbiam, jak facet ma takie dłonie. Nawet mniejszy korniszonek by mi nie przeszkadzał, jeśli tylko miałby takie wspaniałe zadbane dłonie - dodała po chwili namysłu. Odważne stwierdzenie, owszem, ale męskie dłonie były jej fetyszem i nic nie mogła na to poradzić.
- No to właśnie mówię - faza testów. Ale żadnemu z nich nie dawaj ostatecznie kosza, żebyś w razie czego za jakiś czas mogła do niego wrócić - dodała przytakując pewnie głową. Oj tam, oj tam, jak facet tak się zachowuje, to od razu że rasowy samiec alfa, więc dlaczego i kobiety nie mogły? Ano mogły, wolny kraj, uprawnienie, go girls!!
- Tak, tak, uprawiam dużo seksu - przytaknęła przyjaciółce, posyłając barmanowi niewinny uśmiech. Na widok drinków, które właśnie przed nimi stawiał, rozradowana spojrzała na Sage. - No patrz, najciemniej pod latarnią. Rozglądamy się po całym lokalu, a tutaj mamy taki hojny towar. Dzięki, skarbie - to ostatnie zdanie rzuciła już bezpośrednio do barmana i posłała mu powietrznego buziaka. - Ale wyjść, to jednak z nim bym stąd nie wyszła - dodała ciszej, kiedy barman nieco się oddalił. - Wolę myśleć, że po prostu to szczodry człowiek - odparła, upiła łyk drinka - który okazał się być przepyszny - i przeniosła wzrok z powrotem na przyjaciółkę. - Ty, Sage, a tobie to już się nie nudzi to zapierdalanie na dwa etaty? - spytała unosząc pytająco brew.
Sage Gilmore
ODPOWIEDZ