recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
˜16˜
Nie lubiła tych zmian w hotelu, które kończyły się w środku nocy. Wolała już mieć zmianę nocną i kończyć rano, niż wracać do domu koło pierwszej czy drugiej w nocy. Powodów było kilka: za późno, żeby coś porobić, cały kolejny dzień rozwalony w powodu odsypiania i konieczność prowadzenia samochodu nocą. Alaska nie lubiła prowadzić, a jazda nocą dodatkowo ją stresowała. Rodzice nadal traktowali ją momentami jak dziecko i nie pozwalali by po nocy jeździła skuterem, ani tym bardziej na chodzenie piechotą. Umiała o siebie zadbać, ale faktycznie, może lepiej było nie ryzykować. Ostatnio i tak zbyt wiele przeszła, żeby ją jeszcze spotkała jakaś napaść czy coś.
Nie zmieniało to faktu, że chętnie by się wybrała spacerkiem, bo noc była ciepła i nawet było widać gwiazdy i księżyc. Jechała dość wolno, muzyki słuchała dość cicho, by móc się skupić na prowadzeniu samochodu. Prawdopodobnie czułaby się pewniej za sterem luksusowego jachtu niż za kierownicą jakiegokolwiek samochodu. Na morzu było mniej przeszkód i mniej rzeczy mogło w nią uderzyć. Nie był to jednak ani czas ani miejsce na wyliczanie zalet prowadzenia łodzi czy jachtu nad prowadzeniem samochodu. Takie myśli ją chyba nachodziły z tęsknoty za podróżami i jachtami. Odegnała od siebie więc te rozważania, bo mogła zbytnio sie zanurzyć (hehe) w tych myślach o morzu. A wtedy o wypadek nawet łatwiej.
Postanowiła zatrzymać się przy jednym z całodobowych sklepów i kupić sobie coś słodkiego, może jakieś chipsy i colę. W końcu i tak pewnie nie zaśnie, więc sobie chociaż zrobi nocne podjadanie. Zatrzymała się prawie przed samym sklepem i szybciutko zrobiła zakupy. Gdy wychodziła, prawie weszła na jakąś dziewczynę. Pewnie gdyby ta szła prosto, jak bozia przykazała, to by do zderzenia nie doszło. Ale brunetka była mocno pod wpływem i świat jej zapewne mocno wirował, a chodnik uciekał spod stóp. Alaska złapała dziewczynę pewnym ruchem, bo miała wrażenie, że zaraz tamta się przewróci.
- Ej, wszystko okej? Potrzebujesz pomocy? - zapytała. Kobiety powinny pomagać innym kobietom, Alaska mocno w to wierzyła. A dziewczyna mogła sobie nawet nie zdawać sprawy z tego gdzie jest, ani w jakim stanie. Sumienie nie pozwoliłoby Alasce puścić ją bez pomocy. Niestety pijane dziewczyny były łatwym celem. Pijanego faceta wszyscy omijali, pijana dziewczyna wprost przeciwnie. Było niemal pewne, że prędzej czy później znalazłby się ktoś chętny do wykorzystania sytuacji. Świat był niebezpiecznym miejscem dla kobiet, bez względu na wiek. A brunetka wyglądała mniej więcej na rówieśniczkę Lockwood. Bardzo ładna, o ciemnych oczach... Alaska nawet zauważyła kontem oka, że dwóch kolesi pokazuje ją sobie. Tym bardziej trzeba było działać.

Lisbeth Westbrook
misio
nick
brak multikont
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
36.

Nie wiedziała jaki jest dzień tygodnia... telefon komórkowy padł jej przed wczoraj, z resztą nie przejmowała się tym. Telefonów od trenerki i tak nie odbierała, a wyjazdach na treningi też mowy nie było. Rodzice nadal zajęci swoją wycieczką dookoła świata szybko mieli nie dzwonić, ale i tym nieszczególnie się martwiła. Nie chciała o tym myśleć, o niczym w zasadzie, a chociaż nigdy nie była zwolennikiem alkoholu, odkryła, że ten ma zbawienne zdolności wyciszania bałaganu w głowie. Czuła się lżej, gdy procenty szalały w jej organizmie, nawet jeśli paradoksalnie poruszała się przez to tak, jakby coś jej ciążyło. Przez ostatnie dnie praktycznie wcale się nie odzywała, ledwo pamiętała już brzmienie swojego głosu, poza tym bała się, że raz otwierając usta, znów przypomni sobie, co z nich wydarło się, gdy po raz ostatni rozmawiała z Remigiusem... mogłaby wtedy pobiec prosto do niego i błagać o wybaczenie, ale nie mogła tego zrobić. Musiała być fair i w końcu zmierzyć się z rzeczywistością. Była chorą i zakompleksioną gówniarą o paskudnym charakterze. Od zawsze tak było. Bliscy uśmiechali się do niej, a ona nie odpowiadała tym samym, bo nie potrafiła pozwolić sobie na tą swobodę, luz, jakby na etapie tworzenia los coś w niej mocno spierdolił. Potem zjawił się Remy i wierzyła, że mógłby to poukładać, ale nie dało się... a przynajmniej nie było to warte kosztów.
Miał swoją karierę, był szanowany, dobry w tym co robił, miał ogrom ludzi, którzy go wspierali. Był jak cholerne słońce roztaczające pozytywną energię i ciepło, a ona? Cholerne zaćmienie, nic więcej... mogłaby to podesłać do jakiegoś portalu plotkarskiego, chociaż i bez jej radosnej twórczości, te z łatwością rozpisywały się o tym, jak to była kryzysem wieku średniego znanego producenta. Komentarze ludzi były jeszcze gorsze, ale i tak lepsze od tego, co widziała w oczach przyjaciół Remigiusa. Tego całego Christophera, a potem u Laurissy. Ciągnęła Soriente w dół i jeśli go naprawdę kochała, powinna była go od siebie uwolnić... już dawno. Może wtedy byłoby to łatwiejsze, ale póki co... póki co walnęła w kogoś, nawet tego nie odnotowując w pamięci. Zatoczyła się jedynie, straciła wątek własnych rozmyślań i zamrugała, widząc jakąś kobietę.
- Co? - burknęła niegrzecznie, próbując ustać na nogach. Niech ją mają za potwora i pozwolą jej rozpamiętywać własne winy. To będzie najlepszą karą na jaką mogłaby siebie skazać. - Pomoc? Nie potrzebuję niczyjej pomocy - odpowiedziała markotnie, wpychając dłonie do kieszeni bluzy, ale przez to straciła delikatnie równowagę i zachwiała się niepewnie. Czy była świadoma tego, że może być zagrożona? Wszystko było jej jedno... przynajmniej w chwili obecnej tak na to patrzyła. Oczy miała przekrwione od łez i zawalania nocy, ale spojrzała na nieznajomą, jakby musiała upewnić się dwa razy, czy to nie ktoś, kogo znała. Na szczęście nie. - Przepraszam, ja... pójdę - wybąkała, reflektując się trochę. Może ta szczera troska dostrzeżona w jej oczach tak na nią podziałała. Troska na którą ktoś taki, jak Lisbeth Westbrook na pewno nie zasługiwał.

Alaska Lockwood
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Lisbeth była jak Chris, Alaska jak Remigius. Tak mogłoby się wydawać. A jednocześnie związek przeciwieństw wydawał się bardziej logiczny niż związek podobieństw. Bo tak dwie autodestrukcyjne osoby jak Lis i Chris, gdyby miały być razem, to byłoby jak połączenie jakichś dwóch niebezpiecznych substancji w jeszcze bardziej niebezpieczną. Siła rażenia byłaby zabójcza. A Alaska i Remigius, takie dwa słoneczka... przez chwilę byłoby pewnie miło, ale potem zaczęliby szukać na siłę problemów, albo coś w tym stylu.
Jednak by utrzymać związek ze swoim przeciwieństwem, trzeba dużo siły, woli i zaangażowania. A gdy wiąże się to jeszcze z nieustanną walką o uczucie, to po pewnym czasie brakuje sił. Alaska sporo ostatnio myślała o związkach, trudnościach i tak dalej. Miała swoje problemy, a Chris był raczej z tych trudnych w "obsłudze".
A jednak choć mając własne problemy na karku, nie umiałaby zostawić dziewczyny w potrzebie. Może gdyby był dzień i gdyby ktoś się na nią nie czaił, to tylko by się upewniła, że jest w stanie samodzielnie dotrzeć do domu. Tymczasem pewnie by do domu nie dotarła, nawet znając kierunek i mając siły by iść. Za chwilę pewnie by dopadło ją tamtych dwóch i... Alaska wolała nie wiedzieć co by jej zrobili. Sama kiedyś została zaatakowana w zaułku i niewiele brakowało a by doszło do najgorszego. Na szczęście umiała się bronić. Nie każda dziewczyna jednak znała techniki samoobrony, dlatego Lockwood postanowiła, że nie odpuści tak łatwo.
- Wiem, że nie potrzebujesz. - przyznała, bo czasami z pijanymi lepiej nie wdawać się w dyskusję, tylko przytakiwać, jednocześnie naprowadzając ich na właściwe tory. - Tak na prawdę to ja potrzebuję pomocy. Zasypiam za kierownicą i przydałoby się, żeby ktoś mnie zagadywał. - pomyślała, że może jakaś taka dziwna, pokrętna, odwrócona psychologia zadziała. Nie chciała mówić towarzyszce o czających się w ciemnościach facetach, bo kto wie, jakby zareagowała. Nie wiedziała, czy dziewczyna upija się na smutno czy raczej na bojowo. W tym drugim wypadku mogłaby zacząć im wygrażać albo nawet ruszyć na nich. A to by było niefortunne.

Lisbeth Westbrook
misio
nick
brak multikont
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nawet w stanie otępienia, Lisbeth pamiętała moment, w którym sprostała przyjaciela Remigiusa, więc dobrze, że nie mogła czytać w myślach, bo pewnie nie spodobałoby jej się porównanie do Chrisa. Z drugiej strony może to tylko potwierdzało to, jak problematyczna była? Pewnie tak. Najpierw rozwaliła związek Soriente z kobietą, z którą pewnie na dłuższą metę byłoby mu łatwiej, potem rozwaliła ich własny związek, po drodze - jeśli ufać wszystkim dookoła - niszcząc trochę Remy'ego, odbierając mu ten jego typowy blask, a dokładając jedynie problemów. Dobrze więc, że go od siebie uwolniła, ale... dlaczego to musiało tak cholernie boleć? Kiedyś jakoś dawała radę, nie mając go w swoim życiu, a teraz nie potrafiła sobie przypomnieć, jak wówczas sobie radziła. Nosiła bluzę producenta i bezustannie wracała do niego myślami, a łatwiej miało nie być.
- Hm? - znów zmusiła otępiałe alkoholem ciało do skupienia się na jej rozmówczyni. Nie chciała towarzystwa, ani żadnej pomocy i była gotowa ją zbyć, ale... ale może lepiej byłoby już schować się w domu? Może to nie taka zła opcja? Niby nie powinna wsiadać do samochodu nieznajomych, ale przecież na tym polu było jej już wszystko jedno. - Nie jestem szczególnie rozmowna - burknęła zgodnie z prawdą, ale coś w spojrzeniu kobiety sprawiło, że Westbrook miała problem z tym, aby jej odmówić. Gryzła się chwilę z myślami i skłamałaby, gdyby przez jej głowę nie przetoczył się ponury pomysł, ze może przy odrobinie szczęścia zmęczenie nieznajomej wygra i rąbną w jakieś drzewo. To by przynajmniej skończyło ten stan, z którym ledwo sobie radziła. - Mogę pilnować, żebyś nie zasnęła... ale nie gadać - wybełkotała wzruszając ramionami i potarła twarz. Była wykończona, ale i tak wiedziała, że nie zaśnie. To jeszcze nie był ten etap wyniszczenia, ale zamierzała do niego dotrzeć. Kierowała się tam bezustannie, od chwili, w której zrozumiała, że jej i Remigiusa już nie ma. Spojrzała jeszcze na samochód i przypomniała sobie, jak blondyn kiedyś krzyczał na nią, bo nie sprawdzała wizjera przed otwieraniem drzwi. Ciekawe co powiedziałby teraz, gdyby widział ją pijaną, wchodzącą do cudzego samochodu w środku nocy... pewnie nic, bo miał ją w dupie i dobrze. Tak było lepiej.
- Nie powinnaś zgarniać z ulicy nieznajomych... mogłabym cię skroić czy coś - oznajmiła, gdy wsiadła już do szoferki, mimo wszystko w głupim odruchu zapinając się pasem. Po tym też ostentacyjnie naciągnęłą czapkę z daszkiem na czoło i wlepiła wzrok w widoku za oknem.

Alaska Lockwood
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Bardziej chodziło o analogiczność sytuacji, a nie o bezpośrednie podobieństwo. Chris pewnie w wielu rankingach "nieodpowiednich" partnerów by był w czołówce, ale Alaska nic sobie z tego nie robiła. Może trochę na ślepo, może trochę naiwnie, ale brnęła w ten związek i to uczucie, bez względu na to, co czaiło się za zakrętem. Pewnie wielu nazwałoby ją idiotką.
Już chciała powiedzieć, że nie musi wcale gadać, ale wtedy by spaliła własną historyjkę mającą na celu zaciągnięcie dziewczyny w bezpieczne... bezpieczniejsze miejsce.
- To wystarczy. - skinęła głową - Możesz nawet śpiewać jak masz ochotę. - tylko wsiądź już - dodała w myślach, zerkając na tamtych typków. Udawali, że rozmawiają, ale nie ufała im ani trochę. Chciała tylko zapewnić nowej towarzyszce i sobie bezpieczeństwo. A jak stąd odjadą, to będą bezpieczniejsze. Tamta mogła w to wątpić, w końcu myślała, że Alaska pewnie zaraz zaśnie. Ale jej było bardzo daleko do snu.
Z ulgą przyjęła fakt, że brunetka wsiadła do samochodu. Pierwszy etap misji zakończony sukcesem. Gdyby wiedziała, że to dziewczyna... to znaczy była dziewczyna Remigiusa to czy to coś by zmieniło? Pewnie nie. Owszem, Remi był przyjacielem jej chłopaka, ale ani nie wiedziała dlaczego się rozstali, ani nawet, że się rozstali. A mogli chodzić na urocze podwójne randki, urządzać grilla w czwórkę i robić to, co robią zaprzyjaźnione pary. Tymczasem jednak Lockwood była pewna, że zgarnia z ulicy randomową pijaną dziewczynę, która pewnie padłaby ofiarą kradzieży, a pewnie i gwałtu.
- Zapnij... - powiedziała, ale zauważyła, że dziewczyna już to zrobiła. - Powodzenia każdemu kto spróbuje. Nie ma tu czego kraść. A jakby ktoś próbował mnie zaatakować, to wiem jak się bronić. - wyznała. Uważała, że kurs samoobrony to był jeden z lepszych wyborów w jej życiu, bo już co najmniej raz jej się ta umiejętność przydała - A ty? Umiałabyś się obronić gdyby ktoś cię zaatakował? - zapytała trochę nawet z troską w głosie. Bycie dziewczyną, zwłaszcza ładną dziewczyną, bywało bardzo trudne w świecie w którym mężczyźni nadal uważali kobiety za swoją własność. W schowku miała gaz pieprzowy i pomyślała, że może potem da go dziewczynie, żeby chociaż miała jak się bronić w przyszłości. To niewiele, ale mogło wiele zmienić.
- Byłaś na jakiejś imprezie i cię koleżanki wystawiły? - zapytała ruszając ostrożnie samochodem. Wolała nie mówić Lisbeth, że jest raczej średnim kierowcą, bo wtedy mogłaby jeszcze się rozmyślić. Trochę chciała zagadać, może zdobyć trochę zaufania towarzyszki.

Lisbeth Westbrook
misio
nick
brak multikont
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Uniosła jedynie brwi i spojrzała na nią w sposób, który jasno sugerował, że nie zamierza śpiewać. Z jednej strony zdawała sobie sprawę z tego, że nie zachowuje się zbyt przyjemnie, ale z drugiej... wszystko było jej jedno. Nie musiała przekonywać do siebie ludzi, powinna ich odepchnąć i zostać sama, mieć spokój, skupić się na tym, jak chujowe jest jej życie. Nikt nie zasługiwał na to, by męczyć się z taką tragedią, jaką była Lisbeth Westbrook. Wiedziała o tym doskonale.
- Każdy wie, jak się bronić, do momentu, w którym ta obrona się nie sprawdzi - burknęła na przekór, nie wiedząc nawet po co. Miała siedzieć cicho, nie pamiętała kiedy ostatnio z kimś rozmawiała. Zmusiła wszystkich, by o niej zapomnieli i faktycznie, nikt się nawet nie zająkał, nie postawił temu pomysłowi. Po prostu... zrezygnowali z niej. Chciała tego, ale... może liczyła na jakiś opór? Głupota... kompletna głupota. - Musiałabym chcieć się obronić - to pewnie alkohol... to on ją popychał do odpowiadania na pytania, gdy nieprzytomnym wzrokiem omiatała mijane pobocza. Gdyby ktoś ją tej nocy napadł... nie była nawet pewna, czy potrafiłaby krzyknąć, zaalarmować kogoś, że potrzebuje pomocy. Po plecach, nawet w tym stanie, przeszły ją ciarki, bo czuła, że po prostu trwałaby w zawieszeniu i byłoby jej wszystko jedno. Tylko, że nieznajoma kobieta nie mogła tego zrozumieć, jej sytuacji, a raczej Lisa była pewna, że tak to wygląda, bo nie miała pojęcia z kim jedzie samochodem. Że wie o swoim kierowcy znacznie więcej, niż tylko to, że późno w nocy kupuje niezdrowe przekąski.
- A nie mogę iść na imprezę bez koleżanek? - w końcu oderwała spojrzenie od szyby i zmroziła nim kobietę, która jako pierwsza od kilku dni okazała Lisie szczere zainteresowanie i troskę. Po prostu Westbrook była beznadziejna. Chciała tylko położyć się gdzieś i chociaż przez moment nie myśleć o Remigiusie, wyłączyć głowę, w której jak film bez końca przejawiały się wspomnienia z blondynem. To było nieznośne i już nie dawała rady. - Po prostu byłam w barze, ok? Jestem dorosła i mogę sama pójść do baru - zaakcentowała ostatnie słowa, bezwiednie otulając się przy tym ramionami. Miała dość. - Tingaree... nie zapytałaś gdzie mieszkam, może to jednak ty chcesz mnie pociąć dla narządów - dodała, zerkając czujniej na kobietę, jakby chciała sprawdzić, czy jej przypuszczenia mogą być prawdziwe. Zawsze była przesadnie ostrożna, nawet jeśli dzisiaj łamała te założenia w widowiskowy sposób.

Alaska Lockwood
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Alaska nic sobie nie robiła z takich spojrzeń. Na prawdę była wprawiona w ignorowaniu złowrogich spojrzeń pijanych ludzi i ich protestów też. Czasami trzeba działać wbrew czyjejś woli dla dobra tej osoby. Sama też potrafiła zabijać spojrzeniem jak chciała.
- Tak ci się tylko wydaje. - odparła. Właśnie takie podejście doprowadzało często do trudnych sytuacji. Ktoś myślał, że potrafi się obronić, a jak przychodziło co do czego, to gówno wiedział. Nie twierdziła, że nauka samoobrony rozwiązuje wszystkie problemy i zawsze się sprawdzi, ale przynajmniej zmniejszała ryzyko bycia ofiarą kradzieży, przemocy czy gwałtu.
Słysząc dalszą część zdania, spojrzała zaskoczona na dziewczynę. Trochę się przestraszyła, że to nie jest tylko pijana laska, której przyda się podwózka do domu, tylko raczej ktoś, kto potrzebował być może bardziej profesjonalnej pomocy. Znała ten stan kiedy jest ci wszystko jedno, kiedy odechciewa się walczyć, czy stawiać opór. Poczuła więź z towarzyszką, choć nie znała jej historii i nie wiedziała przez to jak i czy może jej pomóc.
- Cokolwiek sprawia, że tak myślisz... w takich sytuacjach jak dziś, warto się bronić. Tam na rogu czekało na ciebie dwóch typków. I uwierz mi, raczej nie byłoby to miłe spotkanie. - Jeśli dziewczyna życzyła sobie śmierci, to tamci by jej tego nie dali. Daliby jej kolejny powód do tego, by tej śmierci pragnąć. Nie życzyła najgorszemu wrogowi tego, co mogło się stać. Pamiętała jak się czuła, gdy została napadnięta. Wiedział, że gdyby się wtedy nie obroniła i nie uciekła, to stałoby się coś, czego już za nic nie mogłaby odwrócić. Może przez chwilę byłoby odrętwienie i poczucie, że jest wszystko jedno, ale co przyszłoby potem? Nie chciała nawet sobie tego wyobrażać.
- Można. - przyznała. Jeśli chciała czegoś się dowiedzieć o brunetce, to zaczynała rozumieć, że czeka ją trudne zadanie. Ale przynajmniej odstawi ją w jednym kawałku do domu. Prawdopodobnie.
- Jasne. Rozumiem. - samotne picie zwykle wiązało się z chęcią zapicia jakiejś kwestii. To przynajmniej do siebie pasowało - rezygnacja, niechęć do obrony, picie samemu w barze - to nie były przypadki. Coś tą dziewczynę spotkało i ją złamało. - Wiesz... nie znamy się i pewnie się więcej nie spotkamy. Więc jeśli byś chciała się wygadać, to śmiało, nie będę oceniać, ani próbować ci doradzać. Nie cierpię jak ludzie próbują mi doradzać w kwestiach o których nie mają pojęcia. - wywróciła oczami na samą myśl - A konkretniej? - zapytała, żeby wiedzieć czy skręcić teraz, czy może wygodniej będzie na kolejnym skrzyżowaniu. Poczuła się trochę jak kierowca Ubera. Nawet ją to rozbawiło. - Twoje narządy są bezpieczne. Zbieram tylko twarze... i to raczej męskie. - zaśmiała się, choć to mogło zabrzmieć bardzo mrocznie. Chris by się może nawet uśmiechnął. Bo przecież jak zwykli mawiać - twarze nie rosną na drzewach. - Taki żart... kiepski w sumie. Jeśli się poczujesz dzięki temu bezpieczniej to jestem Alaska, pracuję na recepcji w hotelu Pullman. Możesz sprawdzić w schowku, że nie mam żadnej broni. - dodała, żeby jakoś nie straszyć bardziej swojej towarzyszki.

Lisbeth Westbrook
misio
nick
brak multikont
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Mogłaby się kłócić dla samego kłócenia się, ale to nigdy nie była ona. Odpuszczanie o wiele bardziej wpisywało się w jej styl, więc i teraz po prostu wzruszyła ramionami, jakby chciała powiedzieć, że nie jest to szczególnie istotne.
- Przynajmniej ktoś na mnie czekał - odpowiedziała idiotycznie i gówniarsko, ze stanowczo zbyt dużą ilością przekory, ale mimo to dreszcz przebiegł po jej plecach. Wiedziała, że to co robi jest idiotyczne, ale karanie się w ten sposób było jedynym, co przyszło jej do głowy. Mogłaby się skupić na nowym rodzaju bólu, a nie jedynie tym związanym z rozstaniem z Remigiusem. Gdyby tu teraz był... pewnie opierdoliłby ją za szlajanie się po nocach i wchodzenie do samochodu obcej osoby. A raczej kiedyś by tak zrobił, teraz najpewniej miał ją gdzieś, na jej własne życzenie.
Na moment miedzy nimi wywiązała się cisza, bo Lisa z typową dla siebie dosadnością ścinała każdy temat, a Alaska nie próbowała w tym temacie dążyć. Z jednej strony było to tym, czego Westbrook chciała, a z drugiej... milczenie wwiercało się boleśnie w jej głowę, znów pozwalając wspomnieniom swobodnie napływać. Teraz czuła, że mogła wypić jednak więcej.
- Dzięki, ale... nie ma o czym gadać. Gadanie niczego nie zmieni, a ja wolę zapomnieć, niż rozpamiętywać - zaskoczyła ją propozycja kobiety. Dlatego też tym razem nie odpowiedziała półsłówkiem, ale też... też nie umiała po prostu się otworzyć. Zawsze miała z tym problem, zawsze kisiła w sobie emocje i ostatecznie powodowała własną krzywdę. Tym razem najwyraźniej miało nie być inaczej, chociaż część niej próbowała się wybić z tego schematu. - Mieszkam pod ósmym numerem, więc dość blisko głównego wjazdu - wyjaśniła, skoro chciała konkretów, nie myśląc o tym, czy podawanie właściwego numeru było odpowiednim pomysłem. Jak już zdążyły zauważyć, raczej wszystko jej było jedno. Skinęła tylko głową na wzmiankę o narządach, faktycznie nie pozwalając sobie na rozbawienie, ale w pewnej chwili coś jej przeskoczyło. Zerknęła na nią podejrzliwie. Alaska raczej nie stanowiło najbardziej popularnego imienia, a to miasteczko mimo wszystko było małe.
- Alaska... nie spotykasz się może z przemądrzałym pisarzem pozującym na supermana? - zapytała, nim zdążyła ugryźć się w język i uznać, że nie było co sprawdzać, czy może coś więcej je łączyło. Powinna pozostać dla niej anonimową pijaną dziewuchą, a nie zacieśniać jakieś relacje. Z resztą... to też nie tak, że miała na to szanse, w końcu jeśli rzeczywiście rozmawiała z dziewczyną Chrisa, to jej facet i tak ostatecznie za Lisą nie przepadał i pewnie cieszył się z jej rozstania z Remigiusem.

Alaska Lockwood
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Urocza... pomyślała. Trudny przypadek, który miał w głowie niezły bałagan. Alaska chyba
- Jak tak stawiasz sprawę, to mogę cię tam odwieźć. - stwierdziła, trochę od niechcenia. Nie chciała, by jej towarzyszka poczuła się teraz niechciana, czy coś. Raczej to była próba wejścia na ten sam poziom poczucia humoru. Czasami najlepiej sprawdzało się powiedzenie, że jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one.
Gdyby Alaska wiedziała z kim rozmawia i jakie myśli krążą po głowie dziewczyny, pewnie by się nie zgodziła z twierdzeniem, że Remigius miałby ją teraz gdzieś. Co prawda rozmawiała z nim raz i w sumie mało go znała, ale jednak przypominał jej jej samą bardziej, niże na przykład Chrisa. Ale uważała, że jest raczej miłym i troskliwym gościem. Więc prędzej by uwierzyła w ten opierdol za narażanie się, nawet jeśli potem by odstawił ja do domu i tyle, bez czułych słówek, bez prawienia morałów. Opierdol na chłodno. Bo nie da się przestać kochać kogoś z dnia na dzień. Jeszcze długo po rozstaniu możesz się martwić o tą drugą osobę. Tak przynajmniej sądziła Alaska.
Ona pewnie długo by myślała o Chrisie, gdyby się rozstali. I pewnie zaraz następnego dnia opuściłaby Australię, byle być jak najdalej od pokusy wpadania na niego przypadkiem. Na szczęście to były hipotetyczne rozważania.
- Jeśli tak wolisz. W każdym razie jakby co, to śmiało. - wzruszyła ramionami, nie naciskając na dziewczynę. - Jak to jest? Tequila by zapomnieć a whisky by pamiętać, czy odwrotnie? - zastanowiła się na głos. Słyszała to w jakimś filmie, ale nie pamiętała ani gdzie, ani który alkohol był do czego.
Cóż... kiszenie emocji - kolejne podobieństwo do Chrisa. Nie pokazać nic na zewnątrz, zbywać półprawdami. Alaska za to była jak otwarta księga, nie lubiła ukrywania, nie znosiła kłamstwa.
Skinęła głową i w głowie przeanalizowała na szybko trasę, od której strony się zaczynają jakie numery. Dobrze, że kojarzyła tę okolicę, bo i tak prowadzenie samochodu i to po nocy nie było przyjemnym zajęciem dla niej. Nie musiała się jeszcze dodatkowo stresować krążeniem po okolicy.
Aż spojrzała zaskoczona na dziewczynę, odrywając wzrok od drogi na trochę dłużej niż powinna, na szczęście droga była prosta, szeroka i pusta.
- Zgadza się tylko to o pisarzu. Co do reszty, to ja bym go tak nie nazwała. Ale zakładam, że znasz Chris'a. - jezu, jeśli właśnie podwoziła jego była kochankę, to może jednak rozważy żeby ją odwieźć z powrotem pod tamten sklep. Mało miłe by to było, ale tak... przeszło jej to przez myśl.
Sama o Lisbeth nie słyszała, nikt jej o niej nie opowiadał i w sumie daleka byłaby od zabierania którejś ze stron, nie znając obu wersji. Remigius owszem był przyjacielem jej faceta i idolem Alaski, więc niby dwa zero dla niego, ale to nie był konkurs, a Alaska nie była sędzią. Nie jej oceniać. Ona chciała tylko pomóc.

Lisbeth Westbrook
misio
nick
brak multikont
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Uniosła zaskoczona brwi, kiedy usłyszała słowa kobiety. Fakt, Lisbeth nie miała najprzyjemniejszego charakteru i trudno było się przebić przez zasieki, bo nawet nie dało się tego nazwać jedynie murami. Wiedziała jaka jest problematyczna, a mimo to trwała w tym, bo łatwiej było wiedzieć, że ktoś ciebie nie lubi, gdy faktycznie na to zasługiwałeś.
- To ty chciałaś, żebym wsiadła do twojego samochodu - przypomniała jej, marszcząc nos. Westchnęła przy tym, jakby w ten sposób chciała pokazać, że ten konkretny temat jest męczący i donikąd nie prowadzi. - Nie znam się na alkoholu... - podsumowała jeszcze, nawet nie wiedząc, że Alaska przytacza jakiś kultowy tekst z filmu. Na filmach znała się jeszcze gorzej, jak na dziewczynę producenta pewnie słabo... w sumie, jak na byłą dziewczynę. Musiała nauczyć się w końcu mówić o tym w czasie przeszłym. Miała tylko nadzieję, że jak dotrze do domu, alkohol zrobi swoje i w końcu zaśnie, na jakiś czas przestając myśleć o wszystkim, co kłębiło się w jej głowie. Już teraz starała się przynajmniej nakierować na ten stan, w którym myśli się rozmywają, a umysł przełącza się na inny tryb. Tylko, że ten pomysł spalił na panewce, gdy do Lisy - pomimo alkoholu - dotarło z kim siedzi w samochodzie. Niby nic, a jednak jej mięśnie się spięły, jeden po drugim, a ona stała się bardziej czujna, niż jej głowa by sobie tego życzyła.
- Znać to za wiele powiedziane - mruknęła niezbyt głośno, zerkając na nią niepewnie. - To przyjaciel mojego byłego chłopaka - chyba pierwszy raz określiła w ten sposób Remigiusa na głos i cóż, bolało to bardziej, niż mogłaby przypuszczać. Jakby te słowa same w sobie napierały na jej gardło ostrzami. Próbowała to jednak zignorować. - Niewiele mieliśmy okazji do rozmów, ale wspominał o tobie... - wyjaśniła, skąd w ogóle kojarzyła, z kim ma do czynienia. Przyjrzała się jeszcze raz kobiecie, teraz pod zupełnie innym kątem i przyłapała się na myśli, że inaczej ją sobie wyobrażała. To znaczy, nie traciła czasu na szczegółowe snucie swoich idei, ale nawet teraz, z perspektywy tej konkretnej sekundy, Alaska nie pokrywała się z obrazem, który Lisbeth miała w głowie, gdy myślała o dziewczynie Christophera, którego cóż... za swojego przyjaciela nie uważała i wiedziała, że działało to w dwie strony. Pewnie cieszyłby się, wiedząc, że jej związek z Remigiusem to już przeszłość.

Alaska Lockwood
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
- Fakt. - przytaknęła i wzruszyła ramionami. Trudny materiał na towarzystwo sobie wybrała, bo Lisbeth nie tylko nie łapała jej sarkastycznych żarcików, co w ogóle ich nie dostrzegała. Nie musiały się jednak nagle zaprzyjaźniać ani umawiać na kawę jutro. Ba, Alaska nie oczekiwała nawet wdzięczności. Po prostu sama będzie spokojniejsza wiedząc, że nie zostawiła tej dziewczyny w podbramkowej sytuacji.
Może po prostu przestanie ją zagadywać? Bo niechęć była wyczuwalna niemal namacalnie. Alaska nie miała złudzeń, że wszyscy na świecie muszą ją lubić. Wiedziała bardzo dobrze jak to jest, kiedy ktoś cię nienawidzi, albo tobą gardzi. Ale nie traciła swojej wiary w ludzi. Może na prawdę była skrajnie naiwna, albo głupia. Ale z drugiej strony dlaczego nie miałaby dawać komuś szansy.
Zerknęła na Lis, gdy wspomniała o byłym chłopaku. Sprawa musiała być dość świeża, bo skoro Chris o niej mówił, to to nie mogła być jakaś odległa przeszłość. Czy to był powód stanu tej dziewczyny - rozstanie z przyjacielem Chrisa? Czy tym przyjacielem mógł być Remigius? Nie sądziła, by to był jedyny przyjaciel jej partnera, ale był jedynym o jakim wiedziała.
- Oooo. Wybacz... o tobie nie mówił w ogóle. W sumie o swoich przyjaciołach też mi nie mówi. - przyznała, zgodnie z prawdą i wzruszyła ramionami. Remigiusa poznała przypadkiem i to zupełnie bez ingerencji Chrisa. - Co o mnie mówił? - zapytała nagle, szczerze zainteresowana tym tematem. Nie przyznawał się jej do tych rozmów i w sumie była ciekawa co opowiadał swoim znajomym, czy dziewczynom swoich znajomych.
Nadal nie zamierzała oceniać Lis, bo przecież nie wiedziała co się stało. Nie chciała tym bardziej wybierać stron, bo jej to nie dotyczyło. Owszem, podziwiała Remigiusa i była jego fanką, ale nawet nie była pewna czy to o niego chodziło. Poza tym nie był to jej biznes, to rozstanie. Trochę było to jednak ciekawa, że ze wszystkich ludzi świata, pomogła akurat komuś, kto znał Chrisa i miał już o nim jakieś zdanie. Niezbyt dobre zresztą, sądząc po wcześniejszych słowach Lis.

Lisbeth Westbrook
misio
nick
brak multikont
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Niestety poczucie humoru Westbrook zaginęło już gdzieś przy porodzie i nic nie wskazywało na to, że miałoby nagle zostać magicznie odnalezione. Wiedziała, że mało kto marzy o tym, by siedzieć w jej towarzystwie i przyzwyczaiła się przez to, że od śmierci swojej najlepszej przyjaciółki jest po prostu sama. Tylko Margot potrafiła do niej dotrzeć, a raczej ona i jej starszy brat, ale Remigius najwyraźniej już dał z tym sobie spokój.
- I nie dziwi ciebie to? - zapytała, unosząc brew, a jej pytanie było tylko pozornie niewinne. Chociaż sama była odpowiedzialna za własną katastrofę, to jednak gdzieś tam w niej wytworzyła się też niechęć do osób, które przekonały ją - świadomie lub nie, do tego, by zerwała z producentem. Jednym z siewców wątpliwości miał być Chris, więc dlaczego sama Lisa nie mogłaby zasiać jakiś wątpliwości w głowie jego dziewczyny? Kiepskie zagranie, ale po pierwsze była pijana, po drugie cierpiała, jak diabli, a po trzecie, nigdy nie była aniołem. Miała swoje za uszami, nawet gdy starała się, by było inaczej. - To, że nie mówi ci o swoich przyjaciołach, nie poznał ciebie z żadnym? Odniosłam wrażenie, że nie jesteście ze sobą na tyle krótko... - dodała ponownie tym obojętnym tonem, niepodbitym żadną aluzją. Była dobrą aktorką. Gdyby nie była, już dawno wszyscy dowiedzieliby się o jej problemach, które tak dobrze ukrywała przed światem. Może wówczas... byłoby łatwiej, ale o tym nie chciała myśleć.
- Mówił, skąd ma swoją twarz - odpowiedziała bez cienia zawahania. - I o tym, że najpewniej - zaczęła, a potem zamknęła usta patrząc na nią przez moment sugestywnie. Przygryzła wargę i wzruszyła ramionami. - W zasadzie nie jestem pewna, czy wypada, abym ci mówiła... ale nie ma co, przyjemniaczka sobie znalazłaś - prychnęła, zastanawiając się, czy jej słowa wzbudzą w Alasce ciekawość, czy jednak postanowi je zignorować. Sprawiała wrażenie kobiety z gatunku tych grzecznych i miłych, więc nie zdziwiłaby się, gdyby wybrała drugą opcję, może nawet z obaw przed poznaniem prawdy. Nie Lisie to oceniać, nie zmieniało to jednak faktu, że rozmowa o cudzym związku przynajmniej pomagała jej nie myśleć o swoim własnym, a tego akurat bardzo teraz potrzebowała.

Alaska Lockwood
ODPOWIEDZ