strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#2

Remus musiał przyznać, że trochę mu się wypadło z wprawy z tych wszystkich spraw randkowych i w ogóle. Niby był z Niną dopiero na dwóch randkach, więc z samego założenia ten czas powinien być pełen zdenerwowania, niezręcznych rozmów i takiego wiecznego zastanawiania się jaki temat powinien teraz poruszyć, próbując jednocześnie rozgryźć drugą osobę, ale… no czuł sie trochę jak nastolatek znów! I nie było to dla niego aż tak dziwne, żaden był z niego Don Juan, zdarzało mu się już wcześniej być trochę nieporadnym na randkach i ogólnie w związkach, ale po prostu miał długą przerwę i odzwyczaił się od tego wszystkiego.
No ale, dzisiaj był bardzo ładny dzień, więc zdecydował się zaprosić do siebie po raz pierwszy Ninę i pokazać jej jak mieszka i jak grilluje. Wykąpał nawet swojego psa i wyczesał porządnie koty, żeby jak najlepiej się prezentowały i to nie tylko swoje dwa. Co prawda teraz w domu tymczasowym miał tylko grubą kotkę, która była w ciąży i dwa małe kociaki znalezione w pudle na poboczu…. no i oczywiście łysego sfinksa, którego zamierzał wcisnąć swojemu bratu, ale o ich wygląd też zadbał. Posprzątał kuwety, pozamiatał wokół nich, wyczyścił miski i był gotowy do prezentacji. I kiedy dziewczyna przyszła, najpierw przedstawił jej swoje zwierzaki.
- Ten biały to Kokos, jest najmilszy z całego zestawu. Pies to Bucky, uwaga, lubi skakać, zwłaszcza na przywitanie - wyjaśnił, trzymając psa za obrożę, żeby dziewczyny nie zaatakował - a to Flerken, on jest trochę nieufny i miewa swoje humorki - wyjawił, przedstawiając także trzeciego kota, obserwującego ich z szafki podejrzliwym wzrokiem. A Remi? Czuł się trochę jakby przedstawiał jej prawdziwe dzieci, a nie zwierzaki!
towarzyska meduza
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
#3

Okej. Nina się strasznie stresowała każdą ich randką, bo oczywiście chciała wypaść jak najlepiej, a jednocześnie być sobą i mieć w dupie opinie innych na swój temat. Trudno to było pogodzić. W każdym razie bardzo się starała żeby ładnie wyglądać i nie gadać jakiś głupot o ciężkich przypadkach z karetki, bo wątpiła w to, żeby krwotoki wewnętrzne i obsikani żule, były odpowiednimi tematami na randki. Całe szczęście udało jej się jeszcze nie wjebać na taką minę. Miała też trochę nadzieję, że Remi, by ją zrozumiał, bo przecież sam pracował jako strażak więc wiele smutnych i brzydkich rzeczy pewnie wiedział. To było wspaniałe, że pomimo tak ciężkiej i bardzo odpowiedzialnej pracy, która łączyła się z oglądaniem trupów i strasznych wypadków, był tak pozytywną osobą. Ninie się to bardzo podobało.
Jak już wiadomo ich kolejną randką stresowała się tak samo jak dwiema poprzednimi, chociaż musiała przyznać, że czuła się nieco pewniej, bo skoro byli na dwóch randkach i teraz Remi zaprosił ją na trzecią to znaczyło, że nie jest taka zła. Oczywiście to wiedziała, ale było miło, że ktoś inny też to zauważył. Trzecia randka to jednak nie była taka łatwa sprawa, bo według większości komedii romantycznych do wielu rzeczy dochodziło w trakcie trzeciej randki. Dlatego cóż, odwaliła się jak stróż w Boże Ciało ubierając swoją najlepszą bieliznę... tak profilaktycznie, na wszelki wypadek. Spryskała się najładniejszymi perfumami i wpakowała do torebeczki zabawki dla zwierzaków, które kupiła wracając z pracy, bo wiedziała, że z pustymi rękoma się nie powinno iść w gości. Dla Remiego miała własnoręcznie upieczony sernik, bo taka była super. Gdy współlokatorka ją upewniła, że wygląda dobrze i nie ma szminki na zębach to wyszła w domu wsiadając do taksówki, którą wcześniej zamówiła i pojechała do Blackwella.
- Owww są urocze - powiedziała i jak odłożyła gdzieś na bok to ciasto to pewnie przywitała się z tym pieskiem, którego trzymał za obrożę, żeby później już na nią nie skakał. Taka mądra. - Przyniosłam coś dla nich - wyciągnęła z torebki te zabawki i jakąś piłkę dała psu, a białemu kotku pewnie dała poduszkę z kocimiętką i gdy ten się nią zajął to mogła go na luzie pogłaskać. Został jeszcze jeden, ale nie chciała się narzucać temu bardziej strachliwemu kotku. - A dla Ciebie mam ciasto, mam nadzieję, że będzie smakować - powiedziała unosząc głowę żeby na niego spojrzeć, bo jak na razie to była zajęta głaskaniem kotka. - To są te Twoje na stałe? - Zapytała, bo pewnie wiedziała, że Remi ma trochę większy asortyment zwierzaków.
ambitny krab
catlady#7921
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Takie już były te randki, pełne niepewności, stresów i małych obaw. Oczywiście Remi miał nadzieje, że jednak nie jest aż taki straszny i aż tak bardzo nie stresuje tych biednych kobiet, z którymi ktoś go umawiał, albo sam się zdecydował umówić… ale skoro był strażakiem, to był przyzwyczajony, że jego praca potrafiła czasem zabić lekką pogawędkę. Ale nie zmieniłby jej na nic innego. Nawet kiedy było trudno, kiedy nie udawało się kogoś uratować, albo kiedy po prostu był zmęczony swoją pracą, wiedział ze było warto. Bo pamiętał każdą uratowaną i nie uratowaną osobę. Ale akurat umawianie się z ratownikiem medycznym miało ten plus, że widziała równie okropne rzeczy i doświadczała podobnych strat na swoich zmianach. Bo wszystkich nie da się uratować, a… no karetkę wzywa się też do zwłok i wypadków. I pewnie dlatego zdecydował się na pierwszą randkę, niewiele o niej wiedząc poza właśnie zawodem.
Prawdę mówiąc Remi nie był z tych chłopców, który się napalał na któryś numer randki i dlatego nawet nie pomyślał o tym, że dziewczyna może czuć presję. Zaprosił ją, bo tyle jej mówił o swoich zwierzakach, że wypadało jednak ich jej przedstawić. I kiedy przyjechała, pochwalił ją że ładnie wygląda i sam się czuł trochę za mało wystrojony, w prostej szarej koszulce w serek i jeansach.
No ale, nie będzie przecież dziczeć i się teraz przebierać w koszulę.
- Na pewno się ucieszą - pokiwał głową, bo cóż, jego zwierzaki lubiły dostawać rzeczy! - Bardzo lubią prezenty, zwłaszcza takie które mogą zjeść. Albo chociaż pogryźć - pokiwał głową, bo wiadomo że nic tak nie cieszy zwierzaka, jak właśnie pełna miska, smaczki, albo nowe coś do pogryzienia.
- Na pewno. Sam nie jestem zbyt dobry w pieczenie, ani w gotowanie, ale grilla trudno jest zepsuć - przyznał, a potem uniósł brwi, bo nie miał pewności! - Tak, to moja stała ekipa. Reszta przychodzi i szuka nowego domu, więc jak znasz kogoś, kto chciałby mieć kotka, możesz mnie polecić - zapewnił, z uśmiechem krzywym ]- Schroniska i fundacje są przepełnione, a skoro mam wolne pokoje, to czemu ich nie wykorzystać - przyznał całkiem szczerze, a potem uśmiechnął się lekko. I dopiero po chwili się zorientował że trochę się na nią zagapił - a, a napijesz się czegoś? - zapytał jeszcze, bo wychodził na kiepskiego gospodarza.
towarzyska meduza
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
Nina pewnie, by się tak nie stresowała, gdyby wcześniej się nie naoglądała jakiegoś seksu w wielkim mieście czy innego serialu tego typu. Z drugiej strony ostatnio nie miała zbyt wiele okazji do tego, by być z kimś na trzeciej randce, bo zazwyczaj wszystko kończyło się na pierwszej, albo w ogóle na zwykłym, szybkim, one night standzie. Ona po prostu nie miała szczęścia do facetów, a jak już się trafiał jakiś ciekawy to ciężko było się zgrać patrząc na jej dyżury na pogotowiu, które potrafiły w wielkiej ilości przekraczać ustawowy czas pracy. Pracowników w służbie zdrowia nigdy za wiele. No i trafił się nagle taki Remi, który wszystko to doskonale rozumiał, bo przecież jego praca działała w podobnym trybie. Nagle z pierwszej randki zrobiła się trzecia, a Nina go naprawdę lubiła, wydawał się być porządnym gościem, a o takich trudno.
- To do jedzenia nie dostaną, bo nie wiedziałam co im dajesz, ale do gryzienia to już się coś znajdzie - uśmiechnęła się wyciągając te zabawki, które ze sobą przytargała. Może następnym razem coś do jedzenia im przyniesie. - Ja nie jestem zbyt dobra w gotowanie, ale w pieczeniu jestem całkiem niezła, gdybym nie była ratownikiem to mogłabym zostać cukiernikiem - lubiła piec, odprężało ją to, więc może minęła się z powołaniem. - A więc jesteś mistrzem grilla? Masz taki specjalny fartuszek i rękawice? - Zapytała unosząc brew, bo zupełnie sobie go nie wyobrażała w takim wdzianku, ale pewnie chciałaby to zobaczyć.
- Piękne są, w ogóle dom ze zwierzętami jest zawsze jakiś taki weselszy - przyznała, bo jakoś tak się zawsze takie chaty bardziej przytulne wydawały kiedy jakiś futrzak się ocierał o nogi. - Ja bym chętnie jakiegoś wzięła, ale niestety moja współlokatorka ma uczulenie i niby mówi, że wszystko okej i nosi te zwierzaki, ale nie chciałabym żeby się udusiła we własnym domu - ciężkie było życie alergika. Współczuła jej strasznie.
- Hmm może wody na początek - powiedziała na chwilę odrywając się od głaskania kotków i pieska żeby wejść do salonu i rozejrzeć się dookoła. - Ładny dom - podobało jej się! Rzeczywiście wydawał się być bardzo przestronny.
ambitny krab
catlady#7921
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Remi też pewnie oglądał ten serial kiedyś, bo to był ważny serial! Po raz pierwszy mówiono w nim tak otwarcie o seksie i potrzebach kobiet, no i generalnie, przełomowa sprawa. Co prawda kompletnie nie rozumiał tej pogoni za drogimi butami, ale nie należał do osób oceniających! Za to tego i owego się nauczył pod względem randkowania i komunikowania swoich potrzeb w związku. Chociaż jemu to chyba najbliżej było do Charlotte, ze wszystkich przyjaciółek…
- Bardzo dobre podejście - pochwalił ją - czasami ludzie chcą dobrze i kupują smaczki, nie patrząc na to z czego są zrobione. I pies może się zatruć takimi wypalanymi skórkami, barwionymi podejrzanymi substancjami - pokiwał głową, bo takie przypadki już były. Trzeba sprawdzać z czego są psie przekąski, a także czytać składy karm, bo potem pies dostaje takie, w których jest 2% mięsa, a reszta…. no szkoda gadać. I nie ma to jak Remi i jego sexytalk na randce!
- Jak chcesz to możemy się kiedyś wybrać na jakiś profesjonalny kurs. Zawsze chciałem iść, ale to trochę onieśmielające, kiedy dookoła jest tyle obcych osób, które są pewnie lepsze od Ciebie i będą cię oceniać… - przyznał, mrużąc lekko oczy. A to całkiem niezły pomysł na kolejną randkę, więc jeśli chciała, mogli się wybrać na wspólne gotowanie i próbowanie potraw. Filmy i seriale też mówiły, że to całkiem seksi! Wspólne krojenie cebuli może nie do końca, ale już częstowanie się jedzeniem tak! No, chyba że łyżka była zbyt gorąca po mieszaniu…
- A co sprawiło, że jednak wybrałaś ratownika? - zapytał, ciekaw czy to te emocje, czy jednak coś innego. - Tak, przygotowałem szaszłyki w marynacie i burgery do zgrillowania. Mam też sałatkę dla równowagi - wyjawił, wyciągając swoje fartuszki żeby jej pokazać jakie ma, a potem wskazał ręką na rękawice, bo w sumie to akurat używał zawsze w kuchni, więc były pod ręką. Ale no, na grillu rękawic nie nosił, bo w sumie po co.
- To prawda, chociaż mam straszne wyrzuty sumienia jak idę do pracy i ich zostawiam na kilka dni - przyznał szczerze. A potem zaśmiał się cicho.
- Podejrzewam, że gdybym był uczulony to robiłbym tak samo. Jak tu ich nie głaskać i nie przytulać, jak są takie puchate i mięciutkie? - zapytał, głaszcząc kokosa, który pilnował go w kuchni, jak przygotowywał picie. I nalał jej wody, przechodząc w stronę ogródka - to co, rozpalamy? - zapytał, z lekkim uśmiechem, bo grill musi się najpierw nagrzać! A no, Remi musiał się upewnić, że się Nina zjawi, zamiast go wystawić na ostatnią chwile, więc jeszcze nie ogarnął rozpałki… I oczywiście, podziękował za komplement!
towarzyska meduza
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
- No wolałam nie ryzykować, że trafię na coś złego - powiedziała i mentalnie przybiła sobie piąteczkę, za bycie zajebistą i nie kupowanie bzdur. Dobrze. Cieszyła się, że chyba ma już u Remka jakiś plus, a to dobrze. Nie żeby zbierała, bo jeżeli coś się mu w niej nie będzie podobać (na przykład wiek) to już nie jest jej problem. - Serio? Jasne, że chcę - trochę się podekscytowała, ale lubiła z nim spędzać czas, więc dlaczego miałaby nie chcieć iść nauczyć się gotować? - Mogłabym w końcu zrobić cos bardziej skomplikowanego niż jajecznicę - zaśmiała sie, chociaż nie jestem pewna, czy to w stu procentach taki żart. Okej, pewnie jakies podstawowe rzeczy potrafiła zrobić, bo inaczej umarłaby z głodu, ale no nie szalała za bardzo w kuchni. Także to mogła być dla niej miła odmiana i było jej bardzo miło, że to zaproponował.
- Chyba zawsze miałam jakaś potrzebę pomagania innym, chciałam zostać lekarzem, ale no wiadomo, to nie są najtańsze studia, a ratownictwo też jest super - nie miała co ukrywać, pochodziła ze zwyczajnej rodziny, nie było tam wiele kasy, żeby każdemu dzieciakowi zapewnić super wykształcenie z najwyższej półki. - A ty? Dlaczego straż? - zapytała, bo też w sumie ciekawiło ją co nim kierowało. - Chciałeś ściągać kotki z drzew? - Akurat to, by do niego bardzo pasowało, nie ma co! Bardzo łatwo było sobie Ninie go wyobrazić w takich działaniach.
- Masz jakąś kocią nianię, która się nimi zajmuje jak Ciebie nie ma? - No może miał jakąś, a jak nie to Nina zawsze służyła pomocą, skoro własnych kotków, jak na razie, mieć nie mogła. - Tak, ja się jej kompletnie nie dziwię, chociaż bardzo się cieszę, że jednak jestem po tym ratownictwie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ta przyjdzie po zabawie z kotkiem i zacznie umierać w nocy - pewnie miała gdzieś skitraną adrenalinę, tak na wszelki wypadek.
- Tak, rozpalamy - kiwnęła głową i pewnie mu pomogła nosić te wszystkie przygotowane przez niego rzeczy do ogrodu. - Wyglądają mega smakowicie - powiedziała przyglądając się jedzonku. - Okej, dobra, to gdzie masz podpałkę? - Zapytała, bo chciała być pomocna, a nie tylko siedzieć i patrzeć.
ambitny krab
catlady#7921
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Remus nie miał zbyt dużych wymagań w kwestiach randek. Zwykle po prostu mu zależało, żeby było między nim, a kobietą jakieś porozumienie, żeby rozmowa się kleiła, żeby lubiła zwierzęta i żeby była nim zainteresowała. Z jego usposobieniem bardzo często brakowało takiej iskry między nimi, no i wtedy zamiast być dla dziewczyny facetem, stawał się przyjacielem. I to oczywiście nie tak, że wymagał od każdej kobiety czegoś więcej, bo nic mu się nie należało tylko dlatego, że zaprosił ją na randkę. Ale jednak idąc na randkę, a nie na przyjacielskie piwo czy jakiś wypad, lądowanie w friendzone było trochę przykre.
- I zrobimy to pod okiem specjalisty, w grupie, więc nawet jak nam nie wyjdzie, mogą się z nami podzielić i poczęstować czymś jadalnym - dodał, bo trzeba widzieć pozytywy sytuacji! No i teraz mógł je widzieć, ale jak się dowie jak naprawdę młoda jest dziewczyna, to już mu będzie trochę głupio. Ruby traktowała go jak ojca, a między nimi była mniejsza różnica wieku, niż między nim a Niną… ale póki co jeszcze żył w błogiej nieświadomości.
- Ratownictwo to też medycyna. I powiem ci że nawet ważniejsza, bo zarówno ty jak i ja musimy dostarczyć im najpierw pacjentów do leczenia, więc bez nas nie mieliby zbyt wiele do roboty - zauważył z lekkim rozbawieniem, bo no, musieli ich załatać i ogarnąć na tyle żeby można było ich dalej ratować! Remi robił najmniej, bo on tylko wyciągał i zabezpieczał przy samym wyciąganiu, Nina miała o wiele większą odpowiedzialność na swojej głowie.
- A u mnie to było dużo skakania, jak byłem młody, ale te służby się ciągle gdzieś tam przewijały. Miałem etap jak chciałem być policjantem, moment kiedy planowałem iść na medycynę i jakoś tak później odkryłem tajniki pracy w remizie - przyznał, nie do końca szczerze, bo po prostu zakochał się w strażaczce i to ona go zainspirowała… - Weterynarzem też chciałem być przez moment, więc można powiedzieć, że poskładałem swoje wszystkie dziecięce plany w jedno - podsumował, z lekkim rozbawieniem.
- Właściwie to nawet kilka. Najbardziej pomaga mi jedna z sąsiadek, ale czasem dokarmia je też mój kuzyn z koleżanką, albo taka młoda dziewczyna z okolicy. Mieszka z babcią, pomagam im czasem z różnymi naprawami wokół domu i w ramach podzięki zagląda do mojego małego zoo - wyjaśnił, nie podając imion i dokładnych relacji, bo w sumie bez sensu. Zamiast tego pokazał się jako dobry i uczynny sąsiad, podobno dziewczyny lubią to w facetach. Czytał o tym w Cosmo.
- A to taka poważna alergia? - zapytał zmartwiony. Chociaż ja tam wiem, że Rorey po prostu ma katar i trochę jej oczy łzawią, ale nie ma tragedii. Są na to odpowiednie leki, chociaż trochę ogłupiające. Zawsze na coś muszą wpływać, niestety. - Nie wyobrażam sobie nie móc ich przytulać. Chociaż ostatnio wylądował u mnie kotek sfinks, jest tam w kącie, bo się jeszcze trochę wstydzi. Próbuję przekonać brata żeby go adoptował, jakoś mi do siebie pasują - wyjawił swój super tajny plan, z delikatnym uśmiechem. Ne wiedział co prawda czy mu się uda, ale zawsze lubił wierzyć w beznadziejne przypadki.
- O tutaj mam taką fajną szafeczkę na wszystko przy grillu, to jeden z powód przez który go kupiłem. No i dlatego że jest taki duży. Ale za to możesz mi podać zapałki, zostawiłem je na blacie w kuchni - polecił, a potem wszystko poustawiał, polał podpałką. A kiedy Nina mu dała zapałki, ostrożnie odpalił konstrukcję i oczywiście, trochę zbyt mocny ogień mu się zrobił - dobrze że jestem strażakiem i wiem jak opanować ogień - zażartował, nieco go przygaszając przegrzebywaczem. Czy jak się tam zwało to-to coś.
towarzyska meduza
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
No niby tak, ale chyba każdy się jednak na randkach starał wypaść jak najlepiej i pokazać się z tej dobrej, miłej strony. Ta zła, wychodziła pewnie dopiero po czasie i dlatego ludzie musieli się do siebie dotrzeć, przeżyć pierwsze kłótnie i później to już jakos szło. - Dobra, to powiedz mi tylko kiedy i gdzie - no może akurat nie będzie miała dyżuru albo uda im się jakiś termin dobry dla obojga ustalić. Tak byłoby oczywiście najlepiej.
- Tak, ale czy oni to doceniają w jakikolwiek sposób? Nie. Jeszcze marudzą, że mają przez nas więcej pracy... zresztą wiesz jak jest z lekarzami, straszne ćwoki w większości - ona nie lubiła mieć z nimi do czynienia, szczególnie z tymi starszymi, którzy się wozili jakby byli panami świata. Nie byli. Nikt nie był.
- Czyli od małego chciałeś pracować dla dobra ogółu, to bardzo ładnie - pokiwała głową z uznaniem i uśmiechnęła się. - Widzisz, spełniłeś dziecięce marzenia, nic tylko pozazdrościć - nie każdy miał tyle szczęścia, chociaż no ona też nie narzekała.
- Niby nie, ale nie wiadomo jakby zareagowała mając duży i nasilony kontakt z alergenem - przynajmniej Nina nie wiedziała, bo nigdy nie była z Rorey na dłużej w miejscu gdzie było pełno kotów, więc ciężko jej było stwierdzić, a nie zagłębiała sie aż tak bardzo w historię choroby przyjaciółki. - Wiesz, że nigdy nie głaskałam sfinksa... - jakoś nie miała okazji - szkoda, że się boi, miałabym swój pierwszy raz - dodała uśmiechając się. Fun fact, co wspólnego ma Remi i Nina? Ich bracia ruchali Zoye iks de.
- Dobra to już ide - powiedziała i rzeczywiście poszła szybko po te zapałki, a później przyglądała się strażakowi w pracy. - No rzeczywiście, ja się czuję od razu bezpieczniej - uśmiechnęła się i nawet podeszła bliżej, gdy już skończył gmerać pogrzebaczem i tak niby sobie chciała zerknąć co tam robi, a tak naprawdę to po prostu stanąć nieco bliżej niego.
ambitny krab
catlady#7921
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Noooooo to nie było takie proste jednak. Bo każdy był jednak bardzo subiektywny wobec swoich własnych cech i swojego własnego zachowania, nigdy się nie miało pewności jak właściwie zareaguje na to druga osoba. No pierwszy przykład z brzegu: pewność siebie. Dla jednych był to atut, innych onieśmielał, a jeszcze inni brali ją za arogancję i ich już odpychał. I ciężko powiedzieć, czy ta osoba na randce po prostu przeginała, czy osoba po drugiej stronie źle to odbierała. Randki to był brutalny świat, w którym trzeba się orientować co jest szczere, co jest zaokrąglaniem prawdy w ładny obrazek, co jest wynikiem stresu, a co jest czerwoną flagą, która powinna przed tą osobą przestrzegać. Trzeba rozpoznawać sarkazm, wyczuwać czy ktoś się czuje niekomfortowo, wyznaczać granice i jednocześnie ich szukać u drugiej osoby. Wiele niewiadomych, wiele pytań i tak mało odpowiedzi! To wszystko było bardzo stresujące, a Remi.. no Remi radził sobie dobrze ze stresem tylko w pracy. Wtedy był profesjonalistą, potrafił zachować zimną krew i wiedział co robić, myślał trzeźwo, logicznie i sensownie. Ale na randkach? Może to wina tego, że nie miał swojego super stroju strażaka, ale czuł się bardzo odsłonięty i bardzo szybko się denerwował.
- Jasne, poszukam jakiegoś ciekawego. Masz jakąś kuchnię, którą chciałaś opanować, czy bardziej ogólny kurs powinienem szukać? - zapytał, bo jednak trochę się zestresował, czy wybierze dobrze! Jak wybierze ogólny, czy uzna go za nudnego i banalnego? A może jak wybierze jakieś zawijanie sushi, to uzna go za niepraktycznego, a w ogóle to sushi nie lubi więc nie będzie jej to potrzebne? No skomplikowana sprawa.
- Tak, chyba tak. W zamieszaniu po przyjęciu pacjenta po prostu się bardzo stresują, bo próbują pomóc najlepiej jak umieją, no… wielu z nich to wspaniali specjaliści, ratują życia - skinął lekko głową - to duża i stresująca odpowiedzialność - podsumował, czując się trochę głupio że staje po stronie lekarze, ale no… Remi to jednak był Remi, nie potrafił hejtować ludzi, zwłaszcza takich, którzy tyle lat spędzili na studiowaniu medycyny, a potem na pracy w zawodzie, w której na szali było ludzkie życie. Podziwiał ich i nie mógł ich nazywać ćwokami.
- Tak, chyba można tak powiedzieć - przyznał, zawstydzając się nieco przez takie podsumowanie - ale moja pierwsza praca była trochę inna. Nasza mama prowadzi sklepik z różnymi pamiątkami i rękodziełem, więc moja pierwsza praca to było pomaganie jej. Potrafię zaplatać makramy i tworzyć bransoletki z koralikami - wyjawił, trochę po chwili żałując że to powiedział, bo to chyba mało męska cecha i nie za bardzo miał się czym chwalić. Ale no, czasami zanim pomyślał to ups, już to powiedział.
- To musi być straszne, wiedzieć że takie słodkie stworzenia robią ci krzywdę - rzucił, głaszcząc kota, który podsunął mu się pod nogi, żeby sprawdzić co robi. A może po prostu był zazdrosny o jakąś nową babę w domu? Kto wie. Flerken był jego najwredniejszym zwierzakiem.
- Dałbym ci, ale boję się że cię może podrapać, jest jeszcze bardzo wystraszonym kotkiem - wyjawił, z przepraszającym uśmiechem. Nie chciał żeby potem zadrapanie skomplikowało jej pracę, w końcu ratownicy mają styczność z różnymi płynami, a jak wiadomo, przez rany łatwiej się zarazić, nawet mając rękawiczki.
A teraz to on mógł się pochwalić pracą i już po chwili ogień był bardzo fajny. - To co, teraz mi opowiesz, czy wolisz bardziej wypieczone jedzenie z grilla, czy nie do końca? - zapytał, patrząc na nią z góry, przez różnicę wzrostu i lekko się zarumienił.
towarzyska meduza
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
Nina zazwyczaj była pewna siebie. Tak po prostu. W większości jakoś jej nie obchodziło zdanie innych ludzi na jej temat więc nie musiała się tym przejmować i mogła być po prostu sobą. No chyba, że kogoś lubiła, albo jej się podobał, wtedy się stresowała, bo co jak jednak ten ktoś jej nie polubi. a jej będzie zależeć? Słabe to było strasznie, ale Nina była święcie przekonana, że prędzej czy później nawet taka ona, znajdzie sobie typa, który ją będzie kochał tak jak Mark Darcy Bridget Jones, taką jaka jest. Poczeka do tej 30-stki jeżeli będzie trzeba, nawet do 40-stki, co jej szkodzi.
- Myślę, że podstawy będą najlepsze, najbardziej się przydadzą, mogłabym zrobić współlokatorce coś innego niż jajecznicę na śniadanie - no albo i jemu, gdyby kiedyś został u niej na noc. Trochę się jednak jeszcze wstydziła mu coś takiego zasugerować. Może to nie był jeszcze odpowiedni moment. - Tak, oczywiście, tak pewnie jest - bo ratownicy medyczni się nie stresowali tym, że mają rannego, umierającego człowieka, który musi dożyć do momentu aż dojadą do szpitala, gdzie lekarze mają o wiele, wiele lepszą aparaturę niż ta, która była w karetce.
- Czyli mówisz, że masz sprawne palce? - Zapytała, zanim się zorientowała, że to zabrzmiało mega źle i nie powinna tego mówić. - W sensie umiesz w robótki ręczne... - okej, nie zabrzmiało to lepiej. - Wiesz o co mi chodzi... - aż zakryła twarz dłońmi i zaczęła się śmiać, bo oczywiście miała na myśli to, że ma jakieś zdolności artystyczne i jest sprawny manualnie.
- Nie ma sprawy, może następnym razem się da pogłaskać - już się wpraszała na następne razy, trudno. - Hmmm jakie mi dasz takie zjem, nie jestem wybredna jeżeli chodzi o darmowe jedzenie - uśmiechnęła się wesoło - ale wolę raczej wysmażone niż krwiste - odpowiedziała przyglądając mu się jak tam się zajmuje tym grillem. - Zawsze mi się podobali gotujący faceci - wypaliła, starała się z nim trochę flirtować, bo to jednak miała być porządna randeczka.
ambitny krab
catlady#7921
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
A Remi zdecydowanie nie był, zwłaszcza przy ładnych dziewczynach. A Nina była zdecydowanie ładna. I pewnie gdyby ich drogi zawodowe się nie splątały, to nie miałby za bardzo odwagi żeby ją tak o zaprosić na randkę, bez dowiedzenia się o niej czegoś więcej, ale akurat tamtego dnia czuł się trochę jak superbohater, bo w pracy bardzo często tak miał. Chwilowo. Potem, jak przyszedł czas na randkę to się już bardzo stresował. Ale jak widać, nie wyszło mu to chyba aż tak źle.
- Więc mamy jakiś plan - skinął lekko głową, bo cóż, uniknął wielu dylematów! A Logan uniknął wielu rozkmin na temat kuchni świata, które Remi by miał, zastanawiając się którą z nich wybrać.
Zaśmiał się cicho na jej słowa, bo nie spodziewał się, że zrobi z tego małe dirty talk. Bo w pierwszej sekundzie o tym nie pomyślał, dopiero jak o robótkach dodała to dodał dwa do dwóch. - Tak tak, wiem jak zrobić sweter na drutach - pochwalił się, unosząc brwi, a potem je opuszczając, bo uznał że to bardzo mało seksowne wyznanie…
- Chce żeby było tak jak lubisz - wyjawił, bo cóż, teraz to on będzie panikować jak to zrobić! Żeby jej smakowało. A potem pokiwał głową. - Uff, okej, super, nie jesteś wampirem, czyli nie muszę robić testu główki czosnku - pokiwał powoli głową. - Nie zastanawia cię w ogóle legenda kołka? Trochę to mało przekonujące w sprawdzaniu czy ktoś jest wampirem, skoro nikt nie przeżyje wbicia kołka w pierś… - mruknął, kiwając powoli głową. I tak, nieco się zestresował w tym momencie. - W gotowaniu to nie jestem zbyt dobry - przyznał, nachylając się żeby powiedzieć to konspiracyjnym szeptem. A skoro już się pochylił, to nieśmiało zbliżył się jeszcze trochę, żeby ją pocałować. I oczywiście dłoń delikatnie zatrzymał na jej podbródku, żeby się łatwiej było do pocałunku ustawić, ale nie jakoś mocno, gdyby chciała uciekać. W końcu przed chwilą gadał o czosnku i wampirach, więc cóż…
towarzyska meduza
-
26 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
26-letnia pyskata ratowniczka medyczna z zupełnym brakiem szczęścia w miłości, może w kartach się prędzej powiedzie
- I już wiemy co będziemy robić na następnej randce - uśmiechnęła się, bo gotowanie było seksi, później będa mogli w domu wypróbować tego czego się nauczyli na zajęciach. No więc odchodził im już stres o to co będą dalej robić. To był plus. Nina totalnie była sobą zawstydzona, bo nie chciała wyjść na jakiegoś małego zboczeńca co takie zwykłe nic przywołuje do seksu, jak to niektórzy robią. Wyszło jej to zupełnie przypadkowo i bardzo się cieszyła, że Remi tego źle nie odebrał, bo byłoby jej tylko gorzej. Całe szczęście miał chłopak poczucie humoru co dziewczyna bardzo doceniała. - To pewnie masz z głowy prezenty na święta dla całej rodziny - rzuciła rozbawiona, bo jednak robienie na drutach było spoko umiejętnością, która mogła się przydać w wielu momentach, na przykład jak ktoś był przed wypłatą, a zbliżały się czyjeś urodziny.
- Lubię jak ktoś dla mnie gotuje więc i tak już wygrałeś - no taka prawda, ona doceniała małe gesty i lubiła być karmiona, także na luzie, nie miał się już czym stresować. - Definitywnie nie rób żadnego testu z czosnkiem, bo to jednak nasza randka, a nie każdy lubi czosnkowe pocałunki - no chyba, że Remi lubił... to luz mogła się nawpierdalać czosnku, nie było problemu. No i przynajmniej już wiedział, że ma w planach się z nim dzisiaj całować, zdradziła się. Dlatego bardzo się ucieszyła, gdy sam postanowił to zrobić i oczywiście odwzajemniła jego pocałunek kładąc mu przy okazji dłoń na policzku, a później się delikatnie uśmiechnęła. - Całe szczęście w innych rzeczach jesteś - powiedziała przyglądając mu się i pewnie sama też go pocałowała, skoro już zaczął i był tak niedaleko.
ambitny krab
catlady#7921
ODPOWIEDZ