malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uniesiona na krótko brew była wyrazem nie tyle zaskoczenia, co zaciekawienia poruszonym przez Gabe'a tematem, dlatego też Leightom milczała przez dłuższą chwilę, niejako licząc na kontynuowanie przez niego tematu. Kiedy jednak informacje o rodzinie okazały się dość szczątkowe, to jednak kobieca natura wygrała ze zdrowym rozsądkiem, w efekcie czego ten konkretny aspekt była gotowa pociągnąć sama Wyatt.
Jak to jest? Mieć bliźniaka? – zagaiła, nawet jeżeli pozornie było to pytanie z grona tych dziwacznych, może nawet odrobinę głupich. Domyślała się, że funkcjonowało to na podobnej zasadzie, co zwykłe rodzeństwo, ale właśnie - czym innym było mieć starszą siostrę lub młodszego brata, a czym innym osobę, która do złudzenia przypominała samego siebie, nawet jeżeli tylko pod względem zewnętrznej aparycji. – Macie podobne charaktery? Czy jesteście zupełnie inni? – dodała zaraz potem, chcąc w ten sposób doprecyzować wcześniejsze pytanie i nieco nakierować mężczyznę na tor, o którym sama myślała. Wydawało się jej, że w takim układzie jedna ze stron zawsze była trochę bardziej niewydarzona od drugiej, ale to wciąż pozostawały tylko luźne obserwacje i niekoniecznie zgodne z prawdą założenia. – Podobnie. Siostry i młodszy brat. Bez bliźniaczki – odparła, uśmiechając się na wspomnienie całej tej zgrai. Jak to w rodzinie - bywało między nimi różnie, ale na koniec dnia Leighton zawsze miała poczucie, że mogła na nich liczyć bez względu na okoliczności, a to było dla niej najważniejsze.
W takim razie daj mi znać, kiedy podejmiesz decyzję. Moja pracownia tutaj jest już prawie gotowa – wyznała, tym samym dając mu do zrozumienia, że w przypadku aprobaty względem takiej formy spędzania razem czasu, istniało miejsce, w którym mogliby czuć się swobodnie i gdzie nie musieliby martwić się o wścibskie spojrzenia osób trzecich. To w gruncie rzeczy była pierwsza rzecz, o którą Leighton zadbała i to na długo przed przyjazdem do Lorne Bay. Było to trudne logistycznie przedsięwzięcie, biorąc pod uwagę to, że załatwiała wszystko na odległość, ale z ostatecznego efektu była zadowolona, toteż liczyła, że w stworzonym przez nią miejscu również jemu mogłoby się spodobać.
Leighton zachichotała cicho, widząc jego odbicie; również i to określiłaby mianem uroczego, ale założyła, że żaden facet nie chciałby usłyszeć czegoś takiego po raz kolejny w tak niewielkim odstępie czasu, dlatego też zrobiła kilka kroków przed siebie, przystając przed lustrem, w którego odbiciu z kolei to ona prezentowała się dość niecodziennie; bardzo szczupło i wysoko.
Chodźmy upolować tego pluszaka – zaproponowała, kiedy byli już po spacerze pośród wszystkich możliwych alejek w gabinecie luster. Czas mijał bardzo szybko, czego najlepszym dowodem było to, że w wesołym miasteczku zrobiło się bardzo tłoczno i gwarno, a więc poza lecącą z głośników muzyką dało się słyszeć liczne rozmowy i donośne śmiechy bawiących się dookoła dzieci i dorosłych. – Chcesz zacząć? – zagaiła, kiedy w końcu udało im się pokonać całą kolejkę i nareszcie to oni mieli szansę do zmierzenia się z rzucaniem obręczy w kierunku ustawionych nieco dalej butelek.

Gabe Flemming
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy jego uszu dobiegło jej pytanie. Prawdopodobnie nie starczyłoby mu palców, gdyby przyszło mu policzyć, jak wiele razy w ciągu swojego życia zdołał je usłyszeć. Nie oznacza to jednak, że było ono czymś skrajnie niepożądanym. Nie, miał ze swoim bratem naprawdę dobry kontakt i nie widział kłopotu w tym, aby o tym mówić. - Trochę to uciążliwe, no wiesz, cały czas słyszeć w głowie tę bliźniaczą telepatię - zażartował, zerkając na brunetkę kątem oka. - Kiedy byliśmy młodsi, to była dla nas niezła atrakcja. Rodzice potrafili rozpoznać nas bez problemu, szczególnie mama, której naprawdę łatwo było nas przejrzeć, ale innym ludziom udało nam się wyciąć trochę numerów. Z biegiem czasu podobieństwa bardziej się rozmyły, więc wydaje mi się, że jesteśmy zupełnie inni i na pewno lubimy inne rzeczy. Griffin jest prawnikiem, prowadzi swoją kancelarię w okolicy - rozwinął się nieco bardziej, tym razem uchylając jej rąbka tajemnicy. Dopóki nie dotyczyło to jego małżeństwa, kwestie rodzinne były dość bezpiecznym tematem. - Ale mamy dobry kontakt - dodał jeszcze, z jakiegoś powodu mając wrażenie, że puenta z jego historii mogła wydawać się inna, a nie chciał przecież wprowadzić jej w błąd. - Jesteś z nimi blisko? - i tym razem to on pozwolił sobie na odbicie piłeczki, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. Skoro sam zdołał rozwinąć się w kwestii własnej rodziny, podejrzewał, że Leighton mogła zrobić to samo, jeśli oczywiście chciała. Gdyby doszła do wniosku, że nie chciała z nim o tym rozmawiać, Gabe na pewno by nie naciskał. Dopiero się poznawali, nie od razu musieli wiedzieć o sobie wszystko.
Skinął lekko głową, w ten sposób niemo godząc się na jej propozycje, a może raczej na jej rozważenie. A chociaż ciekawiły go jeszcze pewne kwestie związane z jej zawodem, pytania postanowił zostawić na później. Miał wrażenie, że mógłby chcieć spotkać się z nią raz jeszcze, a być może to właśnie odwiedziny w jej pracowni okażą się ku temu idealnym pretekstem? Tak czy inaczej, przestał zastanawiać się nad tym, kiedy skupili się na dalszych rozrywkach, w trakcie których, swoją drogą, Gabe bawił się naprawdę dobrze. Zauważył też, że żartowanie w jej towarzystwie przychodziło mu naturalnie, a sama rozmowa w ogóle nie wydawała się wymuszona. Nadawali na podobnych falach, a to przecież dobrze wróżyło dla tej znajomości. - Pamiętasz którego mi obiecałaś? - zagaił, zanim ruszyli w stronę odpowiedniego namiotu. Podejrzewał, że kolejna atrakcja również mogła pozostawić po sobie miłe wspomnienia, jeśli nie z powodu samej siebie, to właśnie przez to, jak bawił się w jej towarzystwie. Kiedy więc dotarli na miejsce, Gabe sięgnął po obręcz, ale nie przymierzył się do rzutu, tylko wyciągnął ją w stronę Wyatt. - Panie przodem - rzucił wyświechtanym frazesem, a kącik jego ust powędrował nieco wyżej. W rzeczywistości mógł kupować sobie teraz trochę czasu na to, aby zastanowić się, czy powinien dać jej fory, czy może raczej skupić się na tym, aby jej zaimponować. Bądź co bądź, chciał przecież, żeby widziała go z jak najlepszej strony – gdyby mu na tym nie zależało, w ogóle by jej tu ze sobą nie zabrał.

malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Również Leighton nie próbowała powstrzymać reakcji, jaką był cichy śmiech – niezbyt nachalny, ale melodyjny na tyle, że wiele osób uważało go za dźwięk niezwykle przyjemny dla ucha. Rzadko zdarzało się jej chichotać w najlepsze, szczególnie w towarzystwie w gruncie rzeczy prawie obcej osoby, ale dotychczas spędzone z Gabe’m momenty dawały jej swego rodzaju poczucie komfortu. To z kolei pozwalało na nieco większą swobodę zachowań, słów i działań, co znacząco przekładało się również na jakość i płynność rozmowy.
Cieszyła się, że on – przynajmniej takie miała wrażenie, biorąc pod uwagę to, że odpowiadał na jej pytania, zadawał własne, a dialog po prostu funkcjonował – widział to podobnie i nie uciekał od niczego, co dotyczyło jego osoby.
- Robiliście żarty? Albo zamienialiście się miejscami? Jak w tym filmie o bliźniaczkach z Lindsay Lohan? – zagaiła, będąc ciekawą, jak funkcjonowało to w prawdziwym życiu. W filmowej rzeczywistości tego typu zamiany wydawały się frajdą i czymś, co przychodziło dzieciakom niezwykle łatwo i to nawet w odniesieniu do relacji z rodzicami. Wyatt nie wyobrażała sobie jednak sytuacji, w której ktoś za kogoś mógłby pójść na egzamin w szkole lub na prawo jazdy. – O ile można być blisko z kimś, kogo przez ostatnich kilka lat widywało się od święta? – doprecyzowała, uśmiechając się smutno. Zdawała sobie sprawę z faktu, że to ona była głównym winowajcą takiego układu; że spełnianie marzeń miało swoją cenę, a tą, którą musiała zapłacić ona, były kontakty z rodziną. – Wiem, że gdyby coś się działo, to mogę na nich liczyć, ale ciężko mówić tutaj o zażyłości i wiedzy na temat tego, co kto lubi jeść albo jaka jest jego ulubiona książka. – Nieznaczne wzruszenie ramionami miało zasugerować, że preferowany autor młodszego brata czy ulubiona artystka starszej siostry nie były tak istotne jak gotowość do niesienia wsparcia dla siebie nawzajem, choć w głębi serca Leighton chciałaby posiadać również i taką wiedzę – pozornie błahą, niewiele wnoszącą, ale jednak dla niej istotną. – Kiedy byłam tu na stałe, wszyscy byliśmy dzieciakami. Teraz jesteśmy dorośli, mamy inne problemy i swoje sprawy. Po cichu liczę, że dowiem się wszystkiego, skoro zostaję na dłużej – dodała po chwili, niejako dzieląc się z nim swoimi planami na najbliższą przyszłość. Chociaż ponowne odnalezienie się w Lorne Bay przychodziło jej z trudem, to jednak stopniowo zaczynała czuć się tu jak w domu, w efekcie czego nie widziała powodów do tego, by po raz kolejny wyjechać.
- Oczywiście. Słowo jest u mnie droższe niż pieniądze – zapewniła krótko, acz z ciepłym uśmiechem na ustach. Nie miała pojęcia, jak rozkładały się ich szanse w tym akurat starciu, ale ponieważ wszystko odbywało się pod szyldem dobrej zabawy, to nie martwiła się o końcowy wynik – nawet jeśli miło byłoby wygrać.
- Dziękuję – odpowiedziała, odbierając od niego obręcz. Przyjmując odpowiednią pozycję, poczekała na dokonanie ostatnich poprawek przez właściciela stoiska, a kiedy ten dał jej znak, że mogła zaczynać, wykonała pierwszy rzut.
Całość nie trwała długo, a dziesięć prób zakończyło się wynikiem siedem do trzech dla Leighton, co sama zainteresowana skwitowała pełnym aprobaty uśmiechem. Oczywiście – mogło być lepiej, ale brała poprawkę na brak wyważenia krążka i kilka innych spraw, które mogłaby potraktować jako wymówkę, gdyby rezultat był bardziej na jej niekorzyść.
- Trzymam kciuki – zapewniła, odsuwając się od lady i tym samym robiąc miejsce do rzutu Gabe’owi.

Gabe Flemming
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
- Czasami tak, później Griffin przestał wyrażać chęci chodzenia za mnie na sprawdziany - odparł trochę tak, jakby był tym faktem niepocieszony, a jednak na jego usta prędko wkradło się rozbawienie. Jasne, jako dzieciaki starali się wycinać innym numery, co dostarczało im rozrywki, a jednak z wiekiem takie zapędy ustały. Ich życia nie były już ze sobą aż tak ciasno splecione, dlatego każdy wolał zająć się tym, co ważniejsze było dla niego. Oboje zajęli się kształtowaniem własnej przyszłości, zawieraniem relacji, które miały zostać z nimi na dłużej, a później rozpoczęli swoje życia w innych miejscach. Bliźniacze zabawy musiały zostać ukrócone, a oni mogli jedynie wracać do tego myślami z sentymentem. Niestety, każde dziecko w końcu musi stać się dorosłym. - Wydaje mi się, że ten rodzaj bliskości jest jednak ważniejszy - wspomniał chwilę po tym, jak lekko pokiwał głową ze zrozumieniem. Każda rodzina miała swoje demony i w żadnej nie układało się idealnie, czego Gabe miał pełną świadomość. Nie zamierzał jej więc oceniać, bo chociaż uważał, że jego rodzina uchodziła za dość zgraną, nie oznacza to wcale, że nie mieli gorszych momentów. Sam po sobie widział przecież, że w ciągu ostatnich miesięcy odsunął się od nich, ponieważ nie chciał słuchać o tym, jak zaprzepaścił własne małżeństwo. Wiedział, że ocenialiby go, jednocześnie mając świadomość tego, że nie wynikałoby to z niczego innego, poza troską. To i tak nie sprawiało, że miałby ochotę się na to narażać.
Choć rozmowa nie dotyczyła błahych tematów, Gabe musiał przyznać, że sprawiała mu przyjemność. Dobrze było dowiedzieć się na jej temat czegoś więcej, bo przecież właśnie po to tutaj przyszedł. Chciał trochę się rozerwać, ale przede wszystkim chodziło o miłe towarzystwo, które z minuty na minutę zyskiwało w jego oczach coraz bardziej. Nie omieszkał więc jeszcze w trakcie gry dowiedzieć się o Wyatt czegoś więcej, w zamian odpłacając jej informacjami o sobie. Może właśnie to odbiło się na tym, jak sam rozegrał swoją patię? Chciał dać jej fory, ale to prędko okazało się niepotrzebne. Leighton poradziła sobie świetnie, natomiast Flemming starał się do samego końca utrzymać podobny wynik do niej, aby na końcu przechylić szalę na swoją korzyść. Nie chodziło o popisywanie się, a o to, że – jak na dżentelmena przystało – chciał zagwarantować jej nagrodę w postaci misia. Źle to wszystko przekalkulował, ponieważ ostatni rzut nie poszedł po jego myśli, co zwycięzcę uczyniło właśnie z brunetki. A skoro umowa była jasna, to właśnie on był tym, który mógł odebrać nagrodę. Padło na pluszowego kangura, z którym pod pachą wrócił dziś do domu. Wcześniej nie omieszkał jednak wspomnieć Leighton o tym, że naprawdę dobrze bawił się dziś w jej towarzystwie, nie zamierzając wzbraniać się też przed tym, aby gdzieś jeszcze ją ze sobą zabrać, gdyby tylko wyraziła na to ochotę. Skoro dogadywali się ze sobą, skłonny był przekonać się, co z tego wyjdzie, nawet jeżeli zaowocować miałoby to wyłącznie przyjaźnią – tę i tak bez wątpienia mógłby sobie cenić.

zt.
say you'll remember me
standing in a nice dress,
staring at the sunset, babe
ODPOWIEDZ