ZASTĘPCA KOMENDANTA — W LORNE BAY FIRE STATION
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiedziony strażak, który nie potrafi rozpalić ognia w swoim życiu. Jego najlepszym przyjacielem jest pies Bingo, którego uratował z płonącego domu
J E D E N

Randall po ciężkim i bardzo wymagającym dniu w pracy w końcu mógł opuścić jednostkę. Było kilka trudnych wyzwań po których jedyne na co miał ochotę to relaks z butelką whisky w doborowym towarzystwie. Całe szczęście był ostatnio umówiony z Laurissą, więc nic lepszego na koniec dnia go spotkać nie mogło. Dziewczyna od pewnego czasu jest jego najlepszym towarzyszem do długich rozmów, rozmyślania o życiu i oczywiście narzekania. Oboje są na podobnym etapie, więc logiczne jest, że szybko złapali wspólny vibe. Humphrey zakończył więc zmianę, wziął prysznic i bezpośrednio przyjechał do Rudd's Pub, którego jest stałym bywalcem. Przy stoliku w samym rogu dostrzegł swojego kompana na dzisiejszy wieczór i niestety to ona zjawiła się na miejscu jako pierwsza. Randall nie lubił się spóźniać, ale miał taki zawód, że czasem coś może się niestety przeciągnąć.
Jak tak dalej pójdzie to wypijesz im wszystkie zapasy — wydukał z siebie z uśmieszkiem na twarzy. Oczywiście nie ona jedna, bo brunet pewnie za chwile również zamówi to samo czyli whisky. Delikatnie uchylił się przed dziewczyną i przytulił ją na przywitanie, a w następnej kolejności zajął miejsce przy stoliku na krzesełku, na przeciwko. — Mam nadzieje, że nie czekałaś zbyt długo? — zapytał przejęty, bo tak jak zostało wcześniej wspomniane, nie lubił gdy ktoś musiał na niego czekać. Raczej działało to w drugą stronę. — Przepraszam, po prostu mieliśmy straszne zawirowania w pracy — dodał, zanim pozwolił Laurissie odpowiedzieć. Barman, który doskonale kojarzył Humphreya od razu zauważył go na wejściu i machnięciem ręki zamówił to co zawsze. Nie musiał nawet mówić. Każdy doskonale wiedział jaki trunek lubi sobie zaserwować Randall. W międzyczasie odwiesił swoją kurtkę na krzesło na którym siedział, skrzyżował ręce i w pełni zrelaksowany oparł się plecami o siedlisko.

Laurissa Soriente
powitalny kokos
randall
aplikantka w prokuraturze — Crown Prosecutor's Office
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Od 5 lat wmawia sobie, że jej narzeczony wcale nie zginął, ale potrzebowała zmiany otoczenia, więc wyjechała z Francji i próbuje skupić się na karierze zawodowej.
4.

Chociaż w przeszłości odwiedzała Australię, jak i samo Lorne Bay wiele razy, wciąż czuła się tu obco. Co innego być w odwiedzinach, a co innego mieszkać na stałe. Nie była Australijką... pomimo połowy krwi przekazanej jej przez matkę, dopiero zamieszkawszy tutaj poczuła, jak wiele ma wspólnego z tą częścią swoich korzeni. Nie radziła sobie z ukrywaniem tak wyraźnego francuskiego akcentu, na drogach traktowano ją jak szalonego kierowcę, kiedy to nie ona popełniała masę błędów, a na domiar złego nie potrafiła poradzić sobie z upalnym klimatem tego kraju. W samym miasteczku nie znała wcale tak wielu osób, a teraz, gdy jej kuzyn miał problemy w swoim związku, dość niechętnie przebywała w jego domu. Praca marzeń okazała się być daleko idącym koszmarem i co tu dużo mówić, sama nie wiedziała, czy się tu odnajdzie, ale też... nie umiałaby wrócić do Paryża. Dzwoniła więc do ojca, codziennie wieczorem i zapewniała go o tym, jak jest jej dobrze, by staruszek się nie musiał martwić, ale bez tych wypadów do baru - nawet jeśli nigdy nie należała do imprezowiczek - na pewno by tego nie przetrwała. Dlatego przyszła nawet wcześniej, niż na godzinę spotkania i kompletnie nie miała Randallowi za złe, że ten się nieco spóźnił.
- Nie przesadzaj, to pierwszy drink - przewróciła oczami w ramach powitania i zamieszała whisky w szkle. - Wolę nie szarżować, przez ten upał alkohol szybciej uderza do głowy... jak wy tu żyjecie? - zapytała, chociaż nie oczekiwała żadnej konkretnej odpowiedzi. Po prostu odwzajemniła objęcie, jakim ją uraczył i pociągnęła niedużą porcję bursztynowego napoju, kiedy jej towarzysz zajmował miejsce na przeciwko. Sama ukradkiem zerknęła w stronę barmana. - Gdybym czekała długo, to jak przystało na francuską damę, z oburzeniem opuściłabym lokal - zażartowała, mając nadzieję, że tym samym nie będzie się stresował. Poza tym... - Kolejny raz widzę, żeby barman szykował dla ciebie drinka bez konieczności składania zamówienia. Przyznaj się... jak często tu bywasz? - nie mogła powstrzymać się przed złożeniem tego pytania. Po części chciała zacząć jakiś niezobowiązujący temat, a po części była ciekawa... wszystkiego co wiązało się z mieszkaniem w małym miasteczku, takim jak Lorne Bay... całkiem innym, niż jej rodzinny Paryż.

randall humphrey
ZASTĘPCA KOMENDANTA — W LORNE BAY FIRE STATION
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiedziony strażak, który nie potrafi rozpalić ognia w swoim życiu. Jego najlepszym przyjacielem jest pies Bingo, którego uratował z płonącego domu
Randall miał podobny problem. Po przeprowadzce z Sydney minęło bardzo dużo czasu nim potrafił się odnaleźć w tutejszym środowisku. Dalej ma z tym problemy, jednak ludzie z pracy oraz kilku znajomych, których może wymienić na palcach jednej ręki to wyjątki dzięki którym czuje się tutaj dobrze. W poprzednim miejscu zamieszkania miał wszystko czego potrzebował pod nosem, ale zbyt wiele piwa sobie tam naważył, aby móc je wypić. Posada zastępcy komendanta w Lorne Bay sprawiła, że bez wahania się tutaj przeniósł i z biegiem czasu uważa to za dobry ruch w swoim życiu.
Dzisiaj — dodał cichym tonem z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Oczywiście było to wszystko w żartobliwym tonie. Ich znajomość zaczęła się od zamiłowania do whisky, stąd ten niewinny tekścik. Randall też nie upijał się w barze do upadłego. Raczej dwa, trzy drinki i szedł po prostu do domu. Wstąpienie do Rudd's było u niego małą tradycją po zakończonej zmianie w pracy. — To chyba po prostu kwestia przyzwyczajenia — przytaknął tylko głową na potwierdzenie swoich słów. Tak naprawdę nie widział innej sensowniejszej odpowiedzi. On mieszka w Australii całe życie i jego organizm przyzwyczaił się do tutejszego klimatu. Z pewnością mówiłby inaczej, gdyby sytuacja się odwróciła i to on musiałby wyjechać do zimniejszych regionów Europy. Wtedy z pewnością chodziłby opatulony w kilka warstw ciepłych ciuchów. Mimo wszystko bardziej odpowiadały mu tutejsze temperatury.
W momencie w którym Laurissa zapytała go o to, jak często bywa w barze, trochę się roześmiał. No ładnie. Wychodzi na to, że w jej oczach jest urodzonym alkoholikiem i wszyscy barmani w mieście go już kojarzą. Oczywiście była to nieprawda i brunet jak najszybciej chciał to sprostować. — Właścicielem tego baru jest mój dobry przyjaciel Harden, więc fakt, bywam tutaj stosunkowo często — rozłożył ręce spoglądając właśnie w kierunku dobrze znajomego mu barmana, który w tym momencie dostarczył mu whisky z lodem. Humphrey oczywiście mu za to podziękował i przy okazji zbił z nim piątkę. — Ale zdradzę Ci pewien sekret — przysunął się trochę bliżej brunetki, aby bez problemu mogła usłyszeć jego szept — Powołując się na moje nazwisko dostaniesz zniżkę na barze — odsunął się rozglądając dookoła, aby być pewnym tego, że nikt poza panienką Soriente tego nie słyszał.

Laurissa Soriente
powitalny kokos
randall
aplikantka w prokuraturze — Crown Prosecutor's Office
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Od 5 lat wmawia sobie, że jej narzeczony wcale nie zginął, ale potrzebowała zmiany otoczenia, więc wyjechała z Francji i próbuje skupić się na karierze zawodowej.
Chociaż whisky lubiła, wychodzenie do pubów wcale nie było dla niej normą. Wręcz przeciwnie. Alkohol nigdy nie stanowił u niej priorytetów, więc w Paryżu, kiedy już po niego sięgała, to zazwyczaj będąc w swoim domu, z ojcem wieczorem, nie po to, by się upić, ale zwilżyć gardło podczas rozmowy. Wiedziała, że pan Soriente się o nią troszczył, a przede wszystkim martwił. Wychodzenie do ludzi, w miasto... od pięciu lat stanowiło dla niej niemalże torturę, dlatego czuła, że ma dwie opcje... umrzeć w rodzinnej posiadłości, albo zmienić otoczenie. Właśnie tak trafiła do Lorne Bay, chociaż ten kierunek mógł nie należeć do zbyt oczywistych.
- Mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaję - podsumowała i pociągnęła ze szkła niewielką ilość płynu, też nie wiedząc, co jeszcze mogłaby na ten temat powiedzieć. Ostatecznie też, wbrew swym słowom, za bardzo się na nie nie łudziła. Znała swój organizm i wiedziała, że ten często wymagał czasu, przyjmując każdą zmianę w swoim ślimaczym tempie.
- Och, teraz rozumiem... posiadasz przydatne znajomości - pokiwała głową z rozwagą, jakby mocniej, niż potrzeba, analizowała te słowa. Powiodła też spojrzeniem po barze, zastanawiając się, czy znajduje się tam wspomniany właściciel lokalu, ale nie zapytała o to, wracając rozbawionym spojrzeniem do Randalla, który właśnie dzielił się z nią sposobem na zaoszczędzenie. - Mówisz? Powinnam podejść i powiedzieć, że chcę alkohol na nazwisko Humphrey? Narobiłabym ci pewnie wstydu przed przyjacielem - zażartowała. Należała raczej do pewnych siebie kobiet, ale chyba za bardzo by się wstydziła w pojedynkę żądać jakiś zniżek przez znajomości. Udział w tym wszystkim była jej potrzeba bycia samodzielną, która jak widać, przejawiała się nawet w tak trywialnych przypadkach, ale to nie było też na tyle istotne, by teraz się tym przejmować.
- Jak w pracy? Jakieś pożary? - zagadnęła więc, pozwalając mu odpowiedzieć w sposób, jakiego najbardziej potrzebował. - Ja sama o swojej wolę nie myśleć, standardowo - to chyba się już nie zmieni. Chciała zostać prokuratorem, ale atmosfera pracy mocno dawała jej w kość, stąd te ucieczki do baru, do ludzi, którzy się uśmiechali, a nie knuli na każdym kroku. Przynajmniej Laurissa tak chciała na nich patrzeć, odnajdując w tym miejscu swoje wytchnienie.

randall humphrey
ZASTĘPCA KOMENDANTA — W LORNE BAY FIRE STATION
37 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwiedziony strażak, który nie potrafi rozpalić ognia w swoim życiu. Jego najlepszym przyjacielem jest pies Bingo, którego uratował z płonącego domu
Randall również nie był zawsze człowiekiem, który lubił co wieczór upijać się w przydrożnych barach. Wszystko zmieniło się odkąd dołączył do jednostki w Lorne Bay. Mimo, że wszyscy ludzie z którymi pracuje są świetni to wciąż czuje się tutaj samotny. Ma w tym mieście wielu znajomych, ale oni mają swoje życie i rzadko można dopasować się tak, aby obu stronom pasował ten sam termin. Postawił więc na bar, którego właścicielem jest jego przyjaciel i na przypadkowe znajomości z ludźmi przychodzącymi tutaj z podobnymi problemami co on.
Z pewnością — odpowiedział i również pociągnął łyk bursztynowego napoju ze swojej szklanki. Wiedział, że przyzwyczajenie się do tutejszego klimatu to tylko kwestia czasu i panienka Soriente szybko się do tego ustosunkuje. Poza tym z dnia na dzień coraz lepiej jej z tym szło.
Jesteś jedyną kobietą z którą spędzam czas w tym barze. i pewnie już snują swoje teorie. Niedługo sami będą proponować Ci tańszy alkohol — spojrzał z zaciekawieniem na swoją kompankę, a chwilę później zaczął śmiać się nieco głośniej. To prawda, że brunet nieczęsto bywa tutaj w towarzystwie innych kobiet, a gdyby zrobić głębszą analizę to w sumie Laurissa jest jedyna. Od czasu rozwodu nie spędzał zbyt wiele czasu w towarzystwie kobiet, lecz ze swoją dzisiejszą kompanką połączył go niesamowity vibe od samego początku. Mógł jej się wygadać, a ona o dziwo go słuchała i potrafiła pomóc, a to naprawdę nie zdarza się zbyt często.
A jak Ci powiem, że mam przejebane i w pewnym stopniu nienawidzę swojej pracy to będziesz chciała dalej tego słuchać? — westchnął, rozsiadając się wygodniej i opierając barki o krzesło. Czasami miał dość. Bycie strażakiem to nie tylko gaszenie pożarów, ale i użeranie się z ludźmi, którzy nie rozumieją wszystkich procedur. Praca w jednostce wymaga zaangażowania i zaprząta umysł człowieka nawet po zakończonej zmianie. — W takim razie o Twojej dziś nie rozmawiamy — uśmiechnął się dość pogodnie. Od dłuższego czasu Laurissa opowiadała, że w jej pracy nie dzieje się zbyt dobrze. Randall to rozumiał i wiedział z czym musi się ona na co dzień borykać, dlatego nie chciał zaczynać tego tematu. Wolał, aby ten wieczór brunetka spędziła z uśmiechem na twarzy.

Laurissa Soriente
powitalny kokos
randall
aplikantka w prokuraturze — Crown Prosecutor's Office
28 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Od 5 lat wmawia sobie, że jej narzeczony wcale nie zginął, ale potrzebowała zmiany otoczenia, więc wyjechała z Francji i próbuje skupić się na karierze zawodowej.
Uśmiechnęła się jedynie zdawkowo, gdy zapewnił ją, że przywyknie. Chciała w to sama wierzyć, zawsze niby mogła wrócić, ale jednocześnie... wiedziała, że jak ciężko by nie było, nie postawi na to. Nie była z osób, które łatwo się poddają, ale miało to też swoje minusy. Nigdy nie wiedziała, kiedy powiedzieć sobie stop i odpuścić i w rezultacie szkody przewyższały sukces.
- Naprawdę? - uniosła brwi szczerze zaskoczona tym, że była jedyną, jak to określił ją Randall. - Tak trudno znaleźć żeńskiego kompana do picia? - podchwyciła, odruchowo spoglądając w stronę baru, jakby chciała sprawdzić, czy ktoś się im przygląda. Póki co nie mogła mieć pewności, a przez wzgląd na dobre wychowanie, wolała patrzeć w oczy swojego rozmówcy, niż wodzić wzrokiem po okolicy. - Czyli skorzystam na tych naszych spotkaniach! Coraz bardziej mi się one podobają - zaśmiała się, naturalnie sobie żartując, bo przecież nie potrzebowała zniżek. Potrzebowała natomiast miłego towarzystwa, by nie zwariować, by nie załamać się po dniach spędzonych w nieszczególnie przyjemnym biurze. Swój własny śmiech nadal uważała za nieszczery, jakby lata temu straciła zdolność, a może i prawo, do takiej radości, ale próbowała z tym wrażeniem walczyć, a przynajmniej się starała.
- Wtedy będę chciała nawet bardziej, niż w chwili zadawania pytania - natychmiast jej ton głosu spoważniał, a czoło zmarszczyło się nieco, za sprawą ściągniętych brwi. Nie wiedziała, co Randall miał na myśli i szczerze mówiąc wierzyła, ze praca strażaka jest związana z dużym powołaniem, to też naprawdę ją zainteresował, ale i zmartwił. - Wyjaśnij mi... jak można nienawidzić pracy, w której jest się bohaterem? - splotła palce ze sobą, w nieco zbyt przemyślanym geście i oparła na nich brodę, nie spuszczając z niego wzroku, co miało oznaczać, że miał jej pełną uwagę. Tylko na moment pozwoliła sobie, by grymas stłamsił tą postawę, kiedy zgodził się nie rozmawiać o jej pracy. - Dziękuję, doceniam to - wtrąciła więc, bo faktycznie nie był to wdzięczny temat i tylko niepotrzebnie by się podenerwowała, przytaczając wszystko, co działo się w biurze prokuratury. Dużą zaletą tej pracy był fakt, że znajdowała się dość daleko od Lorne Bay, więc w chwilach takich, jak ta, mogła nabrać dystansu.

randall humphrey
ODPOWIEDZ