chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Dlaczego w ogóle Aiden zdecydował się na te rodzinne święta, skoro nie radzi sobie nawet w konwersacji z jednym dzieckiem na raz? W dodatku zaprosił na świąteczny obiad również swoją byłą żonę i jej syna, jakby wcześniej ta jego patchworkowa rodzina potrafiła bez problemów się dogadać.
No dobra, wiadomo, dlaczego tak zrobił. Wciąż wierzy, że uda mu się nadrobić te wszystkie lata, gdy świąteczne dni spędzał w szpitalach, klinikach i generalnie tych miejscach, w których akurat przychodziło mu pracować, tylko dlatego, żeby móc coraz solidniej ugruntowywać swoją karierę zawodową. W odróżnieniu od tej sfery życia Thompsona, relacje rodzinne zawsze były w jego przypadku kruchym i niepewnym podłożem. Powinien już wiedzieć, że nie da się nadrobić straconych lat i nie można ot tak wrócić do momentu w przeszłości, w którym jeszcze nic nie było tak skomplikowane i mógłby podjąć w pewnych sytuacjach inne decyzje.
Niemniej dziś miał bardziej pozytywne nastawienie, może przez ten przedświąteczny okres i w nim rozbudziła się nadzieja, że może być jeszcze dobrze. Być może dlatego, że nie wie o kilku sprawach.
W każdym razie przyozdobił dom w świąteczne światełka i inne ozdoby, w czym z nieukrywaną niechęcią przez moment pomagał mu nawet Mitchell. Zaprosił kilka osób na Boże Narodzenie na farmie u Thompsona, zamówił najlepszy catering z okolicy, rozpalił nawet grilla, ale bardziej dla ozdoby, niż w celu przyrządzania na nim karkówki i szaszłyków. Miał być pokaz sztucznych ogni, ale po poważnym przemyśleniu sprawy uznał, że byłoby to zbyt stresujące dla Peggy i owiec, poza tym pewnie i bez tego atmosfera będzie wystrzałowa.
Pomimo tego, że w dniu świętowania Aiden właściwie tylko odbierał zamówione jedzenie, to i tak zdawało mu się, że ten dzień jest za krótki na ogarnięcie wszystkiego. Mathilde co prawda dla niego pracowała, ale przecież w taki dzień wolałaby spędzić czas ze swoimi najbliższymi. Właśnie dlatego, gdy dzwonek do drzwi zadzwonił po raz pierwszy, a on wynosił ostatnie leżaki na werandę z domem, to nie mógł otworzyć ich na tyle szybko, by zniecierpliwieni goście nie musieli zadzwonić ponownie.
- Mitchell, słyszysz dzwonek? Otwórz drzwi. - zarządził w kierunku syna, który siedział gdzieś w ciemnym kącie salonu i jak zwykle miał swoje humorki typowe dla trzynastolatki, która wchodzi w okres dojrzewania i targa nią cała burza trudnych do okiełznania hormonów.

Mitchell Thompson
Charlotte Hargreeves
Jake Hargreeves
Zacharias Montgomery
i kto tam jeszcze chce
sex on the beach
pif-paf#8372
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
/ jingle bells!

O ile ona sama dość ochoczo podeszła do spędzenia świąt z Aidenem, tak jej matka miała na ten temat nieco inne zdanie. Nie była może jakoś wybitnie stara (młoda też nie była, nie ukrywajmy), cieszyła się, że córka nie rozstała się z mężem w gniewie, wiedziała, że Thompson był naprawdę dobrym ojczymem dla jej wnuka, ale jakoś nie potrafiła przejść do porządku dziennego nad tym, że patchworkowa rodzina Charlotte w pewnym sensie była nią nawet po rozwodzie. No bo po co się rozwodzić, skoro i tak spędza się święta razem? Nie, to nie do końca mieściło się w jej sposobie pojmowania świata. Nie zmieniało to jednak faktu, że przygotowała blondynce małą wyprawkę: trochę ryby, dużo trochę pierogów, ciasto, wino, nalewkę ojca... Trochę tego było, ale na szczęście Jake Hargreeves prowadził jej samochód, więc zaraz po kolacji u państwa Hargreeves, oboje pojechali do Thompsonów. Po drodze okazało się, że Jake ma nieco inne plany. Chciał zajrzeć do znajomej, która spędzała święta samotnie i to naprawdę mu się chwali! Ech, dobre serce zdecydowanie odziedziczył po niej. Ostatecznie syn podwiózł ją do Aidena, a sam pojechał w swoją stronę. Nie umawiali się na wspólny powrót. A bo to wiadomo czy Charlotte dziś wróci?
- Wow. Spisałeś się - powiedziała sama do siebie. Zadzwoniła do drzwi, ale dała sobie też chwilkę na rzucenie okiem na wszystkie lampki oraz inne ozdoby. Dom wyglądał fantastycznie. Tego chyba się nie spodziewała.
Nie spodziewała się również tego, że to Mitchell zostanie oddelegowany, by otworzył jej drzwi. Mimo wszystko uniosła jeden z kącików ust.
- Cześć - przywitała się. - Pomożesz mi z tym? Nie jest ciężkie - skinęła głową na jedną z tacek. Na tej konkretnej spoczywała akurat ryba. Pierogi miała na drugiej, ciasto w siateczce, a alkohol w torebce. Wszystko idealnie się w niej zmieściło.

Mitchell Thompson
Aiden Thompson
Zacharias Montgomery
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Szczerze? Zawsze miał problem ze Świętami. I lubił je, i nie lubił. Lubił choinkę, światełka, prezenty, Kevina w telewizji... Ale był to ten okres w roku, w którym jeszcze bardziej czuł, że jego rodzina jest wybrakowana. Chyba nigdy nie spędzili tego dnia wszyscy razem. Albo matka miała dyżur, albo ojciec, albo oboje... Bliźniaki najczęściej spędzały więc ten czas u dziadków. To tam zjeżdżały sie ciotki i kuzyni, tam ubierali choinkę i otwierali prezenty. No i dzwonili do rodziców złożyć im życzenia. Za dzieciaka zawsze chętnie dekorował dom i sprzeczał się z siostrą o to, które bombki powiesić i jaki kolor lampek ustawić. I dziś, o dziwo, też pomógł bez zająknięcia, choć nie sprawiało mu to już takiej frajdy, jak dawniej. Może dlatego, że nie towarzyszyła mu w tym siostra?
To były pierwsze od lat święta z ojcem i pierwszy raz nie cieszył się z tego powodu. Ostatnio ich relacje były jeszcze bardziej napięte odkąd odebrał go skacowanego od Charlotte (a wydawało się, że gorzej już być nie może, prawda?). A szczególnie nie cieszyła go informacja, że Aiden zaprosił na świąteczny obiad kilka osób. No cóz, sądząc po ilości jedzenia, która napływała do ich domu można by wywnioskować, że zaprosił pół miasta. Nie podobało mu się to ani trochę i najchętniej zaszyłby się w swoim pokoju. No ale nie miał wyboru.
Nie chciał zbyt długo siedzieć z ojcem sam na sam, więc gdy tylko nadarzyła się okazja wycofał się do salonu zostawiając Aidena samego z leżakami, a sam rozsiadł się w fotelu udając, że rozplątuje ostatnie lampki.
Niechętnie wstał, by otworzyć drzwi i nieco się ociągał.
- Część - odburknął. Nie było to burknięcie, którym zwykle ją raczył, bo jego stosunek do byłej macochy znacznie się poprawił, choć nie do końca wierzył, że dotrzymała słowa. Niby twierdziła, że to był przypadek, że Aiden zjawił się wtedy u niej w domu i wcale po niego nie zadzwoniła, ale nie mógł mieć stuprocentowej pewności. W każdym razie nie mógł zapominać, że bardzo mu wtedy pomogła i był jej za to wdzięczny.
- Jasne - wziął od niej tackę z rybą. - Trochę to niepotrzebne. Ojciec zamówił tyle jedzenia, że pewnie będziemy to jeść do Wielkanocy - mruknął uśmiechając się blado i poprowadził Charlotte do środka.
- Jest na werandzie - dodał wskazując głową w stronę wyjścia na ogród i odstawił rybę na blat w kuchni. Nie miał pojęcia, gdzie ustawić ją na stole, bo uginał się już od żarcia. Niech sie ojciec o to martwi.


Aiden Thompson
Charlotte Hargreeves
Zacharias Montgomery
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
✶ 6 ✶
Zaproszenie na święta od Charlotte trochę go zaskoczyło, nie mógł powiedzieć, że nie - zdecydowanie się tego nie spodziewał, ale uznał to za wyróżnienie, bo mocno wątpił, żeby Hargreeves zapraszała do siebie (czy też do swojego byłego męża) wszystkich swoich rezydentów. Na początku trochę się wahał, bo przecież totalnie nie znał jej rodziny i obawiał się, że będzie tam tylko przeszkadzał, ale ostatecznie uznał, że właściwie co mu szkodzi. Lubił Charlotte, mimo, że czasami zasypywała go chorą ilością pracy, więc nie chciał jej odmawiać. Wysłał więc wiadomość zwrotną, potwierdzając swoją obecność i mając nadzieję, że jego własna rodzina mu wybaczy, jeśli w tym roku zwinie się od stołu trochę wcześniej niż zwykle.
Głupio mu było pojawiać się z pustymi rękami, więc przywiózł ze sobą ciasto, które jakimś cudem zdążył upiec po wczorajszym dyżurze. Droga zajęła mu dłuższą chwilę, bo od zawsze miał problem z poruszaniem się po wiejskich terenach Lorne, ale w końcu udało mu się trafić pod właściwy adres. Zaparkował na podjeździe, wyjął z bagażnika ciasto i jakiś alkohol, który zgarnął po drodze (chociaż pić za dużo nie zamierzał, bo ostatnim razem nie skończyło się to dobrze i bynajmniej nie miał ochoty na powtórkę z rozrywki), po czym zadzwonił do drzwi pięknie przystrojonego domu.
- Cześć Charlotte. Zdrowych spokojnych - rzucił przełożonej na powitanie, bo pozwoliłam sobie założyć, że to właśnie ona otwarła mu drzwi. - Gdzie mogę to odstawić? - zapytał, skinieniem głowy wskazując na blachę z ciastem... która omal nie wypadła mu z rąk, kiedy dostrzegł wyłaniającą się z kuchni postać.
Chłopak z Shadow.
Zacharias nie pamiętał jego imienia - nie był nawet pewien, czy w ogóle je poznał - za to twarz pamiętał bardzo dobrze. Co on tu do cholery robił? Jego twarz momentalnie pokryła się rumieńcem, kiedy przypomniał sobie, w jakich okolicznościach się poznali... aż go zmroziło na myśl, że chłopak prawdopodobnie pamięta wszystko to, o czym Zach tak bardzo starał się zapomnieć i wyprzeć ze świadomości. Przysięgam, nigdy więcej picia z obcymi. Nigdy, kurwa, więcej. Szkoda, że było już trochę za późno na takie przemyślenia. Miał tylko nadzieję, że chłopak będzie trzymał język za zębami i nie postanowi uświadomić swojej rodzinie, że już kiedyś się spotkali.
Nawet nie czekał, aż Charlotte ich sobie przedstawi, najpierw musiał wyjść i się uspokoić, żeby przypadkiem niczego nie dać po sobie poznać. To byłaby przecież katastrofa.
- Muszę... no, ten... pójdę zapalić, okej? Zaraz wracam - rzucił w stronę Char, naprawdę mając nadzieję, że nikotyna pomoże mu się uspokoić i jakimś cudem będzie w stanie przez resztę wieczoru udawać, że wcale nie zna chłopaka, nic się między nimi nie wydarzylo i że generalnie to wszystko jest w porządku.

Aiden Thompson
Charlotte Hargreeves
Mitchell Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Można byłoby powiedzieć, że skoro dzieci Aidena od małego spędzały święta w gronie najbliższej rodziny, czyli ludzie, dla których były ważne, to nie miały tak najgorzej. Pięknie ustrojony dom, najlepsze zabawki w prezencie, potrawy dostosowane zarówno po podniebień dorosłych, jak i dzieci, specjalnie zaplanowane atrakcje. To wszystko miało uspokajać wyrzuty sumienia Thompsona i jego żony, kiedy po raz kolejny świąteczne dni i noce spędzali na salach operacyjnych, starając się zapracować na własne nazwisko w medycznym świecie. I przez wiele lat faktycznie tak było, tym bardziej jeśli chociażby jeden rodzic był w tym czasie z dziećmi i rodziną, jednak Aiden dopiero po latach zaczął sobie uświadamiać, że nie do końca o to chodzi w życiu, i że chociaż jego dzieci pozornie mały wszystko, czego tylko mogły sobie zamarzyć, to nie miały prawdziwej rodziny. Takiej obecnej. Tak, to chyba najwłaściwsze określenie. O tym braku obecności i jego konsekwencjach chirurg dopiero w ostatnim roku zaczął tak naprawdę rozmyślać. Nie ma co ukrywać, że kryje się za tym drastyczne zwolnienie tempa życia i problemy, na jakie już w swoich dorosłych życiach natrafiło rodzeństwo Thompson.
Właściwie dopiero w tym roku, na dwudzieste pierwsze święta bliźniaków mógł tak prawdziwie spędzić z nimi czas. Są jednak dwa ale, po pierwsze — z wielu powodów na święta nie przyjedzie ich matka, po drugie — jego dzieci właściwie nie są już dziećmi i mają za sobą jakieś tam przeżycia, które mają wpływ na chęć spędzania czasu z ojcem, lub po prostu jej brak.
Mitchell nie powiedział kategorycznie nie, kiedy Aiden podzielił się z nim pomysłem zorganizowania świątecznego obiadu, co mężczyzna i tak uznał za ogromny sukces. Córka mieszka w wynajmowanym w miasteczku mieszkaniu, więc tutaj sprawa była prostsza, jeśli będzie chciała przyjść, to się pojawi, a jeśli ma na ten dzień inne plany, to szatyn będzie musiał jakoś przełknąć tę gorzką pigułkę. Właściwie gdyby tak postąpiła, to można byłoby powiedzieć, że karma wróci do mężczyzny.
Kiedy Aiden wyszedł na werandę, okazało się, że było tam jeszcze parę rzeczy do poprawy, więc zniknął na nieco dłużej, niż zakładał. W końcu usłyszał czyjeś kroki na polakierowanych deskach tarasu. Założył, że Charlotte przyjdzie w szpilkach, a to był odgłos, jaki wydają płaskie buty, więc bez odwracania się w stronę gościa przemówił. - Mitch... otworzyłeś drzwi? Kto przyszedł? - dopiero wówczas zwrócił się w stronę osoby, której obecność usłyszał i wcale nie ujrzał swojego syna. Nie była to nawet jego córka. Na ten moment nie był w stanie stwierdzić, kim jest ten niespodziewany gość.
- Przepraszam. Pomyślałem, że to mój syn. - wyjaśnił.

Charlotte Hargreeves
Mitchell Thompson
Zacharias Montgomery
sex on the beach
pif-paf#8372
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Kto by pomyślał, że ich relacje będą teraz tak... dobre? W porównaniu z tym, co łączyło ich do tej pory, ich obecne relacje wyglądały naprawdę dobrze. Nic dziwnego, że Charlotte uśmiechnęła się do pasierba.
- Spróbuj powiedzieć to mojej mamie. Nie wypuściłabym mnie z domu z pustymi rękami - odparła. - Jake i ja byliśmy wcześniej u moich rodziców. Młody mnie tu podwiózł i pojechał do koleżanki, która spędza święta samotnie - dodała jeszcze, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości związane z tym, dlaczego była sama. Nie sądziła, że ten temat będzie jakoś wybitnie interesował Mitchella, ale wolała go uprzedzić, że jej syn raczej nie pojawi się na świątecznym przyjęciu. A jeśli Thompsonom faktycznie zostanie sporo jedzenia, to będą mogli sobie coś zamówić.
Zerknęła w stronę werandy. Zaraz pewne tam pójdzie, żeby przywitać się z Aidenem i być może w czymś mu pomóc, ale odezwał się dzwonek do drzwi. Nie była już żoną gospodarza, nie była panią domu, ale pasierb wyszedł z rybą do kuchni. Uznała więc, że otworzy. Co złego może się stać? Absolutnie nic.
- O, cześć. Cieszę się, że jednak zdecydowałeś się przyjść - powitała swojego rezydenta. Zaproszenie go rzeczywiście było nieco mocno niestandardowe, ale kto powiedział, że Charlotte miała standardowe podejście do życia? No właśnie. Lubiła być blisko z pracownikami, którym ufała, a Zacharias miał zadatki na to, by stać się naprawdę dobrym lekarzem. Nic dziwnego, że w przyszłości chciała go na stałe w swoim zespole, a to oznaczało, że czasem gdzieś go zaprosi.
- Daj, ja się tym zajmę.
Znów - nie była tu gospodynią, ale chętnie pomoże Thompsonom w ostatnich przygotowaniach. Wzięła ciasto i udała się o kuchni, nie mając jeszcze pojęcia o tym, że Mitchell i Zacharias mieli już okazję się poznać.

Mitchell Thompson
Aiden Thompson
Zacharias Montgomery
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Fakt, święta zawsze były bajeczne, a prezenty wymarzone. Ale co z tego? Może na początku, gdy bliźniaki były jeszcze małymi brzdącami i niewiele rozumiały, zabawki rekompensowały brak rodziców. W sumie był to dzień jak co dzień, ale było więcej cioć i wujków. Dopiero z czasem zrozumieli, że tego dnia powinni być wszyscy razem, a lata później Mitch doszedł w końcu do wniosku, że na tym właśnie polega praca lekarza.
- Do koleżanki, jasne, jasne. - mruknął uśmiechając się pod nosem. Szczerze? Nieobecność Jake'a wcale mu nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie. Bo może z Charlotte złapał w końcu dobry kontakt, ale to wcale nie oznaczało, że to samo będzie z przyrodnim. W jego przypadku nigdy nie krył niechęci. Z Charlotte przynajmniej próbował udawać uprzejmości, gdy się spotykali, żeby sprawić ojcu przyjemność. Albo raczej, żeby go nie wkurzać. Był nad wyraz uprzejmy: dzień dobry, dziękuję, proszę, do widzenia... Nic po za tym. Każdy głupi jednak wiedział, że to ściema.
No, w każdym razie zniknął w kuchni w chwili, gdy rozległo się pukanie do drzwi, więc to na niej spoczął obowiązek zaproszenia kolejnego gościa. Nawet na chwilę wychylił swój rudy łeb z kuchni, żeby zobaczyć kto to, ale była macocha przesłoniła mu widok, więc nie dostrzegł znajomego, a gdy już z tej kuchni wyszedł, to jego już nie było.
- Gale jednak przyszła? - zapytał odbierając od Charlotte ciasto z nadzieją, że jego siostra jednak znalazła czas i urwała się z pracy, by spędzić ten czas z rodziną, jak to bóg przykazał. Zerknął w stronę werandy domyślając się, że to tam pobiegła chcąc przywitać się z ojcem, ale dostrzegł tylko tył głowy jakiegoś mężczyzny. Czyżby siostra przyprowadziła nowego faceta? A może to nie ona?
- Jake zmienił zdanie? - zmrużył oczy i westchnął ciężko. I znowu popsuł mu się humor. A już nawet zaczynał cieszyć się na te święta, a tu takie rozczarowanie. Oj jeszcze się zdziwi, nie? A Zacharias nie powinien sie obawiać o to, że Mitch zdradzi ich mały sekret. Po pierwsze choćby dlatego, że nie powinien wspominać o tym, że znowu był w Shadow, choć pewnie Aiden nie był taki głupi po ostatniej wpadce młodego. No a po drugie, i co pewnie ważniejsze, Mitch nie miał zamiaru zdradzać się przed ojcem ze swoimi preferencjami. Nadal nie miał pojęcia, jak mógłby zareagować na takie rewelacje i trochę bał się tej reakcji. Chyba nawet trochę bardziej niż reakcji na to, że dalej ćpa.


Charlotte Hargreeves
Zacharias Montgomery
Aiden Thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
Z ulgą oddał ciasto Charlotte i błyskawicznie ulotnił się na taras, żeby przypadkiem nikt nie zaczął zadawać zbędnych pytań, na które pewnie i tak by nie odpowiedział. Przez cały czas zastanawiał się, jakim cudem właściwie do tego doszło i dlaczego musiał mieć w życiu aż tak okropnego pecha. Będzie cholernie niezręcznie, już to czuł! Zwykle w takich sytuacjach nie potrafił zachowywać się naturalnie, aktor był z niego marny, także z góry zakładał, że coś prędzej czy później jebnie - nawet, jeśli (nie)znajomy chłopak z niczym się nie zdradzi.
Musiał to przepalić, nie było opcji, że nie.
Problem w tym, że nie był na tarasie sam. Po pytaniu otworzyłeś drzwi? wywnioskował, że mężczyzna najprawdopodobniej jest tu gospodarzem i jednocześnie byłym jego przełożonej.
- Nic nie szkodzi - odpowiedział spokojnie, choć w jego głowie znów pojawił się natłok niechcianych myśli, bo jeśli dobrze zrozumiał, wychodziło na to, że chłopak z Shadow najwyraźniej jest synem byłego męża Charlotte. P o j e b a n e. Mógł się oczywiście mylić, ale, jak zawsze w takich sytuacjach, umysł podsuwał mu najgorszą możliwą opcję. - Mogę tu palić? - Wolał się zapytać i jeśli otrzymał odpowiedź twierdzącą, natychmiast sięgnął do kieszeni po papierosy. Dopiero, kiedy zaciągnął się kilka razy a jego płuca dostały porządną dawkę tytoniu, przypomniał sobie o dobrym wychowaniu i o tym, że chyba wypadałoby się przedstawić. - Zacharias Montgomery. Pracuję z Charlotte, jestem jej rezydentem. Mam nadzieję, że wspominała, że mnie zaprosiła? - upewnił się, bo naprawdę nie chciał się na siłę wpraszać, ani nic. Tak właściwie, zważywszy na okoliczności, byłby gotowy zawinąć się do domu choćby w tej chwili, byleby tylko uniknąć konfrontacji ze swoim ostatnim towarzyszem z klubu, ale ostatki zdrowego rozsądku podpowiadały mu, że takie nagłe wyjście, zaraz po tym, jak przyszedł, byłoby jeszcze dziwniejsze. Już dawno nie czuł się niczym tak zestresowany a papieros skończył mu się zdecydowanie za szybko, co było równoznaczne z tym, że właśnie stracił swój pretekst do chowania się na dworze. - Macie tu jakąś popielniczkę? - zapytał, bo nie chciał zaśmiecać Aidenowi tarasu niedopałkami. Jeśli się znalazła to fantastycznie, jeśli nie to dopytał, w którym miejscu ewentualnie może śmiecić petami, po czym wszedł z powrotem do domu, mniej więcej gotowy, żeby zmierzyć się z konsekwencjami swojej niedawnej głupoty.

Aiden Thompson
Charlotte Hargreeves
Mitchell Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
W skali wkurzenia Aidena przez jego dzieci, na pierwszym miejscu zdecydowanie byłoby ćpanie, na drugim stopniu podium byłby zawód spowodowany tym, że żadne z jego dzieci nie kontynuuje rodzinnej tradycji medycznej. Gale jeszcze nie odcięła się tak do końca od tego pomysłu, ale studiowanie na uczelni zapomnianej przez wszystkich, łącznie z tym najwyższym, nie było dla Thompsona powodem do dumy. Usunięcie ciąży? Co tam. Dam Ci nawet pieniądze na zabieg w renomowanej i bezpiecznej klinice. Rzucenie studiów w jednej z najlepszych uczelni medycznych w kraju? Świat się kończy i mężczyzna po kilku miesiącach od usłyszenia tej rewelacji, wciąż nie przetrawił jej do końca.
Orientacja jego dzieci nie była na trzecim miejscu, w skali wkurzenia. Gdyby Mitchell zdecydował się na wyjście z szafy, to jego ojcu bardziej towarzyszyłoby zdziwienie, może trochę zakłopotanie, ale przedłużenie rodu Thompsonów nie było dla niego tak istotne, jak kontynuacja medycznej tradycji w rodzinie. Jednak skoro rudowłosy nie ma w planach ujawnienia się w ten świąteczny czas, to może obejdzie się od nieprzewidzianych reakcji.
Z drugiej strony takie spotkania nie mogły być przewidywalne. Szczególnie gdy jego była żona, przyprowadza swojego ucznia. Czy było to niecodzienne? Aiden nieco zdziwił się, gdy Charlotte wyszła z takim pytaniem. Przez jego głowę mógł też przejść cień zazdrości, bo choć blondynka nigdy nie gustowała w tak młodych mężczyznach, którzy mogliby być jej synami, to przecież nie tylko brzydsza płeć może przechodzić kryzys wieku średniego i przypadki jego przechodzenia zdarzają się różne. A jeśli będzie okazja, to Thompson zagada kiedyś do byłej żony w tej sprawie.
- Właściwie to tak. - skinął głową. Nie gościł na farmie wielu palących osób, a w jego poprzednich życiu palenie wyszło z mody już pod koniec ubiegłego wieku, ale nie zamierzał robić problemy. Nie na wolnym powietrzu, bo już w domu, to by się nie zgodził.
- Aiden Thompson, gospodarz. - skinął głową z dystansu, a potem zbliżył się kilka kroków do chłopaka i zajął się jakimiś ostatnimi poprawkami. - Wspominała. Mówiła też dużo dobrego o Twojej pracy. - powiedział. Chyba tematy okołomedyczne były najbezpieczniejsze w sytuacji, w której praktycznie nic nie wiesz o swoim rozmówcy. Przynajmniej nie ma tej niezręcznej ciszy, w czasie której w głowach obu mężczyzn kłębiło się milion nieuporządkowanych myśli. - Tam jest pusta doniczka, możesz wyrzucić. - odpowiedział. No i tyle chłopaka widzieli. Thompson też stwierdził, że nie będzie siedział tu sam i chwilę później skierował swoje kroki ku drewnianym drzwiom prowadzącym do domu.

Charlotte Hargreeves
Mitchell Thompson
Zacharias Montgomery
sex on the beach
pif-paf#8372
ordynator oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
42 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Szefowa oddziału ratunkowego w Cairns. Doświadczenie zdobywała w pogotowiu ratunkowym oraz Afganistanie. Ma na koncie kilka związków, dorosłego syna i fajnego byłego męża. Niedawno wróciła z zagranicznego wyjazdu.
Z jednej strony naprawdę wierzyła w to, że poszedł do znajomej, ale z drugiej... Nie to, żeby chciała wyswatać Jake'a, ale byłoby miło, gdyby kogoś sobie znalazł. Zresztą, najważniejsze i tak było jego szczęście, więc gdyby było mu dobrze w pojedynkę, to ona też będzie szczęśliwa. Nie będzie również narzekać, jeśli dorosłe życie ułoży się też po myśli bliźniaków Thompsonów. Nie życzyła im źle. Przeciwnie. Chciała dla nich jak najlepiej i cieszyło ją to, że jej relacje z pasierbem wyglądały już lepiej. Teraz nie musieli się starać, bo tak wypadało. Teraz robili to z własnej woli.
Początkowo ona również myślała, że to Gale albo Jack, ale ucieszyła się, kiedy okazało się, że Zacharias zdecydował się przyjąć jej zaproszenie. Mniej więcej właśnie wtedy doszła też do wniosku, że powinna wyjaśnić Mitchellowi, kim był tajemniczy gość.
- Przepraszam, ale dosłownie w ostatniej chwili zdecydowałam się zaprosić mojego rezydenta. Zach jest w porządku, lubię go, całkiem nieźle nam się ze sobą pracuje, więc pomyślałam, że przyjemnie będzie nam spędzić trochę czasu poza szpitalem.
Dopiero teraz uświadomiła sobie, że święta niekoniecznie musiały być ku temu najlepszą okazją. W końcu to rodzinne wydarzenie. Tyle tylko, że ich rodzina nigdy nie była standardowa. Ba! Nadal taka nie była, skoro więc mamy tu do czynienia ze stuprocentowym patchworkiem, to co złego mogło się dziś wydarzyć?
- Mam nadzieję, że to nie jest żaden problem?
Wiadomo, teraz już nie cofnie zaproszenia. Ani trochę nie zdziwiłoby jej jednak to, gdyby usłyszała kilka niezbyt miłych słów. Ich dotychczasowy small talk całkiem nieźle wyglądał, więc po co to psuć? Uznała, że da chłopakowi trochę więcej przestrzeni. - Chyba powinnam poszuka Aidena - uśmiechnęła się do Mitchella. Zdecydowanie powinna. Jakby nie patrzeć to on był dziś gospodarzem, więc wypadało.
Skierowała się na taras. Mniej więcej w tym samym momencie, kiedy chciała otworzyć drzwi, zrobił to Aiden.
- O, cześć - tym razem uśmiechnęła się już do niego. - Wesołych świąt - dodała po chwili.

Mitchell Thompson
Aiden Thompson
Zacharias Montgomery
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Całe szczęście, że Aiden nie wiedział o tym, że jego syn znowu ćpał, bo skala mogłaby nie wytrzymać, a te urocze święta nie doszłyby do skutku. A może wiedział, tylko nie dawał tego po sobie poznać? Po tej ostatniej akcji, gdy Charlotte zgarniała go z przystanku raczej trudno byłoby się nie domyślić, pomimo, że Mitch naprawdę starał się zachować dyskrecję, a była macocha bardzo mu w tym pomogła.
- Więc zaprosiłaś go na randkę na obiad do mojego ojca? - zapytał Charlotte z głupim uśmieszkiem unosząc zaczepnie brew. No zabrzmiało to w jej ustach nieco jednoznacznie. No ale nie oceniał, tak jak ona nie oceniała jego wtedy na przystanku. Czy ich relacje się zmieniły? No pewnie, że tak, ale czy tak do końca z woli rudego? No nie, bo gdyby tylko miał wybór, to z całą pewnością nie po nią by zadzwonił tamtej nocy. No ale zadzwonił, był jej wdzięczny i nie mógł dłużej się na nią boczyć, bo już nie miał żadnego powodu. No chyba, że znowu zeszłaby się z jego ojcem... Albo... z NIM.
- Jest na tarasie - dodał wychodząc z nią z kuchni akurat wtedy, gdy Zach wracał z papierosa. Aż go zatkało i zamurowało, więc nie zdążył zareagować nim Charlotte wyszła z salonu. Stał tak i gapił się na chłopaka z rozdziawioną buzią, a gdy minął już pierwszy szok spalił takiego buraka, że jego twarz idealnie zlewała się ze świątecznymi ozdobami.
- Co Ty tu robisz? - zapytał pół szeptem zbliżając się do mężczyzny w nadziei, że starzy zajęci sobą nie dostrzegą kuriozum całej tej sytuacji. Bo oto stał przed nim człowiek, przed którym nie tak dawno klęczał w kiblu w Shadow, a który to przyszedł na obiad z byłą jego ojca. To dopiero było P O J E B A N E ! Idealny temat na jakieś sto odcinków brazylijskiej telenoweli.
Chciałby mu jeszcze przekazać, że to co się działo w Shadow, zostaje w Shadow, ale Aiden i Charlotte byli już zdecydowanie za blisko, by poruszyć ten temat, wiec tylko podrapał się z zakłopotaniem w tył głowy.
- Więc... pracujecie razem? - zapytał głupio nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Czy powinien zdradzić, ze się znają, czy raczej udawać, że widzą się pierwszy raz? Spojrzał jeszcze na ojca, bo coś mu się wydawało, że nie był tu jedynym zazdrosnym Thompsonem.
- Chyba straciłem apetyt - mruknął bardziej do swoich myśli, przez które galopowały nieprzystojne obrazy Zacha i Charlotte bawiących się w doktora. No bo jak inaczej wytłumaczyć to, że ze wszystkich swoich pracowników zaprosiła akurat jego, a nie jakąś ubogą salową, albo lekarza w swoim wieku? No chyba, że po jego pijackich zwierzeniach na przystanku postanowiła go wyswatać... No ale z dwojga to było chyba mniej prawdopodobne. Znowu jej nie lubił.


Zacharias Montgomery
Aiden Thompson
Charlotte Hargreeves
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
Zachariasz nie był niestety mistrzem w doszukiwaniu się drugiego dna w pozornie niewinnych rzeczach, dlatego do tej pory nawet przez myśl mu nie przeszło, że zaproszenie na święta od Charlotte, przez postronne osoby mogło zostać odebrane w błędny sposób. Owszem, lubił Charlotte, również poza pracą, ale lubił i nic poza tym. Była jego przełożoną, mentorką oraz wzorem dobrego lekarza, którym sam chciał się stać w przyszłości i dopowiadanie sobie do tego czegoś więcej byłoby jego zdaniem co najmniej dziwne. Zresztą, on nie miał czasu na takie rzeczy - nie był w żadnej romantycznej relacji od czasu zerwania z chłopakiem z Cairns, bo cała jego uwaga skupiała się przede wszystkim na pracy. Najwyraźniej jednak przynosiło to zamierzone rezultaty, skoro był na tyle dobry, że Hargreeves z jakiegoś powodu chwaliła go przy Aidenie.
- Serio? Chwali się mną rodzinie? - zapytał niby od niechcenia, choć tak naprawdę miał z tego satysfakcję. Dopiero po chwili przeszło mu przez myśl, że chyba trochę źle to sformułował a potem się dziwił, że ktoś sobie coś dopowiadał i że słowo rodzina może było trochę niefortunne, zważywszy, że Char i Aiden od lat nie byli już małżeństwem.
W każdym razie, kiedy znalazł się z powrotem w domu, znów zaczął się stresować. Jedno spojrzenie na rudowłosego chłopaka wystarczyło, by Zach wiedział, że ten go rozpoznał. No bo dlaczego miałby kurwa nie rozpoznać. Był przecież mniej pijany ode mnie. Montgomery miał ochotę zapaść się pod ziemię, ewentualnie oznajmić wszystkim tu zgromadzonym, że zostawił czajnik na gazie i musi w tej chwili wracać do domu.
- Ja? Mógłbym zapytać cię o to samo - wypalił głupio, choć tak naprawdę to przecież on znalazł się tu trochę z przypadku, podczas gdy znajomy-nieznajomy był we własnym domu. Nieważne! Zach czuł się cholernie zakłopotany jego obecnością i to chyba właśnie był moment, w którym całkowicie utwierdził się w przekonaniu, że jednak nie był gotowy na konfrontację. Oczywiście miał ochotę dodać coś jeszcze, ale Charlotte i Aiden znaleźli się trochę za blisko i istniało ryzyko, że mogliby usłyszeć, więc spasował. Posłał mu jedynie spojrzenie, mające mówić coś w stylu: Jakby co to się nie znamy i nigdy nie widziałeś mnie w żadnym cholernym Shadow. W tej chwili był bardziej niż pewien, że jego noga już nigdy więcej nie postanie w tym przeklętym klubie. - Miło cię poznać. - To natomiast powiedział do Mitcha na tyle głośno, żeby pozostała dwójka na pewno to usłyszała. Nie wypadło to może najbardziej naturalnie, ale robił co mógł! Na więcej chyba nie było go stać.
Najwyraźniej nawet podczas świąt nie mógł uwolnić się od tematu pracy, ale może to lepiej. Ten temat był przynajmniej względnie bezpieczny.
- Tak, odkąd tylko zacząłem rezydenturę. Charlotte bardzo dużo mnie nauczyła, naprawdę lubię z nią pracować. - Prawdopodobnie lepiej dla wszystkich byłoby, gdyby zamknął się po pierwszym zdaniu, ale jemu naprawdę wciąż nie przyszło do głowy, że chwaleniem swojej przełożonej może przypadkiem podsycić różne niezbyt trafne przypuszczenia. Nie wiedział nawet, że takowe się w ogóle pojawiły! Zaprzątał sobie w tej chwili myśli innymi rzeczami i nawet nie zauważył tego cienia zazdrości u jednego czy drugiego Thompsona.
- A ja wręcz przeciwnie - rzucił, z nadzieją, że kiedy już usiądą do stołu to zrobi się trochę mniej niezręcznie. - Pomóc w czymś? - zapytał, trochę z grzeczności a trochę dlatego, że kiedy się denerwował, to potrzebował czymś się zająć. To był jego drugi - zaraz po papierosach - sposób na radzenie sobie ze stresem.

Aiden Thompson
Charlotte Hargreeves
Mitchell Thompson
ODPOWIEDZ