pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
#numerek

Percy w zasadzie od dziecka przyzwyczajony był do spędzenia czasu na plaży. W młodym wieku koledzy nauczyli go surfingu, a on sam praktykował tą tradycyjną dziedzinę sportową przez długie lata. Może i nie uznawał tego jako pasję życiową, ale przynajmniej ogarniał sport na tyle, by autentycznie mu go brakowało, gdyby przyszło mu się przeprowadzić kiedykolwiek. I z racji tego, iż pracował w Surf Shopie wiedział całkiem sporo o samym sprzęcie i jego odpowiednim doborze, może nigdy nie miał aspiracji do bycia instruktorem, ale po koleżeńsku zawsze mógł komuś pomóc z lekcjami surfowania. No i kochał wodę – chyba jak każdy wzorowy Australijczyk. Właściwie, gdyby tylko mógł to spędzałby każdą noc na plaży, by tylko móc budzić się rano w towarzystwie pięknego wschodu słońca nad morzem, i tylko po to, by chwilę później do niego wskoczyć. I właściwie przez długi czas uważał, że chyba każdy Australijczyk trochę tak właśnie ma; że to wręcz zapisane w genach. Laska, sorki, jeśli ten post to jakaś kupa, ale nadal mam gorączkę. W każdym razie szybko zdołał się przekonać, że nie każdy Australijczyk kocha wodę i surfing. A przykładem tego był przecież jego dobry ziomek Zach, który odznaczał się awersją do wszelkich zbiorników wodnych. Właściwie Percy nigdy nie dopytywał głębiej, skąd u kolegi aż taka niechęć do wody, ale uznał, iż to nie jego sprawa by dopytywać. Niemniej, obiecał mu kiedyś pewnie przy kuflu piwa, iż chętnie pomoże mu owe niechętne przekonania pokonać.
W ostatnim czasie był dość… skonfliktowany wewnętrznie. Stąd chęć zajęcia się czymś – wypełnieniem jakiegoś questa powiedzmy nawet. Takim sposobem znalazła się z samego rana na plaży. Najpierw trochę posurfował samodzielnie, wykorzystując czas wolny i czekając na Montgomery’ego. Udało mu się złapać nawet kilka całkiem ambitnych fal. I tym sposobem cały mokry, rozpromieniony i lekko zarumieniony stąpał po ciepłym piasku w kierunku Zachariasza w momencie, gdy ten już pojawił się na plaży. Percy rzucił gdzieś na bok swoją deskę surfingową, ujarzmił mokre włosy i pomachał koledze, idąc już w jego stronę.
Zacharias Montgomery
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
✶ 5 ✶

Zacharias nie miał pojęcia, jakim cudem dał się namówić Percy'emu na dzień na plaży, który w dodatku spędzić mieli nie tyle na samej plaży, co w wodzie. W cholernej wodzie, która od zawsze przyprawiała Zacha o ciarki i wywoływała w nim silne, momentami wręcz paraliżujące uczucie niepokoju. Właściwie sam nie był pewien, skąd brała się jego niechęć do wody, bo nie miał żadnych traumatycznych doświadczeń, które by się z nią wiązały - nigdy się nie topił, nie był świadkiem, kiedy ktoś inny się topił... ot, po prostu, zbiorniki wodne go przerażały i tyle. Koniec historii. Unikał ich od dziecka, choć mieszkając w takim miejscu jak Lorne, zdecydowanie nie było to łatwe. Jego znajomi uwielbiali chodzić na plaże, uprawiać spoty wodne czy pływać łodziami a on albo z tego wszystkiego rezygnował, albo chodził z nimi i strasznie się męczył. Mimo to nigdy nie widział potrzeby, żeby spróbować się przełamać i oswoić ze swoim lękiem chociaż trochę... najwyraźniej aż do teraz, bo oto zmierzał na plażę z ambitnym zamiarem wyjścia bardzo daleko poza swoją strefę komfortu, choć nie opuszczała go myśl, że chyba upadł na głowę, skoro dobrowolnie się na to zgodził (i chyba musiał być pijany w momencie, kiedy w ogóle wpadł na ten genialny pomysł).
Zauważył Percy'ego już z daleka - właściwie ciężko byłoby go nie zauważyć, widział końcówkę jego popisów na desce i naprawdę był pod wrażeniem. Dla niego od zawsze surfowanie było jakąś kompletną abstrakcją i jawiło się jako coś, przy czym bardzo łatwo o utonięcie, dlatego tym bardziej podziwiał, jeśli ktoś to lubił i potrafił. Sam oczywiście nigdy w życiu się do tego nie przekona, prędzej piekło zamarznie, ale może przynajmniej dzięki Percy'emu uda mu się chociaż trochę zapanować nad swoją fobią.
- Hej - rzucił na powitanie, kiedy tylko Matthews znalazł się na tyle blisko, żeby go usłyszeć. - Błagam, obiecaj mi, że to przeżyję! - Oczywiście żartował, ale pod nerwowym uśmiechem bardzo mocno próbował ukryć fakt, że właśnie na poważnie zaczął się tym całym oswajaniem z wodą stresować. Jedno szybkie spojrzenie w kierunku fal tylko utwierdziło go w przekonaniu, że to w żadnym razie nie ma prawa być bezpieczne, no ale teraz, skoro słowo już się rzekło, to nie zamierzał z niczego się wycofywać.

percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Percy miał po prostu dar przekonywania i siłę perswazji zawartą w pięknych oczętach. A może Zacharias tak naprawdę potrzebował tylko dobrej wymówki, by się przemóc i taką wymówką okazał się Matthews? Wcale by go to nie zdziwiło, bo czasem potrzebne jest jedynie łagodne pchnięcie, by zacząć działać. A Percy na ogół lubił pomagać i skoro już obiecał kumplowi, że pomoże mu się przełamać, to nie zamierzał się teraz wycofywać w żadnym wypadku. Zresztą, nie widział ku temu żadnych powodów.
Każdy czegoś nie lubił i zapewne miał jakąś fobię. Ale strach przed wodą był dość niefortunny dla mieszkańca Australii i dlatego Percy tak chętnie zdecydował się pomóc swojemu koledze. Nie żeby było cokolwiek wstydliwego w takiej fobii, ale chyba jednak utrudniała trochę życie, a zdaniem Percy’ego życie należało sobie upraszczać, a nie utrudniać. On chyba niczego się nie bał poza śmiercią i utratą bliskich. Zawsze wydawało mu się, że być może aktywuje się u niego jakaś trauma związana z prowadzeniem samochodu w związku z wypadkiem samochodowym jego rodziców, ale nic podobnego nie miało miejsca i Percy bez problemów wsiadał za kółko i prowadził zawsze bezpiecznie. Może to nie tak, że był nieustraszony, ale na pewno nie łatwo go było czymś nastraszyć. Chyba po prostu udawało mu się każdą taką ewentualną fobię racjonalizować.
Obdarzył kolegę promiennym uśmiechem i nawet lekko się zaśmiał na jego słowa. — No pewnie, że przeżyjesz. Nie chciałbym później tłumaczyć Ginny, dlaczego to moja wina — odparł z przekonaniem i przewrócił tylko oczyma. Wystarczyło, że najlepszy przyjaciel Percy’ego – Jake ¬– miał trudną relację z młodszą siostrą Zacha, Percy wolał już nikomu nie podpadać i się nie mieszać. — Nie wiem czy chcesz mi powiedzieć, skąd ten lęk się u ciebie wziął? — zapytał ze zmarszczonym czołem, spoglądając na Montgomery’ego z lekką troską. — Jeśli nie, to też spoko, zastosujemy metodę małych kroczków — oznajmił pogodnie. Nie miał zamiaru zmuszać Zacha od razu do wskakiwania na deskę, bo to byłoby dość drastyczne. Ale chyba od czego łatwego, jak np. wejście do wody, mogli zacząć.
Zacharias Montgomery
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
Prawdopodobnie jedno i drugie było w jakimś stopniu prawdą. Zach już od pewnego czasu zaczął dochodzić do wniosku, że może warto byłoby spróbować się wreszcie przełamać, a jeśli po pijaku opowiedział o tym Percy'emu i Percy go w tym przekonaniu utwierdził, to nie miał już wyjścia i musiał podjąć jedyną słuszną decyzję. Pewnie ostatecznie wyjdzie mu to na plus, bo faktycznie, określenie jego fobii słowem niefortunna było bardzo mocno w punkt.
- Podejrzewam, że nawet nie dałaby ci się wytłumaczyć. - Oczywiście zgadywał i nie miał co do tego żadnej pewności, nie ulegało natomiast wątpliwości, że Ginny nie byłaby zadowolona, gdyby coś mu się stało podczas prób oswajania się z wodą. Zacharias uważał, że i tak za mocno się o niego martwiła, choć miała przecież na głowie całe mnóstwo własnych problemów - obiektywnie poważniejszych od tych jego.
- Sam chciałbym to wiedzieć, serio. Może łatwiej byłoby się pozbyć problemu, gdybym znał jego źródło. - Naprawdę bardzo chętnie podzieliłby się z Percy'm swoją traumatyczną historią, gdyby taka faktycznie istniała. Problem w tym, że źródło tej fobii nawet dla Zacha od lat było nierozwiązaną zagadką i naprawdę nie potrafił powiedzieć, dlaczego akurat od wody tak okropnie go odrzucało. Po prostu tak było i już. - Czyli że co, najpierw wchodzimy po kostki a jak nie dostanę ataku paniki to zanurzymy się do kolan? - Wciąż nieudolnie próbował żartować, bo trochę mniej się dzięki temu denerwował. Z naciskiem na trochę... no ale, im szybciej zaczną tym szybciej będzie miał to za sobą, prawda? Tylko może faktycznie najlepiej zacząć od tych kostek, to była bezpieczna głębokość. - Gdzie masz rzeczy? - zapytał, już zabierając się za zdejmowanie swoich, bo przecież nie będzie wchodził do wody w dresie. No i musiał gdzieś zostawić torbę - nie był nawet pewien, po co ją tu przyniósł, bo poza telefonem, nie miał w niej niczego, czego by w tej chwili potrzebował... choć przed wyjściem z domu poważnie rozważał schowanie w niej dmuchanego kółka do pływania. To dopiero byłby wstyd!

percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Percy pewnie by się nawet zaśmiał, gdyby nie spodziewał się poniekąd, że Zacharias ma słuszność. Żarty żartami, ale spodziewałby się, że ktokolwiek na jej miejscu by się wkurzył, gdyby komuś bliskiemu włos spadł z głowy. Percy miał bardzo podobny stosunek do swoich przyjaciół i byłego chłopaka, o których był ekstra-opiekuńczy i pewnie wpadłby w furię, gdyby któremukolwiek z nich coś się stało. Nie miał rodzeństwa, więc przynajmniej mógł być taki w stosunku do swoich przyjaciół.
Fakt — potwierdził z westchnieniem Matthews, ale w gruncie rzeczy ta wiedza nie była mu do niczego potrzebna. I tak miał swój plan, z którym miał zamiar spróbować i przetestować wytrzymałość Montgomery’ego. Może Zach miał jakąś traumę, której nawet nie był świadomy, by wyparł ją na tyle mocno z pamięci, że teraz nie mógł jej przywołać? Cokolwiek by to nie było i jakikolwiek by nie był powód owej fobii – nawet jeśli wzięła się znikąd – Percy miał zamiar mu pomóc z oswojeniem się z wodą. — Nah. Nie aż tak małych kroczków. Zaufaj mi, mam plan — powiedział radośnie i dość optymistycznie. Nie zamierzał go oczywiście wywieźć na środek oceanu i wrzucić do wody, ale jednak uznał, że takie powolne oswajanie się z wodą po kostki, a później po kolana nie będzie dla niego niczym dobrym. Nie chciał go jednak w żaden sposób nastraszyć, więc tylko się do niego uśmiechnął i w geście pocieszenia go poklepał po ramieniu.
Tam — oznajmił, wskazując ruchem głowy i sam skierował się w ową stronę, bo tam też zostawił swoją deskę surfingową. Kiedy doszli do miejsca, gdzie Percy pozostawił swoje rzeczy, chłopak skinieniem głowy dał znać koledze, że również tutaj może wszystko zostawić pod ręcznikiem. Sam natomiast w międzyczasie podniósł deskę z piasku i zaczekał na Zacha. — Okej, plan jest taki, że podejdziemy kawałek brzegiem, a później usiądziesz na mojej desce, a ja będę płynął obok. Będziesz sobie tylko siedział i moczył nogi. Brzmi świetnie, prawda? — Żaden z Percy’ego terapeuta, ale naprawdę się starał. — I tak będziemy sobie dryfować. W razie czego będziesz krzyczał, a ja szybko cię zgarnę z powrotem na brzeg — dodał, stojąc już po kostki w wodzie. Obejrzał się przez ramię na swojego przyjaciela w oczekiwaniu na jakąkolwiek reakcję z jego strony.
Zacharias Montgomery
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
No właśnie, dlatego chyba lepiej, żeby obyło się bez topienia i innych strasznych rzeczy. To zdecydowanie nie była wymarzona śmierć Zachariasza i jeśli miałby w tej kwestii cokolwiek do powiedzenia, wolałby umrzeć chyba w każdy inny możliwy sposób, byle jak najdalej od wody. I kto wie, może to faktycznie była kwestia jakiejś traumy, tylko Zach po prostu nie znał jej przyczyny... no ale to chyba teraz i tak nie było ważne, skoro za cholerę nie potrafił przypomnieć sobie żadnej sytuacji, która mogłaby taką traumę wywołać.
- No dobra, jeśli twój plan nie zakłada niczego drastycznego to możemy lecieć z tematem - powiedział, mając nadzieję, że nie pożałuje tych słów. Zrzucił z siebie dres i razem z torbą wrzucił go pod ręcznik Percy’ego, trochę się przy tym osiągając, żeby odwlec moment wejścia do wody chociaż o te kilka minut. Owszem, przed chwilą chciał to mieć za sobą jak najszybciej, ale chyba jednak zmienił zdanie i potrzebował jeszcze chwili, żeby przekonać samego siebie, że wchodzenie do wody wcale nie jest złym pomysłem.
- Tak. Świetnie... - Starał się włożyć w te słowa chociaż trochę przekonania, ale wyszło raczej średnio. No cóż. Mistrzem udawania to on zdecydowanie nie był. - Rozumiem, że koło ratunkowe odpada? - Kiedy tylko to pytanie opuściło jego usta, zrozumiał, jak bardzo się pogrąża, więc spróbował się uśmiechnąć, żeby udawać, że przecież nie mówił tego na poważnie. Koło ratunkowe, pfff, zabawne. Niestety, prawda była taka, że w tej chwili oddałby bardzo dużo za jakieś dodatkowe zabezpieczenie. Jakiekolwiek! - Percy, kocham cię jak brata, ale jeśli mnie utopisz to cię zabiję - rzucił kolejnym słabym żarcikiem, siadając na tej przeklętej desce. Ufał Percy'emu, za to totalnie nie ufał tej cholernej wodzie i mimo zapewnień, że to całkowicie bezpieczne i że nic nie ma prawa się stać, momentalnie się spiął, przerażony faktem, że fale otaczają go z każdej strony. Oczami wyobraźni już widział, jak spada z deski i gdyby nie fakt, że był naprawdę mocno zdeterminowany żeby się w końcu przełamać, już dawno błagałby przyjaciela, żeby jednak zawrócili na plażę.

percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Percy uśmiechnął się do niego czarująco, ciesząc się, że Zach tak prosto przystał na jego pomysł. Zapewne był po prostu na tyle przekonujący, iż udało mu się zwyczajnie przekabacić kolegę, co do swoich planów. Ale oczywiście, warto było nadmienić tutaj, że Percy zamierzał reagować, gdyby tylko coś choć trochę było nie tak i tym samym nie zamierzał dopuścić do pogłębienia się traumy przyjaciela czy też – mierząc drastyczniej – do jego śmierci.
No dawaj, stary. Zanim się ściemni! — ponaglił go Matthews z rozbawieniem, zauważając jego ociąganie się. Odgarnął włosy z twarzy i posłał mu przeciągłe spojrzenie. — Odpada — potwierdził Percy, kiwając przy tym potwierdzająco głową. Był już do pasa w wodzie i właśnie rzucał deskę płasko na wodę, ponownie oglądając się na kumpla. Czekał tylko aż przyjaciel do niego dołączy i wślizgnie się na jego deskę. — Jeśli cię utopię, to nie będziesz miał jak mnie zabić — zauważył logicznie, ale zaraz też zaśmiał się serdecznie, widząc minę chłopaka. Prawdopodobnie nie powinien sobie z tego żartować, widząc jak bardzo ten temat stresuje Montgomery’ego, więc posłał mu przepraszające spojrzenie. — Stary, chill, żartuję. No chodź — zachęcił go jeszcze i przyglądał się jak Zach siada ostrożnie na jego desce. Wcale nie takiej przeklętej, w końcu jeszcze nie zdarzyło się, by Percy’emu cokolwiek się stało podczas surfingu, prawda? Widocznie ta deska przynosiła mu szczęście. — Musisz się nieco rozluźnić — poinstruował go Percy, zauważając jego spięte mięśnie i bardzo powoli pchnął deskę na głębszą wodę, samemu się powoli i stopniowo zanurzając głębiej w wodzie. — Chcesz o czymś pogadać? No wiesz, żeby odwrócić myśli od tego, że znajdujesz się na otwartej wodzie? — zagadnął wreszcie, bo być może to był jakiś sposób, by właśnie rozluźnić chłopaka i nieco ściągnąć z jego barków stres i owe napięcie. Jednocześnie był ciekaw czy coś nowego wydarzyło się u Zacha.
Zacharias Montgomery
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
Owszem, Percy potrafił być bardzo przekonujący, bo gdyby było inaczej, Zachariasza nawet by tutaj dzisiaj nie było. Sam z siebie, bez niczyjej zachęty, zwykle nie wpadał na takie szalone pomysły i nie wychodził poza swoją strefę komfortu. Teraz natomiast jego ugodowość wynikała głównie z faktu, że, po pierwsze, szybko chciał mieć to z głowy a po drugie, obawiał się, że jeśli zbyt długo zwlekaliby z wejściem do wody to czasem mógłby w ostatniej chwili się rozmyślić - a to byłoby naprawdę godne pożałowania.
Wziął gleboki oddech i z całych sił starał się nie pokazywać, jak wiele go to kosztuje... efekt był co najwyżej średni, ale hej, jeszcze stąd nie uciekł, więc chyba nie było aż tak źle!
- Będę cię prześladował z zaświatów - oznajmił dużo poważniejszym tonem niż zamierzał, ale nie jego wina, że naprawdę był tym wszystkim zestresowany. Zresztą, jego groźby raczej nie dało się brać na poważnie, biorąc pod uwagę, że Zach w żadne zaświaty nie wierzył i po prostu z nerwów zaczynał gadać głupoty. - Pewnie, łatwo mówić - dodał jeszcze, bo rozluźnienie się wydawało mu się w tej chwili rzeczą absolutnie nieosiągalną. Może faktycznie powinien skupić się na czymś innym, albo przynajmniej spróbować, żeby odciągnąć myśli od swojego najgorszego koszmaru.
- Hmm. Byłem ostatnio w Shadow... pierwszy raz od lat. Okropne miejsce - pożalił się, oczywiście bez zbędnego wchodzenia w szczegóły. Był to pierwszy temat, który przyszedł mu do głowy i jednocześnie wydawał się na tyle absorbujący, by nie skupiać się tylko i wyłącznie na wodzie... choć niestety nie na długo, bo nawet delikatne kołysanie się deski na powierzchni momentalnie uruchamiało jego wyobraźnię w ten niekoniecznie dobry sposób.
- Z ciekawości, ile osób w tym roku zdążyło się tu już utopić? - Tak. Mimo próby wejścia na inny temat, perspektywa utonięcia wciąż nie dawała mu spokoju na tyle, że faktycznie zapragnął poznać liczbę tegorocznych topielców i spróbować wyliczyć sobie z tego jakieś statystyczne prawdopodobieństwo na śmierć. Czy to już powoli zaczynało zakrawać o paranoję? Najpewniej tak.

percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Właściwie Percy rozumiał Zachariasza i jego obawy. Sam przecież w wyniku pewnej traumy miał problem z prowadzeniem samochodu w dni deszczowe. Kompletnie go wtedy paraliżowało i dostawał niewielkiego ataku paniki. Ta trauma wiązała się ze śmiercią jego rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym właśnie podczas ulewy. Dlatego Percy w pełni rozumiał, jak to jest odczuwać strach wobec czegoś, nad czym tak naprawdę nie mamy wcale kontroli. Zwłaszcza, że sam nie tak dawno zaliczył wypadek samochodowy, w którym prawie to wykrwawił się zupełnie, ale na szczęście pomoc przybyła w porę.
Aczkolwiek groźba Zacha brzmiała całkiem legitnie i choćby dlatego Percy nie miał zamiaru go zawieść i pozwolić, by cokolwiek by mu się stało. Poza tym nie chciał mieć więcej spięć z Acem, z którym i tak już się nie cierpieli. Well, przynajmniej to Matthews nie cierpiał brata Zachariasza. Z wielu powodów. Ale jednym i najważniejszym było to, że Ace parokrotnie zgarnął mu sprzed nosa całkiem niezłą sumkę na walkach. Sumkę pieniędzy, której on wręcz desperacko potrzebował.
Dlatego z radością niemalże przystał na zmianę tematu. — Prawda — przytaknął przyjacielowi i spojrzał na niego nieco podejrzliwie. — A po co tam poszedłeś? — spytał ze zmarszczeniem brwi, wpatrując się w chłopaka. Nie widział w zasadzie powodów, dlaczego Montgomery miałby kręcić się w tego typu szemranych miejscach. Chyba, że został wezwany? W to jednak Percy bardzo szczerze wątpił.
Nie wiem. Nie prowadzę statystyk — oznajmił z rozbawieniem chłopak i potrząsnął tylko głową, a mokre włosy przykleiły się do jego czoła. — Nie myśl o tym, stary — nakazał mu z dobrotliwym uśmiechem. — Wciąż jesteś ponad wodą. Siedzisz sobie bezpiecznie i nie ma opcji, żebyś spadł z deski o ile nie przyjdzie jakaś bardzo potężna fala. A z tego, co sprawdzałem dzisiaj ma być spokojnie — obiecał chłopak i posłał przyjacielowi łagodny uśmiech, którym miał nadzieję załatwić sprawę i przepędzić obawy Zacha.
Zacharias Montgomery
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
Zacharias pewnie po cichu podziwiał Percy’ego za to, że mimo traumatycznych wspomnień związanych z samochodem, nie boi się wsiąść za kierownicę. Nawet, jeśli niekiedy towarzyszyły mu przy tym napady paniki, to wciąż był dużo odważniejszy niż Montgomery, który po prostu omijał wszelkie zbiorniki wodne szerokim łukiem, nie widząc potrzeby wychodzenia poza swoją strefę komfortu i stawiania czoła czemuś, od czego aż tak go odrzucało.
No, przynajmniej nie widział do teraz, bo chyba wreszcie, po tylu latach, nastąpił delikatny przełom w tej sprawie. Oby tylko jego chęci nie skończyły się wraz z przekroczeniem magicznej głębokości do kolan. To była do tej pory granica, której nigdy w życiu nie miał odwagi przekroczyć.
- Nie jestem pewien. Chyba trochę brakowało mi wrażeń... wiesz, bez przerwy siedzę w pracy, potrzebowałem odmiany. - Przez chwilę naprawdę wydawało mu się, że jego życie jest zbyt monotonne i poukładane... a potem przypomniał sobie, dlaczego lubi je takie, jakim było. - Wierz mi, nigdy więcej! Już wolę dniami i nocami przesiadywać w szpitalu. - Tak, najwyraźniej wystarczyła jedna wizyta w Shadow i kilka nie do końca planowanych ekscesów w towarzystwie rudowłosego nieznajomego, żeby wrócił stary dobry Zach-pracoholik, przesiadujący na dyżurach sporo ponad normę i skupiony przede wszystkim na obowiązkach.
- Ktoś pewnie prowadzi. Mogłem to sprawdzić wcześniej. - Zwykle unikał takich tematów, bo nawet informacje o utonięciach jakichś losowych ludzi wprawiały go w psychiczny dyskomfort. Tym razem jednak wolałby znać ryzyko i jeśli tylko przeżyje, pierwsze co zrobi to poszuka informacji o tegorocznych topielcach. Gorzej, jeśli sam do nich dołączy - to była totalnie irracjonalna obawa, bo w takich kontrolowanych warunkach nic złego nie miało prawa się wydarzyć, ale mimo to nie potrafił pozbyć się czarnych myśli, niezależnie od tego, jak bardzo się starał. - A jednak, takie prognozy nie zawsze się sprawdzają. Wystarczy, że przyjdzie silniejsza fala, z łatwością można zadławić się wodą i utonąć. Naprawdę cię to nie przeraża? Ani trochę? - Starał się to zrozumieć, bo być może, kiedy pozna punkt widzenia Percy’ego, jemu samemu będzie trochę łatwiej sobie to wszystko racjonalizować. Z dużym naciskiem na być może.

percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Percy już chyba taki po prostu był, że ze względu na swoje usposobienie wolał po prostu stawić czoła ewentualnym problemom. I chyba trochę chciał się tym nastawieniem podzielić z Zachariaszem, stąd też ochocze podjęcie się walki zwalczania niewyjaśnionej fobii u Montgomery’ego. To – i oczywiście samo posiadanie kompleksu bohatera, który wszystkich musi ratować, ok. Niemniej, wspierająco uśmiechał się do niego przez cały czas, bo domyślał się, ile to musiało Zacha kosztować, a przecież jeszcze od niego nie uciekł.
Niezbyt rozsądny pomysł na szukanie wrażeń, ale niech ci będzie — skomentował Matthews, wzruszywszy ramionami, bo tak po prawdziwie nic mu było do życiowych decyzji, które podejmował Zachariasz. Akurat tutaj nie zamierzał się wtrącać. Roześmiał się jednak szczerze na jego zapewnienia. — I dobrze. Stary, to miejsce jest… serio, nie dla takiego ładnego chłopca jak ty. — Zażartował lekko i trochę się z nim droczył, ale Zach musiał przecież wiedzieć, że Percyy wypowiada owe słowa w dobrej wierze. I z troski przede wszystkim.
Nie sprawdzaj tego — powiedział Percy, potrząsając głową, bo skoro Zach nie miał okazji tego sprawdzić do tej pory, to może lepiej, by nie naprawiał swojego błędu i tego już zwyczajnie nie robił. Takie dane mogą mocno namieszać w głowie, a Percy szczerze nie chciał, by jego przyjaciel nagle zaczął nadmiernie analizować te statystyki i obliczać prawdopodobieństwo własnego utonięcia i podbicie owych statystyk. Niemniej, zawahał się lekko na zadane pytanie. — Może… Może trochę. Czasem. Staram się o tym chyba nie myśleć, wiesz — oznajmił szczerze i wzruszył ramionami. — Ale wiesz… z reguły surfing jest bezpieczny — powiedział z przekonaniem.
Więcej już go nie męczył. Prawdę mówiąc, podryfowali sobie jeszcze przed jakiś czas, korzystając z pięknej pogody, ale Percy nie zmuszał przyjaciela do głębszego zanurzenia się. Po jakimś czas eskortował go na brzeg i oboje pewnie stwierdzili, że była to w miarę udana sesja zwalczania lęku. Percy obiecał Zachariaszowi, że jeszcze koniecznie to powtórzą i następnym razem na pewno uda mu się więcej zanurzyć w wodzie.

/ zt x2 dziękować :milosc:
ODPOWIEDZ