Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
36.


Miała serdecznie dość tego dnia, zanim ten w ogóle zdążył się zacząć. Wymyślono sobie, że ktoś z redakcji ma wybrać się do Ratusza w Lorne Bay, na jakieś charytatywne wręczanie prezentów, ale władze miasteczka wymyśliły sobie, że będą wpuszczać jedynie przebranych reporterów. Po pierwsze była dziennikarką śledczą, a nie jakimś debilem od belki z anegdotkami, po drugie nienawidziła takich akcji i nie była szczególnym fanem tego okresu. Niestety jednak ani jeden, ani drugi z tych argumentów nie przekonał jej szefa, z którym Pearl nie miała za dobrych stosunków. Uznała, że to odbębni i tyle, wypożyczyła durny strój i już zakładając go w domu, czuła, że coś jest mocno nie tak. Na tej całej akcji charytatywnej nie było lepiej i miała wrażenie, że zaraz umrze. Strój mikołajki gryzł ją, skóra zdawała się płonąć żywym ogniem i nie miała wyboru, musiała się tego pozbyć. Z początku sądziła, że dotrze do domu, ale nie było takiej opcji, tyle co opuściła ratusz, ruszyła w kierunku samochodu, ale jednak zamiast do niego, wbiła do pierwszej lepszej kawiarni, a stamtąd prosto w kierunku łazienki. Już na tym etapie zerwała z głowy kaptur, co najpewniej było głupotą, skoro przez to, wchodząc do pomieszczenia, nie zauważyła, że ktoś w nim jest. Drzwi były otwarte, nie patrzyła na umywalkę, tylko zakluczyła drzwi i zaczęła w pośpiechu ściągać kolejne elementy stroju, pomrukując przy tym coś do siebie. Kiedy go się pozbyła, poczuła się nieco lepiej, ale wtedy też odwróciła się tyłem do wejścia i zaraz wrzasnęła.
- Kurwa! - niezbyt ładnie, ale cóż... nie spodziewała się niczyjej obecności. Z przyzwoitości przynajmniej zakryła swoje ciało dłońmi, chociaż te wciąż było oprawione w koronkową bieliznę. - Mógłby się pan odwrócić? - zapytała o pierwsze, co przyszło jej w tym szoku do głowy. Czy aż tak skupiona była na pieczeniu, że nie zauważyła cudzej obecności? Najwyraźniej. Nie była najbardziej wstydliwa, ale też nie chciała, by wyszła na jakąś zboczoną dziewuchę napadającą mężczyzn w toaletach. - Najmocniej przepraszam, nie zauważyłam cię - wyjaśniła, bo mężczyzna nie mógł być dużo od niej starszy, więc darowała sobie inne tytułu. - No i może to wyglądać podejrzanie, ale gdybym wiedziała, że ktoś tu jest to bym się nie rozebrała - dodała nie wyjaśniając za wiele, ale wciąż była skołowana, a co najważniejsze, jej skóra na tyle podrażniona, że mimo jakiegoś zażenowania, ani myślała sięgnąć po strój mikołajki leżący na podłodze. Wolałaby aby ten już nie dotykał jej ciała, więc zdecydowanie lepszą perspektywą było już posądzenie o jakiś ekshibicjonizm.

dante ainsworth
obecnie nie pracuje — siedząc całymi dniami w domu
31 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
There is no greater sorrow than to recall in misery the time when we were happy
To była jego trzecia randka z Leslie Chapman.
T r z e c i a.
A ona zapytała się, czy mogą spędzić święta z jej rodziną.
Znali się w zasadzie od dwunastu lat; byli w tym samym wieku i chociaż oboje urodzili się i wychowali w Lorne Bay, chodzili do różnych szkół — ona tutaj, on w Port Douglas. Ponoć mijali się wcześniej, przy okazji jakichś sportowych zawodów (Leslie, naturalnie, była cheerleaderką) ale Dante pamiętał tylko dzień, w którym przedstawiono ich sobie oficjalnie. Dziesięć minut przez końcoworoczną imprezą. Dziesięć minut i dwie godziny przed tym, kiedy pijani skończyli razem w jakimś ciemnym pokoju, tak lekko i beztrosko podchodząc do seksu. Dziś, po dwóch randkach i kilku spotkaniach z jej przyjaciółmi, wciąż dalecy byli od jakiejkolwiek bliskości. A ona nie tylko proponowała mu wspólne święta, ale i sugerowała, by dziś zjedli kolację u niej. I chociaż Dante sprzed roku nie miałby nic przeciwko (ba, Dante-sprzed-roku nie zapraszałby jej na żadne idiotyczne randki, tylko prosto do swojego łóżka), ten obecny, zniszczony wypadkiem i wciąż zmagający się z niepewnością wywołaną utratą wzroku, pomknął do łazienki by przemyć twarz zimną wodą. I zastanowić się co, na miłość boską, ma powiedzieć Leslie, by wycofać się nie tylko z dzisiejszych planów, ale i ich całego domniemanego związku.
Gdy początkowo dotarło do niego, że ktoś wszedł do łazienki, pomyślał, że to ktoś z obsługi. Gdy (nie miał pewności, czy stało się to na pewno) usłyszał dźwięk przesuwającego się zamka, przeraził się, że to Leslie. Ale gdy nie padły żadne konkretne słowa, przepełniony skonsternowaniem po prostu stał cicho i czekał, dłonią poszukując pozostawionych gdzieś przy kranie okularów. — Czy my jesteśmy w łazience? — było to jedynym pytaniem, które mógł teraz zadać. Co prawda jakiś kelner pomógł mu w dotarciu do odpowiedniego miejsca, ale Dante już nieraz gubił drogę i kończył nie tam, gdzie powinien. Nie zamierzał się w każdym razie odwracać, po prostu wciskając na twarz parę ciemnych okularów. — Rozebrałaś się? Ale… — i co, na boga, robiła podejrzanego? Nie miał pojęcia czy patrzy na nieznajomą czy na ścianę; miał za to pewność, że gdyby Leslie postanowiła go teraz odszukać, miałby ją w końcu z głowy. — Czy my nadal jesteśmy w ogóle w Hungry Hearts? — pewnie powinien jej wyjaśnić, że jest niewidomy, ale póki co przerażenie związane z jakąś pomyłką sprawiało, że nie był w stanie myśleć do końca trzeźwo.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Miała wrażenie, że skóra jej zaraz odpadnie, a jeśli sama tego nie zrobi, to Pearl chętnie zdrapie ją własnymi paznokciami. Pieczenie było na tyle nieprzyjemne, że ostatnim, czym się przejmowała, była obecność jakiegoś mężczyzny. Wciąż przecież miała na sobie bieliznę, więc to prawie jak strój na plażę, a nie napastowanie na tle seksualnym. Dodatkowo lubiła wierzyć, że swoim urokiem osobistym umiała sprzedać każdą sytuację tak, by jednak nikt jej nie pozwał o napaść. Póki co jednak to, że poza nią był tutaj ktoś jeszcze, stanowiło zaledwie wierzchołek góry lodowej, a ona próbowała uspokoić oddech, kiedy już główne źródło dyskomfortu runęło na ziemię. Nie było mowy, aby założyła to ponownie i wtedy też... taktycznie uniosła w końcu wzrok na swojego nieszczególnie ochotniczego towarzysza i to, co miał on na sobie. Nim jednak jakkolwiek oceniła strój mężczyzny pod kątem własnych potrzeb, on w końcu się odezwał, a jego pytanie sprawiło, że z ubrania uniosła wzrok na jego oczy... ukryte pod okularami, które chwilę wcześniej założył. Czyżby trafiła na jakiegoś ćpuna? Tylko co on robił w biały dzień w kawiarni, skoro był na takim haju, by nie być pewnym co do otoczenia.
- Ano w łazience - odpowiedziała nie najbardziej elokwentnie, nadal mu się przyglądając jakoś tak podejrzliwie. Stał przed nią i to wcale nie tyłem, więc mimo, że do najbardziej wstydliwych kobiet nie należała, przyzwoitość nakazała jej przysłonić jedną dłonią zwieńczenie ud, a drugą biust, bo mimo wszystko też nie nosiła jakiś pantalonów, a jednak... jak trafiło na jakiegoś uzależnionego typa, to mógł różnie się zachowywać. Naturalnie Pearl ze strachem i racjonalnością nie było po drodze, to też ani jednego, ani drugiego nie okazywała, gdy uniosła podbródek. - Miałeś się odwrócić... jakby rozumiem, że jest na co popatrzeć, ale trochę przyzwoitości - rzuciła więc, jakby co najmniej to nie ona wbiegła za nim do łazienki i zamknęła ich w środku, rozbierając się przed obcym bez ostrzeżenia. To był szczegół, którym aktualnie się nie przejmowała aż tak. - A gdzie mamy być? Coś z tobą jest nie tak? Nie wiem... wszystko w porządku? - zapytała, bo póki co mężczyzna nie zachowywał się w sposób, który mógłby zasugerować, ze jest niebezpieczny. Pewnie dlatego zbliżyła się o jeden krok w jego kierunku. - Potrzebujesz pomocy? - kolejne pytanie, a wtedy... wtedy przygryzła wargę, znów przemierzając spojrzeniem w dół. - Bo ja chyba czegoś od ciebie potrzebuję - dodała nieco ciszej, ale na pewno mógł to usłyszeć. Mimo wszystko starała się brzmieć... profesjonalnie, a nie jak nawiedzony złodziej ekshibicjonista. W dodatku z całych sił powstrzymywała się teraz od drapania, bo nie chciała, by pomyślał, że ma jakieś wszy czy inne nieciekawe choroby.

dante ainsworth
obecnie nie pracuje — siedząc całymi dniami w domu
31 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
There is no greater sorrow than to recall in misery the time when we were happy
Radość wiążąca się z potwierdzeniem miejsca, w którym oboje się znaleźli potrwała tylko chwilę, co — jeśli spojrzeć na tę sytuację pod szerszym kątem — było i tak swobodą, na którą nikt inny by sobie nie pozwolił. Nie tylko odetchnął bowiem z ulgą, ale i uśmiechnął przy tym lekko; przynajmniej nie przeszedł do innego budynku, jakimś cudem połączonego z kawiarnią. Po upłynięciu jednakże kilkunastu sekund dotarło do niego, że sytuacja, w której się znalazł i tak nie należała do jakkolwiek komfortowych, choć, w jakiś przedziwny sposób, czuł się dużo lepiej będąc uwięzionym z jakąś panną w łazience, niż podczas całego dnia spędzonego z Leslie. — To ty wbiłaś mi do środka, więc nie masz prawa stawiać jakichkolwiek wymagań — prychnąwszy myślał o tym, że najłatwiej byłoby jej wyznać całą prawdę. Wydobyć z kieszeni rozkładaną laskę i tym samym pozwolić, by uwierzyła w jego słowa; był pewien, że gdyby tak po prostu przyznał się jej do swojej niepełnosprawności, i tak miałaby go za kłamliwego zboczeńca. Choć wcale nie zmuszał jej do tego, by się przed nim rozebrała. — Dlaczego miałbym potrzebować pomocy? Po prostu sprawdzam, czy to z tobą jest w porządku — być może chodziło właśnie o tę potrzebę pobycia kimś innym. O to, że nieznajoma nie traktowała go jak biednego szczeniaczka, którym należy się zaopiekować. Było to dość miłą odmianą, nawet jeśli dziewczyna była nastawiona bojowo, a on wypadał na obrzydliwego i prawdopodobnie z lekka niebezpiecznego faceta. Stał jednakże w miejscu, nie wykonując ani jednego ruchu dzięki któremu mogłaby uwierzyć, że jest n o r m a l n y. Wiedział, że jeszcze chwila lub dwie, a dziewczyna pojmie, dlaczego ktokolwiek zakłada ciemne okulary będąc w łazience. Tyle że to wszystko… Krył się w tym zbyt wielki absurd, by mógł wziąć tę całą scenkę na poważnie. — Jesteś kimś w rodzaju prostytutki? — spytał ostrożnie, zastanawiając się, czy w obecnych czasach nie powinien posługiwać się jakimś innym sformułowaniem. — Mój brat ci za to zapłacił? Miało być zabawnie, tak? — był to jedyny sensowny trop, skoro Jasper od miesięcy usiłował przekonać go do tego, by znalazł sobie jakąś pannę. Nie sądził tylko, że jego brat mógłby być aż tak pojebany, by płacić komukolwiek za tak nieśmieszny żart. — Mogę ci zapłacić więcej, nie musiałabyś niczego robić. Poza skłamaniem jednej dziewczynie, że jesteśmy razem — zasugerował, mając nadzieję, że to uczciwa propozycja. Desperacka, owszem, a Leslie pewnie na coś takiego nie zasługiwała, ale cóż, Dante naprawdę nie chciał spędzać nadchodzących świąt z jej rodziną.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Pewnie w innych okolicznościach, gdyby nie byli w słonecznej Australii, o wiele szybciej zaczęłaby łapać fakty z tymi okularami, ale tak? Tak po prostu niczego nie podejrzewała, przynajmniej na razie, mając na głowie bardziej naglące problemy, jak chociażby brak ubrań, bo o tym, że mogłaby ponownie założyć swędzący strój ani myślała.
- Więc nazwij mnie wyjętą spad prawa, ale lubię stawiać warunki - uwielbiała się przekomarzać. Powiedziała te słowa z taką lekkością, że z miejsca było widać, że to ten krnąbrny typ, który niełatwo oddaje ostatnie słowo. Tylko że przy tym zajęta była czymś innym, bo mówiąc postąpiła parę kroków w stronę lustra, po czym jęknęła. Plecy i pośladki miała całe zaczerwienione i w obliczu tej tragedii, nie myślała o tym, że stała teraz bliżej nieznajomego mężczyzny, który nadal się nie odwrócił. - No to jak już i tak się gapisz, i interesujesz się tym, czy ze mną jest w porządku, powiedz szczerze, jako facet... w skali od jeden do dziesięć jak bardzo źle to wygląda? - no odwróciła się lekko tyłem, by mógł zobaczyć te wszystkie czerwone zadrapania. Ostatecznie do szczególnie wstydliwych nie należała, a i tak już z dwojga złego by widział jej tyłek w koronkach, niż przód ciała, prawda? Tylko dla pewności zerkała w lustro, by mieć pewność, że faktycznie nie potrzebował pomocy, ale coś w jego postawie... może przesadzała i sobie wymyślała? Może też był spięty... w sumie miał prawo. Czekała więc na werdykt, a kiedy zapytał, czy jest prostytutką, odwróciła się przez ramię, oburzona.
- To przez te ubranie, a nie, że jakiś fagas mnie zaraził jakimś gównem! Bez przesady - fuknęła, bo jej mózg wytłumaczył to tak, że facet zobaczył wysypkę i uznał, że jakiś klient sprzedał jej coś kiepskiego. Pierwsza impulsywna myśl, typowe dla Pearl było kierowanie się emocjami, a analizowanie dopiero potem, więc z kolejnymi słowami nieco więcej do niej zaczęło docierać. - Skarbie, gdyby twój brat zafundował ci seks ze mną, długo mógłbyś o nim opowiadać, ale zapewniam... na pewno nie byłoby zabawnie - wyjaśniła, uśmiechając się łobuzersko. Zaraz natomiast zmarszczyła odrobinę nos, patrząc na niego z wyraźną konsternacją. - Czy ja ci wyglądam na kogoś, kto potrzebuje kasy? Rozebrałam się bo to pieprzone przebranie chyba wyprali w jakimś silnym detergencie, a nie dlatego, że szukam łatwej kasy - wyjaśniła i być może zrobiła to nawet poważniej, niż zwykle, ale z uwagi na swoją przeszłość z Shadow... pewne tematy nawet komuś, kto udawał, że wszystko po niej spływa, sprawiały kłopoty. Planowała więc go zbyć, ale... ale wyjść nie mogła, bo przecież brak ubrań... chyba, że... - Serio chcesz żebym powiedziała komuś, że z tobą jestem? W sumie ci się nie dziwię, nie ty pierwszy straciłeś dla mnie serce od pierwszego wejrzenia - wyszczerzyła się wesoło, patrząc na jego ubranie. - Mogę ci pomóc, ale... wolę inną zapłatę, niż pieniądze. Cenię sobie bardziej naturalne surowce, jeśli wiesz co mam na myśli... - nie mogła się powstrzymać przed zabarwieniem tych słów w wybitnie niepoprawny sposób. Nie mniej jednak nie kłamała, bo jej sprawne oko mówiło, że miał na sobie czystą bawełnę.

dante ainsworth
obecnie nie pracuje — siedząc całymi dniami w domu
31 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
There is no greater sorrow than to recall in misery the time when we were happy
Słysząc, że się zbliża, cofnął się o krok. Zupełnie tak, jakby spodziewał się, że ta nieznajoma, butna dziewczyna może go zaatakować — od czasu incydentu z Michaelem miał jednakże problem, by ufać komukolwiek. Niekiedy zdawało się mu, że każdy, nawet jego brat, mógłby w ułamku sekundy przemienić się w potwora i to tylko dlatego, że to właśnie Dante prowokował w ludziach podobne reakcje. I że wobec tego był jedyną winną wszystkiemu osobą.
Jakbyś uciekła ze szpitala — odparł prychnąwszy, kierując się naturalnie reakcją na całe zajście, a nie możliwości które mogły mu towarzyszyć. Bo póki co fakty były takie, że nieznajoma wtargnęła do łazienki ze świadomością, że jest w niej ktoś inny. Bo się mu narzucała, bo była krnąbrna i nazbyt bezpośrednia. A to mogło oznaczać tylko tyle, że jest uciekinierką oddziału dla umysłowo chorych; Dante w końcu przyciągał do siebie takie jednostki niczym magnes.
Fuj, a co ci jest? — spytał po kilku chwilach ciszy, krzywiąc się i oddalając od niej o kolejny krok. Nie był w stanie pojąć co się dzieje i dlaczego, ale po jej ostatnich słowach nabrał pewności, że wiedzieć wcale nie chce. Dziwiło go jednak wciąż to, że dziewczyna zdaje się wszystkiego nieświadoma, a to oznaczało, że jakimś cudem twarz ma zwróconą właśnie ku niej; pewnie cała ta sytuacja oszczędziłaby im nerwów, gdyby Dante zamiast na nią, uparcie spoglądał na toaletę i to do niej wymawiał wszystkie słowa. — To nie mnie miałoby to bawić, tylko jego. Szczególnie jakbyś mnie potem zaraziła tym czymś — odparł z odrazą, zastanawiając się czy Jasper jednak nie przesadza, bo umówmy się, od samego początku nie było w tym wszystkim nic zabawnego. Nadszedł więc czas, by postawić sprawy jasno. — Nie będę ci płacić w naturze! Kurwa, dziewczyno, ja nie wiem gdzie ty masz dupę, a gdzie cycki! — krzyknął z paniką, nie myśląc o tym, że głos jego może ponieść się echem po przepełnionej klientami kawiarni. Że dotrzeć może do Leslie, a wtedy pozostałby dalej w kłopotliwej sytuacji; tak wiele razy próbował jej czegoś odmówić, a ona za każdym razem stawiała na swoim. — Nie widzę, okej? Nie widzę, kurwa, niczego i to wcale nie dlatego, że w tych pieprzonych łazienkach zawsze jest przygaszone światło — kontynuował, wyciągając z kieszeni spodni rozkładaną laskę, która choć wystawała, przysłaniana była materiałem koszulki. — Nie wiem, czy to jakiś chory żart czy jesteś stuknięta, ale chyba… No tak, chyba potrzebuję pomocy ze spławieniem Leslie — jęknął, ściszając już nieco swój głos. — Serio jesteś teraz naga? — spytał z powagą, dochodząc do wniosku, że nie wie już, co się tutaj dzieje. Które ze słów ubarwione zostały kłamstwem lub żartem, a w których skryła się przedziwna prawda.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Udawała, że nie widzi, jak mężczyzna się przed nią cofnął, tym bardziej, że zdecydowanie było to lepszą decyzją, niż jakby sam miał się teraz do niej zbliżyć. Może i z rozsądkiem nie było jej po drodze, ale wiedziała, że nie za bardzo powinna opuszczać gardę, skoro już jest praktycznie naga przed obcym.
- Auć... mówiono mi już, że jestem szalona, ale wtedy bliżej temu było do flirtu - pominąwszy te sytuacje, gdy ktoś po prostu chciał ją obrazić, wrzeszcząc na nią, ale o tym nie wspominała, bo chociaż nie to chciała od niego usłyszeć, to mimo przyschnięcie nie poczuła się szczególnie urażona. Racjonalnie widziała przecież, że miał prawo czuć się nieswojo w tej sytuacji. Poza tym nie tak łatwo było ją urazić. No, a przynajmniej do momentu, gdy na tapecie nie był jej wygląd, w końcu należała do całkiem próżnych kobiet.
- Ej! Bez przesady - syknęła więc, a puls nieco jej przyspieszył. - Podejrzewam, że wypożyczalnia, z której brałam ten pieprzony świąteczny strój nie wypłukała go dobrze z proszku, albo przesadziła z płynem do płukania i stąd te podrażniania, ale nie zachowuj się, jakbym miała jakiś trąd - wyrzucała z siebie jedno słowa za drugim, bo... bo mimo wszystko, chociaż bardzo lubiła wierzyć, że jest inaczej, bardzo zależało jej na tym, by swoją aparycją wywoływać pozytywne wrażenie. Koniec końców nie brakowało jej kompleksów, nawet jeśli prędzej by zginęła, niż się do tego przyznała. - Niczym bym ciebie nie zaraziła, ok? - burknęła, gubiąc się trochę w dynamice ich rozmowy, ale nie dała tego po sobie poznać. - Ja pierdolę, co z tobą jest nie tak? Nie chcę twojego chuja, tylko koszulkę! - odwarknęła, nagle czując, że musi szybko wskoczyć w mode atak-obrona, totalnie nie rozumiejąc jeszcze na tym etapie o co mu chodziło. teraz to ona zastanawiała się, czy nie uciekł z jakiegoś szpitala, ale trwało to dwie, może trzy sekundy, aż nie wspomniało o swojej niepełnosprawności. Z miejsca otworzyła szerzej oczy, jakby w jednej chwili wszystko poskładało się w logiczną całość. - Kurwa... - jęknęła sama do siebie pod nosem, bez większej przyczyny. Stała przez chwilę jak wryta, wzrokiem wodząc od okularów na laskę i tak w kółko. Dopiero jego pytanie wyrwało ją z tego stanu.
- Mam na sobie koronkową bieliznę - wypaliła z tak rozbrajającą szczerością, dodając niepotrzebny przymiotnik, jakby była przed komisją na jakimś egzaminie. Ugryzła się w wargę, a chociaż część niej chciała pójść w kierunku stanowczo niestosownego poczucia humoru, wysiliła się z całych sił, by tym razem sobie na to nie pozwolić i po prostu... wyjaśniła mu dokładnie całą akcję dotyczącą wypożyczenia stroju, który ją uczulił i zmusił do wejścia tutaj. Kiedy już skończyła swoją opowieść, pozostawało jeszcze jedna kwestia, musiała się po prostu upewnić. - Mogę ci pomóc z tą Leslie, ale potrzebuję i tak twojej koszulki - zaczęła, ale dla niej nie to teraz było najważniejsze. - Słuchaj... ten twój brat... nie jest może upierdliwym, zbyt pewnym siebie dupkiem o czarującym uśmiechu? - wyrzuciła pierwszy lepszy opis, który zdawał się jej być adekwatny do osoby, na którą próbowała naprowadzić nieznajomego. Modliła się przy tym oczywiście, żeby ten zanegował jej domysły.

dante ainsworth
obecnie nie pracuje — siedząc całymi dniami w domu
31 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
There is no greater sorrow than to recall in misery the time when we were happy
Wiara w to, że jest to wszystko zaplanowaną akcją, była chyba jedynym sposobem na zachowanie przez niego o g ł a d y; jeśli bowiem dopuściłby do siebie myśl, że w istocie został zamknięty w niewielkim pomieszczeniu z kimś zupełnie obcym, obudziłby swoje wszystkie demony. Nie był więc do końca świadom krzywdy, jaką mogą wyrządzać wypowiadane przez niego słowa — mimo to, gdyby mógł tylko cofnąć o kilka minut czas, od razu wskazałby dziewczynie, że jest niewidomy. I że wobec tego nie musi czuć się z czymkolwiek źle.
Świąteczny kostium. Jakiś dziwkarski? — posłużenie się jakimś lepszym epitetem z całą pewnością przedstawiłoby go w lepszym świetle, ale Dante nie zależało na tym, by zrobić na nieznajomej dobre wrażenie. Nazbyt sporo paskudnych słów zdążyło w dodatku paść, by mogliby zezwolić sobie na przywilej kurtuazji; wątpił, by z tego całego zdarzenia mogła narodzić się szczególna przyjaźń bądź jakakolwiek znajomość. Zadane jej pytanie nie było jednak nacechowane negatywnie — naprawdę chciał po prostu wiedzieć, czy ktoś kazał się jej przebrać za rozwiązłą śnieżynkę. — Skąd, kurwa, miałbym wiedzieć, że chcesz moją koszulkę? Skąd ktokolwiek mógłby to wiedzieć? — nie należało to przecież do sytuacji typowych czy… po prostu normalnych, prawda? Był w stanie dostrzec w tym wszystkim swoją winę, jako że zatajał przed nią niezwykle ważny szczegół, ale przecież i ona mogła postawić na większą bezpośredniość. — Lubię koronki — zdążył jeszcze mruknąć w odpowiedzi, w równie bezmyślny sposób (tak jakby oboje nagle zapomnieli o tym, że nie tylko się nie znają, ale i że znajdują się w publicznej łazience jakiejś obskurnej knajpy), nim uzyskał odpowiednią ilość wyjaśnień. I pojął w końcu, że Jasper nie miał w tym swojego udziału, chociaż… — Nie powiedziałbym, że ma czarujący uśmiech, ale skoro wymienia panny jak rękawiczki, to pewnie coś w tym jest — odparł po chwili zastanowienia, porzucając już w całości ten swój wcześniejszy, nieco agresywny ton. — Ma na imię Jasper. A ja Dante — przedstawił ich obu pięknie nieznajomej, ściągając jednocześnie swoją koszulkę. Tak, jakby nie było w tym nic dziwnego. Jakby rozbieranie się na prośbę obcych było n o r m a l n e. — To nasza trzecia randka. A ona chce robić kartkę świąteczną dla swoich starych — wyjaśnił jej, wzdrygając się przy tym i to wcale nie przez chłód dobiegający z pomieszczenia, jaki odczuwał teraz na ciele.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła, przewracając oczami.
- Byłam w nim atrakcją dla dzieci... nie tym razem - odpowiedziała, nie próbując nawet się zastanawiać nad tym, jakim cudem znalazła się w tej sytuacji. Niby była mistrzynią lądowania w pożal się Boże okolicznościach, ale ta mocno biła na głowę ostatnie przypadki i to jeszcze zanim Pearl się dowiedziała, że jej rozmówcą jest brat Jaspera. - Od razu lepiej zakładać, że każda laska chce ciebie w swoim łóżku? Totalnie bardziej prawdopodobne... śliczniutki jesteś, ale to nie znaczy, że będę próbowała ciebie zbałamucić - odpowiedziała spokojnie, jakby poruszali naprawdę trywialną kwestię dnia codziennego. Zaraz natomiast spojrzała na niego z niedowierzaniem, gdy podzielił się swoimi preferencjami i przez moment nawet nie oddychała, jakby sobie to przetwarzała... aż w końcu jej perlisty śmiech przerwał chwilową ciszę, a ona nawet nie próbowała walczyć z tą wesołością. - No to tym bardziej żałuj, bo mam do nich dobry gust - nie mogła się powstrzymać, ocierając oczy, jakby miała prawo do takiego szampańskiego humoru. Prawdę mówiąc żarty zawsze były jej kołem ratunkowym, niezależnie od sytuacji, czasem były wesołe, czasem nasycone złością, ale zdecydowanie humor i docinki stanowiły jej styl. Szkoda tylko, że tak szybko jak zaczęła się śmiać, tak szybko też zamilkła i zrobiła się blada, czego Dante nie mógł zobaczyć. Dante... oczywiście, że kurwa Dante Ainsworth. Teraz dopiero zaczęła dostrzegać podobieństwo, wyraźne włoskie korzenie... jakby te fakty uderzyły prosto w jej splot słoneczny.
- Wymienia jak rękawiczki? - powtórzyła po nim, zastanawiając się nad tym, jak chujowe wrażenie właśnie robiła na pierwszej poznanej z rodziny Jay'a osobie. Nie ma co ukrywać, wiedziała, że zaprezentuje się kiepsko, gdy przyjdzie na to czas, ale nawet w swoich wizjach nie przewidywała, jak idiotyczne okoliczności będą temu towarzyszyć. - Oboje macie taki sam uśmiech - wymsknęło jej się, jakby nadal przetwarzała, bo w tym wachlarzu emocji, po drodze ze strony młodszego Ainswortha przewinęła się i ta. Rozważała, czy nie odwrócić się i nie zwiać, a potem kiedyś... nie modulować głosu, ale to było tak idiotycznym pomysłem, że po prostu złapała za koszulkę, wybijając go sobie z głowy.
- Ładne perfumy - pochwaliła, przekładając koszulkę przez głowę. Długość sięgała za dupę, ale na pewno była mniej skandaliczna, niż sama bielizna. - Współczuję takiej panny... ale mimo to zapytam, chcesz się jej pozbyć za wszelką cenę, czy pozbyć, żeby nie cierpiała? - zapytała, a kącik jej ust zadrżał w powstrzymywanym szelmowskim uśmiechu. Od tego zależało, jak się zachowa, chociaż tak prawdę mówiąc, wątpiła, by był sposób, aby serduszko Leslie nie ucierpiało, albo przynajmniej jej duma. Pearl niejednokrotnie była w tym samym miejscu, ale też na próżno było w niej szukać jakiegokolwiek współczucia w kierunku nieznajomej kobiety. Przynajmniej jeszcze nieznajomej.

dante ainsworth
obecnie nie pracuje — siedząc całymi dniami w domu
31 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
There is no greater sorrow than to recall in misery the time when we were happy
Spokój odezwał się również w nim; zupełnie tak, jakby w ułamku sekundy zdołali przejść ze statusu nieznajomych do starych, dobrych przyjaciół. — Może gdyby to było inne pomieszczenie… Wiesz, jak się z kimś wchodzi do łazienki to przeważnie tylko w jednym celu — odparł po głębszym zastanowieniu, starając się jakoś przed samym sobą wybronić. Seks w łazience zdarzył mu się nie raz, to prawda, ale nigdy w podobnych okolicznościach. Może więc oboje mieli trochę racji w swoich zarzutach i podejrzeniach. Zawtórował jej po chwili śmiechem, jako że nic innego im już nie pozostało; tym bardziej w świetle najnowszych informacji. — Masz na imię Pearl — rzucił po jakimś czasie, kiwnąwszy przy tym lekko głową. Oczywiście, że to była ona. Oczywiście, że musiał poznać t ę dziewczynę w sposób najgorszy z możliwych. — Wiesz, to wcale nie tak, że Jasper ciągle ma i n n ą. Po prostu ma… powodzenie — grunt to braterska solidarność, prawda? Skoro więc już ustalili z Pearl swoje role w tejże maskaradzie, Dante zamierzał powstrzymać się przed próbą pogrążenia swojego kochanego brata. Choć być może było już na to za późno. — Możemy mu powiedzieć, że poznaliśmy się w parku, będzie chyba mniej dziwnie — zasugerował z rozbawieniem, naturalnie żartując; nie mógł się doczekać, by Jasperowi wszystko opowiedzieć. No, w pewnym sensie.
Chyba mi to obojętne, to znaczy, wiesz, nie chciałbym, żebyś miała jeszcze gorsze zdanie na mój temat, ale… — westchnąwszy zaplótł ręce na wysokości mostka, czując się trochę niezręcznie w związku z tym wszystkim. — Chciałbym po prostu, żeby dała mi spokój tak no wiesz, na zawsze. Żeby nie przyszła do mnie za tydzień z koszykiem babeczek, proponując, żebyśmy zaczęli od n o w a — doprecyzował, pokładając wiarę w zdolności aktorskie Pearl. Wolał zdać się też na jej ocenę sytuacji i podjęcie odpowiedniej decyzji, bo nie miał najlepszych doświadczeń jeśli chodziło o rozstania jakiekolwiek. — Mieszkam niedaleko, więc jak chcesz mogę ci pożyczyć jakieś lepsze ciuchy. Nie jestem nawet pewien jak ta koszulka wygląda — zaproponował jeszcze z uśmiechem, mając nadzieję, że mimo wszystko Jasper i Achilles zadbali o to, by w jego szafie znajdowały się wyłącznie n o r m a l n e ubrania.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Chociaż ich spotkanie nacechowane było dość zmienną dynamiką, Pearl daleko było do rozdrażnia. W zasadzie nadal czuła ulgę, gdy nie musiała mieć na sobie tego stroju i tylko drażniły ją podrażnienia na skórze, bo niekoniecznie chciałaby się tak komuś pokazywać. Dobrze więc, że Dante nie mógł ich zobaczyć.
- W jednym celu? Uuu, niegrzecznie - podchwyciła, szczerząc się głupio. - Może gdybym miała jakąś posuchę, to tak, ale aktualnie nie muszę napadać mężczyzn w łazienkach, jednak pilnuj się, nigdy nie wiesz na kogo trafisz - ta porada była tak absurdalna, jak samo rozmawianie z obcą osobą o tematach około seksualnych, ale Pearl nigdy nie tworzyła niepotrzebnego tabu. Dla niej wszystko było dla ludzi i ceniła sobie pewną otwartość. Jednak w tym konkretnym przypadku czuła, że anonimowość by jej pomogła... i dlatego też los chciał, że Dante odebrał jej złudzenia, sięgając po jej imię. - Skąd znasz moje imię? - zapytała durnie, bo odpowiedź była oczywista, ale i tak nadal mocno ją analizowała. - Jasper ci o mnie mówił? - dodała niemniej zdumiona. Wcześniej przez moment zastanawiała się, jak powinna przedstawić się przed Dante i brała pod uwagę głównie "sypiam z twoim bratem", żeby... żeby Jasper nie sądził, że wpierdala się w jego prywatne życie i głosi, jak to jest jego dziewczyną. Głupie podejście, ale lęki Pearl działały w ten sposób. Najbardziej bała się, że ktoś zarzuci jej zbytnie zaangażowanie, nawet jeśli robiłby to całkiem słusznie. - Yhm... teraz już go nie wybronisz. Nie jest zbyt stały w uczuciach, co? - cmoknęła, udając nonszalancję, ale no właśnie... to było udawane. - Z przyjemnością powiem mu, że rozebrałam się przed jego bratem i zamierzam oznajmić, że oboje byliśmy z tego spotkania zadowoleni - mimo wszystko nie mogła się nie uśmiechnąć, a po chwili pozwolić sobie nawet na głośniejsze parsknięcie.
- Yhm... to zasugerujemy jej, że faktycznie wyskoczyłeś do łazienki na szybki seks... no, może nie taki szybki, trochę już tu gadamy, ale spoko... jak mnie zobaczy, zrozumie, że nie chciałeś szybko - gdyby ją teraz widział, puściłaby mu oko, nie mogąc się oprzeć. Sięgnęła natomiast zaraz po swoją szminkę z torebki i zbliżyła się odrobinę, najpierw dając jej nieco na palce. - Huhu... najpierw numerek w łazience, teraz na twojej chacie. Nie pierdolisz się w tańcu, Dante - nie mogła się oprzeć. - Dotknę cię teraz - wolała go ostrzec, po czym rozsmarowała mu szminkę po szyki. - I w kąciku ust - oznajmiła, by tym razem ostrożniej go dotknąć. - Możesz jeszcze rozpiąć odrobinę rozporek, ale nie zachęcał... brat mówił, że całkiem szanowany z ciebie człowiek - zaśmiała się, bo słyszała o jego karierze. Oceniła zaraz efekty i sama też rozmazała nieco szminkę na swoich ustach. - Chętnie do ciebie wpadnę, żeby nie paradować w samej koszulce... ale najpierw wyjdź do niej i rzuć chujowym kłamstwem, że oblałeś koszulkę i musiałeś ją ściągnąć - zaproponowała, dzieląc się z nim swoim planem.

dante ainsworth
obecnie nie pracuje — siedząc całymi dniami w domu
31 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
There is no greater sorrow than to recall in misery the time when we were happy
Och, czy Dante był n i e g r z e c z n y? Uznałby raczej, że jest nierozsądny, zuchwały i beztroski, nawet teraz, kiedy oczekiwano od niego roztropności. Bo po tej całej aferze z Michaelem winien bardziej na siebie uważać. Kto jednak mógłby przypuszczać, że udanie się do łazienki może zakończyć się w tenże konkretny sposób? Jakaś jego część — ta odmieniona, nowa, lepsza — chciała doprecyzować, że już tego nie robi. Że seksualne, łazienkowe przygody należą do przeszłości, ku której nigdy nie sięgnie; z jakiegoś powodu chciał jednak jej imponować, nawet jeśli chodziło tylko o coś tak prozaicznego, jak seks. Okazało się to w pewnym sensie niewłaściwe i zrozumiałe, skoro już kilka chwil później odkryli, że tak naprawdę się już znają, choć nigdy nikt ich sobie nie przedstawił. — Oczywiście, że o tobie opowiada. A ja nie mam wyjścia i muszę słuchać — uśmiechnął się lekko. Z rozbawieniem. Planowali z Jasperem spotkanie w trójkę (tak naprawdę skłamał; Jay do niczego go nie zmuszał, bo Dante od dzieciństwa z fascynacją chłonął każde jego słowo) i nie uwzględnili, że jakimś dziwnym trafem ich dwójka może odnaleźć się dużo szybciej. Lorne Bay było w końcu niewielkim miastem i należało wziąć tę opcję pod uwagę; wątpił jednak, by którekolwiek z nich przewidziało spotkanie tego typu. — To nie tak — wyjaśnił, mając nadzieję, że nie przyczyni się do niepotrzebnych nikomu pretensji. — Po prostu wcześniej nie spotkał nikogo odpowiedniego. A o tobie opowiada bez przerwy — mógł wspomnieć o jego nieudanym, poprzednim związku. I o tym, że przez nawiedzonych starych mają problemy z całą tą zabawą w związku, uczucia, deklaracje. Nie wiedząc jednak, na jakim etapie tak właściwie się znajdują, nie chciał Jasperowi jakkolwiek zaszkodzić. Tym bardziej, że rozmawianie o nim i tak brzmiało dziwnie w tej konkretnej, absurdalnej sytuacji.
Szybki seks po tym, jak opowiadała mi o haluksach swojego ojca — pokiwał głową, najpierw niezwykle poważny, a potem się zaśmiał. Wciąż czuł się nieodpowiednio — z całą pewnością Leslie na to wszystko nie zasługiwała — ale nazbyt zrozpaczony wizją kolejnej rozmowy, podczas której nie dałaby mu dojść do słowa, zdecydował się wcielić ten diabelski plan w życie. — Może byłem, jakieś dwa lata temu — odparł uznając, że niewiele ma do stracenia. Nie było obecnie spraw, na których szczególnie by mu zależało — poza tymi tyczącymi się Michaela naturalnie. Póki jednak znajdował się w więzieniu, Dante zamierzał z wyuczoną obojętnością traktować cały świat. — Jasper wspominał, że jesteś dziennikarką. Wspominałaś gdzieś o mojej sprawie? — musiał o to zapytać. Michael był w końcu postacią nazbyt znaną; Australia niezbyt często mogła pochylać się nad życiem seryjnych morderców. Nie należało się więc dziwić temu, że odnalazłby echo tamtej sprawy także tutaj, w Lorne Bay. Nie odczuwałby też złości czy niepokoju; Pearl nie zachowywała się jak ci podli dziennikarze, na których dotąd natrafiał. No i mu pomagała. Nie tylko z Leslie, ale przede wszystkim w tej całej koszmarnej przeprawie, jaką było odczuwanie czyjegoś dotyku. Zastanawiał się, czy wpadła na to sama, czy Jasper zdążył już ją uprzedzić, że Dantego nie należy dotykać bez wcześniejszej zapowiedzi. — Dzięki — zdążył jeszcze rzucić z uśmiechem, nim podążył śladem jej instrukcji; już po chwili stał przy odpowiednim stoliku, wypowiadał kłamstwa, a Leslie… cóż, Leslie po prostu była sobą. Skrzeczącą, irytującą, nazbyt wścibską i nachalną sobą.

pearl campbell
ODPOWIEDZ